Poprzedni artykuł w numerze
1. Wprowadzenie
Doktryna owoców zatrutego drzewa zyskała sobie złą sławę w polskim procesie karnym. Sądy polskie w zasadzie uznają dopuszczalność dowodów wynikających z bezprawnego działania organów ścigania. Jak podkreślił Sąd Najwyższy: „(…) kodeks postępowania karnego nie eliminuje dowodów mających cechy «owoców zatrutego drzewa», które podlegają swobodnej ocenie sądu w połączeniu z pozostałymi dowodami”Wyrok z 5 lutego 2008 r., SNO 2/08, LEX nr 432189; por. też postanowienie SN z 14 listopada 2006 r., V KK 52/06, LEX nr 202271 oraz glosę krytyczną do tego orzeczenia: A. Lach, „Palestra” 2008, nr 3–4, s. 281 i n. . Wyjątek uznany w orzecznictwie stanowi jedynie niedopuszczalność bezpośredniego wykorzystania w procesie materiałów operacyjnych Policji, bez ich „przekształcenia” w materiał procesowyPor. wyrok TK z 12 grudnia 2005 r., K 32/04, OTK-A 2005, nr 11, poz. 132.. Wyklucza się również bezpośrednie posłużenie się materiałami operacyjnymi (podsłuchem operacyjnym), jeśli miałyby uzasadniać oskarżenie o czyn niebędący tzw. przestępstwem katalogowymPor. uchwałę SN z 27 lipca 2006 r., SNO 35/06, LEX nr 4711767. . Jednakże generalnie judykatura polska odrzuca możliwość wykluczenia z materiału dowodowego określonego dowodu tylko dlatego, że uzyskano go, postępując wbrew przepisom ustawy. Jeszcze większe opory budzi pomysł, by odrzucać dowody, które choć uzyskano lub przeprowadzono bez naruszenia prawa, to jednak możliwość ich uzyskania wynikła z czynności przeprowadzonej niezgodnie z przepisami.
Jak postaram się dalej wykazać, doktryna owoców zatrutego drzewa nie tylko że wcale nie jest niemożliwa do stosowania na gruncie polskiej procedury karnej, ale w świetle obecnie obowiązującej Konstytucji RP, regulacji prawnomiędzynarodowych wiążących Polskę, a także orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka powinna być obowiązującym standardem respektowanym przez sądy polskie w sprawach karnych. Proces karny jest papierkiem lakmusowym demokracjiPor. M. R. Damaška, Faces of Justice and State Authority, A Comparative Approach to the Legal Process, Yale University Press 1991., a nadzór nad zgodnością z prawem działań organów ścigania, jak również realność oraz siła gwarancji procesowych oskarżonych (podejrzanych) jest wyznacznikiem poziomu ochrony praw człowieka. Polska doktryna procesu karnego nadal pozostaje pod zbyt dużym wpływem crime control model,H. L. Packer, Two Models of the Criminal Process, (w:) The Limits of the Criminal Sanction, Stanford 1968, s. 149 i n. gdzie ważniejsze od reguł uczciwej gry było niedopuszczenie, by choćby jeden winny uniknął kary. Należy jednak pamiętać, że gwarancje procesowe w sprawach karnych mają na celu przede wszystkim uniknięcie sytuacji, w której osoba niewinna zostanie skazana i poniesie karę. Zbyt często jednak zdarza się, że w praktyce prawa oskarżonych traktowane są jako uciążliwa konieczność, która w ostatecznym rozrachunku niesie ze sobą więcej szkody niż pożytku, a zasada fair trial jest respektowana dopóty, dopóki nie wiąże się to z koniecznością wydania wyroku uniewinniającego. W ramach tego „strachu” przed uniewinnieniem rzeczywistego sprawcy polska judykatura dopuszcza w procesie karnym dowody zdobywane nielegalnie, uznając widocznie, że obowiązek przestrzegania prawa obowiązuje ostatecznie tylko oskarżonego. Państwo wymaga od obywateli bezwzględnego przestrzegania prawa, a w przypadku jego naruszenia sięga po sankcje, które mają nie tylko karać te naruszenia, ale także odstraszać potencjalnych sprawców. Jednakowoż jak pogodzić z zasadą demokratycznego państwa prawnego sytuację, w której to samo państwo aprobuje, a co najmniej przymyka oczy, gdy organy ścigania „naginają” prawo, by uzyskać dowody obciążające obywateli? Czy sądy w demokratycznym państwie prawnym mogą akceptować sytuację, w której oskarżyciel domaga się skazania na podstawie dowodów, które zostały uzyskane wbrew prawu? Odrzucenie doktryny owoców zatrutego drzewa godzi w fundamenty, na jakich oparte są relacje jednostki i państwa, zasady równości, praworządności i zaufania. Z jakich powodów obywatel miałby ponosić negatywne konsekwencje swoich czynów, gdy w tej samej sytuacji organy państwa w zasadzie nie ponoszą żadnych konsekwencji na gruncie procesu karnego? Wydaje się, że funkcja prewencyjna zasady owoców zatrutego drzewa jest tak samo ważna, jak funkcja gwarancyjna i stabilizacyjna. Przekonanie, że sąd nie uwzględni dowodów obciążających, jeśli istnieją wątpliwości co do ich pochodzenia, wzmocni nie tylko zaufanie do sądów, ale także wywierać będzie większą presję na organy ścigania i prokuratorów, by materiał dowodowy zbierali z większą starannością i dbałością o podstawowe prawa konstytucyjne, a akty oskarżenia wnosili w sytuacjach, w których są jednoznacznie przekonani o sprawstwie oskarżonego.
W niniejszym artykule celowo pominięto szczegółowe analizowanie dotychczasowych wypowiedzi przedstawicieli doktryny na temat zasady owoców zatrutego drzewa. Większość poglądów w tym zakresie została wyrażona przed rokiem 1997, a zatem rokiem, w którym weszła w życie obecna Konstytucja. W zasadzie brak w polskiej nauce procesu karnego nowszych opracowań problematyki, w tym z uwzględnieniem obecnej specyfiki krajowego systemu prawnego, w ramach którego funkcjonują oprócz ustaw umowy międzynarodowe, a także autonomiczny system ochrony konwencyjnej. Niewątpliwie polskie prawo nie jest tym, czym było jeszcze kilkanaście lat temu. Gruntowna przebudowa systemu prawnego wiązała się również z przewartościowaniem zasad rządzących procesem karnym. W ustawodawstwie karnym zauważa się coraz szerszą tendencję do „kontradyktoryzacji” procesu karnego. Jednocześnie dawne, częstokroć anachroniczne poglądy utrzymują się w orzecznictwie sądowym, choć powinny być zweryfikowane i odrzucone.
Dla celów porządkowych wskazać należy, że w niniejszym artykule na określenie dowodów, które uzyskano bezpośrednio w wyniku czynności lub działań naruszających prawo, używać będę pojęcia „dowody bezpośrednio nielegalne”, natomiast dla dowodów uzyskanych na podstawie innego dowodu lub informacji bezpośrednio nielegalnej posługiwać się będę terminem „dowód pośrednio nielegalny”. Przy czym właśnie owe dowody pośrednio nielegalne w rozumieniu niniejszego opracowania są owocami zatrutego drzewa, natomiast samym zatrutym drzewem zwykle są dowody bezpośrednio nielegalne (choć nie w każdym przypadku, zatrutym drzewem jest każda informacja uzyskana przez organ ścigania z naruszeniem prawa, nawet jeśli ta informacja nie ma postaci dowodu).
Doktryna owoców zatrutego drzewa wywodzi się z jednego ze słynnych w prawie amerykańskim orzeczeń Sądu Najwyższego USA Silverthorne Lumber Co. Inc. v. United States251 U.S. 385 (1920).z 1920 r. Doktryna owoców zatrutego drzewa obowiązuje również m.in. w RPA, por. wyrok Supreme Court for Appeals of South Africa w sprawie Mthembu v. The State (64/2007) [2008] ZASCA 51 z 10 kwietnia 2008 r., jak również w Kanadzie, por. J. Parfett, A Triumph of Liberalism: The Supreme Court of Canada and the Exclusion of Evidence, „Alberta Law Review” 2002, nr 40, s. 299. Sąd Najwyższy w wyroku tym opowiedział się przeciw dowodowemu wykorzystaniu nielegalnie uzyskanych przez przedstawicieli rządu (government) informacji w postępowaniu karnym. Sąd Okręgowy (District Court) nałożył na spółkę Silverthorne Lumber Co. Inc. grzywnę, a wobec Fredericka W. Silverthorne’a orzekł areszt, w związku z odmową wydania ksiąg rachunkowych oraz dokumentów tejże spółki w postępowaniu karnym. W innej sprawie Frederick W. Silverthorne i jego ojciec również zostali oskarżeni i zatrzymani; a w tym czasie pracownicy Departamentu Sprawiedliwości oraz jednej z agencji federalnych – US Marshals Service bez upoważnienia (without shadow of authority) wkroczyli do biur spółki i wykonali kopie wszystkich ksiąg rachunkowych i dokumentów. Pracownicy spółki zostali zatrzymani i przewiezieni do biura prokuratora federalnego (District Attorney of United States). Spółka złożyła wniosek do sądu okręgowego o wydanie bezprawnie zajętych dokumentów i ksiąg. Na podstawie informacji uzyskanych w wyniku przeszukania biur spółki Silverthorne Lumber Co. Inc. sformułowano dodatkowe zarzuty karne wobec Fredericka W. Silverthorne’a, a dodatkowo dokumenty zajęte w siedzibie spółki posłużyły do wzmocnienia wniosku o udzielenie zezwolenia na oskarżenie (indictment), który już był rozpatrywany przez wielką ławę przysięgłych. Sąd okręgowy uwzględnił wniosek Silverthorne Lumber Co. Inc. o zwrot dokumentów; orzekł, że wkroczenie do biur spółki przez pracowników Departamentu Sprawiedliwości i US Marshals Service było bezprawne, jednakowoż nie nakazał zniszczenia lub zwrotu kopii wykonanych z tych ksiąg i dokumentów. Sprawa ostatecznie znalazła swój finał w Sądzie Najwyższym USA, który podzielił stanowisko sądu niższej instancji, że przeszukanie biur spółki i zajęcie dokumentów dokonane bez stosownego nakazu naruszało tzw. Czwartą Poprawkę do Konstytucji USATzw. Fourth Amendment, która ustanawia nietykalność osobistą, nienaruszalność mieszkania, dokumentów i ruchomości, wprowadza również wymóg nakazu sądowego przy przeszukaniu i zajęciu.. Jak to ujął: „zajęcie i przeszukanie [biur spółki – przyp. wł.] było nadużyciem, którego teraz Rząd żałuje”. Sąd Najwyższy USA podkreślił, że nie można sprowadzać Czwartej Poprawki do niewiele znaczącej deklaracji, ale że ma ona swój praktyczny wymiar w odniesieniu do wymiaru sprawiedliwości. Konsekwencją naruszeń praw i wolności, o których mowa w Czwartej Poprawce, jest nie tylko brak możliwości powołania się na tak zdobyte dowody przed sądem, ale także to, że w ogóle nie można z nich korzystać w jakimkolwiek zakresie. Chodziło o sytuację, w której po zwrocie bezprawnie zabranych dokumentów sąd zażądał ponownie ich dostarczenia, wiedząc już, o jakie dokumenty chodzi. Inaczej mówiąc, bezprawnie uzyskane dowody, nawet jeśli następnie „zalegitymizowano” ich wprowadzenie do materiału procesowego, nie mogą służyć prokuratorowi do budowania faktycznej podstawy oskarżenia.
W sprawie Silverthorne Lumber Co. Inc. v. United States nie pojawiło się jednak wprost sformułowanie „owoce zatrutego drzewa”. Tej metafory, jako jednej z tzw. exclusionary rules, użył Sąd Najwyższy USA w sprawie Nardone v. United States308 U. S. 338 (1939).z 1939 r. Wyrok w sprawie Nardone jest o tyle istotny z perspektywy prawa kontynentalnego, że dotyczy nielegalnego podsłuchu telefonicznego. W prawie w zasadzie wszystkich państw europejskich, w tym w prawie polskim, nielegalny podsłuch telefoniczny nie może stanowić dowodu w procesie karnym. W wyroku w sprawie Nardone Sąd Najwyższy USA podkreślił, że oskarżony w ramach obrony może wykazywać nie tylko, iż określone dowody podlegają wyłączeniu jako uzyskane niezgodnie z prawem, ale także że oskarżenie zbudowane jest na niedopuszczalnych informacjach, które zostały dzięki takim dowodom uzyskane.
Milowym kamieniem w dochodzeniu judykatury amerykańskiej do obecnego kształtu doktryny owoców zatrutego drzewa był wyrok Sądu Najwyższego USA w sprawie Wong Sun v. United States z 1963 r.371 U.S. 471 (1963). W tej sprawie stan faktyczny był bardziej skomplikowany niż w sprawie Silverthorne Lumber Co. Inc., występowało tu bowiem aż trzech podejrzanych (zatrzymanych), którzy kolejno dostarczali dowodów przeciwko sobie. Jednocześnie wykluczenie dowodów bądź to uzyskanych w formie wyjaśnieńStosuję tutaj polską terminologię procesową, choć nie jest ona adekwatna do procesu karnego amerykańskiego. , bądź też dowodów rzeczowych (znalezionych narkotyków) powodowało, że oskarżenie traciło podstawy faktyczne. W sprawie oskarżeni: Wong Sung ps. „Morski Pies”, James Wah Toy ps. „Blackie Toy” zostali skazani za przestępstwa narkotykowe. Sprawa przedstawiała się w ten sposób, że o godz. 2 nad ranem 4 czerwca 1959 r. federalni agenci zwalczający przestępstwa narkotykowe w San Franciso aresztowali Hom Waya, znajdując przy nim heroinę. W swoich wyjaśnieniach, złożonych po zatrzymaniu, Hom Way przyznał, że kupił uncję heroiny od człowieka, którego znał pod pseudonimem „Blackie Toy”, właściciela pralni na Leavenworth Street. O godz. 4 nad ranem tego samego dnia kilku agentów federalnych udało się do pralni przy tej ulicy o nazwie „Oye’s Laundry”, która była własnością Jamesa Wah Toya. Tutaj pojawia się pierwsza, istotna dla dalszego rozumowania Sądu Najwyższego okoliczność, to jest fakt, że w materiale dowodowym brak jakichkolwiek informacji (z wyłączeniem oczywiście zeznań samego Waya), z których by wynikało, że ów Toy to „Blackie Toy”. Jeden z agentów pod pozorem skorzystania z usług pralni próbował dostać się do środka, jednakowoż Toy odmówił wpuszczenia go, twierdząc, że pralnia jest otwarta dopiero od 8 rano. Wtedy dopiero agent federalny wyjął odznakę i się przedstawił, a Toy zaczął uciekać. Agent federalny dogonił Toya w jego mieszkaniu na tyłach pralni. W mieszkaniu nie znaleziono narkotyków, podobnie jak nie znaleziono ich w pralni. Podczas rozmowy z agentami Toy zaprzeczył, jakoby sprzedawał narkotyki, jednak wyjawił agentom, że zna kogoś, kto nimi handluje. Wskazał człowieka imieniem Johnny i choć nie był w stanie podać jego nazwiska, opisał dom, w którym miał mieszkać ów człowiek i gdzie miała znajdować się heroina. Ponadto Toy powiedział agentom, że poprzedniego wieczora palił tam z Johnnym heroinę. Agenci udali się w miejsce wskazane przez Toya, zastali tamże Johnny’ego Yee. Tenże wydał agentom federalnym posiadane przez siebie narkotyki. W siedzibie Federal Bureau of NarcoticsNieistniejąca już federalna agencja do zwalczania przestępczości narkotykowej.(FBN) Yee zeznał, że heroina, którą przekazał agentom, przyniesiona została do jego domu przez Toya i innego osobnika o pseudonimie „Morski Pies” (Sea Dog). Toy w ponownych wyjaśnieniach wskazał, że „Morski Pies” nazywa się Wong Sun. Następnie Toy wskazał agentom federalnym miejsce zamieszkania Sunga. Na miejscu agenci federalni wkroczyli do mieszkania Sunga, zatrzymali go, dokonali przeszukania, które nie ujawniło jednak żadnych narkotyków. Oskarżeni Toy i Yee zostali zwolnieni tego samego dnia, a dnia następnego został zwolniony Sun. W ciągu kilku dni Sun, Toy i Yee zostali ponownie przesłuchani przez agenta federalnego. Toy i Sun nie podpisali protokołów wyjaśnień (powołując się na słabą znajomość angielskiego). Wobec Toya i Suna wniesiono oskarżenie. Way nie zeznawał w procesie oskarżonych Toya i Suna, natomiast Yee odmówił składania zeznań, powołując się na zasadę nemo se ipsum accusare tenetur. Z materiału dowodowego wyłączono wobec tego zeznanie Yee oraz informacje uzyskane od niego przez agentów federalnych. Jak była mowa wyżej, oskarżeni zostali skazani za handel narkotykami, choć uwolniono ich od zarzutu spisku w celu handlu narkotykamiConspiracy (spisek) to konstrukcja prawna systemu common law, której polskim odpowiednikiem mutatis mutandis może być współsprawstwo, por. D. C. Brody, J. R. Acker, Criminal Law, 2nd Edition, Printed in the United States of America 2010, s. 383 i n. . Sąd Apelacyjny, rozpoznając apelację oskarżonych, przyznał, że zatrzymanie obydwu było nielegalne, ponieważ nie było oparte na uzasadnionym podejrzeniu (probable cause). Wynikało to z tego, że agenci federalni nie mieli żadnych podstaw, by przyjmować, iż informacje podawane przez Hom Waya są wiarygodne, a także podczas przeszukania mieszkania i pralni Toya nie znaleźli niczego, co by uzasadniało jego zatrzymanie. Podobnie według Sądu Apelacyjnego w przypadku zatrzymania Suna nie było żadnych podstaw, by przyjmować, że zeznania Yee są wiarygodne, jednak przyjął, że narkotyki u niego znalezione nie podlegają wyłączeniu z materiału dowodowego.
Ostatecznie Sąd Najwyższy USA uznał, że nie tylko zatrzymanie Toya było niezgodne z prawem, ale także wyjaśnienia złożone przez niego w trakcie bezprawnego zatrzymania są wynikiem bezprawnego działania agenta federalnego i podlegają wyłączeniu z materiału dowodowego (nie mogą być dowodem przeciwko niemu). Również narkotyki znalezione przez agentów w wyniku wykorzystania informacji od Toya nie mogą być dowodami w sprawie przeciwko Toyowi. W wyniku tych rozstrzygnięć wyrok skazujący Toya został uchylony, a postępowanie umorzono. W przypadku oskarżonego Suna Sąd Najwyższy USA uznał, że jego wyjaśnienia w siedzibie FBN, jako dobrowolne i złożone po kilku dniach od zatrzymania, nie są owocami zatrutego drzewa i mogą stanowić dowód w sprawie, podobnie jak uzyskane narkotyki. Jednakże Sąd Najwyższy USA uznał, że Sun ma prawo do nowego procesu. Sąd Najwyższy USA wyraził przekonanie, że wszystkie informacje i dowody zdobyte w toku nielegalnego zatrzymania i przeszukania podlegają wyłączeniu, a także iż uzasadnione podejrzenie (probable cause) nie może być oceniane z perspektywy późniejszego odkrycia dowodów obciążających. Inaczej mówiąc, mimo że informacje przekazane agentom przez Waya i Yee potwierdziły się, to jednak w chwili, kiedy agenci federalni przesłuchiwali te osoby, nie mieli żadnych podstaw, by przyjmować, iż podawane przez nich informacje są wiarygodne. Podstawą zaś wyłączenia narkotyków znalezionych u Yee był fakt, że jedyną podstawą przeszukania jego mieszkania były zeznania Toya, które, jak wcześniej wskazano, zostały uzyskane niezgodnie z prawem.
Istota problemu polegającego na niedopuszczalności powoływania się w procesie karnym na dowody uzyskane z naruszeniem prawa sprowadza się do dwóch kwestii:
- ochrony obywateli przed nieuzasadnionym przeszukaniem, zatrzymaniem, przesłuchaniem, a także
- powstrzymania organów ścigania przed podejmowaniem działań będących nadużyciem ich uprawnień (Police misconduct). Exclusionary rules, jak również będąca ich konsekwencją doktryna owoców zatrutego drzewa, są nakierowane na ochronę praw jednostki, wyeliminowanie sytuacji, w której cel uświęcałby środki, a także stworzenie sytuacji, w której przekroczenie uprawnień przez Policję nie niosłoby żadnych negatywnych konsekwencji dla sytuacji procesowej oskarżonego (podejrzanego).Por. S. Potter, The Road Map to Mapp v. Ohio and Beyond, The Origins, Development and Future of the Exclusionary Rule in Search and Seizure Cases, „Columbia Law Review” 1983, vol. 83, s. 363 i n.; por. też P. G. Cassell, The Mysterious Creation of Search and Seizure Exclusionary Rules Under State Constitutions: The Utah Example, „Utah Law Review” 1993, vol. 3, s. 753 i n. Ostatecznie doktrynę owoców zatrutego drzewa definiuje się jako zasadę, która wyłącza możliwość oparcia się w procesie na dowodach pochodnych, które uzyskano bezpośrednio na podstawie dowodów pierwotnych, zdobytych z naruszeniem prawa. Zatrutym drzewem są dowody, które pozyskano wbrew prawu, natomiast dowody uzyskane przez organy ścigania na podstawie tychże pierwotnych są owocami zatrutego drzewa. Owocem zatrutego drzewa jest zatem dowód później wykryty na podstawie wiedzy uzyskanej z niezgodnego z prawem przeszukania, zatrzymania lub przesłuchania. Z procesu wykluczone jest zarówno zatrute drzewo, jak i jego owocePor. West’s Encyclopedia of American Law, 2nd Edition, Thomson & Gale 2005, vol. 5, s. 9. . Jest jeszcze jeden argument, na który powołują się zwolennicy exclusionary rules. Uważa się, że nie do pogodzenia z pozycją sądów w ustroju demokratycznym jest możliwość korzystania z nielegalnych dowodów w postępowaniu sądowym. Chodzi o to, aby sądy nie stawały się – poprzez odwoływanie się do dowodów zdobytych z naruszeniem prawa – wspólnikami świadomych naruszeń Konstytucji, na straży której powinny stać. Dodatkowo wskazuje się również zasadę zaufania do państwa. Z tej zasady wypływa zakaz czerpania przez państwo korzyści z bezprawnego działania swoich funkcjonariuszyPor. Black’s Law Dictionary, 9th Edition, West 2009, Sec. E, s. 647. .
3. Doktryna owoców zatrutego drzewa w polskim i zagranicznym procesie karnym
Wbrew rozpowszechnionemu w polskim orzecznictwie poglądowi doktryna owoców zatrutego drzewa nie ma nic wspólnego z tzw. legalną teorią dowodów. Jest to zakaz dowodowy. Na podstawie exclusionary rules ustala się bowiem, jakie dowody będą stanowiły podstawę ustaleń faktycznych, a zatem jakie dowody będą podlegały ocenie. Wykluczanie z polskiej procedury zasady owoców zatrutego drzewa jako elementu legalnej teorii dowodowej wynika z nieporozumieniaPor. wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z 27 maja 2004 r., II AKa 160/04, Prok. i Pr. – wkładka 2005, z. 7–8, poz. 35; zob. także: A. Gaberle, Dowody w sądowym procesie karnym, Warszawa 2007, s. 271; R. Kmiecik, (w:) R. Kmiecik (red.), Prawo dowodowe. Zarys wykładu, Kraków 2005, s. 255; Z. Kwiatkowski, Zakazy dowodowe w procesie karnym, Kraków 2006, s. 428–431; Z. Sobolewski, Kontrowersyjne kwestie zakazów dowodowych w nowym Kodeksie postępowania karnego, (w:) Nowa kodyfikacja karna. Zagadnienia węzłowe, Warszawa 1997, s. 161.. W piśmiennictwie wskazuje się, że uzasadnieniem dla odrzucenia doktryny owoców zatrutego drzewa jest zasada prawdy materialnej, która ma kardynalne znaczenie w polskim procesie karnym. Nie oznacza to jednak, aby dążenie do prawdziwych ustaleń w postępowaniu karnym odbywało się kosztem innych wartości, w tym praw i wolności jednostki gwarantowanych w Konstytucji. Kodeks postępowania karnego zawiera wiele zakazów dowodowych, których celem jest usunięcie owego konfliktu wartości, to jest konfliktu między zasadą prawdy a innymi dobrami. Przeciwnicy doktryny owoców zatrutego drzewa powołują się na tzw. koncepcję autonomicznej legalności czynności dowodowych, zgodnie z którą dowody uzyskane w czasie procesu powinny być traktowane niezależnie od legalności innych czynności procesowych, jeżeli same były wynikiem zgodnych z prawem czynnościPor. A. Murzynowski, Przyczynek do zagadnienia ważności czynności procesowych wykonanych w niedopuszczalnym postępowaniu karnym, „Nowe Prawo” 1962, nr 7–8, s. 985. . Większość przedstawicieli polskiej doktryny opowiada się za dopuszczalnością posłużenia się w procesie owocami zatrutego drzewa. Dopuszcza się wykorzystanie dowodów uzyskanych w wyniku przesłuchania naruszającego swobodną wypowiedź oskarżonego lub świadka. Przy czym uzasadniając swoje stanowisko, większość autorów powołuje się na zasady prawdy i sprawiedliwościPor. Z. Sobolewski, Samooskarżenie w świetle prawa karnego (nemo se ipsum accusare tenetur), Warszawa 1982, s. 127–128; S. Waltoś, Swoboda wypowiedzi osoby przesłuchiwanej w procesie karnym, PiP 1975, z. 10, s. 72; S. Flasiński, T. Stępień, Z problematyki przesłuchania oskarżonego w warunkach wyłączających swobodę wypowiedzi, Pr. Praw. 1985, nr 32; P. Kruszyński, Głos w dyskusji nad projektem zmian k.p.k., „Problemy Prawa” 1982, nr 1, s. 26; A. Murzynowski, Istota i zasady procesu karnego, Warszawa 1994, s. 300; R. Kmiecik, Dowód ścisły w procesie karnym, Lublin 1983, s. 95. . Analizując wypowiedzi przedstawicieli krajowej doktryny, jak również sądów w przedmiocie wykorzystania owoców zatrutego drzewa, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że za odrzuceniem tej doktryny przemawia obawa przed uniknięciem przez sprawcę odpowiedzialności karnej. Nie bez znaczenia jest fakt, że większość wypowiedzi dotyczących dopuszczalności procesowego wykorzystania dowodów pośrednio nielegalnych została sformułowana przed wejściem w życie Konstytucji RP oraz przed przystąpieniem Polski do Europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności (Konwencja), a także w zupełnie innych warunkach polityczno-społecznych.
W doktrynie niemieckiej można spotkać o wiele więcej głosów przychylnych zasadzie owoców zatrutego drzewa. Ci spośród autorów niemieckich, którzy opowiadają się za doktryną owoców zatrutego drzewa, wskazują dwa argumenty, które zresztą ich zdaniem przemawiają na jej korzyść. Po pierwsze, wskazują konieczność zachowania spójności w ramach systemu prawa. Jak podnoszą, skoro ustawa procesowa zabrania zdobywania dowodów z naruszeniem prawa, to naturalną konsekwencją jest wykluczenie z materiału dowodowego dowodów pośrednio nielegalnych. Po drugie, podkreśla się, że dopuszczalność wykorzystania w procesie dowodów zdobytych w wyniku nielegalnych czynności dowodowych stanowiłoby zachętę dla organów ścigania w naruszaniu praw jednostek. Organom procesowym nie powinno opłacać się naruszenie przepisów prawa. Dodać należy, że sądy niemieckie zdecydowanie jednak odrzucają doktrynę owoców zatrutego drzewa. Inaczej jest natomiast w prawie austriackim, gdzie prawo zabrania wykorzystywania owoców zatrutego drzewa. Natomiast prawo Anglii i Walii dowody takie dopuszczaPor. Z. Kwiatkowski, Zakazy dowodowe w procesie karnym, Zakamycze 2006, s. 420 i n.; por. też cytowane tam wypowiedzi i powołaną literaturę. .
Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPCz) zajmował przez długi czas niejednoznaczne stanowisko wobec koncepcji owoców zatrutego drzewa, przyjmując, że wprowadzenie do procesu dowodów pośrednio nielegalnych nie zawsze musi przekreślać uczciwość procesuPor. wyrok z 12 lipca 1988 r., Schenk v. Szwajcaria, 10862/84; wyrok z 12 maja 2000 r., Khan v. Wielka Brytania, 35394/97.. Na marginesie można zauważyć, że Sąd Najwyższy USA uznał, że m.in. doktryna owoców zatrutego drzewa stanowi istotny element rzetelnego procesu (due process of law), i dlatego w sprawie Mapp. v. Ohio367 U.S. 643, 81. S. Ct. 1684, 6 L. Ed. 2d. 1081 (1961). uznał, że zakaz korzystania z dowodów pośrednio nielegalnych ma zastosowanie nie tylko w sądach federalnych, ale także stanowych.
Jednak w niedawnym wyroku ETPCz, wydanym w składzie Wielkiej Izby w sprawie Gäfgen przeciwko Niemcom,Wyrok z 24 marca 2010 r., 22978/05. Trybunał wyraził przekonanie, że dowody zdobyte z naruszeniem prawa, także pośrednio nielegalne, nie powinny stanowić podstawy skazania. W przedmiotowej sprawie skarżący został skazany przez sąd we Frankfurcie nad Menem za zabójstwo 11-letniego chłopca, którego uprowadził w celu uzyskania okupu. Podczas przesłuchania przez Policję skarżący nie chciał wskazać miejsca pobytu chłopca (chłopiec już wtedy nie żył, ale Policja jeszcze o tym nie wiedziała). Wobec tego zastępca naczelnika Policji we Frankfurcie rozkazał innemu funkcjonariuszowi, by ten zagroził skarżącemu spowodowaniem u niego bólu, a także, jeśli to konieczne, zadał go. Ponadto grożono skarżącemu użyciem „serum prawdy”. W konsekwencji tych gróźb skarżący wskazał miejsce ukrycia zwłok chłopca, a następnie wskazał inne miejsca, w których ukrył rzeczy należące do zamordowanego 11-latka. Ostatecznie skarżący za swój czyn został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Sądy krajowe uznały, że sposób przesłuchania skarżącego naruszał m.in. zakaz tortur i nieludzkiego traktowania, a także godność skarżącego. Na tej podstawie wykluczono z materiału dowodowego w postępowaniu karnym wyjaśnienia złożone przez skarżącego w postępowaniu przygotowawczym. Jednak nie uwzględniono wniosku skarżącego o wykluczenie również dowodów rzeczowych, w tym zwłok chłopca, jako owoców zatrutego drzewa. Skarżący już w postępowaniu sądowym przyznał się do zabójstwa chłopca. Trybunał analizował wiele kwestii, w tym naruszenie prawa do rzetelnego procesu (art. 6 Konwencji). Ostatecznie doszedł do wniosku, że w sprawie skarżącego nie doszło do naruszenia artykułu 6 Konwencji. Jednakowoż Trybunał wyraził pogląd natury ogólniejszej, stwierdzając, że „(…) co do wykorzystania w procesie karnym dowodów rzeczowych zdobytych jako bezpośredni skutek traktowania skarżącego z naruszeniem art. 3 Konwencji, Trybunał uznał, iż obciążające dowody rzeczowe, jako rezultaty aktów przemocy (…), nigdy nie powinny być wykorzystane jako dowód winy skarżącego bez względu na ich wartość dowodową” (własne tłum. z jęz. ang.). Jednocześnie Trybunał uznał, że mimo iż w postępowaniu karnym przeciwko skarżącemu nie wyłączono dowodów rzeczowych uzyskanych wskutek jego zeznań złożonych pod wpływem strachu przed nieludzkim traktowaniem, to przyznanie się skarżącego w procesie przed sądem „przerywało łańcuch kauzalny prowadzący od zakazanych metod przesłuchiwania do skazania skarżącego”. Lektura uzasadnienia powołanego wyroku Trybunału pozwala jednak sądzić, że co do zasady Trybunał nie zamierza tolerować sytuacji, w których skazanie nastąpiło na podstawie dowodów uzyskanych pośrednio w wyniku naruszeń praw gwarantowanych przez Konwencję. Trybunał uznał zatem, choć na razie w ograniczonym zakresie, doktrynę owoców zatrutego drzewa. Rozstrzygnięcie dotyczące niestwierdzenia naruszenia art. 6 Konwencji zapadło 11 głosami przeciwko 6 głosom. Sędziowie przegłosowani w tym zakresie zgłosili zdania odrębne i przedstawili ich uzasadnienie, z którego wynika, że w ich ocenie w każdym przypadku należy wykluczyć dowody będące pośrednim wynikiem traktowania podejrzanego (oskarżonego) z naruszeniem art. 3 Konwencji. Nie zgodzili się z poglądem Trybunału, że przyznanie się skarżącego przed sądem przerywało powiązania kauzalne między dowodami rzeczowymi a skazaniem. Omówiony wyrok zdaje się wskazywać nowy kierunek orzecznictwa Trybunału, w którym zostaną sformułowane na gruncie prawa kontynentalnego exclusionary rules w Tym terminem posługuje się Trybunał w uzasadnieniu wyroku. ynikające z Konwencji i stanowiące tym samym standard rzetelnego procesu. Pamiętać należy, że zwroty w linii orzeczniczej Trybunału nie należą do rzadkości, a sam Trybunał podkreśla, iż przyjmowana w jego orzecznictwie wykładnia Konwencji nie jest niezmienna, lecz podlega ewolucjiPor. wyrok z 18 grudnia 1996 r. w sprawie Loizidou przeciwko Turcji, 15318/89. .
Również w rodzimej judykaturze można dostrzec zmianę podejścia do dowodów pośrednio nielegalnych. W tej mierze na uwagę zasługuje wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z 18 marca 2010 r. II Aka 18/10, OSAB 2010, nr 1, poz. 32. , w którym Sąd Apelacyjny wyraził przekonanie o niedopuszczalności powoływania się na informacje uzyskane nielegalnie, także gdy chodzi o dowody uzyskane legalnie, ale na podstawie niezgodnych z prawem działań. Sąd Apelacyjny na kanwie rozpoznawanej sprawy, w której organy ścigania, opierając się na wiedzy z materiałów operacyjnych (podsłuchów), wszczęły i prowadziły postępowanie dotyczące usunięcia ciąży wbrew warunkom ustawy, postawił pytanie: „(…) czy wiedza uzyskana przez organy procesowe w drodze czynności operacyjnych, które nie mogą być bezpośrednio wykorzystane jako materiał dowodowy, może być środkiem do celu polegającego na uzyskaniu dowodów o charakterze procesowym (?)”. Udzielając zdecydowanie negatywnej odpowiedzi na tak postanowione pytanie, Sąd Apelacyjny podkreślił jednocześnie, że „żadne Państwo aspirujące do miana demokratycznego i praworządnego na takie postępowanie [wykorzystywanie informacji zdobytych z naruszeniem prawa w celu uzyskania kolejnych dowodów] pozwolić sobie nie może. Usankcjonowanie takiego działania organów państwowych nie ma nic wspólnego z zasadami legalizmu, prowadząc do swoistej schizofrenii realizowanych w imieniu tego państwa wartości. Dając możliwość wykorzystywania w sposób nieograniczony rezultatów działań operacyjnych, również tych nielegalnych, włączając je okrężną drogą w materiał procesowy, legalizowałoby się de facto bezprawne działania organów państwa w imię walki z przestępczością, a obrazując dosadniej – otwierałoby ścieżkę do stosowania podsłuchów «totalnych», gromadzenia w ten sposób wszystkich możliwych informacji o obywatelach, by następnie – pod pozorem legalności – przekształcić tę wiedzę na materiał procesowy, służący do walki z przestępczością. Takie działanie nie miałoby nic wspólnego ze standardami cywilizowanego państwa, stanowiąc niebywałe pole do nadużyć, charakteryzujących systemy totalitarne. (…) W działalności funkcjonariuszy i organów państwowych nie może być arbitralności (…)”Zob. też wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 2 lutego 1994 r., II AKr 248/93, „Krakowskie Zeszyty Sądowe” 1994, z. 2, poz. 21..
Sąd Apelacyjny w Białymstoku jednoznacznie wskazał prymat praw jednostki i wolności obywatelskich nad obowiązkiem państwa zwalczania przestępczości. Sąd dostrzegł konflikt wartości między wolnościami i prawami konstytucyjnymi a zasadą prawdy w postępowaniu karnym; i co ważniejsze, dał tym wolnościom i prawom pierwszeństwo, nawet za cenę uniknięcia odpowiedzialności karnej. W sprawie, w której zapadło przedmiotowe orzeczenie, kobieta, która usunęła ciążę, przyznała się do winy i przyznanie to podtrzymywała. Jednak, jak się okazało, wiedzę o zdarzeniu Policja uzyskała w wyniku podsłuchu rozmów telefonicznych. A podczas przesłuchania oskarżonej funkcjonariuszka Policji wyraźnie zaznaczyła, że wie o tym fakcie. Oskarżona podkreśliła jednocześnie, że gdyby nie informacja od przesłuchującej ją policjantki, nigdy by się nie przyznała do usunięcia ciąży. W pierwszej instancji oskarżoną oraz dwóch mężczyzn (m.in. lekarza dokonującego zabiegu) oskarżonych o współudział uniewinniono i wyrok ten został przez Sąd Apelacyjny utrzymany w mocy. Wydaje się, że mimo iż omawiany wyrok zapadł w sprawie, w której źródłem informacji o przestępstwie i dowodach był podsłuch operacyjny, pogląd wypowiedziany przez Sąd Apelacyjny ma znacznie szersze zastosowanie. Sąd Apelacyjny powołuje się bowiem nie na szczególne regulacje dotyczące materiałów operacyjnych, lecz na standardy rzetelnego procesu obowiązujące w „cywilizowanych państwach”. Niewątpliwie słusznie podkreśla, że dopuszczalność wprowadzania do procesu dowodów zdobytych niezgodnie z prawem nie ma nic wspólnego z demokratycznym państwem prawnym i praworządnością. Rozwój exclusionary rules i będącej ich pokłosiem doktryny owoców zatrutego drzewa zaczął się w USA m.in. od sprawy, w której organy śledcze zamierzały skorzystać z dowodów uzyskanych w wyniku nielegalnego podsłuchuNardone v. United States, 380 U.S. 338, 60 S. Ct. 266, 84 L. Ed. 307 (1939). . Późniejsze wyroki Sądu Najwyższego USA, a także sądów stanowych, rozwijały te zasady i obejmowały coraz to więcej sytuacji, w tym bezpodstawne zatrzymanie, przeszukanie i wymuszone zeznania.
Ochrona przed bezpodstawnym przeszukaniem i zatrzymaniem wynika w polskim prawie z art. 41 ust. 1, art. 47, art. 49 i art. 50 Konstytucji RP. Pierwszy z powołanych przepisów Konstytucji RP gwarantuje każdemu wolność i nietykalność osobistą. Kolejne przepisy dotyczą ochrony prawnej życia prywatnego i rodzinnego, a także wolności i tajemnicy komunikowania się oraz nienaruszalności mieszkania. Nie ulega zatem wątpliwości, że wolność osobista, życie prywatne i rodzinne, tajemnica komunikowania się i nienaruszalność mieszkania podlegają ochronie konstytucyjnej. Konstytucja RP w art. 41 ust. 1, art. 49 oraz art. 50 upoważnia ustawodawcę zwykłego do określenia ograniczeń tych wolności. Nie oznacza to jednak, aby ustawodawca zwykły miał pełną swobodę w określaniu zarówno warunków, jak i przypadków naruszenia tych wolności.
Nie ulega wątpliwości, że żadne wolności i prawa nie mają charakteru absolutnego (poza wolnością od tortur i nieludzkiego traktowania), a potrzeby postępowania karnego niejednokrotnie wymagają, by je w istotny sposób ograniczyć lub naruszyć. Jednakowoż warto zwrócić uwagę na treść art. 31 ust. 3 Konstytucji RP, w którym wprowadzono „warunki brzegowe” ograniczeń w korzystaniu z konstytucyjnych wolności i praw. Choć w pierwszej kolejności adresatem tej normy jest ustawodawca, to niesie ona ze sobą dalej idącą treść normatywną. Przepis art. 31 ust. 3 Konstytucji wskazuje te przypadki, które uzasadniają ingerencję w wolności i prawa konstytucyjne. W przypadku postępowania karnego wydaje się, że istotne znaczenie będą miały bezpieczeństwo i porządek publiczny oraz wolności i prawa innych osób. Przy czym chodzi tylko o takie ograniczenia, które konieczne są w demokratycznym państwie. Zatem działania organów państwa, polegające na zwalczaniu przestępczości, gromadzeniu dowodów przeciwko sprawcom przestępstw, mogą ingerować w prawa i wolności obywateli, ale tylko do pewnego stopnia i tylko w ściśle określonych sytuacjach. A jak podkreślił Sąd Apelacyjny w powołanym wyżej wyroku, nie sposób przyjąć, że w państwie demokratycznym do zaakceptowania jest sytuacja, w której sądy legalizują dowody przeciwko obywatelom pozyskiwane z naruszeniem prawa. Taka sytuacja jest nie do pogodzenia z zasadą demokratycznego państwa prawnego, wyrażoną w art. 2 Konstytucji RP, oraz zasadą legalizmu, wyrażoną w art. 7 Konstytucji RP. Skoro w samej Konstytucji RP wskazano, że organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa, to zupełnym sprzeniewierzeniem się tej zasadzie, jak też zasadzie zaufania obywateli do państwa, byłoby dopuszczenie do wykorzystania w postępowaniu karnym przeciwko obywatelowi jakichkolwiek dowodów, które zostały uzyskane wprost lub pośrednio w wyniku nielegalnego działania organów ścigania. I bez znaczenia jest to, że wartość i znaczenie takich dowodów mogą być istotne dla określenia odpowiedzialności karnej.
Kwestia legalności pozyskiwania dowodów w postępowaniu karnym pojawiła się również na gruncie prawa wspólnotowego. Komisja Europejska 19 lutego 2003 r. wydała tzw. zieloną księgę Procesowe gwarancje podejrzanych i oskarżonych w postępowaniach karnych w Unii Europejskiej.Green Paper from The Commission. Procedural Safeguards for Suspects and Defendants in Criminal Proceedings throughout the European Union, COM(2003) 75 final, por. też Proposal for Counsil Framework Decision on certain procedural rights in criminal proceedings throughout the European Union z 28 kwietnia 2004 r., 2004/0113 (CNS), COM(2004) 328 final; żaden z tych dokumentów nie ukazał się dotychczas w języku polskim, nad czym należy ubolewać. Dokument ten nie dotyczył niestety legalności dowodów w postępowaniu karnym, jednak Komisja uznała, że prawo do uczciwie zdobytych dowodów (right to have evidence handled fairly) jest jedną z gwarancji procesowych. Z uwagi na konieczność odrębnej analizy tego zagadnienia nie zostało ono włączone w zakres wspomnianego wyżej dokumentu. Jak podkreślono jednakowoż, „uczciwość w kwestiach dowodowych obejmuje wiele praw oraz aspektów proceduralnych. Okazało się, że to zagadnienie powinno zostać objęte odrębnym dokumentem, jest bowiem zbyt obszerne by zająć się nim w niniejszej zielonej księdze (…)” (własne tłum. z jęz. ang). Komisja Europejska dostrzega problem legalności dowodów w postępowaniu karnym i wpływu gwarancji procesowych w tym zakresie na prawo do uczciwego procesu.
Zdumiewają zatem poglądy dopuszczające procesowe wykorzystanie dowodów pośrednio nielegalnych, nawet z powołaniem się na konieczność zapewnienia trafnej reakcji karnej. Polityka karna państwa nie ma priorytetu nad wolnościami i prawami obywatelskimi, a nic jak dotąd nie wskazuje, aby nawet sprawcy najgorszych przestępstw byli wyłączeni spod ochrony konstytucyjnej. Zresztą argumentacja tych, którzy odrzucają doktrynę owoców zatrutego drzewa, jest w istocie bardzo krótkowzroczna. Nie można wykluczyć, że w niektórych sprawach zastosowanie tej koncepcji prowadzić będzie do uniknięcia odpowiedzialności karnej sprawcy. Należy jednak pamiętać, że sądy karne nie są od tego, by naprawiać konsekwencje błędów popełnionych przez organy ścigania. Dążenie do ujęcia i ukarania sprawcy nie może usprawiedliwiać naruszania praw i wolności obywatelskich. Podkreślić należy, że kwestia uznania doktryny owoców zatrutego drzewa nie ma nic wspólnego z legalną teorią dowodów. Na jej podstawie nie ocenia się wartości dowodowej poszczególnych dowodów, lecz ustala, które z nich tej ocenie mogą podlegać.
4. Uwagi de lege lata i de lege ferenda
Sytuacja istniejąca obecnie, kiedy w zasadzie naruszenie przepisów o przeprowadzaniu czynności dowodowych nie powoduje wyłączenia dowodów w ten sposób zdobytych, zachęca do działań nielegalnych lub na granicy prawa. Okazuje się bowiem, że „opłaca się” niekiedy działać z naruszeniem prawa, by zdobyć informacje lub dowody, ostatecznie bowiem i tak zostaną one użyte przeciwko oskarżonemu (podejrzanemu). Sądy w takich przypadkach uchylają się od dyskwalifikowania dowodów, powołując się właśnie na brak zasady owoców zatrutego drzewa w polskim prawie. W sądownictwie daje się zauważyć raczej tendencję do „łatania” postępowań przygotowawczych i przechodzenia do porządku dziennego nad bezpodstawnymi przeszukaniami, zatrzymaniami, okazaniami, wymuszonymi przesłuchaniami etc. Wielokrotnie problem jest kwitowany dość arbitralnym stwierdzeniem, że i tak przecież dowody podlegają swobodnej ocenie, a ocena dowodu uzyskanego wbrew regułom lub z ich naruszeniem powinna uwzględniać te okoliczności. A w takich przypadkach nie chodzi przecież o to, jak oceniane są dowody, lecz o to, które dowody będą w ogóle przedmiotem oceny. Inaczej mówiąc, chodzi o rozstrzygnięcie, czy określone zeznania, dokument czy rzecz mogą w konkretnej sprawie służyć jako dowód. Nie chodzi o tworzenie zamkniętego katalogu dowodów i określanie ich wartości przy ustalaniu faktów. To rozróżnienie dostrzegł Sąd Apelacyjny w Białymstoku w powołanym wyżej wyroku z 18 marca 2010 r. W pierwszej kolejności bowiem każdy sąd w sprawie karnej musi zdecydować, które z dowodów należy uznać za dopuszczalne, a następnie dopiero te dowody poddać ocenie. Sąd winien zatem zbadać, czy dowody zostały zdobyte zgodnie z prawem, a także czy nie stanowią one owocu zatrutego drzewa, a zatem czy nie są wynikiem innej, naruszającej prawo czynności lub zachowania. Przy czym wydaje się, że ocena taka powinna nie tylko uwzględniać brzmienie przepisów k.p.k., ale przede wszystkim przepisy Konstytucji RP i umów międzynarodowych wiążących Polskę, a także standardy wypracowane w orzecznictwie ETPCz.
Obecne brzmienie k.p.k. nie daje wprost podstawy do wstępnych rozstrzygnięć w przedmiocie dopuszczalności dowodów. Nie oznacza to jednak, że k.p.k. nie daje możliwości moderowania materiałem procesowym w ten sposób, by jeszcze przed wydaniem orzeczenia określić, jakie dowody będą służyły do czynienia ustaleń faktycznych. W przypadku wyraźnych zakazów dowodowych podstawą nieuwzględnienia wniosku dowodowego jest art. 170 § 1 pkt 1 k.p.k. Nie wydaje się, aby wykluczona była taka wykładnia powołanego przepisu, w ramach której za dowód niedopuszczalny uznawano by każdy dowód uzyskany pośrednio lub bezpośrednio w wyniku naruszenia prawa. Wydaje się również, że można by, w przypadkach, w których akt oskarżenia opiera się wyłącznie lub w znacznej mierze na dowodach uzyskanych niezgodnie z prawem, skorzystać z art. 339 § 3 pkt 2 k.p.k. Zgodnie z tym przepisem sprawę po wpłynięciu aktu oskarżenia kieruje się na posiedzenie w celu umorzenia postępowania z powodu oczywistego braku faktycznych podstaw oskarżenia. Podstawy faktyczne oskarżenia są wykazywane za pomocą dowodów, a zatem w przypadku ustalenia, że dowody zaoferowane przez oskarżyciela są pośrednio lub bezpośrednio nielegalne, a brak innych dowodów uzasadniających oskarżenie, należy przyjąć, iż zachodzi oczywisty brak faktycznych podstaw oskarżenia. Na tym etapie sąd nie będzie wydawał odrębnego postanowienia w przedmiocie dopuszczalności poszczególnych dowodów, lecz oceniając ich legalność, oceni również to, czy dowody legalnie uzyskane nadal stanowią wystarczającą podstawę oskarżenia. Jeśli po pominięciu dowodów zdobytych nielegalnie lub na podstawie nielegalnie uzyskanej informacji pozostałe dowody okażą się zbyt „słabe”, to wówczas zaktualizują się przesłanki uzasadniające umorzenie postępowania. Przy czym, jak wynika z treści art. 339 § 3 pkt 2 k.p.k., chodzi tutaj o braki faktyczne podstaw oskarżenia, a zatem należałoby przyjąć, że chodzi o dowody wskazujące sprawstwo oskarżonego. Natomiast po rozpoczęciu przewodu sądowego to sąd ostatecznie decyduje, co zostanie zaliczone w poczet materiału dowodowego – czy to poprzez odczytanie na rozprawie, czy też poprzez uznanie za ujawnione bez odczytywania. Nie ma przeszkód natury procesowej, by sąd, uznając, że określony dowód został zdobyty z naruszeniem prawa lub jest owocem zatrutego drzewa, pominął go już na etapie zaliczania w poczet materiału dowodowego.
Wydaje się, że wskazane jest uregulowanie expressis verbis w procedurze karnej kwestii dowodów bezpośrednio i pośrednio legalnych. Z praktycznego punktu widzenia etapem, na którym sąd mógłby orzekać w przedmiocie dopuszczalności określonych dowodów, jest tzw. wstępna kontrola aktu oskarżenia. Wówczas na posiedzeniu strony mogłyby wnosić o wyłączenie poszczególnych dowodów z materiału dowodowego. Wydaje się, że w tym zakresie sąd powinien prejudycjalnie rozstrzygnąć postanowieniem. Należałoby również wprowadzić do k.p.k. ogólny przepis, który wykluczałby opieranie ustaleń faktycznych niekorzystnych dla oskarżonego na dowodach uzyskanych bezpośrednio lub pośrednio z naruszeniem ustawy. Tym samym ustawodawca dałby wyraźny sygnał, że w polskiej procedurze karnej nie toleruje się takiego działania organów ścigania, które z naruszeniem prawa gromadzą dowody przeciwko jednostkom. Wykluczenie takich dowodów z podstawy faktycznej orzekania skutecznie gwarantowałoby prawo do rzetelnego procesu, a jednocześnie nadawałoby zasadzie równości broni w postępowaniu karnym realny wymiar. Jak bowiem można mówić o uczciwym, kontradyktoryjnym procesie, w którym strony dysponują równością broni, gdy strona siłą rzeczy silniejsza – oskarżyciel publiczny – może w każdym przypadku zaoferować dowody uzyskane z naruszeniem prawa, a sąd takie dowody uwzględnia, wydając niekorzystne dla oskarżonego orzeczenie? Konieczne jest także zobowiązanie sądu do badania dopuszczalności każdego z dowodów zgłaszanych w toku procesu przez oskarżenie. Wobec powyższego niezbędne jest również wprowadzenie jako bezwzględnej przyczyny odwoławczej oparcia orzeczenia na dowodach uzyskanych bezpośrednio lub pośrednio z naruszeniem ustawy. Tylko w takim układzie procesowym zakaz orzekania na podstawie nielegalnych dowodów będzie należycie spełniał swoje gwarancyjne funkcje. Wówczas równocześnie można by zrezygnować z zaskarżalności zażaleniem postanowienia w przedmiocie dopuszczalności dowodów z uwagi na sposób ich zdobycia. W takiej sytuacji oskarżony, jeśliby nie zgadzał się z rozstrzygnięciem sądu, mógłby je kwestionować w apelacji.
5. Zakończenie
Problematyka zakazu spożywania owoców zatrutego drzewa niesie ze sobą wiele szczegółowych zagadnień i problemów praktycznych, które z oczywistych przyczyn nie zostały nawet wspomniane w niniejszym artykule. Niniejszy artykuł stanowi tylko niewyraźny rys zagadnienia procesowego wykorzystania dowodów uzyskanych nielegalnie. Doktryna owoców zatrutego drzewa, początkowo całkowicie odrzucana w kontynentalnych systemach prawnych, zdaje się powoli nabierać w Europie prawa obywatelstwa. Wydaje się, że prędzej czy później przeprowadzenie dyskusji nad tą problematyką stanie się koniecznością. Pozostaje tylko wyrazić nadzieję, że dyskusja ta nie będzie polegała wyłącznie na powtarzaniu argumentów na rzecz odrzucenia doktryny owoców zatrutego drzewa.