Poprzedni artykuł w numerze
W kontekście licznych zmian, jakie oczekiwana nowelizacja procedury karnej wprowadza w celu przemodelowania dotychczasowej struktury postępowania jurysdykcyjnego, zdecydowanie na plan pierwszy dysputy nad zakładanym rozszerzeniem kontradyktoryjności wysuwają się kwestie związane z postępowaniem dowodowym. Nie podważając zasadniczego i priorytetowego charakteru modyfikacji w zakresie przeprowadzania dowodów przed sądem, można odnieść – skądinąd w znacznym stopniu usprawiedliwione praktycznym znaczeniem materii – wrażenie, że hasło „kontradyktoryjność” stapia się w powszechnym odczuciu z hasłem aktywizacji dowodowej stron, powrotu do czystości wzorca dowodowo niezaangażowanego sędziego-arbitra oraz uwolnienia sądu od odpowiedzialności za przebieg procesu wraz z pojawieniem się nieuniknionego napięcia między nowymi wyznacznikami jego obowiązków a wciąż zachowaną zasadą prawdy, a zatem z tym wszystkim, co stanowi konsekwencję zrewolucjonizowanego kształtu normatywnego art. 167 § 1 k.p.k. Implikacją odmiennego spojrzenia na paradygmat postępowania karnego, a przynajmniej jego etapu sądowego, powinno być jednak konsekwentne staranie się o urzeczywistnienie wszystkich podstawowych wyznaczników zaaprobowanej zasady konstrukcyjnej. Rzecz bowiem w tym, że kontradyktoryjność oznacza – oprócz sporności w rozumieniu zapewnienia forum czynnej walki procesowej, jakim ma być sfera inicjatywy dowodowej, oraz przeprowadzania dowodów – również szereg gwarancji określonej pozycji podmiotów w owej walce uczestniczących, a zatem rozwiązań dotyczących nie tylko stworzenia sytuacji sporu jako takiej, ale i ram, w jakich będzie on prowadzony. Przy czym od razu należałoby zastrzec, że znamionująca kontradyktoryjność trójstronność układu procesowego nakazuje odnoszenie wspomnianych gwarancji nie tylko do płaszczyzny horyzontalnej – równouprawnienia stron, ale i wertykalnej – stosunku między stronami a „wierzchołkiem trójkąta”, czyli podmiotem sprawującym funkcję orzeczniczą. W tym natomiast aspekcie (zasadniczo defensywnym, w wyraźnej opozycji do ofensywności środków umożliwiających zwalczanie tez strony przeciwnej) nie chodzi już o równość broni, lecz raczej o skuteczność broni, tj. o to, by, po pierwsze, instrumenty pozwalające na obronę przed arbitralnością zostały przyznane, po drugie, by były one efektywne, nie czyniąc uprawnienia do skorzystania z nich iluzorycznym czy niepełnym. Tym samym kontradyktoryjność w procesie to nie tylko metoda procedowania oparta na symetryczności relacji między przeciwnikami procesowymi, ale i przejrzystości oraz rzetelności stosunku organu rozstrzygającego do tych podmiotów. Wszak rozwiązania kontradyktoryjne mają swoje uzasadnienie aksjologiczne i podbudowę teoretycznoprawną w filozofii dyskursu, w modelu komunikacyjnym, którego nadrzędnym celem jest legitymizacja decyzji władczej, określenie warunków, w jakich jej adresaci będą gotowi ją zaakceptować – jako racjonalną, a nie narzuconą.
Pozostając przy rozważaniach modelowych nad istotą kontradyktoryjności, trzeba zwrócić uwagę, jak fundamentalną rolę pełni w niej element zasobu informacyjnego podmiotu uczestniczącego w postępowaniu. Przywołując choćby kanoniczny już podział szczegółowych dyrektyw kontradyktoryjności przedstawiony przez S. Waltosia, z łatwością da się dostrzec, że zapewnienie stronie niezbędnego kwantum wiedzy o powstającym sporze stanowi punkt wyjścia dla jakichkolwiek dalszych rozważań o warunkach jej udziału w jego prowadzeniu. Informacja nie tylko determinuje bowiem powodzenie w konflikcie, dając stronie szansę na przeforsowanie swoich racji, ale jest podstawą uznania przez nią zarówno reguł tego konfliktu, jak i metody prowadzenia, a przede wszystkim postaci i obowiązywania jego rozwiązania. Właśnie w tym kontekście pewien niepokój budzić musi wyraźne dążenie ustawodawcy do ograniczenia znaczenia uzasadnienia wyroku przede wszystkim poprzez z pozoru niewielką, ale rodzącą poważne implikacje, zmianę art. 424 § 1 k.p.k., polegającą na dodaniu zastrzeżenia „zwięzłego” przedstawienia wymaganych treści w zakresie wyjaśnienia podstawy faktycznej i prawnej, a także eliminację możliwości uchylenia wyroku z tego powodu, że jego uzasadnienie nie spełnia przewidzianych powyżej przywołanym przepisem wymogów jego sporządzenia. Ponadto w § 3 powyższego artykułu wprowadzono regulację zdecydowanie zawężającą prawo strony do poznania uzasadnienia zapadłego w jej sprawie wyroku poprzez możliwość znacznej redukcji uzasadnienia wyroków wydanych w trybach konsensualnych. Wątpliwości – zwłaszcza z perspektywy obrońcy – pogłębia także nowa regulacja art. 449a k.p.k. – poszerzająca podstawy zwrotu akt sprawy sądowi pierwszej instancji w celu uzupełnienia uzasadnienia zaskarżonego wyroku, z jakiej skorzystać może sąd odwoławczy w celu zapewnienia prawidłowego wyrokowania w sprawie.
Powodem wprowadzenia wymogu zwięzłości uzasadnienia sądu pierwszej instancji mają stać się względy ekonomii procesowej, usprawnienia postępowania i korzyści płynących z postulowanej redukcji orzeczeń kasatoryjnych. Na tej podstawie zwolennicy rozwiązania podnoszą argument nadużywania przez sądy uprawnienia do przekazywania sprawy do ponownego rozpoznania wyłącznie w oparciu o zakwestionowanie jakości uzasadnienia wyroku, a także wskazują na otwarcie szerokich możliwości prowadzenia postępowania dowodowego przed sądem drugiej instancji, które to we wszystkich sytuacjach nieobjętych warunkiem przeprowadzenia przewodu sądowego w całości od nowa likwiduje konieczność uciekania się do powtórnego rozpoznania sprawy w pierwszej instancji. Ponadto zwrócenie uwagi na zwięzłość uzasadnienia przeciwdziałać ma zjawisku przyrostu objętości uzasadnień w odwrotnej proporcji do istotności wywodów. Tego rodzaju racje nakazują jednak równocześnie przyjąć, że wymóg „zwięzłości” łączy się jednak z jakąś zmianą jakościową merytorycznej warstwy uzasadnienia wyroku, podkreśla zbędność ujęcia pewnych materii wobec zmian modelu postępowania odwoławczego, a także zmian zadań i roli sądu pierwszej instancji w postępowaniu dowodowym. Rodzi to od razu pytanie o ewentualną postać i granice takich modyfikacji, zwłaszcza w perspektywie zapewnienia rzetelności działań organów w tym zakresie. Z drugiej strony wyrażany jest pogląd, że zapewne ustawodawca nie miał na celu podważenia dotychczasowych dyrektyw treściowych uzasadnienia, zwłaszcza bogatego dorobku doktryny i orzecznictwa w kwestiach standardu tego dokumentu procesowego. Wierząc dalej w brak zamiaru ustawodawcy jakiegokolwiek osłabienia rygorów przedstawienia rozumowania sądu i motywów, jakimi się kierował, wydając rozstrzygnięcie – podnosi się, że nie może chodzić o utratę zrozumiałości i komunikatywności uzasadnienia ani o jakiekolwiek ustępstwa co do konieczności odniesienia się w nim do całokształtu okoliczności faktycznych istotnych dla rozstrzygnięcia. Powyższe wywołuje jednak wrażenie, że próby właściwego zdekodowania znaczenia normy ze znowelizowanego art. 242 § 1 k.p.k. muszą nieodmiennie utkwić pomiędzy dwoma odmiennymi kierunkami interpretacyjnymi, oboma zresztą odwołującymi się do różnych wprawdzie, ale równie silnych uzasadnień systemowych. Zakładając bowiem, że wzgląd na przemodelowanie reguł postępowania dowodowego implikuje do pewnego stopnia odmienne podejście do konstrukcji uzasadnienia wyroku, należy stwierdzić, że możliwe wsparcie takiego rezultatu wykładni oferowałyby dyrektywy systemowe poziome poprzez choćby odniesienie do zasady kontradyktoryjności, a także argument systematyki wewnętrznej i odwołanie do wcześniejszych regulacji art. 167 § 1 i art. 366 § 1 k.p.k. Twierdzenie takie jest jednak słuszne jedynie o tyle, o ile przyjmujemy założenie, że rzeczywiście ograniczenie zaangażowania sądu w przeprowadzaniu dowodów i brak powinności wyjaśnienia wszystkich istotnych okoliczności sprawy przekłada się na ograniczenie jego obowiązków co do szczegółowości przemyśleń i wnioskowań prezentowanych w motywach pisemnych. Wydaje się jednak, że nie tylko tak być wcale nie musi, lecz poprawne rozumienie istoty i funkcji kontradyktoryjności z uwzględnieniem wszystkich szczegółowych warunków jej funkcjonowania, a przede wszystkim jej otoczenia aksjologicznego, determinuje pogląd zgoła przeciwny. Jak już stwierdzono, kontradyktoryjność to nie prosty zespół dyrektyw prakseologicznych (choć niewątpliwie w warstwie praktycznej przede wszystkim zauważalna jest właśnie efektywność procedowania zapewnionego przestrzeganiem swoistych „reguł gry” układu kontradyktoryjnego), ale przede wszystkim optymalne zabezpieczenie rzetelności postępowania. Istotnym elementem tej rzetelności jest prawo do uzasadnienia. Trybunał Konstytucyjny trafnie wskazuje spełnianie przez uzasadnianie orzeczenia aż czterech funkcji: sprzyjania samokontroli organu orzekającego, albowiem to sąd musi wykazać, że orzeczenie jest materialnie i formalnie prawidłowe, słuszne oraz odpowiada wymogom sprawiedliwości; wyjaśniająco-interpretacyjnej, w tym dokumentacyjnej i ułatwiającej realizację orzeczenia po jego uprawomocnieniu się; kontrolnej zewnętrznej sensu stricto, która to funkcja umożliwia dokonanie oceny wyroku przez organ wyższej instancji, oraz kontrolnej zewnętrznej sensu largo, dokonywanej przez sądy, doktrynę, opinię publiczną i praktykę; oraz wreszcie legitymizacyjnej, przejawiającej się w indywidualnej akceptacji orzeczenia oraz umacnianiu poczucia zaufania społecznego i demokratycznej kontroli nad wymiarem sprawiedliwości. Uzasadnienie, z jednej strony, informować ma o powodach wydania wyroku określonej treści, umożliwiając tym samym dokonanie kontroli instancyjnej, z drugiej – stanowi zasadniczy materiał dla stron, dostarczający informacji w zakresie podstaw zaskarżenia wyroku. Kwestia powyższa niejednokrotnie stanowiła zresztą przedmiot refleksji judykatury poprzez podkreślenie znaczenia tego obowiązku sądu dla zapewnienia stronom realizacji swych praw, a tym samym dla utrzymania gwarancji rzetelnego i sprawiedliwego procesu. Tożsame zapatrywania podzielane są w kontekście związku między art. 424 k.p.k. a art. 6 ust. 1 EKPC. W orzecznictwie strasburskim podkreśla się, że obowiązek sądu uzasadnienia swoich decyzji stanowi istotną gwarancję proceduralną wynikającą z art. 6 ust. 1 EKPC, wskazując stronom, że ich sprawa została właściwie przeprowadzona, a stanowiska wysłuchane. Gwarancja ta zwrócona jest jednak nie tylko wobec samych stron, urealnia bowiem równocześnie społeczną kontrolę wymiaru sprawiedliwości. Także kwestie objęte zakresem uznania sądu i jego swobody w ocenie dowodów muszą być rzetelnie uzasadnione. Rzetelność ta jest właśnie oceniana w aspekcie efektywności wykorzystania każdego dostępnego środka zaskarżenia. Przywołać w tym kontekście trzeba fragment orzeczenia w sprawie Taxquet przeciwko Belgii: „ W postępowaniach prowadzonych przed zawodowymi sędziami zrozumienie przez oskarżonego wyroku skazującego jest rezultatem przede wszystkim powodów podanych w uzasadnieniu. W takich przypadkach sądy krajowe muszą wskazać w sposób wystarczająco jasny podstawy, na których opierają swoje decyzje (zob. Hadjianastassiou p. Grecji, skarga nr 12945/87, 16 grudnia 1992 r., § 33, Seria A nr 252). Uzasadnione decyzje służą również wykazaniu stronom, że zostały wysłuchane, a ich sprawa rozpatrzona, przyczyniając się tym samym do większej gotowości z ich strony do uznania orzeczenia. Ponadto zobowiązują one sędziów do opierania rozumowania na argumentach obiektywnych, a także gwarantują zachowanie prawa do obrony”. Można zatem stwierdzić, że granica szczegółowości uzasadnienia wymagana standardem rzetelnego postępowania z art. 6 § 1 EKPC przebiega na linii prawa do obrony strony, zwłaszcza poprzez jej prawo do środka odwoławczego. Ponadto, co słusznie podkreśla C. Kulesza, właściwe uzasadnienie orzeczenia sądu, znajdując bezpośrednie przełożenie na skuteczną realizację prawa do obrony, może być także rozważane w kontekście ust. 3 art. 6 EKPC w zw. z ust. 1 tego artykułu. Skorelowane z obowiązkiem z art. 424 § 1 k.p.k. uprawnienia stron znajdują więc instytucjonalne zabezpieczenie w założeniach osiągnięcia stanu sprawiedliwości proceduralnej.
Związek jakości uzasadnienia z rzetelnością proceduralną najpełniej obrazuje fakt, że w procesie podległym prawidłom kontradyktoryjności punkt ciężkości powinien być wręcz przeniesiony na gruntowność, wnikliwość i drobiazgowość wyjaśnień organu rozstrzygającego sprawę, a nie na limitowanie działalności sądu w tym zakresie. Przy istnieniu elementów inkwizycyjnych, dopóki zatem sam sąd nie tylko ocenia wynik aktywności dowodowej stron, ale w sposób nieuchronny „przyłącza się” do jednego z wariantów rozstrzygnięcia sprawy poprzez przeprowadzanie dowodów z urzędu, motywy, którymi się kieruje, jego sposób rozumowania, choć nadal wymagające ostatecznego przytoczenia w uzasadnieniu, są wszak dostrzegalne dla stron już w trakcie postępowania. Natomiast modelowa pasywność sądu w sporze równouprawnionych stron nakłada na niego szerszy obowiązek objaśnienia wszystkich determinantów finalnego werdyktu za przyznaniem racji danej wizji oskarżenia lub obrony, ewentualnie stanowiska w jakiś sposób mieszanego. To dopiero na tym etapie dochodzi do pełnego poznania i warunkowanego nim uznania decyzji arbitra. Dość niebezpieczna byłaby i taka interpretacja, w której z art. 366 k.p.k., znoszącego obowiązek przewodniczącego składu wszechstronnego wyjaśnienia istotnych okoliczności sprawy, można by wyciągnąć dalej idące wnioski co do dopuszczalności ograniczenia uzasadnienia jedynie do określonych aspektów. O ile w zakresie prezentacji i oceny materiału dowodowego i rekonstrukcji stanu faktycznego przeciwko takiemu rozumowaniu jednoznacznie przemawiałby art. 410 k.p.k., bezwzględnie nakazujący, by wyrokowanie opierało się na całokształcie okoliczności ujawnionych w toku rozprawy głównej, o tyle kwestia ta staje się już nieco mniej ewidentna w odniesieniu do wyjaśnienia podstawy prawnej wyroku. Nowy wymóg zwięzłości został wszakże w tym samym stopniu przewidziany tak dla uzasadnienia faktycznego, jak i uzasadnienia prawnego. Natomiast uzasadnienia prawne sądu pierwszej instancji, którymi są w zasadniczej większości przypadków sądy rejonowe, bynajmniej nie rażą nadmiarem ani wywodów jurydycznych, ani ich dogmatycznym wysubtelnieniem czy rozwlekłością. Wobec wielokrotnie sygnalizowanych problemów zgoła odwrotnej natury, jak choćby dalekiej od dostatecznej oceny w zakresie realizacji znamion strony podmiotowej czy ignorowania złożoności problematyki przypisania skutku, należałoby postulować, aby ustawodawca nie tylko nie wprowadzał w zakresie regulacji art. 424 § 1 pkt 2 k.p.k. dodatkowego warunku zwięzłości, który może być mylnie odczytany jako przyzwolenie na dalszą praktykę niepełnych czy pobieżnych rozważań prawnych, ale podkreślił, że ta część wyjaśnień powinna być szczególnie skrupulatna i wyczerpująca. Przemawia zresztą za tym hermetyczność materii normatywnej w stosunku do np. oceny dowodów, która wszak rządzi się ogólnymi przesłankami wiedzy, doświadczenia życiowego i zasad prawidłowego rozumowania, przesłankami dostępnymi i zasadniczo zrozumiałymi dla przeciętnego odbiorcy, bez konieczności wprowadzania go w specyfikę dziedziny wiedzy, jaką jest prawo, bez wyjaśniania jego języka technicznego, zasad wnioskowań i wykładni. Uzasadnienie jest natomiast dokumentem adresowanym także, a po stronie biernej, przede wszystkim, do podmiotów niefachowych. Należy przy tym zwrócić uwagę, że od 1 lipca 2015 r. także na tych podmiotach będzie spoczywał obowiązek sformułowania zarzutów w środku odwoławczym (art. 427 § 1 k.p.k.), a zatem precyzyjnego odniesienia się do kwestii, które powinny im być właśnie w sposób komunikatywny przedstawione w uzasadnieniu. Jedynie odpowiadające wymogom kompletności uzasadnienie może być uznane za sporządzone prawidłowo, nie tylko w aspekcie zachowania pewnego wzorca konstrukcyjnego, lecz przede wszystkim jako wypełniające swoje podstawowe funkcje w kontradyktoryjnym procesie. Natomiast jego rola i byt procesowy dalece wykraczają poza zwykły charakter dokumentu sprawozdawczego.
W obawie przed wskazanymi niebezpieczeństwami dezaktualizacji ustalonego standardu treściowego uzasadnienia część komentatorów już próbuje łączyć przekonanie o związku między analizowaną nowelizacją przepisu a nowymi regułami postępowania dowodowego przed sądem z zastrzeżeniem niezmienności merytorycznej uzasadnienia. O ile wobec wewnętrznej sprzeczności tych dwóch kierunków rozumowania zabieg ten wydaje się mieć nikłe szanse powodzenia, o tyle jednak można by je próbować zwiększyć, wykazując, że zwięzłość to również „zwartość struktury”, zatem uprawnione jest odnoszenie jej raczej do formy niż treści. Podążając tym tropem wykładni, warto jednak zauważyć, że doprecyzowanie, iż uzasadnienie musi być zwięzłe – a zatem nie lapidarne, gdyż zwięzłość nie może godzić w walor poznawczy uzasadnienia, przede wszystkim w potrzebę rozważenia sprawy wszechstronnie – ale zwarte i wyzbyte zbędnych rozważań czy powtórzeń – należy uznać za całkowicie zbędne, przynajmniej na poziomie regulacji ustawowej. Z funkcji i celów uzasadnienia, z unormowania elementów wyroku i wreszcie istoty przedmiotu postępowania karnego wynika, że nie może ono omawiać kwestii niemieszczących się w zakresie orzekania. Jego poprawność stylistyczna jest już sprawą metodyki pracy sędziego i dyrektyw wypracowywanych np. w orzecznictwie.
W ten sposób niewielka na pierwszy rzut oka modyfikacja treści przepisu może prowadzić do poważnych wątpliwości, o tyle istotnych z perspektywy obrońcy, że kształtujących materię, która warunkuje częstokroć postawienie przez niego skutecznych zarzutów odwoławczych. Jeżeliby nawet analizowany wymóg zwięzłości miał tylko przypominać sądowi, że struktura uzasadnienia musi ściśle odpowiadać roli tego dokumentu procesowego, i tak należałoby go usunąć z regulacji kodeksowej. Natomiast musi budzić niepokój możliwość przyjęcia odmiennej interpretacji, niewątpliwie zaś nowy art. 424 § 1 – wraz z zastrzeżonym art. 427 § 4 k.p.k. zasadniczym brakiem dopuszczalności podnoszenia zarzutów dotyczących aktywności dowodowej sądu – otwiera możliwości wykształcenia się praktyki ograniczania uzasadnień, co więcej, akurat w tym zakresie, który, wobec zmian wprowadzonych nowelizacją, powinien być związany z wyczerpującym objaśnieniem. Każda ingerencja sądu w postępowanie dowodowe, wykraczająca poza obowiązek przeprowadzenia dowodów ex officio, wymaga właśnie objaśnienia w uzasadnieniu, precyzyjnego wskazania, jaki to wyjątkowy wypadek oraz szczególne okoliczności zaistniały, by uruchomić działania sądu. Użyta przez prawodawcę w art. 167 § 1 k.p.k. podwójna klauzula generalna tym bardziej obliguje sąd do nadania jej konkretnych treści. Uchybienia czy lekceważenie tej powinności może mieć skutki zarówno systemowe, wobec braku konieczności precyzyjnego uzasadnienia swoich działań może wzmacniać pokusę przełamywania przez sąd zasad kontradyktoryjności postępowania dowodowego ujętych w art. 167 § 1 k.p.k., tym samym niwecząc czy choćby osłabiając podstawowy cel nowelizacji, jak i następstwa odnoszące się do gwarancji dla samej strony. Nie chodzi przy tym wyłącznie o aspekt legitymizacyjny uzasadnienia, ale przede wszystkim o prawo do uzyskania tego rodzaju kompletnej odpowiedzi na pytanie o racje wydania wyroku określonej treści, która nie osłabi szans strony na skuteczną kontrolę instancyjną. Nawet kwestie wyjęte spod dopuszczalności zaskarżenia zgodnie z art. 427 § 4 k.p.k. mogą oddziaływać na możliwość postawienia innych zarzutów w sprawie. Strona nie tylko ma więc prawo je poznać, aby zaakceptować wyrok, ale i by poddać go weryfikacji. Zresztą tendencja do ograniczania tego prawa strony z powołaniem się na zakres zaskarżalności orzeczenia jest jeszcze bardziej widoczna wobec nowej regulacji art. 424 § 3 k.p.k., dotyczącej trybów konsensualnych, trafnie krytykowanej jako nadmierna ingerencja w standard rzetelnego procesu i prawo do obrony.
Kwestia zaskarżenia wyroku w kontekście wadliwości jego uzasadnienia wiąże się zresztą z jeszcze jedną zmianą legislacyjną, mianowicie dodaniem art. 455a k.p.k., wyraźnie powtarzającego konsekwencje art. 437 § 2 zd. 2 k.p.k. w zakresie niemożności uchylenia wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania z tego powodu, że jego uzasadnienie nie spełnia wymogów z art. 424 k.p.k. Jeszcze przed nowelizacją ewentualność uchylenia wyroku na tej podstawie była podważana z uwagi na argument braku możliwości wykazania wpływu uchybień uzasadnienia, sporządzanego wszak następczo – po wydaniu wyroku, na treść samego podjętego już rozstrzygnięcia, który to wpływ warunkował zarzut procesowy. Wprowadzenie jednak normatywnego zakazu uchylenia wyroku i przekazywania sprawy do ponownego rozpoznania trzeba uznać za krok zbyt daleko idący. Zamyka on drogę stronie do obrony swych praw w sytuacjach nie tylko skrajnych, związanych choćby z całkowitym brakiem jednego z koniecznych elementów konstrukcyjnych, np. zupełnym pominięciem problematyki oceny prawnej lub rozważań poświęconych wymierzonej karze lub innej reakcji prawnokarnej na popełniony czyn, ale i tych układów procesowych, w których naruszenie art. 424 k.p.k. występuje łącznie z obrazą innych przepisów postępowania, np. art. 7 czy 410 k.p.k., a zatem przepisów procesowych, których oddziaływanie na poprawność procesu wyrokowania jest bezsprzeczne. Zgodnie z zamierzeniem nowelizatorów przemodelowanie obowiązków dowodowych sądu drugiej instancji, wobec uchylenia art. 452 § 1 k.p.k. i zmiany § 2 tego artykułu, wystarcza dla zadośćuczynienia zarzutom strony i skorygowania na poziomie instancji odwoławczej nawet bardzo poważnych błędów dotyczących sfery gromadzenia i oceny dowodów, a tym samym także dokonania przez sąd meriti niewłaściwych ustaleń faktycznych bez przekazywania sprawy do ponownego rozpoznania. W przypadkach jednak poprawnego łączenia powyższych zarzutów procesowych z art. 424 k.p.k. chodzi nie tyle o wadliwość procedowania sądu na płaszczyźnie dowodowej – ta rzeczywiście może być niejednokrotnie wyeliminowana w drugiej instancji bez naruszenia prawa do dwukrotnego rozpoznania sprawy, w tym przez sąd wyższego rzędu – ile o uzasadnienie, które uniemożliwia merytoryczną ocenę tej wadliwości, jej stopnia i konkretnych przejawów, a zatem nie daje stronie właściwej podstawy informacyjnej dla skutecznego odwołania. I tu już groźba uchybienia prawu strony do dwuinstancyjnego postępowania staje się realna. Co więcej, naruszenie prawa do zaskarżenia wyroku oznacza wobec oskarżonego równoczesne naruszenie jego prawa do obrony. Granice rozpoznania sprawy są wszak określane przez samą stronę, ale w tym celu musi ona mieć możliwość precyzyjnego sformułowania zarzutów, czego bez wypełniającego choćby standard minimalny uzasadnienia nie jest w stanie uczynić. Jej dyspozycyjność w procesie, a jest to wszak również warunek kontradyktoryjności, prawo do wpływu na zakres kontroli instancyjnej, zostaje wystarczająco zredukowana, by jedynym satysfakcjonującym rozwiązaniem w aspekcie gwarancji rzetelności procedury było ponowienie całego toku instancji. Przecież zarzuty dowodowe są w takich przypadkach z konieczności ogólnikowe, podniesione trochę intuicyjnie i dla wzmocnienia zarzutu podstawowego z art. 424 k.p.k. Nie tyle wskazują one konkretne, szczegółowe błędy sądu pierwszej instancji w ocenie czy gromadzeniu materiału dowodowego – to pozostaje nieosiągalne wobec niedostatku wiedzy skarżącego, której źródłem miałyby być brakujące wyjaśnienia uzasadnienia – ile zaznaczają, w jakim obszarze uzasadnienie dotknięte jest defektami konstrukcyjnymi i treściowymi. Na postrzeganie takich przypadków i ich konsekwencje odwoławcze podstawowy wpływ powinna mieć okoliczność, że dopiero z uzasadnienia sądu odwoławczego strona dowiaduje się, jakie względy przemawiały za przyjęciem określonego rozstrzygnięcia. Jest to już jednak z jej perspektywy – wobec ograniczeń przedmiotowych kasacji – wiedza w większości bezużyteczna. Może zatem wprowadzane zmiany przyczynią się do przyspieszenia i usprawnienia postępowania, ale kosztem respektowania prawa strony do dwuinstancyjnego postępowania i prawa oskarżonego do obrony. Ponadto ustawodawca całkowicie pomija poważniejsze przypadki error in iudicando, gdy uzasadnienie wyroku sądu pierwszej instancji powinno być sporządzone ponownie z uwagi na zasadnicze sprzeczności w treści samego uzasadnienia lub istotną sprzeczność między uzasadnieniem a częścią dyspozytywną wyroku.
Analizując nowe unormowania dotyczące uzasadnienia sądu pierwszej instancji i ich relacje do gwarancyjnych aspektów zasady kontradyktoryjności, nie sposób wreszcie pozostawić poza obrębem uwagi przepisu art. 449a k.p.k., czyli kolejnej modyfikacji dotychczasowego zakresu noweli procedury karnej przewidzianej ustawą z dnia 15 stycznia 2015 r. W tym przepisie wprowadzono możliwość zwrotu akt sprawy przez sąd odwoławczy sądowi pierwszej instancji, w celu uzupełnienia uzasadnienia wyroku. Nie ograniczono jej przy tym, jak do tej pory, expressis verbis jedynie do przypadków tzw. uzasadnienia częściowego, a zatem gdy sąd pierwszej instancji nie ma obowiązku sporządzać uzasadnienia co do wszystkich czynów przypisanych lub wobec wszystkich oskarżonych albo redukuje uzasadnienie jedynie do wyjaśnienia rozstrzygnięcia o karze i innych konsekwencjach prawnych inkryminowanego zachowania. Dopiero argumenty systemowe pozwalają zawęzić stosowanie tego problematycznego rozwiązania wyłącznie do przypadków określonych w art. 423 § 1a oraz art. 424 § 3 k.p.k. Nawet jednak tak daleko idące i nie do końca przekonujące, w świetle celowego przecież usunięcia przez ustawodawcę przewidzianego jeszcze nowelą wrześniową wskazania w niniejszym przepisie sytuacji określonych w art. 423 § 1a oraz art. 424 § 3 k.p.k., zabiegi interpretacyjne nie uwalniają w pełni nowej regulacji instytucji zwrotu i uzupełnienia uzasadnienia wyroku pierwszej instancji od związanych z nią kontrowersji dotyczących podstawowej lojalności proceduralnej wobec strony i jej prawa do apelacji. Jak stwierdza D. Świecki: „Wykładnia systemowa art. 449a § 1 k.p.k. prowadzi do wniosku, że przepis ten nie dotyczy sytuacji, gdy uzasadnienie wyroku sądu pierwszej instancji w wymaganym przedmiotowym lub podmiotowym zakresie nie spełnia wymogów określonych w art. 424 § 1 i 2 k.p.k., np. brak oceny dowodu. Za takim wnioskiem przemawia także treść art. 449a § 2 in fine k.p.k., gdy chodzi o odpowiednie stosowanie przepisów o zaskarżeniu uzasadnienia wyroku. Ustawodawca nie przewiduje bowiem ponownego zaskarżenia wyroku z uwagi na uzupełnienie uzasadnienia ani też możliwości uzupełnienia zarzutów wniesionej apelacji. Można bowiem tylko zaskarżyć samą treść uzupełnionego uzasadnienia, a nie w związku z tym uzasadnieniem także wyrok”. Przyjęcie, że art. 449a k.p.k. nie może służyć poprawianiu sporządzonego uzasadnienia, usprawiedliwia w pewnej mierze brak dopuszczalności wniesienia nowej apelacji od samego wyroku lub przynajmniej od całego skompletowanego uzasadnienia, nie tylko części uzupełnionej. Równocześnie wymaga ono bezwarunkowego zaakceptowania stanowiska, że analizowane uzupełnienie nie mogłoby mieć wpływu – choćby tylko mieszczącego się w granicach prawdopodobieństwa – na zapadły wyrok; strona wszak nie może już po uzupełnieniu kwestionować wyroku, pomimo że uzasadnienie przedstawia się w tym momencie inaczej. Jak zatem pogodzić ten konieczny wniosek z ustawowym warunkiem, by sąd drugiej instancji wydawał stosowne postanowienie tylko wówczas, gdy „ma to zapewnić prawidłowe wyrokowanie w sprawie”? Jeżeli kwestie omawiane w uzupełnieniu mają mieć jednak wpływ na wyrok sądu drugiej instancji w danej sprawie, to należałoby założyć, że nie pozostawały one też obojętne dla treści wyroku pierwszoinstancyjnego, w zakresie objętym gravamen strony. Tym samym za uzupełnieniem uzasadnienia powinna iść dopuszczalność uzupełnienia apelacji, ale na ogólnych zasadach wnoszenia tego środka odwoławczego, a zatem także od wyroku. Próbując zilustrować ten pogląd przykładem, można odwołać się do sytuacji wskazywanej w piśmiennictwie, mianowicie możliwości po 1 lipca 2015 r. uzupełnienia zakresu przedmiotowego uzasadnienia co do kwalifikacji prawnej czynu, gdy uzasadnienie zostało sporządzone jedynie co do kary, a kwestią wymagającą wyjaśnień byłaby strona podmiotowa przestępstwa. Strona, która nie podważała dotąd trafności przypisania jej realizacji znamion danego typu czynu zabronionego, gdyż towarzyszyła jej generalna świadomość, że dopuściła się czynu zabronionego i z tego względu kwestionowała jedynie wymiar kary, może dopiero z uzupełnionego uzasadnienia – wprowadzającego ją w zawiłe wszak kwestie umyślności, nieumyślności czy postaci zamiaru – poznać podstawy ustaleń co do szczegółów swej odpowiedzialności karnej i chcieć je zaskarżyć. Dopiero też wówczas może uzmysłowić sobie to, co – wydając postanowienie o zwrocie akt – wcześniej zauważył już sąd drugiej instancji, że wyroku nie da się prawidłowo ocenić bez uzupełnienia uzasadnienia. Ponadto, jeżeli do prawidłowego uzasadnienia kwestii dotyczących wymiaru kary należało jednak odnieść się też do elementów kwalifikacji prawnej w zakresie strony podmiotowej, to w istocie sąd drugiej instancji nie wypełnił należycie swych obowiązków w zakresie standardu określonego w art. 424 k.p.k., a tym samym instytucja z art. 449a służy jednak poprawianiu wyroków pierwszoinstancyjnych, ale z wyłączeniem symetrycznej dopuszczalności ich zaskarżenia przez strony. Tym samym może ona budzić uzasadnione wątpliwości w aspekcie rzetelności proceduralnej.
Obowiązek sporządzenia uzasadnienia jest nie tylko wymogiem formalnym, ale ma istotne znaczenie merytoryczne. Uzasadnienie, przedstawiając tok rozumowania poprzedzający wydanie orzeczenia, umożliwić ma stronom, a zwłaszcza oskarżonemu, jego kontrolę. Pełni nie tylko funkcje procesowe, lecz także buduje autorytet wymiaru sprawiedliwości i kształtuje zewnętrzne przekonanie o sprawiedliwości orzeczenia. Służy ono racjonalizacji orzeczenia, w czym wyraża się związek uzasadnienia z aspektem legitymizacji przez procedurę. Wobec powyższego nie powinno ono odbiegać od reguł dotychczas wykształconych w judykaturze i piśmiennictwie. Zmiany poczynione nowelą wrześniową i styczniową zdają się niestety nieść za sobą ryzyko przyjęcia takiej wykładni i wykształcenia praktyki orzeczniczej, która może prowadzić do niedopuszczalnej z punktu widzenia gwarancji prawa do obrony, ale i powinności samokontroli organu orzekającego, deprecjacji znaczenia uzasadnień. Względy pragmatyki i ekonomiki procesu nie są zaś wartością, dla której można poświęcić reguły rzetelnej gry procesowej. Uzasadnienia szczątkowe, niejasne czy niepełne zaburzają zaś komunikację pomiędzy sądem a pozostałymi uczestnikami procesu, godząc tym samym w fundament funkcjonowania modelu kontradyktoryjnego.