Poprzedni artykuł w numerze
L aw and film, czyli prawo i film, jest jednym z interdyscyplinarnych pól badawczych, wykształconym w ramach estetyki prawa, które zajmuje się szeroko postrzeganą problematyką związków prawa z filmem. Osoby zajmujące się zgłębianiem tego nurtu stoją na stanowisku, że społeczeństwo czerpie z kinematografii prawniczej wiedzę na temat prawa, systemu prawa, prawników i ich pracy – wierzą oni, że informacje przedstawione na ekranie mają znaczący wpływ na prawo i jego postrzeganie w rzeczywistości. Potwierdzeniem tego jest negatywne postrzeganie profesji prawniczej przez społeczeństwo, które jest efektem sposobu jej przedstawiania w filmie. Negatywny i nierealistyczny obraz prawników, jak i samego prawa, jest o wiele bardziej popularny niż stawianie ich w pozytywnym świetle, co jest złe dla prawników, dla prawa i dla ogółu społeczeństwa, które poprzez oglądanie filmów prawniczych wypracowuje sobie pewną opinię o tej profesji. Artykuł ma na celu przedstawienie popularnych portretów filmowych prawników, które w sposób negatywny mogą wpływać na postrzeganie zawodów prawniczych.
Pole badawcze law and film, czyli prawo i film, zyskało na popularności wśród amerykańskich uczonych na przełomie lat 80. i 90. XX w. Inspiracją dla tego nurtu były przede wszystkim studia z zakresu prawa i społeczeństwa (law and society) oraz prawa i literatury (law and literature). Osoby zajmujące się zgłębianiem tego nurtu stoją na stanowisku, że społeczeństwo czerpie z kinematografii prawniczej wiedzę na temat prawa, systemu prawa, prawników i ich pracy. Kluczowe jest tu założenie, że informacje przedstawione na ekranie mają znaczący wpływ na postrzeganie prawa Zob. L.M. Friedman, Law, Lawyers and Popular Culture, „Yale Law Journal” 1989/98, s. 1579; B. Kitei, The Mass Appeal of The Practise and Ally McBeal: An In-depth Analysis of the Impact of These Television Shows on the Public’s Perception of Attorney, „UNCLA Law Review” 1999/7, s. 169. .
Badacze zajmujący się prawem i filmem podkreślają również, że obecnie ukazywanie prawników i prawa w filmie jest wszechobecne i ciągle zyskuje na popularności, a przez to jest jednocześnie interesujące, ale też niepokojące, bo chociaż obraz prawników w filmie przedstawia tę profesję zarówno w negatywnym, jak i pozytywnym świetle, to najczęściej jest to obraz nierealistyczny, rażąco nieetyczny i zasadniczo nie odzwierciedla tego, co prawnicy faktycznie robią i jak się zachowują J.R. Elkins, Popular Culture, Legal Films, and Legal Film Critics, „Loyola of Los Angeles Law Review” 2007/40, s. 748. . Negatywne i nierealistyczne przedstawienie prawników, jak i samego prawa, jest o wiele bardziej popularne niż stawianie ich w pozytywnym świetle, co jest negatywne dla prawników, dla prawa i dla ogółu społeczeństwa, które poprzez oglądanie filmów prawniczych wypracowuje sobie pewną opinię o tej profesji. Co więcej, filmy prawnicze są często jedynym źródłem wiedzy o prawie, jego instytucjach i społeczności, przez co wiele osób ma zatarte granice postrzegania tego, co jest fikcją, a co rzeczywistością. Artykuł ma na celu przedstawienie popularnych portretów filmowych prawników, które w sposób negatywny mogą wpływać na postrzeganie zawodów prawniczych.
Estetyka prawa: prawo i film
Jak wspomniałam wyżej, prawo i film wykształciło się jako jeden z nurtów funkcjonujących w ramach estetyki prawa, która w różnych ujęciach, kontekstach i metodach jest szeroko opisywana w literaturze anglojęzycznej Zob. Law and Aesthethics, red. R. Kevelson, New York–Bern–Frankfurt an Main 1992; E. Scarry, On Beauty and Being Just, Princeton–Oxford 1999; P.H. Karlen, Legal Aesthetics, „British Journal of Aesthetic” 1979/3, s. 195–212. , a w Polsce stanowi nurt stosunkowo młody, cały czas się rozwijający. Jedną z pierwszych osób, które podejmowały tematykę estetyki prawa, sygnalizując tym samym możliwość połączenia tych dwóch dziedzin, był Gustav Radbruch, zainspirowany swoimi osobistymi zainteresowaniami artystycznymi. W 1932 r. w Rechtsphilosophie zawarł on rozdział pt. Äesthetik des Rechts, w którym pisał o tym, że prawo może posługiwać się sztuką, a sztuka prawem. Podobnie jak wszystkie inne wytwory kultury, prawo potrzebuje zmysłowego medium, które pozwala je wyartykułować: języka, gestu, togi, insygniów, symboliki, okazałej architektury. A zatem zmysłowe środki ekspresji prawa na równi z innymi tego rodzaju środkami podlegają ocenie estetycznej G. Randbruch, Filozofia prawa, tłum. E. Nowak, Warszawa 2009, s. 116–117. , opowiadając się tym samym za koniecznością wyodrębnienia w jurysprudencji takiego obszaru badań nad prawem.
W Polsce tematykę estetyki prawa rozwijają przede wszystkim Jerzy Zajadło Zob. J. Zajadło, Estetyka – zapomniany piąty człon filozofii prawa, „Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny” 2016/4, s. 17–30; J. Zajadło, Prawo, estetyka, estetyka prawa?, „Edukacja Prawnicza” 2015/3, s. 9–12; J. Zajadło, Graficzny obraz systemu prawa: prawo, estetyka, estetyka prawa?, „Acta Universitatis Wratislaviensis. Przegląd Prawa i Administracji” 2016/36, s. 513–534. , który uznał estetykę prawa za piąty zapomniany człon filozofii prawa, funkcjonujący obok ontologii, epistemologii, logiki i etyki, oraz Kamil Zeidler Zob. K. Zeidler, Estetyka prawa, Gdańsk–Warszawa 2018; K. Zeidler, Estetyka prawa – ujęcie zewnętrzne i wewnętrzne (w:) Integracja zewnętrzna i wewnętrzna nauk prawnych, cz. 2, red. M. Król, A. Bartczak, M. Zalewska, Łódź 2014, s. 61–67. , który szerzej rozwinął badania w tym zakresie, udowadniając, że problematyka ta nie jest wcale zagadnieniem marginalnym, a zakres oddziaływań estetyki prawa w prawoznawstwie jest szerszy, niż może się to pierwotnie wydawać.
Estetykę prawa możemy rozpatrywać w trzech wymiarach: wewnętrznym (przedmiotem estetyki jest samo prawo), zewnętrznym (przejawy prawa, jego symbole, znaki i motywy, ukazane w szeroko pojętych sztukach pięknych) oraz traktującym prawo jako narzędzie estetyzacji życia codziennego (normy prawne, które wyznaczają i promują pewne standardy estetyczne, normy prawne, które służą ochronie i konserwacji wartości estetycznych już istniejących oraz prawo jako instrument walki z określonymi wartościami estetycznymi).
Dla rozważań prowadzonych w ramach niniejszego artykułu szczególnie istotne jest zewnętrzne ujęcie estetyki prawa, które zajmuje się przejawami prawa, inspiracjami prawniczymi, motywami oraz symbolami prawnymi itp., które były przedstawiane przez wieki w sztukach pięknych. W to ujęcie wpisuje się również nurt law and film, będący uszczegółowieniem kierunku badawczego, jakim jest prawo i literatura K. Zeidler, Estetyka prawa, Gdańsk–Warszawa 2018, s. 224. . Refleksja nad prawem w filmie stanowi jeden z najmłodszych przejawów badań nad zjawiskiem twórczym, które mieści się w ujęciu zewnętrznym estetyki prawa, jednak za sprawą swojej popularności doczekała się specjalnych określeń, jak film prawniczy czy kino prawnicze. Charakterystyczne dla tego rodzaju filmografii jest traktowanie szeroko pojętego prawa jako głównego lub pobocznego elementu całej opowieści filmowej – może się ono przejawiać w postaci rozprawy sądowej jako kulminacyjnej sceny filmu, bohatera będącego prawnikiem, funkcjonowania danej instytucji prawnej czy poruszania kwestii związanych z prawem, takich jak: sprawiedliwość, odpowiedzialność, zagadnienia etyczne (np. kara śmierci, aborcja) i w zależności od sposobu, w jaki prawo jest ukazywane, możemy wyróżnić takie gatunki filmowe, jak m.in. lawyer film (gdzie akcja filmu skupia się na zawodowej działalności przedstawiciela zawodów prawniczych) czy trial movie (w którym ważnym elementem jest proces sądowy i jego elementy) T. Stempowski, Prawo i film – instrukcja obsługi (w:) Prawo w filmie, red. T. Stempowski, P. Grabarczyk, Warszawa 2009, s. 3–17. . Filmy takie niejednokrotnie skłaniają widzów do refleksji, badania, analizowania i wysnuwania względem prawa pewnych wniosków, ocen oraz kształtowania jego ogólnego obrazu.
Estetycznych ocen szeroko pojętego prawa można dokonywać zarówno w skali makro, jak i mikro K. Zeidler, Estetyka prawa..., s. 265. . Skala makro może dotyczyć prawa jako takiego, prawa jako idei, kultury prawnej, prawa jako systemu, również systemu prawa w całości, skala mikro zaś, jak wskazuje prof. Zajadło, obejmuje pozytywne lub negatywne wrażenia i odczucia estetyczne, które mogą wywoływać jednostkowe fenomeny dotyczące prawa J. Zajadło, Estetyka – zapomniany piąty człon…, s. 27. , przy czym szczególnie istotny nie jest tutaj sam przedmiot estetyki prawa, ale działanie intelektualne jego dotyczące, czyli wartościowanie K. Zeidler, Estetyka prawa..., s. 266–267. .
Wartościowanie, a także ocenianie i wyrażanie opinii, jest biologiczną i psychospołeczną potrzebą człowieka, związaną z kształtowaniem się świadomości społecznej Zob. A. Gryniuj, Świadomość prawna. Aspekt normatywny, „Państwo i Prawo” 1973/11; M. Borucka--Arctowa, O społecznym działaniu prawa, Warszawa 1967; Leksykon socjologii prawa, red. A. Kociołek-Pęksa, M. Stępień, Warszawa 2013; Społeczne działanie prawa, red. M. Mierzwa, K. Niewęgłowski, P. Patoleta, Lublin 2018. , której składową jest świadomość prawna. Świadomość prawna jest to inaczej poziom wiedzy jednostki na temat prawa i jej ocen tego prawa, a także postawy i postulaty wobec prawa K. Zeidler, Świadomość prawna (w:) Leksykon współczesnej teorii i filozofii prawa. 100 podstawowych pojęć, red. J. Zajadło, Warszawa 2007, s. 333. , które mogą być kształtowane również za pomocą innych środków niż tekst aktu normatywnego. Właśnie tutaj przejawia się jedno z podstawowych zadań estetyki prawa – jej wpływ, za pomocą różnych narzędzi estetycznych, na kształtowanie się świadomości prawnej adresatów prawa, a także na powszechny odbiór i ocenę prawa w działaniu oraz prawników reprezentujących poszczególne zawody prawnicze. Stąd też, jak wskazał K. Zeidler, tak ważne są badania, jaki wpływ wywiera artystyczny obraz świata prawa i prawników K. Zeidler, Estetyka prawa..., s. 271. , którego dostarcza również kinematografia. I choć filmy o prawnikach prezentują nam szeroki i zróżnicowany przekrój postaci wykonujących zawody prawnicze, to możliwe jest zidentyfikowanie pewnych cech dla nich wspólnych, które z kolei pozwalają na dokonanie generalnej oceny tej profesji.
Orit Kamir sformułował trzy podstawowe perspektywy badawcze dotyczące nurtu law and film: film jako odpowiednik prawa (sposób społecznego funkcjonowania filmów odpowiada funkcjom spełnianym przez system prawny), film jako osąd (niektóre filmy wywołują u swoich widzów proces osądzania) oraz film jako prawoznawstwo (filmy wpływają na popularne rozumienie prawa) O. Kamir, Why „Law-and Film” and What Does it Actually Mean? A Perspective, „Continnum: Journal of Media & Cultural Studies” 2005/2, s. 261–262. , które, gdy zastosujemy je do obrazu prawnika w społeczeństwie, tworzą trzy zasadnicze pytania: w jaki sposób film tworzy wizerunek profesji prawniczych w systemie prawa, jak film wpływa na ocenę prawników przez społeczeństwo oraz jak film prezentuje ich rolę w wymiarze sprawiedliwości O. Kamir, Why „Law-and Film”..., s. 261–262. .
Tym samym chciałabym zwrócić uwagę na pewne powszechne zjawisko, jakim jest wpływ obrazów filmowych na negatywne postrzeganie środowiska prawniczego, za pomocą pewnych powtarzających się elementów, kreujących swoistą metaforę prawnika. W swojej pracy chciałabym skupić się głównie na popularnych filmach z dorobku kinematografii amerykańskiej, w których centralną postacią jest prawnik, uzupełniając ten obraz o przykłady z polskiego kina i wykazując podobieństwa na tym obszarze.
Negatywny obraz środowiska prawniczego
Nie da się ukryć, że środowisko prawnicze nie jest pozytywnie postrzegane przez społeczeństwo, a wręcz uchodzi za jedno z bardziej zepsutych i krytykowanych, co wielokrotnie przedstawiane było najpierw w literaturze, a później w innych formach kultury, w tym również w filmie. Już Charles Dickens w swoich powieściach przedstawiał świat prawniczy jako pozbawiony jakiejkolwiek moralności i sprawiedliwości, a sami prawnicy jawią się u niego jako przesiąknięci do szpiku kości swoim zawodem, bez krzty przyzwoitości moralnej i ukierunkowani na rozwój swojej kariery i zasobności swojego portfela Zob. Ch. Dickens, Samotnia, tłum. T.J. Dehnel, Warszawa 1975. . Gustav Klimt z kolei swoją dezaprobatę dla ówczesnego stanu jurysprudencji wyraził w obrazie Jurisprudenz, gdzie uwydatniona została brzydota opresyjności i przypadkowości prawa, a sędziowie zostali zawieszeni pomiędzy ideałem prawa jako uporządkowanym systemem a chaotyczną realnością prawa jako rozstrzygnięciem o losach konkretnego człowieka J. Zajadło, Estetyka – zapomniany piąty człon…, s. 29. .
O tym, że prawnicy nie są postrzegani w dobrym świetle, świadczy również wielość filmów prawniczych, których bohaterowie są przedstawiani jako cyniczni, aroganccy i pozbawieni kręgosłupa moralnego, a zauważalną mniejszość stanowią te filmy, gdzie prawnik jest uosobieniem moralności i sprawiedliwości. Lata 50. i wczesne lata 60. XX wieku są okresem, kiedy prawnicy byli jeszcze ukazywani w pozytywnym świetle – zarówno jako zwyczajnie porządne i etyczne osoby, jak i kompetentni fachowcy M. Asimow, Bad Lawyers in the Movies, „Nova Law Review” 2000/24, s. 536–538. . Taki jest np. adwokat Parnell McCarthy, bohater filmu Anatomia morderstwa (1959). Zostaje on obrońcą oficera Fredericka Maniona, oskarżonego o zamordowanie mężczyzny, który podobno zgwałcił jego żonę. Mimo że rozpaczliwie potrzebuje pieniędzy, nie rezygnuje z obrony oskarżonego nawet w momencie, gdy klient oznajmia mu, że nie ma pieniędzy na opłacenie adwokata. Z braku dowodów potwierdzających wersję Maniona i jego żony McCarthy decyduje się na przyjęcie ryzykownej linii obrony, opartej na wątpliwym precedensie filmowym, wskazując na niepoczytalność oskarżonego. Sala sądowa stała się argumentacyjnym polem bitwy, która zakończyła się sukcesem adwokata i dowiodła jego umiejętności i profesjonalizmu. W podobny sposób prawnicy są przedstawieni w Buncie na okręcie (1954), Bez emocji (1959) czy też w Świadku oskarżenia (1957). Jako jedną z ostatnich prób ratowania pozytywnej percepcji środowiska prawniczego przed kryzysem wizerunkowym, do którego doszło pod koniec lat 60. i który w zasadzie trwa do dziś Badania w tym zakresie rozwinął i opisał szerzej Michael Asimow, bazując na postrzeganiu środowiska prawniczego przez studentów uczęszczających na jego seminarium Law nad Film Studies; zob. M. Asimow et al., Perception of Lawyers – A Transnational Study of Student Views on the Image of Law and Lawyers, „International Journal of the Legal Profession” 2006/12, s. 407–436. , jest postać adwokata Atticusa Fincha, bohatera filmu Zabić drozda (1962), na podstawie powieści Harper Lee. Finch uchodzi za symbol walki o sprawiedliwość, a dla wielu prawników jest ideałem, do którego chcą dążyć zarówno na płaszczyźnie zawodowej, jak i prywatnej.
Historie opisane w filmach o prawnikach są w dużej mierze realistyczne w tym sensie, że odzwierciedlają (choć bardzo często jednak zniekształcają) rzeczywistość, tak jak postrzegają ją osoby tworzące film Zob. J.D. Andrew, Major Film Theories: An Introduction, Oxford 1976, s. 104–78. i tym samym taki obraz przekazują swoim odbiorcom, co uzasadnia traktowanie filmów prawniczych jako „barometru” opinii publicznej D. Kellner, Media Culture, Routledge, Londyn–Nowy Jork 1995, s. 60. . Zakładając, że przeciętny widz nie ma zbyt wielkiej styczności z prawnikami, nie czyta dużo prasy i nie ma zbyt dużego doświadczenia z samym systemem prawnym, można uznać, że taka osoba może chłonąć większość swojej wiedzy o prawie i prawnikach właśnie z fikcyjnych historii prawniczych przedstawianych w filmach i serialach telewizyjnych. Takie historie są wówczas podstawowym źródłem wiedzy dla widza o tym, czym zajmują się prawnicy, jacy oni są i jak wyglądają oraz jak faktycznie funkcjonuje system prawny, a obrazy i emocje przez nie wzbudzane pozostają w pamięci na długo, jeszcze po zapomnieniu szczegółów fabuły M. Asimow, Bad Lawyers…, s. 561. . W psychologii zjawisko takie nazywane jest efektem kultywacji (ang. cultivation effect) i choć pierwotnie odnosiło się wyłącznie do rzeczywistości przedstawianej w telewizji, obecnie zakres tego zjawiska został rozszerzony i obejmuje również obrazy filmowe. Głównym założeniem tej teorii jest stwierdzenie, że im więcej ludzie „żyją” w rzeczywistości telewizyjnej czy filmowej, tym większe jest prawdopodobieństwo, że przełożą ją na rzeczywistość społeczną, w której żyją Zob. G. Gerbner, Growing Up with Television: The Cultivation Perspective (w:) LEA’s communication series. Media effects: Advanced in theory and research, red. J. Bryant, D. Zillmann, Lawrence Erlbaum Associates Publishers 2002, s. 43–67. . Stąd też można wnioskować, że częste i niekoniecznie pozytywne przedstawianie prawników w filmach zwiększa szanse na dokonywanie negatywnych i heurystycznych osądów tej profesji w rzeczywistości.
Jak są więc przedstawiani prawnicy, że są tak źle postrzegani w rzeczywistości?
Kino amerykańskie
Już w pierwszych scenach Lęku pierwotnego w reżyserii Gregory’ego Hoblita cyniczny adwokat Martin Vail (w tej roli Richard Gere) przedstawia pierwszą cechę, która często pojawia się w odniesieniu do społeczeństwa prawniczego, odpowiadając na pytanie, co jeśli wie, że jego klient jest winny: „Nasz system ma to gdzieś. Ja też. Każdy oskarżony, nieważne, kim jest ani co zrobił, ma prawo do najlepszej obrony, na jaką stać jego obrońcę (...). Liczy się tylko moja wersja, ta, którą tworzę w umysłach członków ławy przysięgłych. Jeśli chcesz, możesz to nazwać inaczej – iluzją prawdy. Twój wybór”. Bronienie osób, które popełniły najcięższe przestępstwa, jest naturalnym działaniem, wynikającym z obowiązków zawodowych – zadaniem adwokata jest przecież bronienie swojego klienta i pilnowanie, aby postępowanie przebiegało zgodnie z przepisami oraz z zachowaniem gwarancji procesowych. Prawo do obrony i domniemanie niewinności są podstawami demokratycznego państwa prawnego, o których społeczeństwo często zapomina, kierując się często wręcz atawistyczną chęcią odwetu i sprawiedliwości. Martina Vaila poznajemy już na początku jako prawnika Joeya Pinero, przestępcy, który, jak określa go prokurator, zasługuje na dożywocie. Podejmując się obrony młodego ministranta Aarona Stamplera (Edward Norton), oskarżonego o zamordowanie miejscowego arcybiskupa, Vail przy pierwszej rozmowie ze swoim klientem podkreślił: „To bez znaczenia, czy jesteś niewinny. Masz siedzieć i wyglądać niewinnie”. Może to świadczyć o swego rodzaju braku sumienia czy emocji – jeśli adwokat jest gotowy bronić oskarżonego, nie zważając na jego czyny, nawet te najgorsze, to musi wyłączyć emocje, aby zachować obiektywność. Jego zadaniem jest wygranie sprawy i doprowadzenie do uniewinnienia swojego klienta i w tym celu jest gotowy tak przekształcić fakty i dowody oraz sprowokować sytuację, aby były na jego korzyść (przykładem jest finał rozprawy sądowej, podczas której Vail przewidział, że prokurator Venable będzie naciskać Aarona, doprowadzając do jego wybuchu i transformacji w alter ego, którego efektem było uznanie przez sąd za niepoczytalnego, a także utrata stanowiska przez panią prokurator). I choć przez cały proces Vail wierzy w niewinność swojego klienta, faktycznie doprowadza do uniewinnienia mordercy, który od samego początku udawał rozdwojenie osobowości. Tak zaprezentowany obraz z pewnością nie wzbudzi pozytywnych odczuć i wrażeń w widzu, a wręcz może wywołać pewne rozczarowanie.
Inną powtarzającą się cechą charakterystyczną dla filmowych prawników jest łamanie zasad etyki zawodowej, w czym przoduje mecenas Mick Haller (Matthew McConaughey), główny bohater filmu Brada Furmana Prawnik z Lincolna Zob. J. Dubois, Prawnik z Lincolna, „Edukacja Prawnicza” 2015/4. . Do grona jego klientów należą handlarze narkotyków, prostytutki, gangi motocyklowe, oszuści oraz innego rodzaju przestępcy, których wachlarz jest niezwykle szeroki. Haller działa w, jak to określa, „szarych obszarach”, tak jak w przypadku Martina Vaila, nie interesuje go niewinność lub wina swojego klienta (wręcz utrudnieniem dla niego jest niewinny klient, bo jeśli nie uchroni go przed wyrokiem skazującym, to będą go dręczyć wyrzuty sumienia), i jak sam mówi: „Prawo nie dotyczy prawdy. Chodzi o negocjacje, poprawę i manipulację”. Aby osiągnąć swoje cele, jest on w stanie posunąć się do naginania zasad etyki zawodowej. W sytuacji gdy jego przebywający w areszcie klient (oskarżony o prowadzenie plantacji marihuany) zalega z zapłatą pozostałej części należnego adwokatowi honorarium, Mick składa wniosek o odroczenie rozprawy, a na pytanie sądu o powód odpowiada bez zająknięcia: „Potrzebuję czasu na sprowadzenie świadka obrony, pana Casha” (ang. cash – gotówka). Prosząc o czas na odnalezienie nieistniejącego świadka, Haller oszukał sąd, jednocześnie ujawniając traktowanie wynagrodzenia ponad dobro swojego interesanta, a takie zachowanie mija się z postulowanym podejmowaniem przez adwokata działań tylko na korzyść swojego klienta. Owa żądza pieniędzy jest dodatkowo podkreślona, gdy po pierwszej rozprawie w sprawie Louisa Rouleta (Ryan Phillippe), młodego chłopaka oskarżonego o poważne pobicie prostytutki, przed budynkiem sądu pojawia się osoba z kamerą telewizyjną, co wzbudza niepokój w matce chłopaka, która chciała, aby sprawa nie przedostała się do mediów. Adwokat Haller wdaje się w negocjacje z operatorem kamery, upewniwszy się, że poniesione wydatki zostaną wliczone do jego honorarium, i odkupuje od dziennikarza nagraną taśmę za tysiąc dolarów. Jak później się okazuje, byliśmy świadkiem przedstawienia – operatorem kamery był w rzeczywistości znajomy Micka i obaj podzielili się zyskami z odegranej sceny. Jest to działanie rażąco sprzeczne z wymaganą lojalnością wobec swojego klienta i świadome oszukiwanie go, czym raczej nie przejmuje się Mick – na pierwszy plan wysuwa się jego pewność siebie, wyrachowanie i chciwość, i taki też obraz środowiska prawniczego może wykreować się w oczach widza. Niemniej jednak Mick nie jest do końca pozbawiony sumienia i w miarę postępu filmu rozwija się w nim kompas moralny, co daje swego rodzaju nadzieję dla odbiorcy, że może środowisko to nie jest aż tak zepsute, jak ukazuje to film. Wręcz możemy stwierdzić, że kiedy spełnia się zawodowy koszmar Hallera i osoba niewinna odsiaduje wyrok za przestępstwo, którego nie popełniła, Mick dostaje mocną i cenną lekcję poprawności zawodowej, aby bardziej troszczyć się o swoich klientów, a nie dbać tylko o to, czy zapłacili mu honorarium na czas, i postanawia naprawić swój błąd – oczywiście w nieetyczny sposób, ale skutkujący sprawiedliwością.
Filmowi prawnicy uchodzą również za osoby mocno ambitne, które stawiają karierę na pierwszym miejscu, ponad życie rodzinne i osobiste. Dlatego w filmach są często przedstawiani jako osoby po rozwodzie (Mick Haller), wdające się w liczne romanse (Martin Vail i prokurator Venable) albo tracące ukochaną osobę – ostatnia sytuacja ma również miejsce w Adwokacie diabła Taylora Hackforda Zob. J. Dubois, Adwokat diabła, „Edukacja Prawnicza” 2015/1. . Kevin Lomax jest postrzegany w swoim otoczeniu jako wyróżniający się adwokat – poznajemy go jako prawnika, który nie przegrał jeszcze ani jednej sprawy. Jego kariera nabiera tempa, a jego sukcesy zostają dostrzeżone przez właściciela jednej z nowojorskich kancelarii, która składa mu propozycję pracy, i wkrótce Lomax przeprowadza się wraz z żoną do Nowego Jorku, nieświadomy tego, jaką cenę przyjdzie mu zapłacić w zamian za sukcesy zawodowe. Szybko zostaje wciągnięty w mroczne życie korporacyjne, pełne nadgodzin, stresów i pokus, dodatkowo stymulowanych przez Johna Miltona (Al Pacino), który – jak się okazuje – jest tytułowym diabłem. „Diabelska” postać Miltona jest dodatkowo podkreślona przez samą urodę aktora – typ ciemnowłosego Włocha jako diabła również przewijał się w wielu wizualnych sztukach, m.in. w serialu Lucyfer, więc i to może wywołać proste skojarzenia w odbiorcy, że prawnik jest osobą „złą do szpiku kości”.
Tryb życia głównego bohatera odbija się na jego relacji z żoną – coraz mniej czasu spędza on w domu, a ważniejsze jest dla niego odebranie telefonu z pracy niż pocieszenie partnerki, kiedy dowiaduje się, że ta jest chora. Kiedy Milton chce odebrać mu sprawę Cullena, aby mógł się skupić na żonie i wesprzeć ją w chorobie, Lomax nie zamierza odpuścić i jego egoizm oraz potrzeba zwycięstwa daje upust w słowach: „Wiesz, co mnie przeraża? Zrezygnuję z tej sprawy, jej się polepszy i wtedy ją znienawidzę. Nie chcę mieć do niej żalu, mogę wygrać ten proces”. To w wystarczający sposób przedstawia piramidę wartości Kevina Lomaxa. Adwokat diabła prezentuje jeszcze jeden obraz środowiska prawniczego – prawników dokonujących licznych manipulacji, niszczących dowody („Masz problemy z dokumentami, to lepiej zajmij się niszczarką”), usuwających sobie z drogi niewygodnych ludzi (Eddie Barzoon), pławiących się w luksusie i grzechu, a nad wszystkim panuje „diabeł”, co dodatkowo potęguje negatywny, niemoralny portret świata prawniczego.
Werdykt w reżyserii Sidneya Lumeta przedstawia smutny i przygnębiający obraz adwokata Franka Galvina (Paul Newman), który nadużywa alkoholu, a sprawy znajduje u przypadkowych wdów na pogrzebach nieznajomych. Początkowo na pierwszy plan wysuwa się niekompetencja i niedbalstwo Galvina. Kiedy ma szansę poprowadzić dochodową sprawę o błąd w sztuce lekarskiej, w wyniku którego Sally Hart zapadła w śpiączkę, nie śpieszy się z podejmowaniem jakichkolwiek działań (nawet nie zadzwonił do swojej klientki – siostry poszkodowanej) i ignoruje sprawę, aż do 10 dni przed rozprawą, chcąc przyjąć wysokie odszkodowanie, jakie zaproponował zarząd szpitala, bez przeprowadzania procesu. Postanawia jednak odwiedzić kobietę w szpitalu i na widok jej stanu podejmuje decyzję, by wnieść sprawę do sądu. Wraz z rozwojem filmu Galvin doznaje przemiany i pod każdym względem staje się coraz lepszy – zaczyna dbać o interesy poszkodowanej kobiety i walczyć ze swoimi słabościami w imię sprawiedliwości, mogłoby się więc wydawać, że Werdykt powinien mieć finalnie pozytywny wpływ na odbiór środowiska prawniczego. Co więc sprawia, że jest on również uznawany za niekorzystny film dla tej profesji? Drugi bohater filmu – wpływowy adwokat Ed Concannon (James Mason), który reprezentuje szpital. Ma on w zanadrzu zespół znakomitych prawników, którzy świetnie radzą sobie z prasą, a dodatkowo podejmuje on wiele nieetycznych działań, m.in. przekupuje świadka Galvina, aby „zniknął”, oraz nakłania Laurę, aby współpracowała z Galvinem i zdawała Concannonowi relację z postępów i odkryć jego przeciwnika. Taki obraz pokrywa się z często spotykanym przedstawianiem prawników jako przebiegłych, idących po trupach do celu oraz posuwających się do nieczystych zagrań, aby tylko wygrać sprawę.
Oprócz wyżej omówionych przykładów warto pokrótce przytoczyć jeszcze inne sylwetki prawników, których negatywna kreacja rzuca się w oczy. Taką postacią jest Hank Palmer w filmie Sędzia Davida Dobkina, grany przez Roberta Downeya Jr. Otwierająca scena filmu pokazuje, jakiego rodzaju jest on prawnikiem. Jego przeciwnik z sali sądowej mówi do niego, że jest „zblazowanym prawnikiem, który ma gdzieś prawo”, na co Palmer odpowiada: „Szanuję prawo, ale nie padam przed nim na kolana”, a następnie: „Chcesz wiedzieć, czy śpię spokojnie? Owszem, na wypasionym materacu, w bogatej dzielnicy”. Na pytanie, jakie to uczucie mieć świadomość, że jego klienci są winni, odpowiada: „Nie narzekam. Niewinnych na mnie nie stać”. Od Hanka bije pewność siebie, cynizm i zuchwałość. Kolejne sceny filmu pokazują, że przez karierę cierpi jego życie rodzinne – rozwodzi się z żoną, zaniedbuje córkę, a pozostali członkowie rodziny mają do niego żal o brak utrzymywania kontaktu i zainteresowania z jego strony. W filmie Courtney Hunt W imię prawdy Richard Ramsey (Keanu Reeves) podejmuje się obrony nastoletniego chłopaka, oskarżonego o morderstwo swojego ojca, nie mając dowodów jego niewinności. Jakkolwiek trudno doszukiwać się u niego niemoralnego postępowania czy uzależnień, to poznajemy go jako osobę profesjonalną, a przez to poważną i chłodną, co charakteryzuje również zawody prawnicze i co więcej – również on stawia wygranie sprawy ponad prawdę i sprawiedliwy wyrok. Jak sam mówi, każdy prawnik musi znaleźć balans między własną potrzebą poznania prawdy a najlepszym interesem swojego klienta. Gdy jego podopieczna podaje w wątpliwość winę jego klienta, rzucając cień podejrzeń na matkę chłopaka, Ramsey odpowiada: „Tak, możliwe. Nie wiem, mam to gdzieś. Najważniejsze, że mam szansę go wybronić”. Ciekawym przykładem może być również Fletcher Reede, bohater filmu Kłamca, kłamca Toma Shadyaca. Ciekawym z tego względu, że choć Fletcher reprezentuje wiele negatywnych cech, to komediowa gra aktorska Jima Carreya nie pozwala postawić go w złym świetle. Reede jest wziętym adwokatem i pracoholikiem, który zaniedbuje rodzinę i notorycznie kłamie – również w sądzie. Potrafi omotać i zmanipulować swojego klienta, aby przystał na zaproponowane, niekoniecznie zgodne z prawem, rozwiązania. Oprócz Fletchera mamy również obraz innych prawników, z którymi pracuje – Mirandy oraz Freda. Gdy Fred chce poprowadzić sprawę zgodnie z zasadami etyki i nie chce kłamać w sądzie, Miranda poucza go, że jego obowiązkiem jest przedstawić najmocniejsze argumenty i to sąd zdecyduje, co jest zgodne z prawdą, bo za to mu płacą, a im płacą za wygraną sprawę.
Kino polskie
Polskie kino na tym tle prezentuje się podobnie, jednak trzeba zwrócić uwagę, że filmy prawnicze (gdzie prawo lub prawnicy są głównym przedmiotem zainteresowania) cieszą się o wiele mniejszą popularnością, niż ma to miejsce w amerykańskiej kinematografii, i z tego powodu brak jest filmów, które koncentrują się głównie na prawnikach i ich pracy (w większości prawnicy są postaciami drugoplanowymi). Część polskich filmów prawniczych powstała przed 1989 r., dlatego też przedstawiany w nich negatywny obraz prawa i prawników jest w dużym stopniu determinowany ówczesnymi wydarzeniami historycznym i okresem PRL-u w Polsce. Prawo było wtedy środkiem represji państwa wobec swoich obywateli, a sami prawnicy byli najczęściej strażnikami interesów gangsterów i członków partii, regularnie naginając dla nich przepisy prawne, zamiast stać na straży ideału sprawiedliwości. Stąd też prawnicy w obrazach filmowych z tego okresu występują jako reprezentanci zła Zob. E. Ciszewska, B. Lewandowski, Prawo jako reprezentant zła, „Edukacja Prawnicza” 2011/11, https://www.edukacjaprawnicza.pl/prawo-jako-reprezentant-zla-w-polskim-kinie/ (dostęp: 11.07.2021 r.). i do tej pory brak jest polskiego odpowiednika Atticusa Fincha, który w jakiś sposób polepszyłby kiepski wizerunek środowiska prawniczego Zob. T. Stempowski, Prawo i film – instrukcja obsługi… . Niektóre z filmów przenoszą widza w przeszłość, aż do dwudziestolecia międzywojennego, prezentując dość pesymistyczną wizję wymiaru sprawiedliwości, gdzie prawo nie służy interesom obywateli, a wręcz pozwala na arbitralne ingerowanie w ich życie. Taki obraz pojawia się m.in. w Sprawie Gorgonowej Janusza Majewskiego Zob. J. Dubois, Mordowanie na ekranie, Warszawa 2021, s. 341–360. .
Jedną z najbardziej docenianych kreacji prawników w polskim kinie sprzed 1989 r. jest postać cynicznego adwokata Jerzego Porębowicza w filmie Bez znieczulenia Andrzeja Wajdy. Gdy spotyka się z Jerzym Michałowskim, mężem swojej klientki, która wystąpiła o rozwód, bez emocji oznajmia mu, że nie ma sensu kontynuować tego „fasadowego pożycia” i powołując się na „teorię klocków”, traktuje całą sprawę jako czystą formalność. Usilnie próbuje przekonać Michałowskiego do szybkiego rozwodu, pytając retorycznie: „czy ludzie kulturalni nie powinni kulturalnie załatwiać spraw?” Gdy Michałowski nie godzi się na sprawę rozwodową i pyta, w jaki sposób jego żona ma zamiar udowodnić mu jego winę w rozpadzie małżeństwa, adwokat Porębowicz odpowiada wprost: „Panie redaktorze, z całym szacunkiem dla pana, nawet z kilkuletniej mojej praktyki mogę panu powiedzieć, że udowodnić to można wszystko, każdemu z nas. Wina to jest pojęcie elastyczne, wynikające z oceny”, kończąc rozmowę szyderczym uśmiechem. Na sali sądowej, podczas rozprawy rozwodowej, jest pewny siebie, dociekliwy, łapie za słowa i obraca je na korzyść swojej klientki, sugeruje świadkom odpowiedź i kończy zadawanie pytań, zanim świadkowie rozwiną swoje wypowiedzi, by nie powiedzieli czegoś, co by mogło wpłynąć na niekorzyść Ewy Michałowskiej.
Godna uwagi jest też postać mecenasa Mieczysława Labradora z Bez końca Krzysztofa Kieślowskiego. Uchodzi on za doświadczonego adwokata, wygrywającego trudne i z góry skazane na przegraną sprawy. Już w pierwszych minutach filmu można zauważyć jego stanowczy i lekceważący stosunek do potencjalnych klientów, a także wysługiwanie się aplikantami („Taksówka: wyłóż, nie mam drobnych, później ci oddam, no już”). Zachowując pozorną skromność, macha ręką na zawodowe komplementy, chcąc jednak „być nimi karmiony”. Kiedy podejmuje się obrony oskarżonego o kierowanie strajkiem robotnika Dariusza Stacha, nie dba o jego poglądy i uczy go, jak ma odpowiadać na pytania („Jeżeli ci chodziło o to, aby było lepiej, a innej Polski nie możesz sobie wyobrazić, to ci chodziło o socjalistyczną, i tak właśnie masz gadać. Zupełnie nie jest ważne, co myślisz”). Skupia się tylko na tym, aby wyciągnąć swojego klienta z aresztu, nie odwołując się do swojego sumienia czy moralności, i sam o sobie mówi: „biorę skalpel do ręki i tnę”. Działania, które podejmuje, są wbrew poglądom i woli jego klienta, ale poprawne politycznie i mogące zapewnić mu wyjście na wolność, co finalnie udaje mu się osiągnąć. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że film Kieślowskiego pokazuje również pewne „pęknięcia” w negatywnym obrazie prawników – zmarły mecenas Antoni Zyro, po którym Labrador przejął sprawę, uchodził za człowieka bardzo moralnego, dążącego do sprawiedliwości i wierzącego w ideały („Jeżeli prawo jest przeciw wspólnocie, lojalności, ufności, jest niemoralne”), czyli jest całkowitym przeciwieństwem mecenasa Labradora.
Film Bezmiar sprawiedliwości Wiesława Saniewskiego prezentuje nie tylko negatywny obraz prawników, ale też negatywny obraz samego prawa i całego wymiaru sprawiedliwości. Mecenas Wilczek opowiada historię toczącego się przed laty procesu Jerzego Kutra podejrzanego o morderstwo. Sprawa ta od początku jest pełna wątpliwości. W pierwszej opowieści Wilczek jest mecenasem o bardzo neutralnym usposobieniu – poważny, chłodny, dociekliwy, nie wzbudza ani sympatii, ani nienawiści. Dąży on do odkrycia prawdy, którą próbuje zbagatelizować prokuratura i inni uczestnicy postępowania, w tym mecenas Paweł Boś, z którym Wilczek współpracuje przy obronie. Aby nie wciągać w sprawę pani Kuter, każe dokonywać mu czynności, które mogą pozbawić ich klienta szansy na skuteczną obronę (jak wycofanie wniosku o sprostowanie protokołu). To właśnie on jest typem „zepsutego” prawnika – nastawionego na zysk, łamiącego dane słowo, cynicznego, niewykonującego swoich zawodowych obowiązków z racji osobistych pobudek. Mamy więc dwa sprzeczne ze sobą obrazy prawników, tak jak w filmie Bez końca. W drugiej, tej „prawdziwej”, opowieści Wilczek jest już przewodniczącym składu sędziowskiego, którego bezstronność została w filmie podana w wątpliwość – nie potrafiąc oddzielić swojego życia emocjonalnego od prowadzonych spraw, traci swoją obiektywność i poddaje się naciskowi kobiety, której zależy na określonym rozstrzygnięciu E. Ciszewska, B. Lewandowski, Prawo jako reprezentant zła… . Skazuje oskarżonego, mimo że istnieją wątpliwości co do jego winy, a więc wbrew zasadzie domniemania niewinności. Sprawa ta odbiła się na życiu Wilczka – stał się człowiekiem zgorzkniałym, nadużywającym alkoholu, porzucił pracę w sądzie i przeszedł do adwokatury, a opowiadając na początku fikcyjną historię procesu, chce wyprzeć błąd, który popełnił przed laty, i uciszyć swoje sumienie.
Wychodząc jeszcze poza obszar filmowy – ale pozostając wciąż blisko niego, bo przy serialach prawniczych – jako jako ciekawego i paradoksalnego przykładu (tak jak postać Fletchera Reede’a, granego przez Jima Carreya) nie sposób nie przywołać Joanny Chyłki, bohaterki serialu Chyłka, powstałego na podstawie serii książek Remigiusza Mroza, która choć posiada wiele negatywnych cech, jest lubiana przez publiczność. Mecenas Chyłka jest bezpośrednia, zarozumiała, cyniczna, używa ostrego i wulgarnego języka i nie stroni od alkoholu, co wprowadza chaos w jej życiu prywatnym i jest dla niej czynnikiem destrukcyjnym. Słynie też z tego, że nie przegrała nigdy żadnej sprawy, choć nieraz zdarzało jej się naginać fakty i tuszować prawdę, aby wygrać. W Chyłka – Rewizja pani mecenas na spotkaniu z oskarżonym o zamordowanie żony i córki Romem Bukano mówi wprost, że nie obchodzi jej, czy jest winny, czy nie, i jak sama mówi: „interesuje mnie tylko ta bańka od Salusa, z której mogę dostać sporą część, kiedy wygramy”. Jej poczucie wyższości w stosunku do innych można wielokrotnie zobaczyć, patrząc na jej relację z Kordianem, którego była patronką, czy po tym, jak obraźliwie zwraca się do innych, w tym także swoich klientów (Bukano, a wcześniej np. młodego Langera). Wydaje się, że na pozytywny odbiór bohaterki wpływa przede wszystkim jej nieustraszenie oraz skłonność do poświęceń dla obrony słabszych (wycieczka do dzielnicy Romów w celu zdobycia zeznań, śledzenie grup przestępczych itd.), co stanowi swoiste pęknięcie w obrazie zimnej i cynicznej pani mecenas, a tym samym może pomóc w budowaniu nowego, lepszego spojrzenia na profesje prawnicze.
Wnioski
Filmowy obraz środowiska prawniczego mocno ewoluował na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat, do tego stopnia, że można się pokusić o stwierdzenie, że pomiędzy portretem prawników z lat 50. i 60. XX w. a tym, który jest sukcesywnie rozwijany od lat 70. XX w. i który mocno ugruntował się w latach 90. XX w., istnieje przepaść. Jakkolwiek wcześniej filmowi prawnicy byli przedstawiani jako osoby z mocnym kręgosłupem moralnym, etyczne, profesjonalne i cieszące się powszechnym szacunkiem, obecnie trudno jest doszukiwać się w nich takich cech. Zarówno w kinematografii amerykańskiej, jak i polskiej środowisko prawnicze jest prezentowane jako cyniczne, aroganckie, bardzo pewne siebie i nastawione tylko na wygrywanie spraw i „zgarnianie” coraz to większego honorarium. Etyka i moralność musiały ustąpić nieczystym zagraniom, a poczucie sprawiedliwości – pogoni za pieniędzmi. Prawnicy jawią się w filmach jako specjaliści od oszustw i obejść prawa, a także jako mistrzowie manipulacji. Obraz ten dopełnia często prezentowana samotność ludzi lub lubieżność filmowych prawników, a także zaniedbywanie rodziny i przyjaciół. Wszystkie te cechy możemy zauważyć w przywołanych przeze mnie obrazach filmowych, a także w wielu innych utworach kinematograficznych, na których opisanie zabrakło miejsca.
Obrazy te można potraktować jako metaforę, która, będąc uniwersalnym instrumentem ludzkiego myślenia, wpływa na postrzeganie prawniczej rzeczywistości i kształtowanie postaw jednostki wobec społeczeństwa prawniczego. Co więcej, negatywne przedstawienie świata prawniczego jest też efektem właśnie takiego postrzegania jego przedstawicieli przez twórców filmowych, co z kolei jest małym wycinkiem ogólnej percepcji przez społeczeństwo, które na co dzień nie ma zbyt dużej styczności z prawnikami, stąd też film pozostaje jednym z podstawowych źródeł ich wiedzy w tym zakresie. Obraz ten pozostaje również niekorzystny dla studentów prawa, którzy czerpią z niego wzorce – filmy takie uczą ich, że aby odnieść sukces, trzeba posuwać się do nieetycznych działań i naginać prawo oraz całkowicie poświęcić się wykonywanej pracy, nie zważając na wartości i uczucia.
Choć prawdopodobnie trudno cokolwiek zrobić, aby zmienić ten negatywny sposób przedstawiania prawników, bo taki ich portret mocno ugruntował się w aktualnej kulturze popularnej, to można go wykorzystać jako lekcję dla samych prawników w rzeczywistości, aby byli tzw. wyjątkami od ogólnej reguły.