Poprzedni artykuł w numerze
W czasach szybkiego rozwoju sztucznej inteligencji (IS), kiedy IS wygrywa z człowiekiem w jedną z najstarszych gier świata – alfa go, kiedy po autostradach Stanów Zjednoczonych jeżdżą małe auta dostawcze bez kierowcy, coraz mniejszą uwagę poświęca się naukom humanistycznym. Może w przyszłości o wygranej sprawie w sądzie będzie decydował nie człowiek, a wygra ta strona, która wynajęła lepszego programistę. Bo już dziś w Unii Europejskiej przy tłumaczeniu tekstów wytycznych używany jest sztuczny tłumacz. Nim nadejdą te „dziwne” czasy, może warto zatrzymać się na chwilę i sięgnąć do korzeni kultury prawnej. Bowiem tak, jak przy konstruowaniu rakiety posłanej na Marsa, naukowcy umieścili na niej drobną cząstkę pierwszej latającej maszyny, tak i przy rozstrzyganiu przyszłościowych konfliktów inteligentne maszyny może zaczną poszukiwać rozwiązań danego problemu w konstrukcjach prawnych stworzonych przez prawo rzymskie i korzystać ze skarbnicy tekstów starożytnych Kwirytów.
Może warto więc na początek przypomnieć, jaką rolę w tworzeniu i interpretowaniu prawa odegrali juryści rzymscy, do których – tak jak dziś do adwokata czy radcy prawnego – mogła zwrócić się każda ze stron o poradę prawną.
Najtrafniej chyba znaczenie jurystów rzymskich ujął Ulpian, prawnik żyjący na przełomie II/III w. po Chr., którego słowa zostały przytoczone na samym początku Digestów (najobszerniejszego źródła naszych wiadomości o prawie rzymskim). Słowa te brzmią: Cuius merito quis nos sacerdotes appellet: iustitiam namque colimus et boni et aequi notitiam profitemur, aequum ab iniquo separantes, licitum ab illicito discernentes, bonos non solum metu poenarum, verum etiam praemiorum quoque exhortatione efficere cupientes, veram nisi fallor philosophiam, non simulatam affectantes – D. 1,1,1,1: Ulp., libro primo institutionum [Dlatego ktoś trafnie nazwie nas kapłanami, ponieważ pielęgnujemy (troszczymy się o) sprawiedliwość, wierzymy w znaczenie (wyznajemy pojęcie) dobra i słuszności, oddzielając to, co szlachetne, od tego, co niegodziwe, pragnąc sprawić, by ludzie byli dobrzy nie tylko ze względu na obawę przed karami, ale także ze względu na zachętę, jaką stanowią nagrody; zajmując się, jeśli się nie mylę, filozofią rzeczywistą, a nie pozorną].
Pisząc o roli jurystów, należy pamiętać, że byli oni sacerdotes iustitiae, kapłanami sprawiedliwości Por. M. Kuryłowicz, Sacerdotes iustitiae (w:) Ecclesia et status, Lublin 2004, s. 699 i n. oraz cyt. tam literatura; M. Kuryłowicz, Prawo rzymskie jako ideał „prawa dobrego i sprawiedliwego”, „Przegląd Prawa Egzekucyjnego” 2010/2011/10, s. 5. . Samo określenie sacerdotes iustitiae nawiązuje częściowo do historycznego okresu początków jurysprudencji, kiedy to wiedza prawnicza spoczywała wyłącznie w rękach kapłanów znających prawo boskie i ludzkie Por. też Regulae iuris. Łacińskie inskrypcje na kolumnach Sądu Najwyższego Rzeczypospolitej Polskiej, red. W. Wołodkiewicz, Warszawa 2011, s. 55, s. 76. . Ale ze słów Ulpiana można wyczytać też praktyczny aspekt działalności jurystów rzymskich, którzy nie zasklepiali się w literalnym odczytywaniu i powtarzaniu formuł prawa cywilnego, ale starali się odróżniać to, co słuszne, od niegodziwego, to, co dozwolone, od zakazanego. Przy udzielaniu odpowiedzi na zadawane im pytania w konkretnych sprawach zastanawiali się, czy coś jest słuszne i sprawiedliwe, czy niesłuszne i niesprawiedliwe. Wprowadzili więc w zakres prawniczych rozważań filozoficzne pojęcia (aequitas, veritas, iustitia). Uprawiali więc prawdziwą rzeczywistą filozofię (veram philosophiam), a nie abstrakcyjne, oderwane od praktyki rozważania (non simulatam). Bo tak jak Grecy byli i są niedoścignieni w rozważaniach filozoficznych, tak Rzymianie, już od najstarszych czasów, brali pod uwagę głównie praktyczny aspekt stosowania prawa.
Od czasów cesarza Augusta juryści stali się praktycznymi twórcami prawa, gdyż dzięki uzyskaniu przywileju ius respondendi z biegiem czasu ich dzieła stały się źródłem obowiązującego prawa. Niestety takich uprawnień nie mają dzisiejsi praktycy, a szkoda, bo wtedy może nie stanowiono by ustaw, które już z chwilą wejścia w życie nadają się do nowelizacji, a późniejsza paremia iustitia non novit patrem nec matrem solam veritatem spectat (sprawiedliwość nie zna ani ojca, ani matki, widzi tylko prawdę) nie byłaby tylko pięknymi słowami, gdyż dzięki jurystom doświadczonym, bezstronnym, niezależnym od aktualnej władzy słowa politia legibus, non leges politiae adaptandae (władza powinna dostosowywać się do ustaw, a nie ustawy do władzy) nabrałyby praktycznego znaczenia.