Poprzedni artykuł w numerze
Replika do tekstu Krzysztofa Wójcika Bałagan, ale nie w aktach
Dobrze, że Zastępca Dyrektora Departamentu Organizacji i Wizytacji Pracy Prokuratury Generalnej, Krzysztof Wójcik, zareagował na mój tekst. Świadczy to o tym, że za wprowadzeniem Zarządzenia nr 48/15, w szczególności w jego części dotyczącej prowadzenia akt postępowania karnego, stała jakaś idea wyższa. Szkoda, że tą ideą nie było przestrzeganie praw stron i wola zapewnienia im łatwego dostępu do zrozumiałych informacji w postaci ułożenia akt w sposób logiczny, ani nawet szacunek do czasu pracy prokuratorów, urzędników prokuratur, funkcjonariuszy innych organów prowadzących postępowania karne czy sądów, ale podporządkowanie programowi informatycznemu służącemu do digitalizacji akt.
Zawsze uczono mnie, że program komputerowy ma być tak zbudowany, by opisywać istniejącą rzeczywistość oraz uzyskiwać żądane przez zamawiającego wyniki, a nie na odwrót, że to rzeczywistość – w tym wypadku wygląd akt – ma się dostosować do programu komputerowego. Jeśli akta postępowania karnego muszą być dzielone na zbiory zgodnie z Zarządzeniem nr 48/15 dla potrzeb ich digitalizacji, to znaczy, że program wykorzystywany przy tej digitalizacji jest po prostu zły. W każdym informatycznym zbiorze dokumentów można bowiem dowolnie zmieniać nazwy plików i ich ułożenie, niezależnie od tego, jak się nazywają i jak ułożone są one w rzeczywistości. Czym innym oczywiście jest szybkie rozpoznanie, który dokument informatyczny odpowiada któremu dokumentowi papierowemu, ale to kwestia dobrej nazwy pliku, a nie dokumentu papierowego, i to pod warunkiem, że nazwy tej nikt z użytkowników nie będzie mógł zmienić. Ponadto nazwa ta nie musi być numeryczna – nie musi odpowiadać numerowi karty w aktach – ale przykładowo odnosić się do zawartości dokumentu, np. „protokół przesłuchania X”. Co więcej, sposób tworzenia zbiorów w programie komputerowym nie musi być związany ani z nazwą pliku, ani tym bardziej z umiejscowieniem danego dokumentu w aktach papierowych. Argument Dyrektora Wójcika, że dzielenie akt na zbiory ułatwia generowanie w systemie informatycznym list i wykazów, świadczy jedynie o niezrozumieniu zasad tworzenia programów komputerowych, sposobów korzystania z nich i ich służebnej roli wobec rzeczywistości. Pomijam już nawet fakt, że System Digitalizacji Akt ma obecnie charakter programu pilotażowego, który jest dość powszechnie krytykowany w jednostkach, w których go wprowadzono. Zresztą – jak wskazuje sam Dyrektor Wójcik – projekt ten dotyczy na razie prokuratur apelacyjnych i okręgowych, a więc nie obejmuje ponad 90% postępowań. Zresztą trudno go sobie wyobrazić w prokuraturach rejonowych, dysponujących z reguły co najwyżej dwoma skanerami i dwoma laptopami. Oczywiście mam nadzieję, że doczekam digitalizacji akt w prokuraturach rejonowych i wyposażenia każdego prokuratora w niewielki i lekki sprzęt najnowszej generacji, zawierający także programy protokołujące, jednakże nie powinno to mieć wpływu na wygląd akt papierowych i wymuszać ich sztucznego dzielenia czy numeracji.
Jeśli już mowa o sposobie numeracji akt, to przykład Dyrektora Wójcika z numeracją stosowaną w „Rzeczpospolitej” jest całkowicie nieadekwatny. Oczywiście nie ma wątpliwości, że każdy prokurator i każdy interesant zapoznający się z aktami zrozumie numerację A.1, C.2 itp., jednakże przecież nie na tym polega problem. „Rzeczpospolita” bowiem dzieli teksty na działy, łącząc je tematycznie wewnątrz działu, ale już nie między działami. Zarządzenie nr 48/15 czyni odmiennie – według niego postanowienie o powołaniu biegłego powinno być w zbiorze B, a więc mieć numer karty np. B.1, podczas gdy uzyskana opinia ma się znaleźć w zbiorze G, a więc mieć numery karty np. G.12–G.157. Trudność w tym wypadku stanowi więc odnalezienie właściwego postanowienia do właściwej opinii, w szczególności w sprawach, gdzie dowodów tego rodzaju jest dużo, a nie zrozumienie sposobu numerowania akt.
Zresztą już sami twórcy Zarządzenia nr 48/15 borykają się z problemem nielogiczności takiego ułożenia akt, co widać wyraźnie w projekcie metodyki układania akt zatytułowanym Zarys problematyki prowadzenia akt postępowania przygotowawczego i kierowania sprawy karnej do sądu, przygotowanym przez specjalnie do tego powołany przez Prokuratora Generalnego zespół. Przykładowo, w projekcie tej metodyki stwierdza się, że zbiór A powinien zawierać m.in. protokoły zatrzymania podejrzanego, choć wyraźnie z Zarządzenia nr 48/15 wynika, że zbiór ten ma być przeznaczony jedynie na postanowienia i zarządzenia dotyczące osoby podejrzanego, podczas gdy protokoły ma się gromadzić w zbiorze H. Osobiście rozumiem intencję autorów metodyki, którzy dążą do zgromadzenia w zbiorze A wszystkich materiałów dotyczących podejrzanego (oprócz postanowienia o przedstawieniu zarzutów, protokołu jego przesłuchania i karty karnej, które mają się znaleźć w zbiorze E), wychodząc z założenia, że jeśli podejrzany został zatrzymany na zarządzenie prokuratora, to protokół tego zatrzymania powinien znaleźć się tuż za tym zarządzeniem. Sugeruje to wyraźnie wskazanie projektu metodyki dotyczące umieszczania w tym zbiorze protokołu tymczasowego zajęcia mienia, ale tylko w przypadku, gdy skutkuje ono wydaniem postanowienia o zabezpieczeniu majątkowym. Już same te przykłady dowodzą, że podział akt wprowadzony Zarządzeniem nr 48/15 – o ile będzie stosowany literalnie – jest nielogiczny i nieczytelny.
Projekt metodyki stara się odpowiedzieć również na pytanie, gdzie umieszczać inne dokumenty, których łączenie z pewnymi protokołami albo postanowieniami narzuca się automatycznie. Przykładowo, jeśli chodzi o pouczenia, projekt wskazuje zasadność umieszczania ich wraz z protokołem czynności, z której pouczenie wynika – a więc w przypadku pouczeń świadków i pokrzywdzonych w zbiorze C, co oczywiście nie likwiduje mojej wątpliwości wskazanej w pierwotnym tekście co do zasadności takiego umiejscowienia pouczeń. Z kolei odnośnie do faktur projekt wskazuje zbiór B, nakazując umieszczać je łącznie z postanowieniami o kosztach, choć dużo logiczniej byłoby umieszczać je za opinią albo inną czynnością, o której płatności świadczą. Najbardziej symptomatyczna i świadcząca o bezsensie takiego podziału akt była reakcja sądów, które otrzymały akty oskarżenia wraz z aktami sprawy podzielonymi na zbiory A–H. Sądy te wydawały zarządzenia o scaleniu akt, czyli ułożeniu ich chronologicznie w jednym zbiorze. To chyba najlepszy argument świadczący o tym, co w oczach sądu stanowi bałagan.
Zgadzam się z Dyrektorem Wójcikiem, że w praktyce prokuratorskiej niestety często zdarzało się, że akta postępowania przygotowawczego były nieuporządkowane i zawierały wiele kopii tych samych dokumentów, a także iż w takiej formie były przekazywane do sądu, co z pewnością tylko utrudniało sądowi procedowanie. Wyeliminowaniu tej błędnej praktyki miała służyć nowelizacja art. 334 k.p.k., której celem było właśnie zmuszenie prokuratorów do „wyrzucenia śmieci” z akt przekazywanych do sądu. I ta nowelizacja była całkowicie wystarczająca. Wbrew twierdzeniu Dyrektora Wójcika nie uważam, by jakiekolwiek inne regulacje prawne dotyczące sposobu prowadzenia akt były potrzebne. To prokurator powinien decydować – na potrzeby każdego pojedynczego postępowania – co i w jakiej kolejności do sądu przekazuje. Nie potrzeba do tego Konstytucji, ustaw ani zarządzeń Prokuratora Generalnego czy kierowników jednostek prokuratury. To prokurator prowadzący postępowanie wie, co w aktach jest mu potrzebne, co się logicznie łączy i na jakich materiałach chce oprzeć akt oskarżenia. Wbrew obawom Dyrektora Wójcika wprowadzenie anonimizacji z dniem 8 kwietnia 2015 r. oraz nowelizacja k.p.k., która weszła w życie z dniem 1 lipca 2015 r., automatycznie wymusiły stworzenie odrębnego załącznika adresowego (w nomenklaturze Zarządzenia nr 48/15: zbioru D) i przekazywanie do sądu protokołów zeznań świadków, których przesłuchania prokurator żądał na rozprawie również w odrębnym zbiorze (w nomenklaturze Zarządzenia nr 48/15: w zbiorze C). Sposób układania akt przewidziany w Zarządzeniu nr 48/15 na pewno nie był potrzebny dla zapewnienia ochrony świadkom – od 8 kwietnia 2015 r. wszystkie dokumenty z danymi adresowymi (nie tylko protokoły) po prostu automatycznie umieszczano w odrębnym tomie akt, do którego nie miały dostępu strony ani tym bardziej osoby trzecie, pozostawiając w aktach głównych kopie tych dokumentów z wybiałkowanymi danymi adresowymi. Nie miała z tym problemu nawet policja, i to bez konieczności wydawania jakichkolwiek aktów prawnych czy nawet dyspozycji prokuratora.
Cieszy mnie, choć równocześnie dziwi, stwierdzenie Dyrektora Wójcika, że prokuratorzy nie są związani treścią Zarządzenia nr 48/15, ale że jest ono skierowane jedynie do pracowników prokuratury, w zakresie, w jakim sami układają akta. Zgodnie z tytułem tego Zarządzenia jest ono adresowane do sekretariatów i innych działów administracyjnych prokuratury, a więc z założenia nie powinno dotyczyć prokuratorów. Stąd też moja konkluzja w pierwotnym tekście, że sposób układania akt nie powinien się w ogóle w tym Zarządzeniu znaleźć. Jeśli jednak faktycznie tak należy rozumieć ideę prawodawcy – że prokurator nie ma obowiązku stosować się do sposobu układania akt przewidzianego w Zarządzeniu nr 48/15 – to cały ten fragment tego Zarządzenia staje się niepotrzebny, bo jest zbiorem pustym. Nie można się bowiem zgodzić z twierdzeniem Dyrektora Wójcika, że to sekretariat układa akta. Przeciwnie, to prokurator odpowiada za zawartość akt, on umieszcza poszczególne dokumenty w aktach, ewentualnie wskazuje sekretariatowi, gdzie który dokument ma umieścić. Nigdy nie było tak, że sekretariaty same układały akta, poza wkładaniem do dawnych akt podręcznych kopii dokumentów wynikających z analogicznego Zarządzenia z 2010 r. Tym bardziej obecnie – wobec konieczności jednoznacznego wskazania akt dla sądu oraz kopii do akt wewnętrznych wszystkie te czynności pozostają w wyłącznej gestii prokuratora, a sekretariat działa jedynie na jego wyraźne zarządzenie.
Takie też założenie przyjęłam w cytowanym przez Dyrektora Wójcika zarządzeniu wydanym na potrzeby Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów w Warszawie w dniu 7 lipca 2015 r. Zarządzenie to obowiązywało przez trzy tygodnie i nikt – ani prokuratorzy, ani sekretariaty, ani policja – nie miał problemów z jego stosowaniem, co więcej – do dnia dzisiejszego prokuratorzy postępują we wskazany w tym zarządzeniu sposób – wydają zarządzenia o sposobie ułożenia akt albo przynajmniej w wytycznych wskazują policji, jak mają być ułożone akta dla potrzeb przekazania ich do sądu. Zarządzenie to zostało z polecenia Prokuratora Okręgowego w Warszawie uchylone, gdyż – choć nie wynikało to z treści Zarządzenia – Prokuratura Generalna zażądała wstępnego opiniowania projektów najpierw przez Biuro Informatyzacji i Analiz (co miało świadczyć o konieczności powiązania tych zarządzeń z potrzebami systemu digitalizacji akt), a później (bez uzyskania opinii tego pierwszego biura) przez Departament Organizacji Pracy i Wizytacji, a więc faktycznie przez Dyrektora Wójcika. Z tego powodu zarządzenie to stało się na powrót projektem. Niestety żaden (nie tylko mój) projekt nie uzyskał pozytywnej opinii, i to bez podawania powodów takiej decyzji. Podobnie jak Dyrektor Wójcik w swojej polemice nie wskazał, co zasługuje na potępienie w przytoczonym przez niego fragmencie mojego projektu zarządzenia, tak niestety w żadnym piśmie do prokuratur niższego szczebla nie wskazał argumentów, dla których poszczególne projekty zarządzenia nie mogły zostać zaopiniowane pozytywnie. Niestety – choć przykro to przyznać, bo nie powinno mieć to miejsca ani w kontaktach naukowych, ani tym bardziej instytucjonalnych – analogicznie muszę ocenić ton jego wypowiedzi – we wszystkich pismach kierowanych do prokuratorów apelacyjnych i okręgowych, którzy licznie krytykowali różne zapisy Zarządzenia nr 48/15, komentował je w ten sam poniżający dla krytykujących sposób, jak czyni to w swojej polemice.
Jedyną reakcją na zalew krytyki z prokuratur apelacyjnych i okręgowych z całej Polski było odstąpienie pismem z 7 sierpnia 2015 r. od wymogu prowadzenia akt w ośmiu zbiorach na rzecz trzech zbiorów – A (wszystko, poza protokołami przesłuchań świadków), C (protokoły przesłuchań świadków) i D (załącznik adresowy). Przy czym Prokuratura Generalna stanęła na autorytarnym stanowisku, że tylko zarządzenia kierowników jednostki kopiujące ich wzorcowe zarządzenie mogą zostać przyjęte, a wręcz nie wymagają dodatkowego opiniowania. Żadne inne projekty pozytywnej opinii nie uzyskały, co całkowicie zdeprecjonowało przepis mówiący o uprawnieniu kierownika jednostki do wydania własnego zarządzenia w tym przedmiocie. Zresztą Prokurator Generalny w piśmie z 6 lipca 2015 r. przyznał, że § 104 Zarządzenia nr 48/15 został wprowadzony tylko dlatego, że takie wskazanie uchwaliła Krajowa Rada Prokuratorów. Oczywiście wprowadzenie jednego wzorca służy jednolitości układania akt w Polsce, jednak podważa zasadność przekazywania kompetencji w tym zakresie kierownikom poszczególnych jednostek prokuratury.
Zezwolenie na wydanie przez kierowników jednostek zarządzenia o prowadzeniu akt w zbiorach A, C, D stanowi niewątpliwie przyznanie się do porażki w zakresie pomysłu na prowadzenie akt promowanego w Zarządzeniu nr 48/15. Okazało się, że zarówno potrzeby bezpieczeństwa uczestników postępowania, jak i wymogi Kodeksu postępowania karnego, a także potrzeby systemu digitalizacji akt spełnia podział na trzy zbiory. Na marginesie – analizując treść tego wzorcowego zarządzenia, warto powrócić do stwierdzenia Dyrektora Wójcika, że prokuratorzy nie są związani treścią Zarządzenia nr 48/15 w zakresie układania akt. Wzorcowe zarządzenie wprost przeczy tej tezie. Zawiera bowiem wskazanie, zgodnie z którym należy wprowadzić możliwość „prowadzenia akt na zasadach określonych w § 103 ust. 2 Zarządzenia nr 48/15 na podstawie decyzji prokuratora prowadzącego postępowanie w przypadku gdy uzasadnia to charakter sprawy oraz przyczyni się do przejrzystości układu akt sprawy” (interpunkcja zgodna z cytatem). Jeśli więc prokurator w jednostce, której kierownik wydał zarządzenie o prowadzeniu akt w zbiorach A, C, D, musi wydać zarządzenie o prowadzeniu akt w zbiorach A–H, nie można uznać, że oba te zarządzenia nie stosują się do niego, tym bardziej że we wzorcowym zarządzeniu nie wpisano, że może wydać zarządzenie o dowolnym ułożeniu akt, ale konkretnym – czyli ma do wyboru jedynie dwa sposoby układania akt – albo swojego bezpośredniego przełożonego, albo Prokuratora Generalnego.
O ile zezwolenie na prowadzenie akt w zbiorach A, C, D likwiduje większość problemów wynikających z proponowanego podziału na zbiory A–H (w zasadzie wiadomo, gdzie który dokument umieścić, podział odpowiada wymogom art. 334 k.p.k. oraz z łatwością zachowuje zasadę chronologii), mimo to propozycja taka nie jest idealna. Przede wszystkim nadal zupełnie bezpodstawnie i bez najmniejszego celu prowadzi do wyodrębnienia zbioru protokołów przesłuchań świadków w sprawach, które nie kończą się skierowaniem do sądu. Co prawda w piśmie z 6 lipca 2015 r. Prokurator Generalny stwierdza, że zasada podziału na zbiory ma dotyczyć spraw najpoważniejszych, w których takie rozwiązanie jest funkcjonalne, jednakże nie wiadomo, na jakiej podstawie Prokurator Generalny taką tezę głosi. § 103 ust. 1 Zarządzenia nr 48/15 mówi wprost, że akta prowadzi się w zbiorach od wszczęcia dochodzenia albo śledztwa, a więc z założenia we wszystkich sprawach, niezależnie od ich zakończenia. Z kolei projekt metodyki wskazuje, że od dzielenia akt można odstąpić przy kierowaniu wniosku w trybie art. 335 § 1 k.p.k., o ile wniosek taki został złożony na początku postępowania. Stąd niezrozumiałe jest dla mnie zdziwienie Dyrektora Wójcika, dlaczego usiłowałam podzielić na zbiory sprawę kierowaną do sądu z aktem oskarżenia (bez wniosku w trybie art. 335 § 1 k.p.k.) przeciwko osobie oskarżonej o jazdę w stanie nietrzeźwości, wszczętą po 1 lipca 2015 r. – po prostu żaden przepis nie pozwalał mi na postąpienie inaczej. To samo dotyczy spraw kończonych umorzeniem – żaden przepis Zarządzenia nr 48/15, a także zarządzenia wzorcowego, nie wyłącza ich dzielenia. Moje próby przekonania Prokuratury Generalnej – w kolejnym projekcie zarządzenia dla Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów w Warszawie – że nie ma potrzeby wyodrębniania zbioru C od samego początku, a powinno to nastąpić dopiero w momencie sporządzania aktu oskarżenia, i to tylko w sytuacji, gdy prokurator żąda wezwania świadków na rozprawę, skończyły się porażką, i to tradycyjnie bez uzasadnienia. Dyrektor Wójcik stwierdził jedynie w piśmie z 17 września 2015 r., że błędnie interpretuję Zarządzenie nr 48/15, bez wskazania, o jakie przepisy chodzi ani jak powinnam je poprawnie interpretować.
Drugą trudnością wynikającą z konieczności prowadzenia zbioru C od początku jest – wskazywane już w moim pierwotnym tekście – niebezpieczeństwo, że w odniesieniu do świadków, których prokurator nie będzie chciał bezpośrednio przesłuchiwać przez sądem, tworzony będzie drugi zbiór C – dołączony do A. Taki zbiór powinien nosić oznaczenia C.numer karty, co oznacza, że dojdzie do podwójnej numeracji zbioru C, jeśli część świadków prokurator będzie chciał przesłuchiwać (a więc ich protokoły będą w zbiorze odrębnym, również oznaczonym C.numer karty). Nawet jeżeli nie zmienimy numeracji kart i będziemy mieć jeden protokół oznaczony C.1–3 i drugi C.4–7, to i tak sąd nie będzie wiedział, czy tego protokołu szukać w zbiorze odrębnym, czy w zbiorze C dołączonym do zbioru A. Mimo że Dyrektor Wójcik widzi ryzyko tworzenia aż czterech różnych zbiorów z protokołami zeznań świadków, to tego praktycznego problemu zdaje się nie zauważać.
Kolejnym problemem z wzorcowym zarządzeniem o podziale akt jest jego niespójność z Zarządzeniem nr 25 Komendanta Głównego Policji z dnia 23 lipca 2015 r. w sprawie niektórych form organizacji i ewidencji czynności dochodzeniowo-śledczych Policji oraz przechowywania przez Policję dowodów rzeczowych uzyskanych w postępowaniu karnym. Zarządzenie to w § 76 ust. 1 mówi wprost, że nie wydziela się zbiorów – poza zbiorem D – w aktach dochodzenia prowadzonego w sprawie (a więc podziałowi podlegają śledztwa od momentu wszczęcia i dochodzenia od przedstawienia zarzutów, chyba że podejrzany złożył wniosek w trybie art. 335 § 1 k.p.k.). Ponadto Zarządzenie Komendanta Głównego przewiduje jedynie podział akt na zbiory A–H. O ile Komendant Główny zarejestrował treść § 215 ust. 3 Zarządzenia 48/15, zgodnie z którym zasady podziału akt mogą być wyłączone zarządzeniem kierownika jednostki prokuratury w sprawach wszczętych między 8 kwietnia 2015 r. a 30 czerwca 2015 r., o ile zostaną zakończone do 31 grudnia 2015 r. (§ 85 ust. 2 Zarządzenia nr 25), o tyle nie dostrzegł § 104 tego Zarządzenia i nie przewidział, że kierownik jednostki prokuratury nadzorujący daną jednostkę policji może wydać zarządzenie o innym sposobie prowadzenia wszystkich akt w sprawach wszczętych po 1 lipca 2015 r. Ponieważ takie zarządzenie kierownika jednostki również jest aktem wewnętrznym i nie obowiązuje innych organów (w tym policji), trudno wymagać od funkcjonariuszy, by prowadzili akta zgodnie z tym zarządzeniem, wbrew Zarządzeniu Komendanta Głównego Policji. Tego problemu Dyrektor Wójcik też nie dostrzega, wytykając mi w piśmie z 17 września 2015 r. nieznajomość tego ostatniego zarządzenia, choć jego treść zacytowałam w uzasadnieniu kolejnego projektu zarządzenia.
Nawet jeślibyśmy przyjęli, że § 103 ust. 1 Zarządzenia 48/15 stosuje się tylko do spraw wpisywanych w prokuraturze do repertorium Ds., a więc nie obejmuje dużej liczby dochodzeń – które, jak słusznie wykazał Dyrektor Wójcik, stanowią większość postępowań przygotowawczych, w szczególności po zmianach z 1 lipca 2015 r. – nie rozwiązuje to problemu tej części dochodzeń w sprawie, które są wpisywane do tego właśnie repertorium, wobec konieczności przedłużenia postępowania, także w fazie in rem. Wciąż nie widzę innej metody zobowiązania policji (i innych organów prowadzących postępowania przygotowawcze) w tych sprawach do dzielenia akt na innej podstawie niż zarządzenie prokuratora wydane dla potrzeb danego postępowania.
Kończąc, chciałam się jeszcze krótko odnieść do dwóch argumentów Dyrektora Wójcika, sugerujących, że podział akt proponowany w Zarządzeniu nr 48/15 wprowadza porządek – kwestii nazewnictwa i kwestii archiwizacji. Dyrektor Wójcik szeroko rozwodzi się nad koniecznością wprowadzenia nomenklatury akt zgodnej z wymogami znowelizowanego Kodeksu postępowania karnego, czemu jakoby miało służyć Zarządzenie nr 48/15. Praktyka jest dokładnie odwrotna – kierując akta do sądu, prokuratorzy mają obecnie wątpliwości, jak nazywać poszczególne zbiory, czy zgodnie z art. 334 k.p.k., czy zgodnie z Zarządzeniem. W efekcie najczęściej wskazywane jest podwójne nazewnictwo: np. materiały postępowania przygotowawczego (zbiór A), protokoły przesłuchania świadków (zbiór C), co oczywiście stanowi superfluum i niczego nie ułatwia. Ujednolicenie i uproszczenie nomenklatury w tym zakresie powinno nastąpić w samym Kodeksie postępowania karnego, a nie poprzez mnożenie nazw na poziomie zarządzenia. Jeśli natomiast chodzi o zasady archiwizacji akt i konieczność przechowywania akt pozostałych w prokuraturze przez ten sam okres, co akt sądowych, to obawy Dyrektora Wójcika są tutaj płonne. Sposób dzielenia akt nie ma wpływu na regulację okresów archiwizacji, której poświęcone będzie zupełnie odrębne zarządzenie. Podobnie jak to ma miejsce z podporządkowaniem programu komputerowego rzeczywistości, a nie na odwrót, tak i w tym przypadku to zarządzenie o archiwizacji ma tak uregulować jej okresy, by wszystkie części akt były przechowywane przez ten sam czas, niezależnie ile tych części będzie, jak się będą nazywać i co będą zawierać. Nota bene, projekt tego zarządzenia przewiduje, że akta główne postępowania przygotowawczego (czyli te materiały postępowania przygotowawczego, które nie są przekazywane do sądu) mają mieć ten sam okres archiwizacji co akta sądowe.
Na zakończenie chciałam podziękować Dyrektorowi Wójcikowi za poprawienie mojego błędu dotyczącego daty dyrektywy o prawie do informacji w postępowaniu karnym. Oczywiście jest to dyrektywa z 22 maja 2012 r., która powinna była zostać inkorporowana do 2 czerwca 2014 r., którą to datę omyłkowo podałam jako datę przyjęcia dyrektywy. Pisząc o konieczności poczekania na koniec terminu inkorporacji, miałam natomiast na myśli dyrektywę o prawach pokrzywdzonych, co nastąpiło 16 listopada 2015 r. Mam nadzieję, że wszyscy czytelnicy wybaczyli mi brak wskazania dokładnych przepisów tych dyrektyw, na których mogliby oprzeć własne roszczenia, nie było bowiem celem mojego tekstu pisanie poradnika, ale zasygnalizowanie pewnego problemu praktycznego, który – choć techniczny – ingeruje w prawa człowieka. Problemu, który – mam szczerą nadzieję – na dzień wydania tego tekstu będzie miał już tylko rangę historyczną wobec planowanych zmian Kodeksu postępowania karnego m.in. poprzez odstąpienie od dzielenia akt, a więc i zmiany albo uchylenia Zarządzenia nr 48/15, przynajmniej w zakresie prowadzenia akt w zbiorach. Niemniej jednak uważam, że także historyczny aspekt niniejszej dyskusji pozostanie bardzo ważny – wskazuje ona bowiem, jak nie należy tworzyć zbędnego i niefunkcjonalnego prawa, i uczy każdego kolejnego prawodawcę, że warto słuchać swoich podwładnych, którzy to prawo będą w praktyce stosować, a więc naprawdę wiedzą, co działa i co jest im oraz stronom postępowania potrzebne.