Zainstaluj aplikację Palestra na swoim urządzeniu

Palestra 9-10/2013

„Biuletyn Informacyjny”

Kategoria

Udostępnij

Taki był tytuł najbardziej opiniotwórczego tygodnika i organu polskiej prasy konspiracyjnej w okresie okupacji niemieckiej na terenie Generalnego Gubernatorstwa w latach 1939–1945, tygodnika-fenomenu, bo ukazywał się regularnie na polskim podziemnym rynku wydawniczym – mimo najsurowszych represji grożących wydawcom, drukarzom, kolporterom i – oczywiście – czytelnikom pisma. Tygodnik popularnie nazywano „gazetką”, ponieważ charakteryzował się niewielkim formatem, cienkim papierem, by można go było łatwiej kolportować, ukryć, porzucić lub zniszczyć w przypadku grożącego niebezpieczeństwa, a tego akurat podczas okupacji nie brakowało. Polacy się o nie nieustannie ocierali.

„Biuletyn” ukazywał się w Warszawie od końca września 1939 r. do 3 października 1944 r. W czasie Powstania Warszawskiego wydawany był jako „Dziennik” w nakładzie około 20 000 egzemplarzy. Od 5 listopada 1944 r. do stycznia 1945 r. redakcję „Biuletynu” przeniesiono do Krakowa, gdzie pierwszy jego numer ukazał się 10 grudnia 1944 r., a ostatni 19 stycznia 1945 r.

Pierwszy w ogóle egzemplarz „Biuletynu” ukazał się w końcu września 1939 r. i wyszedł w nakładzie 90 egzemplarzy. Łącznie w latach 1939–1945 ukazało się 317 numerów tego pisma. Nakład każdego numeru przeciętnie dochodził do 47 000 egzemplarzy. „Biuletyn” był zatem najważniejszym i wydawanym w największym nakładzie pismem konspiracyjnym w okupowanej przez Niemców Polsce. Dodać mi wypada, że od 1941 r. wychodziły też jego wydania prowincjonalne.

To, co bardzo ważne, to skład redakcji. W latach 1939–1944 redaktorem naczelnym był legendarny autor Kamieni na szaniec Aleksander Kamiński, działający pod różnymi pseudonimami: „Kaźmierczak”, „Hubert”, „Fabrykant”, „Kamyk”. To on był z reguły autorem znakomitych artykułów wstępnych „Biuletynu”. Pismo współredagowali ponadto: Stanisław Berezowski, Kazimierz Wagner, Maria Straszewska, a współpracownikami byli: Wiktoria Goryńska, Włodzimierz Antoniewicz, Ewa Rybicka, Jerzy Grasberg, Kazimierz Gorzkowski, Tadeusz Kwaśniewski, Janusz „Wierusz” Kowalski. Redaktorem naczelnym „Biuletynu” w Krakowie był Kazimierz Feliks Kumaniecki, a sekretarzem redakcji Władysław Bartoszewski.

„Biuletyn” – ogólnie biorąc – był wydawnictwem działającym z ramienia Polskich Sił Zbrojnych w Kraju. Początkowo tygodnik wydawany był przez Dowództwo Okręgu Warszawa-Miasto Służby Zwycięstwu Polski. Potem był organem centralnym Związku Walki Zbrojnej, a po reorganizacjach organem prasowym Armii Krajowej. Wiosną 1941 r. stał się centralnym organem prasowym VI Oddziału Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej Armii Krajowej.

W niniejszym tekście wykorzystałem Część II roczników 1942–1943 oraz Część III przedruku rocznika 1944 r. (do Powstania Warszawskiego 1944 r.). Te dwa tomy powstały jako numery specjalne, 2 (195) i 3 (200) „Wojskowego Przeglądu Historycznego”. Całości nie zdołałem zgromadzić w swojej biblioteczce. Przedruki „Biuletynu Informacyjnego” powstały dzięki Ministerstwu Obrony Narodowej (wydawcy), a ukazały się nakładem Domu Wydawniczego Bellona i „Przeglądu Historyczno-Wojskowego”. Rada Naukowa przedsięwzięcia składała się z wielu znaczących polskich historyków, którzy czuwali nad rzetelnym i krytycznym przygotowaniem materiału do druku.

Tom obejmujący lata 1942–1943 dotyczy okresu, kiedy to Niemcy weszły zdecydowanie w fazę przegrywania wojny, groźnym symptomem stały się mordercze walki na Wschodzie z Armią Czerwoną. Wehrmacht początkowo co prawda odnosił sukcesy, ale też ponosił spektakularne klęski. Punktem zwrotnym była na początku 1943 r. kapitulacja feldmarszałka Paulusa pod Stalingradem. Niedługo potem nadeszła klęska na Łuku Kurskim. W innych teatrach wojennych Niemcy również w tym czasie ponosiły druzgocące porażki, jak utrata Tunezji. Wojska amerykańskie wylądowały w Afryce Północnej, następnie na Sycylii, w południowych Włoszech. Włochy skapitulowały. Na Atlantyku nastąpił kres sukcesów niemieckich łodzi podwodnych, tzw. wilczych stad. Cały obszar Niemiec, wszystkie tereny, gdzie zlokalizowany był przemysł wojenny, poddane były straszliwym w skutkach bombardowaniom ze strony lotnictwa alianckiego. To wszystko sprawiło, że zwycięstwo niemieckie w II wojnie światowej stało się niemożliwe. W krajach okupowanych zamilkły audycje nadawane przez megafony, zwane powszechnie w Polsce „szczekaczkami”. Plakaty niemieckie z hasłem Deutschland siegt an allen Fronten tzw. mały sabotaż zamieniał na Deutschland liegt an allen Fronten. W Polsce narastał opór w postaci akcji zbrojnych Armii Krajowej, która uwalniała więźniów, wykolejała niemieckie pociągi, likwidowała przedstawicieli niemieckiego aparatu represji, zdrajców i agentów oraz innych wysługujących się Niemcom; piętnowano zaprzańców, volksdeutschów, demolowano urzędy pracy, aby zapobiec wywózkom na roboty do Niemiec.

W okupowanej Polsce w kwietniu 1943 r. ukazały się wstrząsające niemieckie informacje o sowieckiej zbrodni w Katyniu popełnionej na oficerach polskich. W następstwie tego doszło do zerwania stosunków dyplomatycznych przez rząd sowiecki z polskim rządem w Londynie. W kraju rosła tymczasem propaganda sowiecka, ale też i antysowiecka. „Biuletyn Informacyjny” piętnował agenturę sowiecką w postaci PPR.

W tym czasie Niemcy finalizowali akt ludobójstwa dokonanego na populacji polskich Żydów, wysiedlali Polaków z Zamojszczyzny, a Ukraińcy dokonywali rzezi Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.

Na łamach „Biuletynu” promuje się ideę demokratycznego Państwa Polskiego, które weźmie w opiekę wszystkie środowiska, ludzi skrzywdzonych przez wojnę i okupację. Wszyscy obywatele będą równi wobec prawa. Informowano, że Armia Polska walczy  wspólnie z aliantami na wielu frontach II wojny światowej, że Armia Krajowa jest jedyną całkowicie legalną formacją zbrojną w kraju, że Rząd Polski w Londynie i Delegatura Rządu na Kraj są jedynymi legalnymi organami Państwa Polskiego; że Rząd Polski stoi na stanowisku nienaruszalności granic na Wschodzie.

Ukazujące się artykuły, polecenia i zalecenia budziły coraz większy opór społeczeństwa polskiego i aktywizowały obywateli, którzy nie angażowali się wcześniej w czynne akcje pomocy środowiskom prześladowanym przez okupanta. W „Biuletynie” zamieszczony został m.in. komunikat zawierający dziesięć przykazań dla Polaków na rok 1943. Oto one:

  1. Nie będziesz miał żadnych przywódców ani żadnych ojczyzn cudzych przed Polską;
  2. Nie będziesz nazywał się imieniem Polaka nadaremnie. W wojnie tej pamiętaj, że być Polakiem to znaczy kochać Ojczyznę i swój honor nade wszystko;
  3. Nie będziesz utrzymywał stosunków z żadnym Niemcem. Każdy Niemiec to twój wróg;
  4. Masz być posłuszny i karny wobec zleceń naszego Rządu i Naczelnego Wodza w Londynie i jego Przedstawiciela w Kraju;
  5. Nie zabijaj w innych wiary w sprawiedliwość, nadejdzie ona wraz z wolnością. Ukarze zdrajców i sługusów;
  6. Nie kradnij mienia państwowego polskiego ani pożydowskiego;
  7. Nie pomagaj Niemcom w niecnych poczynaniach;
  8. Nie dawaj fałszywego świadectwa przeciw rodakom swoim;
  9. Staraj się utrudniać oddawanie Niemcom kontyngentów rolnych i zwierzęcych, których potrzebują;
  10. Nie słuchaj fałszywej, pozornie przyjaznej, w istocie wrogiej nam propagandy komunistycznej. Komuniści, gdyby mogli, zrobiliby nam to samo, co robią dziś Niemcy. To tacy wrogowie jak Niemcy.

W „Biuletynie” ukazywały się komunikaty o strzelaniu, z mocy orzeczeń sądów podziemnych, do funkcjonariuszy administracji niemieckiej i polskich zdrajców. Odnotowałem, że w Mińsku Mazowieckim – gdzie mieszkałem przez całą wojnę, uczyłem się na tajnych kompletach i służyłem w Szarych Szeregach oraz Armii Krajowej – zastrzelono szczególnie zbrodniczego szefa policji niemieckiej Schmidta. Komisariat tej policji znajdował się nie dalej niż sto metrów od mojego domu przy ul. Warszawskiej.

W „Biuletynie” z 8 lipca 1943 r. powiadomiono Polaków o tragicznej śmierci gen. Władysława Sikorskiego w katastrofie lotniczej w pobliżu Gibraltaru. W „Biuletynie” nr 38 z 23 września 1943 r. opublikowano artykuł pt. Komunizm narzędziem podbojów Rosji. Streszczając istotę tego artykułu – autor wyraża kategoryczny pogląd, że komunizm to imperializm w czystej postaci. Wskazuje, że Polak nie może być komunistą, bo komunista przestaje być Polakiem.

„Biuletyn Informacyjny” z 18 listopada 1943 r. ukazał się z hasłem: „Rzesza w ruinie, Polska nie zginie” – w nawiązaniu do bombardowań przez aliantów terytorium Niemiec. Wypada mi wskazać, że wiele numerów „Biuletynu” posiada podobne hasła lub opatrzone jest fragmentami wierszy znakomitych polskich poetów.

„Biuletyn” stanowił syntezę życia Polaków pod okupacją niemiecką lat 1939–1945. Jest  opisem działań polskich sił zbrojnych na Zachodzie, na wszystkich frontach. Z uwagi na zawarte w „Biuletynie” treści był on wielkim politycznym i społecznym quasi-moralitetem na drodze do odzyskania przez Polaków niepodległości.

Może jeszcze jedno bardzo osobiste wspomnienie, ściśle związane z lekturą „Biuletynu” w czasie ostatniej wojny.

Mińsk Mazowiecki oddalony jest od centrum Warszawy o czterdzieści kilometrów. Było lato, upalny sierpień 1943 r. Siedzimy w pokoju na I piętrze domu rodzinnego przy ul. Warszawskiej 97, około godziny dwudziestej. Moja Matka, Janina Bąkowska, brat cioteczny – student tajnej Politechniki Warszawskiej Janusz Czulak, ja – uczeń tajnych kompletów gimnazjalnych oraz trzy ciotki, w tym ciotka Ola Czulakowa.

Wiedzieliśmy, że za czytanie „Biuletynu” grozi śmierć. Mimo to na stole leżał egzemplarz gazetki. Nagle dobiegł nas piekielny łomot do drzwi, pięściami. Tak do polskich domów wchodzili tylko Niemcy. Wrzask, ryk i łomot. Obezwładnić strachem, a wszystko powiedzą. Matka – wrażliwa i o bardzo delikatnej strukturze psychicznej – bardzo bała się Niemców. Złapała ze stołu „Biuletyn”, zapaliła zapałkę (wszystkie siostry paliły papierosy), podpaliła „bibułę” i włożyła przez drzwiczki do pieca kaflowego. Zamknęła drzwiczki i stanęła oparta plecami o zimny przecież w lecie piec, w którym płonął „Biuletyn”. Słyszałem palący się z leciutkim szelestem papier.

Jako pierwszy wpadł żandarm, a za nim trzech cywili. Jeden – mówiący nieźle po polsku – zapytał, gdzie jest major Czulak (od dawna był poszukiwany, bo od paru lat działał w Warszawie w konspiracji akowskiej). Ciotka Ola Czulakowa odpowiedziała, że męża nie ma z nami od początku wojny. Nastąpiła rewizja w trzech pokojach. Wyrzucanie wszystkiego na podłogę. Matka ciągle stała oparta o piec. Mówiący po polsku cywil poinformował ciotkę Czulakową, że zabierają syna do Warszawy. Ciotka rozpłakała się. Wtykała do rąk Janusza różaniec. Nagle cywil złagodniał. Dlaczego? Może katolik? Niech się pani nie boi. Przesłuchamy i jutro wróci. Istotnie, wrócił cały, nawet niepobity, z Alei Szucha. Co wpłynęło na zmianę nastawienia Niemca? Zobaczył on fotografię mojego ojca w mundurze z I wojny światowej. Nie ona jednak nas wtedy uratowała, ale moja Matka.

W piecu pozostała garstka popiołu.

0%

Informacja o plikach cookies

W ramach Strony stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze Strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Możecie Państwo dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce internetowej w każdym czasie. Więcej szczegółów w "Polityce Prywatności".