Zainstaluj aplikację Palestra na swoim urządzeniu

Palestra 1-2/2011

Zwyczajowe dowody wdzięczności jako okoliczność uchylająca bezprawność

Kategoria

Udostępnij

F unkcjonuje w naszym społeczeństwie zwyczaj wręczania i przyjmowania pewnych dowodów wdzięczności za określone zachowania, jak też dokonane czynności. Uznawany jest on nie tylko za dopuszczalny, ale niekiedy wręcz za konieczny, gdyż brak jego kultywowania zarówno po stronie wręczających, jak i przyjmujących, mógłby być poczytany za nietakt, czy wręcz przejaw nieposzanowania społecznie uznanych reguł. Bywa jednak i tak, że chcący w ten sposób wyrazić swą wdzięczność, jak i ci, którzy dowód tego mieliby otrzymać, nie do końca są pewni, czy taki, a nie inny tego dowód można wręczyć i otrzymać, czy jego charakter i wartość mieszczą się w dopuszczalnych ramach, czy też może poza nie wykraczają.

Wątpliwości te rodzą istotne implikacje prawne, bowiem istnieje dość cienka granica pomiędzy zwyczajowymi dowodami wdzięczności traktowanymi jako kontratyp a łapówką, której wręczanie i przyjmowanie jest przestępstwem. Wbrew pozorom jednoznaczne i uniwersalne wytyczenie tej granicy nie jest proste, co jednak nie zwalnia od podjęcia próby w tym zakresie, tym bardziej że ma to niebagatelne znaczenie praktyczne, a przedstawiciele nauki prawa ujmują kwestię tę niejednakowo. Chodzi więc o ustalenie, jakie przedmioty stanowić mogą owe dowody wdzięczności, jaka ich wartość może być uznana za dopuszczalną, czy każda osoba, niezależnie od wykonywanego zawodu, sprawowanej funkcji czy zajmowanego stanowiska, może być ich beneficjentem, a także w jakich okolicznościach można wręczać i przyjmować takie przedmioty, aby nie narazić się na odpowiedzialność za przestępstwo biernego i czynnego łapownictwa.

Przyjmuje się w tym względzie pewne generalne zasady, a mianowicie że – po pierwsze – wręczenie prezentu nie może następować na żądanie obdarowanego, a tym bardziej nie może on uzależniać czynności od otrzymania prezentu. Po drugie, prezent może być wręczony dopiero po dokonanej czynności i nie może być też wcześniej obiecany. Po trzecie, prezent nie może przekraczać pewnych zwyczajowych ram, w szczególności mogą to być kwiaty, czekoladki, książki, ale ani pieniądze, ani też rzeczy o dużej wartości.L. Gardocki, Prawo karne, Warszawa 2007, s. 134. W żadnym więc razie dowody wdzięczności nie mogą stanowić wynagrodzenia lub być warunkiem podjęcia czynności. Ich wręczenie albo przyjęcie nie może nastąpić także przed zachowaniem będącym podstawą wdzięczności, a może wystąpić po takim zachowaniu, jak na przykład po dokonaniu zabiegu przez lekarza, a nie jeszcze przed przyjęciem pacjenta do szpitala. Ponadto wartość korzyści powinna być adekwatna – innymi słowy, zwyczajowo przyjęta – do przedmiotu wdzięczności. Nie każde zatem wręczenie korzyści majątkowej, jak choćby butelki alkoholu o wartości około 100 zł, stanowi przestępstwo. Podobnie w przypadku nauczyciela akademickiego nie można uznać za łapówkę wręczonych po egzaminie dyplomowym kwiatów, nawet wraz z drobnym upominkiem, będzie zaś przestępstwem łapownictwa wręczenie i przyjęcie na przykład laptopa bądź kosztownej biżuterii przed egzaminem.J. Warylewski, Prawo karne. Część ogólna, Warszawa 2009, s. 306. Przy zachowaniu wszystkich tych warunków dowód wdzięczności będzie akceptowalny, choć niewątpliwie na pierwszym miejscu należy postawić element wartościowy, gdyż duża wartość prezentu, zdecydowanie przekraczająca wymiar symboliczny, może implikować pociągnięcie do odpowiedzialności karnej zarówno darczyńcy, jak i obdarowanego.M. Budyn-Kulik, P. Kozłowska-Kalisz, M. Kulik, M. Mozgawa (red.), Prawo karne materialne. Część ogólna, Warszawa 2009, s. 262.

Poza sporem – wręczenie i przyjęcie kwiatów, słodyczy, alkoholu, książki, jak też innego drobnego gadżetu mieści się w granicach kontratypu. Ich wartość musi być jednak niezbyt duża, co jest oczywiste przy kwiatach i słodyczach, ale może już budzić pewne wątpliwości w przypadku alkoholu i innych przedmiotów, jak choćby oryginalnych i wyszukanych trunków, piór, zegarków, portfeli, biżuterii i innych, które mogą mieć wartość wykraczającą poza charakter symboliczny. Oczywiście uniwersalne wskazanie kwoty akceptowalności zwyczajowych dowodów wdzięczności nie jest możliwe, ale wydaje się, że zasadniczo ich wartość nie powinna przekraczać około 200 złotych. Jest to bowiem kwota pozwalająca na nabycie ładnego bukietu kwiatów, butelki dobrego alkoholu, wyszukanych nawet słodyczy i drobnego gadżetu, a więc przedmiotów, które w każdej sytuacji są w stanie uczynić zadość zwyczajowi wdzięczności bez konieczności wręczania i przyjmowania bardziej wartościowych tego dowodów. Mogą jednak zdarzać się sytuacje, gdy nieco większa wartość takiej rzeczy wyjątkowo będzie akceptowalna, jak choćby przy znacznym i bezinteresownym poświęceniu się późniejszego obdarowanego, jak też wówczas, gdy składa się na nią wiele osób, jednostkowo przeznaczając niewielkie kwoty, które jednak razem czynią sumę pozwalającą na zakup bardziej wartościowej rzeczy, czego egzemplifikacją może być podarowanie wykładowcy przez wdzięcznych studentów, których doprowadził on do skutecznych obron prac dyplomowych, jakiejś szczególnie cennej książki, ale na pewno nie telewizora czy kosztownej biżuterii, choć w innych relacjach wręczenie i takich przedmiotów mogłoby być wyjątkowo dopuszczalne, jak choćby w sytuacji, gdyby wdzięczni pracownicy złożyli się na nią dla odchodzącego na emeryturę przełożonego, który nie jest osobą zamożną i korzystając z tego dobra, miałby we wdzięcznej pamięci swoich współpracowników.

Zatem nawet gdy w szczególnych sytuacjach wartość dowodu wdzięczności jest nieco wyższa od wskazanej powyżej kwoty, to o kontratypizacji zachowania decydować powinien symboliczny wymiar prezentu rozumiany jako dowód szczególnej wdzięczności albo to, że wkład każdego z darczyńców był niewielki, co na zasadzie, iż lepiej podarować jedną, ale cenniejszą rzecz od wszystkich, aniżeli wiele od każdego, pozwoliło ją nabyć i wręczyć danej osobie. Standardowo lepiej jednak nie wykraczać poza wskazaną wartość, a to z dwóch powodów. Po pierwsze, ten, który ma być obdarowany, niezależnie od odczuwanej wobec niego wdzięczności i sympatii dla osoby lub osób wdzięcznych, jak też sposobu finansowania przez jedną lub wiele osób nabycia dowodu tej wdzięczności, może z uwagi na jego znaczną wartość nie chcieć go przyjąć, co uniemożliwi odwdzięczenie się, a co byłoby najprawdopodobniej możliwe, gdyby prezent był niewielkiej wartości, w szczególności ograniczał się do kwiatów. Po drugie, nie należy nigdy zapominać, że granica pomiędzy dowodem wdzięczności a łapówką jest cienka i w niejednoznacznych sytuacjach łatwo ją przekroczyć.

Podzielam zatem pogląd L. Gardockiego, że trudno sobie wyobrazić, aby kiedykolwiek podarowanie komuś kwiatów, ze względu na symboliczny charakter tego prezentu, mogło być potraktowane jako przestępstwo wręczenia łapówki.L. Gardocki, Prawo karne, s. 134. Rację ma przy tym R. Hałas, że przy ocenie innego rodzaju wyrazów wdzięczności mogą pojawić się istotne wątpliwości, czy podarunek nie jest już delikatną, ale jednak formą łapownictwa.A. Grześkowiak (red.), F. Ciepły, M. Gałązka, R. Hałas, D. Szeleszczuk, K. Wiak, S. Hypś, Prawo karne, Warszawa 2009, s. 126.

Potwierdzone jest to postanowieniem Sądu Najwyższego z 26 lutego 1988 r. (VI KZP 34/87), wydanym w sprawie, w której chodziło o rozstrzygnięcie zagadnienia prawnego (o co zwrócił się jeden z ówczesnych sądów wojewódzkich), a mianowicie czy korzyść majątkową będącą przedmiotem przestępstwa łapownictwa mogą stanowić zakupione ze składek uczniów upominki dla nauczycieli wręczane przy okazji tradycyjnych uroczystości szkolnych, jak Dzień Nauczyciela i zakończenie roku szkolnego, jak też z okazji imienin i mikołajek, a jeśli tak, to jaką wartość takich upominków należy traktować jako nieprzekraczającą granic wynikających z symbolicznego znaczenia upominków i zwyczajów. Sąd Najwyższy odmówił udzielenia odpowiedzi na to pytanie, przyjmując, że nie jest to zagadnienie prawne wymagające wykładni ustawy, lecz zagadnienie faktyczne, na które w ogóle nie można dać jednoznacznej odpowiedzi uogólniającej. Ocena bowiem, czy w konkretnym wypadku upominek ma rzeczywiście taki charakter, jaki wynika ze znaczenia tego słowa, czy też jest w istocie ukrytą formą karalnego udzielenia lub przyjęcia korzyści majątkowej, uzależniona jest od wielu okoliczności natury podmiotowej i przedmiotowej, wymagających odpowiednich ustaleń faktycznych oraz ocen sytuacyjno-obyczajowych. Sąd Najwyższy wskazał jednak, że istnieją trudności i wątpliwości co do ustaleń i ocen, czy określone upominki można uznać za łapówki na tle dość złożonej sytuacji w zakresie stosunków i kontaktów między nauczycielami i uczniami. Społeczne znaczenie szkoły oraz zawodu nauczyciela znalazło w Polsce uznanie zarówno instytucjonalne, w szczególności poprzez istnienie Karty Nauczyciela, jak i zwyczajowe, w szczególności w formie obchodów Dnia Nauczyciela, rozpoczęcia i zakończenia roku szkolnego i innych uroczystości, w związku z czym od lat upowszechnił się za aprobatą społeczną zwyczaj wręczania nauczycielom przez uczniów i ich rodziców okazjonalnych dowodów wdzięczności w postaci kwiatów albo innych symbolicznych upominków za trud pedagogiczny. Jeżeli tego rodzaju świadczenia, dokonywane zbiorowo albo indywidualnie, mają charakter dobrowolny, nie wykraczają poza przyjęte zwyczajowo ramy, są współmierne do ich symbolicznego wyrazu i mają na celu wyłącznie wyrażenie uznania oraz wdzięczności za trud nauczycielski, to traktowanie ich jako łapówek nie byłoby uzasadnione. Mogą one natomiast mieć charakter łapówkowy, jeżeli wykraczają poza wymienione ramy, zwłaszcza wtedy, gdy ich wartość materialna nie jest znikoma i odbiega od pojęcia symbolu. Rzecz jednak polega na tym, że granica między dopuszczalnym upominkiem a niedopuszczalną łapówką nie jest ani ścisła, ani łatwa do ustalenia i może być dokonywana tylko dla każdego wypadku indywidualnie. Nie jest to zadanie łatwe, gdyż z jednej strony nie można sankcjonować zakamuflowanego łapownictwa, zarówno biernego, jak i czynnego, z drugiej zaś trzeba uważać, aby pochopnymi czy uproszczonymi ocenami nie wyrządzić krzywdy danemu środowisku nauczycielskiemu lub jego poszczególnym przedstawicielom.OSNKW 1988, z. 5–6, poz. 40.

Na pewno przedmiotem wdzięczności nie mogą być pieniądze, nawet gdyby w grę wchodziła niewielka kwota równoważna wartości przedmiotów akceptowalnych jako dowody wdzięczności. Pieniądze nie mają bowiem charakteru symbolicznego, w konsekwencji czego wręczenie i przyjęcie tzw. koperty wyczerpuje znamiona przestępstwa czynnego i biernego łapownictwa. Nie zwalnia od odpowiedzialności założenie sprawców, że lepiej będzie, jak obdarowany niewielką kwotą pieniędzy sam (według własnych upodobań) nabędzie za nie przedmiot, który darczyńca i obdarowany potraktują jako dowód wdzięczności. Nie zgadzam się więc z poglądem M. Surkonta, że wręczanie pieniędzy i trwalszych upominków nauczycielom czy lekarzom pozostaje na pograniczu prawności działania.M. Surkont, Prawo karne, Bydgoszcz–Gdynia 2001, s. 121. Są to bowiem działania bezprawne, a nawet wyczerpujące znamiona przestępstwa. Nawet w szczególnie uzasadnionych przypadkach odwoływanie się do znikomej społecznej szkodliwości takich zachowań i w konsekwencji niewszczynanie lub umorzenie postępowania byłoby wątpliwe prawnie.

W niektórych środowiskach funkcjonują pewne zwyczaje, w związku z kultywowaniem których problem uchylenia bezprawności zachowań mających na celu wyrażenie wdzięczności może mieć pewną specyfikę. Jak słusznie bowiem wskazuje J. Warylewski, funkcjonujący w środowisku akademickim zwyczaj zapraszania na obiad po obronie pracy doktorskiej albo kolokwium habilitacyjnym nie zasługuje na negatywną ocenę i absolutnie nie powinien powodować odpowiedzialności karnej.J. Warylewski, Prawo karne, s. 306. Sądzę, że także udział w obiedzie po udanej obronie prac magisterskich i licencjackich mieści się w granicach kontratypu, nawet wówczas, gdyby z woli studentów poczęstunek taki był przesadnie wykwintny bądź miał miejsce w drogiej restauracji. Lepiej jednak byłoby, aby i takie formy zwyczajowych dowodów wdzięczności (jeśli w ogóle studenci mają życzenie je organizować) nie były przesadzone.

Niejednoznaczność dopuszczalności takich prezentów pokazuje choćby sprawa, o której donosiły media w styczniu 2006 r. Prokuratura Okręgowa w Legnicy zwróciła uwagę tamtejszej Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej, że powinna uporządkować sprawę prezentów, które studenci dają swoim wykładowcom. Sprawa zaczęła się od psa rasy golden retriever, którego od studentów dostała Lilia P., szefowa jednego z instytutów uczelni, a także członkini komisji egzaminacyjnej przy obronie prac dyplomowych, o czym anonimowo została poinformowana prokuratura, która uznała, że pies, który kosztuje tysiąc złotych, może być uznany za korzyść majątkową, ale w sprawie okazało się, iż studenci postanowili kupić wykładowczyni psa bez jej wiedzy, gdyż słyszeli, że chciałaby mieć takiego. Dali go jej dopiero po egzaminie dyplomowym, gdy było już wiadomo, kto zdał i jaką dostał ocenę. Prokuratura uznała więc, że nie można było przyjąć, że pies był łapówką, bo obdarowana dostała go już nie od studentów, którzy od niej byli zależni, ale od absolwentów uczelni, i prezent nie mógł mieć żadnego wpływu na wynik ich egzaminu. Prokuratura uznała jednak, że należy coś zrobić, aby zapobiec podobnym nieporozumieniom w przyszłości, dlatego też skierowała stosowne pismo do rektora uczelni.K. Lubiniecka, Dowody wdzięczności czy łapówki?, http://wiadomosci.gazeta.pl/kraj/1,34309,3128543.html. Być może o takich nieporozumieniach świadczy także sprawa profesora Ryszarda K., który pracując na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, z którego odszedł na emeryturę, miał dostawać od studentów prezenty, wśród których były pióro, aparat fotograficzny, zegarki, alkohol, w związku z czym prokuratura postawiła mu zarzut przyjęcia korzyści majątkowej. Profesor, który w międzyczasie znalazł swoje miejsce w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Krośnie, twierdził, że nigdy niczego nie żądał od studentów poza wiedzą, a ewentualne prezenty zdarzały się na koniec semestru i były wyłączną inicjatywą studentów.E. Gorzyca, Profesor oskarżony o łapówki uczy studentów w PWSZ w Krośnie, http://www.nowiny24.pl/apps/ pbcs.dll/article?AID=/20091117/KROSNO/468107724.

Zdarza się też tak, że przyjęcie przez wykładowców zbyt drogich prezentów, jak też uczynienie tego w niewłaściwym momencie, skutkować może odpowiedzialnością karną. Egzemplifikacją tego jest choćby (mająca miejsce w 2006 r.) sprawa z Uniwersytetu Warmińsko‑Mazurskiego w Olsztynie o wręczanie i przyjmowanie prezentów na podyplomowych studiach dla lekarzy weterynarii, w której wyrok zapadł w maju 2008 r. Oskarżonych zostało jedenaście osób, w tym troje słuchaczy studiów, którzy zainicjowali wśród kolegów zbiórkę pieniędzy, opiekunka ich roku, jej asystentka, a także członkowie komisji, na czele z jej przewodniczącym. Najdroższy prezent, bo wart około dwóch tysięcy złotych, palmtop, otrzymał przewodniczący komisji egzaminacyjnej. Tłumaczył on przed sądem, że nie wiedział, co otrzymał, bo prezent był zapakowany, a poza tym nie mógł odmówić, by nie urazić studentów. Sąd nie uznał jednak tych okoliczności za usprawiedliwiające i wymierzył oskarżonemu karę pozbawienia wolności w zawieszeniu, podobnie zresztą, jak i słuchaczom, którzy prezenty te wręczali. W przypadku opiekunki roku i jej asystentki, które otrzymały złote łańcuszki, sąd uznał przypadek mniejszej wagi i warunkowo umorzył wobec nich postępowanie. Członków komisji egzaminacyjnej, którzy dostali wieczne pióra i kwiaty, sąd uniewinnił, zaznaczając przy tym, że prezenty te zostały wręczone już po egzaminie i tylko one odpowiadały  ogólnie przyjętym normom, czego nie spełnia dawanie zbyt drogich prezentów przed egzaminem.Wyrok za wręczanie wykładowcom zbyt drogich prezentów, http://www.money.pl/archiwum/wiadomosci_ agencyjne/pap/artykul/olsztyn;wyrok;za;wreczanie;wykladowcom;drogich;prezentow,123,0,345723.html

Są jednak pewne zawody i wykonywane funkcje, jak choćby celnicy czy kontrolerzy skarbowi, których przedstawiciele wydają się raczej wykluczeni z zakresu zwyczaju przyjmowania dowodów wdzięczności, chyba że chodzi o rzecz zupełnie symboliczną, jak na przykład poczęstowanie kawą czy wręczenie kwiatów.T. Dukiet-Nagórska (red.), S. Hoc, M. Kalitowski, O. Sitarz, L. Tyszkiewicz, L. Wilk, Prawo karne. Część ogólna, szczególna i wojskowa, Warszawa 2008, s. 150. To samo dotyczy osób pracujących w instytucjach wymiaru sprawiedliwości i ochrony prawa, w szczególności sędziów, prokuratorów, policjantów, strażników miejskich, funkcjonariuszy służby więziennej, inspektorów i innych, choć też w niejednakowym zakresie. Ograniczenie to najbardziej dotyczy bowiem sędziów i prokuratorów, gdyż trudno byłoby uznać za możliwą do zaakceptowania sytuację, gdyby w dowód wdzięczności za korzystne rozstrzygnięcie sprawy osoba będącą stroną procesu wręczyła sędziemu bukiet kwiatów albo gdyby tak samo zachował się wdzięczny prokuratorowi za skierowanie aktu oskarżenia do sądu pokrzywdzony. Gdyby jednak przypadki takie miały miejsce, to przy najprawdopodobniej dużym zakłopotaniu osób mających być obdarowanymi, nie sposób byłoby ich uznać za przejaw łapownictwa. Tym bardziej za dopuszczalne należy uznać wręczenie kwiatów lub słodyczy policjantom, jak też innym funkcjonariuszom, w dowód wdzięczności za szczególne zaangażowanie w jakąś sprawę, choć wykorzystanie w tym celu na przykład butelki koniaku mogłoby być już niejednoznaczne.

Nie jest także z góry wykluczone wyrażanie wdzięczności osobom sprawującym władzę w instytucjach państwowych i samorządowych, jak też pracownikom w nich zatrudnionym. Jednakże w takich relacjach ewentualne dowody wdzięczności także powinny ograniczać się do kwiatów i słodyczy, do wręczania zaś i przyjmowania innych przedmiotów, w szczególności alkoholu czy jakichś gadżetów, podchodzić należy z dużą ostrożnością.

Niekiedy też odwrotnie – wręczanie zwyczajowych dowodów wdzięczności przez przedstawicieli takich zawodów może wiązać się z zarzutami naruszenia prawa. Świadczy o tym sprawa sędziego, który dwukrotnie, opuszczając szpital, wręczył personelowi medycznemu upominki (bombonierki, kawę, whisky) o łącznej wartości po 650 złotych, w tym lekarzowi, który go operował, przekazał pióro wartości 175 złotych. Sąd Apelacyjny – Sąd Dyscyplinarny uznał, że zachowanie takie nie wypełnia znamion czynu niegodnego sędziego, jeśli uwzględnić, że krąg obdarowanych każdorazowo przekraczał dwadzieścia osób, wręczenie zaś lekarzowi pióra było usprawiedliwione jego udziałem w zabiegach operacyjnych, którym poddany został obwiniony, a nadto status majątkowy obdarowanego i darczyńcy nie pozwala na przyjęcie, że nastąpiło przekroczenie przyjętych zwyczajów. Wyrok ten zaskarżył Minister Sprawiedliwości, a Sąd Najwyższy – Sąd Dyscyplinarny zauważył, że obwiniony wykroczył poza dopuszczalne ramy odwzajemnienia się lekarzowi przez pacjenta w formie tylko symbolicznego upominku i że od sędziego należy wymagać szczególnej w tym zakresie postawy zmierzającej do kształtowania wzorów etycznych, nie zaś aprobowania przez niego reguł charakteryzujących środowisko łapówkarskie.System Informacji Prawnej LEX nr 470248.

W praktyce to właśnie najczęściej lekarze otrzymują dowody wdzięczności, co jest powszechnie akceptowane tak przez pacjentów, jak i środowisko lekarskie. Rację ma bowiem M. Filar, że nie wypełnia znamion łapownictwa wręczanie i przyjmowanie drobnych, zwyczajowo przyjętych i właśnie społecznie akceptowanych upominków w postaci kwiatów, słodyczy, alkoholu i gadżetów, będących wyrazami wdzięczności wobec lekarza za szczególne zaangażowanie lub pozytywny efekt czynności leczniczych, zwłaszcza gdy są one wręczane po wykonaniu przez lekarza określonych czynności i bez wcześniejszej zapowiedzi takiego wręczenia, czy też wyraźnej sugestii lekarza, iż gestu takiego oczekuje.M. Filar, Lekarskie prawo karne, Kraków 2000, s. 395. Pewną wątpliwość w tej wypowiedzi budzić może jednak to, że jej autor zdaje się dopuszczać także możliwość przyjmowania przez lekarzy dowodów wdzięczności przed dokonaniem czynności (o czym może świadczyć sformułowanie, iż są one dopuszczalne zwłaszcza wtedy, gdy ma to miejsce po takiej czynności), co może sugerować dopuszczalność ich wręczania również przed, a co w świetle ogólnych, a więc dotyczących także lekarzy, standardów uznania zwyczajowych dowodów wdzięczności za kontratyp nie jest prawidłowe. Jednakże stanowisko to, jako pochodzące od wybitnego znawcy problematyki, może być bardzo przydatne dla oceny sytuacji, w których wdzięczni pacjenci wręczają lekarzom dowody wdzięczności niejako w trakcie leczenia, jak choćby po udanym zabiegu, ale przed kolejną wizytą, która przynieść ma choćby odpowiedź na pytanie, czy będzie konieczny kolejny zabieg. Gdyby dopuszczać tylko możliwość przyjmowania przez lekarzy dowodów wdzięczności po leczeniu, to ilekroć pacjent (który poprzez wręczenie prezentu wyraził swą wdzięczność lekarzowi) powracałby do niego w związku z nawrotem choroby lub nowym schorzeniem, to zachodziłyby wątpliwości, czy dowód wdzięczności nie był łapówką, co nie byłoby przecież absolutnie uzasadnione.

Jednakże zdarza się, że oceny w tym zakresie nie są jednoznaczne. Przykładem tego może być sprawa ordynatora w jednym ze szpitali wojskowych. Wojskowy Sąd Okręgowy w Poznaniu wyrokiem z października 2007 r. uznał oskarżonego za winnego tego, że przyjął korzyść majątkową w postaci pieniędzy, ale także butelki koniaku i kawy o wartości nie mniejszej niż 100 złotych, w przypadku zaś innych podobnych zarzutów przyjęcia alkoholu, słodyczy i kwiatów o różnej wartości umorzył postępowanie z uwagi na znikomą społeczną szkodliwość czynów.OSNKW 2008, z. 1, poz. 375. Nieco inne natomiast było stanowisko sądu w sprawie urologa Dariusza S., który padł ofiarą prowokacji skłóconego z nim adwokata. Prawnik bowiem w zemście za romans lekarza z jego żoną wysłał do niego pacjentów z dowodami wdzięczności, wśród których oprócz pieniędzy był również alkohol. Za przyjęcie pieniędzy lekarz został skazany przez sąd pierwszej instancji, ale za wzięcie alkoholu nie. Sąd uznał, że przyjęcie dwóch butelek koniaku i butelki wódki nie było przestępstwem, a zachowanie pacjentów wręczających te przedmioty było wynikiem potrzeby okazania wdzięczności za opiekę oskarżonego i jest przejawem zakorzenionej w Polsce tradycji. Zarówno lekarz, jak i prokuratura odwołali się od wyroku, przy czym pierwszy, twierdząc, że padł ofiarą prowokacji, domagał się uniewinnienia, prokuratura zaś dowodziła, że granica między dowodem wdzięczności a łapówką nie jest ostra, w związku z czym każda  korzyść majątkowa jest łapówką. Sąd Okręgowy w Lublinie w wyroku z kwietnia 2009 r. nie zgodził się jednak z argumentacją prokuratury i stanął na stanowisku, że w naszym kraju jest taki zwyczaj, że pacjent ma prawo podziękować lekarzowi za opiekę, w konsekwencji czego przyjmowanie kwiatów czy butelki alkoholu trudno uznać za zachowanie przestępcze. Sąd uznał przy tym, że zdrowie i życie są najważniejsze dla każdego, dlatego jeżeli pacjent uzna, iż lekarz zajął się nim bardzo dobrze, ma prawo wyrazić mu uznanie i wdzięczność. Wyrok ten wydaje się mieć istotne znaczenie dla oceny dopuszczalności zwyczajowych dowodów wdzięczności.T. Pietryga, Czy butelka koniaku dla lekarza to łapówka?, http://www.rp.pl/artykul/286434.html.

Swoiste przyzwolenie na wręczanie lekarzom takich dowodów wdzięczności wynika także z wypowiedzi Rzecznika Praw Obywatelskich J. Kochanowskiego, który w wywiadzie radiowym ze stycznia 2008 r. przekonywał, że prezent, który wręczamy lekarzowi po zabiegu czy po operacji, nie jest łapówką, co w szczególności dotyczy perfum, piór, kwiatów czy butelki koniaku, gdyż wynika to z ogólnie przyjętego zwyczaju. Przyznał jednocześnie, że sam dawał takie prezenty, kiedy jego matce robiono operację, a była to filiżanka Rosenthala, bo lekarz lubił porcelanę.V. Baran, Rzecznik Praw Obywatelskich daje prezenty lekarzom, http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/ artykuly/67556,rzecznik-praw-obywatelskich-daje-prezenty-lekarzom.html. Wypowiedź ta spotkała się jednak z krytyką, a wręcz z zarzutem, że Rzecznik Praw Obywatelskich przyznał się publicznie do popełnienia przestępstwa, gdyż, jak podnosili eksperci, prawo nie precyzuje, do jakiej wartości mamy do czynienia z prezentem, a od jakiej z łapówką. W jednej bowiem sytuacji przedmiot o wartości 50 złotych będzie tylko nic nieznaczącym gadżetem, a kiedy indziej już łapówką. Podobnie trudny dylemat mógłby ich zdaniem mieć prokurator z ustaleniem, czy kwota 500 złotych wręczona lekarzowi to łapówka, a podobnej wartości filiżanka (bo ta z Rosenthala może tyle kosztować) to tylko niewinny prezent. Uznano, że pomocą w rozwiązaniu takich dylematów może służyć dotychczasowa praktyka, a ta ma niezły punkt odniesienia w postaci stołu u słynnego doktora Mirosława G., który po przeszukaniu przez CBA zastawiony był dokładnie takimi prezentami, jakie wymienił Rzecznik Praw Obywatelskich. Koniaki, pióra, być może też droga porcelana, to były „łapówki”, czy tylko zgodne ze społecznym zwyczajem prezenty? Urzędujący wówczas szef CBA i minister sprawiedliwości nie mieli wątpliwości, gdy prezentowali w mediach ich zdjęcia jako ewidentne dowody przestępstwa, a później J. Kochanowski mówił, że to takie niewinne prezenty. Słusznie więc podkreślono, że szkoda, iż nie udzielił on tego wywiadu wcześniej, bo może doktor Mirosław G. nie siedziałby w areszcie, zamiast w tym czasie zrobić parę przeszczepów więcej.K. Sobczak, Prezent dla lekarza czy łapówka?, http://lex.pl/?cmd=artykul,899.

Przyzwolenie na wręczanie lekarzom dowodów wdzięczności nie może być jednak nieograniczone. Jak zasadnie zauważa L. Gardocki, mieści się w ramach zwyczajowych podarowanie chirurgowi butelki koniaku przez wdzięcznego pacjenta w związku z udaną operacją, ale nie – na przykład – w związku z pozytywnym orzeczeniem w sprawie rentowej.L. Gardocki, Prawo karne, s. 134. Tak jest bowiem, że dowód wdzięczności może być wręczony lekarzowi tylko w związku z czynnościami leczniczymi, a nie z racji wykonywania przez niego innych obowiązków, w szczególności jako orzecznika, gdyż wówczas jakakolwiek korzyść materialna na jego rzecz mogłaby być potraktowana jako łapówka. Jednakże nawet w takich  sytuacjach niezbędne jest zachowanie zdrowego rozsądku, bowiem gdyby zdarzyło się, że osoba ubiegająca się o rentę, będąc szczególnie wdzięczna lekarzowi, po wydaniu korzystnego dla niej orzeczenia wręczyłaby mu bukiet kwiatów, to nie sposób byłoby potraktować takiego zachowania jako niedopuszczalne. Wydaje się, że takie przypadki (które są z pewnością rzadkie) trzeba postrzegać w kontekście szeroko traktowanego co do okoliczności kontratypu zwyczajowych dowodów wdzięczności.

Wręczanie i przyjmowanie dowodów wdzięczności w związku z czynnościami medycznymi dotyczy nie tylko lekarzy, ale także pielęgniarek i położnych. Przy spełnieniu wszystkich powyższych przesłanek uznania ich za dopuszczalne przedstawicielkom tych zawodów można wręczać takie dowody, a wręcz uważam, że należy o nich w tym kontekście pamiętać na równi z lekarzami, albo wręcz niekiedy bardziej, gdyż często ich poświęcenie wypada w taki właśnie sposób wynagrodzić, w szczególności kwiatami i słodyczami, a prawo nie może temu absolutnie stawać na przeszkodzie.

Ponadto zaznaczyć należy, że zdarzyć się może, iż osoba otrzymująca zwyczajowe dowody wdzięczności zgromadzi ich pokaźną ilość, czego przykładem mogłoby być wejście przez lekarza w ten sposób w posiadanie licznych butelek alkoholu. Nie jest to jednak jakakolwiek podstawa do czynienia takiej osobie zarzutu łapownictwa, bowiem kontratypizacja przyjmowania takich dowodów wdzięczności nie ogranicza się do przypadków jednostkowych, lecz obejmuje wiele takich sytuacji, byleby w każdej z nich wręczenie i przyjęcie przedmiotu odpowiadało obowiązującym w tym zakresie wymaganiom dopuszczalności zwyczajowych dowodów wdzięczności. Innymi słowy, nie ilość takich dowodów wdzięczności, ani też nawet otrzymywanie ich przez dłuższy okres od wielu osób, lecz brak spełnienia przy ich dawaniu i otrzymywaniu wymaganych kryteriów legalności decydować będzie o ewentualnym wypełnieniu znamion przestępstwa łapownictwa.

Do wyobrażenia jest także sytuacja, w której wręczający dowód wdzięczności, na przykład w postaci elegancko zapakowanej butelki koniaku, „załączył” do niego określoną kwotę pieniędzy, o czym przyjmujący się nie zorientował, a gdyby zdołał to uczynić, to nie przyjąłby ich. Wówczas zachowanie obdarowanego nie byłoby sprzedajnością, gdyż przestępstwo to można popełnić jedynie umyślnie, a w tej sytuacji nie sposób byłoby przypisać mu jakiegokolwiek zamiaru przyjęcia korzyści materialnej ponad to, co jest dopuszczalne kontratypem zwyczajowych dowodów wdzięczności. Nie można bowiem wymagać, aby każdorazowo przyjmujący taki dowód starannie go oglądał w poszukiwaniu ewentualnych „załączników”, choć oczywiście pewna ostrożność w tym zakresie na pewno byłaby pomocna w pozostawaniu w zgodzie z prawem.

Jeżeli zatem dowód wdzięczności jest zwyczajowo akceptowany, jego wartość nie jest znaczna, jest wręczany po dokonaniu czynności przez obdarowanego oraz nie jest przez niego oczekiwany, a tym bardziej nie uzależnia on swojego zachowania od jego otrzymania, to jego wręczanie i przyjmowanie jest dopuszczalne. Jest wprawdzie tak, że przyzwolenie to opiera się tylko na pozaustawowym kontratypie zwyczaju, który niekiedy bywa niestety rozumiany niejednoznacznie. Nie ma jednak jakiejkolwiek potrzeby, aby zagadnienie to próbować rozwiązać na drodze ustawowej, gdyż nie sposób byłoby bardziej, aniżeli jest to zwyczajowo przyjęte, kwestii tej doprecyzować, a ponadto stanowiłoby to po prostu przejaw nadmiernej ingerencji ustawodawcy w relacje międzyludzkie.

0%

Informacja o plikach cookies

W ramach Strony stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze Strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Możecie Państwo dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce internetowej w każdym czasie. Więcej szczegółów w "Polityce Prywatności".