Zainstaluj aplikację Palestra na swoim urządzeniu

Kategoria "Procesy artystyczne"

Data publikacji

Palestra: 11/2017

Gdy bijący i bity są z sobą po imieniu
Marek Sołtysik

Gra toczy się o życie przyjaciółki, która coś zażyła. Leon Wachicki poszukuje wybitnego specjalisty toksykologa, profesora, którego charakterystyczny wygląd (czarna przepaska na oku) pozwoli go bileterom wyłowić spośród publiczności w Teatrze Polskim w Warszawie. „Taksówka... powtarzał, że też prawie nic nie widać, choć oko wykol...”. Nagle potężny błysk. „Mrucząc silnikiem, nie zatrąbiwszy klaksonem, przemknął o kilka cali od niego otwarty sportowy wóz, błyszczący jasną emalią i prawdopodobnie bardzo drogi. (…)

Palestra: 9/2017

Szlifbruk w „Ananasie” (cz. 2) Perfumowany rynsztok
Marek Sołtysik

Zdumienie czytelników „Ilustrowanego Kuryera Porannego” nie miało granic. W poniedziałek 2 maja 1932 roku artykuł wstępny na pierwszej stronie po raz pierwszy od niepamiętnych czasów nie dotyczył spraw politycznych. Nie poruszał również ważkich kwestii kulturowych. Nie był ostatnim pożegnaniem postaci wybitnej. Ktoś, kto decyduje o kształcie pisma, zamieścił na czołówce tytuł Gorgonowa, Drożyński – i społeczeństwo.

Palestra: 12/2016

Śmierć odsłoniła brudy (cz. 1) Mecenasostwo na ławie oskarżonych
Marek Sołtysik

W wierszu znakomitego poety mieszkania są nieco już zapuszczone, zagracone, powiedzmy, po domowemu. Mieszkania natomiast, o których tu będzie mowa, są wprawdzie jasne, komfortowe, bez śladu grzyba, ulokowane w luksusowych kamienicach warszawskich wybudowanych z początkiem lat trzydziestych XX w. – nie gorsze niż ówczesne paryskie – ale sposób bycia mieszkańców co najmniej małostkowy, z nastawieniem na używanie, podobny jak w artystycznej konstatacji Tuwima.

Palestra: 5/2016

Bieski (cz. 1). Nagły zgon człowieka przezornego
Marek Sołtysik

Jak to mówią, pechowcowi spadnie na głowę cegła nawet w drewnianym kościele... Ferdynand Świszczowski do pechowców się nie zaliczał, poza tym był rozsądny, akuratny i jako szef szukał zawsze rozwiązań ugodowych, ale niezrozumiałym trafem to on właśnie padnie ofiarą czterech, a może i pięciu ogłupiałych mężczyzn, których nie zna – prawdopodobnie nawet z widzenia. Oni natomiast, młodzi (jeden z nich mniej niż dwudziestoletni), poznaliby go i w półmroku. Obserwowali go bowiem od kilku tygodni; krok po kroku – i szpiegowali starszego pana, dyrektora krakowskiej filii księgarni Gebethner i Spółka.

Palestra: 4/2017

Prawo profesora contra jasnowidzenie agenta
Marek Sołtysik

Jesień 1921 w niepodległej Rzeczypospolitej – narastająca niepewność waluty, postępująca drożyzna, niemożność utrzymania rodzin z pensji na państwowych posadach (wyłączając rządowe) – oto więc nawet na spokojniejszych ziemiach dawnego zaboru austriackiego to nie był dobry czas dla prawego człowieka. Oszuści natomiast, malwersanci, osobnicy brylujący na czarnej giełdzie, szabrownicy, paskarze, handlarze niebrzydzący się lichwą i łapówkarstwem z dnia na dzień nabierali rumieńców.

Palestra: 6/2017

Szlifbruk w „Ananasie” (cz. 1) Śmiercionośna edukacja
Marek Sołtysik

Do jej występu pozostał niecały kwadrans. Myślała: „Zdążę”. Wracała do teatru rewiowego „Ananas” do cna umordowana, z potarganymi włosami, ale na szczęście już z makijażem. Powie, że od południa przez siedem godzin bez odpoczynku pozowała fotografowi. Do garderoby wpadła z wynajętym posługaczem, który niósł za nią walizę ze strojami z przedstawień.

Palestra: 3/2016

Jak się hipnotyzuje bezrobotnego fryzjera
Marek Sołtysik

– Teraz będzie mój koniec – usłyszała słowa wypowiadane przez syna. Roman, dwudziestotrzyletni, odkąd rok temu stracił pracę, codziennie wychodził rano, a kiedy już robiło się ciemno, wracał do domu w dziwnym stanie, którego nie można było tłumaczyć pijaństwem. Raczej nie czuć było od niego alkoholu, a bredził.

Palestra: 10/2016

Bieski (cz. 3). Zbrodniarz prześladowany w snach
Marek Sołtysik

Józef Biason, kierownik firmy „Maroldo i Stefanowicz”, która prowadziła roboty remontowe w Pałacu Spiskim, nie zauważył u swoich pracowników niczego podejrzanego – poza tym, że Krajewski przebąkiwał o wyjeździe do Ameryki w razie powodzenia pewnego przedsięwzięcia, a Kobrzyński powtarzał, że wyjedzie do Francji... jeśli dostanie pieniądze od narzeczonej. Takie tam mrzonki.

Palestra: 10/2014

Szumowiny kinematografii (cz. 3). Kup pan album! Błysk oczu z „menażerii typów”
Marek Sołtysik

Pierwsi świadkowie. Karaś z Wieliczki miał niecałe czternaście lat, przeczytał ogłoszenie, a po uiszczeniu żądanej sumy został przyjęty do szkoły. Świadek Kowalska – zapłaciła za album i broszury i nie otrzymała nic. Mówi, jak odbywało się przeszkolenie: spacerowali po Parku Krakowskim lub wędrowali pod kopiec Kościuszki. Sikorowicz mówił jej wtedy, że jest fotogeniczna.

Palestra: 11-12/2015

Cisi bohaterowie, wrzaskliwi prowokatorzy – znak, że nadciąga wojna
Marek Sołtysik

Pod koniec września 1912 car ogłosił w części Królestwa Polskiego próbną mobilizację. Obwieszczono, że mężczyźni, mieszkańcy Warszawy, Białegostoku, Wielunia w guberni kaliskiej, Makowa Mazowieckiego, Szczucina, Opoczna, Radomia, Piotrkowa i Łodzi mogą być powołani pod broń. 18 października 1912 rozpoczęła się wojna bałkańska: Bułgaria, Serbia, Grecja i Czarnogóra pod patronatem dyplomacji rosyjskiej wystąpiły przeciwko Turcji. Już od pierwszych doniesień o konflikcie i o sytuacji na froncie i w ogóle w „tyglu bałkańskim”, wobec przewagi sprzymierzonych państw bałkańskich, komentatorzy zawodowi oraz kanapowi przewidywali, że konflikt, tylko z pozoru lokalny, osłabiając wpływy Austrii, wzbudza zbyt wiele emocji, by się miał nie przerodzić w rozprawę na linii Rosja–Austro ‑ Węgry.

1
...4

Informacja o plikach cookies

W ramach Strony stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze Strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Możecie Państwo dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce internetowej w każdym czasie. Więcej szczegółów w "Polityce Prywatności".