Poprzedni artykuł w numerze
Warszawa: C.H. Beck 2012, ss. 616 + XII.
Recenzowany komentarz, autorstwa Jerzego Naumanna, adwokata w Warszawie, znanego działacza samorządu adwokackiego, m.in. prezesa Wyższego Sądu Dyscyplinarnego Adwokatury w kadencji 2007–2010, ma kilka cech szczególnych. Po pierwsze, jest to dzieło nowe. „Nowe” w tym znaczeniu, że nie stanowi kontynuacji publikacji Autora z lat wcześniejszych. Po wtóre – jest to najobszerniejszy dotychczas komentarz dotyczący Kodeksu etyki adwokackiej [dalej: „KEA”] (nie tylko KEA z 1998 r., ale także poprzednich kodeksów etycznych Adwokatury Polskiej). Po trzecie – oparty jest nie tylko na stosunkowo bogatej literaturze przedmiotu, w tym pochodzącej z lat 1918–1939 oraz z okresu 1945–1989, ale także na osobistych doświadczeniach Jerzego Naumanna – jako doświadczonego adwokata oraz jako praktyka – sędziego dyscyplinarnego orzekającego w adwokackich sprawach dyscyplinarnych.
Poprzedni komentarz do KEA był zawarty w pracy adw. dr. Zdzisława Krzemińskiego pt. Etyka adwokacka. Teksty, orzecznictwo, komentarz –Z. Krzemiński, Etyka adwokacka. Teksty, orzecznictwo, komentarz, Kraków–Warszawa 2003, 2006 i 2008. którego pierwsze wydanie ukazało się w 2003 r., drugie – w 2006 r., wydanie trzecie zaś (na razie ostatnie) – w 2008 r. Liczył ten komentarz 113 stronStrony 35–149 w wydaniu 3 z 2008 r. Pozostałą część książki stanowiły teksty aktów normatywnych.. Wcześniej, w 1994 r., ukazała się publikacja tego samego autora pt. Kodeks Etyki Adwokackiej. Komentarz.Z. Krzemiński, Kodeks etyki adwokackiej. Komentarz, Warszawa 1994. Część właściwa tej publikacji, tj. sam komentarz, liczyła 86 stron.
Wiele pozycji nt. etyki adwokackiej opublikowano przed 1989 r. Komentarz do KEA z 10 stycznia 1970 r. zawarty był w opracowaniu adw. dr. Zdzisława Krzemińskiego i adw. dr. Zdzisława Czeszejko pt. Odpowiedzialność dyscyplinarna adwokatów z 1970 r.Z. Krzemiński, Z. Czeszejko, Odpowiedzialność dyscyplinarna adwokatów, Warszawa 1971. Miał objętość 73 stron. Z kolei KEA z dnia 6–7 maja 1961 r. skomentowany został w obszernym woluminie pod redakcją dziekana Stanisława Garlickiego pt. Przepisy o adwokaturze. Komentarz.S. Garlicki (red.), Z. Czerski, W. Dąbrowski, Z. Krzemiński, E. Mazur, H. Paluszyński, K. Potrzobowski, T. Sarnowski, Z. Skoczek, W. Żywicki, Przepisy o adwokaturze. Komentarz, Warszawa, 1969, s. 189–221. Liczył 33 strony.
W okresie II RP KEA nie istniał w sensie formalnym, tj. nie istniał jako osobny i jednolity akt prawa wewnętrznego adwokatury. Wstępny projekt kodyfikacji, polegający na pogrupowaniu tez wynikających z orzeczeń sądów rozpoznających sprawy dyscyplinarne, ukazał się jako załącznik do komentarza do Prawa o ustroju adwokatury z 4 maja 1938 r. autorstwa adw. dr. Juliusza Bassechesa i adw. Izaka Korkisa. Projekt ten liczył 173 stronyJ. Basseches, I. Korkis, Ustrój adwokatury oraz zasady etyki adwokackiej. Uzasadnienie rządowe. Orzecznictwo Sądu Najwyższego i organów adwokatury. Orzecznictwo dyscyplinarne. Rozporządzenia wykonawcze, Lwów 1938, s. 243–415. Na temat znaczenia zbioru Bassechesa i Korkisa zob.: A. Redzik, Orzecznictwo dyscyplinarne a kodyfikacja etyki adwokackiej, (w:) Etyka zawodów prawniczych w praktyce. Wzajemne relacje i oczekiwania – Ethics of the legal professions. Mutual relationships and expectations, red. Grzegorz Borkowski, Lublin 2012, s. 237–241.. Zestawienie orzeczeń dyscyplinarnych, dokonane przez adw. Jana Ruffa w znanej pracy pt. Dyscyplina adwokatury z 1939 r., miało objętość 258 stronJ. Ruff, Dyscyplina adwokatury, Warszawa 1939. Prace nad kodyfikacją etyki adwokackiej 1886–1961 opisała parę lat temu Małgorzata Materniak-Pawłowska (Z polskich prac nad kodyfikacją zasad etyki adwokackiej (1886– 1961), „Czasopismo Prawno-Historyczne” 2007, t. LIX, z. 2, s. 241–255)..
Podaję te liczby stron w poszczególnych publikacjach z lat minionych, aby uwidocznić, jak poważna jest objętość samego „właściwego” komentarza, zawartego w recenzowanym dziele – aż 509 stron. Już tylko to porównanie wskazuje, że mamy do czynienia z całkowicie nową jakością, jeśli chodzi o dzieła dotyczące etyki adwokackiej w PolsceUkazywały się także zbiory orzecznictwa dyscyplinarnego. Zob.: W. Łukawski, Odpowiedzialność dyscyplinarna adwokatów, Warszawa 1993 (praca ta zawiera zestawienie orzecznictwa w sprawach dyscyplinarnych adwokackich za lata 1964–1992) oraz W. Marchwicki, M. Niedużak, Odpowiedzialność dyscyplinarna, etyka zawodowa adwokatów i radców prawnych. Orzecznictwo, Warszawa 2011..
Recenzowane dzieło składa się z dwóch zasadniczych części. Pierwsza to „właściwy” komentarz (1–515). Druga to akty prawne związane z etyką adwokacką, a więc: ustawa z 26 maja 1982 r. Prawo o adwokaturze w brzmieniu obecnie obowiązującym (s. 519–577), Regulamin wykonywania zawodu adwokata w kancelarii indywidualnej lub spółkach (uchwała NRA nr 54/2009, s. 578–587) oraz Kodeks Etyki Adwokatów Unii Europejskiej (s. 588–612). Poza tym praca zawiera krótką przedmowę Autora (s. IX–X), wykaz skrótów (s. XI–XII) oraz indeks rzeczowy (s. 613–616).
Komentarz adw. Jerzego Naumanna nie jest „zbiorem orzeczeń” (bądź „zbiorem tez” z nich wynikających) wydanych w sprawach dyscyplinarnych przez sądy dyscyplinarne (także komisje dyscyplinarne) adwokatury oraz Sąd Najwyższy. Autor z tych judykatów oczywiście korzysta, ale czyni to z podziwu godnym umiarem. Przy czym operuje swobodnie judykatami tak współczesnymi, jak i pochodzącymi z okresu Polski Ludowej oraz z okresu II RP.
Nie jest także ten komentarz „zbiorem poglądów” zawartych we wszystkich dotychczasowych wcześniejszych komentarzach (choć czytelnik po lekturze nie może mieć wątpliwości, że Autor wszystkie poprzednie publikacje zna). Mamy bowiem do czynienia z dziełem na wskroś oryginalnym. Gros komentarza to uwagi i poglądy osobiste Autora – uwagi i poglądy celne, wynikające z unikalnego doświadczenia w pracy samorządowej.
Nawet bardzo uważna lektura recenzowanego dzieła nie ujawnia – moim zdaniem – tez niesłusznych, budzących sprzeciw czy wysoce dyskusyjnych (nawet w kwestiach tak kontrowersyjnych z natury rzeczy i drażliwych, jak zagadnienie reklamy adwokackiej). Autor prezentuje poglądy dojrzałe i pełne, powstałe w wyniku wieloletnich zapewne przemyśleń.
Język, którym napisana jest praca, należy ocenić jako bardzo dobry. Poza tym jest ona po prostu ciekawa, a momentami wręcz pasjonująca. Pasjonujące są np. fragmenty odnoszące się do § 13 KEA („Przy wykonywaniu czynności zawodowych adwokata obowiązuje zachowanie zasad rzeczowości”). Napisał tam Autor o współcześnie obowiązującym w praktyce sposobie sporządzania pism procesowych: „Współczesne trendy w ich redagowaniu wiążą się z ułatwieniami technicznymi”, które umożliwiają łatwe „produkowanie” tekstu. „Trend ten wiedzie ku absurdowi, który polega na tym, że argumentacja, która winna zostać wyłożona na ledwie kilku stronach (co jeszcze niedawno było dobrym standardem), obecnie zajmuje kilkanaście, a coraz częściej kilkadziesiąt stron bitego druku (!). Z zażenowaniem daje się spostrzec, że trend ten przenosi się coraz częściej na uzasadnienia orzeczeń sądowych, które coraz rzadziej dają się zmieścić w kopercie pocztowej (…) pismo zwięzłe jest złe, zaś obszerne – «mądre». Dlaczego «mądre». Bo obszerne. I kółko się zamyka. Kiedy przeciwnik «wysmaży» 23-stronicowe pismo procesowe, klient boi się, że sąd wydaje wyroki, ważąc pismo procesowe nie podług użytej w nich siły argumentacji i sposobu jej wyłożenia, lecz według wagi fizycznej (…) Tak czy inaczej sytuacja zaczyna zwijać się w spiralę, czego skutkiem jest m.in. fakt, że akta sądowe są obecnie przywożone na sale sądowe w wózkach przemysłowych przystosowanych do transportu ciężarów” (s. 147–148).
Obszerne i prawidłowo zredagowane są uwagi Autora odnoszące się do tajemnicy adwokackiej (s. 208–230). Gruntowna i merytoryczna krytyka trendu zmierzającego do nieustannego ograniczania zakresu tej tajemnicy zasługuje w całości na akceptację.
Na szczególną uwagę zasługuje – moim zdaniem – stanowisko adw. Jerzego Naumanna w kwestii działalności publicznej adwokatów – przede wszystkim zaś adwokatów- ‑posłów i adwokatów-senatorów (s. 35–36). Kwestia ta była dotychczas swoistym tabu. Autor, w ślad za adw. Janem Ruffem, publikującym w okresie II RP, opowiada się za dopuszczalnością swoistego „kontrolowania” działalności publicznej (lub quasi-publicznej) adwokata przez organy samorządu adwokackiego (oczywiście z należytym umiarem). Zastanawiam się jednak, czy ta myśl nie powinna być sformułowana w sposób bardziej kategoryczny. Chodzi mi mianowicie o dokonanie oceny przez pryzmat zasad etyki adwokackiej działalności stosunkowo licznej grupy adwokatów posłów i senatorów (członków najważniejszych klubów poselskich), którzy współcześnie, poprzez bezrefleksyjne popieranie niemądrych inicjatyw ograniczających samorządność adwokatury, w istocie występują przeciwko niej. Jest to bez wątpienia kwestia delikatna i drażliwa, godna jednak poważnego rozważenia.
Tylko w kilku miejscach udało mi się odnaleźć w recenzowanym komentarzu fragmenty upoważniające – moim zdaniem – do podjęcia dyskusji. Na przykład odstąpił Autor, komentując § 1 i § 2 KEA, od podjęcia próby zdefiniowania pojęcia „adwokackiego deliktu dyscyplinarnego”. Wydaje się, że definicja deliktu to kwestia ważna choćby z punktu widzenia praktyki sądownictwa dyscyplinarnego. Na nowoczesną definicję pora już najwyższa także z innego względu. Wszak od 1959 r., kiedy to Zbigniew Leoński stwierdził, że „sprawa ostatecznej definicji odpowiedzialności dyscyplinarnej w Polsce (…) jest jeszczeniedojrzałaZ. Leoński, Odpowiedzialność dyscyplinarna w prawie Polski Ludowej, Poznań 1959, s. 235.” – upłynęło już ponad 50 lat. Co ciekawe, w dotychczasowych komentarzach była już podawana przez adw. dr. Zdzisława Krzemińskiego propozycja takiej definicji. W pracy z 1971 r. dotyczącej KEA z 10 stycznia 1970 r. oraz ustawy z 19 grudnia 1963 r. o ustroju adwokatury, napisanej wspólnie z adw. Zdzisławem Czeszejką, podał on następującą definicję: „Adwokackim przewinieniem dyscyplinarnym jest czyn godzący w obowiązki zawodowe adwokata, zasady etyki adwokackiej lub godności zawodu adwokackiego, popełniony przez adwokata lub aplikanta adwokackiegoZ. Krzemiński, Z. Czeszejko, Odpowiedzialność dyscyplinarna adwokatów, s. 8.”. Jest to bodajże najstarsza definicja, albowiem nie zawierały jej komentarze do ustaw o ustroju adwokatury z 1960 r. oraz z 1969 r., ani prace sprzed 1939 r. Co ciekawe, przytoczona wyżej definicja adw. dr. Zdzisława Krzemińskiego była na wskroś „reakcyjna” i sprzeczna z treścią art. 93 § 1 ustawy o ustroju adwokatury z 1963 r. Ignorowała bowiem ostentacyjnie okoliczność, że z treści ww. przepisu wynikało expressis verbis, iż deliktem dyscyplinarnym było postępowanie przede wszystkim „sprzeczne z (…) interesem mas pracujących”. Zważywszy na fakt, że definicja adw. dr. Zdzisława Krzemińskiego ukazała się w okresie PRL, przyjąć należy, iż nastąpiło to tylko i wyłącznie w wyniku przeoczenia cenzury, ku uciesze jej autora. Ten ewidentny błąd cenzury spowodował, że definicja ta nabrała charakteru ponadczasowego, z powodzeniem mogłaby ujrzeć światło dzienne tak w okresie II RP, jak też po 1989 r.
W późniejszych publikacjach adw. dr Zdzisław Krzemiński uzupełnił tę definicję o element winy: „adwokackim przewinieniem dyscyplinarnym jest czyn zawiniony godzący w zasady etyki adwokackiej lub naruszający godność zawodu adwokackiegoPor.: Z. Krzemiński, Etyka adwokacka, wyd. 3, s. 37. Tak samo w jego pracach wcześniejszych: Prawo o adwokaturze. Komentarz, Warszawa 1998, s. 148 oraz Kodeks etyki adwokackiej, s. 10–11.”.
Powyższe uwagi nie wyczerpują naturalnie problematyki związanej z definicją deliktu dyscyplinarnego. Komentarza wymaga także charakter tej definicji. Otóż jest to bez wątpienia definicja „materialna”. Nie jest odpowiednikiem klasycznej, prawidłowej definicji przestępstwa, tj. definicji „formalnej” (art. 1 k.k.), i nie jest to przypadek ani błąd. Taka właśnie powinna być. Przy odpowiedzialności dyscyplinarnej nie znajduje bowiem zastosowania zasada nullum crimen sine lege. W prawie karnym materialnym państwa demokratycznego przestępstwem jest tylko taki czyn, który jest wyraźnie opisany w części szczególnej ustawy karnej (czyn „zabroniony przez prawo” – „zabroniony” zaś to, po pierwsze, czyn „opisany”). Na gruncie prawa dyscyplinarnego stosowanie tej zasady byłoby niemożliwe, albowiem nie można przewidzieć wszystkich postaci, w jakich wystąpić może hipotetyczny delikt dyscyplinarny. Naturę postępowania dyscyplinarnego sanuje w tym zakresie przepis § 2 KEA, który stanowi, że „w przypadkach nieujętych” w kodeksie adwokat winien kierować się zasadami zawartymi w niedookreślonych bliżej „normach zwyczajowych” środowiska adwokackiego. Oznacza to więc dodatkowo nieobowiązywanie kolejnej, fundamentalnej zasady prawa karnego materialnego – a więc zasady zakazu stosowania analogii na niekorzyść sprawcy. Co więcej – przepis ten wręcz nakazuje stosowanie takiej analogii. Definicja deliktu dyscyplinarnego nie musi bowiem zawierać funkcji gwarancyjnych. Dla pełności wywodu należy jednak zauważyć, że wiele paragrafów KEA zawiera przepisy odpowiadające prawidłowemu opisowi czynu zabronionego z części szczególnej Kodeksu karnego, np. § 32 – „Niedopuszczalne jest porozumiewanie się adwokata ze stroną przeciwną z pominięciem jej obrońcy lub pełnomocnika”. Sformułowanie powyższych uwag uważałem za konieczne, albowiem narosło na ten temat wiele nieporozumień. Niezrozumienie odrębności odpowiedzialności dyscyplinarnej od odpowiedzialności karnej prowadzi m.in. do podnoszenia nieprawidłowych zarzutów w środkach odwoławczych od orzeczeń dyscyplinarnych.
Szkoda, że wydawca nie zdecydował się na wzbogacenie pracy o indeks nazwisk, co ułatwiłoby w istotny sposób korzystanie z pracy. Przydatne byłoby nadto umieszczenie w woluminie zestawienia bibliograficznego, zawierającego wykorzystaną literaturę tematu oraz wykorzystane judykaty. Tym bardziej że wykorzystał Autor m.in. literaturę obcojęzyczną, w Polsce mało znaną i trudno dostępną.
Lektura recenzowanego dzieła utwierdziła mnie w przekonaniu, że etyka adwokacka, podobnie jak „grzeczność”, „nie jest nauką łatwą ani małą” – jak pisał Adam Mickiewicz. A szczególnie jako „nauka stosowana” w praktyce. Komentarz adw. Jerzego Naumanna powinien być lekturą obowiązkową dla każdego adwokata. Wnikliwie powinni zapoznać się z nim wszyscy aplikanci adwokaccy I roku. Wskazane byłoby, aby stał się ważną pozycją w bibliotece podręcznej każdego sędziego.
Ktoś, kto będzie chciał w przyszłości napisać komentarz do KEA, stanie przed niezwykle trudnym zadaniem. Zredagowanie dzieła choćby zbliżonego rangą do komentarza adw. Jerzego Naumanna będzie naprawdę niełatwe.