Zainstaluj aplikację Palestra na swoim urządzeniu

Palestra 10/2016

Palestra i paideia

P oczątki aplikacji adwokackiej to udział w wykładzie prowadzonym przez adwokata. Szkolenie zaczyna się od nauki prawa karnego, siłą rzeczy więc aplikanci stykają się z doświadczonymi karnistami. W trakcie zajęć zazwyczaj dochodzi do dyskusji, podczas której pada sakramentalne pytanie, co zrobić, by zostać wybitnym adwokatem. Oczywiście nie ma na to uniwersalnej recepty, ale jedno jest pewne – do tego potrzebna jest duża wiedza, zarówno prawnicza, jak i ogólna. Nikt nie przeprowadzi skutecznej obrony zakończonej wybitnym przemówieniem bez znajomości nie tylko prawa, lecz także historii, literatury czy filozofii. Zatem pierwsza rada jest taka, że trzeba dużo czytać. Wykładowcy podają lektury, które wywarły największy wpływ na ich życie zawodowe. Padają różne tytuły: O powołaniu adwokatury i sztuce obrończej Ferdynanda Pa­yena, Adwokat diabła Iaina Morleya, W imieniu obrony Irvinga Stone’a czy Widziane z ławy obrończej Anieli Steinsbergowej. Niektórzy polecają przemówienia z procesu brzeskiego, inni mowy oskarżycielskie w procesie toruńskim, jeszcze inni wskazują różne antologie słynnych mów sądowych. Naszym marzeniem jest, by w przypadku takiego pytania padała niezmiennie odpowiedź – czytaj „Palestrę”, bo tam dowiesz się wszystkiego, co będzie ci potrzebne w zawodzie. „Palestra” po raz pierwszy ukazała się w 1910 r. Systematycznie ukazywała się od 1924 r., kształtując myśl pokolenia międzywojennych adwokatów. Po wojnie jej wydawanie zostało wznowione w 1956 r., a zatem w tym roku obchodzimy sześćdziesięciolecie nieprzerwanego jej istnienia. Autorów tego tekstu różni pokolenie, bo jeden z nas jest jeszcze aplikantem, drugi zaś spędził 30 lat na ławie obrończej. Z perspektywy tej różnicy wieku i doświadczeń postanowiliśmy wspólnie zastanowić się, czego byśmy oczekiwali w przyszłości od „Palestry”, tak by połączyła potrzeby i oczekiwania wszystkich adwokackich pokoleń.

Etymologicznie słowo „palestra” wywodzi się od starogreckiego palaistra (παλαίστρα), oznaczającego przede wszystkim szkołę zapasów, miejsce ćwiczeń zapaśniczych. Jednakże Henry George Liddell i Robert Scott w swoim A Greek-English Lexicon podają również metaforyczne znaczenie tego słowa – „szkoła”.H. G. Liddell, R. Scott, A Greek-English Lexicon revised and augmented throughout by Sir Henry Stuart Jones with the assistance of Roderick McKenzie, Oxford Clarendon Press 1940, s.v. „παλαίστρα”. W ten sposób wyrażenia palaistra (παλαίστρα) użył m.in. Longinus w swym traktacie De sublimitate, pisząc o Ksenofoncie i Platonie, że byli ek tes Sokratous palaistras (έκ τῆς Σωκράτους παλαίστρας), tj. ze szkoły Sokratesa.Longinus, De Sublimitate, Ed. William Rhys Roberts, 4.4. Szczęśliwie polisemantyczne określenie adwokatury, stanowiące także tytuł najważniejszego w Polsce adwokackiego pisma, obejmuje etymologicznie swym zakresem tę dziedzinę, która była, jest i zawsze będzie niezwykle istotna – dziedzinę wychowania i kształcenia, dziedzinę paidei.

Terminem paideia (παιδεία) określane było przez Greków formowanie człowieka od najmłodszych lat przez edukację i wychowanie. Szczególne znaczenie terminowi temu nadał Platon, opierając swój system wychowania na pojęciu prawdy, którą można poznać dzięki rozumowi. Jednakże, jak wskazuje Juliusz Domański, rozgałęzienia semantyczne słowa paideia są dość liczne, a towarzyszące mu konotacje bogate i subtelne zarazem. Paideia to z jednej strony „dzieciństwo”, „młodość” i „młodzież”, z drugiej zaś „uprawa” i „hodowla”. Wreszcie paideia oznacza także „kulturę” w sensie intelektualnym i duchowym.

U Platona ostatecznym celem paidei miało być ukształtowanie przywódcy, który dobrze znałby się na sprawach państwa. Swym systemem wychowawczym filozof obejmował jednakże wszystkich obywateli, także kobiety. Dzięki zwróceniu ich uwagi na kulturę wyższą uwrażliwiał na Piękno, Dobro i Prawdę.

Czas pokazał, że szczególne znaczenie, jakie Platon przypisywał wychowaniu i wykształceniu obywateli, nie jest przypadkowe. Dość banalne jest stwierdzenie, że rozstrzyganie wielu kwestii na poziomie legislacyjnym stałoby się zbędne, gdyby obywatele byli od początku skrupulatnie przygotowywani do partycypowania w życiu społecznym. Nie istniałaby bowiem żadna konieczność narzucania społeczności poszczególnych rozwiązań przez władze państwowe, gdyby społeczeństwo obywatelskie samo radziło sobie z wytyczaniem celów i samoorganizacją ukierunkowaną na ich realizację.Por. Platon, Prawa, tłum. M. Mayowska, Warszawa 1997, s. 339: „Ze wstrętem właściwie i wstydem zabieramy się do stanowienia praw, które zamierzamy teraz stanowić. Mamy je przecież stanowić dla państwa, o którym powiadamy, że będzie urządzone najlepiej, jak tylko można, i wyposażone we wszystko, co sprzyja uprawianiu cnoty. Sama więc już myśl, że może w takim państwie znaleźć się ktoś zdolny do popełnienia najstraszliwszych zbrodni, jakie powstają w innych państwach na skutek panującego w nich zepsucia, i że ustanowić trzeba surowe prawa, które by odstraszały od zbrodniczych czynów i karały, jeżeliby ktoś poważył się je popełnić, ponieważ obawiamy się, że może to zdarzyć się i u nas, sama więc już taka myśl i obawa przejmuje nas poniekąd, jak powiedzielibyśmy, wstrętem i wstydem. Skoro jednak nie dla synów bożych stanowimy teraz prawa, nie dla herosów, jak starożytni prawodawcy, o których wieść głosi, że i sami pochodzili od bogów, i dla potomków bogów ustanawiali swe prawa, ale ludźmi jesteśmy i dla zrodzonych z ludzkiego nasienia stanowimy prawa, nie można brać nam za złe, że obawiamy się, czy któryś z naszych obywateli nie będzie w swej nieprawości tak sobie zatwardziały, że podobnie jak ziarna o rogowej twardej powłoce, które nie miękną, gdy je gotować na ogniu, nie zmięknie pod wpływem najsurowszych praw”. Kreowanie w społeczeństwie właściwej świadomości prawnej wspomagane jest przez działalność niezależnej adwokatury – palestry.

Zgodnie z etymologicznym znaczeniem zarówno palestra, jako ogół adwokatów, jak i „Palestra”, jako pismo adwokackie, związana jest z dydaktyką co najmniej na trzech płaszczyznach – intensywnego samokształcenia adwokatów, szkolenia aplikantów adwokackich, wreszcie działalności wychodzącej na zewnątrz, w szczególności w dziedzinie rozwoju nauki prawa i zwiększania świadomości prawnej społeczeństwa. „Palestra” jako głos adwokatury ma wobec niej rolę służebną, a zatem winna być pomocą w realizacji jej zadań, także na styku palestry i paidei.

Szkolenie aplikantów adwokackich

Historycznie polskie tradycje szkolenia zawodowego adwokatów nie zawsze były imponujące. W szkołach szlacheckich I Rzeczypospolitej nauczano prawa w stopniu podstawowym, ale nie miało to wiele wspólnego z kształceniem adwokackim. Praktykantów adwokackich zwano w tym czasie „torbiferami”, ponieważ nosili teczki za swoimi nauczycielami zawodu. Na początku XIX w. założono Szkołę Prawa Feliksa Łubieńskiego, której działalność zasadniczo poprawiła stan wiedzy prawniczej kandydatów do zawodu adwokata, lecz nie rozwiązało to wszystkich problemów związanych z właściwym przygotowaniem przyszłych palestrantów. Należy jednak odnotować, że w tym czasie ustanowiono trójstopniowość zawodu adwokata. Grupa zawodowa dzieliła się zatem na patronów, adwokatów i mecenasów. Podział ten przyczynił się do poprawy sytuacji w zakresie doskonalenia zawodowego, lecz bardzo szybko został zlikwidowany. Z kolei w czasach Królestwa Polskiego istniała adwokatura przysięgła. Młodzi adwokaci określani byli mianem „pomocników adwokatów przysięgłych”. Według Romana Łyczywka określenie to nie wskazuje na przyznawanie szczególnej rangi kwestii specjalistycznego przygotowania zawodowego młodych adwokatów.Por. R. Łyczywek, Uwagi o metodyce pracy adwokata, „Palestra” 1985, nr 9, s. 2. Zaborcy dbali, by nie wykształcił się w polskiej adwokaturze samorząd, który zająłby się kształceniem adeptów. Postulaty w tej dziedzinie były przedstawiane przez wielu wybitnych adwokatów, spośród których wymienić należy Ignacego Lubicza-Czerwińskiego, Dawida Torosiewicza oraz Adolfa Suligowskiego.Tamże.

W dwudziestoleciu międzywojennym nie udało się stworzyć dobrze funkcjonującego systemu kształcenia przyszłych adwokatów, co w dużej mierze było wynikiem różnorodności stanów prawnych na terenach Polski niepodległej. Mecenas Roman Łyczywek, który w tym czasie odbywał aplikację adwokacką, wspominał, że jego patron poświęcił mu dużo czasu i uwagi, natomiast nie pamięta, by w jakimś istotnym stopniu wpłynął na niego ogólniejszy system szkolenia.Tamże, s. 3. By zdobyć możliwość nauczenia się zawodu, aplikanci częstokrotnie musieli płacić swoim patronom za możliwość nauki. Systemowo kształceniem aplikantów adwokackich zajęto się dopiero po drugiej wojnie światowej.

Pisząc o znaczeniu takiego szkolenia na łamach „Palestry” w artykule pt. W sprawie programów szkolenia aplikantów adwokackich, mec. Ireneusz Chojnacki stwierdził, że nie zachodzi potrzeba snucia rozważań na temat, jak ważne jest i jakie znaczenie ma szkolenie aplikanta adwokackiego dla rozwoju jego umiejętności zawodowych.I. Chojnacki, W sprawie programów szkolenia aplikantów adwokackich, „Palestra” 1986, nr 10–11, s. 15. Owo kształcenie odbywało się dwutorowo. Z jednej strony nauczycielem był patron, który na wzorach wywodzących się z doświadczeń cechowych uczył adepta adwokackiego fachu, początkowo zabierając go ze sobą na prowadzone przez siebie sprawy, a następnie zlecając mu samodzielne występowanie przed sądem. Obok wiedzy nabywanej od mistrza aplikant w ramach szkolenia zawodowego uczestniczył w wykładach prowadzonych przez najwybitniejszych adwokatów. Gdy mec. Chojnacki kreślił swoje uwagi 30 lat temu, szkolenie aplikantów adwokackich miało zupełnie inną formułę i zagadnienie jego doskonalenia w praktyce napotykało na inaczej zdefiniowane problemy. Ów funkcjonujący przez wiele lat system zatrząsł się w posadach z chwilą otwarcia dostępu do adwokatury, co spowodowało, że w miejsce kształcenia rocznie w skali Warszawy kilkunastu adwokatów konieczne stało się zadbanie o wykształcenie kilkuset. Spowodowało to zerwanie dotychczasowych bardzo bliskich więzów wewnątrzkorporacyjnych. Członkowie palestry stali się dla siebie anonimowi. Adwokatura, ze względu na swoją dotychczasową liczebność, nie była przygotowana do zapewnienia takiej liczby patronów, którzy mogliby zapewnić indywidualną opiekę i nadzór nad nowymi aplikantami. W miejsce rad i nadzoru mistrza aplikanci często pozostawieni zostali samym sobie, w ogóle nie praktykując lub pracując w instytucjach wymagających od nich efektów, lecz niedających rad i wskazówek, jak te efekty osiągnąć. Same zaś wykłady zapewniane przez komisję szkolenia nie były w stanie uzupełnić braków w wiedzy, którą dotychczas zdobywało się przez indywidualną pracę z patronem. W konsekwencji wyrosło pokolenie, które zdobywszy wiedzę prawniczą niezbędną do uzyskania tytułu adwokata, nie uzyskało żadnego doświadczenia, jak ten zawód w praktyce wykonywać.

Problemem zasadniczym jest zatem charakter relacji patron–aplikant w ogólności. Zgodnie z art. 76 ust. 4 i 5 Prawa o adwokaturze aplikant adwokacki odbywa aplikację adwokacką pod kierunkiem patrona wyznaczonego przez dziekana okręgowej rady adwokackiej, zadaniem patrona jest zaś przygotowanie aplikanta adwokackiego do wykonywania zawodu adwokata. Liczebność aplikantów adwokackich sprawia jednak, że wielu z nich nie ma patrona jeszcze długo po rozpoczęciu aplikacji, a zaledwie garstka może cieszyć się tą relacją w kształcie, w jakim została ona zadekretowana w ustawie. Regulamin odbywania aplikacji adwokackiej w § 10 ust. 2 nakłada wymagania, jakie musi spełnić kandydat na patrona. Taką funkcję może bowiem sprawować jedynie adwokat, który:

  • jest wpisany na listę adwokatów wykonujących zawód i wykonuje zawód adwokata od co najmniej 5 lat,
  • nie jest karany orzeczeniem sądu dyscyplinarnego,
  • wyraził zgodę na podjęcie się obowiązków patrona i złożył pisemne oświadczenie, że znane są mu obowiązki patrona.

Nie sposób kwestionować skutecznie wymogu polegającego na konieczności posiadania przez przyszłego patrona 5 lat doświadczenia w zawodzie. Z perspektywy formalnej jest to jednak istotna przeszkoda w zapewnieniu każdemu aplikantowi realnej szansy nauki od patrona. Zważmy także, że zgodnie z § 10 ust. 6 Regulaminu odbywania aplikacji adwokackiej adwokat może być patronem nie więcej niż trzech aplikantów, a w szczególnie uzasadnionych wypadkach – na jego wniosek i za zgodą okręgowej rady adwokackiej – większej liczby. W obecnej sytuacji jest oczywiste, że szczególnie uzasadnione przypadki nie są już wyjątkiem od zasady.

Z konieczności szkolenie aplikantów adwokackich dziś nabrało charakteru masowego. Wyjątkiem mogą być szkolenia organizowane przez małe izby adwokackie, jak w Radomiu, gdzie na aplikację adwokacką przyjęto w 2015 r. jedynie 10 osób. Takie warunki gwarantują bezpośredni kontakt z adwokatami i sędziami prowadzącymi szkolenie, co jest z pewnością nieocenione.

Faktem niezaprzeczalnym jest jednak, że przygotowanie do wykonywania zawodu wciąż wymaga systemowych korekt. Co można z tym zrobić? Ciekawym, lecz z perspektywy opisywanych problemów niemożliwym dziś do zrealizowania postulatem mec. Chojnackiego – i prawdę mówiąc, już wówczas, gdy autor kreślił swoje uwagi, trudnym do zrealizowania, aczkolwiek z pewnością mogącym przynieść sporo pożytku – był pomysł, aby kierownik szkolenia aplikantów adwokackich organizował kontrolę nad działalnością aplikantów w sferze niezauważalnej dla patrona. Mowa tu o wystąpieniach aplikanta przed sądem. O ile bowiem patron może udzielić aplikantowi wszelkich wskazówek co do postępowania oraz zagadnień prawnych, jakie na tle sprawy mogą mieć znaczenie istotne, o tyle z reguły nie jest w stanie zweryfikować, czy aplikant do tych wskazówek się zastosował. Mecenas Chojnacki postulował zatem, by na rozprawy z udziałem aplikantów wysyłać emerytowanych adwokatów, którzy dysponują większymi możliwościami czasowymi i doświadczeniem. Dzięki temu aplikant, spodziewając się, że w charakterze publiczności na sali zasiadał będzie oceniający go adwokat, zawsze starałby się o najlepsze przygotowanie, a w konsekwencji z jednej strony liczyć mógłby na wszelkie płynące z pozytywnej oceny jego pracy profity, z drugiej zaś gotowy musiałby być na wszelkie następstwa oceny negatywnej.Tamże, s. 17–18.

Czy jest zatem jakaś rada na niedostatki szkolenia aplikantów adwokackich? Zanim podejmiemy próbę odpowiedzi na to pytanie, warto spojrzeć szerzej na proces kształcenia palestrantów.

Doskonalenie zawodowe adwokatów

Uchwała nr 57/2011 Naczelnej Rady Adwokackiej z 19 listopada 2011 r. o doskonaleniu zawodowym adwokatów zmieniana uchwałą nr 70/2012 Naczelnej Rady Adwokackiej z dnia 17 marca 2012 r. oraz uchwałą nr 49/2015 Naczelnej Rady Adwokackiej z dnia 13 listopada 2015 r.Tekst jednolity Obwieszczenia Prezydium Naczelnej Rady Adwokackiej z dnia 15 grudnia 2015 r. w sprawie ogłoszenia jednolitego tekstu „O doskonaleniu zawodowym adwokatów”. na wstępie głosi: „Najwyższe kwalifikacje zawodowe adwokata, obok kwalifikacji etycznych, stanowią warunek, a jednocześnie gwarancję realizacji jego społecznej roli w Rzeczypospolitej Polskiej i w zjednoczonej Europie. Podnoszenie kwalifikacji zawodowych jest niezbywalnym prawem i obowiązkiem każdego adwokata. Realizacja tego prawa i obowiązku następuje poprzez samokształcenie oraz udział adwokatów w różnych formach szkolenia, w tym zwłaszcza organizowanych przez samorząd adwokacki”.

Niezwykle istotnym elementem wykonywania zawodu adwokata jawi się samokształcenie. Uchwała nr 57/2011 NRA w § 4 wskazuje, że samokształcenie wyraża się bądź w przygotowaniu i publikacji opracowania o charakterze naukowym oraz publicystyczno-prawnym, bądź w przygotowaniu i przeprowadzeniu wystąpienia w ramach szkoleń zawodowych organizowanych przez samorząd zawodowy adwokatury lub szkoleń, seminariów, konferencji lub wykładów organizowanych przez inne instytucje. Wydaje się jednak, że samokształcenie zdefiniowano w ten sposób na potrzeby weryfikacji, czy rzeczywiście adwokaci doskonalą się zawodowo. Łatwiej jest bowiem poznać to po owocach w postaci napisanych artykułów i monografii lub przeprowadzonych szkoleń niż kontrolować np. liczbę przeczytanych przez adwokata branżowych publikacji w skali miesiąca. A przecież samokształcenie to także te działania autodydaktyczne, które podejmowane są w zaciszu własnych gabinetów. Coraz szersza oferta wydawnicza obejmująca publikacje z zakresu metodyki pracy adwokata pozwala na zdobycie podstaw potrzebnej wiedzy zarówno adwokatom, jak i aplikantom adwokackim.Z. Czeszejko, Metodyka pracy zawodowej adwokata, Warszawa 1968; D. Świecki, Czynności procesowe obrońcy i pełnomocnika w sprawach karnych, Warszawa 2015; S. Jaworski, Metodyka pracy adwokata w sprawach karnych, Warszawa 2013; K. Pawelec, Zarys metodyki pracy obrońcy i pełnomocnika w sprawach przestępstw i wykroczeń drogowych, Warszawa 2012; H. Pietrzkowski, Czynności procesowe zawodowego pełnomocnika w sprawach cywilnych, Warszawa 2014; A. Tomaszek, Metodyka pracy adwokata w sprawach cywilnych, Warszawa 2016. Niestety większość tych publikacji skupia się jedynie na kwestiach prawnych, nie wskazując młodym adeptom rozwiązań w zakresie organizacji pracy.

Remedium na problemy?

Sytuacja, w której część aplikantów została pozbawiona realnej szansy uczenia się bezpośrednio od patrona, daje „Palestrze” możliwość, a wręcz nakłada na nią obowiązek, by lukę tę wypełniła. Aplikanci zadają sobie bowiem szereg podstawowych pytań – w jaki sposób rozmawiać z klientem, jak przygotować taktykę obrony, jak zachować się na sali sądowej, jak wygłosić przemówienie. Odpowiedzi na nie może udzielić adwokat chcący podzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem z młodszymi kolegami. Mogłoby to następować poprzez stałe publikowanie praktycznych porad na łamach „Palestry” przez najbardziej doświadczonych adwokatów. Dodatkową szansę dają obecne możliwości techniki, gdyż obok „Palestry” papierowej możliwe jest jej wydawanie elektroniczne, gdzie obok tekstów mogłyby być zamieszczane wykłady adwokatów wygłaszane zarówno w ramach obowiązkowych szkoleń, jak i przy innych okazjach. Stara zasada adwokacka mówi, że dużo lepiej jest uczyć się na cudzych błędach niż na własnych. Jednak wzorce trzeba czerpać od tych największych. Z tym zaś jest ten problem, że za wcześnie odchodzą. Wielu spośród aplikantów rozmawia o wspaniałych wystąpieniach Władysława Pocieja czy Tadeusza de Viriona, nie zdając sobie sprawy, jak one faktycznie brzmiały. Wspaniałą rolą edukacyjną „Palestry” byłoby archiwizowanie rozmów z wielkimi adwokatami czy utrwalanie ich wystąpień, by na ich przykładzie uczyć kolejne pokolenia. Działa nie takie nie tylko spełniłoby funkcję edukacyjną, lecz także prowadziłoby do utrwalenia pamięci o adwokackiej tradycji. Jeżeli młodzi o historycznych procesach i życiorysach adwokatów potrafią czytać z zapartym tchem, warto doprowadzić do tego, by miejscem takich prawdziwych inspiracji były łamy „Palestry”.

Dobrą tradycją stałoby się również publikowanie na łamach „Palestry” specjalnych artykułów poświęconych metodyce pracy adwokata. W publikacjach tych mogłyby być poruszane wszelkie zagadnienia, od organizacji biura, przez systematyzowanie wiedzy prawniczej, aż po konkretne rozwiązania prawne napotykanych w praktyce zagadnień. Słowem wszystko, co dotyczy prakseologii pracy adwokata.

Wzorem dla tej inicjatywy niech stanie się polemika między dwoma adwokatami – Juliuszem Leszczyńskim i Romanem Łyczywkiem.R. Łyczywek, Uwagi o metodyce pracy adwokata, „Palestra” 1985, nr 9, s. 1–8; J. Leszczyński, Z problematyki pracy adwokata, „Palestra” 1986, nr 7, s. 10–17. Przedstawiając na łamach „Palestry” swoje przemyślenia o metodyce pracy adwokata, dowiedli, że jest to żywa i trudno uchwytna materia. Na ten stan rzeczy składa się wiele przyczyn. Dwie wydają się oczywiste. Po pierwsze, nie ma adwokata idealnego, po drugie, czas przynosi zmiany na rynku prawniczym, co pociąga zmiany w wymaganiach klientów. Z konieczności zatem każdy styl pracy adwokata jest niedoskonały. Można jednak spośród poglądów doświadczonych adwokatów wybrać te, które nam odpowiadają, a jeśli na drodze empirii potwierdzi się ich wartość, stanowić to będzie oczywistą korzyść.

Należy zauważyć, że zagadnienia adaptacji do wymagań klientów i rynku usług prawnych, tj. m.in. zagadnienia związane z organizacją pracy adwokata, organizacją kancelarii prawnej, informatyzacją i wykorzystaniem nowych technologii, opodatkowaniem usług świadczonych przez adwokatów, marketingiem usług prawniczych oraz kontaktów z klientami, stanowią zgodnie z § 5 lit. g uchwały nr 57/2011 NRA przedmiot doskonalenia zawodowego adwokatów. Proponowana inicjatywa realizowałaby zatem wprost wskazania NRA w zakresie samodoskonalenia adwokatów.

Nauka prawa i adwokaci

Jednym z doniosłych pól działalności adwokatów jest nauka prawa. W ramach tej dyscypliny, należącej do nauk społecznych, daje się zaobserwować swoiste sprzężenie zwrotne. Z jednej strony normy rządzące życiem społecznym warunkują jej rozwój, z drugiej zaś ustalenia poczynione przez teoretyków prawa kształtują owe normy. W innym, nieco węższym, ujęciu można zobrazować tę relację jako wzajemne oddziaływanie na siebie prawa stanowionego i nauki prawa. Krytyczne spojrzenie na obowiązujące normy prowadzi do rozwoju nauki prawa, a wypracowane na jej gruncie pryncypia prowadzą do emendacji obowiązujących regulacji prawnych.Por. R. Łyczywek, Adwokatura i nauka (Uwagi w związku z projektowaną sesją), „Palestra” 1986, nr 2, s. 16.

Twórcom konkretnych regulacji prawnych co do zasady towarzyszy wiara w sprawczą moc przepisów, tj. że ich wprowadzenie zmieni postawy i sposób działania jednostek. Nie zawsze wiara ta jest uzasadniona, szczególnie wówczas, gdy w miarę upływu czasu okazuje się, że z owych przepisów w praktyce dekodowane są inne normy niż zamierzone przez twórcę i pożądane w społeczeństwie, innymi słowy – że funkcjonowanie przepisów skutkuje nieprzewidzianymi kosztami społecznymi.Por. tamże.

Gdy negatywne oddziaływanie konkretnych przepisów na życie społeczne jest widoczne na pierwszy rzut oka, wprowadzenie reform winno być tego naturalną konsekwencją. Jednakże takie sytuacje należą do rzadkości, a przeprowadzenie zmian w obowiązującym prawie wymaga wnikliwej obserwacji funkcjonowania przepisów i analizy zarówno zamierzonych, jak i niezamierzonych skutków danej regulacji prawnej. Zgodzić należy się z uwagą mec. Romana Łyczywka, że obserwacje takie nie mogą być skutecznie przeprowadzone przez ludzi, których życie toczyło się jedynie w gabinetach akademickich. Więcej bowiem warte jest opracowanie prawnika-praktyka powstałe podczas pracy zawodowej i na marginesie konkretnego postępowania, które dostarcza problemów praktycznych, niż referat młodego pracownika naukowego, który posiłkuje się innymi opracowaniami.Por. tamże, s. 17. Powyższe w żaden sposób nie falsyfikuje twierdzenia, że każde opracowanie naukowe powinno czynić zadość wymaganiom metodologii. Niedostatki w tej dziedzinie nie uczynią wartościową żadnej analizy, choćby najbardziej doświadczonego praktyka prawa.

Trudno oddzielić teorię prawa od praktyki, jeśli ta pierwsza nie ma pozostać jedynie sztuką dla sztuki. Na przestrzeni lat tę ścisłą zależność rozumiało wielu adwokatów, którzy łączyli praktykę zawodową z działalnością akademicką. Rzetelne sprawozdanie w tym zakresie czytelnik odnajdzie w opracowaniu Adama Redzika i Tomasza Kotlińskiego pt. Historia Adwokatury.A. Redzik, T. J. Kotliński, Historia Adwokatury, Warszawa 2012, s. 240–246, 390. Dość powiedzieć, że w przeszłości zawód adwokata wykonywali: Maurycy Allerhand, Józef Rosenblatt, Jerzy Lande, Jan Gwiazdomorski, Jerzy Stefan Langrod, Ernest Till, Aleksander Doliński, Witold Świda, Leon Peiper, Zdzisław Papierkowski, Marian Cieślak, Jerzy Śliwowski, Alfred Kaftal, Lech Falandysz i Zbigniew Hołda. Współcześnie adwokatami są profesorowie zajmujący się prawem karnym: Jarosław Majewski, Piotr Kardas, Zbigniew Ćwiąkalski, Janusz Raglewski, Jacek Giezek, Robert Zawłocki, Wojciech Cieślak. Wybitnymi adwokatami są także cywilista Janusz Szwaja, specjalista od prawa gospodarczego i handlowego Stanisław Sołtysiński, a także znakomici historycy prawa Wacław Uruszczak i Witold Wołodkiewicz. Choć nie jest to pełny katalog uczonych adwokatów, to jednak daje pewne pojęcie o skali zjawiska łączenia pracy akademickiej z praktyką adwokacką.

Wydaje się, że adwokaci zajmują najlepszy punkt obserwacyjny, z którego widać doskonale funkcjonowanie norm w praktyce, w szczególności dlatego, że nabywają oni informacje także o tym, jak toczy się życie obok norm i naprzeciw nim.Por. R. Łyczywek, Adwokatura i nauka, s. 17. Ich publikacje nie tylko służą rozwojowi myśli prawniczej, lecz także umacniają pozycję i autorytet adwokatury w rozwoju i kształtowaniu prawa, czego konsekwencją był udział wielu adwokatów w komisjach kodyfikacyjnych przygotowujących nowe rozwiązania ustawowe. Należy zatem zachęcać adwokatów, by poświęcali czas na refleksje, zwłaszcza nad sprawami precedensowymi, które mogą skutkować rzetelnymi opracowaniami o charakterze naukowym.

Dydaktyka i działanie na rzecz zwiększania świadomości prawnej społeczeństwa

Niestety naukowe publikacje prawnicze nie mają szerokiego grona odbiorców. Wpływ takich opracowań na kształtowanie świadomości prawnej społeczeństwa jest zatem dość ograniczony. Wynika to przede wszystkim z faktu, że są to często artykuły i monografie hermetyczne, pisane specjalistycznym językiem. Adwokaci jednakże, wykonując na co dzień swoją pracę, stanowią łącznik pomiędzy niedostępnym dla przeciętnego zjadacza chleba światem wykładni przepisów i teorii prawa a zwykłą rzeczywistością, w której normy znajdują zastosowanie. Adwokat w sposób zrozumiały dla klienta musi mu bowiem przedstawić jego sytuację i poinformować o prawie, które w jego przypadku znajdzie zastosowanie. Musi wyjaśnić mu pojęcia prawne zarówno z zakresu prawa materialnego, jak i procesowego, relewantnego z perspektywy sprawy klienta.

Wytłumaczenie sensu i kontekstu społecznego przepisów stanowi obowiązek adwokata. Mecenas Roman Łyczywek uważał, że obowiązek ten jest szerszy i że z reguły polega na uzasadnieniu celowości lub nieodzowności regulacji, a już z pewnością na obronie jej autorytetu w ramach porządku prawnego.R. Łyczywek, Mandant adwokata w procesie karnym – mało widoczny uczestnik procesu, „Palestra” 1986, nr 7, s. 17 i n. Nie wydaje się to jednak być poglądem słusznym. Świadomość prawna społeczeństwa obejmuje wszakże również aspekt oceny zasadności istnienia i skuteczności danej regulacji prawnej w praktyce. W przeciwnym razie obywatel mógłby jedynie przyjmować do wiadomości, że skoro takie są normy, to widocznie tak być musi, ale przecież nie jest to prawdą. Spojrzenie krytyczne na obowiązujące prawo może przynieść wiele pożytku. Jeśli bowiem dana regulacja jest zupełnie nietrafiona i przynosi szkody w postaci nieprzewidzianych i niezamierzonych kosztów społecznych, to rolą adwokata jest uświadomić to klientowi. Im więcej uświadomionych jednostek, tym mądrzejsze społeczeństwo. A im społeczeństwo mądrzejsze, tym bardziej uodpornione na populistyczne głosy polityków, którzy często wykorzystują zmianę prawa jako remedium na wszelkie społeczne bolączki. To zadanie adwokata nie powinno się ograniczać jedynie do wskazywania niedoskonałości prawa klientom, lecz powinno polegać także na wskazywaniu systemowych błędów ustawodawcy, a w konsekwencji domaganiu się od ustawodawcy zmiany błędnych i nieżyciowych rozwiązań.

Rola „Palestry”

Do przekazywania wiedzy potrzebny jest nośnik. Adwokackie pismo „Palestra” nieprzerwanie od 60 lat podnosi stan wiedzy o prawie i orzecznictwie sądowym. Artykuły publikowane w „Palestrze” nie są co prawda poradnikami, ale w każdym zeszycie odnaleźć można przegląd orzecznictwa: SN, TK, NSA, ETPCz, TS UE, glosy, informacje o ciekawych konferencjach, książkach, wydarzeniach. W „Palestrze” zamieszczane są także relacje z najważniejszych wydarzeń w samorządzie adwokackim oraz z posiedzeń NRA. Każdego miesiąca „Palestra” dostarcza kilka artykułów, najczęściej problemowych o charakterze naukowym, które często są praktyczne zarazem. Od czasu do czasu dotyczą także historii adwokatury oraz teorii i filozofii prawa.

„Palestra” jest czasopismem, które ma potencjał, by uzupełniać niedostatki na wszystkich płaszczyznach prawniczej paidei zakreślonych powyżej. Stanowić może znakomite źródło wiedzy o wykonywaniu zawodu dla aplikantów adwokackich i adwokatów. Może ponadto służyć każdemu w poznaniu obowiązującego prawa. Smutne jest, że pojawiają się głosy, iż we współczesnym, rozpędzonym świecie „Palestra” staje się niepotrzebna. Brak potrzeby edukacji jest głosem tych, którym ta edukacja gdzieś umknęła. Tym większe wyzwanie dla redakcji na nadchodzące lata.

0%

In English

Palestra and paideia

This paper deals with the relation between denotations of the terms„palestra” and „paideia”. The authors presentthe etymology of the word „palestra” and reveal its close relationship with the area of upbringing and education– paideia. They subsequently analyse this relation on three levels: self-study of advocates, the education of legal apprentices, and in the field of the Bar’s activity concerning the development of legal science and the increase in legal awareness in the society. The consideration leads to some remarks on the role of the Bar’s journal „Palestra”, that can resolve allshortcomings in the field of legal education.

Informacja o plikach cookies

W ramach Strony stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze Strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Możecie Państwo dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce internetowej w każdym czasie. Więcej szczegółów w "Polityce Prywatności".