Zainstaluj aplikację Palestra na swoim urządzeniu

Palestra 7-8/2011

Czy nieletni lub ubezwłasnowolniony mandant może cofnąć upoważnienie do obrony udzielone przez przedstawiciela ustawowego lub osobę, pod której pieczą pozostaje?

Udostępnij

1. Jest regułą, że stosunek obrończy ma charakter osobisty w tym sensie, że to sam oskarżony osobiście ustanawia obrońcę. Rozwiązanie to nie wymaga, jak się zdaje, szerszego uzasadnienia. U jego podstaw leży – zasadniczo słuszne – założenie, że to do suwerennej kompetencji oskarżonego należy decyzja, czy chce w procesie korzystać z pomocy obrońcy, czy istnieje, w jego ocenie, taka potrzeba, a jeżeli tak – to z pomocy ilu obrońców chciałby korzystać i kogo chce powołać na obrońcę(-ów). Jednak ustawa procesowa przewiduje wiele wyjątków od tej zasady. Jak wiadomo, oskarżonego w czynności wyboru i ustanowienia obrońcy może zastąpić osoba trzecia, a niekiedy nawet sąd. Te szczególne sytuacje są podyktowane różnymi okolicznościami, które ustawodawca ewidentnie uznaje za na tyle doniosłe, że uzasadniające in concreto „wyjęcie” decyzji, czy korzystać z pomocy obrońcy i jakiego konkretnie powołać obrońcę, spod gestii samego oskarżonego. Czy te racje są w istocie na tyle silne i słuszne, by ograniczać swobodę podsądnego w decyzji o korzystaniu z prawa do ustanowienia obrońcy i cedować to uprawnienie na inne podmioty (niekiedy zresztą przekształcając uprawnienie w obowiązek obrony) – to inna, dość niejednoznaczna sprawa. Nie ma tutaj miejsca na jej analizę, wymagałaby ona zapewne szerszego, nawet dogmatycznie pogłębionego opracowania. Być może uda nam się do tej kwestii wrócić jeszcze w kolejnych odcinkach tego cyklu. W każdym razie niejako wspólnym mianownikiem tych wyjątków od zasady osobistego ustanawiania obrońcy jest, jak się zdaje, zapatrywanie ustawodawcy, że oskarżonego trzeba w niektórych sytuacjach procesowych wyręczyć, że należy, jeśli wolno się tak wyrazić, być w zakresie jego obrony formalnej „opiekuńczym” (albo nawet nadopiekuńczym), że oskarżony niekiedy nie będzie mógł podjąć skutecznej i racjonalnie uzasadnionej decyzji o powołaniu obrońcy. Czy to słuszny tok myślenia? Tę kwestię musimy na razie odłożyć na bok i pozostawić to  pytanie bez odpowiedzi. Dość powiedzieć, że ustawowe wyjątki od generalnego uprawnienia oskarżonego do samodzielnego, osobistego ustanowienia obrońcy(-ów) istnieją i mogą w praktyce spowodować różne komplikacje natury procesowej. Jednym z nich jest uprawnienie przedstawiciela ustawowego lub osoby, pod której pieczą oskarżony pozostaje, do ustanowienia obrońcy dla oskarżonego (art. 76 k.p.k.). Jeśliby przyjąć za dobrą monetę to, co na temat pierwowzoru normatywnego tego przepisu miały do powiedzenia motywy Kodeksu postępowania karnego z 1928 r. („Przepis ten nie wymaga wyjaśnienia”), to należałoby w tym miejscu zakończyć niniejszy tekst i na tym zamknąć ten odcinek rozważań o obronie i zagadnieniach okołoobrończych. Jednak lakoniczne stanowisko zaprezentowane w uzasadnieniu do ustawy postępowania karnego z 1928 r. było zdecydowanie zbyt optymistyczne. Otóż wyłania się wcale niełatwe pytanie, jaka jest – w zakresie ustanowienia obrońcy – relacja pomiędzy wolą osoby trzeciej (przedstawiciela ustawowego czy osoby, pod której pieczą pozostaje oskarżony) a wolą samego ubezwłasnowolnionego  lub nieletniego oskarżonego. A ujmując rzecz zarówno bardziej ogólnie, jak i nieco bardziej lapidarnie: do kogo w tej konfiguracji należy procesowe „ostatnie słowo” w sprawie upoważnienia do obrony? Do oskarżonego, czy też, być może, do osoby uprawnionej do ustanowienia obrońcy w myśl dyspozycji przepisu art. 76 k.p.k.? Dość ogólne brzmienie przepisu art. 76 k.p.k. otwiera drogę do dwóch konkurujących ze sobą i przeciwstawnych interpretacji procesowej „mocy” czy „intensywności” upoważnienia do obrony udzielonego przez jeden z podmiotów wskazanych w tym przepisie.

2. Z jednej strony można bowiem przyjąć, że upoważnienie do obrony udzielone przez osobę trzecią na podstawie dyspozycji art. 76 k.p.k. nie tylko jest skuteczne (co do tego zresztą nie może być żadnych wątpliwości, w przeciwnym razie należałoby chyba uznać, iż przepis art. 76 k.p.k. jest w ogóle wyprany z jakiejkolwiek treści normatywnej, skoro nie przyznaje żadnych uprawnień wymienionym w nim podmiotom odnośnie do udzielenia upoważnienia do obrony), ale również ma w pewnym sensie charakter permanentny czy nieodwoływalny w tym sensie, iż nie może ono być ani uchylone, ani cofnięte przez samego podsądnego bez wyraźnej zgody przedstawiciela ustawowego lub osoby, pod której pieczą pozostaje oskarżony. To prawda, brak jakiegokolwiek wyraźnego zaczepienia dla tego typu poglądu w treści samego przepisu. Ale ratio legis i funkcja normatywna tego rozwiązania procesowego zdają się silnie przemawiać za taką właśnie wykładnią art. 76 k.p.k. U podstaw regulacji art. 76 k.p.k. leży przecież milczące założenie ustawodawcy (czy słuszne, to – jak wspomniano już wyżej – odrębna sprawa), że pewna kategoria podmiotów z uwagi na swoiste ułomności intelektualne wiążące się bądź to z wiekiem, bądź też ze stanem psychicznym (skutkującym ubezwłasnowolnieniem) nie może należycie zadbać o obronę swych interesów w procesie karnym. Dlatego też sprawę tej obrony (w tym także kwestię wyznaczenia fachowego przedstawiciela procesowego – obrońcy) należy powierzyć osobie kompetentnej, sprawującej pieczę nad interesami prawnymi oskarżonego, potrafiącej przy tym dokonać wyważonej i racjonalnej oceny potrzeby i konieczności ustanowienia obrońcy w danej sytuacji procesowej i mogącej wyręczyć w tym ułomnego oskarżonego. Jest więc w tym zakresie przepis art. 76 k.p.k. swoistym wotum nieufności ustawodawcy dla oskarżonego i jego umiejętności i zdolności do zatroszczenia się o własne interesy procesowe. Jeżeli jednak właśnie tego typu  racje przemawiają za przyznaniem osobie trzeciej prawa do ustanowienia obrońcy dla podsądnego (owo procesowe uprawnienie ma zatem mieć w założeniu funkcję gwarancyjną względem należytej ochrony interesów procesowych oskarżonego), to wychodząc z tego samego założenia i kierując się analogicznymi względami, należałoby również przyjąć, że „ułomny” oskarżony nie może skutecznie kwestionować „racjonalnej” decyzji o ustanowieniu dlań obrońcy, podjętej przez przedstawiciela ustawowego czy opiekuna. Jeżeli nie można oskarżonemu zaufać w kwestii ustanowienia i wyboru obrońcy z uwagi na jego wiek lub na to, że jest ubezwłasnowolniony, to ten brak zaufania dotyczyć musi chyba także zdolności oskarżonego do podejmowania wszelkich czynności związanych z ochroną własnych interesów procesowych. Jeśli podsądny nie potrafi należcie ocenić potrzeby powołania obrońcy, to należałoby logicznie przyjąć, że nie potrafi także należycie ocenić tego zagadnienia niejako od „drugiej strony”. Nie można mu zatem pozwolić także na samodzielne, nieroztropne ingerowanie w istniejący już stosunek obrończy powstały w wyniku udzielenia upoważnienia przez jeden z podmiotów wskazanych w art. 76 k.p.k.

3. Słuszniejsze jest jednak stanowisko przeciwne, w myśl którego „ostatnie słowo” (choć nie „pierwsze” – to wynika z treści art. 76 k.p.k.) w kwestii ustanowienia obrońcy należy do oskarżonego. I to nawet jeżeli jest on nieletni lub ubezwłasnowolniony. Przemawiają za tym następujące argumenty. Po pierwsze, prymat woli oskarżonego i jego suwerenności procesowej w zakresie nawiązywania i rozwiązywania stosunku obrończego. Wynika on niedwuznacznie z treści art. 83 in principio k.p.k., który wyraża zasadę, że to oskarżony w ramach przysługującego mu prawa do obrony autonomicznie decyduje o potrzebie ustanowienia obrońcy. Tyle jeśli chodzi o nawiązanie stosunku obrończego. Należy więc przyjąć – choć tego akurat wprost ustawa nie mówi – że to także oskarżony autonomicznie cofa upoważnienie do obrony. Wyjątki od tej zasady muszą być wyraźnie określone przez ustawę. I tak w istocie jest – m.in. w art. 83 § 1 k.p.k. (który statuuje uprawnienie każdego do ustanowienia obrońcy dla oskarżonego pozbawionego wolności) i art. 76 k.p.k. ustawodawca wprowadza wyjątki od zasady autonomii oskarżonego w zakresie samodzielnego ustanawiania obrońcy. Tyle tylko, że – co zasługuje na szczególne podkreślenie w kontekście niniejszych rozważań – owe wyjątki ustawowe dotyczą wyłącznie „nadzwyczajnego” zawiązania stosunku obrończego. Nie obejmują one zatem zagadnienia rozwiązania stosunku obrończego. Tu zatem ostatnie słowo należy do oskarżonego niezależnie od tego, czy jest nieletni, czy ubezwłasnowolniony, i to on decyduje o tym, czy zawiązany np. przez przedstawiciela ustawowego lub osobę, pod której pieczą pozostaje, stosunek obrończy ma być kontynuowany, czy też rozwiązany. (Oznacza to zatem także, że w razie wyznaczenia obrońcy z wyboru przez oskarżonego należącego do jednej ze specjalnych kategorii podmiotów określonych w art. 76 k.p.k. przedstawiciel ustawowy lub osoba, pod której pieczą pozostaje oskarżony, nie może skutecznie podważyć tej czynności, uznając wyznaczenie obrońcy przez nieletniego lub ubezwłasnowolnionego za nieroztropne lub nieuzasadnione, i cofnąć upoważnienia do obrony).

Po wtóre, za trafnością prezentowanego tutaj stanowiska o odwoływalności (czy niestanowczości) upoważnienia do obrony pochodzącego od przedstawiciela ustawowego lub osoby sprawującej pieczę nad oskarżonym przemawia również argument natury historycznej. Otóż gdyby było intencją ustawodawcy wprowadzenie zasady nieodwoływalności przez samego oskarżonego upoważnienia do obrony udzielonego przez jego przedstawiciela ustawowego lub osobę, pod której pieczą pozostaje, to wprowadziłby on do ustawy wyraźny przepis nadający prymat woli osoby trzeciej ustanawiającej obrońcę nad wolą oskarżonego. Tak właśnie czynił art. 20 przedwojennego rozporządzenia o postępowaniu karno-administracyjnym z 1928 r. W myśl tego przepisu ojciec, matka, małżonek lub opiekun (kurator) niepełnoletniego i niewłasnowolnego obwinionego miał prawo także „i wbrew woli [obwinionego] stawiać na jego korzyść wnioski i wnosić środki odwoławcze”. Rozporządzenie karno-administracyjne usuwało zatem – inaczej niż kodeks postępowania karnego – wolę samego obwinionego na dalszy plan procesowy. Liczyła się tylko wola osoby, której ustawodawca przyznawał większą zdolność do przedsiębrania roztropnych decyzji niż niepełnoletniemu lub „niewłasnowolnemu” obwinionemu. Notabene wydaje się, że było to w pewnym sensie spóźniejsze rozwiązanie procesowe. Bazowało bowiem zarówno na założeniu czy domniemaniu niezdolności obwinionego do przedsiębrania czynności mających na celu obronę jego interesów procesowych, jak i na – analogicznym przecież dla specyficznej sytuacji obwinionego – domniemaniu niezdolności obwinionego do oceny przedsięwziętych w jego imieniu korzystnych czynności procesowych, konsekwentnie odmawiając mu prawa do cofania korzystnych dla niego czynności procesowych.

4. A co z samym przedstawicielem ustawowym lub osobą, pod której pieczą pozostaje oskarżony – czy te osoby, jeżeli już ustanowią obrońcę, mogą następnie cofnąć upoważnienie do obrony wystawione na podstawie art. 76 k.p.k.? To samo pytanie dotyczy zresztą upoważnienia do obrony udzielonego obrońcy w oparciu o art. 83 § 1 (po średniku) k.p.k. Do tej kwestii powrócimy w jednym z przyszłych odcinków naszego cyklu.

W następnym tekście – o dopuszczalności i procesowych konsekwencjach ustosunkowywania się przez obrońcę do składanych w postępowaniu jurysdykcyjnym wniosków procesowych innych stron wypowiedzią: „wniosek ten pozostawiam do uznania sądu”.

0%

Informacja o plikach cookies

W ramach Strony stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze Strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Możecie Państwo dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce internetowej w każdym czasie. Więcej szczegółów w "Polityce Prywatności".