Poprzedni artykuł w numerze
Kto się nie znając prawa,
Rad bawi w ratuszu
O ledaco pieniając, nie dziw, że do uszu
Co gorsza z urąganiem nieprzyjaciół brodzi
Często, co miało pomóc, bardzo mu zaszkodziW. Potocki, Ogród fraszek, t. 1, Lwów 1907, s. 264
K iedy w 1578 roku w Koronie i w 1581 roku na Litwie mocą konstytucji sejmowych utworzono Trybunały Główne, przekazując najwyższą władzę sądowniczą wybieralnym na sejmikach szlacheckich sędziom-deputatom, instytucja zastępstwa procesowego była określona prawem obu złączonych unią krajów, stanowiąc normalny element wymiaru sprawiedliwości. Był to rezultat kilku wieków przekształcania się zastępstwa procesowego w instytucję zawodowego plenipotenctwa, przyśpieszonego ewolucją ustroju państwowego w kierunku demokratycznym.
Wśród badaczy nie ma zgody co do czasu pojawienia się palestry w Polsce, jej nazewnictwa i funkcjonowania. Andrzej Kisza wysunął tezę pochodzenia instytucji obrony w procesie polskim z rzymskiego patrocinium, recypowanego przez bałkańskie ludy słowiańskie do państwa wielkomorawskiego i potem do tradycji Wiślan. Autor ten widział zastępców procesowych już w początkach państwowości polskiejA. Kisza, Historia adwokatury dolnośląskiej do 1945 roku, „Palestra” 1967, nr 3, s. 66–68; tenże, Tradycje adwokatury polskiej do czasu rozbiorów, „Palestra” 1971, nr 9, s. 14–16.. Koncepcja ta, aczkolwiek atrakcyjna, nie ma dostatecznego uzasadnienia źródłowego. W XI-wiecznej Polsce pojawili się rzecznicy stron czy też obrońcy grup ludności (stąd termin advocatus), którzy wygłaszali mowy w ich interesie wobec przedstawicieli władzyA. Niemirowski, Pogląd dziejowy i zasadniczy na stanowisko obrońcy, Warszawa 1869, s. 226–228., ale ówczesne prawo zwyczajowe nie znało jeszcze instytucji zawodowego zastępstwa osóbS. Car, Zarys historii adwokatury w Polsce, Warszawa 1925, s. 6; też S. Janczewski, Dzieje adwokatury w dawnej Polsce, Warszawa 1970, s. 8–9..
Wedle Adama Vetulaniego sporadyczne zastępowanie stron w procesie przez krewnych czy znajomych było dopuszczalne od początku istnienia sądownictwa państwowego, ale niezbyt powszechneA. Vetulani, Zastępstwo procesowe w Polsce przed statutami Kazimierza Wielkiego, Lwów 1925, „Pamiętnik Historyczno‑Prawny”, t. 1, z. 4, s. 3–5, s. 14–15.. Charakterystyczne, że nie czyniono rozróżnienia pomiędzy występowaniem zamiast strony jako jej zastępcy procuratora, a obok strony jako jej rzecznika prolocutora. Obu nazw używano zamiennieR. Taubenschlag, Proces polski XIII i XIV wieku w statutach Kazimierza Wielkiego, Lwów 1927, s. 24; odmiennie twierdzili: R. Hube, Prawo polskie w XIV wieku. Sądy i ich praktyki pod koniec XIV wieku, Warszawa 1886, s. 365; O. Balzer, Przewód sądowy polski w zarysie, Lwów 1935, s. 38.. Ponieważ pełnomocnictwa należało udzielać ustnie przed obliczem sądu, przedstawiciele Kościoła zabiegali o umożliwienie im wystawiania pisemnych plenipotencji, co było mniej kłopotliwe i nie wymagało osobistego stawiennictwa w siedzibie sądu. Władcy w formie przywilejów wyrażali zgodę na takie postępowanie, stąd wykształciła się z czasem instytucja pisemnego pełnomocnictwa – littera procuratoriA. Vetulani, Zastępstwo, s. 8–13; R. Hube, Prawo polskie w XIV wieku, s. 361–362; zob. też S. Janczewski, Dzieje, s. 4–7.. Upoważnienie takie, wydane przez jednostkę kościelną najczęściej opatowi, biskupowi lub syndykowi, zawierało wykaz powodów wystawienia, zakres umocowania i określenie pełnomocnika. Zaopatrzone było też w pieczęć wystawcy. Jak twierdził R. Hube, w drugiej połowie XIII wieku również osoby świeckie wydawały sporadycznie pisemne upoważnieniaR. Hube, Prawo polskie w wieku trzynastym, Warszawa 1874, s. 136.. Na uwagę zasługuje fakt, że Władysław Łokietek wydał niektórym miastom przywilej posiadania prolocutora. Jego zadaniem było wygłaszanie mów oskarżycielskich w imieniu miasta – mocodawcy przeciwko zbrodniarzomIbidem, s. 243..
Odmienny pogląd reprezentował Józef Rafacz, zdaniem którego instytucja zastępstwa procesowego była zupełnie obca polskiemu prawu zwyczajowemu i przejęta została z prawa kanonicznego w XIII wieku. J. Rafacz interpretował przywileje dla dostojników duchownych jako indywidualne zgody na ustanowienie zastępców procesowych wydawane ze względu na rozrzucenie majętności kościelnych na dużych obszarach kraju i znajomość istoty zastępstwa przez uprzywilejowanych, opartą na znajomości prawa kanonicznego. I on jednakże dostrzegał funkcjonowanie we wcześniejszej praktyce sądowej zarządców majątków jako reprezentantów ich właścicieli oraz zwyczajowe zastępowanie stron przez krewnychJ. Rafacz, Zastępcy stron w dawnym procesie polskim, Kraków 1924, s. 6–9. Na temat dyskusji badaczy zob. M. Stanowska, Historyczny rozwój instytucji tajemnicy adwokackiej, „Palestra” 1982, nr 1–3, s. 12–13..
Średniowieczne prawo polskie znało już instytucję przedstawicielstwa. I tak mężowie reprezentowali żony, rodzice – dzieci. Co więcej – zdaniem R. Hubego – notowano przypadki wyznaczania na wypadek śmierci opiekunów (tutores) dla małoletnich spadkobiercówR. Taubenschlag, Proces polski, s. 26–27; R. Hube, Prawo polskie w wieku trzynastym, s. 67–68; O. Balzer, Przewód sądowy, s. 29–32.. W szczególnej sytuacji znajdowały się kobiety występujące jako strony w procesie. Nie musiały one – zgodnie z przyjętym zwyczajem – stawać osobiście w sądzie, lecz mogły w domu lub po przyjeździe do miejsca sprawowania sądów, w gospodzie wybranej na kwaterę – ustanowić zastępcę procesowego w obecności woźnego sądowego lub komornika oraz przeciwnikaJ. W. Bandtkie, Historia prawa polskiego, Warszawa 1850, s. 222; też J. Rafacz, Dawny proces polski, Warszawa 1925, s. 98..
Poglądy badaczy na rolę statutu wiślickiego – pierwszego pomnika polskiego prawa pisanego, który mówił o zastępstwie stron w procesie – nie są do dziś jednoznaczne. A. Vetulani i T. Woner widzieli w ustawodawstwie Kazimierza Wielkiego potwierdzenie dotychczasowej praktyki zastępowania stron w procesie i usankcjonowanie takiej praktyki dla wszystkich warstw społecznychA. Vetulani, Zastępstwo, s. 10, 12; T. Woner, Pierwsze polskie nacje adwokackie, „Palestra” 1960, nr 4, s. 4.. J. Rafacz ujmował to jako konstytutywne wprowadzenie instytucji zastępstwa do prawa polskiegoJ. Rafacz, Zastępcy, s. 9.. W istocie zawarte w zbiorze praw z 1347 roku stwierdzenie: Quia milibet sua defensio et tuitio (cum iuris sit naturalis) non est deneganda, ideoque statuimus quod in judicis nostri Regni, quilibet homo cuiuscunque sit status et conditionis, potest et debet habere suum advocatum, procuratorem sen prolocutoremVolumina legum, t. 1, s. 6. było deklaracją, która otwierała drogę rozwojowi zastępstwa, sankcjonując jednocześnie istniejącą zwłaszcza w obrębie kleru i w miastach praktykę. Norma ta o charakterze generalnym służyła rozpowszechnieniu idei wspomagania się innymi osobami przed sądem. Zawierała ona uprawnienie dla strony przybierania sobie mówcy czy zastępcy, nie regulowała jednak kwestii dotyczących zastępstwa jako zawodu.
Andrzej Kisza uważał omawiany przepis za „wielką kartę adwokatury polskiej, co jest konsekwencją przyjęcia tezy, że dla bytu adwokatury jest bez znaczenia odpłatność świadczeń adwokackich, istnienie korporacji adwokackich oraz to czy osoby zajmujące się czynnościami adwokackimi wykonywały swe czynności zawodowo”A. Kisza, Tradycje, s. 16.. Umożliwiło to autorowi zaliczenie do palestry królewskich kancelarzystów (m.in. Jana Ostroroga), uczonych-prawników (jak Pawła Włodkowica) oraz wybitnych mówców występujących w czyimś imieniu przed jakimkolwiek trybunałemIbidem, s. 18–19.. Pogląd taki wydaje się niesłuszny, gdyż za palestrę uważać należy ogół zawodowych zastępców stron w odróżnieniu od innych pomocników stron.
W Polsce średniowiecznej zastępcą mogła być każda osoba zdolna do czynności prawnych i obdarzona zaufaniem mocodawcy. Otrzymywała ona pełnomocnictwo bądź do określonej czynności lub prowadzenia konkretnej sprawy, bądź do wszystkich działań dotyczących interesów reprezentowanego. Do niektórych czynności, jak przesłuchanie świadków, sądy wymagały szczególnego pełnomocnictwa. U schyłku XIV wieku oświadczenia o umocowaniu danej osoby można było składać nie tylko przed sądem ziemskim, lecz i w urzędzie starościńskim oraz podczas wiecu. Zwykle podawano imię i nazwisko zastępcy, niekiedy upoważniano go do wyznaczania dalszego zastępcy w wypadku niemożności stawiennictwaR. Hube, Prawo polskie w XIV wieku, s. 361–364; J. Rafacz, Zastępcy stron, s. 10–11..
W ówczesnych księgach sądowych i zapisach występują nazwy stanowiące synonim szeroko rozumianego obrońcy – advocatus, patronusNie można wszakże identyfikować średniowiecznego terminu advocatus z obrońcą według prawa rzymskiego (zob. A. Kisza, Tradycje, s. 14–16). Określenie to rozumiano szeroko jako opiekun-obrońca, stąd zapis w Kronikach Jana Długosza, że król Bolesław Chrobry to patronus et advocatus ecclesiae. W starożytnym Rzymie termin advocatus miał znaczenie ścisłe, oznaczał obok słów: scholasticus i togatus – praktykującego adwokata, zob. R. Ludwicki, Przyczynek do badań nad historią adwokatury, „Palestra” 1960, nr 5, s. 19. W kwestii zapisu u Długosza zob. R. Hube, Prawo polskie w XIV wieku, s. 361 i n., określenia wywodzące się z dotychczasowej tradycji – procurator i prolocutor, stosowane zamiennie lub łącznie, wreszcie recypowane z prawa kanonicznego – nuncius et sindicusR. Taubenschlag, Proces polski, s. 21–27.. Stosowano również nazwy: responsalis, causidicus, tactor czy nawet actor oraz polskie: pierca, mówca, rzecznik, przyprawcaJ. Rafacz, Zastępcy stron, s. 14–15..
W XV wieku termin procurator jako najbardziej popularny wyparł z dokumentów urzędowych inne określenia, by w następnym stuleciu stać się w zasadzie jedynym określeniem zastępcy procesowego w języku prawnym, literackim i w mowie potocznej. Instytucja zastępstwa powszechniała. Sprzyjały temu, obok statutów Kazimiera Wielkiego, praktyka i zwyczaje. Oto kancelaria królewska miała zwyczaj wystawiać na okaziciela (bez wskazania nazwiska) pełnomocnictwa zastępcy w obronie praw wdów, starców, pielgrzymów oraz cudzoziemców (procuratorium regnum)J. Rafacz, Dawny proces, s. 98–99; R. Hube, Prawo polskie w XIV wieku, s. 362.. Zwykle strony były zastępowane przez krewnych lub znajomych, bądź też wspomagane przez znawców prawa czy wyszkolonych mówcówO. Balzer, Przewód sądowy, s. 33, 37–38.. Wykształceni prawnicy raczej doradzali niż zastępowali strony, w odróżnieniu od krewnych, wszyscy zaś czynili to, nie traktując zastępstwa czy doradztwa jako stałego zajęcia, a tym bardziej jako stałej pracy zarobkowej.
Przywilej z 1420 roku zakazał łączenia funkcji prokuratora z urzędem w kancelarii, statut warcki z 1423 roku z urzędem sędziego i podsędka, przywilej nieszawski z 1454 roku (potwierdzony przez Jana Olbrachta w 1496 r.) deklarował zaś, że sąd powinien przydać stronie, która nie potrafi się należycie bronić oraz nie ma przyjaciół mogących jej w tym pomóc – zastępcę, zastrzegając jednakże, by nie rzucał on fałszywych oskarżeń pod adresem przeciwnika procesowego – a to pod karą sześciu grzywien (trzech dla sądu i trzech dla przeciwnika)Volumina legum, t. 1, s. 77 i 252.. Nie można odmówić tym aktom prawnym znaczenia politycznego. Były one wyrazem dostrzegania wartości wolności osobistej szlachty. S. Janczewski widział w postanowieniach statutu nieszawskiego początek instytucji obrony z urzędu w PolsceS. Janczewski, Dzieje , s. 11–12..
Ewolucja ustroju państwa w stronę demokracji szlacheckiej powodowała ugruntowanie praw jednostki w procesie, choć na kształtowanie się instytucji zawodowego zastępstwa miała jednakże wpływ pośredni. Szlachta była zainteresowana w demokratyzowaniu sądownictwa, w przejęciu go, w istnieniu procedury sądowej gwarantującej jej prawa (choćby przywilej: Neminem captivabimus…), ale nie dążyła do sformalizowania zastępstwa procesowego ani do utworzenia grupy zawodowych pełnomocników. Nie w tym widziała ona gwarancję swobód procesowych i sprawiedliwych wyroków, ale w wybieralnych sędziach cieszących się jej zaufaniem. Jednak ponieważ istnienie zastępców było faktem obiektywnym, elementem sądowej rzeczywistości, a dotychczasowe zwyczaje pozostawiały plenipotentom niesprecyzowane, aczkolwiek bardzo szerokie kompetencje, ograniczające nawet rolę samej stronyZob. R. Hube, Prawo polskie w XIV wieku, s. 364–365; J. Rafacz, Dawny proces, s. 100; O. Balzer, Przewód sądowy, s. 36., konieczne stało się w mniemaniu samej szlachty – w obronie jej interesów – dokładne określenie relacji: reprezentowany–zastępca oraz uniemożliwienie wykonywania zastępstwa osobom bezpośrednio związanym z sądem czy urzędem.
Dwie konstytucje z początku XVI stulecia – De malo procuratorio z 1505 roku i De potestate procuratoris, pro suo principali in iudicio comparentis z 1511 roku sprecyzowały instytucję pełnomocnictwa, statuty Zygmunta Starego z 1538 roku w uzupełnieniu zakazów z 1420 i 1423 roku wprowadzały zaś incompatibilia, ograniczając krąg osób mogących zastępować stronyStatuty z 1420, 1423 r. – Volumina legum, t. 1, s. 77 i 252; statut z 1505 r. – Volumina legum, t. 1, s. 139; z 1511 r. – Volumina legum, t. 1, s. 171; z 1538 r. – Volumina legum, t. 1, s. 530.. Prokuratorem nie mógł odtąd być – jak już wspomniano – kancelarzysta (statut warcki z 1420 r.), sędzia i podsędek (statut warcki z 1423 r.) ani duchowny w sprawach osób świeckich (statut piotrkowski z 1538 r.). W myśl statutu Aleksandra Jagiellończyka z 1505 roku prokurator za brak należytego pełnomocnictwa przed sądem ziemskim i grodzkim podlegał karze trzech grzywien lub sześciu skojców. Było to rozwinięcie respektowanej już wcześniej zasady penalizacji niedostatecznie umocowanych zastępów, skoro statut wiślicki przewidywał dla fałszywego pełnomocnika karę „pietnadziesta”, a w 1461 roku w trakcie procesu zabójców kasztelana wojnickiego Andrzeja Tęczyńskiego przed sądem królewskim, szlachcica Jana Oraczewskiego reprezentującego władze Krakowa ukarano za to przewinienie trzema grzywnami, z zamianą w wypadku niewypłacalności na osadzenie w wieżyS. Salmonowicz, J. Szwaja, S. Waltoś, Pitaval krakowski, Kraków 1968, s. 35; zob. też J. Rafacz, Zastępcy stron, s. 64..
Za właściwe pełnomocnictwo uznawano pismo z podpisem mocodawcy oraz jego oświadczenie złożone przed sądem lub wyjątkowo przed delegowanym urzędnikiem. Używanie fałszywego pełnomocnictwa – przerobionego lub podrobionego – na szkodę strony uważano za czyn szczególnie naganny. W statucie z 1538 roku szkodliwość takiego działania zrównano z napadem na dom szlachecki.
Konstytucja sejmu piotrkowskiego z 1511 roku precyzowała zakres działania zastępcy. Uprzednio wyznacznikiem swobody postępowania pełnomocnika były zwyczaje, procedura sądowa i indywidualna umowa z reprezentowanym. W 1511 roku określono te granice po raz pierwszy odrębnym aktem prawnym, który Stanisław Car uważał za „Wielką Kartę” polskiej adwokaturyS. Car, Zarys historii adwokatury, s. 15–18.. Dla odmiany Stanisław Janczewski widział w tej konstytucji ograniczenie roli pełnomocnika, a Tadeusz Woner – tylko umocowanie wykonywania zastępstwa, nie zaś regulację statutu zawodowych zastępcówS. Janczewski, Dzieje, s. 21–22; T. Woner, Pierwsze, s. 5.. Trudno nie zgodzić się z poglądem T. Wonera. Konstytucja z 1511 roku określiła sposób wykonywania zastępstwa, odnosząc to do działających wówczas niezawodnych prokuratorów, nie wspomniano w niej o traktowaniu ich funkcji jako pracy zarobkowej. Zaopatrzeni w pełnomocnictwo zastępcy mogli działać samodzielnie w imieniu swoich mocodawców podczas ich nieobecności, pozywać ustnie, gdy uznają to za wskazane, stronę przeciwną, przedstawiać dowody i prezentować w imieniu strony stanowisko procesowe. Wprowadzono też i ograniczenia. Zastępca nie mógł pod nieobecność mocodawcy pozwać przeciwnika pozwem pisemnym, pobierać i kwitować w imieniu pryncypała sum pieniężnych, jak też dokonywać wpisów dotyczących nieruchomości w księgach grodzkich i ziemskichPor. O. Balzer, Przewód sądowy, s. 35.. Przed sądem ich swobodę miała też ograniczać procedura, wymagająca przy wielu czynnościach dowodowych osobistego stawiennictwa stron.
Najdogodniejsze warunki do pojawienia się płatnych zawodowych zastępców były w XV i XVI wieku pod rządem prawa miejskiego. Wpływy prawa rzymskiego, powodujące ewolucję pojęcia pełnomocnictwa od jednostronnej czynności prawnej do umowy zlecenia zawartej między mocodawcą a zastępcąJ. Fabian, Rozwój pełnomocnictwa w prawie prywatnym, „Czasopismo Prawno-Historyczne” 1965, t. 17, z. 1, s. 216., wyższy stopień skodyfikowania procedury sądowej oraz brak przeszkód obyczajowych do zarobkowego trudnienia się zastępstwem, spowodowały, że na przełomie XV i XVI stulecia pojawili się zawodowi zastępcy stron w sądach miejskich. Ponieważ za swe działanie – w odróżnieniu od pozostałych – pobierali oni od mocodawców wynagrodzenie i traktowali je jako źródło swego utrzymania, nazwano ich procuratores mercenarii. Nie byli to już proszeni okazjonalnie o życzliwą przysługę zastępcy. Tworzyła się grupa zawodowa utrzymująca się z reprezentowania stron, choć niezorganizowana jeszcze na wzór korporacji zawodowej. Mimo to była to grupa bez trudu rozpoznawana przez szlacheckie otoczenie i obdarzona wkrótce nazwą – palestraZob. O. Balzer, Przewód sądowy, s. 33–34; T. Woner, Pierwsze, s. 6–7..
XVI-wieczni procuratores mercenarii znajdowali zatrudnienie także w sądach ziemskich, jako że większość szlacheckich plenipotentów nie decydowała się na zarobkowanie w ten sposób w obawie przed niechęcią ze strony „panów-braci”. W mentalności ówczesnej szlachty zarobkowanie poza gospodarką na roli i żołnierką uznawano za poniżające, a bronienie cudzych interesów przed sądem za szlachetne zajęcie tylko dopóty, dopóki nagradzano je tylko dyskretną „wdzięcznością” (choćby i brzęczącą), a nie wyznaczoną przez zastępcę zapłatą. Z tych względów co bardziej biegli w funkcjonowaniu prawa woleli być dworzanami wielkich panów i występować w sądzie jako zarządcy ich majątków, broniąc ich interesów. Urzędnik magnata reprezentujący go w sądach zasługiwał na szacunek, kwestia jego wynagrodzenia za zastępstwo nie była eksponowana.
Zastępcom niezawodowym coraz trudniej było konkurować z tą grupą praktyków, którzy spędzając więcej czasu w sądach, lepiej już poznali procedurę, orientowali się w realiach wymiaru sprawiedliwości i nauczyli się wykonywać swe umiejętności w praktyce. Również i strony wolały teraz zatrudniać zawodowego zastępcę, dającego większe szanse sukcesu, niż najbardziej nawet wymownego sporadycznego zastępcę. Istotną rolę odegrał tu czynnik czasu i odległości. Sprawy sądowe, toczące się nieraz w znacznym oddaleniu od majątku zainteresowanego szlachcica, przewlekały się, zdawał się on zatem na zawodowego pełnomocnika, obecnego stale podczas sądów, aby móc spokojnie zajmować się gospodarstwemO. Balzer, Geneza Trybunału Koronnego, Warszawa 1886, s. 76..
Różnice pomiędzy dwiema grupami zastępców: zarobkowymi i okazjonalnymi – były na tyle zauważalne, że uznano za potrzebne prawne uregulowanie statutu nowej grupy. Jako zarobkującym, nakazano prokuratorom w 1520 roku płacić podatek w wysokości 3 grzywien od osobyT. Woner, Pierwsze studium z dziejów sądownictwa polskiego XVI wieku, s. 6–7.. Płatni zastępcy nie wzbudzali u szlachty życzliwości, ale ponieważ byli przydatni, w ciągu pierwszej połowy XVI stulecia stali się stałym elementem sądowej rzeczywistości. Przeciwstawiano ich bezinteresownym obrońcom niezawodowym, zarzucano im sprzedajność, chytrość, dążenie do przewlekania sporówA. Kraushar, O palestrze staropolskiej, Warszawa 1882, s. 18–19; J. Rafacz, Zastępcy stron, s. 46; zob. też A. Niemirowski, Pogląd dziejowy, s. 66–67; O. Balzer, Geneza, s. 76, 78. Ideolog szlachecki, Stanisław Orzechowski – z pobudek osobistych zacięty przeciwnik palestry – zaliczył płatne zastępstwo do rzemiosł, konkludując, że wszystkie „one sprośne a smrodliwe są, żadnego z nich zacnemu właścicielowi przystojnego nie masz rzemiosła” (Policyja Królestwa Polskiego, oprac. J. Starnawski, Przemyśl 1984, s. 30)., wreszcie niekompetencję, ale korzystano z ich usług.
Trudno ocenić słuszność zarzutów stawianych wobec procuratores mercenarii w XVI-wiecznej publicystyce. Giętkość procedury i brak jednolitości prawa dawały pole do popisu rzutkim palestrantom, a że zastępca procesowy oceniany był nie tylko przez swego mocodawcę, ale i przez przeciwnika, nietrudno było o złośliwe komentarze i potwarzające opinie. Sprzyjał im zarobkowy charakter wykonywanego zajęcia, sprzeczny z przyjętym przez XVI-wieczną szlachtę systemem wartości, a z drugiej strony brak formalnych więzi między palestrantami, określonych wymogów merytorycznych i etycznych przy wykonywaniu zawodu oraz kontroli prawidłowości pracy. O wysoki poziom merytoryczny było trudno, skoro uczono się prawa tylko w praktyce, tj. w kancelarii lub w sądzie, przy pomocy zbiorów praw i wskazówek doświadczonych palestrantów. Studia uniwersyteckie krajowe i zagraniczne dawały wiedzę teoretyczną, mało przydatną w stosowaniu obowiązującego prawa.
Ówcześnie praktykujący adept prawa znał przede wszystkim procedurę, wykształcony w niej pod względem wykonywania jej dla potrzeb interesów strony. Dużym wzięciem w edukacji cieszyły się ułatwiające praktykę formularze. Za największą sztukę uznano więc umiejętne wykorzystanie kazuistyki, a nie pojmowanie istoty instytucjiS. Estreicher, Kultura prawnicza w Polsce w XVI wieku, (w:) Kultura staropolska, Kraków 1932, s. 46–55.. Jednakże nawet tak jednostronnie wykształcony prawnik był stronie potrzebny. Jego przygotowanie wystarczało bowiem do odpowiedniego zreferowania sprawy sędziemu. A że zrównoważyć jego działania mógł tylko inny zawodowy palestrant, istnienie płatnych zastępców uznawano za niezbędne, choć nie pochwalano zjawiskaNie bez znaczenia było ogłoszenie w 1523 roku „Formula processus…” upowszechniającej wiele nowożytnych instytucji procesowych. Dowodem akceptacji zawodowego zastępstwa w procesie było wprowadzenie konstytucją z roku 1557 (Volumina legum, t. 2, s. 605) urzędu instygatora królewskiego – płatnego reprezentanta monarchy w procesie. W konstytucji z roku 1570 stwierdzono: Cum procuratorum usus tam in inducio, quam ad alia negotia valde necessarius sit, quorum fideli opera coetus hominum commode carere non potest: praesertim, si dextre et fidelitem officium sum gesserint, co Izaak Lewin słusznie uznał za „najpiękniejsze urzędowe określenie dawnej palestry polskiej” – tenże, Palestra w dawnej Polsce, Lwów 1936, s. 32..
Zrozumiały jest więc brak poparcia dla żądań niektórych publicystów szlacheckich eliminacji płatnych pełnomocników i uproszczenie procedury w taki sposób, aby była ona jasna dla każdego zainteresowanego. Wybrano inne rozwiązanie – sprecyzowanie statusu palestry, zapewnienie za pomocą instrumentów prawnych zaufania mocodawcy dla zastępcy i lojalności zastępcy dla mocodawcy, co stanowi istotę pełnomocnictwaZob. M. Starnowska, Historyczny rozwój, s. 14–15., oraz ustanowienie sankcji za postępowanie sprzeczne z tymi postanowieniami.
Konstytucja sejmowa z 1543 roku oraz dwie ordynacje z 1548 i 1559 roku wydane przez króla Zygmunta Augusta uregulowały zasady funkcjonowania palestry w KoronieKonstytucja z 1543 r. – Volumina legum, t. 1, s. 576–577; ordynacja z 1548 r. – J. Herburt, Statuta i przywileje koronne, Kraków 1570, s. 445; ordynacja z 1559 r. – J. Lewin, Palestra, s. 121–122.. Incydentalnie regulowały też niektóre kwestie konstytucje sejmowe z lat 1550, 1564, 1570, 1578, 1588 i 1598Volumina legum, t. 2, s. 597, 650–651, 819, 968, 1208, 1297.. Na terenie Wielkiego Księstwa Litewskiego pełnej regulacji dokonano postanowieniami trzech statutów litewskich z lat 1529 (rozdział VI), 1566 (rozdział IV) i 1588 (rozdział IV).
W konstytucji z 1543 roku przez sprecyzowanie kręgu adresatów wyraźnie określono nową grupę zawodową: Procuratores mercenarii qui mercedes, conducti hominum in judiciis communiter procurant. Ponieważ funkcjonowało wówczas kilka rodzajów zastępców w procesie, a postanowienia konstytucji dotyczyły tylko płatnych zawodowych prokuratorów, stwierdzono expressis verbis, że nie dotyczy ona zastępców niezawodowych reprezentujących krewnych czy znajomych osób występujących we własnej sprawie oraz wysłanników możnych panów stawających przed sądem w ich imieniu (praeter famulos qui dominorum suovum causas procurarent). Wobec tych ostatnich zaznaczono jednakże, iż nie podlegają oni postanowieniom niniejszej konstytucji tylko o tyle, o ile służą swemu panu, a wystąpienie w sprawach nie jest ich zawodem (si modo communiter procuratoris officium exercebat).
Różnica między płatnym zastępcą trudniącym się obroną różnych wynajmujących go klientów a pozostającym w służbie pańskiej prawnikiem występującym w sprawach magnata była w opinii ówczesnej szlachty znaczna. Sługa pański – szlachcic, domownik swego dobrodzieja, prowadzący jego interesy i procesujący się w jego imieniu – mieścił się w szlacheckim obrazie świata i robił nieraz lokalną karierę, zyskiwał majętności. Pobieranie od mocodawcy wynagrodzenia nie było w tym przypadku naganne, gdyż była to zwykła w panujących stosunkach klientalnych nagroda za wierną służbęZa przykład może służyć postać Teodora Jewłaszewskiego, szlachcica ruskiego, od 1572 roku prowadzącego interesy wojewody trockiego Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła, który nie tylko się wzbogacił, ale i został podsędkiem w sądzie ziemskim, a dla ojca zyskał władyctwo pińskie. Zob. T. Jewłaszewski, Pamiętnik, Warszawa 1860, s. 23–25, 37, 57–58; też J. Grodzki, Polski pamiętnik adwokacki z XVI wieku, (w:) Szkice do dziejów adwokatury polskiej, red. R. Łyczywek, „Palestra” 1978 – wkładka, s. 102–106..
Płatny zastępca w sądzie nie mógł natomiast liczyć na taki status. W konstytucji z 1543 roku szlachecki ustawodawca postanawiał, by wszyscy procuratores mercenarii składali przed sądem przysięgę, że nie będą prowadzić spraw niesłusznych ani udzielać w nich porad, jak również nie będą utrudniać postępowania w sądzie ani dążyć do zbędnych odroczeń w prowadzonych sprawach (…debent esse jurati, quia injustas causas neque suscipere, neque eis consulere, neque illas promovere debent in gratiam alicuius partis)T. Woner, Pierwsze, s. 7–8; też O. Balzer, Geneza, s. 77.. Zaprzysiężeni prokuratorzy otrzymywać mieli wypis z ksiąg ziemskich poświadczający złożenie przysięgi (literas authenticas juramenti sui), co miało stanowić legitymację do wykonywania zawodu. Wypis taki miał także zapobiegać występowaniu fałszywych pełnomocników. Jak zauważył S. Car, tworzyło to pewną więź pomiędzy konkretnym sądem a grupą zawodowych plenipotentówS. Car, Zarys historii adwokatury, s. 19.. W konstytucji z 1543 roku zakazano wyolbrzymiania krzywd i szkód w pozwach, nakazano sędziom baczyć na pełnomocników skłonnych do ich nierzetelnego oszacowania oraz karać za takie działania.
Podobne postanowienia zawierały ordynacje królewskie z 1548 i 1559 roku, w których nadto zakazywano prokuratorom opuszczać rozprawy i przedłużać postępowanie, nakazano natomiast pracować sumiennie i rzetelnie (honeste, moderate et ordinate se coram iudicio gerant). Szczególną uwagę zwrócono na dwie kwestie: zapobieganie przewlekaniu spraw przez zastępców i działania na niekorzyść reprezentowanego. Dotychczasowy brak regulacji prawnej powodował nieprawidłowe praktyki, skoro w obu ordynacjach ubolewano, że za czasów Zygmunta I homines non poterant assequi promptam iustitiam, neque Regia maiestatis vel iudicium Sacrae Regiae Maiestatis iudicabat quando voluit et debuit, sed quando procuratoribus libuit, quod vocati ad causas secundum regestrum temere se absentabant, exceptiones frustraneas faciebant§ 2 ordynacji z 1559 r., zob. też J. Lewin, Palestra, s. 61..
Aby temu zapobiegać, w 1543 roku nakazano prokuratorom składać opisaną wyżej przysięgę, podkreślając, że w wypadku jej nieprzestrzegania sędzia będzie ostrzegać i upominać zastępcę, a w wypadku popełnienia cięższego przewinienia odsyłać go nawet przed oblicze króla, aby ten osądził go i w razie stwierdzenia winy pozbawił prawa wykonywania zajęcia prokuratora przed szlacheckimi sądami.
Zastępcy mieli obowiązek stawiać się w sądzie z należycie przygotowanymi i ułożonymi w kolejności pismami, uczestniczyć w rozpatrywaniu spraw według rejestru sądowego, a w szczególności nie opóźniać pracy wymiaru sprawiedliwości. Wnioski dowodowe w imieniu stron należało przedstawiać na piśmie, dowody z dokumentu składać zaś sądowi w ciągu trzech dni od wywołania sprawyJ.W. Bandtkie, Historia, s. 417.. Jeżeli żadna ze stron nie stawiła się przed sądem, rozprawę odraczano. Jeżeli zaś przeciwnik procesowy stawił się, a strona nie była reprezentowana na skutek nieobecności prokuratora i poniosła w związku z tym szkodę (ordynacja z 1559 roku nakazała sędziom orzekać wyrok zaoczny w wypadku zawinionej nieobecności strony, by strona nie odnosiła korzyści dzięki swej absencji), a także w sytuacji, gdy pełnomocnik zaniedbał sprawę, przez co spowodował szkodę reprezentowanego, winien był on zrekompensować to mocodawcy. W ordynacji z 1548 roku nie czyniono jeszcze rozróżnienia pomiędzy zdradą interesów mocodawcy a niedbalstwem, czyniąc prokuratora jednakowo odpowiedzialnym za szkodę. W 1559 roku przypomniano o odpowiedzialności prokuratora, odnosząc ją jednakże tylko do szkody spowodowanej przez jego niedbalstwo (negligentiaPor. J. Lewin, Palestra, s. 55–56, 58–59.).
Odpowiedzialność zastępcy nieobecnego na rozprawie, w przypadku wydania niekorzystnego wyroku zaocznego, zrównano z odpowiedzialnością nielojalnego względem pana sługi (tamquam servitore malae fidei). Poszkodowany mógł domagać się od zastępcy należytego odszkodowania (ordynacje z 1548 i 1559 r.).
Niektóre czyny spenalizowano, uznając je za szczególnie szkodliwe. I tak, za wnoszenie kalumniatorskich pozwów lub podnoszenie świadomie fałszywych zarzutów procurator mógł być pociągnięty do odpowiedzialności i ukarany według statutów Kazimierza JagiellończykaDyspozycję tę rozszerzyła w 1598 roku korektura pruska, przewidując za zamieszczanie obraźliwych zwrotów w pozwie karę dla powoda i sporządzającego pismo procuratora. Zob. Volumina legum, t. 6, s. 562; por. też J. Lewin, Palestra, s. 65.. Za nielojalne postępowanie względem mocodawcy groziła zastępcy kara określona w statutach Kazimierza Wielkiego (§ 1 i 2 ordynacji z 1559 r.). Na koniec zakazano pod karą 6 tygodni wieży lub innej ferowanej przez sąd królewski wszczynać spraw już prawomocnie osądzonych, prowadzić je i udzielać w nich porad (§ 4 ordynacji z 1559 r.).
Ordynacje wprowadziły też sankcje za naganne zachowanie pełnomocnika przed sądem. Za przerywanie przemówienia przeciwnika przed sądem w obecności króla groziła kara więzienia (§ 5 ordynacji z 1559 r.). Nie wolno też było zastępcom procesowym przeszkadzać w pracy pisarzowi lub jego zastępcy, w szczególności w odnotowywaniu sprawy, utrudniać postępowania i wywoływać zamieszanie w sądzie (§ 6 ordynacji z 1559 r.)S. Janczewski, Dzieje, s. 14–16..
Wszczynanie postępowań w sprawach już prawomocnie osądzonych było zjawiskiem częstym w XVI-wiecznej praktyce sądowej, bowiem jeszcze trzykrotnie – w konstytucjach z lat 1564, 1578 i 1589 – powtarzano i precyzowano zakazy takiego postępowania, surowo je penalizującVolumina legum, t. 2, s. 650–651, 968, 1297; zob. też J. Lewin, Palestra, s. 70–71, 86.. W 1550 roku powtórzono, ze względu na jego nieprzestrzeganie, zakaz trudnienia się zastępstwem przez sędziów i podsędków, ograniczając go jednakże do sądu, gdzie urząd swój sprawowali. W ogłoszonej w 1570 roku, a przeznaczonej dla Gdańska, konstytucji De procuratoribus, atque eourum numero, et jurando uregulowano status pełnomocników z tego miasta. Jako że dla palestry Rzeczypospolitej postanowienia te miały znaczenie marginalne, wystarczy zaznaczyć, iż w odróżnieniu od Korony dopuszczono do plenipotencji też osoby duchowne. Ograniczono liczbę zastępców do czterech przy każdym sądzie. Patroni ci mieli monopol na występowanie w danym sądzie i tylko szlachcie wolno było w drodze wyjątku zastępować się innymi, również niezawodowymi pełnomocnikami.
Konstytucje powołujące w Rzeczypospolitej Trybunały Główne nie wniosły istotnych zmian w kwestii statusu i ustroju palestry. O wszystkim miała przesądzić praktyka na podstawie dotychczasowych regulacji. W pierwszych latach funkcjonowania Trybunałów tylko konstytucja De crimine lesae Majestatis er perduellionis dotyczyła zastępców. Postanowiono w niej, że oskarżonemu o obrazę majestatu „prokurator ma być dany z prawa, jeżeli by go strona obwiniona potrzebowała”. Obrońca powinien mieć trzy dni na zapoznanie się ze sprawą i przygotowanie wystąpień. Był to istotny krok w kierunku ustanowienia instytucji obrony z urzęduSzerzej zob. S. Car, Zarys historii adwokatury, s. 126–27; J. Lewin, Palestra, s. 50; M. Stanowska, Historyczny rozwój, s. 13..
Na terenie Wielkiego Księstwa Litewskiego w odstępie kilkudziesięciu lat uregulowały kwestię zastępstwa procesowego statuty litewskie. Pierwszy, z 1529 roku, określał przede wszystkim relację: mocodawca–pełnomocnik. Zastępcą, z wyjątkiem spraw o ochronę czci, mógł być tylko szlachcic osiadły na Litwie, co w przeciwieństwie do Korony eliminowało w zasadzie napływowych zawodowych plenipotentów spoza stanu. Mocodawca ustanawiał prokuratora osobiście przed sądem przez ustne oświadczenie woli lub – gdy z powodu choroby nie mógł przybyć do siedziby sądu – przez wystawienie pełnomocnictwa pisemnego zaopatrzonego w pieczęć herbową. Aby zapobiec fałszowaniu pisemnych upoważnień, przewidywano unieważnianie postępowania sądowego z udziałem fałszywych pełnomocników oraz surowe kary dla tych ostatnichZob. J. Lewin, Palestra, s. 46–47..
W II Statucie Litewskim z 1566 roku uregulowano szerzej kwestię ustanowienia zastępcy. Podtrzymano wymóg osiadłości na Litwie. Inne osoby mogły zastępować strony nie tylko jak uprzednio, w sprawach o ochronę czci, ale odtąd także w sprawach karnych zagrożonych karą śmierci (tzw. gardłowych). Zakazano trudnić się zastępstwem stron sędziom, podsędkom i pisarzom sądowym oraz duchownym w sprawach osób świeckich. Sprecyzowano również, że panowie i znaczniejsza szlachta (principes tamen viri, puta senatores, proceres officiales – que nostri et nobiles) mają prawo wystawiać pełnomocnictwa pisemne w postaci otwartego listu opatrzonego pieczęcią, gdyż jej godła, jako powszechnie znane, są wiarygodne. Osoba legitymująca się takim listem mogła prowadzić przed sądem wszystkie sprawy pryncypała. Pozostali zaś, mniej znaczni i znani, mogli korzystać z pisemnej formy pełnomocnictwa wyjątkowo – w wypadku niemożności osobistego stawiennictwa w siedzibie sądu, wywołanej chorobą lub bardzo dużym oddaleniem. Mieli oni obowiązek poświadczyć treść swego upoważnienia pieczęcią osoby godnej zaufania (…nobili aliquo fide digno), gdyż bez tego nie byłoby ono uznawane przez sąd.
Zwykle ustanawiano zastępców przed sądem ziemskim lub grodzkim, a w aktach tych sądów czyniono odpowiednie adnotacje. Wypis z tych akt był dla plenipotenta legitymacją do działania w imieniu mocodawcy.
Dotychczas wymienione postanowienia dotyczyły wszystkich plenipotentów, zawodowych i sporadycznych. II Statut Litewski zawierał regulację dotyczącą wyodrębnionego, zawodowego zastępstwa. Po art. XXXII pt. „De procuratoribus et defensoribus”, scharakteryzowanym wyżej, a odnoszącym się do wszystkich pełnomocników, wprowadzono następny, XXXIII, pt. „De eisdem”, kreujący inny krąg adresatów. Postanowiono w nim, że kiedy strona stojąca przed sądem nie potrafi należycie poprowadzić swojej sprawy (ipse causam suam agere nequeat), może – choćby ustnie – zlecić jej prowadzenie osobie biegłej w prawie (alicui iurisperito), a ta winna być honorowana przez sąd jako pełnomocnik, nawet gdy possesiones in illo municipio non habeat. Strona niepotrafiąca należycie bronić swych interesów mogła również poprosić sąd o wyznaczenie jej prokuratora, a wtedy auctoritate officii miał on jej być przydawany i zobowiązany do prowadzenia sprawy (ut causam eius agat, debet). Obrońca przysługiwał oskarżonemu o zbrodnię obrazy majestatu, co było szczególnym symptomem poszanowania praw jednostki. Auctoritatem iudicii miał być też wyznaczony dla biednych, sierot i bezradnych (pauperibus…, vieluis, popillis, inopibus aliisque miseralibus persones), a także tym, qui gratia alicuius opressi procuratores habere non possunt. Postanowiono, że dla wyżej wymienionych zastępcy powinni prowadzić sprawy za darmo.
Przemysław Dąbkowski wywiódł z postanowień statutów litewskich tezę o istnieniu w dawnym prawie wileńskim dwóch rodzajów pełnomocnictw – prywatnego, obłożonego formalnymi rygorami, i urzędowego, wynikającego wprost z ustnego oświadczenia woli mocodawcyP. Dąbkowski, Stanowisko cudzoziemców w prawie litewskim, Lwów 1913, s. 79.. Pełnomocnictwo zwane przez P. Dąbkowskiego urzędowym, instytucja nowocześniejsza, prowadziło do zatrudnienia płatnych zawodowych prokuratorów. Zjeżdżająca do siedziby sądu strona mogła zlecić sprawę przebywającym w jego siedzibie, oczekującym takich zleceń praktykom.
Uproszczenie sposobu umocowania pełnomocnika sprzyjało rozwojowi tej grupy. Z drugiej strony, skoro zgodnie z wymogami statutu sąd powinien był przydawać bezpłatnego plenipotenta biednym i bezradnym, to wyznaczał go z grona osób pozostających stale w jego otoczeniu, dających rękojmię wywiązywania się z obowiązków prokuratora. Wobec zakazu występowania w tej roli sędziów, podsędków i pisarzy sądowych oraz duchownych pozostawała grupa przebywających w siedzibie sądu praktyków. Musiała też istnieć istotna zależność tej grupy od sądu, jeśli uznano, że mechanizm wyznaczania zastępcy przez sąd będzie funkcjonował.
W II Statucie Litewskim nie wspomniano o wynagrodzeniu za trudnienie się zastępstwem. Nie sposób jednak założyć, że zawodowi plenipotenci wykonywali swą pracę bezinteresownie. Zastępstwo było płatne, a wysokość honorarium ustalano umownie między mocodawcą i pełnomocnikiem. Skoro w odróżnieniu od Korony nie opodatkowano działalności zarobkowej zastępców procesowych, można przypuszczać, że w Wielkim Księstwie Litewskim zawodowi zastępcy pojawili się później i nie byli aż tak popularni, jak w sądach koronnych.
Postanowienia statutu odnosiły się również do sposobu wykonywania zastępstwa i penalizowały najgroźniejsze przewinienia plenipotentów. Pełnomocnik reprezentował mocodawcę bez względu na jego obecność. W sądzie musiał stawać osobiście, substytuta mógł ustanowić tylko za zgodą reprezentowanego. Jego nieobecność uważano za usprawiedliwioną w przypadku nagłej choroby, uniemożliwiającej mocodawcy zlecenie sprawy innemu prokuratorowi. Plenipotent zobowiązany był do zachowania lojalności wobec zastępowanego, rozumianej przede wszystkim jako zakaz współpracy z przeciwnikiem procesowym. Za ujawnienie stronie przeciwnej tajemnic swego mocodawcy, jak też za odstąpienie od mocodawcy na rzecz jego przeciwnika po zapoznaniu się z jego materiałami w sprawie, groziła zastępcy infamia (jeśli był szlachcicem) lub nawet kara śmierci.
Wydany w 1588 roku, a więc kilka lat zaledwie po utworzeniu na Litwie Trybunału Głównego, III Statut Litewski dopełnił regulacji kwestii zastępstwa. Korzystając z doświadczeń z Korony, ujęto w nim kompleksowo wszelkie istotne kwestie, przez co postanowienia mogły pozostać niezmienione przez ponad sto lat. Wprowadzono ważne rozróżnienie w nazewnictwie zastępców procesowych. Termin „prokurator” zarezerwowano tylko dla zawodowych zastępców, pozostałych zaś określono mianem „umocowani” (art. 56 – „(…) tedy prokuratora albo umocowanego swego może miasto siebie u prawa mieć”). Konsekwentnie do tego rozróżnienia „umocowany”, jako osoba nieznana bliżej sądowi, przybyła w interesie strony, winna była się wylegitymować pisemnym pełnomocnictwem w postaci listu otwartego mocodawcy oraz wykazać swoją osiadłość na Litwie. Sprecyzowano dokładniej wymogi dotyczące uwierzytelnienia pisemnego upoważnienia. „Panowie Rada” sami je podpisywali i pieczętowali, „inne stany” musiały potwierdzać jego wiarygodność pieczęcią znanej osobistości, niepiśmienni zaś musieli je poświadczyć pieczęciami dwóch szlachciców. Pełnomocnictwo powinno było zawierać uprawnienie do działania w określonej sprawie, z upoważnieniem również do jej przegrania. Zastępca miał na tej podstawie prawo „tak do burzenia roku i pozwu, jak i do mówienia w samej głównej rzeczy”.
Od zawodowego plenipotenta nie wymagano osiadłości, ustanawiać go było można przed obliczem sądu lub kancelarii ziemskiej, grodzkiej czy książęcej. Zajęcie to mógł wykonywać każdy mężczyzna bez względu na przynależność stanową, z wyjątkiem duchownychPor. J. Lewin, Palestra, s. 48–49.. Według postanowień III Statutu Litewskiego sędziom, podsędkom i pisarzom ziemskim i grodzkim nie wolno było występować tylko w sądach, „gdzie sami są urzędnikami”. W pozostałych sądach mogli trudnić się zastępstwem, „gdzie by się komu z potrzeby trafiło i od kogo inszego z przyjaciół swoich mówić”, czyli nie zawodowo, lecz sporadycznie. Wszyscy jednakże, również duchowni, mogli bez ograniczeń występować we własnych sprawach. W ślad za II Statutem określono sposób umocowania prokuratora przed sądem przez ubogich i niepotrafiących „rzeczy swej sprawować”. Na uwagę zasługuje sprecyzowanie – po raz pierwszy w prawie Rzeczypospolitej – mechanizmu dyscyplinowania przez sąd plenipotentów w wypadku niepodjęcia zleconej im bezpłatnej obrony wdów, sierot i upośledzonych. Za odmowę podjęcia obrony według art. 57 § 3 statutu „takowemu prokuratorowi i od inszych osób u tego sądu mówienie nie ma być dopuszczone”.
Określono zakres i sposób działania pełnomocnika, jak też jego relację z mocodawcą. Prokurator zobowiązany został po przyjęciu sprawy do jej rzetelnego prowadzenia, stawiennictwa w sądzie i reprezentowania strony. Mocodawca miał prawo zrezygnować przed sądem z zastępcy, „a sam swoją rzecz mówić”, jak też zlecić sprawę innemu plenipotentowi (art. 59 § 4). Obecność strony na rozprawie nie była w zasadzie po ustanowieniu zastępcy konieczna, z wyjątkiem spraw gardłowych i wykraczających poza zakres udzielonego pełnomocnictwa (art. 57 § 1). Należycie umocowany prokurator mógł prowadzić sprawę według własnego uznania, zabroniono mu jednak – jak w Koronie w 1511 roku – dokonywać zapisów w księgach ziemskich i kwitować odbiór pieniędzy, a także zawierać pod nieobecność strony transakcji („żadnych zapisów nowych i nijakiego wyznaczania ni od nikogo nie ma u sądu czynić i pieniędzy za zapisami brać, i z nich kwitować” – art. 61). Jeśli mocodawca będący wierzycielem nie mógł osobiście odebrać w terminie pieniędzy od dłużnika, a chciał się posłużyć zastępcą, to powinien był mu wystawić pełnomocnictwo szczególne do odbioru sumy. Upoważnienie takie powinno było mieć formę pisemną z własnoręcznym podpisem lub być wypisem z ksiąg sądowych o ustnym umocowaniu plenipotenta do tej konkretnej czynności (art. 61).
W III Statucie skonkretyzowano przypadki usprawiedliwionej nieobecności prokuratora w sądzie. Absencja mogła więc zostać usprawiedliwiona z powodu obłożnej choroby zastępcy, uniemożliwiającej przybycie, a jednocześnie tak nagłej („przed rokiem prawa”, „jadąc już na drodze, albo na miejscu będąc”), że mocodawca nie mógł zdążyć ustanowić nowego pełnomocnika. Prokurator był jednakże zobowiązany do szybkiego zawiadomienia o swej chorobie strony i sądu, a po wyzdrowieniu powinien był złożyć przysięgę na następnym posiedzeniu sądu, „iż sprawiedliwie za obłożną chorobą stawić się nie mógł, a nie ku zwłoce sprawiedliwości”. W rezultacie tak spowodowanej nieobecności zastępcy mocodawca nie mógł ponieść uszczerbku. Jeśli jednak sąd nie był powiadomiony o przyczynie absencji, zapadał wyrok zaoczny.
W przypadku gdy prokurator nie stawił się również na następnym terminie, a był on zawity, lub odmówił złożenia przysięgi o swej uprzedniej obłożnej chorobie, jego mocodawca przegrywał proces nawet „bez żadnych dowodów strony przeciwnej” (art. 60 § 3). Jeśli ów termin nie był zawity, mocodawca w wyniku takiej postawy zastępcy jeszcze sprawy definitywnie nie przegrywał, ale „za one na pierwsze roki ziemskie nie stanie, tak jakoby sam nie stał, zapłacić, a stronie swej przeciwnej, już na tych drugich rokach, jako na zawitych roku usprawiedliwiać się będzie winien” (art. 60 § 2)Ibidem, s. 59–60..
W obu przypadkach przewidywano surowe kary dla pełnomocników. Ci z nich, którzy odmówili złożenia przed sądem przysięgi o swej uprzedniej chorobie i wyrządzili w ten sposób szkodę swemu mocodawcy, „gdyby to na nich jawnym słusznym dowodem przewidziano było”, mieli być nawet karani śmiercią (art. 59 § 2). Surowa penalizacja podstępnego działania zastępców miała zapobiec przekupywaniu ich przez przeciwników procesowych i zagwarantować lojalność wobec mocodawcy. III Statut Litewski zawierał obszerny katalog przewinień prokuratorskich: zdradę interesów pryncypała, otwarte przejście na stronę przeciwną, podszywanie się pod plenipotenta wobec sądu, fałszowanie pełnomocnictw, wreszcie niedbałe lub umyślnie złe prowadzenie powierzonej sprawy. Kontynuując poprzednią regulację, stwierdzono, że zastępca, który podjął się prowadzenia sprawy i poznał dotyczące jej materiały, będące w posiadaniu mocodawcy, „listy jego oglądawszy”, a następnie przekazał uzyskane informacje przeciwnikowi lub podjął się jego obrony przeciwko dotychczasowemu pryncypałowi, miał utracić prawo do wykonywania pracy prokuratora („takowemu nie ma być u prawa mówienie dopuszczone”). Za fałszowanie pełnomocnictwa i podszywanie się pod reprezentanta danej osoby w celu jej zaszkodzenia groziła więc również utrata prawa wykonywania zastępstwa (art. 59 § 1). Kary te wydają się łagodne w porównaniu z surową penalizacją niestawiennictwa czy symulowania choroby na niekorzyść stronyIbidem, s. 56; por. M. Stanowska, Historyczny rozwój, s. 16..
Ustawodawca zmierzał zapewne do ukrócenia nagminnej praktyki przedłużania postępowań z powodu nieobecności stron lub ich pełnomocników, przy niedostatecznie rozpowszechnionym terytorialnie sądownictwie na LitwieZob. S. Gołębiowski, Czasy Zygmunta Augusta, Wilno 1859, cz. 2, s. 100 i n. Łagodne wydają się sankcje za wyrządzenie mocodawcy szkody przez lekkomyślne lub niedbałe prowadzenie sprawy. W takim wypadku zastępcy groziła kara czterech tygodni „więzienia szlacheckiego”, a więc wieży górnej, i wynagrodzenie szkody wywołanej swym działaniem (art. 59 § 3).
Gwoli ścisłości należy wspomnieć, że mocodawca ponosił skutki swych oświadczeń odnośnie do zastępcy złożonych przed sądem. Jeśli, jak należy rozumieć – w celu uniknięcia skutków jego nieobecności na rozprawie – pozwany oświadczył, że jego zastępca wysłany do sądu zmarł w drodze, musiał tę okoliczność przed sądem zaprzysiąc, gdyż w przeciwnym razie groziło mu przegranie sprawy (na terminie zawitym) lub popadnięcie w zaoczność.
W połowie XVI stulecia powszechne były narzekania szlachty na przewlekanie procesów sądowych, co odrywało zainteresowanych od codziennych gospodarskich zajęć, zmuszało do częstych, długich i uciążliwych podróży, wreszcie do kosztownego pobytu w mieście, gdzie sprawowano sądy. Za przyczynę przewlekania spraw uważano formalistyczną procedurę, małą liczbę sądów, a także celowe działanie zastępców zawodowych. Ponieważ w sądach było wiele spraw zaległych, postulowano przyspieszenie postępowania i częstsze roki sądoweA. Wolan, O wolności Rzeczypospolitej, wyd. K. Turowski, Kraków 1859, s. 78–93; też O. Balzer, Geneza, s. 78–93, 104–106..
Szczególnie pilna wydawała się reforma sądu królewskiego, gdzie nie potrafiono poradzić sobie z rosnącą liczbą apelacji. Postulaty reformy, podnoszone przez publicystów i polityków szlacheckich, za rządów dwóch ostatnich Jagiellonów nie dały rezultatu, ale urzeczywistnione zostały w 1578 roku w KoronieO. Balzer, Geneza, Warszawa 1886, s. 103–104, 108–317.. Na sejmie tego roku ogłoszono ordynację Trybunału Głównego Koronnego, w której określono zasady funkcjonowania najwyższego szlacheckiego trybunału w państwieVolumina legum, t. 2, s. 182–186.. W sierpniu i we wrześniu 1579 roku wybrano pierwszych deputatów, 17 listopada 1579 roku w Piotrkowie rozpoczęła się pierwsza kadencja trybunalskich sądówH. Rutkowski, Trybunał Koronny (1578–1794), „Palestra” 1978, nr 10, s. 8; zob. też A. Lityński, O Trybunale Koronnym i palestrze trybunalskiej, „Palestra” 1978, nr 10, s. 19–24; W. Maisel, Trybunał Koronny w świetle laudów sejmikowych i konstytucji sejmowych, „Czasopismo Prawno-Historyczne” 1985, t. 34, nr 1, s. 73 i n.; W. Witkowski, Trybunał Koronny. Organizacja i funkcjonowanie, (w:) 400-lecie utworzenia Trybunału Koronnego, Lublin 1982, s. 59–71..
W 1581 roku ustanowiono Trybunał Główny dla Wielkiego Księstwa Litewskiego. W ten sposób na sądowej mapie Rzeczypospolitej pojawiły się cztery główne ośrodki – siedziby Trybunałów: Piotrków, Lublin, Wilno i Mińsk. Obydwa miasta w Koronie – pierwsze znane z licznych sejmów i zjazdów szlachty, drugie z jarmarków i zjazdów polsko-litewskich jako miejsca rozpatrywania apelacji we wszystkich sprawach odpowiednio z terenów Wielkopolski i Małopolski – miały stać się wkrótce ośrodkami życia i działalności najlepszej ówczesnej koronnej palestry. Skoro bowiem w myśl postanowień ordynacji Trybunał miał obradować przez prawie cały rok, posługując się skomplikowanym kluczem ustalania kolejności rozpatrywania spraw, pełnomocnicy stron, by móc dopilnować interesów swych klientów, musieli przebywać stale przy Trybunale. Z drugiej strony było wiadome, że miasta trybunalskie będą największym skupiskiem poszukujących pomocy prawnej klientów.
Wśród ówczesnych zastępców procesowych w sądach szlacheckich wyróżnić można trzy grupy:
- niezawodowi pomocnicy stron podejmujący się okazjonalnie prowadzenia spraw,
- zawodowi plenipotenci skupieni głównie przy sądach oraz
- odpowiednicy późniejszych „patronów kapitulowanych” – nadworni doradcy prawni rodzin magnackich.
Ci pierwsi mieli czasem uniwersyteckie wykształcenie prawnicze, gdyż na co dzień sprawowali urzędy państwowe. Dawali się namówić do wystąpień w głośnych procesach w charakterze oskarżycieli lub obrońców. Wykształceni, wyszkoleni w retoryce, występowali w poważnych sprawach, często o znaczeniu politycznym, gdzie zabranie głosu było okazją do popisania się, dodawało popularności i pomagało w dalszej karierze. Szlachta notowała swoje wystąpienia. Vota takie krążyły w odpisach po kraju jako przykład krasomówstwa, dziejopisowie cytowali je w kronikachZob. K. Mecherzyński, Historia wymowy w Polsce, Kraków 1856, t. 1, s. 595–610 (mowa oskarżycielska Stanisława Czarnowskiego w procesie ks. Dymitra Sanguszki), s. 621–623 (mowa obrończa Marcina Zborowskiego w procesie Stanisława Stadnickiego w 1549 r.), s. 628 (mowa obrończa Jana Zborowskiego przed sądem w procesie jego brata Krzysztofa w 1585 r.).. W takich procesach brali też udział obrońcy zawodowi. Doświadczeni prokuratorzy z sądów ziemskich i grodzkich podejmowali się spraw w sądzie sejmowym i królewskimK. Mecherzyński, Historia, t. 1, s. 640–641, jako prokuratorów i świetnych mówców w XVI-wiecznych procesach wymienił za Szymonem Starowolskim (De claris oratoribus Sarmatiae, Florencja 1628) następujące osoby: Gnatowski, Kręciewski, Przylepski, Brzeziński, Suchowadzki, Lisowski, Zydawski, Niszczycki i Stanisław Krzysztanowicz. W procesie ks. Sanguszki wystąpił jako obrońca zawodowy plenitent, szlachcic litewski Odachowski (ibidem, t. 1, s. 609–610). Zob. też J. Kocznur, Przyczynek do historii wymowy sądowej w dawnej Polsce, „Palestra” 1960, nr 11, s. 64–65; T. Jewłaszewski, Pamiętnik, s. 29.. Brak dyplomu zagranicznego uniwersytetu rekompensowali dobrą znajomością procedury i zmysłem praktycznymT. Czacki, O litewskich i polskich prawach, wyd. K. J. Turowski, Kraków 1861, t. 2, s. 91.. Ich mowy obrończe zbudowane były według schematu: patetyczny wstęp, podanie w wątpliwość tez przeciwnika lub oskarżenia za pomocą prezentacji dowodów, względnie wyeksponowanie okoliczności łagodzących, pozytywne przedstawienie sylwetki reprezentowanego oraz wnioskiZob. K. Mecherzyński, Historia, t. 1, s. 609–610, 627, 629–638; S. Salmonowicz, J. Szwaja, S. Waltoś, Pitaval, s. 102..
W sądach niższych wystąpienia miały mniejsze walory oratorskie, bo oceniane były przede wszystkim miarą skuteczności, a tę uzyskiwano tam głównie dzięki umiejętnemu wykorzystaniu procedury. Powszechność spraw wpływała ujemnie na oratorstwo, nad czym tak ubolewał Karol Mecherzyński.
„Sądy te – pisał – nie wyjmując trybunałów koronnych, pod względem wymowy nie przedstawiają nic ważnego i nie tu szukać owych wielkich mówców, dla których scena tylko publiczna jest właściwym placem zawodu. Dwie są przyczyny, dla których nowocześni w wymowie sądowej nigdy starożytnych dosięgnąć nie zdołali: trudny prawoznawstwa zawód, długiej potrzebujący pracy i czasu, aby się należycie przejrzeć w prawach ojczystych i dekretach, według których w różnych okolicznościach sprawy sądzone być zwykły – niemniej powszechność i małoważność przedmiotów, o które częstokroć (jak u nas) rozpierała się w sądach szlachta powaśniona i mieszczaństwo. Jakież bowiem rzecznik miał pole popisania się z wymową, gdzie więcej na pewność dowodów, zewnętrzne znaki świadectwa i przysięgi niżli na moc i dokładność mówienia uwaga sędziów była zwrócona, gdzie wreszcie przedmiot sprawy nie mieścił w sobie nic ożywiającego dla mówcy, nic szlachetnego i wzniosłego dla słuchacza?”K. Mecherzyński, Historia wymowy, t. 1, s. 590–591; zob. też S. Salmonowicz, J. Szwaja, S. Waltoś, Pitaval, s. 125–128.
Do prawidłowego zastępowania strony potrzebna była przede wszystkim znajomość procedury, czerpanie ze zbiorów miejscowych praw zwyczajowych i doświadczenie zdobyte w praktyceK. Estreicher, Kultura, s. 55, 75, 86; zdaniem autora próby wprowadzenia w XVI-wiecznej Rzeczypospolitej nauki prawa rzymskiego kończyły się niepowodzeniem ze względu na jego nieprzydatność w praktyce. Nauka prawa w kraju nie istniała, wydane prace miały zaś charakter przede wszystkim praktyczny – ibidem, s. 56–59.. Zawodowym prokuratorom nie ustępowali „kapitulowani” zastępcy procesowi magnatów, występujący w sprawach swych pryncypałów we wszystkich rodzajach sądów, zażegnywali spory, czasem też zarządzali dobramiT. Jewłaszewski, Pamiętnik, s. 6, 19, 26, 29, 37.. Praca była uciążliwa, ale dawała stabilizację materialną i protekcję potężnego mocodawcyIbidem, s. 20, 49.. Aby ją uzyskać, trzeba było wykazać się umiejętnościami. Dla przykładu – Teodor Jewłaszewski, szlachcic ruski i plenipotent wojewody trockiego Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła, choć nie miał wykształcenia szkolnego, znał języki polski, ruski, hebrajski oraz prawo z praktyki, uznano więc, że jest „z natury ku temu [zajęciu] sposobny”Ibidem, s. 10..
Utworzenie obu Trybunałów Głównych spowodowało dalszą ewolucję wszystkich rodzajów zastępców. Niezawodowi plenipotenci pojawiali się coraz rzadziej, by stać się wreszcie nieznaczącym marginesem polskiego sądownictwa. Nadworni pełnomocnicy rodów magnackich, jak uprzednio przed sąd królewski, teraz zaczęli zjeżdżać do siedziby Trybunału, często przebywając tam – z konieczności procesowej – długo i asymilując się z pozostałymi prokuratorami. W końcu XVI wieku kształtowała się dynamicznie grupa zawodowych zastępców trybunalskich. Tworzyli ją przedsiębiorczy palestranci z sądów ziemskich i grodzkich, rozumiejący, że przy Trybunale znajdą zajęcie na cały rok. Starali się więc przebywać w mieście trybunalskim jak najczęściej i jak najdłużej, przenosząc ciężar swej pracy z otoczenia sądu uprzednio obsługiwanego do miasta będącego siedzibą Trybunału. Przyjmowali sprawy szlachty ze swej ziemi do załatwienia, a potem oczekiwali w mieście trybunalskim zjeżdżających klientów. Ponieważ przenosiny na stałe nie były łatwym przedsięwzięciem, część palestrantów łączyła pracę dla miejscowej klienteli z wyjazdami na sesje Trybunału.
Znaczny udział w kształtowaniu się palestry trybunalskiej mieli plenipotenci z województwa czy ziemi, gdzie Trybunał obradował. Ci znali miejscowych sądowych urzędników ziemskich, w Koronie odpowiednio sieradzkich lub lubelskich, którym powierzono kancelaryjną obsługę sądu. Duża liczba spraw sprzyjała stałemu osiadaniu w mieście, to z kolei zapowiadało grupowanie się palestry wokół Trybunału i stopniową stabilizację jej składuWedług S. Janczewskiego (Dzieje, s. 25) była to typowa cecha palestry czasów nowożytnych.. Tak, opierając się na dotychczasowych regulacjach prawnych, nieograniczana limitami ilościowymi i formalnymi barierami dostępności do niej, rozpoczęła swe ponad dwustuletnie funkcjonowanie palestra trybunalska szlacheckiej Rzeczypospolitej.