Poprzedni artykuł w numerze
USTALENIA SĄDU PIERWSZEJ INSTANCJI
W postępowaniu przygotowawczym kierująca nie przyznała się do popełnienia zarzucanego czynu, odmawiając składania wyjaśnień. Na rozprawie głównej oskarżona podtrzymała swoje stanowisko, złożyła wyjaśnienia i udzieliła wyczerpujących odpowiedzi na pytania, w których wskazała okoliczności zdarzenia.
Zdaniem sądu w toku całego przewodu nie pojawiły się zasadnicze wątpliwości odnośnie do przebiegu zdarzenia. Jedyne rozbieżności dotyczyły pasa, po którym poruszał się motocyklista, a także kąta ustawienia pojazdów w momencie ich kontaktu, co wiązało się z ustaleniem, który z nich uderzył w drugiego uczestnika ruchu. Kierująca wysuwała także zasadnicze zastrzeżenia, czy do zdarzenia drogowego doszło w warunkach naruszenia przez nią wymogów ustawy Prawo o ruchu drogowym.
Rozpoczynając analizę, sąd zweryfikował fakty, co do których stanowiska oskarżonej i oskarżyciela posiłkowego były rozbieżne. Sąd nie dysponował relacjami osób postronnych, które mogłyby przedstawić swe spostrzeżenia dotyczące okoliczności, w jakich doszło do kontaktu tych dwóch pojazdów. Co więcej, po przybyciu funkcjonariuszy Policji zarówno motocykl, jak i samochód zostały już przemieszczone w celu zapewnienia ciągłości ruchu, co wykluczało możliwość precyzyjnego stwierdzenia miejsca ich zderzenia na podstawie ich położenia powypadkowego. Mając powyższe na uwadze, sąd mógł dokonać odpowiedniej analizy tylko na podstawie wypowiedzi dwojga głównych zainteresowanych, uszkodzeń pojazdów i konstatacji zawartych w opinii biegłego.
Pierwszorzędną kwestią było wzajemne ustawienie pojazdów w momencie ich zderzenia. Kierująca utrzymywała, że to motocykl uderzył w jej pojazd, natomiast kierujący wskazywał kontakt między prawym bokiem motocykla a przodem samochodu, co oznaczałoby, przyjmując, iż uderzenie polega na najechaniu na przeszkodę znajdującą się na kierunku jazdy danego pojazdu, że to Opel uderzył w Suzuki. Sąd podzielił opinię biegłego, w której wskazał, że samochód uderzył w motocykl, w chwili gdy obydwa pojazdy znajdowały się w pozycji zbliżonej do prostopadłej. Ich uszkodzenia opisane w protokołach oględzin, a także wynikające ze sporządzonych w miejscu wypadku zdjęć, potwierdzają konstatację biegłego. Z dokumentacji wynika, że uszkodzenia w samochodzie usytuowane były w zasadzie w jego przedniej części, a więc na zderzaku i pokrywie klapy silnika, czy też w obrębie klosza lampy. Ani oględziny, ani też zdjęcia nie wskazują jakichkolwiek uszkodzeń przedniego nadkola po stronie kierowcy. Także ze zgłoszenia szkody załączonego do akt nie wynika, aby jakiekolwiek uszkodzenia w postaci chociażby wgnieceń czy zadrapań dotyczyły opisanego powyżej lewego przedniego nadkola. Natomiast w przypadku motocykla sąd dostrzegł, że ogół jego uszkodzeń dotyczył prawego boku, żadne zaś wgniecenie, złamanie czy zdecentrowanie nie dotyczyło przedniego koła, a więc tej części pojazdu, która w przypadku najechania skutkującego uderzeniem w samochód powinna być narażona na największe zniekształcenia. Dokładna analiza załączonych zdjęć Suzuki pozwala dostrzec otarcia w miejscu mocowania koła do ramy motocykla, gdzie występują liczne rysy. W tej sytuacji godzi się zauważyć, że uszkodzenia takie raczej nie mogły powstać w efekcie uderzenia przez motocykl w inny pojazd, gdyż ich umiejscowienie z boku wskazuje na kontakt boczny, a nie przedni, z innym ciałem stałym, które wywołało takie zarysowania. Zestawiając te uszkodzenia, sąd dostrzegł fakt, że zebrany materiał dowodowy pozwala stwierdzić ich usytuowanie w ramach przednich elementów samochodu i bocznych elementów motocykla, co wskazuje na brak kontaktu między przodem Suzuki a bokiem Opla. Zważywszy na fakt, że obydwa pojazdy poruszały się w przód, umiejscowienie tych uszkodzeń potwierdza tezę biegłego, iż to samochód oskarżonej, którego przód był uszkodzony, uderzył w bok poruszającego się motocykla, w którym spowodował otarcia jedynie po prawej stronie. Co więcej, bezsporna okoliczność przemieszczenia Suzuki po zderzeniu na przeciwległy pas ruchu, znajdujący się z jego lewej strony, a przy tym w kierunku odpowiadającym zamiarom dalszej jazdy oskarżonej, wskazuje, że siła, z jaką oddziaływał samochód, skutkowała przesunięciem motocykla zgodnie z kierunkiem nadawanym przez znacznie cięższy samochód. W przypadku uderzenia przez motocykl w samochód nagła przeszkoda na jezdni mogłaby skutkować innym jego przemieszczeniem. W tej sytuacji sąd podzielił w pełni tezę pokrzywdzonego, że to jego motocykl został uderzony przodem samochodu oskarżonej i nie doszło do najechania Suzuki na Opla.
Drugą kwestią było umiejscowienie motocykla na jezdni. Pokrzywdzony konsekwentnie przez całe postępowanie twierdził, że jechał obok samochodów stojących przed światłami, z ich lewej strony, po pasie ruchu przeznaczonym dla tego kierunku, gdyż między stojącymi pojazdami a osią jezdni dysponował przestrzenią około 100–150 cm. Natomiast oskarżona zdawała się sugerować możliwość poruszania się motocykla po pasie ruchu dla przeciwnego kierunku jazdy. W przekonaniu sądu zeznania oskarżyciela posiłkowego są w tej mierze w pełni przekonujące. Po pierwsze, szerokość pasa ruchu nie uniemożliwiała jazdy motocykla obok samochodów osobowych. Ze szkicu wynika, że cała jezdnia miała 850 cm szerokości, oskarżona dokonała nawet własnych pomiarów, wskazując, iż dla aut jadących w kierunku, w którym poruszał się motocyklista, było to 400 cm. Przyjmując te wielkości, sąd podzielił tezę biegłego, że średnia szerokość samochodu osobowego pozwala na ruch po tym samym pasie takiego auta i motocykla. Wprawdzie oskarżona zwróciła uwagę na parkujące przy ulicy samochody, które miały zwężać dostępną jezdnię, jednak Sąd dostrzegł fakt, że na zdjęciach sporządzonych w dniu zdarzenia widoczne są takie auta, lecz stoją one wszystkimi czterema kołami na dość szerokim w tym miejscu chodniku. Mając powyższe na uwadze, teza o ograniczonej dostępności dla ruchu samej jezdni nie jest przekonująca, co prowadzi do konstatacji, że przy nieznacznej szerokości motocykla jazda wzdłuż kolumny stojących samochodów osobowych była w rzeczywistości możliwa. Po wtóre, ustawienie obydwu pojazdów w momencie ich kontaktu także sprzyjało, zdaniem sądu, tezie prezentowanej przez oskarżyciela posiłkowego. Wszak manewr, jaki zamierzała wykonać oskarżona, miał polegać na dojechaniu do osi jezdni pod kątem zbliżonym do prostego, a następnie w lewo, co wymagało wykonania skrętu o 90° na dość nieznacznej przestrzeni pasa. Gdyby więc Suzuki poruszał się pasem przeznaczonym dla aut jadących w kierunku przeciwnym, wówczas uderzenie powinno nastąpić w momencie, gdy Opel załamywałby już swój tor jazdy, co w zasadzie wykluczałoby możliwość prostopadłego wzajemnego ustawienia pojazdów. Co więcej, fakt taki sprzyjałby raczej uderzeniu przez motocykl w bok samochodu.
Po trzecie, warto dostrzec szkic zdarzenia, jaki oskarżona sporządziła na potrzeby postępowania odszkodowawczego, z którego wyraźnie wynika, że umiejscowiła motocykl na pasie ruchu dla kierunku przeciwnego. Dokument ten, jako prywatny i powstały poza potrzebami postępowania karnego, może stanowić dowód w sprawie.
Reasumując powyższe, sąd stwierdził, że po ustaleniu, zgodnie ze wskazanymi motywami, dwóch ww. okoliczności faktycznych, będących jedynymi kwestiami odmiennie prezentowanymi przez strony w zakresie faktów, stan faktyczny nie budzi zastrzeżeń i wątpliwości, co pozwala na uznanie, iż w zakresie przebiegu zdarzenia materiał dowodowy jest dostateczny. Jednocześnie sąd uznał, że w pozostałym, nieomawianym powyżej zakresie, wyjaśnienia i zeznania są wzajemnie i wewnętrznie spójne, nie budzą zastrzeżeń i stanowią dostateczny materiał dowodowy dla dokonania ustaleń faktycznych.
Zdaniem sądu z obecnej regulacji ustawy Prawo o ruchu drogowym nie wynika, aby pojazdy jednośladowe nie mogły poruszać się równolegle z samochodami, gdyż zgodnie z art. 2 pkt 7 ustawy pasem ruchu jest każdy z podłużnych pasów jezdni wystarczający do ruchu jednego rzędu pojazdów wielośladowych, oznaczony lub nieoznaczony znakami drogowymi. Mając powyższe na uwadze oraz szerokość jezdni, dwa rzędy pojazdów wielośladowych mogły jechać równolegle, a tym bardziej samochód i motocykl.
APELACJA
Na podstawie art. 444 k.p.k. zaskarżono powyższy wyrok w całości. Wyrokowi temu zarzucono obrazę art. 177 § 1 k.k. przez wyrażenie błędnego poglądu, że oskarżona naruszyła zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym w ten sposób, iż włączając się do ruchu, nie ustąpiła pierwszeństwa jadącemu prawidłowo motocykliście, podczas gdy poruszał się on – wbrew art. 2 pkt 7 p.r.d. – po pasie ruchu zajętym przez rząd pojazdów wielośladowych i był niewidoczny dla oskarżonej, czyli doprowadził do wypadku. Podnosząc ten zarzut, wniesiono o zmianę zaskarżonego wyroku i uniewinnienie oskarżonej od zarzucanego jej czynu.
Przypomnijmy, że w uzasadnieniu wyroku uznającego winę kierującej Sąd podniósł, iż włączając się do ruchu, nie ustąpiła pierwszeństwa jadącemu motocyklem. Jednocześnie stwierdził, że motocyklista poruszał się po tym samym pasie ruchu, co stojące samochody. Zachowanie motocyklisty zostało przez sąd ocenione jako zgodne z przepisami.
Wbrew twierdzeniom zawartym w powołanym wyroku wina kierującej nie została moim zdaniem udowodniona, a jej zachowanie jako kierującej, w świetle obowiązujących w dniu zdarzenia zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym, było prawidłowe i spełniało wszelkie wymagania stawiane określonym uczestnikom ruchu drogowego.
W omawianej sprawie kierujący pojazdem dojeżdżającym do wyjazdu z posesji zatrzymał pojazd. Fakt ten zresztą został jednoznacznie utrwalony w zeznaniach motocyklisty, który – jak sam stwierdził – nie zwrócił uwagi na przyczynę zwalniania pojazdu, który wyprzedzał na części pasa, na której sam nie miał prawa się znajdować. Zostało to również uwidocznione na policyjnym szkicu sytuacyjnym miejsca zdarzenia. Chodzi o fakt zatrzymania pojazdu oraz wyprzedzania lub omijania przez motocykl niewłaściwym pasem. Kierująca miała zatem prawo w określonych warunkach drogowych do kontynuowania jazdy. Po ruszeniu miała obowiązek, co zresztą uczyniła, jedynie obserwacji prawej strony drogi, a więc części jezdni właściwej dla kierunku przeciwnego do ruchu pojazdu, który ułatwił włączenie się do ruchu.
Dojeżdżając do osi jezdni, kierująca miała prawo przypuszczać, że inni uczestnicy ruchu drogowego będą postępować zgodnie z przepisami.
Do wypadku doszło – moim zdaniem – w wyniku naruszenia przepisów przez motocyklistę. Wbrew twierdzeniu sądu nie jest zgodna z przepisami jazda motocyklisty po tym samym pasie ruchu, po którym jadą już pojazdy wielośladowe, obok tych pojazdówZob. R. A. Stefański, Zasady wyprzedzania i omijania pojazdów przez motocyklistów, „Paragraf na Drodze” 2008, nr 11, s. 32–37..
Pasem ruchu – zgodnie z definicją zawartą w art. 2 pkt 7 Prawa o ruchu drogowym – jest każdy z podłużnych pasów jezdni wystarczający do ruchu jednego rzędu pojazdów wielośladowych, oznaczony lub nieoznaczony znakami drogowymi. W tym ostatnim wypadku trzeba je sobie wyobrazić. Podstawowym znakiem wyznaczającym pasy ruchu jest znak P-1 „linia pojedyncza przerywana”, w którym kreski są krótsze od przerw lub równe przerwom (§ 85 ust. 1 rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych). Z określenia pasa ruchu wynika jednoznacznie, że jego szerokość ma wystarczyć do ruchu jednego rzędu pojazdów wielośladowych. Fakt, że pas ruchu ma wystarczyć do ruchu jednego rzędu pojazdów wielośladowych wskazuje, iż może po nim poruszać się jeden rząd takich pojazdów. Wydawać by się mogło, że to wcale nie oznacza, iż nie mogą poruszać się po jednym pasie dwa rzędy pojazdów: dwuśladowych i jednośladowych. Wniosek taki jest jedynie pozornie słuszny, gdyż w tym rozumowaniu nie uwzględnia się tego, że w definicji pasa ruchu mowa jest o pasie „wystarczającym do ruchu jednego rzędu pojazdów wielośladowych”. Słowo wystarczający oznacza „taki, który wystarczyPraktyczny słownik współczesnej polszczyzny, pod red. H. Zgółkowej, t. 47, Poznań 2004, s. 240.”. Zwrot ten zatem wskazuje, że chodzi o pas, którym może poruszać się jeden rząd takich pojazdów, a wobec tego nie ma miejsca dla innych pojazdów. Potwierdzają to dane dotyczące szerokości pasów, oznaczanych znakami poziomymi. Po jednym pasie nie może poruszać się pojazd wielośladowy i jednośladowy, a zatem już ten argument przemawia za poglądem, że narusza przepisy ruchu drogowego jazda motocyklistów obok pojazdów wielośladowych. Ponadto linie wyznaczające pasy ruchu są stosowane w celu prowadzenia ruchu po odpowiednich pasach i z tego powodu nazywane są także liniami prowadzącymi. Istnienie pasów ruchu oznacza, że kierujący powinien zajmować pas odpowiadający kierunkowi jazdy, zachowując przy tym zasady ruchu, i kontynuować jazdę tym pasem do czasu, gdy zmiana będzie wynikała z zamiaru zmiany kierunku ruchu lub wykonywania manewrów omijania bądź wyprzedzaniaZ. Drexler, Znaki i sygnały w ruchu drogowym, Warszawa 1987, s. 108.. Wyznaczanie pasów ruchu zmierza m.in. do uporządkowania i ułatwienia ruchu pojazdów, zwiększenia przepustowości dróg oraz poprawy bezpieczeństwa ruchu. Jazda motocyklistów między pasami stoi w sprzeczności z tymi celami.
W tym kontekście nie trzeba przekonywać, że za zasadnością argumentacji oskarżonej przemawia definicja ustąpienia pierwszeństwa. Otóż nie może być mowy o naruszeniu obowiązku ustąpienia pierwszeństwa pojazdowi, którego obecność w miejscu i czasie była nie tylko nieuprawniona, ale równocześnie w świetle obowiązujących zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym pojazdu takiego nie można było się spodziewać. Kierująca miała prawo przypuszczać, że samochód, którego kierujący ułatwił włączenie się do ruchu, nie będzie ominięty przez inny pojazd. Gdyby motocyklista jechał zgodnie z przepisami, do wypadku w ogóle by nie doszło.
Sąd oparł się na stwierdzeniach biegłego, gdy tymczasem ocena zachowania motocyklisty należy do kwestii prawnych i powinien jej samodzielnie dokonać sąd. Zasięganie opinii było zbędne, gdyż przebieg zdarzenia był jasny i do jego ustalenia nie były wymagane wiadomości specjalne.
Podnosząc powyższy zarzut, oskarżona wniosła o zmianę zaskarżonego wyroku i uniewinnienie od zarzucanego jej czynu.