Poprzedni artykuł w numerze
J ednym z fundamentów wykonywania zawodu adwokata jest obowiązek działania na korzyść klienta. W realiach procesu karnego ta zasada znajduje wyraz w art. 86 § 1 k.p.k., który statuuje nakaz obrońcy działania na korzyść oskarżonego. W literaturze panuje zgodność, że z tego przepisu absolutnie nie wynika jednak, by adwokat miał być ślepym wykonawcą poleceń swojego klienta i przyjmować na siebie przykry obowiązek popierania stanowisk nieznajdujących jakiegokolwiek uzasadnienia w przepisach prawa.
Po pierwsze, nierzadko określone działanie wcale nie musi być dla klienta korzystne, choćby on sam miał takie przeświadczenie, a oczywiste jest, że na niekorzyść oskarżonego obrońca działać nie może. Trudno też uznawać, by na przykład popieranie stanowiska niedopuszczalnego z mocy prawa mogło przynieść klientowi korzyści.
Po drugie, to adwokat z natury rzeczy lepiej orientuje się w „klimacie” sali sądowej i toczącego się postępowania, a dysponując niezbędnym do pracy zaufaniem klienta, powinien umieć przekonać go, żeby danego stanowiska nie zajmować lub żeby nie czynić tego na danym etapie sprawy.
Po trzecie, Zbiór zasad etyki adwokackiej i godności zawodu traktuje jako przewinienia dyscyplinarne powoływanie się przy naruszeniu zasad wykonywania zawodu na sugestie klienta i brak umiaru w szafowaniu okolicznościami nieprawdopodobnymi.
Po czwarte, skoro oskarżony w procesie karnym działa niezależnie od obrońcy, to może swoje nieznajdujące poparcia w przepisach czy dowodach przekonania prezentować samodzielnie.
Po piąte wreszcie, jeżeli klient podejmuje działania rażąco sprzeczne z doradztwem obrońcy, to zachodzi sytuacja, w której – z uwagi na obopólny brak zaufania – dalsza obrona nie powinna być wykonywana. Obrońca z wyboru powinien wypowiedzieć upoważnienie do obrony, a obrońca z urzędu złożyć wniosek o zwolnienie go z obowiązku dalszej obrony oskarżonego.
Sytuacja, w której adwokat dopuszcza czy toleruje bez stosownych reakcji, w szczególności w sposób długotrwały, ewidentnie nieodpowiednie czy niedopuszczalne działania procesowe, rodzi szereg przykrych konsekwencji. Niewątpliwie podważa to istnienie stosunku zaufania i czyni z adwokata niejako aktora w teatrze pozorów, w którego skuteczność oskarżony nie wierzy i dlatego sam podejmuje nieudolne działania, próbując się, w jego odczuciu, ratować. Taka sytuacja, zresztą w obecności sądu, prokuratora i innych osób, z pewnością nie sprzyja ani temu adwokatowi, ani Adwokaturze. Jakkolwiek nerwy i zagubienie klienta w procesie, który często może zakończyć się orzeczeniem kary pozbawienia wolności, są zrozumiałe, to jednak rolą adwokata jest zadbać o to, by klient w możliwym dla siebie stopniu rozumiał, co się dzieje i miał poczucie, że jego sprawa jest prowadzona z należytą sumiennością. Jeżeli zaś adwokat zaniedbuje widzenia z klientem osadzonym w jednostce penitencjarnej, to nie można się potem dziwić, że taki klient staje przed sądem rozgoryczony i niepewny, co nie sprzyja zaufaniu i wstrzemięźliwości w prezentowaniu stanowisk procesowych.
Dla żadnego adwokata nie powinno być też tajemnicą, że postępowanie sądowe nie jest konkursem na liczbę zadawanych świadkom pytań. Niejednokrotnie działaniem właściwym jest milczenie i pozostawienie danego wątku, mimo że nie jest on wolny od wątpliwości, które wszakże powinny być rozstrzygnięte na korzyść oskarżonego. Klient powinien jednak znać, choćby w zarysie, sposób pracy adwokata i przyczynę jego decyzji procesowych. W przeciwnym razie brak ponadprzeciętnej aktywności obrońcy będzie utożsamiał z biernością, lenistwem, nieprzygotowaniem i nieznajomością akt sprawy. Klient bardzo często ma rozległe plany w związku z toczącym się postępowaniem. Ma on swoją „prawdę” i gotowy jest ją prezentować, nie bacząc na czas i miejsce. Często zresztą wiedza oskarżonego jest dla obrońcy przydatna. Pozwala wyrobić sobie szerszy pogląd na sprawę, sformułować właściwe wnioski dowodowe i zająć stanowisko w zakresie zasadności złożenia przez klienta wyjaśnień. Wszystko to sprzyja rzetelnemu wykonywaniu obrony. Często jednak okoliczności przywoływane przez klienta nie mają znaczenia dla sprawy lub też dana faza procesu nie jest właściwa na ich prezentację. Również w takim przypadku wzajemne zaufanie jest nieodzowne dla uniknięcia tragedii czy – w najlepszym razie – farsy.
Zaufanie buduje się często długo i przy zawinionym (czy współzawinionym) przez adwokata jego braku nie powinien on manifestować swojej negatywnej oceny wobec działań klienta, kiedy jest na to za późno. Sala sądowa nie jest miejscem na strofowanie klienta – może go to jedynie zdenerwować, zawstydzić i spowodować efekt odwrotny od zamierzonego. Warto też zauważyć, że obrońca jest swoistym pomocnikiem procesowym oskarżonego. Oznacza to sytuację partnerską w kształtowaniu taktyki obrończej. W szczególności zatem wtedy, gdy klient wyraża zainteresowanie procesem, ignorowanie jego inicjatywy w zakresie potencjalnych działań jest niedopuszczalne i stanowi poważne naruszenie obowiązków zawodowych. Podrywa to również zaufanie do zawodu, gdyż redukuje oskarżonego do roli biernego obserwatora dla niego samego przecież najważniejszych wydarzeń, co nie znajduje odzwierciedlenia ani w przepisach prawa, ani w zasadach etyki zawodowej, ani w zwykłej ludzkiej przyzwoitości.