Zainstaluj aplikację Palestra na swoim urządzeniu

Palestra 9-10/2013

Wilk i owca

Udostępnij

Język polski pełen jest powiedzonek, które w lapidarnej i zwięzłej formie ilustrują istotę danego, trudnego do rozwiązania problemu. Jednym z przykładów takiego bonmotu jest słynne powiedzonko o wilku i owcy. Ma ono ilustrować sytuację, w której po spotkaniu obu tych zwierzaków wilk odchodzi w swoją stronę syty i zadowolony, druga zaś jego uczestniczka – owca – bez cielesnego szwanku.

Ostatnio zafundowaliśmy sobie taką właśnie sytuację, choć szczęśliwy jej finał jeszcze daleko przed nami. Mowa tu o sprawie zabójstwa generała Marka Papały, Komendanta Głównego Policji, a właściwie o jej politycznym epilogu. Jak wiadomo, Sąd Okręgowy w Warszawie z hukiem uniewinnił dwóch podejrzanych o dokonanie tego czynu, nie pozostawiając przy tym przysłowiowej suchej nitki na akcie oskarżenia w tej sprawie. Zarzucił przy tym dotychczasowemu postępowaniu, jak i jego autorom, wszelkie możliwe grzechy główne, zarówno w procesie przygotowania tego dokumentu, jak i podczas próby wprowadzenia go w życie, a w rezultacie kompletną kompromitację Prokuratury sprawę tę prowadzącej, a co za tym idzie – także kompromitację obecnego modelu postępowania w tej i podobnych sprawach. Chodzi głównie o to, że Prokuratura, która powinna być główną personą takiego postępowania, nie musi się bynajmniej sama wysilać, może bowiem zwalić cały ciężar przeprowadzania dowodów na barki sądu. Z jeszcze większą więc siłą podniosły się pobrzmiewające już od dłuższego czasu głosy domagające się powrotu do czysto kontradyktoryjnego modelu takiego postępowania, w którym to sąd jest jedynie bezstronnym arbitrem, a jego rolą jest rozstrzygnięcie, który z uczestników toczonego przed nim sporu wyszedł z niego zwycięsko.

Taki skrajnie kontradyktoryjny model miałby szansę efektywnego funkcjonowania w warunkach niezawisłości organów prokuratorskich od politycznych organów władzy, którą uosabiałby tu „polityczny” Minister Sprawiedliwości i równie „polityczny” ze swej natury Prokurator Generalny.

Jest to model kuszący, jednak powraca on do starej koncepcji sędziego śledczego, który kontroluje prawidłowość formalną i rzetelność merytoryczną czynności procesowych prowadzonych przez Policję lub inne organy ścigania. Zadaniem sędziów prowadzących  taką kontrolę byłoby nadzorowanie zbierania dowodów pod względem legalności oraz podejmowania decyzji końcowej co do wniesienia aktu oskarżenia lub o umorzeniu postępowania.

Na tym etapie kończyłoby się postępowanie przygotowawczo-dowodowe, a nie – jak w obecnym modelu – całe postępowanie dowodowe jest powtarzane przed sądem. W takim modelu możliwość bezpośredniej ingerencji politycznej ze szczebla Ministra Sprawiedliwości lub Prokuratora Generalnego byłaby – jeśli już nie wykluczona – to przynajmniej istotnie ograniczona. Wtedy zrealizowalibyśmy klasyczny model Monteskiuszowskiego podziału władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą.

Po konfrontacji w takich warunkach – jeśli nawet wilk byłby czasem nie do końca syty, a owca nieskonsumowana z kretesem przez takowe wilczysko (nawet gdyby tu i ówdzie nieco sfatygowana) – można by powiedzieć, że odnieśliśmy sukces i że system działa!

0%

Informacja o plikach cookies

W ramach Strony stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze Strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Możecie Państwo dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce internetowej w każdym czasie. Więcej szczegółów w "Polityce Prywatności".