Następny artykuł w numerze
Odpowiedź polemiczna na artykuł radcy prawnego Henryka Leliwy pt. My–oni–obywatel („Radca Prawny” nr 122)
W ostatnim numerze pisma „Radca Prawny” ukazał się artykuł autorstwa r.pr. H. Leliwy, poświęcony walce środowiska radcowskiego o prawo do obrony w sprawach karnych dla radców.
Już w pierwszym akapicie znajduje się teza, jakoby jedyną (sic!) różnicą w wykonywaniu zawodu pomiędzy adwokatem a radcą prawnym były obrony karne. Teza ta, oczywiście nieprawdziwa, wypowiedziana została przez autora z dużą pewnością siebie („Jak wszyscy doskonale wiemy”). Powstaje pytanie, czy to Autor wbrew faktom próbuje na siłę przeforsować takie przekonanie, czy też środowisko radcowskie w swojej masie rzeczywiście nie orientuje się, że zasadniczą różnicą między obydwoma zawodami jest nie zakres kompetencji, lecz możliwość wykonywania zawodu na etacie.
Nadzwyczajny Krajowy Zjazd Adwokatury w dniu 6 marca 2010 r. – a więc niespełna dwa lata temu – podjął uchwałę zatytułowaną, co warto podkreślić, „W obronie demokracji, praw obywatela i samorządności”. W uchwale tej Zjazd stwierdził, że w odniesieniu do obydwu zawodów „nieprzekraczalną linią demarkacyjną między dwiema formami ich wykonywania musi pozostać kwestia stosunku pracy”. Takie stanowisko adwokatury to nie zwykłe widzimisię czy ochrona interesu naszej grupy zawodowej, jak sugeruje H. Leliwa, lecz troska o ochronę fundamentalnych praw obywatelskich.
Negatywne stanowisko adwokatury ma swoje źródło w przepisach o tajemnicy zawodowej, potwierdzonej orzeczeniem Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu, i to zarówno w składzie zwykłym, jak i w składzie Wielkiej Izby, która wyrokiem z 14 września 2010 r. (sygn. C-550/07) nie uwzględniła odwołania skarżącego. Chodzi o połączone sprawy Akzo Nobel Chemicals i Akcros Chemicals przeciwko Komisji, sygn. T-125/03 i T-253/03. Z orzeczenia tego wynika, że prawnik zatrudniony na umowę o pracę nie jest niezależny i wobec tego nie może korzystać z przywileju tajemnicy zawodowej.
Trybunał nie uwzględnił argumentacji skarżących, że skoro adwokat zatrudniony w przedsiębiorstwie podlega w świetle przepisów o etyce i dyscyplinie zawodowej tym samym obowiązkom, co adwokat zewnętrzny, to istnieje gwarancja pełnej niezależności. Przeciwnie, Trybunał podzielił pogląd opinii rzecznika generalnego (pkt 60 i 61), że „pojęcie niezależności adwokata jest zdefiniowane nie tylko w sposób pozytywny, a mianowicie w odniesieniu do dyscypliny zawodowej, ale również w sposób negatywny, to znaczy przez brak stosunku pracy. Adwokat wewnętrzny, pomimo wpisu na listę adwokacką i stosowania doń wynikających z wpisu zasad etyki zawodowej, nie korzysta w stosunku do swego pracodawcy z tego samego stopnia niezależności co adwokat wykonujący zawód w ramach kancelarii zewnętrznej wobec klienta (wyróżnienie moje – M. S.-W.). W tych okolicznościach eliminacja ewentualnych konfliktów pomiędzy obowiązkami zawodowymi a celami realizowanymi przez klienta jest trudniejsza w przypadku adwokata wewnętrznego niż w przypadku adwokata zewnętrznego”. Ponadto rzecznik generalny podkreślił, że status adwokata-pracownika ze swej natury nie pozwala adwokatowi wewnętrznemu na pominięcie strategii handlowych jego pracodawcy, a tym samym stawia pod znakiem zapytania jego zdolność do działania w sposób niezależny zawodowo. I nie mają tu dostatecznego znaczenia ramy prawne krajowych przepisów o wykonywaniu zawodu, w tym przepisy etyczno‑dyscyplinarne.
Trybunał oddalił także zarzut skarżących, że w ostatnich latach nastąpiła taka „zmiana krajobrazu” sektora usług prawniczych, iż zdezaktualizowała się dystynkcja tych dwóch form wykonywania zawodu prawnika, podkreślana w orzecznictwie Trybunału już w wyroku w sprawie AM & S Europe przeciwko Komisji (sygn. 155/79).
Niestety, samorząd radcowski jak mantrę powtarza, że dostateczną gwarancją niezależności radców prawnych będą wewnętrzne przepisy. Także H. Leliwa odwołuje się do zasad etyki radcy prawnego, nie przyjmując do wiadomości istnienia wyżej opisanego wyroku Trybunału. A przecież tajemnica zawodowa, w szczególności w sprawach karnych, jest fundamentem ochrony praw obywateli. W toku dyskusji o przyznaniu radcom uprawnienia do obrony wśród argumentacji radców prawnych próżno szukać rzeczowego odniesienia się do konsekwencji wypływających ze stanowiska Trybunału. Samorząd radcowski przypomina zatem dziecko, które bojąc się czegoś, po prostu zamyka oczy w przekonaniu, że skoro nie widzi się niebezpieczeństwa, to ono samoistnie zniknie.
Nie jest to jedyna różnica między naszymi samorządami, którą dostrzega adwokatura. Warto jeszcze raz odwołać się do cytowanej uchwały naszego Nadzwyczajnego Zjazdu z marca 2010 r. Stwierdzono w niej, co następuje: „Wyjaśnienia wymagałyby też istotne różnice w podejściu obydwu samorządów do kwestii lustracyjnych. Nie do pogodzenia z misją Adwokatury jako obrońcy praw człowieka byłoby ponowne przyjęcie w jej szeregi osób, będących niegdyś funkcjonariuszami komunistycznego aparatu represji i zawodowo służących tym, którzy prawa te łamali”.
Negatywne stanowisko adwokatury nie jest też podyktowane obawą przed konkurencją. Zaznaczając, że naszym non possumus jest forma wykonywania zawodu gwarantująca pełną niezależność, od kilku lat zapraszamy wszystkich radców prawnych chcących prowadzić sprawy karne w szeregi adwokatury. Odmowy wpisu na listę adwokatów – o ile nie wchodzą w grę kwestie lustracyjne – nie zdarzają się. A zatem gdy taka osoba będzie wykonywała obrony w todze z zielonym, a nie z niebieskim żabotem, liczba obrońców karnych na tzw. rynku usług prawnych i tak się zwiększy
Na koniec należy zauważyć, że Autor posuwa się do nieeleganckich argumentów ad personam, stawiając zarzut, iż sprzeciw adwokatury wobec przyznania radcom obron karnych wynika z postawy – jak pisze Autor – „wyjątkowo nielicznych” przedstawicieli Naczelnej Rady Adwokackiej obawiających się porażki prestiżowej. Naczelna Rada Adwokacka po prostu realizuje uchwałę Nadzwyczajnego Zjazdu, która, o czym Autor zapewne nie wie, została podjęta bez jednego głosu przeciw. Niewiedza nie może jednak usprawiedliwiać takich stwierdzeń.