Poprzedni artykuł w numerze
Z godnie z art. 23 Prawa zamówień publicznych wykonawcy mogą wspólnie ubiegać się o udzielenie zamówienia, a konsekwencją tego jest możliwość wspólnej realizacji umowy zawartej z zamawiającym przez kilka podmiotów. Nie wdając się w teoretyczne aspekty funkcjonowania konsorcjum, wskazać jedynie należy, że jest ono formą współdziałania co najmniej dwóch podmiotów, mającą na celu uzyskanie i realizację zamówienia publicznego, wynikającą najczęściej z potrzeby połączenia potencjałów na użytek wymogów stawianych przez zamawiającego. Taki model wywołuje oczywiste skojarzenia ze spółką cywilną, choć z reguły analogia nie będzie pełna, gdyż konsorcja powstają często na użytek udziału w poszczególnych postępowaniach o udzielenie zamówienia publicznego, bez zamiaru długofalowej współpracy.
Wobec bardzo lakonicznej regulacji ustawowej oraz mnogości potencjalnych kształtów umowy konsorcjum trudno jest sformułować uniwersalny pogląd w zakresie tożsamości konsorcjum ze spółką cywilną, lub jej brakuPor. A. Chrząszcz, Konsorcjum w zamówieniach publicznych, „Przegląd Prawa Handlowego”, lipiec 2013, s. 41–47.. Nie wydaje się zresztą, aby przyjęcie a priori jakiegoś jednego uniwersalnego rozwiązania pozwalało na rozstrzygnięcie wszystkich wątpliwości praktycznych, a te pojawiają się choćby na etapie sformułowania pozwu w imieniu konsorcjanta, gdzie rozważyć należy kwestię ewentualnego współuczestnictwa kilku podmiotów. O ile bowiem prawo zamówień publicznych wprowadza w art. 141 zasadę solidarnej odpowiedzialności członków konsorcjum wobec zamawiającego za wykonanie umowy, o tyle milczy na temat zasad legitymacji czynnej oraz zasad dochodzenia roszczeń. Zagadnienie to jest przedmiotem wielu wątpliwości, a przecież ma podstawowe znaczenie praktyczne, gdyż warunkuje prawidłowy tok procesu i jego rozstrzygnięcie. Nie aspirując do wyczerpującego wyliczenia stanów faktycznych możliwych do wystąpienia w trakcie wykonywania umowy o udzielenie zamówienia publicznego, rozważyć należy generalnie sytuację, gdzie członkowie konsorcjum (wszyscy, niektórzy lub jeden) kierują wobec zamawiającego jakieś roszczenia, i spróbować znaleźć ogólne zasady wyznaczające podmiotowy zakres takiego postępowania po stronie powodowej. Pamiętać należy, że skutek zapadłego orzeczenia będzie miał wpływ na sytuację nie tylko zamawiającego (pozwanego), ale może też mieć znaczenie dla pozostałych konsorcjantów, którzy również mogą sobie rościć prawo do świadczenia objętego wyrokiem. Zróżnicowanie możliwych stanów faktycznych sprawia, że trudno ustalić wariant optymalny, dający się zastosować w każdej sytuacji.
Bodaj najbardziej typowym roszczeniem konsorcjów jest żądanie zwrotu wadium zatrzymanego przez zamawiającego z przyczyn, o których mowa w art. 46 ust. 4a PZP. Takie wadium może zostać złożone w gotówce i wpłacone w całości przez jednego albo przez kilku konsorcjantów w częściach, ważne, aby zamawiającemu przekazać określoną wartość. Konsorcjum może też złożyć gwarancję bankową i ubezpieczeniową, a po zatrzymaniu wadium dana instytucja finansowa obciąża jednego lub kilku konsorcjantów z tytułu jej wypłacenia zamawiającemu, co powoduje określony uszczerbek w majątku obciążonego podmiotu. Również i w przypadku „klasycznego” roszczenia o zapłatę za zrealizowane zamówienie część konsorcjantów może w ogóle nie być zainteresowana prowadzeniem sprawy, gdyż np. otrzymała już wcześniej swoje wynagrodzenie za wykonane prace czy dostawy w ramach dotychczasowych rozliczeń. Z drugiej jednak strony kilka podmiotów może rościć sobie prawo do dochodzonej w danym postępowaniu części wynagrodzenia oraz pozostawać ze sobą w sporze co do tego, komu ma przypaść dochodzona należność. Dodać jeszcze trzeba roszczenia dotyczące wynagrodzenia za realizację jakiejś części zadania, które zamawiający potrącił ze swoimi roszczeniami, np. z tytułu kar umownych związanych ze zwłoką dotyczącą całości lub zupełnie innej części zamówienia.
Przy uwzględnieniu powyższych uwarunkowań na gruncie przepisów regulujących postępowanie cywilne należy rozważyć dwa warianty interpretacyjne. Pierwszy, że pomiędzy członkami konsorcjum zachodzi współuczestnictwo materialne, a do prowadzenia sprawy niezbędne jest działanie w charakterze powodów wszystkich członków konsorcjum. Drugi, że współuczestnictwo konieczne nie występuje, a każdy podmiot może samodzielnie dochodzić roszczeń.
Za przyjęciem pierwszego poglądu przemawia to, że prawa i obowiązki konsorcjantów są oparte na tej samej podstawie faktycznej i prawnej, że są oni stronami tej samej umowy, tego samego stosunku prawnego, że odpowiadają przed zamawiającym solidarnie. Innymi słowy, skoro wszyscy konsorcjanci w sensie formalnym wykonują umowę o udzielenie zamówienia publicznego, to, choć istnieją pomiędzy nimi jakieś zasady podziału pracy i wynagrodzenia, prawo do domagania się tego wynagrodzenia przed sądem przysługuje tylko i wyłącznie wszystkim konsorcjantom, analogicznie do spółki cywilnej. Sytuacja prawna konsorcjantów zdaje się zatem spełniać hipotezę przepisu art. 72 § 1 pkt 1 k.p.c., gdyż można mówić o istnieniu „materialnoprawnej więzi między współuczestnikami, która występuje zawsze (ale nie tylko), gdy stanowią oni wielopodmiotową stronę stosunku prawnomaterialnego, pozostającą w związku z przedmiotem sporu”A. Jakubecki (red.), Kodeks postępowania cywilnego, t. I, Wolters Kluwer, Warszawa 2017, s. 131.. Skoro bowiem wszyscy konsorcjanci są wykonawcami danej umowy [nawet gdyby tylko wnosili do niej wartości w rodzaju doświadczenia (referencje) czy know-how] i z jednej strony są solidarnie odpowiedzialni za jej wykonanie, a z drugiej zobowiązani do jej wykonania w całości, to można mówić o istnieniu materialnoprawnej więzi w postaci „tej samej podstawy faktycznej i prawnej”. Dla konsorcjantów nie może być bowiem różnych „podstaw”, skoro zawsze postępowanie będzie dotyczyć danej umowy z zamawiającym i okoliczności jej wykonywania. „Poszczególni konsorcjanci są współwykonawcami wspólnego zadania inwestycyjnego w wielopodmiotowym, ale dwustronnym stosunku obligacyjnym. Natomiast wewnętrzny podział między poszczególnych konsorcjantów pozostaje sprawą obojętną dla zamawiającego, ponieważ może on oczekiwać od uczestników konsorcjum wykonania całego zadania inwestycyjnego”Wyrok Sądu Najwyższego z 7 listopada 2014 r., IV CSK 95/14.. Mało tego, skoro konsorcjanci wspólnie wykonują dane zamówienie, to tym samym wspólnie mogą (i powinni) dochodzić roszczenia o wynagrodzenie za to zamówienie. Mamy zatem do czynienia ze współuczestnictwem materialnym koniecznym, które wynika ze specyfiki danego stosunku prawnego. Czyli że realizacja umowy w ramach konsorcjum powoduje powstanie wspólnego roszczenia o wynagrodzenie, które może być dochodzone przez wszystkich konsorcjantów. Sytuacja taka ma miejsce, gdy „występowanie poszczególnych podmiotów indywidualnie jest niemożliwe, zachodzi zatem brak pełnej legitymacji procesowej i jeżeli nie zostanie uzupełniony spowoduje – w zależności od przyczyn jego nieuzupełnienia i w zależności od strony – albo oddalenie powództwa, albo zawieszenie i w konsekwencji umorzenie postępowania”T. Ereciński (red.), Kodeks postępowania cywilnego. Komentarz, t. I, Wolters Kluwer, Warszawa 2016, s. 481..
Skoro przyjmiemy, że wszystkie podmioty (członkowie konsorcjum) są jednocześnie wykonawcami, to tym samym uznać należy, że przysługuje im także prawo do wynagrodzenia, przy czym najczęściej podział tego wynagrodzenia jest uregulowany „wewnętrznie” w umowie konsorcjum i pozostaje poza zainteresowaniem zamawiającego. Natomiast fakt ustanowienia lidera konsorcjum nie sprawia, że podmiot taki staje się jedynym „właścicielem roszczenia” i dysponentem w ramach postępowania cywilnego. Do takiego poglądu brak jest podstaw prawnych, szczególnie w sytuacji, gdy wszyscy konsorcjanci pozostają solidarnie odpowiedzialni za realizację umowy, o czym przesądza jedna z niewielu zasad prawa pozytywnego regulująca instytucję konsorcjum.
W cytowanym wyżej wyroku z 7 listopada 2014 r. Sąd Najwyższy stwierdził, że „wspólność wierzytelności konsorcjantów o zapłatę wynagrodzenia za roboty budowlane wyłącza możliwość dochodzenia tej wierzytelności w całości lub w części przez jednego konsorcjanta. Sama podzielność wierzytelności wspólnej w rozumieniu przedmiotowym (art. 379 § 2 k.c.) nie zmienia tej sytuacji i nie prowadzi do podzielności w sferze możliwości dochodzenia wynagrodzenia od zamawiającego”. Przyjęcie takiego poglądu jest interesujące również ze względu na uproszczenie sytuacji procesowej pozwanego i uniknięcie możliwości równoległego pozwania go o de facto to samo świadczenie (wynagrodzenie za realizację tej samej umowy) przez dwa podmioty. Co ciekawe, w takiej sytuacji, wobec braku tożsamości powodów, nie zachodziłaby zawisłość sprawy, o której mowa w art. 199 § 1 pkt 2 k.p.c. Teoretycznie zamawiający mógłby zatem przegrać kilka toczących się równolegle spraw i być zobowiązany do zapłaty oddzielnie kilku podmiotom wynagrodzenia za ten sam przedmiot umowyPoza zainteresowaniem tego artykułu jest ewentualna możliwość skorzystania w takim przypadku przez zamawiającego z powództwa przeciwegzekucyjnego. Zgodzić się bowiem należy, że niezależnie od tej opcji trzeba unikać wariantów interpretacyjnych prowadzących do możliwości multiplikowania postępowań i wyroków dotyczących tego samego przedmiotu.. Oczywiście konieczność „zebrania” do wniesienia pozwu pozostałych konsorcjantów, ewentualnie wezwania ich w trybie art. 195 k.p.c., stanowi pewną komplikację dla podmiotu zdecydowanego na dochodzenie roszczenia, ale jest ona równoważona zapobieżeniem możliwości samodzielnego, równoległego dochodzenia roszczeń przez konsorcjantów.
W orzecznictwie sformułowano jednak również pogląd przeciwny, że pomiędzy konsorcjantami, co do zasady, nie zachodzi współuczestnictwo materialne, że każdy z nich może samodzielnie dochodzić roszczeń. W wyroku z 23 września 2016 r., II CSK 27/16, Sąd Najwyższy stwierdził, że z istnienia umowy konsorcjum nie musi wynikać współuczestnictwo konieczne po stronie powodowej, ponieważ nie można stawiać znaku równości między spółką cywilną. „Skoro, umowa konsorcjum nie została zawarta w formie przewidującej istnienie wspólnego majątku konsorcjantów, nie ma podstaw do analogicznego stosowania przepisów o spółce cywilnej, w zakresie odnoszącym się do majątku wspólnego (…) O tym czy prawa i obowiązki w związku, z którymi toczy się spór są wspólne dla jakichś osób i czy rodzaj więzi występujących między nimi wymusza konieczność wspólnego dochodzenia roszczeń, nie decyduje brzmienie art. 72 § 1 pkt 1 k.p.c., lecz uregulowania materialnoprawne, czyli przepis ustawy lub istota spornego stosunku prawnego. Źródła takiego w stanie faktycznym sprawy, nie kreuje art. 23 ust. 2 p.z.p., skoro przewiduje on łączną reprezentację wykonawców jedynie w odniesieniu do etapu postępowania o udzielenie zamówienia publicznego, zawarcia umowy w ramach tego postępowania oraz skorzystania z środków ochrony prawnej przewidzianej tą ustawą. Nie wynika ono również z art. 141 p.z.p., skoro dotyczy on jedynie solidarności biernej wykonawców”. Ostatni argument jest oczywiście zasadny, gdyż z faktu solidarnej odpowiedzialności konsorcjantów za wykonanie umowy nie wynika bynajmniej solidarność czynna, tutaj nie ma żadnego logicznego związku normatywnego. Podobny pogląd w zakresie braku współuczestnictwa koniecznego wyraził Sąd Najwyższy w wyroku z 20 listopada 2014 r., sygn. akt V CSK 177/14, gdzie również powołano się na brak analogii do instytucji spółki cywilnej.
Mamy zatem do czynienia z dwiema odmiennymi, wzajemnie wykluczającymi się liniami orzeczniczymi„Za” współuczestnictwem materialnym: wyrok SN z 7 listopada 2014 r., IV CSK 95/14; wyrok SN z 13 października 2011 r., V CSK 475/10; wyrok SN z 11 maja 2012 r., II CSK 491/11; „Przeciw”: wyrok SN z 23 września 2016 r., II CSK 27/16; wyrok SN z 20 listopada 2014 r., V CSK 177/14., a przyjęcie jednej z nich determinuje kształt powództwa i treść rozstrzygnięcia. W tej sytuacji powstaje pytanie o możliwość zaproponowania uniwersalnego rozwiązania, albo chociaż wytłumaczenie tak znaczących rozbieżności w praktyce sądowej. Przy czym, co szczególnie interesujące, żadnemu z tych wyroków nie można odmówić „materialnej” słuszności rozstrzygnięcia. Wydaje się, że właśnie ta okoliczność determinowała treść orzeczeń, gdzie przez przyjęcie wzajemnie wykluczających się koncepcji teoretycznych w zakresie legitymacji czynnej powodów sądy dochodziły do rozwiązań słusznych na gruncie zasad zobowiązań i zwyczajnie sprawiedliwych, związanych ściśle z okolicznościami danej sprawy.
Cechą wspólną, szczególnie wyroków, gdzie wykluczono istnienie współuczestnictwa materialnego koniecznego konsorcjantów, było poszukiwanie analogii konsorcjum ze spółką cywilną, gdzie orzecznictwo i doktryna wypracowały już trwałe zasady legitymacji czynnej. Brak takiej analogii stanowił uzasadnienie dla rozstrzygnięcia. Akurat ten zabieg interpretacyjny wydaje się nie do końca uzasadniony, gdyż rozwiązanie problemu nie leży w podobieństwie (lub jego braku) konsorcjum do spółki cywilnej, ale polega na rozważeniu, czy w przedmiotowej sytuacji występuje współuczestnictwo materialne konieczne, wynikające z tego konkretnego stosunku prawnego, jaki powstał na gruncie zawarcia umów (konsorcjum i z zamawiającym) oraz ich realizacji. Poszukiwanie na tym gruncie uniwersalnego rozwiązania zawsze będzie skazane na niepowodzenie, gdyż regulacja ustawowa jest wręcz szczątkowa, a ilość poszczególnych stanów faktycznych nieograniczona. W praktyce zamówień publicznych treść umów konsorcjalnych jest niezwykle zróżnicowana, od bardzo lakonicznych, do regulujących wszelkie aspekty działań konsorcjantów. Do tego dodać należy równie szerokie spectrum komplikacji związanych z realizacją zamówienia i rozliczeniami z zamawiającym, co przekłada się następnie na treść pozwów i roszczeń w nich wyrażonych. W tej sytuacji próba sformułowania uniwersalnych zasad legitymacji procesowej przy dochodzeniu roszczeń przez wykonawców nie może się skończyć powodzeniem, czego dowodem jest przywołane wyżej rozbieżne orzecznictwo.
Natomiast kluczem do rozwiązania konkretnego przypadku wydaje się jego analiza pod kątem spełniania hipotezy art. 72 § 2 k.p.c. i ewentualnego charakteru tego współuczestnictwa. Niezbędne jest zatem rozważenie konkretnego stanu faktycznego i rozstrzygnięcie, czy w danej, konkretnej sytuacji postępowanie może toczyć się z powództwa jednego lub części konsorcjantów. Oznacza to konieczność dokonania analizy, czy roszczenie da się powiązać tylko z jednym konsorcjantem, czy jest on w stanie wykazać, że nie istnieje materialnoprawna więź pozostałych konsorcjantów z dochodzonym roszczeniem. Taki zabieg jest trudny, ale możliwy. Słuszne są głosy praktyki wskazujące na wspólność praw konsorcjantów i ich łączne uprawnienie do uzyskania należności, ale zdarzają się również sytuacje, kiedy dochodzonego roszczenia nie sposób powiązać z innymi podmiotami wchodzącymi w skład konsorcjum. Nie są one w ogóle zainteresowane jakimkolwiek rozstrzygnięciem, gdyż uzyskały już całość swojego roszczenia na wcześniejszym etapie lub nie poniosły żadnych kosztów, np. wniesienia wadium. Przyjęcie legitymacji łącznej również i w stosunku do takich podmiotów nie znajduje żadnych podstaw prawnych i byłoby rozwiązaniem niepraktycznym, niepotrzebnie komplikującym postępowanie. Przecież taki uczestnik nie ma żadnego interesu prawnego w rozstrzygnięciu postępowania i najprawdopodobniej wezwanie w trybie art. 195 k.p.c. zostałoby zlekceważone, co praktycznie uniemożliwiałoby procedowanie sprawy i naruszało interes konsorcjanta – inicjatora procesu. Co najważniejsze jednak, właśnie ten materialny stosunek, widoczna prima facie możliwość wyłącznego, nawet hipotetycznego, powiązania danego podmiotu z roszczeniem będzie przesądzać o istnieniu albo nieistnieniu współuczestnictwa koniecznego. Za nie do końca potrzebne uznać należy częste w orzecznictwie poszukiwania analogii lub różnic konsorcjum ze spółką cywilną. Nie wydaje się to uzasadnione, gdyż przecież można sobie wyobrazić, że różne roszczenia tego samego konsorcjum mogą spełniać lub nie warunki współuczestnictwa koniecznego. Na przykład przy robotach budowlanych trudno znaleźć interes prawny i związek konsorcjanta – firmy wykonującej tylko fundamenty, która uzyskała już swoje wynagrodzenie na wcześniejszym etapie, z roszczeniem innego konsorcjanta dotyczącym zapłaty za wykonanie pokrycia dachu czy roboty wykończeniowe. Ta pierwsza firma nie ma już nic do uzyskania w takiej sprawie, często nie ma również żadnych informacji o okolicznościach realizacji etc. Jej angażowanie w sprawę sądową jest pozbawione sensu. Natomiast w tym samym układzie podmiotowym konsorcjanci byliby legitymowani łącznie w przypadku dochodzenia należności od zamawiającego, do której uzyskania obaj zgłaszają pretensjeNp. z tytułu zrealizowania przez zamawiającego gwarancji należytego wykonania umowy z powodu wystąpienia zwłoki w realizacji obiektu.. Skoro bowiem układ stosunków faktycznych sprawia, że istnieje współuczestnictwo materialne, to tym samym uznać je należy w ramach konsorcjum za współuczestnictwo konieczne. Przyjęcie innego rozwiązania prowadziłoby do dopuszczenia możliwości toczenia się równolegle dwóch lub więcej spraw o de facto to samo roszczenie (np. wybudowanie drogi czy budynku), gdzie pozwanym byłby ten sam podmiot, ale powodowie byliby różni. Praktyczna możliwość zawieszenia postępowania na podstawie art. 177 § 1 pkt 1 k.p.c. wydaje się zbyt skromnym środkiem „zapobiegawczym” w takiej sytuacji, zupełnie nieadekwatnym do skali problemu.
Dlatego też zasadne wydaje się uznanie możliwości indywidualnego przypisania danego roszczenia do konkretnego konsorcjanta – potencjalnego samodzielnego powoda – za jedyne kryterium pozwalające na przyjęcie albo wykluczenie współuczestnictwa koniecznego. Odpowiedzi w tym zakresie nie daje bowiem ani podobieństwo do spółki cywilnej, ani nawet sam fakt rozwiązania umowy konsorcjumOdmiennie K. Muchowska-Zwara, Prawne problemy funkcjonowania konsorcjów uczestniczących w obrocie regulowanym przez prawo zamówień cywilnych, Wydawnictwo C. H. Beck, Warszawa 2015, s. 116.. Ta czynność bowiem w praktyce niewiele wyjaśnia w zakresie możliwości „przypisania” poszczególnych roszczeń, nie powoduje samoistnie odpadnięcia konieczności zastosowania art. 73 § 2 k.p.c.Mowa oczywiście o sytuacji, gdy byli już konsorcjanci nie rozstrzygnęli wiążąco, któremu z nich i w jakim zakresie dane roszczenie miałoby przysługiwać. W takim przypadku nie odpada przecież uzasadnienie dla zastosowania art. 72 § 2 k.p.c. zarówno w trakcie istnienia konsorcjum, jak i po jego rozwiązaniu. Brak jest przecież regulacji analogicznych do art. 875 i art. 867 k.c., tutaj nie następuje automatyczny podział majątku – przysługujących roszczeń. Natomiast brzmienie art. 379 § 1 i 2 k.c. nie wystarcza dla przyjęcia podziału z chwilą rozwiązania konsorcjum, gdyż czynność ta nie zmienia automatycznie istoty świadczenia z niepodzielnego na podzielne, skutek następuje przecież ex nunc. Jeśli już, to należałoby przyjąć podzielność świadczenia od początku, co jest przecież możliwe przy odpowiednim ukształtowaniu stosunków wewnątrz konsorcjum i z zamawiającym. A contrario, to właśnie treść konkretnego stosunku prawnego, oparcie roszczenia na tej samej podstawie faktycznej i prawnej oraz niemożliwość rozdzielenia (przypisania) części roszczenia pomiędzy poszczególnych konsorcjantów winny przesądzać o przyjęciu współuczestnictwa koniecznego w postępowaniu przeciwko zamawiającemu. Nie chodzi przy tym o samą podzielność świadczenia (najczęściej zresztą pieniężnego), ale o możliwość wykazania przez potencjalnego, samodzielnego powoda, że dane roszczenie przysługuje wyłącznie jemu. Można tego dokonać poprzez udowodnienie, że pozostali konsorcjanci zostali już zaspokojeni albo że roszczenie związane jest tylko i wyłącznie z określonym podmiotem. Może to nastąpić poprzez zapis w umowie konsorcjum (np. podział na etapy, części etc.), zapis w umowie z zamawiającym, oświadczenia pozostałych konsorcjantów bądź inne środki dowodowe, w tym również wykazanie braku zainteresowania dochodzeniem roszczenia przez inne podmioty, co także podlega odpowiedniej ocenie. W takiej sytuacji zasadne jest dopuszczenie możliwości samodzielnego wystąpienia z powództwem przeciwko zamawiającemu przez konsorcjanta. Poza takimi przypadkami uznać należy, że realizacja umowy dwustronnej w ramach konsorcjum tworzy taki rodzaj stosunku prawnego, że roszczenia muszą być dochodzone przez wszystkich konsorcjantów. Podstawowym ratio jest tutaj wyeliminowanie możliwości pozywania zamawiającego przez poszczególnych konsorcjantów o to samo świadczenie lub jego część w różnych procesach. Ponadto skoro każdy z konsorcjantów jest zobowiązany względem zamawiającego do realizacji umowy i pozostaje uczestnikiem stosunku prawnego, to nie można go bezpodstawnie pomijać w procesie uzyskiwania wynagrodzenia. Prawo zamówień publicznych mówi bowiem o „wykonawcy”, czyli o konsorcjum jako całości. Skoro takiemu „wykonawcy” należne jest wynagrodzenie, to trzeba wykazać szczegółowe okoliczności, że jego całość lub część przysługuje wyłącznie jednemu lub więcej podmiotom.
Sprzeczność pomiędzy wyrokami rozstrzygającymi kwestię legitymacji czynnej członków konsorcjów można wyjaśnić właśnie w powyższy sposób. Sądy dokonywały bowiem każdorazowo analizy konkretnego stosunku prawnego i możliwości powiązania roszczenia z powodem oraz innymi konsorcjantami, a wynik tego badania decydował z reguły o treści rozstrzygnięcia. Nie jest to oczywiście sytuacja komfortowa dla osoby sporządzającej pozew i decydującej o jego kształcie podmiotowym. Brak jest bowiem jednolitych zasad, które dałyby się zastosować w każdej sytuacji, a konsekwencje w postaci oddalenia niewłaściwie (zbyt wąsko) sformułowanego pozwu mogą powodować w warunkach trwających po kilka lat procesów właściwie utratę roszczenia. W tym kontekście wskazać należy praktyczną zasadność dyrektywy koncentrowania w miarę możliwości po stronie powodowej wszystkich konsorcjantów, co eliminuje zarzuty pozwanego w zakresie współuczestnictwa koniecznego. Również i samego sformułowania roszczeń warto dokonać w jak najszerszym zakresie, niejako na wypadek przyjęcia przez sąd różnych wariantów interpretacyjnych. W tym kontekście można przywołać wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 23 lipca 2015 r., sygn. akt VI ACa 1212/14: „Brak uprawnienia do żądania solidarnej zapłaty na rzecz powodów nie oznaczał – w ocenie Sądu drugiej instancji – braku możliwości uwzględnienia powództwa poprzez zasądzenie od pozwanego na rzecz każdego z powodów jego części kwoty wynagrodzenia. Należności te wynikały bowiem z tej samej podstawy faktycznej – ze stosunku prawnego powstałego na mocy umowy stron – a w żądaniu zasądzenia świadczenia solidarnie na rzecz powodów mieści się również żądanie zapłaty należności od dłużnika na rzecz każdego z powodów w częściach odpowiadających ich wierzytelnościom”. Sąd słusznie uznał, że żądanie solidarnego zasądzenia mieści w sobie również żądanie przyznania części dochodzonej kwoty poszczególnym powodom w częściach wynikających z danego stosunku prawnego, a w ostateczności w częściach równych, na zasadzie art. 379 § 1 k.c. Trafne okazało się zatem „szersze” zakreślenie powództwa.
Analiza orzeczeń dotyczących legitymacji czynnej członków konsorcjów dochodzących roszczeń od zamawiającego wskazuje na konieczność zachowania maksymalnej ostrożności przy formułowaniu pozwów i wybierania rozwiązań najbezpieczniejszych z punktu widzenia potencjalnego wyroku i przyjętych w nim poglądów. Szczupłość regulacji ustawowych oraz ogromna różnorodność umów konsorcjalnych i wykonawczych, a także sytuacji na tle ich realizacji, sprawia, że nie da się przyjąć jakichś uniwersalnych zasad w zakresie współuczestnictwa procesowego, a kształt pozwu musi uwzględniać różne warianty interpretacyjne i maksymalnie zabezpieczać interesy klienta.