Zainstaluj aplikację Palestra na swoim urządzeniu

Palestra 5-6/2014

Kilka uwag o zmieniającej się Adwokaturze

Udostępnij

Z mlekiem matki wyssałem” obraz adwokata działającego w samorządzie jako mądrego, dostojnego, darzonego ogromną estymą człowieka. Mój dziadek – adwokat Michał Grzegorzewicz, jeden z najsłynniejszych obrońców w „procesach poznańskich” z 1956 r. – był adwokatem „starej daty”. Pamiętam, z jakim szacunkiem mówił o wyborze mojego ojca – adwokata Marka Gutowskiego – na dziekana Izby Wielkopolskiej. Wypowiadając takie słowa, mój dziadek był jednym z najznamienitszych adwokatów w Wielkopolsce, a jego ówczesna pozycja zawodowa była nieporównywalnie silniejsza niż pozycja jego zięcia. To był wyraz powszechnego wówczas w Adwokaturze poglądu, że pełnienie funkcji w samorządzie adwokackim to powód do dumy i najwyższy adwokacki zaszczyt.

Myślę, że tak może być nadal, lecz nikt już nie zyskuje szacunku z powodu samego wyboru, ale gdy w toku kadencji na ten zaszczyt naprawdę zasłuży. Adwokatura staje się bowiem taka, jak rzeczywistość, której jest częścią – coraz bardziej dynamiczna, wymagająca i często bezlitośnie krytyczna. Myślę, że nie ma sensu obrażanie się na tę rzeczywistość przez osoby pełniące funkcje we władzach samorządowych. Niezależnie od tego, że jestem daleki od aprobowania metod ataku na władze samorządowe ze strony warszawskiej opozycji, nic nie może usprawiedliwić nazywania wypowiedzi krytycznych „stekiem bzdur”, a krytycznej mniejszości „szkodnikami”. Nawet jeśli krytyka jest przesadna, a wnioski zbyt daleko idące. Po pierwsze, prowadzi to do radykalizacji stanowisk przeciwnych. Po wtóre, trzeba zawsze pamiętać, że z chwilą wyboru władze samorządowe reprezentują wszystkich adwokatów, a nie tylko tych, którzy na nie głosowali. Nie wolno nie doceniać mniejszości, nawet jeśli uważa się, że nie ma ona racji. Wydaje się, że co do zasady, czerpiąc dalej ze starych dobrych wzorców (a te, jeśli chodzi o wypowiedzi, były niezwykle surowe Por. np. orzeczenie WKD z 19 maja 1962 r., WKD 72/62, „Palestra” 1962, nr 10, s. 112, w którym wskazano, że „użycie przez adwokata na rozprawie sądowej zwrotu pod adresem kolegi, że wywody jego są bez sensu, godzi w zasady koleżeństwa obowiązującego między członkami Palestry i powinno spotkać się z represją dyscyplinarną”. Por. również: orzeczenie WKD z 22 lutego 1958 r., WKD 20/57, „Palestra” 1958, nr 5–6, s. 99.), po prostu trzeba zaakceptować, że osoby, które nas wybrały, domagają się od nas większej aktywności w tych obszarach,  które stały się bolączką adwokatów (choć być może wcześniej nie były), mniejszej zaś w tych, w których aktywność jest przesadna (a często wiąże się z istotnymi wydatkami ze środków samorządowych). Trzeba też dostrzec, że „Stara Adwokatura”, chętnie przeciwstawiana dzisiejszej „Młodej”, zapłonęłaby częstokroć rumieńcem na samą myśl o niektórych pomysłach i przedsięwzięciach.

Chciałbym zabrać głos w kilku sprawach, które można podzielić na: ważne dla Adwokatury, ważne dla adwokatów i takie, które stały się zarzewiem dość emocjonalnych sporów. Oczywiście nie jest to podział rozłączny, gdyż kwestie te splatają się i zazębiają. Ich cechą wspólną jest zaś to, że wpływają one i będą coraz mocniej wpływały na kształt naszego samorządu. Sądzę, że krótka refleksja nad nimi ułatwić może podjęcie działań zmierzających do minimalizacji ujemnych następstw, jakie mogą się pojawić wskutek pozostawienia rozwoju tych spraw własnemu biegowi.

Dieta samorządowa. Przez wiele lat trwania Adwokatury jedynym wynagrodzeniem z tytułu pełnienia funkcji we władzach samorządowych był zaszczyt. Ta zależność jednak działała również w przeciwnym kierunku. Ze względu na społeczną, nieodpłatną pracę na rzecz samorządu adwokaci spotykali się z uznaniem ze strony innych adwokatów.

Dziś zasada jest odwrotna. W większości izb działacze pobierają diety samorządowe, w różnej wysokości (Izba Wielkopolska jest tutaj jednym z nielicznych wyjątków). To można zrozumieć. Zwiększona ilość pracy samorządowej, często związana z ograniczeniem pracy w kancelarii. Z drugiej jednak strony w stosunku do osoby pobierającej pensję są: inne oczekiwania, silniejsza krytyka, mniejsze zaufanie i niższe uznanie. Czy warto było zamienić? Nie wiem.

Pytanie o to, czy zaszczyt jest wystarczającym wynagrodzeniem i czy stać nas na takie zaszczyty, jest pytaniem trudnym. Chciałbym, aby tak było, ale zdaję sobie sprawę, że nie zawsze jest to możliwe. Mam świadomość, że dla wielu wartościowych adwokatów pełniących funkcje w samorządzie dieta samorządowa jest konieczna dla zrekompensowania kosztów tej działalności. Zagrożenia są jednak bardzo widoczne. Najgorsze, co może powstać, to powstanie zawodu „samorządowiec”, a zbyt wysokie diety takie obawy stwarzają. Osoba zawodowo pełniąca funkcje w samorządzie traci wiele ze swej niezależności, niebezpiecznie zbliżając się do relacji pracodawca–pracownik; poddaje się też innym wymaganiom związanym z realizacją obowiązków wykonywanych odpłatnie. Zupełnie inna jest „siła oddziaływania” skierowanej przez nią prośby o bezinteresowną pomoc na rzecz samorządu, gdyż rodzi obawę odpowiedzi: „Skoro pobierasz wynagrodzenie, zrób to sam albo mi zapłać” (trudno poprosić adwokata o świadczenie darmowych porad w ramach akcji pro bono, skoro samemu pobiera się wynagrodzenie z tytułu działalności samorządowej). Niestety też szacunek dla działań „zatrudnionego” będzie zdecydowanie mniejszy. Nie jestem także w pełni przekonany, czy wynagrodzenie nie zahamuje decyzji o kandydowaniu na daną funkcję przez najbardziej wartościowych adwokatów, którzy nie będą chcieli być posądzeni o kandydowanie z uwagi na perspektywę uzyskania z tego tytułu wynagrodzenia. Oby „gorszy pieniądz nie wyparł lepszego”, tak jak już stało się w polityce.

Boję się, że zawodowi działacze samorządowi nie będą się specjalnie różnić od polityków. Nie chciałbym też, żeby kampanie wyborcze były podobne do politycznych  (a tak niestety już zaczyna się dziać). Upodobnienie do polityki i działanie według politycznych reguł jest moim zdaniem zaprzeczeniem idei samorządu adwokackiego. We władzach Adwokatury powinni zasiadać czynni zawodowo, wybitni adwokaci, nie zaś – lepiej lub gorzej opłacani przez samorząd – samorządowcy. Dlatego też dieta samorządowa może najwyżej pełnić funkcję zwrotu koszów poniesionych w związku z działalnością samorządową, nigdy zaś nie powinna być surogatem wynagrodzenia. Jeśli obowiązków jest rzeczywiście tak dużo, można w radzie zatrudnić dodatkowego pracownika.

Sposób ustalania diet. Dość powszechną praktyką w izbach jest uchwalanie diet samorządowych uchwałą ORA. Ta praktyka – w mojej ocenie – może być kwestionowana, gdyż istnieją w tej sprawie poważne wątpliwości interpretacyjne.

Był wprawdzie kiedyś komentowany przypadek uchwalenia diet uchwałą prezydium ORA, lecz był on w oczywisty sposób nieprawidłowy. Prezydium jest ciałem wyłącznie technicznym, nie stanowi organu izby i nie ma własnych kompetencji (jego wyłącznym zadaniem jest przygotowanie posiedzeń ORA – art. 43 ust. 2 PoA i § 7 pkt 2 Regulaminu Ustawa z dnia 26 maja 1982 r. Prawo o adwokaturze (tekst jedn. Dz.U. z 2009 r. nr 146, poz. 1188 ze zm.).). Tym samym nie może ono podejmować wiążących uchwał.

Uchwalenie diet samorządowych uchwałą ORA jest moim zdaniem dyskusyjne i nie powinno się tej praktyki kontynuować. Nie jest w tym zakresie przekonujący argument z art. 44 ust. 1 PoA Regulamin organizacji i funkcjonowania okręgowych rad adwokackich – uchwała nr 14/02 Naczelnej Rady Adwokackiej z dnia 28 września 2002 r., wraz z uchwałami zmieniającymi: uchwała nr 17/2005 NRA z dnia 11 czerwca 2005 r., uchwała nr 24/2005 NRA z dnia 3 września 2005 r., uchwała nr 26/2005 NRA z dnia 8 października 2005 r. (tekst jednolity z dnia 17 października 2005 r.). Stanowi on, że do zakresu działania okręgowej rady adwokackiej należą wszystkie sprawy Adwokatury, których załatwienia ustawa nie zastrzega organom Adwokatury oraz innym organom izb adwokackich, organom zespołów adwokackich lub organom państwowym. To prawda, że przyznaje on radzie kompetencję generalną w sprawach niezastrzeżonych ustawą, lecz tylko w zakresie „spraw Adwokatury”. Dyskusyjne jest, czy taką sprawą jest ustalenie wynagrodzenia dla osoby pełniącej funkcję w samorządzie. Bardziej przekonujący wydaje się pogląd, że jest to indywidualna sprawa tej osoby, a nie sprawa Adwokatury. Taka interpretacja prowadzi do konkluzji, że ORA w sprawie przyznania indywidualnym osobom wynagrodzenia nie posiada kompetencji do wiążącego podejmowania uchwał. Nie podzielam natomiast poglądu o konieczności stosowania w tym zakresie przepisów k.p.a., ponieważ sprawa wynagrodzenia członków danej izby jest sprawą wewnętrzną samodzielnej osoby prawnej, jaką jest izba adwokacka (art. 10 PoA).

W myśl art. 40 PoA do zakresu działania zgromadzenia izby adwokackiej należą wybory wszelkich osób pełniących funkcje w organach izby, sprawy finansowe (uchwalanie budżetu izby i ustalanie wysokości składek), zatwierdzanie sprawozdań i udzielanie absolutorium, a nadto podejmowanie innych uchwał. Są to kompetencje szerokie i wyraźnie związane z finansami. Ostatni element („podejmowanie innych uchwał” – art. 40 pkt 7 PoA) wskazuje nadto, że wyliczenie zawarte w art. 40 PoA nie jest taksatywne. Można zatem bronić poglądu, że w tym właśnie punkcie mieszczą się uchwały przyznające diety osobom pełniącym funkcje w samorządzie. Moim zdaniem najbardziej  przekonująca wykładnia art. 40 PoA wskazuje, że decyzja w przedmiocie zatwierdzenia dodatkowej pozycji w preliminarzu budżetowym sporządzonym przez ORA, jaką jest kwota i struktura wynagrodzeń, należy do wyłącznej kompetencji budżetowej zgromadzenia izby na podstawie art. 40 pkt 3 i 7 PoA. Uchwała o przyznaniu wynagrodzeń jest bowiem „inną uchwałą” funkcjonalnie przyporządkowaną konstrukcji budżetu izby. Taka interpretacja znajduje oparcie w językowych, systemowych i funkcjonalnych dyrektywach wykładni. Jest nadto wyrazem dobrej praktyki, pozwalającej organowi wybierającemu na podjęcie decyzji co do obciążeń finansowych związanych z wyborem.

Warto zaznaczyć, że przedstawionej wyżej wykładni izbowej struktury kompetencyjnej nie mogłaby zmienić nawet uchwała NRA, wskazująca okręgową radę jako właściwą do podjęcia uchwały dotyczącej wynagrodzeń, gdyby takowa została podjęta Aktualnie NRA staje przed koniecznością realizacji Uchwały Programowej XI Krajowego Zjazdu Adwokatury z dnia 23 listopada 2013 r., w której KZA zobowiązał NRA do opracowania jednolitych zasad wynagradzania członków organów Adwokatury oraz organów izb adwokackich. W świetle bowiem art. 58 pkt 5 PoA do zakresu działania Naczelnej Rady Adwokackiej należy jedynie ustalenie zasad wynagradzania członków organów (ewentualnie ich zastępców). Absolutnie natomiast NRA nie jest uprawniona do modyfikacji struktury kompetencyjnej wynikającej z ustawy. Tym samym w toku prac nad kształtem takiej regulacji warto wziąć pod uwagę wyżej wskazane wątpliwości interpretacyjne.

Nieco inaczej jest na poziomie centralnym, gdzie to NRA decyduje o dietach na rzecz członków Prezydium. Wynika to jednak z zupełnie innej struktury kompetencyjnej, jaką ustawa przewiduje w odniesieniu do organów Adwokatury. Prezydium NRA jest bowiem organem wykonawczym (art. 58 ust. 1 PoA), posiadającym określone ustawą wyraźne kompetencje (art. 59 ust. 3 PoA). Natomiast NRA, w odróżnieniu od ORA, jest samodzielną osobą prawną, która decyduje o wynagrodzeniu osób pełniących funkcje w swoich organach. To właśnie NRA posiada kompetencje w sprawach finansowych i nadzorczych w stosunku do Prezydium, a także w zakresie rozporządzania i zarządu swoim majątkiem (art. 58 pkt 2, 10, 11 PoA).

Aby wyjaśnić wszelkie wątpliwości, podkreślam, że przedstawiona wyżej możliwość interpretacji nie stanowi argumentu na rzecz ewentualnego domagania się zwrotu pobranych wynagrodzeń, nawet jeśli były uchwalone z naruszeniem struktury kompetencyjnej. Po pierwsze, przyznane wynagrodzenie z tytułu pełnienia funkcji w samorządzie czyni zadość zasadom współżycia społecznego i nie podlega zwrotowi (art. 411 k.c.Ustawa z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny (Dz.U. z 1964 r. nr 16, poz. 93 ze zm.).). Po wtóre, legitymacja czynna przysługiwałaby w tym przypadku izbie adwokackiej, a zatem ewentualna uchwała ORA lub zgromadzenia izby w tym przedmiocie musiałaby, jako sprzeczna z prawem, podlegać uchyleniu przez NRA na podstawie art. 58 pkt 8 lub 1a PoA. Zaprezentowana w tym artykule wykładnia ma jedynie na celu zaproponowanie rozwiązania prawidłowego uporządkowania tych spraw przez NRA na przyszłość.

Wydatki samorządu. Niewiele dziś zostało z silnej pozycji Adwokatury w latach 90. Tę pozycję sukcesywnie osłabiały poszczególne rządy, cynicznie uznając atak na elity za atrakcyjny politycznie. Łatwość uzyskania społecznego poklasku w obietnicach znalezienia nowych miejsc pracy w hermetycznych szeregach Adwokatury zaowocowała tym, że źle postrzegany politycznie stał się głos w obronie Adwokatury. Prawdopodobnie dlatego deklaracje polityków składane wobec przedstawicieli Samorządu były po prostu nieprawdziwe. Stąd kolejne kroki legislacyjne osłabiające naszą pozycję (obrony radców prawnych, projekty radykalnych zmian w sądownictwie dyscyplinarnym, ograniczanie kompetencji w sprawach osobowych czy szkolenia aplikantów) oraz stanowiska skrajnie odmienne od deklarowanych, co do projektów zmian pochodzących z samej Adwokatury. Z drugiej strony rozhermetyzowanie Adwokatury wzbogaciło ją o wielu młodych, dynamicznych ludzi, gotowych włączyć się w życie samorządowe. Trzeba także dostrzec, że rozczarowanie wielu adwokatów rozpoczynających swą drogę w zawodzie, płynące ze zderzenia obietnic z rzeczywistością, znajduje swój upust w niezadowoleniu z działań władz Samorządu.

Samorząd musi być zdecydowanie bardziej wstrzemięźliwy, jeśli chodzi o zbędne albo nawet niekonieczne wydatki. Moim zdaniem nie ma dziś miejsca na kosztowne posiedzenia NRA. Skoro jest możliwość odbycia jednodniowego merytorycznego posiedzenia w siedzibie NRA w Warszawie lub w siedzibie ORA w Warszawie, to należy z tej możliwości korzystać. Dwu-trzydniowe wyjazdowe posiedzenia, związane z koniecznością korzystania z usług hotelowych, choć niewątpliwie sympatyczne i świetnie zorganizowane, wydają się w dzisiejszej rzeczywistości nieco niestosowne. To samo należy powiedzieć o potężnych wydatkach na działalność integracyjną i sportową (sięgających kilkuset tysięcy w skali roku), wspaniale skądinąd zorganizowaną. Ta niezwykle ważna działalność powinna w całości być finansowana ze środków uczestników, nie tylko dlatego, że „bawić się należy za swoje pieniądze”, lecz przede wszystkim z tego powodu, że tego typu działalność nie należy do zadań samorządu zawodowego Adwokatury w rozumieniu art. 3 ust. 1 PoA, a te właśnie zadania będą wymagały zwiększonych nakładów finansowych, które nie są przecież nieograniczone.

Trzeba wyraźnie powiedzieć, że Adwokatura zawsze przegra ilością i rozmachem organizowanych przez siebie imprez z rozmaitymi środowiskami biznesowymi. Wygrywać powinna mądrością. Idealnym rozwiązaniem byłoby, gdybyśmy stali się ekspertami dla władzy – zmazując wizerunek wiecznego oponenta, zmierzali w kierunku statusu mile widzianego partnera. Gdy Adwokatura staje się partnerem biznesu w konferencjach (tak jak ostatnio w toku Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach), staje w obronie praw człowieka, działa pro bono, to jest to dobry kierunek. To samo należy powiedzieć o organizacji licznych konferencji i szkoleń, intensywnym szkoleniu zawodowym, udziale w przedsięwzięciach legislacyjnych, posiadaniu publikatora wysokiej jakości czy działalności edukacyjnej w szkołach (tu trzeba nieco zintensyfikować działania, by przyszłe pokolenia myśląc „prawnik” – kojarzyły „adwokat”). To są działania wzmacniające akceptację naszego środowiska (wewnętrzną i zewnętrzną). Gdy mówimy o strukturze wydatków NRA, nie musimy wiele się głowić – mamy to napisane w ustawie: w myśl wspomnianego art. 3 ust. 1 PoA zadaniem samorządu zawodowego Adwokatury jest:

  1. tworzenie warunków do wykonywania ustawowych zadań Adwokatury;
  2. reprezentowanie Adwokatury i ochrona jej praw;
  3. sprawowanie nadzoru nad przestrzeganiem przepisów o wykonywaniu zawodu adwokata;
  4. doskonalenie zawodowe adwokatów i kształcenie aplikantów adwokackich;
  5. ustalanie i krzewienie  zasad etyki zawodowej oraz dbałość o ich przestrzeganie;
  6. sprawowanie zarządu majątkiem samorządu adwokackiego i rozporządzanie nim.

Te spośród wydatków, które w żadnej z sześciu kategorii nie pozwalają się ulokować lub po prostu są zbędne, należy w sposób zdecydowany ograniczać. Ułatwiają one atak na władze samorządowe i owocują niesłusznymi i niesprawiedliwymi stwierdzeniami, że „władze Adwokatury niewiele robią i sprawują władzę w stylu bizantyjskim”.

„Palestra” jest bardzo ważnym elementem Adwokatury. Przed laty była uważana za jedno z wiodących czasopism prawniczych w Polsce. Z czasem jednak jej pozycja osłabła, wypadła ona na jakiś czas z grona czasopism punktowanych (dziś tę pozycję stopniowo odzyskuje), przede wszystkim jednak osłabła akceptacja dla niej w środowisku adwokackimNie pozostawia co do tego wątpliwości badanie przeprowadzone wśród adwokatów Wielkopolskiej Izby Adwokackiej.. Wydaje się, że w dzisiejszym kształcie „Palestry” przesadnie rozbudowana jest część historyczna, zbędna część sprawozdawcza (w dobie stron internetowych, które są miejscem dla danych sprawozdawczych), nieco brakuje wyraźnej linii pisma i merytorycznej selekcji publikowanych artykułów pod kątem ich związku z wykonywaniem zawodu adwokata. To pewnie, po części, wynika z braku konieczności zabiegania o sprzedaż „Palestry”, ponieważ ta zagwarantowana jest obowiązkiem zakupu. Uważam, że „Palestra” wymaga pewnych zmian, zarówno pod względem merytorycznym, strukturalnym, jak i kosztotwórczym.

Jeśli chodzi o zmiany merytoryczne i strukturalne, to trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, do kogo adresowana jest „Palestra”. Myślę, że trzeba tu pokusić się o pewne „uśrednienie”. Zważywszy obowiązek zakupuUchwała nr 2/XI/92 Naczelnej Rady Adwokackiej z dnia 8 lutego 1992 r. dotycząca obowiązkowej prenumeraty miesięcznika „Palestra”, czasopismo powinno być skierowane do statystycznego adwokata. Będzie to adwokat sądowy, zajmujący się też obsługami prawnymi. Trzon „Palestry” powinien opierać się na bieżących praktycznych problemach (nowelizacje, bieżące orzecznictwo, aktualne problemy prawne). Dostrzegam tu szansę znalezienia pewnej niszy rynkowej, nie ma dziś bowiem sensownego pisma dla praktyka sądowego (nie tylko adwokata). Trzeba byłoby pismo skrócić, poddać artykuły ostrej selekcji, a jednocześnie zabiegać o autorów gotowych pisać na ważne praktycznie tematy. Statystyczny adwokat nie jest naukowcem, a zatem kształt pisma powinien być odpowiednio przygotowany redakcyjnie (z tytułami, podtytułami, tezami w formie graficznie wyróżnionej, co ułatwia poszukiwanie istotnych fragmentów tekstu, być może układ „kolumnowy” tekstu). Gruba księga w formacie zeszytowym, podzielona jedynie tytułami, jest nieprzyjazna i trudna do „skanowania wzrokiem”. Warto więc rozważyć zwiększenie formatu, zaniechanie „łączonych” numerów (obowiązek prenumeraty dotyczy wszakże „miesięcznika «Palestra»”), przy jednoczesnym zachowaniu wszelkich kryteriów decydujących o kwalifikacji punktowej. Tylko bowiem miejsce w czołówce czasopism punktowanych daje szanse pozyskanie publikacji pisanych przez osoby zajmujące się nauką prawa. Natomiast selekcja spośród treści naukowych powinna być dokonywana według kryterium przydatności w praktycznej pracy adwokata. Nawet  najwyższa jakość naukowa nie predestynuje automatycznie artykułu do druku w piśmie skierowanym do praktyków. Nie należy też – w mojej ocenie – rezygnować z części samorządowej i historycznej, lecz trzeba tu zachować właściwe proporcje, zważywszy zmieniającą się strukturę wiekową adwokatury i obowiązek zakupu. Przede wszystkim jednak warto przygotować i rozesłać do wszystkich adwokatów ankietę, w której sformułowane zostałyby pytania odnośnie do kierunku zmian w „Palestrze”. Przedstawione bowiem wyżej wyobrażenia na temat preferencji „statystycznego adwokata” najlepiej zweryfikować z rzeczywistością.

W sferze kosztotwórczej natomiast trzeba poszukiwać możliwości ograniczenia kosztów „Palestry” poprzez: redukcję zbędnej masy sprawozdawczej (która z powodzeniem może być publikowana na stronach internetowych), eliminację artykułów „nie na temat”, kontynuowanie kierunku zmierzającego do stworzenia wersji elektronicznej (w pewnym zakresie – choć chyba nie aż tak znacznym – wpłynie to na koszty). Należy także wyegzekwować obowiązek zakupu poprzez scalenie składki przeznaczonej na „Palestrę” ze składką przeznaczoną na fundusz administracyjny NRA, przy jednoczesnej redukcji tej składki w związku z obniżeniem kosztów i zwiększeniem skali zakupów (jeśli obowiązek zakupu – to dla wszystkich; nie może być tak, że nie wszystkie izby ten obowiązek realizują). Obawiam się, że dziś brak dofinansowania „Palestry” byłby równoznaczny z jej likwidacją. Być może w przyszłości, po gruntownej reformie, „Palestra” będzie miała szanse utrzymać się na rynku. Obecnie jednak wydaje się to niemożliwe, nawet pomimo tego, że dziś „Palestra” jest znacznie lepsza od „Radcy Prawnego” czy „Rejenta”. Na pewno jednak nie należy się tym upajać, lecz trzeba poszukiwać możliwości zwiększenia atrakcyjności naszego publikatora. Jest to bowiem sfera, w której możemy być znacznie lepsi od konkurencji.

Jeszcze jedna uwaga na temat „Palestry”. To na jej łamach powinniśmy wymieniać poglądy i prowadzić spory na temat wizji Adwokatury. Nie dlatego, żeby cokolwiek ukryć przed innymi (dziś to jest i tak niemożliwe), lecz po to, by nie epatować nierozwiązanymi problemami. Rozwiążmy je we własnym publikatorze, podnosząc jego wewnątrzśrodowiskową atrakcyjność i podajmy „na zewnątrz” w sposób PR-owo atrakcyjny, po to, by wzmacniać zewnętrzną pozycję Adwokatury.

Kształcenie aplikantów i sądownictwo dyscyplinarne to dwa ostatnie obszary, w których Adwokatura ma względną samorządność. Działania w tych obszarach – choć wymagające pracy i generujące koszty – wydają się absolutnie konieczne, jeśli chcemy zachować te „ostatnie bastiony samorządności”.

Kształcenie aplikantów jest niezwykle ważne z trzech przynajmniej powodów. Po pierwsze, jego jakość decyduje o jakości przyszłych adwokatów. Po wtóre, dobra jakość szkolenia uchroni Adwokaturę przed łatwymi zarzutami, które mogą być wykorzystane jako pretekst do odbierania jej kolejnych prerogatyw (a szkolenie jest ważnym fragmentem rynku dla sędziów i prokuratorów). Po trzecie, być może najważniejsze, dobre szkolenie decyduje o nastawieniu młodych adwokatów do samorządu adwokackiego. Jeśli uważają oni poziom szkolenia za wysoki i czują, że się w toku aplikacji czegoś nauczyli, będą oni postrzegać samorząd jako własny, potrzebny i przyjazny. Dlatego tak ważne są: sensowny nowy program szkolenia (który nie może powielać  programu uniwersyteckiego), wysoki poziom szkolących, małe grupy szkoleniowe, zastosowanie metody kazusowej, szkolenia integracyjne, stwarzanie ram do rozwoju samorządu aplikantów oraz prawidłowa komunikacja z aplikantami, np. przy wykorzystaniu e-dziennika (taki program został zastosowany w Wielkopolskiej Izbie Adwokackiej i świetnie się sprawdza, jeśli chodzi o planowanie i organizację zajęć, komunikację z aplikantami, gromadzenie materiałów szkoleniowych – wypłata wynagrodzenia wykładowcom za zajęcia następuje dopiero po zawieszeniu w e-dzienniku treści kazusów z zajęć). Tu jest wielki obszar do merytorycznego zagospodarowania w toku prac Komisji Szkolenia. Na szczęście ta komisja dostrzega owe problemy i stara się reagować, jednocześnie znacznie redukując koszty swej własnej działalności (ostatnia konferencja była ponad dwukrotnie tańsza od poprzedniej), zgodnie ze słusznym zaleceniem skarbnika NRA.

Sądownictwo dyscyplinarne to drugi z ważnych obszarów (a zarazem drugi fragment potencjalnego „rynku sędziowskiego”). Trzeba wyraźnie powiedzieć, że jego jakość znacząco się poprawiła. To jest szczególnie wrażliwy obszar. Musi ono być bardzo mądre i wyważone – dostarczać argumentów, że sądy adwokackie działają dobrze (w naszym interesie jest zresztą przestrzeganie zasad etyki). Tylko wtedy sądownictwo może chronić adwokatów przed pieniactwem – coraz bardziej rozpowszechnionym. Z wielkim uznaniem odebrałem wiadomość, że Wyższy Sąd Dyscyplinarny zebrał tezy ważnych dla postępowań dyscyplinarnych wyroków, postanowień i uchwał wydanych w sprawach dyscyplinarnych przez Sąd Najwyższy w latach 2001–2014. Jest to ogromna praca, zdecydowanie bardziej niewdzięczna niż większa część działalności w samorządzie, ale dająca Adwokaturze bezpośrednią i wyraźną korzyść, jaką jest polepszenie jakości orzecznictwa i ułatwienie zachowania jego spójności.

Jednym z prostych sposobów na usprawnienie aparatu skargowego i dyscyplinarnego jest wprowadzenie elektronicznych duplikatów akt. Zważywszy, że wiele czynności w tych referatach nie jest osobiście wykonywana przez dziekana i rzecznika dyscyplinarnego, lecz przez adwokatów opracowujących skargi i przez zastępców rzecznika, niektóre zaś czynności wymagają aktywności osobistej, często występuje problem dostępności akt. To samo dotyczy sytuacji, gdy mają miejsce jakieś postępowania o charakterze incydentalnym (akta sprawy przesyłane są do rzecznika NRA lub do sądów dyscyplinarnych innych izb), albo gdy podejmowane są czynności poza terenem izby. Stworzenie e-akt osobowych i dyscyplinarnych, z przyporządkowanymi uprawnieniami na różnych poziomach dostępu dla poszczególnych osób – zależnie od funkcji, mogłoby znacznie przyspieszyć i uprościć postępowanie. Łatwy dostęp do akt wiąże się z możliwością wykonywania czynności procesowych za pomocą duplikatów akt, co wydaje się w pełni dopuszczalne. Po pierwsze, taka praktyka jest szeroko akceptowana w postępowaniach karnych (gdzie prokuratorzy, w braku akt głównych, wykonują czynności procesowe na podstawie swoich akt podręcznych). Po wtóre, w koleżeńskim postępowaniu dyscyplinarnym formalizm jest nieco mniejszy niż w postępowaniu karnym; nawet przepisy k.p.k. Ustawa z dnia 6 czerwca 1997 r. Kodeks postępowania karnego (Dz.U. z 1997 r. nr 89, poz. 555 ze zm.).stosuje się jedynie odpowiednio (art. 95n PoA). Faktyczne przyspieszenie toku czynności w postępowaniu dyscyplinarnym i skargowym  to ważna sprawa. Większość interwencji ze strony prasy oraz skarg na czynności podejmowane przez organy izbowe dotyczy bowiem opieszałości w toku postępowań, nie zaś ich wadliwości czy merytorycznej niezasadności. Ponadto, o ile merytoryczna obrona decyzji jest zwykle możliwa, a do jej kwestionowania potrzebna jest znajomość sprawy, o tyle wytłumaczenie opieszałości jest zwykle bardzo kłopotliwe (tłumaczenie zazwyczaj brzmi tak samo, najczęściej jest po prostu banalne i źle przyjmowane przez opinię publiczną). Dlatego też łatwe do wprowadzenia usprawnienia są dla Adwokatury bardzo cenne. Wielkopolska Izba Adwokacka rozpoczęła prace nad wdrażaniem systemu informatycznego, który ma zadanie – w stosunkowo nieodległej perspektywie czasowej – doprowadzić do zeskanowania i zgromadzenia w elektronicznych zasobach ORA akt osobowych, dyscyplinarnych i skargowych. Opracowywany na zlecenie ORA program komputerowy ma umożliwić różne poziomy dostępu do akt dla poszczególnych osób – inne dla dziekana, wicedziekanów, rzecznika dyscyplinarnego, prezesa SD, poszczególnych sędziów, zastępców rzecznika i członków referatu skargowego oraz dla pracowników ORA. Uprawnienia i obowiązki poszczególnych osób determinować będą zakres dostępu do akt.

Troska o postępowania skargowe i dyscyplinarne nakazuje wspomnieć także o sprawach trudniejszych niż stworzenie programu komputerowego. Konieczne są dodatkowe nakłady na szkolenia dla sędziów i rzeczników w celu ujednolicenia praktyki, zapewnienia spójności orzeczniczej oraz usprawnienia postępowań (pomysł ze szkoleniami z udziałem sędziów SN uważam za świetny, ponieważ buduje on akceptację dla modelu sądownictwa samorządowego). Zdecydowanie lepiej tutaj lokować wydatki niż w działalność integracyjną, z której korzysta stosunkowo wąska grupa osób (w zestawieniu z ok. 20 tys. płatników składek). Szczególna dbałość o jakość postępowań dyscyplinarnych musi być przekuta przez władze Adwokatury w silny argument, że tylko pozostawienie uprawnień dyscyplinarnych w rękach samorządu gwarantuje ich prawidłowe wykonywanie. Ostatnie działania NRA w toku prac legislacyjnych nad nowelizacją przepisów dotyczących postępowań dyscyplinarnych należy ocenić wysoko. Mój entuzjazm jest jednak umiarkowany, ponieważ jestem przekonany, że to jeszcze nie koniec batalii o kształt naszego przyszłego sądownictwa. W tej sferze będą potrzebne środki i praca.

Konkurencja z radcami prawnymi. Utyskiwanie na sprawy finansowe nie wynika wyłącznie z poznańskiego skąpstwa. Mówię o konieczności redukcji wydatków, ponieważ jestem przekonany, że trzeba liczyć się perspektywą powszechnego obniżenia składki samorządowej. Będzie to prosta konieczność, w obliczu zwiększonej konkurencji z radcami, w następstwie uzyskania przez nich uprawnień obrończych w procesie karnym (w Wielkopolsce zamierzamy obniżyć obciążenie na rzecz izby o blisko 40%). Jeśli w porę tego nie dostrzeżemy, możemy doprowadzić do odpływu adwokatów do tańszego samorządu, co pozbawi Adwokaturę wielu wartościowych ludzi (a i tak w konsekwencji spowoduje zmniejszenie środków). Mam więc wielką satysfakcję z tego, że udało się doprowadzić do obniżenia składki na fundusz administracyjny NRA o 10%. Traktuję to jako zapowiedź zmian w dobrym kierunku.

Trzeba też zintensyfikować prace i doprowadzić do obniżenia składki z tytułu ubezpieczenia obowiązkowego. Jeśli już mamy utracić zagwarantowaną przez art. 82 k.p.k. wyłączność obrończą, to wykorzystajmy ten argument na rzecz zmniejszenia naszej  składki ubezpieczeniowej przynajmniej do poziomu radcowskiego. I tak mało przekonujący argument ubezpieczyciela odnośnie do korzyści płynących z liczebności radców prawnych odbić można argumentem akcentującym zagrożenie zwiększoną szkodowością w następstwie przystąpienia „nowicjuszy” do obron. Umowa generalna wygasa z końcem tego roku, więc to dobry czas na działanie.

Niskie kompetencje radców prawnych w zakresie prawa karnego wskazują jednocześnie obszar do promocji adwokatów. Mamy szanse wykorzystania nieprzemyślanej zmiany legislacyjnej i przesadnego „chciejstwa” radców do pozytywnej kampanii PR-owej Adwokatury. Pokażmy się od strony naszych kompetencji w sprawach karnych, a uzyskamy efekt również w innych gałęziach prawa. Można popracować nad zintensyfikowaniem szkoleń z prawa karnego dla adwokatów i zachęcać radców do wpisywania się na naszą listę. Również w tym celu musimy jednak poprawić naszą atrakcyjność finansową.

Poruszone wyżej kwestie nie stanowią całościowego omówienia problemów funkcjonowania naszego samorządu. Zadaniem tego artykułu jest bowiem zasygnalizowanie tych kwestii, które moim zdaniem wymagają intensywnych działań ze strony władz samorządowych, a w pewnym zakresie również modyfikacji dotychczasowej praktyki. Nie jest to zarazem wizja utopijna, nierealna, lecz bardzo konkretne kwestie, które można wdrożyć przy odrobinie konsensu i zaangażowania. Wydaje się, że o tych sprawach trzeba dyskutować, bo jeśli nic nie zmienimy, to będziemy nadal spotykać się na wspaniałych imprezach integracyjnych, tylko w coraz bardziej okrojonym składzie.

0%

Informacja o plikach cookies

W ramach Strony stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze Strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Możecie Państwo dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce internetowej w każdym czasie. Więcej szczegółów w "Polityce Prywatności".