Poprzedni artykuł w numerze
1. Ewakuacja z Warszawy
Część I tego artykułu, poświęcona biografii Rafała Lemkina w jego latach polskich do pierwszych dni września 1939 roku i wybuchu II wojny światowejCzęść I artykułu ukazała się w „Palestrze” nr 9 (wrzesień 2014), s. 288–311., zakończyła się na tym, jak 6 września, usłuchawszy apelu radiowego płk. Umiastowskiego, Lemkin udał się wieczorem na dworzec w Warszawie i dostał się do zapchanego do granic możliwości pociągu, który ruszył o świcie 7 września. Dodajmy, że kierunkiem podróży były prawdopodobnie Siedlce i dalej Brześć nad Bugiem, czego nie podaje w swej autobiografii.
Pociąg początkowo jechał bez przeszkód, powoli i ostrożnie. Nie wiemy, jak daleko zdołał ujechać. Zakładamy, że może minął Mińsk Mazowiecki. Tam został nagle zaatakowany przez lotnictwo niemieckie. Padł rozkaz rzucenia się na podłogę. Bomby rozerwały pociąg na pół i coś paliło się między tymi dwiema częściami, lokomotywa leżała na zboczu. Wydany został rozkaz opuszczenia pociągu. Ludzie wyskakiwali przez drzwi i okna. Był to jeden z wielu przykładów zbrodniczego atakowania przez samoloty niemieckie polskich pociągów z ludnością cywilną.
Lemkin opisuje, jak wyczerpany i głodny położył się pod drzewem i zasnął. Spał długo i obudził się dopiero o zachodzie słońca. Ruszył w poszukiwaniu jadła. Zauważył grupę ludzi piekących kartofle. Kiedy się zbliżył, mężczyzna w średnim wieku powitał go przyjaznym uśmiechem, zapraszając do szykującej się „uczty”. Polska gościnność w zaiste ekstremalnych warunkach! Następnie w grupie pięciu mężczyzn ruszyli w dalszą drogę. Niedługo potem udało im się zorganizować wóz wiejski, którym chłop przewiózł ich do najbliższej wsi w pożądanym kierunku – na daleki transport nie pozwoliła mu żona.
Dalsza wędrówka Lemkina, przeciągająca się na drugą dekadę września 1939, odbywała się głównie pieszo i chłopskimi wozami, choć raz, na przykład, udało mu się pokonać jakiś odcinek drogi w szoferce samochodu wojskowego, gdzie zajął miejsce obok zaspanego kierowcy. Później żołnierz ten go wyprosiłDość liczne wiadomości zaczerpnięte z autobiografii Lemkina, dotyczące jego losów od momentu opuszczenia Warszawy 7 września 1939 do końca okresu objętego częścią II niniejszego artykułu, nie są – dla oszczędności wielce ograniczonego miejsca – zaopatrzone przypisami ze wskazaniem odnośnych stron wydanego w USA w 2013 r. Totally Unofficial (por. przypis 3 w części I niniejszego artykułu)..
Wiadomość o agresji sowieckiej na Polskę z 17 września 1939 doszła do Lemkina z pewnym opóźnieniem. Że „coś” się stało, było jasne, ponieważ od paru dni panowała cisza na niebie – w sensie nieobecności niemieckich samolotów. Lemkin nie przemieścił się głęboko na wschód kraju i nie znalazł się blisko granicy polsko-sowieckiej. Prawdopodobnie znalazł się na południowo-zachodnim skrawku województwa poleskiego, na terenie powiatu Brześć nad Bugiem. Zaczął stopniowo przemieszczać się na południe, w kierunku Kowla na Wołyniu, będącego węzłem kolejowym. Chciał przeczekać do momentu uruchomienia pociągów, aby najpierw pojechać do rodziny w Wołkowysku, następnie zaś realizować swój plan przedostania się do Wilna i przez Litwę i Łotwę do Szwecji. Stamtąd marzyły mu się Stany Zjednoczone. Plan swój wykonałW związku z itinerarium Lemkina z Europy do USA spotykamy się w publikacji krajowej (por. A. Żebrowski, Polski słownik judaistyczny, hasło „Lemkin, Rafał”, cyt. w przypisie 1 części I naszego artykułu) z następującymi całkowicie błędnymi twierdzeniami: „Na początku okupacji niemieckiej był [Lemkin] związany z polskim podziemiem. Kiedy większość jego rodziny została zamordowana, uciekł do Wilna, skąd przez Szwecję, Związek Radziecki, Japonię i Kanadę – przedostał się do Stanów Zjednoczonych”. W rzeczywistości Lemkin – na swoje szczęście – nigdy nie znalazł się pod okupacją niemiecką. Nie był związany z „polskim podziemiem”. Jego rodzina została wymordowana przez Niemców w 1942 roku, kiedy był on już dawno (od kwietnia 1941 roku) w USA. Autor zaoferował niestety stek bzdur..
W swej wędrówce był zatrzymany na kilkanaście godzin przez Sowietów przy kontroli na jakimś moście, spędził noc w areszcie. Szczęśliwie nierozpoznany, został zwolniony. „Zdemaskowanie” go oznaczałoby wprost tragiczne dla niego skutki – miejsce „burżuazyjnego prawnika”, „opluwającego” w swoich publikacjach sowieckie prawo karne, było w łagrze, z perspektywą „wykończenia”. Gdy koleje ruszyły, pojechał do Wołkowyska.
W autobiografii opisuje radość spotkania z rodziną. Prawdopodobnie proponował jakąś wspólną ucieczkę za granicę. Ale, jak pisze, czytał w oczach rodziny jedną prośbę: „nie mów o opuszczeniu przez nas tego ciepłego domu, naszych łóżek, naszych zapasów żywności, bezpieczeństwa naszych zwyczajów. Będziemy musieli cierpieć, ale jakoś przeżyjemy”. Myśl o przyszłym holocauście nie przychodziła wówczas nikomu do głowy. Lemkin dodaje, pytając retorycznie, co on rzeczywiście mógłby swojej rodzinie zaoferować? Pozostał jeszcze na następny dzień z rodziną, po czym „konspiracyjnie” wyruszył w drogę do Wilna. Nie znamy przebiegu tej podróży, którą rozpoczął – jak wspomina – na końskim wozie.
2. Wilno, Kowno, Ryga
Wilno, dwustutysięczne zabytkowe miasto uniwersyteckie, znalazło się w okresie wojny z Niemcami w wyjątkowej sytuacji, jako swego rodzaju „oaza spokoju”. Położone w północno- ‑wschodnim „klinie” Polski, nie stało się teatrem działań wojennych. W zasadzie w okresie 1–16 września 1939 życie w mieście toczyło się niemal normalnie. Wiadomość o agresji sowieckiej w niedzielę, 17 września, oczywiście wstrząsnęła miastem. Atak sowiecki na Wilno rozpoczął się 18 września po południu. Dowódca wojskowy nie zdecydował się na obronę miasta, oddziały polskie przeszły częściowo na Litwę, gdzie zostały internowane. Niemniej wieczorem i w nocy z 18 na 19 września miały w Wilnie miejsce walki odwrotowe, w czasie których zniszczono m.in. nieco czołgów przeciwnikaNa temat owych walk odwrotowych z Sowietami w Wilnie od wczesnego wieczora 18 września do poranka 19 września 1939 por. R. Szawłowski, Wojna polsko-sowiecka 1939 roku, wyd. III, Warszawa 1997, t. I, s. 75–86 oraz parę sprawozdań i relacji zawartych w t. II, s. 32–41.. Sowieci dokonali licznych aresztowań i wywózek oraz rabunków mienia publicznego i prywatnegoNa odnośnej liście, którą opublikowałem w Wojnie, t. II, s. 185–190, figuruje 226 nazwisk ludzi aresztowanych i wywiezionych, z wielką przewagą polskiej inteligencji. Jeśli chodzi o adwokaturę, odnotowujemy osiem nazwisk: Witold Abramowicz, Stanisław Bagiński, Maciej Jamontt, Aleksander Krestjanow (prezes Towarzystwa Rosyjskiego w Wilnie), Jan Łuczywek, Andrzej Romankiewicz, Józef Tejtel, Eliasz Zaks i Henryk Erlich (z zaznaczeniem: „adwokat zamieszkały w Warszawie”). Figurują oni, z podaniem adresów, w „Kalendarzu Informatorze Sądowym” na 1939 rok, s. 423–426; adw. Erlich figuruje na liście warszawskiej, ul. 6 Sierpnia 25 (s. 386). Jego imię w tym wydawnictwie brzmi „Hersz”.. Pod koniec października 1939, w akcie, który określić trzeba jako perfidną komedię międzynarodową, Sowieci przekazali Wilno Litwinom (których mieszkało w mieście poniżej jednego procenta), po to tylko, by w niewiele miesięcy później, w czerwcu 1940, okupować całą Litwę i włączyć ją do ZSRS.
Miasto przepełnione było uchodźcami, którzy szukali sposobów przedostania się jedni na zachód przez kraje bałtyckie i Skandynawię, inni do Palestyny, lub możliwości przetrwania na miejscu. Lemkin wysłał z Wilna trzy telegramy: do zaprzyjaźnionego Karla Schlytera, byłego ministra sprawiedliwości Szwecji, poznanego na przedwojennych międzynarodowych konferencjach prawniczych; do Belga, hr. Carton de Wiarta, prezesa Association Internationale de Droit Pénal, przewodniczącego jednego z kolejnych Zgromadzeń Ligi Narodów, wreszcie do swego wydawcy w Paryżu w sprawie losów manuskryptu wspomnianej już jego pracy La régulation des paiements internationaux, wysłanego z Warszawy przed samym wybuchem wojny. Wreszcie napisał list do również już wzmiankowanego prof. McDermotta z USA, z którym nawiązał przyjazne stosunki w Warszawie w 1935 roku, a potem wspólnie wydali przekład angielski polskiego Kodeksu karnego z 1932 roku. Wszystkie te zabiegi odniosły doskonały skutek. Zwłaszcza depesza do Szweda dała zbawienną w ówczesnych warunkach wizę do Szwecji oraz późniejsze wykłady w Sztokholmie.
Na zakończenie powyższej mocno skomprymowanej relacji o pobycie Lemkina w Wilnie jeszcze nawiązanie do wzmiankowanego już jego spotkania tamże z przyjacielem, również warszawskim adwokatem, Beniem TomkiewiczemAdw. Tomkiewicz był już wzmiankowany w przypisie 25 w I części niniejszego artykułu.. Obok wspomnień o szczęśliwym i bogatym życiu adwokatów w przedwojennej Warszawie Lemkin miał wówczas, jak twierdzi w autobiografii, powiedzieć: „Nie ma sensu wspominać przeszłości. Wysokie honoraria adwokackie, czcze rozmowy o naszej nieskończonej mądrości zawodowej, kosztowne umeblowanie, domy na wsi, nigdy już nie powrócą. A gdyby znów znalazły się na mojej drodze, nie dałbym im przekroczyć mego progu. One nigdy nie robiły mnie naprawdę szczęśliwym, jedynie odurzały mnie przez pewien czas. Jako prokurator i adwokat służyłem władzy i cieszyłem fałszywym prestiżem. Naprawdę żyłem tylko wtedy, kiedy walczyłem o jakiś ideał. Chcę poświęcić resztę mego życia mojej pracy postawienia poza prawem niszczenia ludzi”Rozmowa częściowo już cytowana w I części artykułu, s. 296–297 (szczęśliwe i bogate życie obu adwokatów w przedwojennej Warszawie). Tutaj interesuje nas jednak dalsza część ówczesnej wypowiedzi Lemkina, określająca jego nową filozofię życiową, stanowiącą jakby postawienie grubej kreski pod hedonistycznym życiem warszawskim.. Przyjaciel życzył mu szczęścia, zadał jednak pytanie, dlaczego nie może on mieć tych dwóch rzeczy jednocześnie. Lemkin miał zapewnić go, że jest to niemożliwe, iż byłby zahamowany przez własną chciwość i „instynkt władzy”. „Nie można jednocześnie służyć dwóm bogom. Ideał, jak starożytny bóg, wymaga stałego poświęcenia, niepodzielnej lojalności, kompletnej integracji i samozaparcia”. Kończąc ten fragment autobiograficzny, pisze, że nagle poczuł, iż wygłasza serdecznemu przyjacielowi kazanie i zaambarasowany umilkł.
Tydzień później przeniósł się Lemkin do Kowna, by być w bezpośrednim kontakcie z tamtejszym konsulem szwedzkim. Po pewnym czasie otrzymał wiadomość, że wiza dla niego nadeszła i wbito mu ją do paszportu (dodajmy: przedwojennego polskiego).
Już następnego dnia udał się Lemkin pociągiem do Rygi, skąd istniało regularne połączenie lotnicze ze Sztokholmem. W stolicy jeszcze niepodległej Łotwy (choć już z narzuconymi jej – podobnie jak Litwie i Estonii – sowieckimi bazami wojskowymi) musiał najpierw wykupić bilet lotniczy, a później nieco poczekać na miejsce w samolocie. Dodajmy, że na waiting list na samolot tej linii dużą część pasażerów stanowili wówczas Polacy, wojskowi po cywilnemu i cywile – wyżsi urzędnicy państwowi, ziemianie itp., nieraz z rodzinami, którzy via Szwecja przedostawali się głównie do Francji.
3. Szwecja
Po krótkim pobycie w Rydze znalazł się Lemkin wreszcie w Szwecji. Daty nie podaje – zakładamy, że był to luty 1940 roku.
W Szwecji przebywał ponad rok. Rozpoczął intensywną naukę języka. Jego wspomniana już praca o płatnościach międzynarodowych, która ukazała się w Paryżu w 1939 roku, już po wybuchu wojny, była również drukowana w szwedzkiej prasie fachowej. Przyjaciel Lemkina, były minister Schlyter, wówczas deputowany Riksdagu i prezes Sądu Apelacyjnego, który załatwił mu szwedzką wizę, zasugerował, że mógłby on rozpocząć wykłady na ten temat na Uniwersytecie w Sztokholmie.
Lemkin złożył wizytę prorektorowi Uniwersytetu, z którym łatwo znalazł wspólny język (we had a meeting of minds) i który go do takich wykładów zachęcił. Rozmowa zeszła na język wykładów. Lemkin powiedział, iż zna trochę język szwedzki i że studiuje go codziennie – i spróbował swoich wiadomości na prorektorze. Ten rozumiał go, ale nie był zadowolony z jego wymowy. Przyjaciele zatelefonowali do byłej aktorki i wytłumaczyli jego przypadek. Zgodziła się ona na pracę z nim nad jego dykcją, parę godzin w tygodniu. Poszło bardzo dobrze.
Pierwszy wykład Lemkina po szwedzku odbył się zaledwie po pięciu miesiącach jego pobytu w tym kraju. Przybyło na niego około trzystu osób, w tym wielu profesorów i prorektor. Rychło owe wykłady – nie wiemy, ile ich było – zostały wydane w Sztokholmie w postaci książki Valutareglering och clearing w 1941 roku. Lemkin podkreśla, że owo „zwycięstwo lingwistyczne” miało duże znaczenie dla jego „ego”.
Lemkin wspomina, że oprócz nauki języka szwedzkiego i pracy zawodowej w czasie pobytu w Szwecji zebrał wiele dokumentów, przeważnie nazistowskiego prawa okupacyjnego, które zostały „przeszmuglowane” z terenów zajętych przez Niemców.
Siłą rzeczy, choćby z tego powodu, że tereny polskie były okupowane najwcześniej, i dodatkowo wprowadzono tam dwa przestępcze reżimy: jeden na terenach „włączonych” do Rzeszy, drugi w tak zwanej Generalnej Guberni (Generalgouvernement) – materiały te dotyczyły wówczas głównie terenów Polski. W „Outline” do autobiografii Lemkin sygnalizuje ową pracę hasłowo następująco: „Przygotowując moją kampanię przeciw genocydowi, którą zamierzam wszcząć w Stanach Zjednoczonych, studiuję techniki genocydalne nazistów w Polsce”.
Jak pisze, z materiału tego wynikało jasno, że chodziło tu o skoncentrowany spisek (concentrated plot) w celu zniszczenia narodów, nad którymi Hitler objął kontrolę, w całości lub w części. Lemkin był zdania, że dokumenty podpisane przez Hitlera i jego doradców stanowić będą nieodparty dowód i nikt nie będzie w stanie powiedzieć, iż on, Lemkin, uprawia propagandę.
Po swoim przyjeździe do USA Lemkin przekazał te dokumenty do Departamentu Wojny i do innych amerykańskich agencji rządowych, podkreślając fakt, że to, co działo się wówczas w Europie, nie było tylko wojną, ale że był to genocyd, który – jak pisze – nastąpił rok później. Oczywiście miał tu na myśli ludobójstwo na europejskich Żydach.
Lemkin tu i w innych miejscach nieraz używa terminu „genocyd” w kontekście swoich myśli i wypowiedzi znacznie sprzed 1943/44 roku, a więc przed przygotowaniem i wydaniem swojej podstawowej pracy Axis Rule in Occupied Europe, w której formalnie po raz pierwszy ten termin „ogłosił”. Jednak aby mógł on być przez niego stosowany już w okresie pobytu w Szwecji (1940/41), jest wykluczone.
Niezależnie od opisanych wyżej prac Lemkina w gościnnej Szwecji, znalazł on tam jeszcze czas na pierwsze swoje badania w dziedzinie, którą dziś nazwalibyśmy studiami w zakresie genocydu porównawczego (comparative genocide). Piszemy „pierwsze”, ponieważ w swoim okresie polskim w tę dziedzinę raczej się nie zapuszczał. Tymczasem przesiadując w „bibliotece sztokholmskiej” (prawdopodobnie chodziło o słynną Karolinę), pogrążył się Lemkin w problematyce mającego miejsce w XIII wieku najazdu Mongołów na część Europy i dokonanego tam przez nich straszliwego genocydu (znów, oczywiście, używamy tu terminu ukutego przez Lemkina dopiero parę lat później w USA).
Nawiązując do wypadków mających miejsce w okupowanej przez Niemców Polsce (wówczas, z konieczności, do wydarzeń jedynie z lat 1939/40–1940/41), Lemkin zauważa, że to nie pierwszy raz w historii Polska poddana została genocydowi, ponieważ równo 700 lat wcześniej, w roku 1241, hordy mongolskie najpierw zalały Rosję, następnie zaś Polskę, Śląsk i Węgry. W Polsce – kontynuuje Lemkin – została wymordowana duża część ludności miast Lublina, Sandomierza i Krakowa. Około 30 tysięcy polskich dzieci zostało porwanych, wywiezionych i sprzedanych w rosyjskim mieście Włodzimierzu. Kraj został zniszczony. W związku z tym musiano potem praktykować na wielką skalę obce osadnictwo.
Szczególnie porażają przytoczone przez Lemkina wydarzenia, które miały wówczas miejsce na Węgrzech. Przed egzekucją strzałami z łuków ofiary musiały się rozbierać, chodziło bowiem o rabunek przez oprawców nieuszkodzonych ubrań. Kupcy byli przypiekani na ogniu w celu zmuszenia ich do wyjawienia miejsca ukrycia kosztowności. Mongołki, które towarzyszyły swoim mężom, uczestniczyły w rzeziach.
Praktykowane było odcinanie nosów ładnym kobietom węgierskim. Tutaj ustawiono w szeregu własne, uzbrojone w kije dzieci, naprzeciw dzieci miejscowych; te pierwsze, na sygnał swych matek, rozbijały kijami głowy dzieci węgierskich. Wreszcie, po tej samej strasznej linii, miało miejsce określone przez Lemkina jako „kanibalizm na tle seksualnym” – odcinanie piersi pięknym Węgierkom i zjadanie ich (!). Chodziło więc – stosując konstrukcję obecnie przez nas proponowaną – o trudno wprost wyobrażalną formę genocidium atrox,Kategorię genocidium atrox zaproponowałem po raz pierwszy w moim haśle „Ludobójstwo” w Encyklopedii białych plam, tom XI, s. 174: „(...) w ramach samego ludobójstwa wyłania się potrzeba stworzenia jego postaci kwalifikowanej”. Chodzi o ludobójstwo połączone z najbardziej wyrafinowanymi torturami, stosowanymi z czystego sadyzmu. Wyłoniło się ono w czasie, gdy pisałem obszerną przedmowę do dwutomowego dzieła Ewy i Władysława Siemaszków, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939–1945, Warszawa 2000. Chodziło tam bowiem o genocyd nie tylko totalny (typu niemieckiego holocaustu na Żydach), ale o mordowanie połączone np. z rąbaniem ofiar siekierami, wrzucanie rannych do studzien, przerzynanie piłą, wleczenie koniem, wydłubywanie oczu. czy wyrywanie języków. Oczywiście fenomen genocidium atrox nie ogranicza się do zbrodni ukraińskich na Polakach. Takie zbrodnie miały też miejsce np. w czasie I wojny światowej w Turcji na Ormianach, w czasie II wojny światowej w Jugosławii, w szczególności Chorwatów na Serbach, w kilkadziesiąt lat później w Ruandzie, potem w Darfurze. W tym ostatnim można np. odnotować wyłapywanie mężczyzn i chłopców, wyprowadzanie ich poza wieś, częstokroć torturowanie i wreszcie rozstrzeliwanie, czasami związywanie łańcuchem i palenie żywcem; również mordowanie przez wleczenie wielbłądami. połączonego w tym wypadku z kanibalizmem.
Poza tym wszystkim trwały starania Lemkina o pracę uniwersytecką i wizę imigracyjną do USA. Wspomniany już prof. McDermott, w sytuacji gdy Duke University w Durham w Północnej Karolinie zgodził się zatrudnić Lemkina na dwa lata, ale pod warunkiem, że jego finansowanie zapewnione zostanie całkowicie ze źródeł zewnętrznych (!), zwrócił się o pomoc do Emergency Committee in Aid to Displaced Foreign Scholars w Nowym JorkuO rozmiarach problemu i trudnościach rozmieszczenia na uniwersytetach w USA masy europejskich profesorów i docentów prawa, zwłaszcza uciekinierów z Niemiec, począwszy od 1933 roku, w tym wybitnych, daje obraz źródłowy artykuł: K. Graham, The Refugee Jurist and American Law Schools, 1933–1941, „The American Journal of Comparative Law” 2002, nr 4, s. 777–818.. Stamtąd nadeszła jednak odpowiedź odmowna. Zaznaczono, że „odmowa w najmniejszym stopniu nie rzutuje na zdolność i kwalifikacje naukowe dr. Lemkina, który otrzymał doskonałe rekomendacje z odpowiedzialnych źródeł”. Wymieniając powody odmowy grantu, podkreślono, że „kryzys europejski” spowodował napływ wielu pilnych aplikacji. Komitet nie posiada funduszy na zaspokojenie ich wszystkich. Jego specjalne zainteresowanie skupia się „od lat” na displaced professors and Privatdozenten, podczas gdy Lemkin był adwokatem i Komitet preferuje nie używać swych funduszy dla uczonych znajdujących się ciągle w Europie. Wreszcie jednak, w piśmie z 25 lipca, National Refugee Service powiadamiał, że krewni Lemkina, pewien Mr. Ogus oraz Mr. Alex Greenberg z Brooklynu, przekazali do Duke University potrzebną kwotę 1200 dolarów. Tak więc zapaliło się „zielone światło” dla Lemkina do przybycia do Stanów Zjednoczonych, jak się okazało – na resztę życia, „na dobre i na złe”.
4. Stany Zjednoczone 1941–1946
Po załatwieniu sprawy finansowania oraz otrzymaniu wizy imigracyjnej powstał ostry problem przedostania się do Ameryki. Przypomnijmy: Norwegia, sąsiad Szwecji od zachodu, i Dania okupowana przez Niemców, Francja pokonana i częściowo okupowana łącznie z Paryżem, Holandia, Belgia i Luksemburg okupowane w całości. Możliwości wydostania się ze Szwecji drogą lotniczą na zachód były dla Lemkina praktycznie niemal zerowe. Jedyną realnie możliwą marszrutą ze Sztokholmu do USA była oferowana przez sowiecki „Inturist” kosztowna i długa półwycieczka: przelot do Rygi i dalej do Moskwy (gdzie parodniowy pobyt) oraz dziesięciodniowy przejazd koleją transsyberyjską do Władywostoku. Następnie, już w innym świecie, statkiem do Japonii, skąd przez Pacyfik do Seattle, wreszcie via Chicago pociągiem do Durham. Taką podróż odbył Lemkin gdzieś między końcem marca a około 22–23 kwietnia 1941 roku.
4.1. Durham, Północna Karolina
Na Duke University został Lemkin przyjęty bardzo życzliwie, prof. McDermott wziął zaś na siebie rolę protektora. Przybycie w trzeciej dekadzie kwietnia oznaczało zjawienie się pod koniec amerykańskiego roku akademickiego. Wykłady w nowym roku akademickim rozpoczynają się tam we wrześniu. Miał więc Lemkin błogosławione cztery miesiące (maj–sierpień 1941) na „aklimatyzację”.
W Duke University Law School Lemkin jako „special lecturer” miał wykładać prawo porównawcze i prawo rzymskie. Jeśli idzie o tę pierwszą dyscyplinę, chodziło bodaj głównie o porównawcze prawo karne, ponieważ komparatystyka w dziedzinie prawa cywilnego (której Lemkin nigdy wcześniej nie uprawiał) byłaby jednak, bez poważnego przygotowania, znacznie trudniejsza. Jeśli chodzi o prawo rzymskie, musiał on prawdopodobnie tylko odświeżyć swoją wiedzę ze studiów w tym zakresie na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie w latach dwudziestych, bo oczekiwania w Stanach nie były tu prawdopodobnie wielkie. Przypomnijmy tylko, że pierwszy podręcznik prawa rzymskiego ukazał się w USA bodaj dopiero w 1927 roku (!).Chodzi o: Max Rodin, Handbook of Roman Law, 1927. Dodajmy, że zainteresowanie prawem rzymskim i porównawczym było w USA bardzo niewielkie. K. Graham (The Refugee, s. 783–784) podaje, że z niemal osiemdziesięciu amerykańskich szkół (wydziałów) prawa objętych przeglądem dokonanym w 1940 r. tylko 8 oferowało kursy z prawa rzymskiego, tylko 7 zaś z prawa porównawczego.
Prawdopodobnie gdzieś na przełomie maja i czerwca McDermott zaproponował mu wspólny wyjazd samochodem do Waszyngtonu, na co przystał tym chętniej, że nigdy dotąd tam nie był. Po wizycie w ambasadzie RP udał się do Library of Congress. Lemkin odwiedził tam Johna T. Vance’a, kierownika działu prawnego Biblioteki, którego poznał na Kongresie Prawa Porównawczego w Hadze w 1937 roku. Jak odnotowuje, przy spotkaniu wielce życzliwy Vance „wydawał się czuć osobiście odpowiedzialnym za wyzwolenie Europy i za odrodzenie Polski – jako osobisty dar dla niego” (Lemkina).
Vance poznajomił go z płk. Archibaldem Kingiem z Wydziału Administracji Wojskowej Departamentu Wojny. Lemkin wyłożył pułkownikowi całą perwersję niemiecko-nazistowskiego prawa. Ten bardzo się zainteresował tą problematyką, oświadczając, że jest to zupełne novum dla myślenia amerykańskiego (przypomnijmy, że w tym czasie USA były jeszcze państwem neutralnym i jakby „uprawnionym” do niedostatecznego interesowania się teatrem wydarzeń kontynentalno-europejskich). Kiedy Lemkin wspomniał, że wygłosi w Duke University serię wykładów na ten temat, King wyraził chęć ich wysłuchania i oświadczył, iż wie, że będą one miały zasadnicze znaczenie dla War Department – amerykańskiego Ministerstwa Wojny.
To zachęciło Lemkina do zintensyfikowania swej pracy rozpoczętej w Szwecji. Tłumaczył niemiecko-nazistowskie dekrety okupacyjne na angielski i komentował, uwypuklając ich zbrodniczy charakter. Zachęcił Johna Vance’a w Waszyngtonie, aby zdobywał te teksty, których ciągle przybywało, za pośrednictwem księgarzy w neutralnych krajach Europy: w Portugalii, Szwajcarii lub w Szwecji. Teksty te, w kopiach, były mu prawdopodobnie przesyłane później do Durham. Miał nadzieję stworzyć w przyszłości w Library of Congress centrum odnośnej dokumentacji.
Niezależnie od tego wszystkiego niemal od początku swego pobytu w Durham Lemkin musiał sobie łamać głowę nad własną przyszłością w Stanach Zjednoczonych. Bowiem, jak już była mowa wyżej, interludium na Duke University nie zapewniało mu – doraźnie – ani jakichś choćby zbliżonych do normalnych poborów, ani jakiejkolwiek stabilizacji akademickiej. Mogło być tylko traktowane jako arcyskromny „przyczółek mostowy” w USA.
W związku z tym zależało mu na nawiązaniu możliwie najszerszych kontaktów naukowych w kraju swego nowego osiedlenia i zwróceniu uwagi na swoje dotychczasowe publikacje. Wynikiem tego była niewątpliwie recenzja jego szwedzkiej pracy ekonomicznej z 1941 roku, która ukazała się w The Annals Amerykańskiej Akademii Nauk Politycznych i Społecznych już w lipcu 1942. Recenzja rozpoczynała się w sposób dla Lemkina wręcz doskonały i mogła stanowić poważną „wizytówkę” na samym początku jego nowej odpowiedzialnej pracy w WaszyngtoniePor. recenzję pracy Lemkina Valutareglering och clearing, (w:) The Annals of the American Academy of Political and Social Science, vol. 222 (1942), s. 235–236, napisaną przez Erika T. H. Kjillstroma z Rutgers University. Recenzent zdecydowanie postulował wydanie owej pracy w tłumaczeniu angielskim. Stwierdził: „It is doubtful whether I have ever had the pleasure of reading a more instructive and more carefully worded treatise in the field of law and foreign exchange than Professor Lemkin’s work (...)”..
W czerwcu 1942 roku otrzymał Lemkin w Durham telegram z Waszyngtonu, w którym zaproponowano mu stanowisko głównego doradcy (chief consultant) w Board of Economic Warfare. Odtelegrafował, wyrażając zgodę. Przyjęcie tej propozycji pociągało za sobą przeniesienie się z Durham, N.C., do Waszyngtonu, D.C. Ale oznaczało uzyskanie wreszcie przyzwoitej pozycji finansowej i wypłynięcie na szerokie wody stolicy, co gwarantowało mu między innymi liczne znajomości, które zawsze tak sobie cenił jeszcze w Warszawie, oraz uczestnictwo stamtąd w międzynarodowych konferencjach prawniczych.
Z drugiej strony odchodził w ten sposób ze środowiska akademickiego do służby w administracji państwowej. W 1942 roku być może liczył na to, że po wojnie – jeśli zostanie w USA – już jako człowiek dość szeroko znany i ceniony – tym razem bez większych trudności ulokuje się w którymś z licznych tamtejszych uniwersytetów. Jednak, jak zobaczymy dalej, okazało się to dla niego trudne – jakiejś stałej profesury nigdy nie zdołał uzyskać. W każdym razie już latem 1942 roku był gościnnym wykładowcą (guest lecturer) w School of Military Government Departamentu Wojny z siedzibą w Charlottesville w stanie Wirginia.
Przeniesienie się z Durham do Waszyngtonu nie oznaczało automatycznej rezygnacji z pracy na Duke University. W liście dziekana School of Law tego Uniwersytetu, H.C. Horacka, datowanym 5 lipca 1944 roku, czytamy bowiem, że Lemkin miał lectureship na tym Uniwersytecie w okresie 1941–1943List ten przechowywany jest w zbiorach archiwalnych American Jewish Historical Society w USA, kserokopia w moim posiadaniu.; a więc wykorzystany został całkowicie okres dwóch lat, na który opiewał jego tamtejszy kontrakt. W 1942 roku opublikował w organie tamtejszej School of Law artykuł z dziedziny kryminologiiPor. R. Lemkin, The Treatment of Young Offenders in Continental Europe, „Law and Contemporary Problems”, Autumn 1942. Dwa lata później niestrudzony Lemkin ogłosił w tym samym periodyku (Summer 1944) obszerny artykuł zatytułowany Orphans of Living Parents: A Comparative Legal and Sociological View..
4.2. Waszyngton, D.C.
Kiedy Rafał Lemkin odwiedził Waszyngton po raz pierwszy późną wiosną 1941 roku, był on spokojnym miastem, stolicą neutralnego państwa. Gdy przybył tam „na stałe” w połowie 1942 roku, atmosfera i rytm miasta były już inne, bo też sytuacja międzynarodowa USA zmieniła się radykalnie. Przypomnijmy krótko: 7 grudnia 1941 Japonia – prowadząca jednocześnie „negocjacje” w Waszyngtonie – działając z całkowitego zaskoczenia, zaatakowała lotnictwem bazę morską Pearl Harbor na Hawajach. W wyniku tego ataku znaczna część amerykańskiej floty wojennej Pacyfiku została zniszczona lub uszkodzona, zaś ponad dwa tysiące ludzi, głównie marynarzy, zostało zabitych.
Rozpoczęła się wojna amerykańsko-japońska. Jednocześnie Niemcy i Włochy wypowiedziały wojnę USA (szaleństwo z ich strony). W ten sposób Stany Zjednoczone zostały wciągnięte do II wojny światowej na dwóch wielkich teatrach operacyjnych: dalekowschodnim i europejskim.
Z punktu widzenia lemkinowskiej idei „genocydu”, nad którą jeszcze wówczas pracował, następnie sformułował pod koniec 1943 i wreszcie wydał drukiem pod koniec 1944 roku, udział USA w II wojnie światowej, zwłaszcza w Europie, okazał się zdecydowanie korzystny. Udział ten bowiem musiał siłą rzeczy zwrócić rosnącą uwagę amerykańskich czynników urzędowych na problematykę straszliwych mordów, dokonywanych przez Niemców, poprzednio dla nich, Amerykanów, jakby „egzotyczną” i w zasadzie mało interesującą. Tymczasem w miarę pokonywania przeciwnika i zbliżającego się momentu jego kapitulacji powstała paląca potrzeba – poza samą dokumentacją odnośnych wydarzeń – oceny prawnej niemiecko-nazistowskich zbrodni oraz sprawa ścigania i osądzenia sprawców.
Tak się złożyło, że przewodniczącym Board of Economic Warfare (a więc szefem Lemkina) był Henry Wallace – wiceprezydent Stanów Zjednoczonych. Pierwsza z nim rozmowa na temat bezustannie nurtujący Lemkina była całkowitym rozczarowaniem. To samo okazało się w trakcie paru dalszych prób, w tym jednej w czasie kolacji w domu niezidentyfikowanego „przyjaciela”. Wallace, jak pisze Lemkin w autobiografii, okazał się człowiekiem z mentalnością farmera z OhioOmyłka co do stanu, z którego pochodził wiceprezydent: nie Ohio, lecz Iowa.. Interesowało go głównie rolnictwo, wówczas w szczególności nowe odmiany kukurydzy. Słuchał uprzejmie, ale nie było reakcji. Mocno rozczarowany Lemkin próbował jeszcze, przez „przyjaciela” (którego nazwiska nie ujawnia), jak twierdzi w autobiografii, zainteresować tą sprawą samego prezydenta Roosevelta, ale również bez wyniku.
Olbrzymia praca, którą wykonał Lemkin w czasie swego ponaddwuletniego pobytu w Waszyngtonie, da się podzielić na trzy podstawowe działy. Po pierwsze, była to praca kontraktowego wyższego urzędnika federalnego, praca prawdopodobnie szczególnie mocno absorbująca ze względu na fakt, że nie była ona w dziedzinie stanowiącej główny temat jego zainteresowań w ciągu kilkunastu lat pracy zawodowej w Polsce. Bodaj dzięki wielkim zdolnościom i ambicji oraz różnym konsultacjom fachowym ad hoc dawał sobie nieźle radę. Jednak fakt, że w momencie zbliżania się końca dwuletniego kontraktu w połowie 1944 roku nie zaproponowano mu jego przedłużenia, wskazywałby, iż jednak nie uzyskał wysokiego uznania swoich przełożonych.
Po drugie, chodzi o odbyte w Waszyngtonie (częściowe?) zaoczne studia prawnicze, o których wspomniałem – bodaj pierwszy raz w „lemkinowskiej” literaturze światowej – parę lat temuPor. R. Szawłowski, Raphael Lemkin’s Life Journey: From Creative Legal Scholar and Well-to-do Lawyer in Warsaw until 1939 to Pinnacle of International Achievements during the 1940s in the States, Ending Penniless Crusader in New York in the 1950s., rozdział w pracy zbiorowej Rafał Lemkin: A Hero of Humankind, wyd. PISM, Warszawa 2010, s. 31–57; sprawa zaocznych studiów prawa przez Lemkina w USA – por. s. 44..
Wreszcie po trzecie, absolutnie najważniejszą dla nas sprawą było dokończenie pisania i wydanie drukiem magnum opus Lemkina: Axis Rule in Occupied Europe: Laws of Occupation. Analysis of Government, Proposals for Redress,Praca wydana w 1944 r. przez Carnegie Endowment for International Peace w Waszyngtonie. Następne wydanie ukazało się dopiero w 1973 r., po czym dwa wydania w pierwszej dekadzie XXI w. dzieła, w którym po raz pierwszy przedstawił koncepcję i termin zbrodni GENOCIDE oraz postulat jej inkorporacji do prawa karnego. Stąd pracy tej – w szczupłych rozmiarach tego artykułu – trzeba poświęcić szczególną uwagę.
Axis Rule ukazała się w Nowym Jorku 15 listopada 1944 roku. Trzeba przy tym zaznaczyć, że „Wstęp” do owej przeszło 650-stronicowej pracy nosi datę o rok wcześniejszą: 15 listopada 1943. Jest to ważne, ponieważ informuje, że termin genocide (genocyd, ludobójstwo) prawdopodobnie powstał już w pierwszej połowie 1943 roku, może już na przełomie lat 1942–1943. Jednocześnie nasuwało się krytyczne pytanie, dlaczego pionierska i tak wówczas pilnie potrzebna praca Lemkina przeleżała aż rok nieopublikowana. Dopiero po wielu latach wyjaśniło się, że powodem owej zwłoki było niezadowolenie Lemkina aspektami prawnymi i finansowymi wydania jego dzieła. Kwestionował on propozycje przedstawiane mu przez Carnegie Endowment, co prowadziło do długiego okresu negocjacjiSprawę tę wyjaśnił archiwalnie John Cooper, Raphael Lemkin and the Struggle for the Genocide Convention, Houndmille, Basingstokes and New York 2008, s. 54..
W „Przedmowie” do Axis Rule, napisanej przez G. A. Fincha, Lemkin określony został jako a noted Polish scholar and attorney. Finch wysoko oceniał pracę polskiego uczonego, m.in. jako „dającą w łatwo dostępnej formie w języku angielskim podstawowe dokumenty oraz istotną informację faktograficzną z autentycznych źródeł, która będzie pilnie potrzebna, kiedy rozpocznie się proces rozplątywania pajęczyny ustawodawstwa [państw] Osi, która usidliła życie i zniszczyła losy milionów ludzi”.Por. G. A. Finch, Foreword, (w:) R. Lemkin, Axis Rule, s. VIII. Zdumiewa zarazem fakt, że Finch w swej „Przedmowie” ani słowem nie odniósł się do skonstruowanego przez Lemkina i rozwiniętego w jego pracy pionierskiego pojęcia i terminu genocide.
Przeoczenie Fincha naprawiła parę miesięcy później umiarkowanie satysfakcjonująca recenzja Axis Rule pióra A. K. Kuhna w wiodącym amerykańskim kwartalniku prawa międzynarodowegoPor. A. K. Kuhn, „American Journal of International Law”, nr 2, April 1945, s. 360–362. Kuhn (1876–1954) był wybitnym prawnikiem amerykańskim, nowojorskim adwokatem, szczególnie zainteresowanym prawem międzynarodowym. Przez wiele lat zasiadał we władzach American Society of International Law, wydającym AJIL. Od 1924 roku aż do śmierci był członkiem Board of Editors tego kwartalnika, w którym często publikował. Nie był związany z żadnym z amerykańskich uniwersytetów.. Czytamy tam między innymi: „Jeden z najbardziej oryginalnych i ważnych rozdziałów książki jest zatytułowany «Genocyd» (s. 79–94). Jest to termin ukuty przez autora dla oznaczenia starej praktyki w nowoczesnym przejawie”.
Recenzent podkreśla, że „polityka genocydu jest bardziej niszcząca dla [określonej] ludności niż straty poniesione we właściwych walkach”. Wreszcie zauważa, że gdyby projekt Lemkina przedstawiony w 1933 roku na V Międzynarodowej Konferencji Unifikacji Prawa Karnego w Madrycie został przyjęty, „okazałby się on przydatny jako efektywny instrument karania przestępców wojennych. Problem stał się obecnie nieskończenie większym”.
Tymczasem następna recenzja, ogłoszona w prestiżowym czasopiśmie poświęconym prawu (nie tylko międzynarodowemu), lecz napisana przez nie-prawnika Merle FainsodaPor. M. Fainsod, „Harvard Law Review”, nr 5, May 1945, s. 744–747. Fainsod (1907–1972) był politologiem, specjalizującym się w dziedzinie administracji publicznej oraz ZSRR. W 1932 r. otrzymał amerykańskie stypendium do Rosji. Współdziałał w stworzeniu Russian Research Centre na Uniwersytecie Harvarda. W chwili pisania interesującej nas tu recenzji w 1945 r. był Associate Professor of Government na tym uniwersytecie. Fainsod okazał się pionierskim amerykańskim sowietologiem, autorem pracy How Russia is Ruled. Opanowała ona dosłownie wyższe uczelnie północnoamerykańskie, z czym sam zetknąłem się na uniwersytetach kanadyjskich. Posługiwałem się również tłumaczeniem niemieckim owej pracy., stanowiła pewien krok wstecz. Bowiem recenzja owa, arcysłusznie wysoko oceniająca zebranie olbrzymiej ilości materiałów prawa okupacyjnego i jego „przedestylowanie” etc., do przełomowej lemkinowskiej konstrukcji „genocyd” odniosła się jedynie w dwuzdaniowej, czysto informacyjnej wzmianceIbidem, s. 775: „(...) In the case of some peoples, notably the Jews, and to a lesser extent the Slavic peoples of the East, the goal was little short of extermination. Dr. Lemkin has coined the term genocide to describe this policy (...)”..
Można jeszcze przypomnieć w tym zakresie cytowane już przez nas w „Palestrze” rozczarowujące „oceny” dwóch światowo znanych profesorów prawa: notatkę recenzyjną Herscha Lauterpachta w „The Cambridge Law Journal” (1945) oraz recenzję Hansa Kelsena w „California Law Review” (1946)Por. moją recenzję: Dzieło Rafała Lemkina Axis Rule in Occupied Europe (1944) w przekładzie polskim z 2013 r., „Palestra” 2014, nr 5–6, s. 260, przypisy 1 i 2..
Ogólnie biorąc, dzieło Lemkina zyskało pierwotnie poważne uznanie, lecz głównie dlatego, że autor dostarczył imponującego materiału dotyczącego funkcjonującej – w warunkach okupacyjnego terroru i olbrzymiej eksploatacji – przestępczej administracji, prawa, gospodarki, stosunków własnościowych oraz pracy, oświaty etc. we wszystkich krajach europejskich zajętych przez nazistowskie Niemcy (częściowo również przez Włochy, a nawet Węgry czy Bułgarię). Natomiast kapitalne znaczenie lemkinowskiej konstrukcji GENOCIDE nie zostało jeszcze wówczas przez recenzentów uchwycone.
Część I Axis Rule, zatytułowana „Niemieckie techniki okupacji”, obejmuje dziewięć rozdziałów: I – „Administracja”; II – „Policja”; III – „Prawo”; IV – „Sądy”; V – „Własność”; VI – „Finanse”; VII – „Praca”; VIII – „Status prawny Żydów”; i wreszcie podstawowy rozdział IX – „Genocyd”.
W części II pracy, zatytułowanej „Kraje okupowane”, Lemkin omówił alfabetycznie pod tym kątem wszystkie owe kraje, począwszy od Albanii i Austrii, a kończąc na Polsce, ZSRS („częściowo pod okupacją niemiecką i rumuńską”) i rozczłonkowanej przez okupantów Jugosławii (Słowenia, Dalmacja, Czarnogóra, Serbia, Chorwacja, Kosowo, Macedonia oraz mniejsze jednostki terytorialne).
Część III pracy zatytułowana jest „Prawa okupacyjne. Ustawy, dekrety i inne dokumenty”. Zamieszczona tam imponująca dokumentacja liczy 370 stron i stanowi ponad połowę całego dzieła Lemkina. Obejmuje ona w tłumaczeniach angielskich, nieraz ze skrótami, około 330 różnorodnych aktów prawa – czy raczej w większości bezprawia okupacyjnego – wydanych przez okupantów niemieckich i częściowo włoskich. Znalazły się tam również pewne akty prawne wydane przez satelitów „Osi” – Bułgarię, Rumunię i Węgry oraz przez rządy marionetkowe, np. w Vichy, Belgradzie czy Atenach. W sumie dokumentacja Lemkina obejmowała około 35 krajów i terytoriów okupowanych. Należy jednak zaznaczyć, że żaden z przywołanych aktów prawnych nie wykraczał poza jesień 1942 roku.
Nieliczne, mniej ważne z punktu widzenia tematu dzieła Lemkina „wejścia” w rok 1943 znajdujemy w części II. Wspomniane tam są, choć jedynie incydentalnie, dwa wydarzenia: obalenie Mussoliniego we Włoszech pod koniec lipca i „rewolta” antyniemiecka w Danii we wrześniu. Znajdujemy również najdalej czasowo posunięte odniesienie w postaci wzmianki, że „w wykonaniu decyzji Konferencji Moskiewskiej dotyczących tego, iż przestępcy wojenni powinni być sądzeni przez lokalne sądy krajów, gdzie przestępstwa zostały popełnione, rząd ZSRS zarządził pierwsze rozprawy niemieckich przestępców wojennych w grudniu 1943 roku. Rozprawy te ujawniły ponury obraz okrucieństw wojennych”.
Jednak w Axis Rule znajdujemy również parę szczególnie ważnych „wejść” w tenże rok 1943, kiedy prawda o niemieckim genocydzie w okupowanej Europie zaczęła się dopiero w pełni ujawniać. Już w samej „Preface” jest ogólna wzmianka o „masowych morderstwach głównie Żydów, Polaków, Słoweńców i Rosjan”.
W dwóch przypadkach wskazanych poniżej, powołując się na uznane za wiarygodne publikacje pozarządowe z 1943 roku, Lemkin, nawiązując do nazistowskiego genocydu na Żydach oraz chorwackiego na Serbach, podał zawarte tam oceny liczby zamordowanych.
W pierwszym przypadku wymieniona jest liczba 1 702 500 (dodajmy: nieco rażąca „dokładność” co do stu) Żydów „zabitych przez zorganizowany mord we wszystkich krajach okupowanych”. W cytowanej publikacji nie podano prawdopodobnie jakiejś daty – powiedzmy w tym przypadku miesiąca czy kwartału – do której doprowadzony został powyższy szacunek.
W przypadku drugim jest mowa o doniesieniu o tym, iż „ludność serbska Chorwacji poddawana jest masakrom i torturom” oraz że „rzekomo paręset tysięcy Serbów zostało zamordowanych przez Ustaszów”. Tu zatem postąpiono znacznie rozsądniej pod kątem koniecznego, zwłaszcza jeszcze w danym momencie, olbrzymiego „zaokrąglenia”.
Dodajmy, że w zakresie tych spraw Rafał Lemkin był bardzo oględny. Wynikało to prawdopodobnie z pewnej niechęci do opierania się na informacjach, którym wówczas duża część opinii publicznej w USA nie w pełni dawała wiarę, a nieraz wręcz odrzucała jako „niewyobrażalne”. Co bodaj jeszcze przyczyniało się do owego sceptycyzmu, to fakt, że – z pewnym jedynie wyjątkiem – odnośne informacje pochodziły ze źródeł nieoficjalnych, pozarządowych, od organizacji społecznych, religijnych itp.
W związku z tym warto zwrócić uwagę na fakt, że tak się złożyło, iż dopiero w niewiele dni po ukazaniu się Axis Rule, w listopadzie 1944 r. (zaś praca ta, przypomnijmy, sięgała najdalej schyłku 1943 r.), „New York Times” z 26 listopada 1944 ogłosił na s. l (i dalszych) przełomową informację w interesującej nas tu dziedzinie. Czytamy tam, że chodzi o pierwszy szczegółowy raport ogłoszony przez amerykańską agencję rządową (War Refugee Board), oferujący dowody przedstawione przez trzech naocznych świadków (dwóch młodych słowackich Żydów i polskiego majora) o masowych mordach dokonywanych przez Niemców. Dalej jest mowa, że „zorganizowane okrucieństwa” w Birkenau i Oświęcimiu (Auschwitz) przewyższają horrory Lublina (chodziło oczywiście o lubelski Majdanek). Dodano, że sprawozdania świadków zostały poręczone (vouched for) przez WRB.
Lemkinowi chodziło jednak przede wszystkim o samą koncepcję genocydu: to było właśnie zamierzonym – i z niewielkim opóźnieniem osiągniętym – celem całego jego dzieła. Zatem kluczowy w Axis Rule jest rozdział IX, w którym autor określił genocyd jako „nowy termin i nową koncepcję” dla niszczenia narodów i grup etnicznych. Ów nowy termin, stworzony przez siebie neologizm – genocide – ukuł Lemkin z dwóch słów: greckiego genos (rasa, szczep) i „zmodyfikowanego” łacińskiego cide (od caedes – mordowanie, zabijanie). Przy czym – konkludował Lemkin – „genocyd niekoniecznie oznacza natychmiastowe zniszczenie jakiegoś narodu (...) Jest raczej zamierzone dla oznaczenia skoordynowanego planu różnorodnych akcji, skierowanych na zniszczenie fundamentów grup narodowych, w celu unicestwienia (annihilating) samych tych grup. Celem takiego planu byłby rozkład instytucji politycznych i społecznych, kultury, języka, uczuć narodowych, religii i egzystencji gospodarczej grup narodowych, jak również zniszczenie bezpieczeństwa osobistego, wolności, zdrowia, godności, a nawet życia jednostek należących do takich grup. Genocyd jest wymierzony przeciw grupie jako jednostce (entity), akcje zaś z tym związane wymierzone są przeciw poszczególnym ludziom (individuals) nie w charakterze indywidualnym, lecz jako członkom grupy narodowej”.
W konkluzji Lemkin sformułował „rekomendacje na przyszłość”. W swoim dziele z lat 1943–1944 nie proponował jeszcze zawarcia odrębnej, wielostronnej umowy międzynarodowej, jak późniejsza konwencja o genocydzie z 9 grudnia 1948 r. Zaproponował to dopiero w parę miesięcy po ukazaniu się Axis Rule w dwuczęściowym artykule, na łamach miesięcznika „The Nation”. W samym dziele postulował natomiast znowelizowanie Regulaminu stanowiącego aneks do konwencji haskiej o prawach i zwyczajach wojny lądowej z 1907 r., łącznie z powołaniem międzynarodowej agencji kontrolnej, wyposażonej w takie uprawnienia, jak wizytowanie krajów okupowanych i prowadzenie dochodzeń w sprawie traktowania przez okupanta znajdujących się „w warunkach więziennych” narodów.
Lemkin podkreślał przy tym, że genocyd jest nie tylko problemem okresu wojny, ale także problemem czasu pokoju. Argumentował, że jest to problem szczególnie ważny w Europie, gdzie występuje tak duże zróżnicowanie narodowościowe, że jeśli grupy mniejszościowe, zmuszone żyć w ramach innych państw, nie będą należycie chronione, taki brak ochrony może powodować zakłócenia międzynarodowe, przede wszystkim w formie „zdezorganizowanej emigracji”. Było to powtórzenie przez Lemkina tego, co sygnalizował już w 1933 roku, a co w latach dziewięćdziesiątych XX wieku potwierdziły tragiczne wydarzenia w Bośni i Hercegowinie oraz w Kosowie. W tej zatem dziedzinie – ochronie grup mniejszościowych – już w Axis Rule Lemkin postulował zawarcie wielostronnego traktatu międzynarodowego, który powinien przewidzieć wprowadzenie, nie tylko do konstytucji, ale i do kodeksu karnego każdego kraju, postanowień chroniących grupy mniejszościowe od opresji z powodu ich narodowości, religii lub rasy.
Mordercza praca w Waszyngtonie w latach 1942–1944 nie mogła się nie odbić na jego zdrowiu. On sam wspomina w swojej autobiografii, że stan jego zdrowia zaczął się wyraźnie pogarszać i jego przyjaciele urządzili mu wizytę lekarską. Lekarz stwierdził wyczerpanie nerwowe i nadciśnienie; radził spowolnienie tempa pracy, wypoczynek, relaks, nieprzejmowanie się, i powtarzał to. Lemkin twierdzi, że słuchał tych zaleceń z taką samą obojętnością, jakby słuchał monotonnego tykania swego ręcznego zegarka. Późniejsze dalsze wielkie wysiłki – i pewien nonszalancki stosunek demonstrowany w tej sferze – bodaj skróciły mu życie.
Wspomniana już wyżej sprawa nieprzedłużenia Lemkinowi latem 1944 roku dwuletniego kontraktu pracy spowodowała wszczęcie jego starań o stanowisko uniwersyteckie. Podobnie jak w 1940 roku – wówczas działał za niego prof. McDermott – teraz sam Lemkin zwrócił się o pomoc do wspomnianego wcześniej Emergency Comittee in Aid to Displaced Foreign Scholars. Wyraził chęć uzyskania pracy uniwersyteckiej w dziedzinie finansów międzynarodowych. Powołał się na swoje dwie publikacje z początkowego okresu wojny: francuską i szwedzką (obie cytowane już wyżej) i wyraził gotowość przygotowania ich wersji angielskiej. Stwierdził, że w tym języku praca taka wówczas nie istniała, temat zaś był ważny ze względu na planowanie okresu powojennego i likwidację skutków wojny. Dołączył skierowany do niego pochwalny list prof. A. E. Taylora, dyrektora Bureau of Foreign and Domestic Commerce w Department of Commerce (amerykańskim Ministerstwie Handlu).
Sprawa się nie udała. Tak rozpoczął się dla niego pierwszy w USA okres trwającego wiele miesięcy bezrobocia. Szczęśliwie posiadał jednak wówczas jakieś oszczędności z okresu dwóch lat nieźle płatnej pracy w administracji federalnej oraz honorarium za właśnie wydaną Axis Rule. A więc o jakiejś nędzy, którą przyszło mu przeżywać w USA w paru okresach późniejszych, wówczas nie było mowy.
4.3. Pierwsza delegacja do Europy (1945). Genocide w akcie oskarżenia Międzynarodowego Trybunału Wojskowego z 6 października 1945 r.
2 maja 1945 roku prezydent Harry Truman mianował sędziego Sądu Najwyższego USA Roberta Jacksona reprezentantem Stanów Zjednoczonych dla przygotowania i oskarżania przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze. Lemkin, działając niemal błyskawicznie, 4 maja wysłał przemyślny list do sędziego, załączając egzemplarz miesięcznika „Free World” z kwietnia tego roku ze swym artykułem Genocide – a Modern Crime. Wykorzystał tę okazję, by zwrócić uwagę Jacksona na swoje dzieło Axis Rule. Zaznaczył, że z przyjemnością sprezentowałby Jacksonowi egzemplarz. Niestety, jak się dowiedział „dopiero dzisiaj”, jego first printing jest wyczerpany, second printing zaś dopiero podjęty. Wyraził jednak przekonanie, że biblioteka Sądu Najwyższego USA posiada jego egzemplarz.
Ów list okazał się w ówczesnej sytuacji Lemkina wręcz dla niego zbawienny. Jackson wypożyczył pracę z biblioteki, potem zabrał ją do Londynu i Norymbergi (a zwrócił dopiero po powrocie do USA w 1946 roku). Polecił potwierdzić otrzymanie listu Lemkina, co zostało wykonane pismem z 12 maja 1945. Sztab Jacksona nawiązał z nim osobiste kontakty i 28 maja Lemkin rozpoczął pracę w War Crimes Office w War Department, amerykańskim ministerstwie wojny. Rok później uzyskał stanowisko doradcy do spraw zagranicznych – Adviser on foreign affairs, War Department. O randze tego stanowiska świadczy zachowana „karta wstępu” do messy oficerskiej, opiewająca na przywileje pułkownika – Colonel’s privileges.
Lemkin wyleciał z Waszyngtonu do Anglii późnym latem – zakładamy, że gdzieś pod koniec sierpnia 1945. Nie współdziałał zatem w Londynie w redagowaniu tekstu Porozumienia (Agreement) czterech wielkich mocarstw o ściganiu i karaniu głównych przestępców wojennych Państw Osi w Europie oraz stanowiącej do niego Aneks – Karty Międzynarodowego Trybunału Wojskowego z 8 sierpnia 1945. Karta ta kreowała trzy kategorie przestępstw międzynarodowych: zbrodnie przeciw pokojowi, zbrodnie wojenne oraz zbrodnie przeciw ludzkości. Kategoria „zbrodni genocydu” tam jeszcze nie wystąpiła. Energiczną akcję w tym kierunku podjął w Londynie dopiero Lemkin, siłą rzeczy głównie w ramach delegacji amerykańskiej. Jej członek, Sydney Alderman, wspomina, iż Lemkin „ciągle przychodził, aby mnie widzieć, starając się upewnić, że jego słowo genocide zostało użyte w akcie oskarżenia. W końcu, pokonując pewną opozycję pochodzącą od innych członków naszego sztabu, umieściłem słowo genocide w ostatnim projekcie aktu oskarżenia i jestem całkiem pewien, że prof. Lemkin był zawsze wielce zadowolony, że ukazało się ono w tym dokumencie. W szczególności Brytyjczycy uważali, że było to słowo zbyt «fantazyjne» (fancy), aby być umieszczone w dokumencie prawnym, zaś niektórzy z nich, absolwenci Uniwersytetu Oxfordzkiego, powiedzieli, iż nie mogą zrozumieć co to słowo znaczy” [sic! – R.S.]S. Alderman cytowany z dokumentu archiwalnego powołanego w rozdziale: J. W. Barret, Raphael Lemkin and Genocide at Nuremberg 1945–1946; w pracy C. Saffering i E. Conze (red.), The Genocide Convenction Sixty Years after its Adoption, The Hague 2010, s. 35–54..
Zacytujmy tu jeszcze Telforda TayloraPor. T. Taylor, The Anatomy of the Nuremberg Trials. A Personal Memoir, New York 1992, s. 103.. Utrwalił on, że na przełomie września i października 1945 w czasie czterostronnych rokowań londyńskich zdecydowane zostało w stosunku trzy do jednego (z przegłosowaniem przez Amerykanów, Francuzów i Rosjan delegata brytyjskiego Robertsa, który był temu wyraźnie przeciwny) użycie w akcie oskarżenia przed MTW w Norymberdze terminu „genocyd”. „Użyliśmy – podkreśla Taylor – słowa «genocyd», świeżo ukutego przez Rafała Lemkina (w tym czasie członka amerykańskiego personelu prokuratorskiego)”.
Zatem w akcie oskarżenia, datowanym 6 października 1945, przedstawionym w Berlinie Międzynarodowemu Trybunałowi Wojskowemu 18 października, znalazł się passus o następującym brzmieniu:
„Oskarżeni (...) popełniali umyślny i systematyczny genocyd, to jest eksterminację rasowych i narodowych grup ludności cywilnej pewnych okupowanych obszarów, w celu zniszczenia określonych ras oraz warstw narodów i ludów, grup rasowych i religijnych, w szczególności Żydów i Polaków, Cyganów i innych”.
Ten ważny fragment aktu oskarżenia jednoznacznie zawdzięczamy Rafałowi Lemkinowi, co on sam podkreślił w „Outline” do swej autobiografii: „Włączam zarzut genocydu do aktu oskarżenia”.
W czasie pobytu w Londynie spotkał się Lemkin z niektórymi ze swoich przedwojennych polskich przyjaciół, prawdopodobnie głównie ze sfer adwokackich, którzy znaleźli się nad Tamizą. W „Outline” do swojej autobiografii sygnalizuje: „Spotykam dawnych przyjaciół z Polski i jestem wstrząśnięty ich opowiadaniami o własnych przeżyciach pod panowaniem nazistowskim”. W spotkaniach tych z pewnością miały też miejsce dyskusje nad sytuacją w opanowanej przez sowieckich komunistów Polsce.
Delegacja Lemkina do Europy w 1945 roku nie trwała długo (dokładna data jego powrotu do USA nie jest ustalona). Jego pobyt ograniczył się do Anglii i prawdopodobnie nie trwał dłużej niż jakieś półtora miesiąca. Nie był obecny na otwarciu wielkiego Procesu Norymberskiego w listopadzie 1945 roku, widocznie jego szef uznał, że był on tam niepotrzebny. W ogóle stosunki Lemkina z Jacksonem, którego został mianowany doradcą, nie ułożyły się najlepiej.
Pod datą 20 maja 1946 roku Lemkin skierował list-memoriał do świeżo powołanego pierwszego sekretarza generalnego ONZ, Norwega Trygve LieChodzi tu o ponaddwustronicowy tekst maszynowy ścisłym drukiem, przy końcu którego znalazł się ambitny plan Lemkina o zasięgu światowym: „Please excuse this lengthy letter, but somehow I feel that I should write my story of genocide to you. You will understand that I am eager to have my idea, for which I have been working since 1933, receive your attention and, through you, the attention of all leaders who are working for a better world”. Oryginał tego dokumentu znajduje się w Jacob Rader Marcus Center of the American Jewish Archives, kserokopia w moim posiadaniu.. Stanowił on rodzaj „przedstawienia się” i pierwszą próbę nawiązania kontaktu z szefem dopiero tworzonej Organizacji Narodów Zjednoczonych, przejmującej miejsce formalnie rozwiązanej 8 kwietnia 1946 Ligi Narodów. W piśmie tym znalazł się passus zawierający odniesienie do szerokiego spektrum praw człowieka, na tle którego, na konkretnym hipotetycznym przykładzie, autor przedstawił rolę, jaką powinna odegrać prawnomiędzynarodowo zaakceptowana koncepcja zbrodni genocydu. Wreszcie owo wystąpienie stworzyło – w ramach rosnącego w tamtym okresie szerokiego uznania dla Lemkina w opiniotwórczych kręgach szczególnie w USA – pewne ułatwienie do poruszania się w tymczasowej siedzibie ONZ w ramach I Sesji jej Zgromadzenia Ogólnego na jesieni 1946 roku i później.
4.4. Druga delegacja do Europy (1946) Lemkina na pierwszej konferencji ILA w Cambridge.
Rozczarowanie nieumieszczeniem GENOCIDE w wyroku MTW z 30 września–1 października 1946 r
Późną wiosnę i lato 1946 roku spędził Lemkin ponownie w Europie. Musimy tu znowu sięgnąć do „Outline” jego autobiografii:
„Powracam do Europy na objazd inspekcyjny (inspection tour) wszystkich amerykańskich trybunałów wojskowych, zajmujących się zbrodniami wojennymi w okupowanych Niemczech. Odwiedzam obozy i widzę tych, którzy przeżyli. Moje beznadziejne poszukiwania pozostałości mojej rodziny. Pojęcie konsekwencji genocydu. Perpetuacja nienawiści wśród osób, które pozostały przy życiu”.
Czerwiec 1946 spędził Lemkin głównie w Norymberdze. W „Outline” czytamy: „Kontakty z sędziami i prokuratorami Trybunału Norymberskiego”. 25 czerwca dzieło Lemkina Axis Rule in Occupied Europe zostało zacytowane, jako poważne źródło, na posiedzeniu Trybunału. Zastępca głównego oskarżyciela brytyjskiego, Sir David Maxwell Fyfe, przesłuchując oskarżonego von Neuratha (byłego protektora III Rzeszy dla Czech i Moraw), wprost zacytował „dobrze znaną książkę profesora Lemkina”. Jest prawdopodobne, że w tym momencie Lemkin znajdował się na sali rozpraw i chodziło o zrobienie mu przyjemności przez wyrażenie uznania dla koncepcji genocide i niego osobiście.
Zakładamy, że owe parę tygodni końca wiosny i samego początku lata 1946 roku, spędzone w Norymberdze, Lemkin wykorzystał – w miarę wyłaniających się możliwości – do raczej dyskretnego propagowania swej koncepcji „genocydu” zwłaszcza wśród zachodnich prokuratorów, którzy już pod koniec lipca tegoż roku mieli wygłosić swoje końcowe mowy oskarżycielskie.
Ale w swoich mowach końcowych główny oskarżyciel amerykański, sędzia Sądu Najwyższego USA Robert Jackson, którego Lemkin był przecież jednym z doradców, raczej nieoczekiwanie (oraz – raczej oczekiwanie – główny oskarżyciel sowiecki, prokurator wojskowy generał Rudenko) nie odwołali się do „genocydu” ani razu. Wprost naganny wydaje się sam fakt, że główny prokurator amerykański, występujący w procesie przed MTW wszczętym na podstawie aktu oskarżenia z 6 października 1945 roku, w którym zawarta została pionierska wówczas lemkinowska koncepcja „zbrodni genocydu”, pominął ją w swojej mowie końcowej kompletnym milczeniem.
Natomiast posłużyli się „genocydem” – choć w skromnym zakresie – ich koledzy: Brytyjczyk oraz dwaj Francuzi; u tych ostatnich, być może, sam Lemkin natrafił na życzliwe ucho.
W tym miejscu, jako przyjemny „polonik”, może być wymieniony znajdujący się w Bibliotece Jagiellońskiej w Krakowie egzemplarz Axis Rule z dedykacją, datowaną „Norymberga, 24 czerwca 1946”, Rafała Lemkina dla Biblioteki Uniwersytetu Jagiellońskiego w KrakowieKserokopię strony pracy Lemkina z ową dedykacją zawdzięczam uprzejmości prof. Marka Kornata. Wydaje się, że Lemkin, dedykując Bibliotece UJ, uczelni, z którą ćwierć wieku wcześniej – z własnej winy – musiał się pożegnać, egzemplarz swego dzieła, wykazał pewną klasę.. Jak z tego widać, Lemkin po wojnie nie dystansował się od Polski, w której przeżył tak pomyślne lata pracy zawodowej i naukowej. Dystansował się natomiast coraz bardziej od narzuconego krajowi z zewnątrz reżymu komunistycznego, wręcz go atakując – po linii swoich zainteresowań – w okresie „zimnej wojny”.
Gdzieś na początku lata 1946 roku zapadający na zdrowiu Lemkin udał się do Anglii. Wbrew zaleceniu lekarzy odbył podróż samolotem, co przypłacił omdleniem na lotnisku w Croydon i hospitalizacją w amerykańskim szpitalu wojskowym, gdzie był leczony na wysokie nadciśnienie.
W drugiej połowie sierpnia tegoż roku wziął aktywny udział w pierwszej powojennej konferencji International Law Association w CambridgeCałość obrad owej konferencji zawarta jest w: International Law Association, Report of the Forty-first Conference held at Cambridge in the Old Schools August 19th to 24th, 1946, Cambridge 1948.. Była to pierwsza i jedyna duża międzynarodowa konferencja prawnicza, w której mógł uczestniczyć po II wojnie światowej. Podczas gdy przed wojną mógł brać udział niemal we wszystkich takich konferencjach (nie tylko ILA!) w Europie, po wojnie nie mógł tego czynić z braku środków finansowych. W Polsce do 1933 r. korzystał ze środków państwowych, potem – do 1939 r. – ze środków własnych (zamożnego adwokata).
Konferencja, w której uczestniczyło około 300 poważnych prawników z wielu krajów (oczywiście nie byli wówczas dopuszczeni prawnicy niemieccy), miała na pierwszym miejscu swego porządku obrad temat „Obecna struktura Karty Narodów Zjednoczonych i kierunek pożądanych zmian”. Rozpoczęła się ona sprawozdaniem (Report) prof. de La Pradelle’a (Francja), który zresztą o „genocydzie” nie wspomniał ani słowem. Po sprawozdaniu miało miejsce kilkanaście wypowiedzi. Jednym z pierwszych, którzy zabrali głos, był Rafał LemkinWystąpienie Lemkina na konferencji w Cambridge, prawdopodobnie poważnie skrócone. Por. ibidem, s. 26–27..
Przytoczmy najpierw w całości – w tłumaczeniu polskim – pierwszy akapit jego wystąpienia, niejako wprowadzający pojęcie „genocydu”.
„Genocyd jest zbrodnią niszczenia całych narodów oraz grup rasowych i religijnych. Stanowi on zbrodnię przeciw prawom człowieka, lecz stanowi on również problem, który powinien być specjalnie rozważony w ramach realiów naszych czasów. Przegląd historii ataków na indywidualne prawa człowieka pokaże, iż jakościowo, większość takich ataków była skierowana przeciwko grupom, zaś jednostki cierpiały jako członkowie takich grup. Takie ataki były do pewnego stopnia niepersonalne.
Akta procesów norymberskich zawierają przypadki, w których antynaziści, ludzie, którzy pisali pamflety i książki przeciw rządowi nazistowskiemu w okupowanych krajach, próbowali fałszować swoje papiery w celu uniknięcia prześladowania przez Niemców. Później wyrzucili oni swoje sfałszowane papiery, ponieważ Niemcy nie byli zainteresowani zemstą na tych ludziach z powodu sprzeciwiania się systemowi nazistowskiemu, lecz byli zainteresowani w niszczeniu ich jako Polaków, Żydów czy Greków”.
W dalszym ciągu wywodu Lemkin przypomniał, że piractwo czy fałszowanie pieniędzy są uznane za przestępstwa międzynarodowe, lecz że nie jest tak, jeśli chodzi o tych, którzy eksterminują miliony ludzi. „Musimy skończyć z takimi rozbieżnościami (discrepancies)”. Genocyd musi być uznany za zbrodnię międzynarodową i ten sam rodzaj jurysdykcji winien być ustanowiony dla niego – genocydu – jak dla istniejących zbrodni międzynarodowych. Dalej – wywodził Lemkin – Karta Narodów Zjednoczonych powinna zostać zmieniona (znowelizowana), aby wprowadzić postanowienie, że ONZ powinna przejąć nadzór nad wykonaniem i zabezpieczeniem praw grup ludzkich.
Gdy rząd oskarżony o genocyd zostanie wezwany przed Radę Bezpieczeństwa, Rada powinna być władna wysłać komisję śledczą do kraju owego rządu w celu ustalenia, czy genocyd został popełniony. Gdy komisja tak uzna, Rada Bezpieczeństwa mogłaby zwrócić się do Międzynarodowego Sądu Karnego o udzielenie opinii doradczej o ustalenie, czy w danym kraju istnieje stan genocydu. Następnie sprawa mogłaby zostać przekazana temu Sądowi do rozpoznania.
Po Lemkinie – w ramach tego samego tematu ogólnego – zabrało głos jeszcze dziesięciu mówców. Ale żaden z nich nie tylko nie udzielił poparcia lemkinowskiemu „genocydowi”, lecz nawet słowem o nim nie wspomniał. Dopiero w parę dni później (23 sierpnia 1946) krótkie nawiązanie do „genocydu” miało miejsce w dyskusji w ramach innego tematu Konferencji, zatytułowanego „Metody ukrócenia agresywnego ducha” (curbing aggressive spirit). Chodzi o wystąpienie dr. Paula WeisaBliższych szczegółów o dr. Weisie nie udało się ustalić. Mogło tu chodzić o niemieckiego prawnika pochodzenia żydowskiego, zmuszonego przez nazistów w latach trzydziestych do opuszczenia kraju. Osiadł on w Wielkiej Brytanii (adres londyński podany w tomie wskazanym w przypisie 27).. Ów Weis – pomijając oczywiście samego Lemkina – okazał się jedynym spośród kilkudziesięciu aktywnych (zabierających głos) uczestników Konferencji, który użył parokrotnie pojęcia „genocyd”. Samego obecnego na sali twórcy – z nazwiska – nie wymienił jednak dosłownie nikt (!).
Polskiego czytelnika Report z Konferencji ILA z 1946 roku może jeszcze dzisiaj razić zachowanie w owej sprawie grupki polskich prawników biorących udział w tej imprezie (w tym czterech przedwojennych adwokatów warszawskich). Chodzi tu szczególnie o owych paru, którzy wzięli udział czynny, zabierając utrwalony w Record głos.
Wymieńmy tu alfabetycznie trzy nazwiska: prof. Cezary BerezowskiCezary Berezowski (1898–1970) był już przed 1939 rokiem profesorem prawa międzynarodowego na Uniwersytecie Warszawskim. Wojnę przeżył w kraju. Uczestniczył w konferencjach ILA już w latach trzydziestych., dr Zygmunt NagórskiZygmunt Nagórski (1884–1973), wybitny prawnik. Studiował na Uniwersytetach w Warszawie, Berlinie, Paryżu i Odessie, w roku 1908 uzyskał doktorat prawa w Zurychu. Członek Komisji Kodyfikacyjnej RP, warszawski adwokat do września 1939, a więc starszy kolega Lemkina w okresie lat 1934–1939. W czasie wojny wiceprezes emigracyjnej Najwyższej Izby Kontroli w Londynie. Po wojnie pozostał na emigracji i później osiedlił się w USA. oraz sędzia Mieczysław SzererMieczysław Szerer (1884–1981), wybitny prawnik, warszawski adwokat do września 1939, a więc – podobnie jak Nagórski – starszy kolega Lemkina w latach 1934–1939. W czasie wojny wyższy urzędnik emigracyjnego rządu RP w Londynie. Po wojnie powrócił do Polski, gdzie do 1962 był sędzią Sądu Najwyższego.. Żaden z nich nie nawiązał słowem do „genocydu” i Lemkina. Paru zaś innych uczestniczących w Konferencji polskich prawników – Manfred Lachs (znacznie później, od 1967 roku, sędzia Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze i jego prezydent w latach 1973– 1976), dr Roman KuratowskiRoman Kuratowski (1890–1964), absolwent prawa Uniwersytetu w Petersburgu (1912), doktorat prawa w Paryżu (1922), warszawski adwokat do września 1939, a więc jeszcze jeden starszy kolega Lemkina z Polski. Utrzymywał rozległe międzynarodowe stosunki naukowe – publikował za granicą, w roku 1923 należał do założycieli Oddziału Polskiego ILA i był jego sekretarzem do 1939 roku, uczestniczył we wszystkich (czy niemal wszystkich) odbywanych co dwa lata konferencjach tej organizacji od 1924 roku (Sztokholm, Wiedeń, Warszawa, Nowy Jork, Oxford, Budapeszt, Paryż, Amsterdam). W czasie II wojny światowej członek audytoriatu wojskowego przy sztabie Naczelnego Wodza w Londynie, wykładowca międzynarodowego prawa prywatnego na polskim Wydziale Prawa Uniwersytetu w Oxfordzie. Po wojnie pozostał w W. Brytanii i został przyjęty do adwokatury angielskiej. oraz dr Edward Muszalski, wybitny warszawski adwokat, który później powrócił z brytyjskiej emigracji do kraju, w ogóle nie zabrali głosu. Wielka szkoda, z punktu widzenia polskiego biografa Lemkina rzecz wręcz niewybaczalnaNależało Lemkina i jego wybitną przedwojenną rolę odegraną na polu międzynarodowej współpracy w dziedzinie międzynarodowego prawa karnego bliżej przedstawić w dyskusji plenarnej i silnie poprzeć jego koncepcję zbrodni GENOCIDE..
Konferencja nie przyjęła żadnej rezolucji na temat rewolucyjnie nowej koncepcji „zbrodni nad zbrodniami”. Sam Lemkin w „Outline” określił, że jego idea spotkała się na konferencji w Cambridge z cool reception – z chłodnym przyjęciem.
Konferencja zakończyła się 24 sierpnia i Lemkin udał się do Londynu. Prawdopodobnie stamtąd następnego dnia nawiązał telefonicznie czy telegraficznie kontakt z zaprzyjaźnioną redakcją „New York Timesa”, w wyniku czego już następnego dnia ukazał się w tym dzienniku dość krótki artykuł wstępny zatytułowany Genocide.„New York Times” z 26 sierpnia 1946 r., s. 22. W tym tekście nazwisko Lemkina wystąpiło aż czterokrotnie. Artykuł ów, międzynarodowo promujący lemkinowski „genocyd”, doraźnie usiłował wywrzeć nacisk na sędziów MTW w Norymberdze, by tak określona superzbrodnia znalazła się w mającym być ogłoszonym w parę tygodni później wyroku. Jednak i to nie pomogło.
Z Anglii Lemkin, prawdopodobnie gdzieś w samym początku września 1946, udał się do Paryża. W Paryżu, tym razem w hotelu, znów zasłabł. Ponownie został hospitalizowany w amerykańskim szpitalu wojskowym, z powodu niepokojąco podniesionego ciśnienia krwi. Podobnie jak w Norymberdze, lekarz wykluczył podróż lotniczą – tym razem do USA. Znowu sygnał ostrzegawczy.
Wyrok Trybunału Norymberskiego z 30 września–1 października 1946 roku głęboko rozczarował Lemkina, ponieważ nie została w nim uwzględniona jego konstrukcja i termin „GENOCIDE”. Stało się to mimo faktu, że genocyd – jak już wspomnieliśmy – znalazł się w akcie oskarżenia przedstawionym Trybunałowi w październiku 1945 roku. Oraz mimo stałych wysiłków Lemkina w czasie pobytów w Norymberdze (i nie tylko), by tę nową kategorię zbrodni forsować w Trybunale. W „Outline” napisał: „Wyrok Trybunału Norymberskiego okazuje się rozczarowujący. Nie ustalił on jasnego precedensu, jeśli chodzi o postawienie genocydu poza prawem (zakaz genocydu)”.
Ale ta poważna porażka pchnęła go do decyzji o próbie natychmiastowej akcji związanej z trwającą wówczas I sesją Zgromadzenia Ogólnego ONZ, odbywającego się w Lake Success w USA. Z powodów zdrowotnych mógł odbyć drogę powrotną z Europy jedynie drogą morską, fortunnie amerykański generał zapewnił mu miejsce na transportowcu wojskowym.
5. Stany Zjednoczone, koniec 1946–koniec 1948: droga do uchwalenia Konwencji o genocydzie z 9 grudnia 1948 r.
5.1. Rezolucja G.A. 96 (I) z 11 grudnia 1946 r. i postęp sprawy genocide w 1947 r.
Lemkin powrócił do USA gdzieś w drugiej połowie października 1946 roku. Na temat hektycznego półtora miesiąca (koniec października–11 grudnia 1946) swoich uwieńczonych wielkim sukcesem starań o uchwalenie podstawowej rezolucji Zgromadzenia Ogólnego 96 (l) czytamy w „Outline”:
„Po powrocie do Ameryki załatwiam bezpłatny urlop w War Department. Udaję się do Lake Success, by zorganizować poparcie dla rezolucji czyniącej genocyd przestępstwem międzynarodowym. Kuba, Indie i Panama zgadzają się sponsorować moją rezolucję. Zdobywam poparcie delegacji amerykańskiej, włączając w to ambasadora Warren Austina, Adlai Stevensona i innych. Kontakt z wiodącymi dziennikarzami, Kościołami, grupami obywatelskimi dla poparcia mojej idei. Rezolucja o genocydzie zostaje jednomyślnie przyjęta przez ONZ”.
Wydaje się, że w czasopiśmie prawniczym warto przytoczyć tę niedługą rezolucję in extenso w przekładzie polskim:
„96 (I) Zbrodnia genocydu
Genocyd stanowi zaprzeczenie prawa do istnienia całych grup ludzkich, tak jak zabójstwo stanowi zaprzeczenie prawa do życia indywidualnych ludzkich istnień; takie zaprzeczenie prawa do istnienia wstrząsa sumieniem ludzkości, skutkuje wielkimi stratami dla ludzkości w formie wkładu kulturalnego i innych wkładów reprezentowanych przez te grupy ludzkie, i jest sprzeczne z prawem moralnym oraz z duchem i celami Narodów Zjednoczonych.
Wiele przykładów takich zbrodni jest sprawą troski międzynarodowej.
Z tego powodu Zgromadzenie Ogólne
Potwierdza, że genocyd jest przestępstwem w rozumieniu prawa międzynarodowego, które potępia świat cywilizowany i za popełnienie którego sprawcy i pomocnicy – bez względu na to, czy chodzi o osoby prywatne, urzędników publicznych, czy mężów stanu oraz bez względu na to, czy zbrodnia została dokonana z powodów religijnych, rasowych, politycznych, czy innych – podlegają karze;
Zaprasza Kraje Członkowskie do przyjęcia niezbędnego ustawodawstwa dla zapobiegania i karania tej zbrodni;
Rekomenduje, by została zorganizowana współpraca międzynarodowa pomiędzy Państwami w celu ułatwienia szybkiego zapobiegania i karania zbrodni genocydu, i w tym celu
Prosi Radę Gospodarczą i Społeczną o podjęcie niezbędnych studiów w celu przygotowania projektu Konwencji o zbrodni genocydu, dla jej przedłożenia na następnej sesji zwyczajnej Zgromadzenia Ogólnego”.
Rezolucja 96 (I) z 11 grudnia 1946 stała się fundamentalnym punktem wyjścia do trwających dwa lata travaux préparatoires, które doprowadziły ostatecznie do uchwalenia „rewolucyjnej” Konwencji o zapobieganiu i karaniu zbrodni ludobójstwa z 9 grudnia 1948 roku. Podstawowa inicjatywa w tej sprawie była wyłączną zasługą Rafała Lemkina. W decydującym stopniu był on również autorem przyjętego tekstu.
W autobiografii Lemkin relacjonuje, jak po jednomyślnym przyjęciu rezolucji 96 (I) otrzymywał gratulacje od delegatów na Zgromadzenie Ogólne, od przyjaciół z USA i z wielu części świata. Posypały się artykuły prasowe i audycje radiowe. Jak pisze, świat wiedział, co miało miejsce, ale niemal nie wiedział w tym czasie, jak wiele więcej będzie potrzeba i jak wielką będzie opozycja, zanim dojdzie do uchwalenia Konwencji. Podkreślić trzeba duże i szybkie publiczne poparcie udzielone idei konwencji o genocydzie przez ówczesnego prezydenta USA. Już w lutym 1947 roku Harry Truman, w swoim raporcie dla Kongresu w sprawie ONZ, chwalił delegację amerykańską za jej przywództwo w sprawie genocydu, które określił jako „rozwój o głębokim znaczeniu w prawie międzynarodowym”.
Z braku miejsca możemy jedynie krótko wspomnieć dalszy wybitny udział Lemkina w dojściu do skutku konwencji o genocydzie z grudnia 1948 roku. (1) Wiodący udział w posiedzeniach grupy trzech ekspertów (Lemkin, prof. V. Pella oraz prof. Donnedieu de Vabres) obradujących na przełomie maja i czerwca 1947 w ramach Sekretariatu ONZ nad przygotowanym przez jego Wydział Praw Człowieka projektem konwencji; (2) Poważny udział jako lobbisty w trakcie II Zgromadzenia Ogólnego ONZ na jesieni 1947 roku.
Przytoczmy dwa przykłady. Pierwszy z nich to zainspirowany przez niego zbiorowy list do redakcji, opiniotwórczego w skali światowej, „New York Times’a” z 8 listopada 1947 roku, wzywający ONZ do uchwalenia konwencji o genocydzie. List ten podpisało dwadzieścia pięć osobistości, w tym trzy Noblistki z dziedziny literatury: Norweżka Sigrid Undset, Amerykanka Pearl Buck, Chilijka Gabriela Mistral oraz późniejszy Noblista, Francuz François Mauriac. Z ludzi bardziej w Polsce znanych muszą być jeszcze wymienieni: francuski polityk, były premier i przewodniczący Zgromadzenia Narodowego w latach 1947–1955 Edouard Herriot, brytyjski pisarz Aldous Huxley i Szwed – hr. Folke Bernadotte, zamordowany przez żydowskiego bojownika nacjonalistycznego w czasie misji mediacyjnej z ramienia ONZ w Palestynie w 1948 roku.
Drugim przykładem jest wydarzenie opisane przez dziennikarza amerykańskiegoPor. H. Yahraes, He Gave the Name to the World’s Most Horrible Crime, „Collier’s”, 3 marca 1951 r., s. 28.. Lemkin, rzekomo z pewnym tupetem, zaczepił przewodniczącego II Zgromadzenia Ogólnego ONZ, ministra spraw zagranicznych Brazylii Oswalda Arancho, pytając go wprost: „Kto tworzy prawo międzynarodowe dla świata – WyszyńskiAndrej Wyszyński (1883–1954), przedrewolucyjny prawnik i mienszewik, przeszedł do bolszewików, generalny prokurator ZSRS, znany jako oskarżyciel w procesach pokazowych późnych lat trzydziestych, kończących się wyrokami śmierci na czołowych komunistów likwidowanych na polecenie Stalina. W latach II wojny światowej zastępca komisarza ludowego spraw zagranicznych ZSRS, przewodniczący delegacji ZSRS na Zgromadzenie Ogólne ONZ, 1949–1953 minister spraw zagranicznych. czy Zgromadzenie Ogólne?”. Lemkin „apelował o krótkie odroczenie propozycji sowieckiej, aby nie zniszczyła ona Konwencji o genocydzie przez bezterminowe jej odroczenie”. Arancho zobowiązał się do tego, dając tym samym Lemkinowi czas w celu zorganizowania „sponsorów” dla przeforsowania rezolucji zmodyfikowanej.
Ostatecznie Zgromadzenie trzydziestoma ośmioma głosami „za” i czternastoma wstrzymującymi się uchwaliło 21 listopada 1947 roku rezolucję 180 (II). Rezolucja ta między innymi: potwierdziła rezolucję 96 (I) z 1946 roku; poprosiła Radę Gospodarczą i Społeczną o kontynuowanie pracy już przez nią w tej dziedzinie rozpoczętej i o procedowanie w kierunku dokończenia (tekstu) konwencji. Zauważając, że duża większość państw-członków ONZ nie nadesłała jeszcze swoich uwag do projektu konwencji – Zgromadzenie poprosiło Radę o przedstawienie sprawozdania i (projektu) konwencji na trzeciej sesji zwyczajnej Zgromadzenia Ogólnego (jesień 1948).
Tymczasem Lemkin, pochłonięty walką konwencję o genocydzie, ponownie (po trudnych miesiącach końca 1944 i początków 1945 roku) znalazł się w krytycznej sytuacji „bezrobocia”. Bowiem gdzieś od połowy 1947 roku rozstał się z War Department. W „Outline” do autobiografii czytamy: „Rezygnuję z pracy w War Department i zaczynam żyć w małym umeblowanym pokoju w Nowym Jorku. Ponieważ poświęcam cały mój czas Konwencji o genocydzie, nie mam czasu na podjęcie płatnej pracy i w rezultacie cierpię na ostre wyrzeczenia (fierce privations)”.
Starania Lemkina z października i listopada 1947 roku o „zakotwiczenie” w prestiżowym Institute for Advanced Study w Princeton (gdzie miał wówczas profesurę m.in. Albert Einstein) nie powiodły sięJesteśmy w posiadaniu kserokopii dwu datowanych 24 października i 17 listopada 1947 pism, wysłanych do Lemkina przez prof. J. R. Oppenheimera, dyrektora Instytutu (fizyka atomowego, zwanego ojcem amerykańskiej bomby atomowej), który w delikatny sposób zniechęcał go do aplikowania o miejsce dla siebie w Instytucie. Lemkin nalegał, ale bez powodzenia.. Poprawę jego sytuacji materialnej przyniosła dopiero wiosna 1948 roku. Pismem z 17 kwietnia 1948 Uniwersytet w Yale powiadomił, że „Rafał Lemkin, doktor praw”, mianowany został visiting lecturer prawa w randze profesora, od 1 marca do 31 grudnia 1948, bez poborów (without salary)” (!). Co do wynagrodzenia znaleziono jednak dyskretne rozwiązanie – „pobory” (nie wiemy, w jakiej wysokości) Lemkin otrzymywał, lecz pochodziły one z pieniędzy przekazywanych przez ustanowiony na Yale Genocide Research Fund, o którym bliższe szczegóły pozostają nieznaneTak więc sytuacja Lemkina na Yale University była niestety podobna do sytuacji, w której pozostawał na Duke University – uczelnia go zatrudniła, ale bez centa poborów z własnej kasy!.
5.2. Wielkie lobbowanie w ramach ONZ w 1948 roku: Genewa i Paryż
Przystępujemy do sprawy działalności lobbystycznej Lemkina na decydującym etapie prac nad projektem konwencji o genocydzie w ramach ONZ w drugiej połowie 1948 roku. Chodziło tu w znacznie mniejszym stopniu o parotygodniową sesję letnią Rady Gospodarczo-Społecznej (Genewa), przede wszystkim zaś o decydującą, niemal trzymiesięczną sesję III Zgromadzenia Ogólnego ONZ (Paryż).
Lemkin przybył do Genewy około 25 lipca 1948. Współczesny autor określa krótkoW. A. Schabas, Genocide in International Law. The Crime of Crimes, wyd. II, Cambridge 2009, s. 77.: „Rada dyskutowała projekt konwencji tylko ogólnie (summarily) na swojej sesji w sierpniu 1948 i przedstawiła go niezmienionym Zgromadzeniu Ogólnemu”. Przyczynek „lemkinowski” znajdujemy w pamiętnikach J. HumpreyaPor. On the Edge of Greatness. The Diaries of John Humphrey, First Director of the United Nations Division of Human Rights, vol. 1, 1948–1949, wyd. A. J. Hobbins, Montreal 1994, s. 30. Powyższy fragment cytowany jest również przez Schabasa.: „Częściowo z powodu lobbingu Lemkina oraz innych wysiłków, publiczność stała się niezmiernie zainteresowana genocydem i obecnie wszelkie odroczenie tej sprawy przez Radę dotknęłoby prestiżu tej ostatniej”. Tak więc pod koniec lata 1948 roku pozostały już „tylko” decydujące końcowe dyskusje i ostateczne głosowanie nad konwencją w ramach Zgromadzenia Ogólnego ONZ.
W czasie pobytu w Genewie udało się Lemkinowi nawiązać cenne znajomości. Chodziło najpierw o przypadkową znajomość z szefem delegacji kanadyjskiej, ambasadorem Davidem Walgrassem, która nastąpiła pewnej letniej nocy na moście w Genewie, gdy obaj spacerowali, chcąc zwalczyć trapiącą ich bezsenność. Następnie, dzięki Walgrassowi, poznał Lemkin Herberta Evatta, ministra spraw zagranicznych Australii, również obecnego nad Lemanem w związku z sesją RadyHerbert Evatt (1894–1965), prawnik, był adwokatem, sędzią, politykiem. Jak wspomniano wyżej, w 1948 roku – jako australijski minister spraw zagranicznych – reprezentował swój kraj na sesji Rady Gospodarczej i Społecznej w Genewie, a następnie, już jako przewodniczący III Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Paryżu, udzielił wielkiego poparcia idei lemkinowskiego Genocide. Był autorem książki The Task of Nations, New York 1949.. W „Outline” Lemkin określił spotkanie z Walgrassem jako „cud na moście” (the miracle on the bridge).
Dotarcie do Evatta okazało się szczególnie ważne: we wrześniu 1948 został on wybrany przewodniczącym III Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Paryżu. A więc stał się Herbert Evatt najważniejszą postacią Zgromadzenia, na którym miał ostatecznie zadecydować się los „konwencji Lemkina”.
Evatt uległ pewnej fascynacji celem promowanym przez Lemkina. Zapewnił Lemkina: „We will work together. I promise to conspire with you and to get the thing through in Paris” – „Będziemy pracować razem. Obiecuję konspirować z panem i przeforsować tę rzecz w Paryżu”. Powstały stosunki przyjacielskie, które okazały się nadzwyczaj przydatne w okresie wrzesień–grudzień 1948, kiedy to doszło do ostatecznego uchwalenia konwencji o zapobieganiu i karaniu zbrodni ludobójstwa.
W Genewie Lemkin nawiązał również kontakty osobiste z paroma wpływowymi, międzynarodowymi organizacjami pozarządowymi. Wymienia się tu na pierwszym miejscu Światową Federację Stowarzyszeń Narodów Zjednoczonych (The World Federation of United Nations Associations), mającą swą kwaterę główną w Genewie, która mogła oddziaływać lobbistycznie przez swoje organizacje narodowe na rządy w poszczególnych krajach. Uzyskał również poparcie odbywającego się właśnie międzynarodowego zebrania przywódców protestanckich. Zorganizowano mu też w gmachu rządowym dużą konferencję prasową w Bernie.
Po ponadpółtoramiesięcznym pobycie w Szwajcarii, pod koniec którego mógł sobie nawet pozwolić na dziesięciodniowy wypoczynek w okolicach Montreux, Lemkin przybył do Paryża. Rozpoczął tam zakrojony na wielką skalę lobbing w ramach III Zgromadzenia Ogólnego ONZ i poza nim. Z „Outline” do jego autobiografii wynotowujemy tu następujące zdania:
„Pracuję z wszystkimi Delegatami i przedstawiam memoranda o przeszłych przypadkach genocydu (...) Moje rozmowy o Konwencji o Genocydzie z przedstawicielami francuskich Protestantów i pisarzy. Spotykam się i ściśle pracuję z Nuncjuszem Papieskim w Paryżu, Monsig. Roncalli, obecnym Papieżem. Wzmacniam swoją pozycję, spotykając się z mężami stanu, włączając w to Premierów (...) Arcybiskup Canterbury i Sigrid Undset udzielają swej pomocy Konwecji o Genocydzie”.
Ów szczególny rozmach działalności umożliwiły Lemkinowi hojne niepubliczne środki finansowe, udostępnione mu przez US Committee for a United Nations Genocide Convention. Ilustracją owych możliwości może być szczególnie fakt, że – jak wspomniał w swej autobiografii – mógł zakwaterować się (przypomnijmy: na okres około trzech miesięcy) w ekskluzywnym hotelu Claridge przy Champs Elysées (gdzie zatrzymała się większość delegatów na Zgromadzenie Ogólne ONZ). Nie wydaje się, aby kiedykolwiek w życiu miał Lemkin stworzone tak luksusowe warunki pracy zagranicznej.
Z powodu braku miejsca proces dyskutowania i uchwalania konwencji o genocydzie w ramach sesji III Zgromadzenia Ogólnego ONZ możemy omówić jedynie bardzo krótko. Rozpoczął się on na forum VI Komisji (Prawnej) Zgromadzenia. Na początku obrad zarysowała się tam sytuacja dość kryzysowa. Wielu delegatów wystąpiło z wnioskami, których przyjęcie oznaczałoby odroczenie uchwalenia konwencji do roku 1949 czy jeszcze dalej – albo w ogóle jej uśmiercenie.
Zdecydowanym zwolennikiem uchwalenia konwencji były jednak Stany Zjednoczone i podobne stanowisko zademonstrowała znaczna część delegatów państw członkowskich ONZ. W rezultacie wniosek Afryki Południowej poparty przez Zjednoczone Królestwo o przekazanie projektu konwencji do rozpatrzenia Komisji Prawa Międzynarodowego został odrzucony dużą większością głosów. Przyjęto natomiast rezolucję USA, które były za szybkim uchwaleniem konwencji (38 głosów za, 7 przeciw, 4 wstrzymujące się). Następnie przyjęto rezolucję Filipin o przystąpieniu do dyskusji nad projektem konwencji, artykuł po artykule (48 głosów za, przy jednym wstrzymującym się).
Następnie wyłoniły się bodaj dwie najważniejsze do rozstrzygnięcia kwestie:
- Kwestia zaliczenia – czy niezaliczenia – do chronionych przez konwencję grup politycznych oraz
- kwestia objęcia przewidzianymi w konwencji rodzajami anihilacji również tak zwanego genocydu kulturowego
Odnośnie do pierwszej grupy – Lemkin od początku nie był jej zwolennikiemW. A. Schabas (Genocide, wyd. II, s. 154) ustalił, że Lemkin uznał, iż „political groups lacked the permanency and specific characteristics of the other groups, insisting that the convention should not risk failure by introducing ideas on which the world was deeply divided. In practice, history had shown that racial, national and religious groups were the most predominant victims of genocide”. Sprzeciwił się temu Donnedieu de Vabres, argumentując, że „genocide was an odious crime, regardless of the group which fell victim to it and that the exclusion of political groups might be regarded as justifying genocide in the case of such groups”. Trzeci ekspert, V.V. Pella, nie zajął stanowiska, argumentując, że jest to sprawa do rozstrzygnięcia przez Zgromadzenie Ogólne ONZ.. W jego podstawowej pracy Axis Rule (1944) grupa ta nie była uwzględnionaW. A. Schabas (Genocide) ostrzega przed nieporozumieniem w tym zakresie: „In Lemkin, Axis Rule, pp. 62–63, Lemkin spoke of «political genocide», but meant something entirely different than the destruction of political groups. Rather, he was concerned with genocide of ethnic groups by the destruction of their political institutions”.. Pomimo tego „grupy polityczne” zostały wymienione w już cytowanej „wyjściowej” rezolucji 96 (I) Zgromadzenia Ogólnego ONZ z grudnia 1946 roku. Natomiast inaczej ułożyła się sytuacja w tej sprawie jesienią 1948 roku. Tutaj Lemkin zmienił swoje zdanie, przyłączając się do opinii amerykańskiego eksperta prawnego Johna Maktosa, czyli utrzymania zapisu o grupach politycznych. Na pierwszy rzut oka nie chciał płynąć „pod amerykański prąd” i stać się mimowolnym sojusznikiem pozycji zajmowanej przez blok sowiecki, który twardo odrzucił zapis o „grupach politycznych”.
Ale szybko nastąpiła tu ponowna zmiana stanowiska. Kulisy tej sprawy ujawniła częściowo dokumentacja z sektora organizacji pozarządowych, zaangażowanych na III Zgromadzeniu w lobbing na rzecz konwencji. Nieżyjący już autor amerykańskiW. Korey, An Epitaph for Raphael Lemkin, New York, „prepublication copy” (b.d.w., prawdopodobnie 2002). oparł się tu na dwóch udostępnionych mu listach Joela Wolfsohna, dyrektora filii American Jewish Committee w Paryżu. W liście z 27 listopada 1948 do kierownika departamentu spraw zagranicznych w centrali AJC w Nowym Jorku Wolfsohn napisał, że podczas gdy wiodący dyplomaci amerykańscy na Zgromadzeniu Ogólnym wahali się zrezygnować z „grup politycznych” w tekście konwencji, czyniliby to, gdyby jego włączenie stanowiło zagrożenie dla przyjęcia tego traktatu. Wolfsohn donosił dalej, że on oraz wielu innych reprezentantów organizacji pozarządowych w Paryżu spotkało się z dyplomatami amerykańskimi i starało się przekonać ich, że genocyd polityczny, jeśli zostanie utrzymany w (projekcie) konwencji, może oznaczać, po pierwsze, że konwencja nie przejdzie przez Zgromadzenie Ogólne i po drugie – nawet przyjęta przez Zgromadzenie może nie zapewnić sobie dość zwolenników, aby ją uczynić znaczącą.
Według Wolfsohna Lemkin był silniejszy w wyrażaniu swoich obaw, że włączenie „grup politycznych” może „zatopić” (scuttle) konwencję. Tego samego dnia, 27 listopada, napisał on do prezesa Amerykańskiego Stowarzyszenia na rzecz Narodów Zjednoczonych, że podczas gdy organizacje pozarządowe były, ogólnie biorąc, zaniepokojone sytuacją taktyczną, Lemkin był bardziej „wojowniczy”, zdecydowany wyrzucić za burtę wszystko w celu ratowania okrętu.
Korey zaznacza tu, że chociaż Lemkin wydawał się czasami człowiekiem bezkompromisowym w dążeniu do osiągnięcia swych ogólnych celów (in pursuing his overall objectives), nie był on w żadnym razie nieelastyczny. Zwrócił się w tej sprawie do wspomnianego już wyżej amerykańskiego prawnika Maktosa i miał go zapytać: „Czy jest lepiej uzyskać wszystko, czego chcemy i później mieć to ratyfikowanym jedynie przez niewiele krajów, czy też pójść na kompromis i mieć większość świata za sobą?”. Maktos zdecydował się przedstawić pytanie Lemkina całej delegacji amerykańskiej, włączając w to Sekretarza Stanu G. MarshallaGeorge Marshall (1880–1959), amerykański generał, szef sztabu armii USA w okresie 1939–1945, Sekretarz Stanu w latach 1947–1949. Szczególnie znany od momentu, gdy ogłosił w 1947 r. European Recovery Program (popularnie określany jako „plan Marshalla”), który dostarczył wielką pomoc gospodarkom krajów Europy Zachodniej, zniszczonym w czasie II wojny światowej. ZSRS i jego satelici – w tym Polska – odrzucili, jak wiadomo, plan Marshalla.. W końcu Amerykanie postanowili wycofać odniesienie do „grup politycznych” z projektu konwencji.
Tu jednak pojawił się na scenie, wzmiankowany już wyżej, delegat Zjednoczonego Królestwa Sir Hartley Shawcross, w ogóle przeciwny, jak wiemy, uchwaleniu konwencji o genocydzie. Tym razem, niewątpliwie dla tworzenia dodatkowych trudności, silnie agitował on przeciw wykluczeniu „grup politycznych”. Lemkin, widząc wahania w tej sprawie różnych delegacji na Zgromadzenie i traktując działanie Shawcrossa jako próbę „niszczenia” konwencji, udał się do poznanego w Genewie Australijczyka, H. Evatta, obecnie przewodniczącego III Zgromadzenia Ogólnego ONZ i wytłumaczył mu swoje obawy (misgivings) co do możliwej skuteczności takich manewrów. Następnego dnia Evatt miał lunch z J. F. DullesemJohn Foster Dulles (1888–1959), polityk i dyplomata amerykański. W czasie II wojny światowej występował jako rzecznik stworzenia światowej organizacji międzynarodowej, która miała zastąpić Ligę Narodów. W 1945 r. był doradcą przy pracach nad Kartą Narodów Zjednoczonych, następnie delegatem USA na Zgromadzenie Ogólne ONZ. Sekretarz Stanu w latach 1953–1959.. W rozmowie mocno naciskał na niego, by delegacja amerykańska przystąpiła do intensywnego wysiłku lobbistycznego w VI Komisji (Prawnej) w celu zrezygnowania z odniesienia w projekcie do „grup politycznych”. Rada ta została przyjęta i w jej wyniku inicjatywa Zjednoczonego Królestwa „unieszkodliwiona” (foundered).
Przechodzimy do kwestii objęcia konwencją „genocydu kulturalnego”, czego Lemkin był silnym zwolennikiem. Ów genocyd nie został jednak w Axis Rule w jakiś bardziej szczegółowy sposób zarysowany i zegzemplifikowany, nie mówiąc już o zdefiniowaniu. Ale jeden fragment, dotyczący sceny polskiej pod okupacją niemiecką, orientuje: „(...) specjalnie w Polsce zostały zburzone pomniki narodowe, zaś biblioteki, archiwa, muzea i galerie wywiezione”. Dalej wspomina Lemkin zniszczenie największego w Polsce żydowskiego Seminarium Teologicznego w Lublinie i spalenie jego dużej biblioteki.
W całości ten krótki podrozdział w dziele Lemkina, naszym zdaniem, jakby tylko musnął problem zbrodni przeciw kulturze. Natomiast już w pierwszej połowie 1947 roku, w projekcie konwencji o genocydzie przedstawionym przez Sekretariat ONZ – w przygotowaniu którego, jak pamiętamy, Lemkin grał wielką rolę jako ekspert – „genocyd kulturalny” został ujęty lepiej, szerzej i jaśniej.
W debatach w VI Komisji w sprawie „genocydu kulturalnego” ujawniły się dwa przeciwstawne stanowiska – negatywne, które zwyciężyło, oraz pozytywne, które ostatecznie przegrało. Stanowisko negatywne zaprezentowały kolejno: Francja, Belgia, Szwecja, Iran, Zjednoczone Królestwo, Peru i Holandia. Dla niektórych delegacji, jak to uwypukla Schabas, sprawa „genocydu kulturalnego” uderzyła w czułe miejsce (had hit the nerve), ponieważ miały świadomość, że same mają problemy z powodu własnej polityki w stosunku do ludności tubylczej czy imigrantów. Nawet Szwecja zauważyła, że fakt, iż nawróciła ona Lapończyków na chrześcijaństwo, może „odsłonić” ją na zarzut genocydu kulturalnego. Do grupy przeciwników należała też Brazylia, Nowa Zelandia, Południowa Afryka, Kanada.
Natomiast za utrzymaniem w konwencji „genocydu kulturalnego” silnie optował ZSRS i jego „satelici”, w tym ówczesny rząd polski. Sowieci bowiem, jak się można domyślać, obiecywali sobie – w razie uchwalenia – spore możliwości ataków na niektóre państwa zachodnie.
Jeśli chodzi o stanowisko Lemkina w stosunku do takiego obrotu sprawy, to nie wydaje się, by kruszył on w związku z tym kopie na III Zgromadzeniu. Choć był on bowiem, jak wiemy, od początku zdecydowanym zwolennikiem zawarcia w konwencji zapisu o „genocydzie kulturalnym”, to jednak – jak już było wzmiankowane wyżej w sprawie jego stanowiska odnośnie do genocydu na „grupach politycznych” – okazał się on również silnym pragmatykiem. Chodziło mu bowiem przede wszystkim o to, by konwencja o genocydzie – może nawet jego zdaniem w pewnym zakresie ułomna – jednak ostatecznie się narodziła.
5.3. Jednomyślne przyjęcie „konwencji Lemkina” przez Zgromadzenie Ogólne ONZ
Debata plenarna nad projektem konwencji na plenum Zgromadzenia Ogólnego odbyła się 9 grudnia 1948Całość powyższej debaty zawarta jest w sprawozdaniu z obrad Zgromadzenia. Por. United Nations General Assembly (...) Third Session. Verbatim Record of the One Hundred and Seventy Eighth Meeting Held at the Palais des Chaillot, Paris, on Thursday, 9 December 1948 (...) – posiedzenie poranne; oraz Verbatim Record of the One Hundred and Seventy-Nineth Meeting – posiedzenie popołudniowe.. Zajęła ona posiedzenie poranne (godziny 10.30–13.20), jak i popołudniowe (15.00–17.55), a więc w sumie niemal sześć godzin. Najpierw sprawozdawca (rapporteur), delegat Grecji, przedstawił sprawozdanie VI Komisji oraz projektowane rezolucje. Następnie przewodniczący udzielił głosu przedstawicielowi ZSRS.
W obszernym wystąpieniu krytykował on niektóre rozwiązania, przyjęte w projekcie przez VI Komisję – „pewną liczbę bardzo ważnych, zasadniczych braków” – i kolejno proponował poprawki. Wspomniał, że poprawki te były już przedstawiane przez delegację sowiecką na Komisji Prawnej, ale odrzucono je i dlatego zostają przedstawione Zgromadzeniu Ogólnemu.
Pierwsza sprawa dotyczyła preambuły, która: „powinna prawidłowo scharakteryzować genocyd. Nie jest rzeczą dostateczną powiedzieć, że genocyd spowodował wielkie straty dla ludzkości. Jest rzeczą konieczną uzupełnić to stwierdzeniem mówiącym, iż najnowsze okoliczności i wydarzenia pokazują, że zbrodnia genocydu jest organicznie związana z faszyzmem, nazizmem i innymi teoriami rasistowskimi, propagującymi nienawiść rasową wśród tak zwanych wyższych ras i prowadzą do eksterminacji tak zwanych ras niższych (...) Owe kanibalistyczne teorie, które doprowadziły hitlerowców do eksterminacji milionów ludzi, zdołały uczynić strony historii współczesnej nawet ciemniejszymi od tych, dotyczących wieków średnich (...)”.
Te i dalsze podobne wywody musiały jednak budzić podstawowe zastrzeżenia wśród delegatów zachodnich na Zgromadzenie oraz „central” w ich krajach. Podejmując bowiem próbę uznania w preambule do konwencji genocydu nazistowskiego jako quasi-unikalnego, strona sowiecka usiłowała przemycić jakąś zbiorową amnezję w stosunku do własnego ludobójstwa, wszczętego zresztą już jakieś dwadzieścia lat wcześniej od ludobójstwa niemieckiego. Przypomnijmy krótko: począwszy od rewolucji październikowej końca 1917 roku, miliony „wrogów klasowych” padło ofiarą gułagów, masowych egzekucji czy niewolniczej pracy, np. przy budowie kanału białomorskiego; dokonano genocydu również na rosyjskich warstwach posiadających, szczególnie na większych posiadaczach ziemskich i duchowieństwie. Co do genocydalnych łagrów, przypomnieć można Aleksandra Sołżenicyna, który napisał, że gułag w Rosji rozpoczął się od strzałów krążownika „Aurora”, a więc od samego początku bolszewickiej rewolucji pod koniec 1917 rokuTu cytat z tłumaczenia angielskiego: The Gulag Archipelago 1918–1956, tom II, New York–Evanston–San Francisc–London [1975], s. 9..
Podobnie wielkie zakłamanie można było zaobserwować, kiedy delegat sowiecki przeszedł do odrzuconego przez Komisję Prawną Zgromadzenia Ogólnego zapisu o „genocydzie kulturalnym”. Strona sowiecka domagała się włączenia do projektu nowego artykułu, mającego stanowić, że ludobójstwo powinno również obejmować czyny umyślne, popełnione z zamiarem zniszczenia języka, religii lub kultury jakiejkolwiek grupy narodowej, rasowej lub religijnej z powodów pochodzenia narodowego lub rasowego czy poglądów religijnych. Tutaj także cyniczna dwulicowość Sowietów była oczywista – zwłaszcza w zakresie żądania przez nich ujęcia w konwencji „genocydu religijnego”. Stanowiło to bowiem dezyderat reżimu komunistycznego, który sam zniszczył w Rosji Kościoły w sensie wyznań religijnych oraz tysiące świątyń, częściowo zburzonych, głównie jednak sprofanowanych i zamienionych na magazyny, sale kinowe czy wręcz kluby „wolnomyślicieli”.
Wszystko to były sprawy całkowicie jasne. Tylko żadna delegacja zachodnia nie miała wówczas odwagi choćby o tym napomknąć na sesji Zgromadzenia Ogólnego, chociaż co najmniej w zaciszu niektórych gabinetów niewątpliwie sporo się o tym mówiło. Mamy podstawy przypuszczać, że Lemkin, dobrze przecież zorientowany w tych sprawach, w swoich rozlicznych rozmowach zakulisowych owe aspekty poruszał. W każdym razie w niewiele lat po uchwaleniu konwencji już ostro i publicznie potępiał zbrodnie sowieckie.
Wszystkie dezyderaty delegata sowieckiego poparł, jeszcze na posiedzeniu przedpołudniowym Zgromadzenia, przedstawiciel Sowieckiej Republiki Białorusi. Natomiast na posiedzeniu popołudniowym „pełnego poparcia” udzielili również przedstawiciele Polski i Czechosłowacji. Ze względów zrozumiałych nas może tu interesować szczególnie wystąpienie delegata „warszawskiego”, którym był Katz-Suchy. Otóż przemówienie owo było, nawet w porównaniu z wystąpieniami wyżej wymienionych delegatów innych państw „obozu pokoju”, nacechowane wyraźną Scharfmacherei, agresywnością i arogancją, w sumie demonstrując na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ jakiś bolszewicki substandardNie mając miejsca na omówienie tu kompromitującego wprost Polskę Ludową przemówienia Katza-Suchego, ograniczamy się do zacytowania utrwalonego w pamiętnikach pierwszego sekretarza generalnego ONZ (Trygve Lie, In the Cause of Peace. Seven Years with the United Nations, New York 1954, s. 384) jego określenia na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w 1950 roku dyplomatów amerykańskich jako army of the United States arm twisters [armii amerykańskich wykręcaczy rąk (!)]. .
Wkrótce potem wszystkie poprawki sowieckie zostały poddane pod głosowanie i wszystkie zostały odrzucone przeważnie dużą większością głosów.
Przed poddaniem głosowaniu rezolucji zawierającej konwencję jako całość przewodniczący Zgromadzenia Evatt udzielił jeszcze głosu przedstawicielowi ZSRS Morozowowi w celu złożenia „krótkiego oświadczenia” w sprawie głosowania. Ten ostatni ponownie przytoczył wcześniejsze zarzuty sowieckie (zawarte w odrzuconych poprawkach). Wreszcie jednak oświadczył:
„Braki w obecnym projekcie konwencji, które wymieniłem, niewątpliwie zmniejszają jej efektywność. Ponieważ jednak apeluje ona do wszystkich krajów o zwalczanie zbrodni ludobójstwa – które dotąd pozostawało bezkarne znacznie za często – delegacja ZSRS będzie głosowała za projektem konwencji takim, jakim został on przedstawiony”.
Dodajmy, że tak poważna i finalna decyzja polityczna musiała być podjęta w Moskwie, gdzie widocznie ostatecznie uznano, że głosowanie przeciw konwencji o genocydzie (a nawet, jak widać, ewentualne wstrzymanie się od głosu), „rozdmuchane przez propagandę antykomunistyczną”, byłoby dla Sowietów w odczuciu najszerszej opinii światowej niekorzystne. Innego wytłumaczenia trudno się doszukać.
Ponieważ „satelici” i (jeszcze wówczas) Jugosławia automatycznie dopasowali się do decyzji Moskwy – Konwencja o zapobieganiu i karaniu zbrodni ludobójstwa została 9 grudnia 1948 roku jednomyślnie – nawet bez głosów wstrzymujących się – uchwalona przez III Zgromadzenie Ogólne ONZ.
Głos zabrał wówczas przewodniczący Zgromadzenia Australijczyk Herbert Evatt, podsumowując osiągnięty wynik. Jego przemówienie zasługuje na zacytowanie in extenso w tłumaczeniu polskimPor. sprawozdanie z obrad III Zgromadzenia Ogólnego ONZ, cytowane w przypisie 48, s. 53–55.:
„(...) Jako Przewodniczący chciałbym powiedzieć, że przyjęcie Konwencji o genocydzie przez Zgromadzenie stanowi wydarzenie epokowe. – Całkowite lub częściowe zniszczenie grup religijnych, rasowych i narodowych od dawna wstrząsało sumieniem ludzkości. W ubiegłych stuleciach były niekiedy podejmowane próby uchronienia grup ludzkich od zniszczenia przez tak zwane interwencje humanitarne, przedsiębrane samotnie, lecz czasami łącznie z innymi mocarstwami. Była to akcja dyplomatyczna i rządy podejmujące takie interwencje były często oskarżane o kierowanie się celami innymi niż humanitarne.
Dzisiaj ustanowiliśmy zbiorowe, międzynarodowe gwarancje dla samej egzystencji takich grup ludzkich. Ktokolwiek będzie działał w imieniu Narodów Zjednoczonych, będzie to czynić w imieniu uniwersalnego sumienia ucieleśnianego w naszej wielkiej Organizacji. Interwencja Narodów Zjednoczonych oraz innych organów, które będą miały za zadanie nadzorować stosowanie Konwencji o genocydzie, będą dokonywane zgodnie z prawem międzynarodowym, a nie – zgodnie z jednostronnymi motywami politycznymi. W tej dziedzinie, która odnosi się do świętego prawa grup ludzkich do egzystencji, proklamujemy dzisiaj supremację prawa międzynarodowego raz, i mam nadzieję, na zawsze.
Zaaprobowanie przez nas tej Konwencji oznacza ważny postęp w rozwoju międzynarodowego prawa karnego. Formalnie podstawowe prawa człowieka były chronione przez międzynarodowe konwencje, wprowadzające sankcje karne przeciw piractwu, handlowi niewolnikami oraz handlowi kobietami i dziećmi. Obecnie chronimy prawo najbardziej fundamentalne ze wszystkich, samo prawo grup ludzkich do istnienia. Czyniąc tak, Zgromadzenie Ogólne podejmuje również pozytywną akcję dla wypełnienia swojej misji zgodnie z artykułem 13 Karty [Narodów Zjednoczonych], mianowicie promowania «stopniowego rozwoju prawa międzynarodowego i jego kodyfikacji».
W końcu niech mi będzie wolno przypomnieć, iż podstawowa rezolucja Zgromadzenia Ogólnego w sprawie genocydu z 11 grudnia 1946 roku była jedną z niewielu rezolucji, które zostały jednomyślnie przyjęte na pierwszej sesji Zgromadzenia. Rezolucja ta stwierdziła, że zbrodnia genocydu wstrząsnęła sumieniem ludzkości, wyrządziła ludzkości wielkie straty i była niezgodna z celami i zasadami Narodów Zjednoczonych. W tym czasie wszystkie narody czuły, że wszelkie zastrzeżenia polityczne lub legalistyczne powinny ustąpić przed zasadami moralnymi, i względami ludzkiej solidarności, które żądały zachowania grup religijnych, rasowych i narodowych.
Ten duch musi panować wśród nas zarówno dzisiaj, jak i jutro. Chciałbym nalegać, aby ta Konwencja została podpisana przez wszystkie państwa i ratyfikowana przez wszystkie parlamenty w najbliższym czasie tak, aby te podstawowe prawa człowieka otrzymały ochronę przez prawo międzynarodowe dla dobra postępu oraz pokoju społecznego i międzynarodowego”.
Nie wahamy się zauważyć, że w tym doskonałym przemówieniu – podsumowaniu Evatta zabrzmiał jakby głos samego Rafała Lemkina. Musiało mu ono sprawić wielką przyjemność. Biorąc zaś pod uwagę nacechowane życzliwością i wielkim zrozumieniem kontakty osobiste z Evattem, nie można bodaj nawet wykluczyć aktywnej roli Lemkina w przygotowaniu tego tekstu.
Owego pamiętnego dnia – 9 grudnia 1948 roku – Lemkin musiał odczuwać olbrzymią satysfakcję z osiągnięcia wielkiego celu życiowego. Jednocześnie ogarnęło go głęboko ludzkie wzruszenie, uzasadnione losem wojennym olbrzymiej większości jego rodziny, która padła ofiarą genocydu niemieckiego w Polsce.
Jego satysfakcję „profesjonalną” musiała podnieść, raczej nieoczekiwana, następująca wypowiedź na plenum Zgromadzenia Ogólnego delegata Iranu, dr. Djalala Abdoha, który w swym wystąpieniu złożył mu hołd publiczny:
„Chciałbym (...) złożyć hołd człowiekowi, który wzbogacił naukę prawa przez ideę międzynarodowej kryminalizacji ludobójstwa. Mówię o profesorze Lemkinie z Yale University, który spędził dużą część swojego życia uświadamiając opinię publiczną o konieczności zwalczania tej strasznej plagi o rozmiarach światowych”.
Jak pisze Lemkin, John Foster Dulles powiedział mu w manierze nieco „biznesowej”, że dokonał on wielkiego wkładu do prawa międzynarodowego. Minister spraw zagranicznych Francji Robert Schumann (potem jeden z „ojców” integracji wówczas zachodnioeuropejskiej) podziękował mu za jego pracę i powiedział, że cieszy się, iż to wielkie wydarzenie miało miejsce we Francji. Sir Zafrullah Khan, minister spraw zagranicznych Pakistanu, późniejszy sędzia i prezes Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze, śmiało i trafnie powiedział, że konwencja powinna być nazwana „Konwencją Lemkina”. O jakimkolwiek gratulującym dygnitarzu „polskim” nie ma mowy.
Myślę, że powyższe wyrazy wysokiego uznania zlewały się u „adresata” w jedną całość wielkiej, jakże zasłużonej satysfakcji, z zacytowanym wyżej przemówieniem końcowym Herberta Evatta, mimo że nazwisko Lemkina nie zostało w nim wzmiankowane. Szkoda, należało mu się to.
W odniesieniu do późnych godzin tamtego 9 grudnia prasa amerykańska doniosła o wzruszającym wydarzeniuA. M. Rosenthal, A Man Called Lemkin, „New York Times” z 16 października 1988 r.. Kiedy reporterzy bezpośrednio po uchwaleniu konwencji szukali Rafała Lemkina, nie mogli go znaleźć. Odnaleźli go dopiero późnym wieczorem, siedzącego samotnie i płaczącego, czy raczej – łkającego. I ten człowiek, który wcześniej wprost narzucał się dziennikarzom, teraz prosił ich, aby zostawili go samego... Określił przy tym konwencję jako „epitafium na grobie swojej matki, która zginęła w Polsce z rąk niemieckich” oraz jako dowód uznania, że „ona i wiele milionów istnień nie zmarło na próżno”.
W swej autobiografii sam Lemkin utrwalił swoją ówczesną kondycję somatyczno-psychiczną:
„Światła w Palais de Chaillot wygasły. Zgromadzenie się skończyło. Delegaci w pośpiechu wymieniali między sobą uściski dłoni i znikali w zimowej mgle Paryża. Następnego dnia Radio Francuskie poprosiło mnie o zrobienie nagrania. Chociaż czułem się chory – nie mogłem odmówić. Radiowcy przyrzekli dokonać nagrania w moim pokoju. Starałem się zebrać myśli, ale kiedy zacząłem mówić do nagrywającej maszyny, z moich ust (krtani) nie wyszło nic sensownego. Następnego dnia byłem w szpitalu, gdzie leżałem chory przez ponad trzy tygodnie. Nikt nie ustalił mojej diagnozy. Określiłem ją sam i nazwałem: GENOCIDITIS: wyczerpaniem pracą nad Konwencją”.
Nieco wisielczy humor po światowym sukcesie. W każdym razie mocno go wyczerpujące walki o GENOCIDE – tu zwycięskie o konwencję o genocydzie w 1948 roku, wcześniej niepomyślne o umieszczenie tej zbrodni w wyroku MTW z 1946 – przypłacił Lemkin pobytami w szpitalu.