Zainstaluj aplikację Palestra na swoim urządzeniu

Palestra 10/2018

Od czasów Chrobrego, św. Jadwigi Śląskiej i Jagiełły – przeciwni karze śmierci

Kategoria

Udostępnij

U dzielił mi całkiem niedawno pewien młody człowiek, tak młody, że w wieku moich córek, na jednym z portali społecznościowych reprymendy, kiedy to wyraziłem zachwyt wobec decyzji papieża Franciszka o zmianie fragmentu Katechizmu Kościoła Katolickiego na temat kary śmierci. „Kompletnie ci «odbergoliło»”, wyraził się ów młodzieniec. Być może ma rację, ja natomiast zastanawiam się nad „korpusem” ideowo-religijnym tego młodzieniaszka. Wszak, jak napisał Roman Dmowski, prawdziwego katolika poznaje się po tym, że uznaje on papieża za największy autorytet moralny.

Dotychczas Katechizm Kościoła Katolickiego w rozdziale drugim pod wiele znaczącym tytułem „ BĘDZIESZ MIŁOWAŁ SWEGO BLIŹNIEGO JAK SIEBIE SAMEGO”, w „kanonie” 2267 stanowił, co następuje: „Kiedy tożsamość i odpowiedzialność winowajcy są w pełni udowodnione, tradycyjne nauczanie Kościoła nie wyklucza zastosowania kary śmierci, jeśli jest ona jedynym dostępnym sposobem skutecznej ochrony ludzkiego życia przed niesprawiedliwym napastnikiem. Jeżeli jednak środki bezkrwawe wystarczą do obrony i zachowania bezpieczeństwa osób przed napastnikiem, władza powinna ograniczyć się do tych środków, ponieważ są bardziej zgodne z konkretnymi uwarunkowaniami dobra wspólnego i bardziej odpowiadają godności osoby ludzkiej. Istotnie dzisiaj, biorąc pod uwagę możliwości, jakimi dysponuje państwo, aby skutecznie ukarać zbrodnię i unieszkodliwić tego, kto ją popełnił, nie odbierając mu ostatecznie możliwości skruchy, przypadki absolutnej konieczności usunięcia winowajcy są bardzo rzadkie, a być może już nie zdarzają się wcale”. Była to już wtóra wersja, gdyż pierwotnie zdanie drugie tego „kanonu” miało nieco inne brzmienie. Przede wszystkim zaś w tej drugiej wersji nieobecny był już początek „kanonu” 2266: „Ochrona wspólnego dobra społeczeństwa domaga się unieszkodliwienia napastnika. Z tej racji tradycyjne nauczanie Kościoła uznało za uzasadnione prawo i obowiązek prawowitej władzy publicznej do wymierzania kar odpowiednich do ciężaru przestępstwa, nie wykluczając kary śmierci w przypadkach najwyższej wagi. Z analogicznych racji sprawujący władzę mają prawo użycia broni w celu odparcia napastników zagrażających państwu, za które ponoszą odpowiedzialność”. Temu „kanonowi” nadawano wykładnię rozszerzającą i traktowano jako bezwzględną akceptację kary śmierci przez Kościół katolicki.

Sprawa jest rozwojowa, bo oto na początku sierpnia br. przez świat przeszła wieść, że: „Idąc kursem Jana Pawła II...”, „Kościół katolicki angażuje się z determinacją, aby kara śmierci została obalona na całym świecie”. „Idąc kursem wytyczonym przez Jana Pawła II, papież Franciszek zmienił katechizm Kościoła”, który „zobowiązuje się zaangażować w sposób zdecydowany w zniesienie kary śmierci”. Jak podał „Avvenire”: „Franciszek zmienia katechizm, aby zadeklarować, że kara śmierci jest zawsze niedopuszczalna”, a Kościół katolicki „angażuje się z całą determinacją, aby została zniesiona na całym świecie”. W konsekwencji z modyfikowana wersja katechizmu zaaprobowana przez papieża Franciszka w „kanonie” 2267 pozyskała następujący tekst: „wciąż żywsza staje się świadomość, że godność osoby ludzkiej nie zostaje zatracona nawet po dokonaniu najcięższych zbrodni. Stało się powszechne nowe rozumienie sensu sankcji karnych stosowanych przez państwo, (...) pomijając już to, że wdrożone zostały nowe skuteczniejsze systemy, które gwarantują należytą ochronę obywateli, nie odbierając w nieodwracalny sposób osadzonemu szansy reedukacji”.

Nie bez kozery będzie tu wspomnieć, że czynny sprzeciw wobec tego rodzaju kary był wyrażany w Polsce już w czasach Bolesława Chrobrego, naszego Wielkiego Króla. Czynny sprzeciw wobec skracania o głowę lub wieszania wyraziła też św. Jadwiga Śląska, małżonka Henryka Brodatego. Czyż nie jest wyrazem takiegoż sprzeciwu ludowy obyczaj, zwany „nałęczką”, dzięki któremu na kartach Sienkiewiczowskich Krzyżaków od kary śmierci został uwolniony Zbyszko z Bogdańca? Pewnego dnia zdarzył mi się cud. Otóż zajmując się pisarsko zupełnie innym niż kara śmierci zagadnieniem, kiedy sięgałem po stojącą na bibliotecznej półce książkę, przez nieostrożność wysunęła się stojąca obok i upadła na podłogę. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że książka otworzyła się na stronie, na której znalazłem taki oto tekst:

„(…) Zaczynając zaś od fundamentów, zarówno kościół św. Bartłomieja, jak i klasztor i jego część gospodarczą [Henryk Brodaty – dopisek autora] [wystawił] z bardzo pięknej, kosztownej cegły; ukończył [budowę] w ciągu lat piętnastu i w roku tysiąc dwieście dziewiętnastym doprowadził do poświęcenia wyżej wymienionego kościoła. (…) W ciągu tych piętnastu lat, w czasie których prowadzono budowę, księżna św. Jadwiga nie pozwoliła wykonywać wyroku na żadnym złoczyńcy, splamionym jakąkolwiek zbrodnią, a skazanym na karę śmierci przez księcia Henryka lub jego urzędników i sędziów. Każdego z nich posyłała na roboty przy klasztorze w Trzebnicy, aby odpowiednio do popełnionej winy odpokutował występek, którego się dopuścił, krócej lub dłużej, cięższą lub lżejszą pracą. (...)” (Księga VI, s. 256–257). Piękne i wzruszające zarazem, nieprawdaż. Cud sprawił, że się z tym fragmentem Długoszowym zapoznałem, bo choć lubię historię, to nie aż tak bardzo, by jego Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego czytać od deski do deski, zwłaszcza że tomów to arcydzieło liczy wiele… Cud sprawił, ze znalazłem opis pierwszego moratorium na karę śmierci w Polsce. Zastosowano je ponad 800 lat temu.

Z czasem okazało się, że nie jest to pierwszy fragment z pomników historii Polski, który wyraża negatywny stosunek do kary śmierci w Polsce, jeszcze w czasach średniowiecza. Jakże wzruszająca jest opowieść, którą na kartach Kroniki Polskiej zamieścił pewien Gall, zwany Anonimem, opisując zasługi Bolesława Chrobrego, a zwłaszcza jego małżonki Emnildy. Kobieta ta nie wahała się ukryć przed katem skazanych na karę śmierci. Następnie, podczas biesiady, zagadnęła małżonka, jak wspomina tych, których w jego przekonaniu już stracono. Gdy Chrobry wyraził żal z racji ich nieobecności, Emnilda postanowiła swoje podstępne postępowanie ujawnić. Władca Polski nie krył radości z powodu podstępnego pozostawienia skazańców przy życiu. „Król łaskawie ją obejmując i całując, rękoma podnosił z ziemi i pochwalał jej cnotliwy podstęp, a raczej dzieło miłosierdzia. I tejże samej godziny posyłano po owych więźniów, zachowanych przy życiu dzięki mądrości kobiecej, z odpowiednio licznym pocztem koni i naznaczano jadącym termin powrotu”. Być może fragment ten jest tylko przeróbką na potrzeby Gallowego pióra znanych podań średniowiecznych, tym niemniej on coś wyraża. Wyraża powszechne, nie tylko w Polsce, ale być może i w całym świecie chrześcijańskim pragnienie, by śmiercią nikogo nie karać.

Kara śmierci – co przypomniano przy okazji sierpniowej noweli Katechizmu Kościoła Katolickiego – jest legalna w 57 krajach świata, ale w większości z nich nie jest wykonywana. Oficjalne dane dotyczące 2017 roku mówią o 993 wykonanych egzekucjach w 23 krajach i o 22 tys. osób skazanych na karę śmierci, które oczekują na jej wykonanie. Przy okazji wymieniono kraje świata o największej liczbie wykonywanych egzekucji: Chiny, Iran, Arabia Saudyjska, Irak, Pakistan, a za nimi Egipt, Somalia i USA. Liczby egzekucji wykonywanych w Chinach są utajnione, podobnie jak w Korei Północnej, która znajduje się na liście ośmiu krajów, gdzie jest ich najwięcej.

Młody człowiek, wspomniany na wstępie, musi dokonać wyboru: czy Polskę należy wzmiankować pośród ww. krajów azjatyckich i afrykańskich, czy też może lepiej by było, aby w tym towarzystwie jej nie lokowano. W zamian za to wolałbym, by podkreślano, że już od tysiąca lat, już od czasów Chrobrego, w Polsce były silne tendencje abolicjonistyczne, przejawiające się w ułaskawianiu osób skazanych na tę karę, a także w stosowaniu chyba pierwszego w Europie, trwającego kilkanaście lat moratorium kary śmierci. Czy Polska ma podążać świetlistym szlakiem nakreślonym w czasach Chrobrego, czy też wałęsać się po mrocznych traktach azjatycko-afrykańskich?

0%

Informacja o plikach cookies

W ramach Strony stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze Strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Możecie Państwo dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce internetowej w każdym czasie. Więcej szczegółów w "Polityce Prywatności".