Poprzedni artykuł w numerze
O kazuje się, że pozwanie znanego dziennikarza o ochronę dóbr osobistych wcale nie jest takie proste. Wiele sądów uważa, że w pozwie należy wskazać adres zamieszkania dziennikarza, adres zaś redakcji, gdzie dziennikarz regularnie publikuje, nie jest wystarczający jako adres do doręczenia pozwu.
Sądy żądające wskazania adresu zamieszkania powołują się na treść art. 126 § 2 k.p.c., który przewiduje obowiązek oznaczenia miejsca zamieszkania lub siedziby stron w pozwie. W przypadku braku wskazania adresu zamieszkania pozwanego, przy podaniu adresu do doręczeń, sąd uznaje, że nastąpił brak formalny, i w terminie tygodniowym wzywa do uzupełnienia pozwu o adres zamieszkania pod rygorem zwrotu pisma.
Czy taka praktyka sądu jest słuszna z punktu widzenia prawa dostępu do sądu powoda i potrzeby ochrony danych dziennikarzy?
Na temat tego, jak należy interpretować pojęcie miejsca zamieszkania, wypowiedział się Krzysztof Kluj w artykule Wolno pozwać bez znajomości adresu, ale nie procedury cywilnej, opublikowanym w „Rzeczpospolitej” z 1 października 2008 r. Autor celnie wskazał, że w przypadku osób publicznych powinno się „kierować pozwy do sądów właściwych ze względu na miejscowość, w której pozwani mieszkają i – powołując się na nieznajomość adresów – wnosić o ustanowienie dla nich kuratorów. Wtedy przewodniczący sam zwróci się do właściwych instytucji ewidencyjnych o wskazanie adresu lub też wezwie powoda do przedstawienia stosownego zaświadczenia, które z kolei umożliwi mu zasięgnięcie informacji ze zbiorów urzędowych. Gdyby w tym trybie adresu nie udało się ustalić, to przewodniczący ustanowi kuratora procesowego, dokonując o tym publicznych ogłoszeń w budynku sądowym i siedzibie gminy, a w razie potrzeby również w prasie”.
Uzupełnienie pozwu o adres zamieszkania w terminie tygodniowym jest praktycznie niemożliwe. Sądy, zwracając pozwy i zażalenia na zarządzenia o zwrocie pozwu, twierdzą, że „żądanie pozwu musi być skierowane przeciwko konkretnej osobie oznaczonej z imienia i nazwiska ze wskazaniem miejsca zamieszkania, a nie adresu zakładu pracy” (z uzasadnienia Sądu Apelacyjnego w Warszawie). Motywują to tym, że „uzyskanie danych adresowych pozwanego nie napotyka na przeszkody nie do pokonania, odpowiednia komórka Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji udziela tych informacji na wniosek osób, które mają interes prawny w pozyskiwaniu danych”.
Problem, jak skutecznie doręczyć pozew dziennikarzowi, nie jest nowy. Ostatnio, po orzeczeniu Naczelnego Sądu Administracyjnego z 11 maja 2010 r. (sygn. akt I OSK 963/09), powrócono do tematu, aczkolwiek bardziej w kontekście obowiązku wydawcy ujawnienia adresu dziennikarza na żądanie potencjalnego powoda. W wyżej wymienionym wyroku Naczelny Sąd Administracyjny potwierdził słuszność decyzji Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, który nakazał wydawcy udostępnienie prywatnych adresów zamieszkania dziennikarzy, wobec których czytelnik ma zamiar wszcząć powództwo cywilne o naruszenie dóbr osobistych. Do złożenia skutecznego wniosku do wydawcy o udostępnienie danych osobowych dziennikarza konieczne było jednak spełnienie następujących przesłanek:
- podmiot składający wniosek nie mógł być uprawniony do otrzymania danych osobowych na mocy przepisów prawa;
- wniosek musiał zawierać wiarygodne uzasadnienie;
- dodatkowo prawa i wolności osób, których wniosek dotyczył, nie mogły być w jego skutku naruszone.
O tym, czy wymienione przesłanki są spełnione, rozstrzygał wydawca jako administrator danych. Rozstrzygał, bowiem art. 29 ustawy z 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych, na podstawie którego możliwe było w przypadkach wskazanych wyżej uzyskanie danych osobowych, został skreślony na mocy nowelizacji tej ustawy z 29 października 2010 r. Projektodawca doszedł do wniosku, że wiarygodne uzasadnienie potrzeby posiadania danych osobowych nie powinno stanowić samoistnej przesłanki udostępnienia danych osobie trzeciej. Tym samym ograniczono i tak do tej pory nikłą możliwość uzyskania adresu zamieszkania dziennikarza, wobec którego osoba trzecia chce wnieść pozew o naruszenie dóbr osobistych.
Problem jest zatem znacznie większy. Adresy zamieszkania dziennikarzy nie są znane publicznie, wydawcy nie udostępniają prywatnych danych dziennikarzy, obowiązujące zaś przepisy w zakresie ochrony danych osobowych w praktyce uniemożliwiają osobie mającej zamiar wytoczyć powództwo dotarcie do zbiorów danych z adresami osób fizycznych.
Jako możliwość uzyskania adresu zamieszkania wskazywane jest zwrócenie się do Wydziału Udostępniania Informacji w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji (dawniej Centralnego Biura Adresowego). Dane osobowe ze zbiorów meldunkowych, zbioru PESEL oraz ewidencji wydanych i unieważnionych dowodów osobistych mogą zostać udostępnione w trybie ustawy z 10 kwietnia 1974 r. o ewidencji ludności i dowodach osobistych (tekst jedn. Dz.U. z 2006 r. nr 139, poz. 993 z późn. zm.). We wniosku osoba zainteresowana powinna, poza wskazaniem imienia i nazwiska, podać również inne dane niezbędne do zidentyfikowania osoby poszukiwanej, takie jak np. imiona rodziców, datę i miejsce urodzenia, numer PESEL czy serię i numer dowodu osobistego. Ponadto do wniosku o udostępnienie danych powinny być załączone dokumenty potwierdzające interes prawny zainteresowanego w uzyskaniu danych osoby poszukiwanej. Zgodnie z informacją zamieszczoną na stronie internetowej i standardowym wezwaniem Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji honoruje przykładowo takie dokumenty, jak: wezwanie sądowe lub komornicze, postanowienie komornika sądowego o umorzeniu egzekucji, kserokopie zwrotek (wraz z pismami) potwierdzające bezskuteczność doręczeń korespondencji do adresata, dokument potwierdzający istnienie zobowiązania po stronie osoby, której dane mają być udostępnione, wypis z protokołu rozprawy potwierdzony za zgodność z oryginałem. Osoba mająca dopiero zamiar wnieść pozew nie ma zatem szans na udowodnienie swojego interesu prawnego w uzyskaniu adresu zamieszkania danego dziennikarza. Jeśli zatem wnioskodawca jest nawet w posiadaniu innych danych, niezbędnych do identyfikacji konkretnej osoby, to brak udokumentowania interesu prawnego spowoduje pozostawienie jego wniosku bez rozpoznania. Jednocześnie nawet wskazując interes prawny poprzez zobowiązanie sądu do wskazania adresu zamieszkania, nie można liczyć na uzyskanie tych danych w terminie tygodniowym, pozwalającym na uzupełnienie braków formalnych wcześniej wniesionego pozwu. Ponadto od adwokata wymaga się dodatkowego pełnomocnictwa do działania przed organem administracyjnym, pełnomocnictwo sądowe do działania w imieniu powoda nie jest uznawane za wystarczające.
Sądy zatem zwracają pozwy, powołując się na możliwości uzyskania adresu za pośrednictwem Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (co jest już praktycznie niemożliwe po ostatniej nowelizacji ustawy o ochronie danych osobowych) albo Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Nie powołują z kolei orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wydanego w podobnej sprawie. Podobnej, albowiem dotyczącej obowiązku wskazania w pierwszym piśmie procesowym adresu zamieszkania strony powodowej (wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 20 października 2009 r. Nowiński v. Polska, nr sprawy 25924/06).
W powyższym wyroku wskazano na rozumienie realizacji przez sądy polskie prawa dostępu do sądu, które zagwarantowane jest w art. 6 § 1 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Prawo to nie ma charakteru absolutnego, albowiem mogą być wprowadzane ograniczenia, np. terminy ustawowe czy okresy przedawnienia. Europejski Trybunał Praw Człowieka ma jednak kompetencję do rozstrzygania, czy „nałożone ograniczenie powodowało zniweczenie istoty prawa, a w szczególności, czy służyło uprawnionemu celowi oraz czy istniał uzasadniony stosunek proporcjonalności pomiędzy zastosowanymi środkami i zamierzonym celem”. Trybunał podkreślił, że ograniczenie dostępu nie będzie zgodne z art. 6 § 1 Konwencji, chyba że prowadzi do osiągnięcia prawnie uzasadnionego celu, a także jeśli istnieje uzasadniony związek proporcjonalności pomiędzy zastosowanymi środkami a zamierzonym do osiągnięcia, prawnie uzasadnionym celem. Nadto Trybunał wskazał, że przy dokonywaniu oceny zgodności z powyższymi standardami jego zadaniem nie jest zastąpienie właściwych władz krajowych w określaniu najodpowiedniejszych środków regulujących dostęp do wymiaru sprawiedliwości, ani też ocena faktów, które doprowadziły te sądy do wydania takiego, a nie innego postanowienia, lecz weryfikacja postanowień, które władze te podjęły w ramach wykonywania swoich uprawnień, oraz upewnienie się, czy konsekwencje tych postanowień były zgodne z Konwencją.
Konwencja o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności ma bowiem zagwarantować nie prawa, które są teoretyczne i iluzoryczne, lecz prawa, które są praktyczne i skuteczne. Tak jest zwłaszcza w przypadku prawa dostępu do sądów w związku z poczesnym miejscem, jakie zajmuje w demokratycznym społeczeństwie prawo do sprawiedliwego procesu.
W konsekwencji Trybunał orzekł, że regulacja art. 126 k.p.c., nakładająca na powoda obowiązek wskazania w pozwie adresu zamieszkania, służy wprawdzie słusznemu celowi, jednak restrykcyjne zastosowanie tego przepisu stanowi nieproporcjonalne ograniczenie prawa do sądu.
Czy zatem nakładanie obowiązku wskazania adresu zamieszkania strony, jeżeli sąd dysponuje innym adresem, pod którym adresata zastanie, nie stanowi ograniczenia prawa do sądu? Naszym zdaniem stanowi.
W udostępnianiu adresów zamieszkania dziennikarzy przez wydawcę, nakazanym zgodnie ze wspomnianym wyrokiem Naczelnego Sądu Administracyjnego z 11 maja 2010 r. (sygn. akt I OSK 963/09), niebezpieczeństwo widzą sami dziennikarze. W artykule Dziennikarz zagrożony, opublikowanym w „Rzeczpospolitej” w dniu 12 maja 2010 r., autorka Danuta Frey stwierdza: „Jeżeli wniosek o udostępnienie danych osobowych może złożyć dowolny podmiot, a wystarczy do tego sama już zapowiedź wystąpienia z powództwem cywilnym, dziennikarzom, których adresy przestaną być tajemnicą, mogą grozić różne realne niebezpieczeństwa”.
Choć możliwość uzyskania danych osobowych tą drogą, jak zauważono wyżej, została w praktyce uniemożliwiona, to wciąż aktualny pozostaje jednak problem konfliktu pomiędzy ochroną danych osobowych dziennikarza a prawem jednostki pozwania dziennikarza w celu ochrony swoich dóbr osobistych. I wszystko przez to, że sąd nie doręcza pozwu na adres wskazany przez powoda. Większości osób nie interesuje, gdzie mieszka dziennikarz. Powoda interesuje doręczenie pozwu, a sąd w tym nie pomaga, tylko mnoży problemy. Pojawia się również pytanie, jak sytuacja ta będzie wyglądała, gdy zostanie zniesiony obowiązek meldunkowy.
Rozwiązaniem jest skorzystanie z art. 135 k.p.c., który przewiduje możliwości doręczania pism w mieszkaniu, w miejscu pracy lub tam, gdzie się adresata zastanie. Zgodnie bowiem z ukształtowaną linią orzeczniczą doręczenia pism procesowych dokonywane są przede wszystkim w miejscu zamieszkania, a przy trudnościach z doręczeniem – w miejscu pracy (postanowienie Sądu Najwyższego z 27 stycznia 1998 r., sygn. akt III CKN 620/97). W przypadku trudności z ustaleniem adresu zamieszkania dziennikarza, przeciwko któremu zamierza się wnieść pozew o ochronę dóbr osobistych, można zatem wskazać adres do doręczeń w miejscu jego pracy – siedzibie redakcji. Przy zastosowaniu takiego rozwiązania nie istnieje konieczność ujawniania chronionych prawnie danych osoby pozywanej, tj. jej adresu zamieszkania, a zarazem adresat pisma procesowego może je skutecznie odebrać w miejscu, w którym przebywa. Mimo tej możliwości wiele sądów podchodzi do wymogu określonego w art. 126 § 2 k.p.c. restrykcyjnie, ignorując brzmienie art. 135 k.p.c.
Sądy powinny szanować wolę strony procesu i kierować pisma procesowe na adres przez nią wskazany, szczególnie w tych przypadkach, w których wskazanie adresu zamieszkania strony nie jest możliwe lub znacznie utrudnione. Warto przypomnieć, że regulacje przewidziane w art. 126 § 2 k.p.c. i 135 k.p.c. mają na celu zapewnienie prawidłowej komunikacji między stronami postępowania i sądem, a przepis umożliwiający doręczanie pism procesowych w miejscu pracy w pełni ten cel zapewnia.
Niestety praktyka sądowa bywa różna, i o ile część sądów przyjmuje pozwy bez wskazania miejsca zamieszkania dziennikarza, a wyłącznie z adresem redakcji (np. w Krakowie), to mimo wszystko wiele sądów (np. w Warszawie) wciąż domaga się wskazania miejsca zamieszkania, nie akceptując rozwiązania przewidzianego w art. 135 k.p.c.
Czy w tej sytuacji należałoby zastanowić się nad zmianą procedury cywilnej, czy wystarczy zmiana praktyki? Czy też konieczny będzie kolejny wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka?