Poprzedni artykuł w numerze
Wprowadzenie
Kontradyktoryjność jest jedną z zasad procesu karnego najpełniej realizowanych na etapie postępowania sądowego. Doktryna i praktyka od lat zgłasza postulaty zwiększenia kontradyktoryjnościZob. np. S. Waltoś, Problem kontradyktoryjności w procesie karnym. Kierowanie rozprawą, „Państwo i Prawo” 1964, z. 10, s. 39., analogicznie jak stało się to w procedurze cywilnej od lat dziewięćdziesiątych XX w. Należy zatem zadać pytanie, jak rozumiana jest kontradyktoryjność w polskim i porównawczym procesie karnym, czy można uznać, że polski proces karny jest kontradyktoryjny, jakie zmiany dla kontradyktoryjności przyniosłoby uchwalenie zaproponowanej przez Komisję Kodyfikacyjną Prawa Karnego nowelizacji k.p.k. oraz czy procedura karna rzeczywiście wymaga zmian w tym zakresie.
Pojęcie zasady kontradyktoryjności
Zacząć wypada od konstatacji, że wszyscy współcześni przedstawiciele doktryny procesu karnego wyróżniają zasadę kontradyktoryjności. Nie ma zatem wątpliwości co do tego, że stanowi ona samodzielną zasadę procesu karnegoWe wcześniejszych opracowaniach kontradyktoryjność postępowania ujmowano także jako aspekt zasady skargowości. Zob. S. Śliwiński, Polski proces karny przed sądem powszechnym, Warszawa 1961, s. 66–70.. Przyjrzyjmy się zatem, jak poszczególni autorzy definiują tę zasadę.
M. CieślakM. Cieślak, Polska procedura karna. Podstawowe założenia teoretyczne, Warszawa 1984, s. 254. stwierdza, że zasada kontradyktoryjności to dyrektywa, zgodnie z którą „podmiot bezpośrednio zainteresowany w wyniku postępowania ma prawo do procesowej walki z podmiotem przeciwstawnym o ten korzystny dla siebie wynik”. Definicję M. Cieślaka akceptują m.in. S. WaltośS. Waltoś, Proces karny, Warszawa 2002, s. 275. oraz B. BieńkowskaB. Bieńkowska, Dyspozycyjność stron w procesie karnym na tle zasady kontradyktoryjności, „Przegląd Sądowy” 1994, nr 6, s. 34 i 43..
Zdaniem W. DaszkiewiczaW. Daszkiewicz, Prawo karne procesowe. Zagadnienia ogólne, t. 1, Bydgoszcz 2000, s. 94–95. zasada kontradyktoryjności (sporności) „zakłada istnienie co najmniej dwóch przeciwstawnych sobie podmiotów, wiodących spór prawny przed sądem jako bezstronnym arbitrem” i nakazuje organom procesowym, przede wszystkim zaś sądowi, umożliwienie uczestnikom postępowania prowadzenia sporu, poprzez np. przedstawianie swoich racji, polemikę czy zgłaszanie wniosków dowodowych.
A. MurzynowskiA. Murzynowski, Istota i zasady procesu karnego, Warszawa 1994, s. 171. definiuje zasadę kontradyktoryjności jako dyrektywę prowadzenia procesu karnego w formie sporu równouprawnionych stron przed bezstronnym sądem. Definicję taką akceptują również J. Grajewski8 J. Grajewski, Prawo karne procesowe – część ogólna, Warszawa 2009, s. 112. i Z. ŚwidaZ. Świda, Realizacja praw człowieka w kontradyktoryjnym procesie karnym, Wrocław 1994, s. 33. Zdaniem Z. Świdy zasada kontradyktoryjności w czystej postaci wymagałaby, aby strony same zbierały i przeprowadzały dowody. Obowiązujące reguły postępowania ograniczają jednak taką czystą kontradyktoryjność. Tamże, s. 34–35.. Identyczną definicję przyjmuje K. Marszał, który obejmuje nią także konieczność istnienia równości broni. Autor ten wyraża w związku z tym przekonanie, że w procesie karnym typu kontynentalnego zasada kontradyktoryjności nie może się w pełni urzeczywistnić ze względu na lepszą pozycję prokuratora jako oskarżyciela publicznego i będącego w mniej korzystnej sytuacji oskarżonegoK. Marszał, Proces karny, Katowice 1998, s. 69.. Podobną definicję przytacza J. TylmanJ. Tylman, (w:) T. Grzegorczyk, J. Tylman, Polskie postępowanie karne, Warszawa 2011, s. 265..
R. KmiecikR. Kmiecik, (w:) R. Kmiecik, E. Skrętowicz, Proces karny. Część ogólna, Zakamycze 2006, s. 92–98. wyróżnia zasadę kontradyktoryjności („zasada spornego rozprawiania stron przed sądem”) w ujęciu abstrakcyjnym, jako brak ingerencji sądu w spór pomiędzy stronami, lecz jedynie rozstrzygnięcie tego sporu, oraz w ujęciu konkretnym, w myśl którego „postępowanie (w szczególności zaś postępowanie dowodowe) powinno przebiegać w taki sposób, aby zapewniać stronom pozostającym w konflikcie (sporze) pełną możliwość swobodnego przedstawienia sądowi przeciwstawnych racji oraz argumentów dowodowych i prawnych, dotyczących spornych kwestii, podlegających rozstrzygnięciu”. Autor ten posługuje się także pojęciem „kontradyktoryjność negatywna”, w myśl którego nie tylko istnienie sporu, lecz również brak sporu uzależniony jest od woli stron.
S. KalinowskiS. Kalinowski, Polski proces karny, Warszawa 1971, s. 107–108. wyróżnia czystą kontradyktoryjność, w której rola sądu polega na ocenie materiału dowodowego dostarczonego mu przez strony, oraz kontradyktoryjność mieszaną, w której sądowi przysługuje prawo zbierania dowodów niezależnie od woli stron.
Przytoczone definicje wskazują, że pojmowanie zasady kontradyktoryjności nie jest jednolite. Analizując powołane stanowiska, nie sposób uniknąć konstatacji, że część polskiej doktryny zbyt ściśle wiąże zasadę kontradyktoryjności z zasadą równości broni. Takie pojmowanie kontradyktoryjności jest widoczne chociażby u M. Cieślaka, który operuje nawet pojęciem „prawo”. Zasada równości broni, choć w istocie umożliwia funkcjonowanie kontradyktoryjności w procesieS. Waltoś pisze nawet o stosunku podrzędności zasady równości broni wobec zasady kontradyktoryjności. S. Waltoś, Problem kontradyktoryjności, s. 25. Na odrębności obu zasad wskazuje M. Wąsek-Wiaderek, Zasada równości stron w polskim procesie karnym w perspektywie prawnoporównawczej, Kraków 2003, s. 14. Zob. też B. T. Bieńkowska, Miejsce kontradyktoryjności w systemie zasad polskiego procesu karnego, (w:) G. Rejman i in. (red.), Problemy prawa i procesu karnego. Księga poświęcona pamięci profesora Alfreda Kaftala, Warszawa 2008, s. 45–47., ma wszakże inne znaczenie.
Spójrzmy teraz na wypowiedzi autorów opracowań prawnoporównawczych. M. DamaškaM. Damaška, Evidence law adrift, Yale University Press 1997, s. 74. za kontradyktoryjny uznaje system, w którym czynności procesowe są inicjowane przez strony, a organ rozstrzygający spór pozostaje bierny, co oznacza między innymi, że strony i ich przedstawiciele decydują, jakie fakty mają być udowadniane, w związku z czym na nich spoczywa obowiązek poszukiwania dowodów, przygotowania ich do wykorzystania na rozprawie oraz przedstawienia w sądzie. H. R. Hammer i E. FairchildH. R. Hammer i E. Fairchild, Comparative Criminal Justice Systems, Wadsworth 2006, s. 136. definiują system kontradyktoryjny jako zespół procedur prawnych wykorzystywanych w krajach common law do ustalania prawdy poprzez sądzenie, podczas którego oskarżenie i obrona rywalizują pomiędzy sobą, a sędzia czuwa nad rzetelnością i przestrzeganiem reguł. Jak widać, takie pojmowanie kontradyktoryjności odbiega od definicji formułowanych przez większość polskich autorów.
Pojęciem kontradyktoryjności w rozumieniu równości broni posługuje się także Europejski Trybunał Praw CzłowiekaPor. K. Dudka, Kontradyktoryjność postępowania jako standard rzetelnego procesu karnego, (w:) K. Krajewski, B. Stańdo-Kawecka (red.), Problemy penologii i praw człowieka na początku XXI stulecia. Księga poświęcona pamięci profesora Zbigniewa Hołdy, Warszawa 2011, s. 155–160.. Jak stwierdził on w jednym z wyroków: „Prawo do kontradyktoryjnego procesu w sprawie karnej oznacza, że zarówno oskarżenie, jak i obrona muszą otrzymać możliwość zapoznania się i ustosunkowania do oświadczeń złożonych przez drugą stronę i przedstawionych przez nią dowodów”Brandstaetter przeciwko Austrii, wyrok z dnia 28 sierpnia 1991 r., skargi nr 11170/84; 12876/87; 13468/87, A211, § 67.. W innym wyroku czytamy z kolei: „Wszystkie dowody muszą co do zasady zostać przedstawione w obecności oskarżonego na publicznej rozprawie z myślą o kontradyktoryjnym sporze”Barberà, Messegué i Jabardo przeciwko Hiszpanii, wyrok z 6 grudnia 1988 r., skarga nr 10590/83, A146, § 78. . Analiza orzeczeń Trybunału prowadzi zatem do wniosku, że pojęcie kontradyktoryjności, którym się on posługuje, nie odnosi się tak naprawdę do rozróżnienia pomiędzy modelem inkwizycyjnym a kontradyktoryjnym, lecz do gwarancji związanych z równą pozycją stron w procesie.
Uznawany za przeciwieństwo modelu kontradyktoryjnego model inkwizycyjny cechuje się brakiem wyraźnego rozdzielenia funkcji procesowych. Organ prowadzący postępowanie oprócz funkcji rozstrzygania wykonuje także funkcje ścigania i obrony.
Należy wskazać, że ani model kontradyktoryjny, ani inkwizycyjny nie występują współcześnie w czystej postaci. W krajach common law sądowi przyznano w wyjątkowych sytuacjach inicjatywę dowodową, natomiast w krajach, w których wcześniej szeroko rozwinęła się procedura śledcza, wprowadzono wiele elementów kontradyktoryjności. Można zaryzykować stwierdzenie, że w postępowaniu sądowym znalezienie modelu bliskiego modelowi śledczemu jest obecnie niemożliwe.
Pojawia się pytanie, czy rzetelny proces karny musi być kontradyktoryjny. Odpowiadając na tak postawione pytanie, należy na wstępie przyjąć określoną definicję kontradyktoryjności. Jeśli będziemy się posługiwać tym pojęciem w kontekście równości broni, to niewątpliwie odpowiedź będzie twierdząca. Jeśli zaś w kontekście prowadzenia sporu przez strony przed sądem, to odpowiedź niekoniecznie musi być pozytywna. Należy tu opowiedzieć się za tym drugim pojmowaniem istoty kontradyktoryjności, ponieważ odwołanie się do równości broni zaciera różnice pomiędzy krajami civil law i common law i specyfiką ukształtowania procesu w tych krajach. Tym samym trudno byłoby argumentować, że wspomniane w wyroku ETPCz prawo do kontradyktoryjnego procesu rodzi konieczność wprowadzenia modelu procesu podobnego do tego, który funkcjonuje w krajach anglosaskich. Zdaniem A. Ashwortha i M. Redmayne’aA. Ashworth, M. Redmayne, The Criminal Process, Oxford 2005, s. 20. w procesie karnym możemy wyróżnić wartości wewnętrzne i zewnętrzne. Wartości wewnętrzne to takie, które są kluczowe dla procesu karnego i które winien wcielać proces karny w każdej jurysdykcji. Jako przykład można tu podać chociażby prawo do obrony czy prawo do milczenia. Wartości zewnętrzne natomiast to takie, które funkcjonują w danym procesie karnym w powiązaniu z całym systemem wymiaru sprawiedliwości, uwarunkowaniami politycznymi etc. Kontradyktoryjność w rozumieniu sporności trzeba uznać za wartość zewnętrznąTamże, s. 26–27., która niekoniecznie musi być w pełni realizowana, aby proces był rzetelny. Jest ona powiązana z wieloma innymi regulacjami i kształtowanie kontradyktoryjności bez ich uwzględnienia może prowadzić do zdeformowania procesu karnego i naruszenia wartości wewnętrznych.
Uznawanie wyższości modelu kontradyktoryjnego jest w dużym stopniu wynikiem ujemnego odbioru przymiotnika „inkwizycyjny” w społeczeństwie. Pojęcie procesu inkwizycyjnego bywa kojarzone z działalnością Świętej Inkwizycji, stosowaniem tortur oraz surowych kar, funkcjonowaniem legalnej teorii dowodowej i pozbawieniem oskarżonego jakichkolwiek prawM. Damaška, Evidentiary Barriers to Conviction and Two Models of Criminal Procedure: A Comparative Study, „University of Pennsylvania Law Review”, vol. 121, s. 557–558.. Takie nastawienie nie znajduje jednak uzasadnienia. Pojęcie „proces inkwizycyjny” oznacza po prostu określony model procesu, w którym na pierwszy plan wybija się aktywność organu procesowego, a działalność stron – jeśli w znaczeniu formalnym już takowe istnieją – zostaje zminimalizowana. W systemie tym strony nie decydują, jakie fakty będą dowodzone, gdyż decyduje o tym organ procesowy. Stąd rola stron jest niewielka, przez co znika potrzeba ich funkcjonowania w znaczeniu formalnym. Model taki sam w sobie nie może być odbierany negatywnie. Nie bez racji wskazuje K. AmbosK. Ambos, International criminal procedure: ‘Adversarial’, ‘Inquisitorial’ or Mixed?, „International Criminal Law Review”, vol. 3, s. 3–4., że podział na proces kontradyktoryjny i inkwizycyjny powinno się w chwili obecnej rozpatrywać bez antecedencji historycznych. Autor wskazuje, że w modelu kontradyktoryjnym poszukiwanie prawdy należy do stron, ich konflikt wybija się na plan pierwszy (koncepcja two cases), natomiast w procesie o charakterze inkwizycyjnym poszukiwanie prawdy należy do organów procesowych (koncepcja one case).
Teoretycznie możliwe jest, że proces mający charakter procesu inkwizycyjnego, a przynajmniej taki, w którym przeważają elementy inkwizycyjne, byłby procesem rzetelnym. Strony mogłyby bowiem zgłaszać wnioski o podjęcie określonych czynności i uczestniczyć w postępowaniu dowodowym prowadzonym przez organ. Można tu sobie zadać pytanie, na ile funkcjonowanie określonego modelu w Polsce jest związane z historycznymi wzorcami procesu inkwizycyjnego, a na ile stanowi reminiscencję określonego postrzegania procesu karnego w państwach byłego bloku socjalistycznego, gdzie omnipotencja państwa z założenia wykluczała bierną rolę sądu w postępowaniu karnymPor. M. Damaška, Evidentiary, s. 567.. Znamienne, że L. SchaffL. Schaff, Proces karny Polski Ludowej, Warszawa 1953, s. 175., opisując zasadę kontradyktoryjności w państwie socjalistycznym, powołując się na A. Wyszyńskiego, przyjmował, że oznacza ona kontradyktoryjność stron oraz czynną rolę sądu. Niezwykle trafne jest spostrzeżenie, że model procesu w państwach socjalistycznych był bardziej związany z koncepcją „rodzinną” czy „paternalistyczną” procesu karnego niż z postrzeganiem procesu jako bitwyM. Damaška, Evidentiary, s. 573..
Przeciwstawienie sobie modelu kontradyktoryjnego i inkwizycyjnego może być zakwestionowane argumentem, że mówimy o dwóch karykaturach rzeczywiście funkcjonujących procedurTamże, s. 577.. Jednak nie sposób zakwestionować naukowej przydatności tej dychotomii.
Wspomnieć wypada, że trzecim modelem procesu wyróżnianym w nauce jest proces mieszany, nazywany też zreformowanym. Model ten został ukształtowany po rewolucji francuskiej w napoleońskim kodeksie postępowania karnego z 1808 r. W modelu tym postępowanie przedsądowe ma charakter inkwizycyjny (choć z zagwarantowaniem wielu uprawnień stron), natomiast w postępowaniu sądowym strony mogą bardziej aktywnie realizować swoje funkcje. Można sobie zadać pytanie, czy proces mieszany jest odmianą procesu inkwizycyjnego (zreformowanego), czy też modelem pośrednim pomiędzy procesem inkwizycyjnym a kontradyktoryjnym. Mając na względzie odmienności pomiędzy stadiami, można stwierdzić, że bardziej przekonuje to drugie stanowisko.
Zasada kontradyktoryjności de lege lata
Polski proces karny jest uznawany za model mieszanyA. Gaberle, Leksykon polskiej procedury karnej, Gdańsk 2004, s. 364.. W postępowaniu przygotowawczym niewątpliwie panuje zasada śledczości, choć oparta w chwili obecnej w dużym stopniu na równości broni. Natomiast jeśli chodzi o postępowanie sądowe, to przyjmuje się, że realizowana jest tam zasada kontradyktoryjności, acz z pewnymi wyjątkami. Jako ograniczenie zasady kontradyktoryjności podaje się inicjatywę dowodową prezesa sądu i przewodniczącego składu orzekającego oraz obowiązek przewodniczącego wszechstronnego wyjaśnienia okoliczności sprawy, wydalenie oskarżonego z sali rozpraw, czy też wyłączenie udziału w niektórych posiedzeniachZob. M. Cieślak, Polska procedura, s. 257–263; S. Waltoś, Proces, s. 285.. Niewątpliwie są to istotne wyjątki od zasady.
Można wskazać także inne wyjątki od zasady kontradyktoryjności, jak chociażby instytucja zwrotu sprawy do uzupełnienia postępowania przygotowawczego. Wszak na oskarżycielu spoczywa ciężar wykazania winy oskarżonego. Jeśli istnieją braki dowodowe, to sąd w myśl art. 5 § 2 k.p.k. powinien je zinterpretować na korzyść oskarżonego i w wielu przypadkach wydać wyrok uniewinniający, a nie stymulować oskarżyciela do efektywniejszego poszukiwania dowodów i wykonywania swoich obowiązków procesowych.
Całkowitym zaprzeczeniem zasady kontradyktoryjności jest możliwość prowadzenia postępowania uproszczonego bez oskarżyciela publicznego, o czym będzie jeszcze mowa.
W myśl art. 14 ust. 2 odstąpienie oskarżyciela publicznego od oskarżenia nie wiąże sądu. Sąd prowadzi zatem postępowanie w sytuacji, kiedy w postępowaniu nie występuje już podmiot wykonujący funkcję oskarżania. Jest to nic innego jak przejaw modelu inkwizycyjnego, gdyż trudno mówić o prowadzeniu sporu przez stronyPor. B. Bieńkowska, Dyspozycyjność, s. 44–46..
W moim przekonaniu uregulowanie sądowego etapu postępowania karnego w Polsce jest w chwili obecnej dalekie od modelowej kontradyktoryjności. Jeszcze dalsza od ujęcia modelowego jest praktyka. Bardzo często sąd przeprowadza postępowanie przy nieobecności lub biernym udziale stron w sposób typowy dla procedury inkwizycyjnej.
Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby nawet bez zmian legislacyjnych proces karny stał się bardziej kontradyktoryjny. Można się bowiem zgodzić, że jest to w dużym stopniu kwestią stylu prowadzenia rozprawy i postawy uczestników postępowaniaW. Mendys, Zasada kontradyktoryjności w praktyce sądów karnych, „Palestra” 1990, nr 8–9, s. 44..
Zasada kontradyktoryjności w projekcie nowelizacji procedury karnej
Projekt nowelizacji k.p.k.Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego, Projekt ustawy o zmianie ustawy Kodeks postępowania karnego i niektórych innych ustaw, dostępny na stronie http://bip.ms.gov.pl/pl/dzialalnosc/komisje-kodyfikacyjne/komisjakodyfikacyjna-prawa-karnego/projekty-aktow-prawnych zakłada zmianę modelu procesu karnego. Komisja Kodyfikacyjna za jeden z najważniejszych czynników powodujących przewlekłość postępowań karnych oraz inne niekorzystne skutki uznała „odejście od kontradyktoryjności postępowania sądowego na rzecz inkwizycyjnego wyjaśniania faktów sprawy w toku postępowania sądowego, a w konsekwencji nieprawidłowe rozłożenie ciężaru odpowiedzialności za wynik procesu”Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego, Uzasadnienie projektu ustawy o zmianie ustawy Kodeks postępowania karnego i niektórych innych ustaw, dostępne na stronie http://bip.ms.gov.pl/pl/dzialalnosc/komisje-kodyfikacyjne/ komisja-kodyfikacyjna-prawa-karnego/projekty-aktow-prawnych/, s. 3 (cyt. dalej jako Uzasadnienie).. W związku z tym projekt nowelizacji k.p.k. zmierza – jak wskazano w jego uzasadnieniu – m.in. do „przemodelowania postępowania jurysdykcyjnego w kierunku większej kontradyktoryjności, która stwarza najlepsze warunki do wyjaśnienia prawdy materialnej i najlepiej służy poszanowaniu praw uczestników postępowania”Uzasadnienie, s. 5.. Ciężar postępowania dowodowego ma być przerzucony na strony, sąd ma zaś pełnić rolę bezstronnego arbitra, który po przeprowadzeniu dowodów wnioskowanych przez strony wyda rozstrzygnięcieTamże, s. 9–10..
Oceniając zaproponowane regulacje, należy zauważyć, że projekt proponuje wdrożenie niektórych rozwiązań zbliżonych do tych, które funkcjonują w procesie anglosaskim, pozostawiając wszakże rozwiązania trudne do przyjęcia w systemie szeroko realizującym zasadę kontradyktoryjności.
Zacznijmy od zmian jednoznacznie pozytywnych. Tak należy ocenić zmianę treści art. 14 § 2 k.p.k. poprzez zamianę odstąpienia od oskarżenia na cofnięcie aktu oskarżenia przez oskarżyciela publicznego. Cofnięcie takie ma powodować umorzenie postępowania na podstawie art. 17 § 1 pkt 9 k.p.k., a więc będzie różnić się od instytucji odstąpienia od oskarżeniaTamże, s. 20..
Projekt pozostawia możliwość zwrotu sprawy do uzupełnienia postępowania przygotowawczego przed rozprawą, acz zastrzega, że przyczyną przekazania sprawy nie może być potrzeba poszukiwania dowodów. Zmianę taką należy ocenić pozytywnie, choć można zastanawiać się, czy ograniczenie wyłączenia poszukiwania dowodów nie będzie obchodzone. Konsekwentnie także proponuje się likwidację instytucji zobowiązania oskarżyciela do przedstawienia dowodów z art. 397 k.p.k., czego nie przewidywała pierwotna wersja projektu.
Kluczowe dla omawianej problematyki jest dodanie w art. 167 zdania drugiego o następującej treści: „W wyjątkowych, szczególnie uzasadnionych przypadkach sąd może dopuścić i przeprowadzić dowód z urzędu”. Należy też zauważyć, że w postępowaniu sądowym nie będzie możliwości oddalenia wniosku dowodowego ze względu na to, że wniosek taki zmierza w sposób oczywisty do przedłużenia postępowania; taka podstawa ma istnieć tylko w postępowaniu przygotowawczym. Dopełnieniem tej regulacji jest zwolnienie przewodniczącego z wszechstronnego wyjaśnienia okoliczności sprawy w proj. art. 366 § 1 k.p.k. oraz proj. art. 447 § 5, zgodnie z którym: „W postępowaniu wszczętym z inicjatywy strony w apelacji nie można podnosić zarzutu niedopuszczenia dowodu z urzędu lub niedostatecznej aktywności sądu w przeprowadzaniu dowodu, ani też zarzutu przeprowadzenia dowodu pomimo braku wniosku strony w tym przedmiocie”. Przepis ten ma nie mieć zastosowania, jeśli „przeprowadzenie dowodu jest obowiązkowe” (proj. art. 447 § 6).
Jeśli chodzi o obecność oskarżonego, to projekt wprowadza radykalną zmianę poprzez uczynienie z obecności na rozprawie prawa, a nie obowiązku, z możliwością wszakże uznania przez przewodniczącego lub sąd jego obecności za obowiązkową (proj. art. 374). Obowiązkowa byłaby także obecność oskarżonego w sprawach o zbrodnie w pierwszej fazie przewodu sądowego, tj. przy przedstawieniu zarzutów przez oskarżyciela (proj. art. 374 § 1a k.p.k.).
W pierwotnej wersji projektu zakładano brak obowiązku udziału oskarżyciela publicznego w rozprawie o przestępstwa, w których prowadzono dochodzenie. Zmiana ta w stosunku do obecnej sytuacji była w zasadzie kosmetyczna, ponieważ w związku z zakładaną likwidacją trybu uproszczonego w inny sposób zakreślono odformalizowanie procedury.
Niewątpliwie rozwiązanie w zakresie obecności oskarżyciela publicznego na rozprawie było jednym z najsłabszych punktów pierwotnej wersji projektu. Jeśli kontradyktoryjność oznacza spór stron przed bezstronnym sądem, to w tej sytuacji w istocie spór taki na rozprawie nie miałby miejsca, ponieważ akt oskarżenia zostałby odczytany przez protokolanta, a wyjaśnienie okoliczności sprawy spoczęłoby tak naprawdę na sądzie. Jak trafnie zauważa A. CasseseA. Cassese, International Criminal Law, Oxford 2003, s. 371., ponieważ model kontradyktoryjny polega na sporze pomiędzy stronami, jeżeli którejś z tych stron nie ma, proces nie może prawidłowo się rozpocząć. Na wagę obecności stron podczas czynności zwraca się uwagę również w literaturze polskiejZob. J. Tylman, (w:) T. Grzegorczyk, J. Tylman, Polskie, s. 125.. Nie można zatem w żadnym razie zgodzić się z twierdzeniem zawartym w uzasadnieniu pierwotnej wersji projektu, że fakultatywny udział stron w rozprawie jest w duchu kontradyktoryjnościUzasadnienie pierwotnej wersji projektu, materiał w posiadaniu autora, s. 8.. Skoro postępowanie kontradyktoryjne zakłada spór, to brak stron na rozprawie nie pozwala tego sporu prowadzić, zwłaszcza jeśli nie ma strony czynnej. Można uzasadnić, zwłaszcza w sprawach o przestępstwa mniejszej wagi, brak konieczności udziału w rozprawie oskarżonego, który nie podejmuje obrony lub ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości, jednak brak oskarżyciela ma zupełnie inny charakter.
Dla potwierdzenia powyższej tezy warto spojrzeć na regulacje obowiązujące w prawie angielskim, gdzie kontradyktoryjność jest realizowana w wysokim stopniu. W postępowaniu uproszczonym niestawiennictwo oskarżyciela powoduje, że sąd pokoju ma możliwość umorzenia postępowania lub odroczenia rozprawy. Jeśli rozprawa została odroczona po częściowym przeprowadzeniu postępowania dowodowego, w razie niestawiennictwa oskarżyciela sędzia pokoju może także zdecydować się na dokończenie rozprawy. W tej ostatniej sytuacji przy wyrokowaniu sędzia bierze pod uwagę jako dowody obciążające tylko te przedstawione przez oskarżyciela na pierwszej rozprawie, a oskarżony korzysta z tego, że oskarżyciel nie podważa przedstawionych przez niego dowodów lub argumentów. Jeśli zaś chodzi o obecność oskarżonego, w postępowaniu uproszczonym dopuszcza się prowadzenie postępowania pod jego nieobecnośćJ. Sprack, Emmins on criminal procedure, Oxford 2002, s. 148–152.. W postępowaniu zwyczajnym obecność oskarżyciela jest obowiązkowa. Przeprowadza on zawnioskowane przez siebie dowody i podaje w wątpliwość dowody obrony. Jak wskazuje się w literaturze, interwencja sądu w tok procesu musi być ograniczona do zapewnienia ram, w których strony wypełniają swoje role efektywnie i rzetelnie. Oskarżony musi być obecny na początku rozprawy, aby ustosunkować się do zarzutów, na późniejszym etapie jego obecność też jest wymagana, chyba że zachowuje się on w nieodpowiedni sposób lub dobrowolnie nie stawia się na rozprawęTamże, s. 278–285..
Jak widać, obecność oskarżyciela publicznego na rozprawie jest w procesie kontradyktoryjnym kluczowa. Do jego nieobecności można byłoby nawet podejść jak do nieusprawiedliwionej nieobecności na rozprawie oskarżyciela prywatnego i uznać to za odstąpienie od oskarżenia. Jednak ze względu na fakt, że skarga publiczna ma inny charakter, a oskarżyciel publiczny nie występuje w swoim imieniu, lecz w imieniu państwa, tak drastyczny skutek byłby nieuzasadniony. Dyspozycyjność skargą publiczną jest bowiem diametralnie inna niż prywatną.
Z wyżej wskazanych względów zmianę stanowiska Komisji w omawianej kwestii, poprzez rezygnację z wyjątku od reguły określonej w art. 46 k.p.k., należy ocenić pozytywnie, postulując zarazem likwidację wyjątku od tej reguły także w postępowaniu przyspieszonym.
Postulat obowiązkowej obecności oskarżyciela publicznego na rozprawie nie jest zresztą postulatem nowym. Już na gruncie k.p.k. z 1928 r., zgłaszając propozycję rozwiązań zwiększających kontradyktoryjność postępowania sądowego, S. WaltośS. Waltoś, Model postępowania przygotowawczego na tle prawnoporównawczym, Warszawa 1968, s. 155–156. argumentował, że obecność ta powinna być regułą niedoznającą żadnych wyjątków, stwierdzając dobitnie, iż poprzez wprowadzone zmiany „Sąd miałby szansę znowu być sądem”, nie wchodząc w rolę należącą do oskarżyciela publicznego, na którym rzeczywiście spocząłby ciężar dowodu.
Oczywiście wprowadzenie wymogu uczestniczenia oskarżyciela publicznego w rozprawie prowadzonej w każdej sprawie zwiększy obciążenie prokuratury poprzez konieczność zagwarantowania obsady rozpraw przez prokuratorów i asesorów prokuratorskich, jednak taka musi być cena zwiększenia (czy też wprowadzenia) kontradyktoryjności.
Powstałaby tu także wątpliwość, jak odnieść do tej sytuacji wyjątkowy, szczególnie uzasadniony przypadek pozwalający na dopuszczenie dowodu z urzędu przewidziany w projekcie Komisji. Zajmując stanowisko, że brak oskarżyciela publicznego na rozprawie nie jest jeszcze takim przypadkiem, należałoby się spodziewać, że praktyka albo wymusiłaby na prokuraturze obsadę wszystkich rozpraw, albo sędziowie nadużywaliby możliwości dopuszczenia dowodu z urzędu.
Trzeba zauważyć, że projekt nie proponuje wyeliminowania art. 2 § 2 k.p.k., zgodnie z którym podstawę wszelkich rozstrzygnięć mają stanowić tylko prawdziwe ustalenia faktyczne. Zasada prawdy materialnej jest uznawana w doktrynie polskiego procesu karnego za szczególną, czy wręcz najważniejszą. Zatem sąd, mogąc dopuścić dowód z urzędu tylko w wyjątkowych sytuacjach, stanie przed dylematem potencjalnego naruszenia art. 2 § 2 k.p.k. albo nadużycia możliwości działania z urzędu. Wprowadzenie kontradyktoryjności w zaproponowanej postaci zmuszałoby albo do wyeliminowania tego przepisu, albo nadania mu nowego znaczeniaPor. P. Hofmański, S. Zabłocki, O modelu postępowania przygotowawczego i sądowego (w związku z pracami Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego), (w:) K. Krajewski, B. Stańdo-Kawecka (red.), Problemy penologii, s. 178. Autorzy opierają się na nieco idealistycznym założeniu, że obie strony powinny być zainteresowane wyjaśnieniem prawdy, w związku z czym ich aktywność doprowadzi do tego, że sąd otrzyma „materiał dowodowy, na podstawie którego uda mu się ustalić prawdę, lub to, co jest do niej najbardziej zbliżone”., kompatybilnego ze zmianami w zakresie dowodzenia, np. poprzez uznanie, że oznacza on zakaz akceptacji przez sąd ustaleń faktycznych budzących poważne wątpliwości. Bez tego można się spodziewać, że za wyjątkową sytuację w rozumieniu art. 167 k.p.k. będzie uznawane praktycznie każde ryzyko istotnego naruszenia art. 2 § 2 k.p.k. Jednak zarówno likwidacja zasady prawdy materialnej, jak i nadanie jej nowej treści nie wydają się ani możliwe, ani celowe.
Reforma włoskiej procedury karnej
Zaprezentowanie własnego stanowiska odnośnie do kwestii kontradyktoryjności chciałbym poprzedzić przybliżeniem dwóch interesujących reform w tym zakresie: we włoskim postępowaniu karnym oraz w polskim postępowaniu cywilnym. W 1988 r. uchwalono we Włoszech nowy Kodeks postępowania karnego, który w sposób istotny zmienił model procesu karnego. Reformy te określono jako najbardziej radykalne od czasu reformy procedury francuskiej po rewolucjiE. Ammodio, E. Selvaggi, An Accusatorial System in a Civil Law Country. The 1988 Italian Code of Criminal Procedure, „Temple Law Review”, vol. 62, s. 1211.. Jedną z najpoważniejszych zmian było wprowadzenie kontradyktoryjności postępowania sądowego na wzór anglosaski. Zwiększono ustność postępowania i przyznano stronom prawo zadawania pytań bezpośrednio świadkowi (poprzednio było to możliwe za pośrednictwem przewodniczącego składu orzekającego). Dowody są przedstawiane najpierw przez oskarżyciela, a potem przez pozostałe strony (oskarżonego i powoda cywilnego, jeśli występuje w postępowaniu). Strona powołująca świadka zadaje mu pytania jako pierwsza, potem pytania mogą zadawać pozostałe strony. Sąd może zadawać pytania dopiero po pytaniach stron.
Wprowadzenie tak rewolucyjnych zmian wywołało istotne problemy. W związku z przyznaniem stronom szerokich uprawnień pojawiło się pytanie, na kim ciąży obowiązek ustalenia prawdy. Sąd Konstytucyjny uznał, że obowiązek ten obciąża sąd, a nie strony, w związku z czym sąd powinien dopuszczać dowody z urzędu. W myśl Kodeksu z 1988 r. sąd ma możliwość dopuszczenia dowodów z urzędu tylko w przypadkach wskazanych w ustawie, a jest to możliwe jedynie po przeprowadzeniu dowodów powołanych przez strony, kiedy jest to niezbędneZob. art. 506 i 507 Kodeksu z 1988 r., odnoszące się do biegłych i świadków.. Sąd ma zatem wypełniać luki dowodowe w wyjątkowych sytuacjach.
Włoski Sąd Konstytucyjny wydał serię orzeczeń, w których zakwestionował przeprowadzone reformy jako niezgodne z włoską konstytucją. W ich wyniku rewolucyjny charakter reformy został osłabiony i nastąpił w pewnym zakresie powrót do inkwizycyjności. W 1992 i 1993 r. Sąd ten zadecydował, że nałożenie na strony obowiązku dowodzenia nie stoi na przeszkodzie dopuszczaniu dowodów z urzędu. Uznano bowiem, że wynikająca z konstytucji zasada legalizmu ścigania powoduje, iż jeżeli oskarżyciel poprzez brak inicjatywy lub zaniedbanie nie składa wniosków dowodowych, sąd nie może być ograniczony w przeprowadzeniu postępowania dowodowego z urzęduE. Amodio, The Accusatorial System Lost and Regained: Reforming Criminal. Procedure in Italy, „American Journal of Comparative Law”, vol. 52, s. 494.. Ten pogląd może zaskakiwać, jeśli zważy się na fakt, że zasada legalizmu nakłada obowiązki na oskarżyciela, a nie na sąd. Jak wskazuje się w literaturzeW. T. Pizzi, The Battle to Establish an Adversarial Trial System in Italy, „Michigan Journal of International Law”, vol. 25, s. 448–449., problemy w tym zakresie wyniknęły z przywiązania sędziów do poprzedniego modelu procedowania, poczuwania się do obowiązku dbałości o pełne wyjaśnienie okoliczności sprawy, zarówno wtedy, gdy swojej funkcji nie realizował oskarżyciel, jak i wtedy, gdy nie czynił tego obrońca. W wyniku orzeczeń Sądu Konstytucyjnego do art. 111 włoskiej konstytucji wprowadzono przepisy gwarantujące kontradyktoryjność procesu, w tym zwłaszcza odnoszące się do zasady równości broni.
Interesujące jest, że największymi oponentami nowego modelu procesu byli sędziowie, którzy we wprowadzanych zmianach upatrywali przeszkody w dochodzeniu do prawdyE. Amodio, The Accusatorial, s. 495..
Można zauważyć, że włoska reforma procedury karnej ograniczyła się do zwiększenia kontradyktoryjności w zakresie postępowania dowodowego. W związku z zasadą legalizmuW trakcie prac nad Kodeksem odrzucono wprowadzenie zasady oportunizmu ze względu na art. 112 włoskiej konstytucji, który nakłada na oskarżyciela publicznego obowiązek ścigania. Zmiana ustawowa stałaby więc w sprzeczności z normą konstytucyjną. E. Amodio, The Accusatorial, s. 492. nie przyznano prokuratorowi takich możliwości dysponowania skargą, jakie mają oskarżyciele w krajach anglosaskich (np. nieprzedstawienie dowodów, nolle prosequi). Stąd sporo racji jest w twierdzeniu, że Kodeks z 1998 r. ma kontradyktoryjną duszę w kontynentalnym cieleTamże, s. 1221..
Jak wskazuje W. T. PizziW. T. Pizzi, The Battle, s. 431., reforma nie miała na celu wprowadzenia modelu procesu istniejącego w USA czy Anglii, lecz przystosowanie procesu kontradyktoryjnego w sposób pozwalający na zdjęcie ciężaru prowadzenia postępowania z sądu na oskarżyciela i obrońcę, poprzez nałożenie na nich głównego obowiązku wprowadzania i przeprowadzania dowodów. W związku z tym proces włoski nie zna np. podziału na stadium orzekania o winie i karze czy anglosaskiej ławy przysięgłych.
Reforma polskiej procedury cywilnej
Zwiększenie kontradyktoryjności postępowania nastąpiło w ostatnim dwudziestoleciu także w polskiej procedurze cywilnej. W 1996 r.Ustawa z 1 marca 1996 r. o zmianie Kodeksu postępowania cywilnego, rozporządzeń Prezydenta Rzeczypospolitej – Prawo upadłościowe i Prawo o postępowaniu układowym, Kodeksu postępowania administracyjnego, ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych oraz niektórych innych ustaw, Dz.U. nr 43, poz. 189., 2000 r. i 2004 r. zmieniono art. 3, 213 i 232 k.p.c. Ustawą z 1 marca 1996 r. uchylono § 2 art. 3, w myśl którego sąd powinien był dążyć do wszechstronnego zbadania wszystkich istotnych okoliczności sprawy i do wyjaśnienia rzeczywistej treści stosunków faktycznych i prawnych oraz podejmować czynności z urzędu, co wymuszało dopuszczenie dowodów z urzędu. Z art. 213 k.p.c. usunięto możliwość przeprowadzenia dochodzenia przez sąd w celu uzupełnienia lub wyjaśnienia twierdzeń stron, a z art. 232 k.p.k. – dochodzenia dla ustalenia koniecznych dowodów. Z kolei sądowi drugiej instancji dano w art. 381 k.p.c. możliwość pominięcia nowych faktów i dowodów, jeśli strona mogła je powołać przed sądem pierwszej instancji, chyba że potrzeba powołania wynikła później.
Owocem dokonanych nowelizacji była zmiana praktyki prowadzenia rozpraw oraz przyjęcie w orzecznictwie poglądu, że to strony, a nie sąd, są odpowiedzialne za wynik procesu i na nich spoczywa ciężar dowodzeniaP. Rylski, (w:) Ł. Błaszczak, K. Markiewicz, E. Rudkowska-Ząbczyk (red.), Dowody w postępowaniu cywilnym, Warszawa 2010, s. 141.. Zmiana ta jednak dokonywała się początkowo z oporami. Istotnym bodźcem zmian stało się orzecznictwo SN, w którym stwierdzono, że dopuszczenie z urzędu dowodu niewskazanego przez stronę może prowadzić do naruszenia prawa do bezstronnego sądu, nakazującego równe traktowanie stron, uprawnienie sądu do dopuszczenia dowodu z urzędu nie oznacza zaś obowiązku zastąpienia własnym działaniem bezczynności stron.
Kolejnym krokiem było wprowadzenie prekluzji dowodowej w art. 207 § 3 k.p.c. i art. 5055 k.p.c. w 2000 r. Dalszych zmian dokonano w 2004 r., zmieniając treść art. 224 § 1 k.p.c., zgodnie z którym sąd mógł zamknąć rozprawę po uznaniu sprawy za dostatecznie wyjaśnioną. Po nowelizacji zamyka się zaś rozprawę po przeprowadzeniu dowodów.
Nieco inaczej jest natomiast w postępowaniu nieprocesowym, w którym wcielenie w życie w pełnym zakresie zasady kontradyktoryjności byłoby trudneTamże, s. 141..
Podsumowanie
Po zaprezentowaniu projektu oraz dwóch innych reform w zakresie kontradyktoryjności należy pokusić się o wyciągnięcie wniosków. W literaturze zauważa się, że dialektyczne badanie zjawisk jest najlepszą metodą poznania rzeczywistościS. Waltoś, Proces, s. 275.. Poza tym kontradyktoryjność może zwiększyć postrzeganie sądu jako bezstronnego organu, powołanego jedynie do rozstrzygania kwestii winy oskarżonego, a nie jej dowodzenia. W tym kontekście postulat zwiększenia kontradyktoryjności postępowania sądowego należy uznać za trafny. Kontradyktoryjność niewątpliwie pomaga zapewnić rzetelność procesu karnego.
Należy wszakże wziąć pod uwagę, że każdy model procesu to określona całość. Zatem nawet jeśli jako całość funkcjonuje on dobrze, nie oznacza to, że tak będą funkcjonować poszczególne jego elementy w oderwaniu od siebie. Spostrzeżenie to można odnieść do proponowanych rozwiązań. Jeden element wyjęty z układanki pod nazwą proces kontradyktoryjny, polegający na ograniczeniu aktywności dowodowej sądu na rzecz stron, może nie pasować do pozostałych elementów innej układanki, którą jest polski proces karny w obecnym kształcie. Istotne ograniczenie spoczywającego na sądzie ciężaru dowodzenia z równoczesnym pozostawieniem obowiązku dotarcia do prawdy materialnej (inaczej, niż to zrobiono w procedurze cywilnej) może niewiele ułatwić postępowanie dowodowe, a w niektórych sytuacjach wręcz je utrudnić. Przykład Włoch wskazuje, że obawy te nie są bezpodstawne.
Jeśli spojrzymy na kraje, gdzie od lat funkcjonuje model kontradyktoryjny, zauważymy, że w krajach tych wprowadza się zmiany idące w kierunku większego udziału sądu w zakresie postępowania dowodowego. Dla przykładu w Anglii już wiele lat temu zliberalizowano podejście do dopuszczenia dowodu z urzędu, dopuszczając w orzecznictwie taką możliwość, jeśli wymaga tego dobro wymiaru sprawiedliwościRoberts (1985) 80 Cr App R 89; R v. Haringey Justices ex parte DPP [1996] QB 351.. W najnowszym raporcie Komisji Prawnej z 22 marca 2011 r.The Law Commission, Expert evidence in criminal proceedings in England and Wales, Law Com nr 325, s. 105–106. zaproponowano wzmocnienie tego prawa poprzez ustawowe upoważnienie sędziego do powołania z urzędu biegłego dla oceny opinii przedstawionych przez biegłych powołanych przez strony. W USA reguła 614 Federalnych Reguł Dowodowych pozwala sędziemu powołać świadków i zadawać pytania świadkom w trakcie procesu, choć w orzecznictwie uznaje się, że należy z tych uprawnień korzystać wyjątkowo, aby nie narazić się na zarzut braku bezstronności.
Należy mieć także świadomość pewnych niebezpieczeństw kontradyktoryjności, jak chociażby ryzyko błędnych ustaleń wynikające z mniejszych zwykle możliwości dowodzenia, jakimi dysponuje oskarżony w porównaniu z oskarżycielem publicznym. Element inkwizycyjności w postaci możliwości dopuszczenia dowodu z urzędu pozwala zniwelować taką różnicę. Proces karny ma inny charakter niż proces cywilny, w którym kontradyktoryjność może być większa. Oczywiście zniwelowaniu różnic w zakresie znajomości procedury służyłoby wprowadzenie obligatoryjnej obrony, z szeroką możliwością przyznania obrońcy z urzędu opłacanego przez państwo. Pojawia się wszakże oczywiste pytanie, czy w obecnym stanie finansowym państwa taka propozycja byłaby do zrealizowania, jeśli założyć, że realną wysokość miałyby także stawki za obronę z urzędu.
Jest też inny problem. Niewątpliwie kontradyktoryjności postępowania sądowego nie wprowadzi się w Polsce tylko poprzez nowelizację k.p.k. Musi dojść tutaj także, co jest nie mniej ważne, do zmiany sposobu procedowania sędziów, którzy przez lata byli przyzwyczajeni do konieczności dbania o dokonanie ustaleń faktycznych i prowadzili rozprawę przy pasywnej bardzo często postawie oskarżyciela publicznego, oraz do zmiany nastawienia stron i ich przedstawicieli poprzez wzięcie odpowiedzialności za wynik procesu. Zmiana taka nie jest łatwa, o czym przekonuje chociażby przykład Włoch, gdzie mimo wprowadzenia kontradyktoryjności postępowania sędziowie nie potrafili przestawić się na nowy model orzekania.
Trzeba zatem zadać pytanie, czy aby na pewno w celu zwiększenia efektywności postępowania karnego w Polsce i usunięcia jego problemów strukturalnych konieczna jest tak radykalna, choć jednocześnie niepełna, zmiana modelu procesu.
Jeśli ze wskazanych wyżej względów odrzucić proponowaną hybrydę kontradyktoryjno-inkwizytoryjną, możliwe są następujące rozwiązania:
- a. wprowadzenie kontradyktoryjności, ale kompleksowej,
- b. pozostanie przy obecnym modelu z wprowadzeniem mniej rewolucyjnych rozwiązań zwiększających efektywność postępowania (jak np. wyeliminowanie wspomnianego zwrotu sprawy do uzupełnienia postępowania przygotowawczego, informatyzacja postępowania karnego etc.).
Częste zmiany w prawie niewątpliwie nie są pożądane, ponieważ mogą prowadzić do chaosu i braku poczucia pewności prawa, tym bardziej jeśli mają charakter radykalny. Nie wydaje się, aby model kontradyktoryjny był sam w sobie aż tak doskonały, aby warto było dla niego porzucać inne rozwiązania. Można żywić obawę, że wprowadzenie modelu kontradyktoryjnego wprowadziłoby nie mniejsze problemy niż we Włoszech. Oczywiście nie można wykluczyć, że w dalszej perspektywie zmiana taka poprawiłaby funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, jednak rzeczowej dyskusji należy poddać pytanie o koszty i ryzyko takiej zmiany. Wymaga tego chociażby jej skala i potencjalne skutki. Pełna kontradyktoryjność polega m.in. na tym, że dowody są wprowadzane do procesu przez strony, co dotyczy także powoływania świadków i biegłych. Biegły strony jest przez nią opłacany, co z pewnością nie jest możliwe do wprowadzenia w Polsce.
Jak się wydaje, proces kontradyktoryjny nie jest sam w sobie szybszy niż inkwizycyjny. Dla przykładu dane statystyczne nie wskazują, aby proces włoski był szczególnie efektywnyZob. C. Kulesza, Przemodelowanie postępowania karnego, referat dostępny na stronie http://bip.ms.gov.pl/pl/ dzialalnosc/komisje-kodyfikacyjne/komisja-kodyfikacyjna-prawa-karnego/konferencje/rok-2010/, s. 33.. Ewentualne zwiększenie efektywności polega na tym, że prowadzenie pełnej rozprawy należy do rzadkości, ponieważ większość spraw jest załatwiana w drodze porozumień procesowychPor. W. T. Pizzi, M. Marafioti, The New Italian Code of Criminal Procedure: The Difficulties of Building an Adversarial Trial System on a Civil Law Foundation, „Yale Law Journal”, vol. 17, s. 6. . Szybkość wynika także z zasady koncentracji, nakazującej prowadzić wszczęte postępowanie bez odraczania.
Poza tym można zauważyć, że ponieważ model inkwizycyjny jest nastawiony bardziej na ustalenie prawdy obiektywnej, a kontradyktoryjny na rozstrzygnięcie sporu między stronami, to w tym drugim modelu może być większe ryzyko pomyłki sądowej. Prawnicy anglosascy często wskazują wiele uregulowań procedur kontynentalnych jako wzorce warte naśladowania w celu zmniejszenia ryzyka błędnych skazań. Jednym z najczęstszych postulatów jest zwiększenie aktywności sąduZob. np. K. Roach, Wrongful Convictions: Adversarial and Inquisitorial Themes, „North Carolina Journal of International Law and Commercial Regulation”, vol. 35, s. 388–446.. Nie oznacza to oczywiście, że proces inkwizycyjny eliminuje ryzyko błędnych ustaleń, bo z pewnością brak efektywnego udziału stron w czynnościach dowodowych nie wpływa pozytywnie na realizację prawdy materialnej. Tym niemniej w tym kontekście nie sposób nie docenić zalet modelu inkwizycyjnego.
Można zrezygnować z ciążącego na przewodniczącym obowiązku wszechstronnego wyjaśnienia okoliczności sprawy. Pozwoli to na ograniczenie zarzutów apelacyjnych w sytuacji, kiedy strony nie wykazują aktywności w trakcie przewodu sądowego, a następnie kwestionują ustalenia faktyczne. Warta rozważenia jest także propozycja zmiany art. 370 k.p.k., tak aby przesłuchanie świadka nie rozpoczynało się od fazy spontanicznej, lecz od przesłuchania przez strony, a dopiero po pytaniach stron możliwość ich zadania miałby skład orzekający. W ten sposób zostałaby wymuszona aktywność stron w trakcie przewodu sądowego. Zadawanie pytań przez sąd powinno mieć przy tym miejsce tylko w sytuacjach wyjątkowych, kiedy po pytaniach stron sąd uzna to za niezbędne.
Istotne jest, aby w praktyce oskarżyciel publiczny był traktowany jak strona procesowa, a nie jak swoisty pomocnik sądu, czy też aby rola sądu nie sprowadzała się do funkcji oskarżyciela. Ten dający się zauważyć paternalizmPor. K. Dudka, Kontradyktoryjność, s. 164. jest jednym z powodów braku kontradyktoryjności i wychodzenia przez sąd poza rolę bezstronnego arbitra. Oskarżyciel publiczny musi przejąć odpowiedzialność za wykazanie sformułowanych w akcie oskarżenia zarzutów i nie powinien być w tym przez nikogo wyręczany. W tym kontekście proponowane zmiany bez wątpienia służą wzmocnieniu zasady bezstronności, a projekt w wersji ostatecznej należy ocenić wyżej niż jego wersję pierwotną.
Zwiększeniu faktycznej roli prokuratora w postępowaniu sądowym powinno towarzyszyć zapewnienie w prokuraturze należytej możliwości realizacji funkcji oskarżycielskiej. Tylko wtedy prokuratorzy, zwłaszcza prokuratur rejonowych, będą w stanie należycie przygotować się do rozprawy i nie będą traktować udziału w niej jako oderwania od prowadzonych postępowań, które zmniejsza ich efektywność i negatywnie wpływa na będącą podstawą oceny statystykę.
Oczywiście zasadny jest postulat, aby przed sądem występował prokurator, który zajmował się daną sprawą. Niewątpliwie dobra znajomość okoliczności sprawy wpłynęłaby na aktywność i pozwoliłaby zwiększyć realizację kontradyktoryjności. Jednak trudno sobie wyobrazić, aby w praktyce taka obsada wokand była możliwa, gdyż dezorganizowałaby ona pracę prokuratury w istotnym stopniu. Jedynym rozwiązaniem byłoby kumulowanie na jednej wokandzie spraw prowadzonych lub nadzorowanych wcześniej przez tego samego prokuratora, co jednak byłoby trudne ze względów organizacyjnych.
Sceptycznie należy odnieść się do propozycji wprowadzenia prekluzji dowodowej w postępowaniu jurysdykcyjnymC. Kulesza, Przemodelowanie, s. 42.. Dynamika ustaleń faktycznych podczas postępowania karnego skłania do opinii, że nawet wyważona wersja takiej prekluzji mogłaby przynieść więcej skutków negatywnych niż pozytywnych.
W przekonaniu autora niniejszego opracowania to nie sam model postępowania pierwszoinstancyjnego prowadzi w Polsce do przewlekłości postępowań. Reformy wymagają przede wszystkim takie prozaiczne rzeczy, jak system doręczeń oraz obiegu akt sądowych, które często są przyczyną przerw lub odroczeń rozprawy. Poza tym należy zająć się informatyzacją postępowania sądowego i wykorzystywać w jak najszerszym zakresie nowe technologie dla usprawnienia postępowania. Żadne zmiany prawne nie będą także remedium na trudności w podejmowaniu decyzji.