Poprzedni artykuł w numerze
P ojęcie kontratypów do polskiego systemu prawa karnego wprowadził W. Wolter, określając je jako okoliczności wykluczające bezprawność czynu, które dają jednostce prawo naruszenia cudzego interesu, a które zostają ustawowo lub naukowo stypizowane, tworząc wówczas w stosunku do typów czynów zabronionych kontratypy W. Wolter, Prawo karne, Warszawa 1947, s. 190. . Podzielić zatem należy stanowisko W. Cieślaka, że takie ujęcie tych okoliczności doskonale wskazuje dwie ich cechy: że są one pewnymi abstrakcyjnymi typami określonych sytuacji, które nabierają sensu tylko wówczas, gdy skonfrontowane zostają z typem czynu zabronionego, funkcją ich jest zaś neutralizowanie społecznie negatywnego ładunku, jaki nieodłącznie wiąże się z popełnieniem czynu wypełniającego znamiona typu czynu zabronionego. Jest przy tym tak, że mechanizm owej neutralizacji bezprawności kryminalnej widzieć należy jako relację dwóch norm, z których jedna, to jest kontratyp, wyłącza w zakresie swego oddziaływania drugą, to jest typ czynu zabronionego, na zasadzie specjalności W. Cieślak, Prawo karne. Zarys instytucji i naczelne zasady, Warszawa 2010, s. 87..
Jak słusznie wskazuje J. Warylewski, właśnie dzięki kontratypom można prawidłowo ocenić materialną stronę czynu, gdyż bez nich bez mała każdy czyn wypełniający tylko od strony formalnej znamiona typu czynu zabronionego musiałby być uznany za kryminalnie bezprawny, a przy spełnieniu dodatkowych przesłanek być traktowany jako przestępstwo lub wykroczenie. W konsekwencji więc stosowanie kontratypów umożliwia dokonywanie koniecznej korekty formalizmu zakazów karnychJ. Warylewski, Prawo karne. Część ogólna, Warszawa 2012, s. 243.. Innymi słowy, kontratypy urealniają prawo karne, czynią z niego instrument do zwalczania tylko zachowań spełniających niezbędne dla bytu przestępstwa lub wykroczenia kryterium bezprawności, którą uchylają najczęściej w formule kolizji dóbr, z których jedno opłaca się tak w wymiarze indywidualnym, jak i społecznym poświęcić po to, aby ratować inne dobro.
Część kontratypów ma charakter skodyfikowany, opierają swój byt na wyraźnym określeniu w obowiązujących przepisach prawa, a tak jest na przykład z obroną konieczną oraz stanem wyższej konieczności, inne zaś pozostają sformułowane przez doktrynę i uznane przez praktykę, a określane są jako pozaustawowe – ich przykładami są między innymi kontratypy ryzyka sportowego, zabiegów leczniczych i kosmetycznych, jak też karcenia małoletnich. Szczególne miejsce wśród kontratypów pozaustawowych zajmują te, które uchylają bezprawność zachowań ludzi ze względu na społecznie ugruntowany zwyczaj, a należą do nich bardzo zróżnicowane okoliczności, takie jak zwyczajowe dowody wdzięczności, jak też polewanie wodą w lany poniedziałek, a więc śmigus dyngus, topienie Marzanny w pierwszy dzień wiosny, robienie żartów w prima aprilis, które to zachowania J. Warylewski określił jako kontratypy wiosenne, poświęcając im bardzo interesujący artykułJ. Warylewski, Kontratypy wiosenne, „Palestra” 1999, nr 7–8, s. 24–35, którego tytuł stał się inspiracją dla tytułu niniejszego opracowania.
Na znaczenie zwyczaju dla istnienia kontratypów pozaustawowych zwracają uwagę także inni autorzy. W szczególności dostrzega je T. Bojarski, i to tak na gruncie prawa karnegoT. Bojarski, Polskie prawo karne. Zarys części ogólnej, Warszawa 2012, s. 184, jak i prawa wykroczeńT. Bojarski, Polskie prawo wykroczeń. Zarys wykładu, Warszawa 2012, s. 79.. Zwyczaj jako podstawa kontratypu nie umyka także uwagi Ł. Pohla, który wskazuje, że pewne zachowania, które normalnie kwalifikowałyby się jako zabronione pod groźbą kary, czynami zabronionymi nie są, uświęcone bowiem owym zwyczajem, postrzegane są jako zachowania społecznie akceptowalne Ł. Pohl, Prawo karne. Wykład części ogólnej, Warszawa 2012, s. 285. M. Mozgawa, pisząc zaś o kwestii zwyczaju jako okoliczności wyłączającej bezprawność, podaje, że oznacza on ustalony w zbiorowości sposób zachowania się, jego istnienie jest oparte na tradycji, ma on charakter nieuświadomionego naśladownictwa tego, co robią inni, a różni się od mody o wiele większą trwałością, natomiast od obyczaju tym, że jego nieprzestrzeganie nie niesie za sobą żadnych negatywnych konsekwencjiM. Budyn-Kulik, P. Kozłowska-Kalisz, M. Kulik, M. Mozgawa (red.), Prawo karne materialne. Część ogólna, Warszawa 2011, s. 266.. Natomiast L. Gardocki zauważa, że przestępność czynu może być wyłączona przez fakt, że mieści się on w ramach pewnego społecznie akceptowanego zwyczaju L. Gardocki, Prawo karne, Warszawa 2011, s. 133, a na gruncie prawa wykroczeń zwyczaj jako podstawę kontratypu dostrzega w szczególności M. BojarskiM. Bojarski, Z. Świda, Podstawy materialnego i procesowego prawa o wykroczeniach, Wrocław 2008, s. 58.. Autorzy ci wskazują przede wszystkim owe kontratypy wiosenne, zwyczajowe dowody wdzięczności, bicie dzwonów kościelnych i inne zachowania naruszające dobra chronione prawem, ale czyniące to przy zachowaniu nieznacznego stopnia społecznej szkodliwości czynu, a aprobowane ze względu właśnie na istniejące zwyczaje.
Jak słusznie wskazuje J. Warylewski, ustalanie brzmienia i zakresu kontratypów pozaustawowych jest zadaniem doktryny i praktykiJ. Warylewski, Prawo karne, s. 249., według M. Mozgawy zaś należy sądzić, że katalog kontratypów, przede wszystkim pozaustawowych, może zostać wzbogaconyM. Budyn-Kulik, P. Kozłowska-Kalisz, M. Kulik, M. Mozgawa (red.), Prawo karne, s. 228., co jest ambicją przedmiotowego artykułu odnośnie do kontratypów weselnych jako mieszczących się w szerszej formule kontratypów zwyczajowych. Chodzi tu bowiem o zachowania powtarzalne, a nie jedynie incydentalne, występujące powszechnie, a nie partykularnie, aprobowane w sposób utrwalony i formalnie wyczerpujące znamiona typów czynów zabronionych. Jest przy tym tak, że w dotychczasowym dorobku nauki prawa karnego kontratypy weselne nie zostały dostrzeżone w ogóle, a tym bardziej nie poświęcono im odrębnego opracowania. Tymczasem mają one istotne znaczenie praktyczne, przy znacznej częstotliwości ich występowania, jak też rozbudowanym zakresie podmiotowym i przedmiotowym, ponieważ obejmują różne zachowania będące udziałem wielu osób.
Jest bowiem tak, że w związku z weselami mają miejsce zachowania, które podejmowane są na podstawie zwyczajów, przy jednoczesnej świadomości osób ich się dopuszczających, że tak można, a nawet należy czynić, a które – formalnie rzecz ujmując – wyczerpują znamiona czynów zabronionych przede wszystkim w postaci różnego rodzaju wykroczeń. Realia w tym zakresie ulegają zmianom, gdyż ewolucji podlegają zwyczaje weselne, niektóre kultywowane dawniej odeszły w zapomnienie, inne trwają pomimo upływu czasu, ale pojawiają się też nowe zwyczaje, które mogą wywoływać implikacje prawne.
Po pierwsze, chodzi tu o zachowania w zakresie ruchu drogowego, które mają miejsce podczas wesel, a konkretnie podczas przemieszczania się ich uczestników na ceremonię ślubną do kościoła, sali ślubów lub innego miejsca, jak też ich przejazdu po zawarciu związku małżeńskiego do miejsca uroczystości weselnej. Dla ustalenia kontratypów w tym zakresie analizie poddać trzeba przepisy ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym Dz.U. z 2012 r., poz. 1137 z późn. zm, które wyznaczają standardy zachowania się na drogach, a które bywają nieprzestrzegane w związku z weselami.
Już sama jazda uczestników uroczystości odbiega od standardów i pozostaje w sprzeczności z art. 32 ust. 1 pkt 1 tego aktu prawnego, który stanowi, że liczba samochodów osobowych jadących w zorganizowanej kolumnie nie może przekraczać 10, podczas gdy z reguły liczba pojazdów uczestników wesela przekracza ten parametr, przy czym bywa, że znacznie, a pojazdy poruszają się w zwartej kolumnie przy dbaniu jej członków o to, aby nikt spoza uczestników wesela nie zdołał jej przerwać, co tolerują inni uczestnicy ruchu drogowego. Artykuł 32 ust. 4 przedmiotowej ustawy stanowi przy tym, że jazda w kolumnie nie zwalnia kierującego pojazdem od przestrzegania obowiązujących przepisów ruchu drogowego.
Zgodnie z art. 19 ust. 2 pkt 1 Prawa o ruchu drogowym kierujący pojazdem obowiązany jest jechać z prędkością nieutrudniającą jazdy innym kierującym, a zwyczajowo kolumna pojazdów weselnych porusza się wolno, a nawet bardzo wolno, utrudniając czy wręcz uniemożliwiając innym uczestnikom ruchu drogowego jazdę. Także taki element wesela uświęcony jest tradycją, która traktowana jest jako coś zupełnie oczywistego, co zasadniczo spotyka się ze zrozumieniem innych uczestników ruchu drogowego.
Przymiot taki mają także inne zachowania weselników zmierzających do miejsca uroczystości weselnej, w tym zatrzymywanie pojazdów powodowane urządzaniem przez znajomych lub inne osoby tak zwanych bram na trasie przejazdu, gdzie pan młody lub w jego imieniu świadek musi wykupić się wódką, a jeśli bramę organizują dzieci – słodyczami, aby orszak weselny mógł kontynuować jazdę. Tymczasem według art. 46 ust. 1 analizowanej ustawy zatrzymanie i postój pojazdu są dozwolone tylko w miejscu i w warunkach, w których jest on z dostatecznej odległości widoczny dla innych kierujących i nie powoduje zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego lub jego utrudnienia, zgodnie zaś z ust. 2 tego artykułu kierujący pojazdem, zatrzymując pojazd na jezdni, jest obowiązany ustawić go jak najbliżej jej krawędzi oraz równolegle do niej, które to wymogi nie są spełniane podczas zatrzymywania się kolumny pojazdów uczestników wesela, co także jest traktowane jako coś zupełnie normalnego.
Jak stanowi art. 39 ust. 1 Prawa o ruchu drogowym, kierujący pojazdem samochodowym oraz osoba przewożona takim pojazdem wyposażonym w pasy bezpieczeństwa są obowiązani korzystać z tych pasów podczas jazdy, a ust. 2 wymienia osoby zwolnione z tego obowiązku, który to katalog nie wskazuje uczestników wesela, a wydaje się, że standardowo część z nich odbywa jazdę bez zapiętych pasów bezpieczeństwa. Dotyczy to w szczególności panny młodej i pana młodego, wszak trudno byłoby oczekiwać, aby zapinali oni pasy, będąc ubrani w wyjątkowe stroje, co odnosi się zwłaszcza do panny młodej, której konstrukcja sukni ślubnej może wręcz uniemożliwić takie zachowanie. Z obowiązku tego zdają się zwalniać także i inni weselnicy, czyniąc to choćby w trosce o stan garderoby, jak też będąc podekscytowani udziałem w weselu, zapominając o przedmiotowym obowiązku, a być może uznając, że w czasie wesela są po prostu z niego zwolnieni, co formalnie jest założeniem bezpodstawnym.
Kolejnym zachowaniem osób biorących udział w weselu, a które kultywowane jest na podstawie zwyczaju, jest używanie sygnałów dźwiękowych w czasie przemieszczania się z kościoła lub innego miejsca zawarcia związku małżeńskiego do miejsca biesiady weselnej, co czynione jest chyba dla podkreślenia radości z tego tytułu, jak też oznajmiania wszem wobec, że małżeństwo zostało zawarte. Bywa tak, że trąbią wszyscy, jeden przez drugiego, a zgodnie z art. 29 ust. 1 Prawa o ruchu drogowym kierujący pojazdem może używać sygnału dźwiękowego lub świetlnego, w razie gdy zachodzi konieczność ostrzeżenia o niebezpieczeństwie, według zaś ust. 2 tego artykułu zabrania się w szczególności nadużywania sygnału dźwiękowego lub świetlnego oraz używania sygnału dźwiękowego na obszarze zabudowanym, chyba że jest to konieczne w związku z bezpośrednim niebezpieczeństwem, które to przesłanki podczas przemieszczania się orszaku weselnego nie zachodzą.
Prócz tego na podstawie zwyczaju – jak się wydaje, najmłodszego spośród wszystkich zwyczajów weselnych rodzących implikacje prawne – jest tak, że w pojeździe, którym jadą państwo młodzi, w miejscu tablic rejestracyjnych umieszcza się ich imitacje z napisami wskazującymi, że samochodem tym jadą nowożeńcy, państwo młodzi, lub zawierające imiona nupturientów. Tymczasem zgodnie z art. 60 ust. 1 pkt 2 i 3 Prawa o ruchu drogowym zabrania się w szczególności zakrywania tablic rejestracyjnych, jak też ich ozdabiania lub umieszczania znaków, napisów oraz przedmiotów ograniczających ich widoczność. Podzielić przy tym należy stanowisko A. Goska, który podjął zagadnienie używania takich tablic, co należy docenić, a według którego zachowania w tym zakresie stały się powszechne, gdyż nikt nie chce, aby jego ceremonia weselna była uboższa nawet o taki drobiazg, co w konsekwencji umacnia ten zwyczaj, ale trudno byłoby znaleźć policjanta, który interweniowałby w przypadkach ich używania. Autor ten, wbrew pytającej formule tytułu opracowania, nie rozstrzygnął jednak, czy używanie tablic weselnych stanowi wykroczenie, czy też jest kontratypem, wyrażając przy tym obawę, że tablice takie mogą stać się narzędziami przestępstw, w szczególności kradzieży paliwa ze stacji benzynowych A. Gosk, Żenisz się? – płać mandat! Używanie weselnych tablic rejestracyjnych – wykroczenie czy nowy kontratyp?, „Edukacja Prawnicza” 2007, nr 10, s. 16–17, której to obawy nie można podzielić, gdyż praktyka nie odnotowuje takich przypadków, a jeśli już – to w marginalnym zakresie, niemogącym absolutnie rzutować na ocenę używania takich tablic podczas wesel.
Formalnie rzecz biorąc, należy stwierdzić, że wszystkie powyższe zachowania wyczerpują znamiona wykroczenia z art. 97 ustawy z dnia 20 maja 1971 r. Kodeks wykroczeń Dz.U. z 2010 r. nr 46, poz. 275 z późn. zm., który przewiduje odpowiedzialność za nieprzestrzeganie przepisów Prawa o ruchu drogowym. Jednak ich występowanie oparte na powszechnym i niebudzącym kontrowersji zwyczaju, jak też tolerancja wobec nich instytucji ochrony prawa, w szczególności policji, dają asumpt do traktowania ich w formule kontratypów weselnych, dzięki czemu możliwe jest uelastycznienie prawa wykroczeń tak, aby nie było ono instrumentem reakcji wbrew społecznym oczekiwaniom, a tak byłoby, gdyby do odpowiedzialności za wykroczenia pociągano uczestników uroczystości weselnych, którzy zachowują się wprawdzie wbrew literze prawa, ale zgodnie z obowiązującymi zwyczajami, przy czym społeczna szkodliwość ich aktywności jest znikoma, czy nawet żadna, a wręcz nadaje życiu społecznemu pewnego uroku. Oczywiście w ocenie niektórych osób trzecich zachowania takie mogą naruszać ich dobra, w szczególność prawo do spokoju, do płynnego ruchu drogowego i inne, ale kolizja tych dóbr z kultywowaniem zwyczajów weselnych powinna wypadać na korzyść tych drugich, gdyż zachowana jest tu proporcjonalność, jak też ekwiwalentność relacji pomiędzy typami przedmiotowych wykroczeń a ich kontratypami.
W związku z uroczystością weselną może dochodzić, a najczęściej właśnie dochodzi, do zakłócenia spokoju lub spoczynku nocnego, co formalnie wyczerpuje znamiona wykroczenia wybryku z art. 51 Kodeksu wykroczeń. Jest bowiem tak, że uczestnicy zabawy weselnej mogą zachowywać się głośno, efekt taki wywołuje także muzyka weselna, co jest słyszalne zwłaszcza przez otwarte okna, jak też wówczas, gdy biesiadnicy przebywają na zewnątrz lokalu, a na niektórych imprezach dodatkową atrakcją mogą być fajerwerki. Wszystko to będzie tym bardziej uciążliwe, gdy sala weselna znajduje się w bezpośredniej okolicy domów, od mieszkańców których nie sposób byłoby oczekiwać, aby co tydzień tolerowali takie zachowania. Jest to jednak problem szerszy, a mianowicie dotyczący dopuszczalności prowadzenia tego rodzaju działalności gospodarczej w każdym miejscu, w tym w osiedlach mieszkaniowych lub w ich najbliższym sąsiedztwie, który powinien być rozwiązany na gruncie prawa administracyjnego lub budowlanego w taki sposób, aby tego rodzaju obiekty powstawały jedynie w miejscach ustronnych. Póki jednak tak nie jest, to w zakresie prawa wykroczeń można postulować postrzeganie takich zachowań na zasadzie kontratypów weselnych, ale tylko wówczas, gdy nie przekraczają one bardzo rozsądnych granic nieuciążliwości dla osób trzecich, co wydaje się być możliwe jedynie w przypadkach, gdy sale weselne mieszczą się z dala od osiedli, w tym poza zwartą zabudową. Chodzi bowiem o to, jak zasadnie wskazał A. Marek, aby tolerancja dla zachowań zwyczajowych nie przekraczała granic wytyczonych przez dominujące zasady współżycia społecznego i podstawowe wymogi porządku prawnego A. Marek, Prawo wykroczeń (materialne i procesowe), Warszawa 2012, s. 50., a w przypadkach wesel to jednak ich uczestnicy zachowują się niestandardowo w relacji do normalnego postępowania wieczorem i w porze nocnej. W konsekwencji zachowania osób biorących udział w weselu, polegające na śpiewach, krzykach, puszczaniu głośnej muzyki i zakłócaniu porządku i spokoju w inny sposób, tylko przy spełnieniu kryterium nieuciążliwości dla osób trzecich mieszkających nieopodal mogą być traktowane jako kontratypy weselne, a zatem standardowo możliwe jest zrealizowanie odpowiedzialności za wykroczenie wybryku, co może rodzić istotne trudności praktyczne, w szczególności w zakresie ustalenia sprawcy lub sprawców przedmiotowych zachowań. Wątpliwości może wywoływać także ocena, czy dana impreza weselna jest uciążliwa, czy też nie, wszak jest to kwestia bardzo subiektywna, uzależniona od indywidualnego podejścia, ale jednak jakieś standardy obiektywne winny obowiązywać także w tym zakresie, a wszelkie co do tego wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść zachowania porządku i spokoju publicznego.
Poszukując jeszcze innych zachowań, które mogą mieścić się w kategorii kontratypów weselnych, dostrzec także można zwyczaj tłuczenia na początku przyjęcia weselnego przez państwa młodych kieliszków – podobno na szczęście. Formalnie zachowanie takie wyczerpuje znamiona wykroczenia niszczenia cudzego mienia stypizowane w art. 124 Kodeksu wykroczeń, ale właściciel tych przedmiotów godzi się na ich zniszczenie, co należy obejmować kontratypem zgody dysponenta dobrem, częściej określanym przez doktrynę jako zgoda pokrzywdzonego, która to okoliczność współtworzy kontratypy weselne. Na podstawie zgody dysponenta dobrem trzeba również traktować inne zwyczaje weselne, w szczególności należące współcześnie do rzadkości i mające jedynie charakter regionalny porwanie panny młodej, którą pan młody wraz z innymi gośćmi powinien odnaleźć i wykupić wódką.
Wszystkie te zachowania, mające miejsce tak na drodze, jak i podczas przyjęcia weselnego, przy spełnieniu warunków zgodności z przyjętymi zwyczajami, jak też przy nieprzekraczaniu granic rozsądku, powinny być uznawane za pozaustawowe okoliczności uchylające bezprawność, określane jako kontratypy weselne. Opierają one swój byt na tradycji, a tworzą się w tym zakresie także nowe zachowania mające przymiot zwyczajów, wobec czego doktryna i praktyka prawa nie mogą pozostawać obojętne.
Nie sposób tym samym zgodzić się z W. Wróblem i A. Zollem, że brak jest praktycznej potrzeby tworzenia kategorii kontratypów pozaustawowych, jest to bowiem nieuprawnionym wkraczaniem władzy sądowniczej na obszar zastrzeżony konstytucyjnie dla władzy ustawodawczej, w szczególności naruszeniem konstytucyjnej zasady legalizmu, jak też ograniczeniem praw osób pokrzywdzonych czynem uznanym nie na drodze ustawowej za kontratyp W. Wróbel, A. Zoll, Polskie prawo karne. Część ogólna, Kraków 2010, s. 343.. Potrzeba taka bowiem zachodzi między innymi wobec zachowań motywowanych zwyczajowo, do której to kategorii należą także kontratypy weselne, których określenie jest potrzebne nawet przy ewentualnych zastrzeżeniach odnośnie do prostoty ich nazwy, choć chyba w pełni oddającej istotę tej kategorii kontratypów. Ich dostrzeżenie, próba pewnego usystematyzowania w jedną kategorię wchodzącą w zakres zwyczajowych okoliczności uchylających bezprawność, mają szansę wzbogacić ich katalog w ogóle, co jest potrzebne tak z praktycznej, jak i naukowej perspektywy. Jest przy tym tak, że podział na kontratypy ustawowe i pozaustawowe jest utrwalony i merytorycznie właściwy, dzięki bowiem tej drugiej kategorii okoliczności uchylających bezprawność prawo karne może bardziej nadążać za realiami społecznymi, od których nie może być przecież oderwane, a co ma znaczenie także w przypadkach zachowań związanych z uczestnictwem w weselach, mających szczególny wymiar wśród naszych zachowań. Dlatego warto weryfikować formalizm prawa karnego na rzecz jego bytu dla ludzi, którzy chcą być aktywni w tym zakresie, kultywując zwyczaje.