Zainstaluj aplikację Palestra na swoim urządzeniu

Palestra 1-2/2019

Czy kasacja jest zasadna?

Udostępnij

Z darzenie drogowe, polegające na zderzeniu dwóch pojazdów – BMW i opla astry, nastąpiło w mało skomplikowanej sytuacji drogowej. Droga była dwukierunkowa, po jednym pasie ruchu dla każdego kierunku, przy czym kierunki były oddzielone podwójną linią ciągłą (P-4). Jezdnia, którą poruszał się BMW, miała szerokość 3,5 m. Po prawej stronie w odniesieniu do ruchu tego kierującego na odcinku 50 m były wyznaczone prostopadle do jezdni stanowiska postojowe. Były one oddzielone od jezdni linią krawędziową (P-7a). Jezdnia na tym odcinku była prosta, obowiązywała na niej administracyjnie dopuszczalna prędkość w wysokości 50 km/h. Tuż za stanowiskami postojowymi był wjazd do osiedla mieszkaniowego i równocześnie wyjazd z tego osiedla, łącznej szerokości 8 m. Część tej jezdni, stanowiącej wyjazd z osiedla, była oddzielona od jezdni drogi mającej pierwszeństwo linią warunkowego zatrzymania składającą się z trójkątów (P-13). Jezdnia prowadząca z osiedla i w kierunku przeciwnym nie była oznaczona innymi znakami poziomymi, a zatem stanowiła jednolitą całość. Tak więc wyobrażalną jej oś można było określić wyłącznie za pomocą linii warunkowego zatrzymania przed wyjazdem z osiedla szerokości 4 m.

Kiedy kierujący BMW zbliżał się do wyjazdu z osiedla, do linii warunkowego zatrzymania dojechał kierujący oplem astrą. Wówczas kierujący BMW wykonał manewr skręcenia w prawo, a następnie w lewo, wskutek czego lewym narożem uderzył w środek lewych tylnych drzwi opla astry, powodując wgniecenie.

W wyniku czynności wyjaśniających ustalono, że obaj kierujący byli trzeźwi, a ich auta sprawne w stopniu umożliwiającym bezpieczne poruszanie w publicznym ruchu. Przesłuchano dwóch świadków, którzy w zasadzie nie widzieli nic istotnego. Mianowicie nie wiedzieli, czy kierujący oplem astrą w chwili zderzenia pojazdów stał, czy też był w ruchu, a także czy wyjechał na drogę z pierwszeństwem przejazdu, przekraczając linię  warunkowego zatrzymania. Nie wiedzieli ponadto, jak były usytuowane pojazdy po zderzeniu. Tak więc materiał dowodowy ograniczył się do rodzaju i zakresu uszkodzeń pojazdów oraz odmiennych zeznań obu uczestników zdarzenia. W ten sposób powstały dwie sprzeczne ze sobą wersje przebiegu zdarzenia.

Kierujący BMW twierdził, że kiedy wyjechał spoza zaparkowanych pojazdów, zobaczył, że częściowo na jego pasie ruchu stoi błękitny samochód osobowy, wysunięty poza linię warunkowego zatrzymania na długość ok. 1 m. Widok tego pojazdu podobno go zaskoczył, ponieważ przez zaparkowane pojazdy nie widział samochodu wyjeżdżającego z osiedla. Jednakże nie pamięta, czy pojazd ten stał, czy był w ruchu. Gwałtownie hamując, odbił w prawo, gdyż sądził, że pojazd ten wyjedzie, a zatem będzie go mógł ominąć od jego tyłu. Jego przewidywania nie sprawdziły się i uderzył lewym narożem swojego pojazdu w tylny błotnik tamtego pojazdu. Z jego relacji wynika, że jezdnia była wilgotna i wpadł w poślizg.

Kierujący oplem astrą wskazał, że nie przekroczył linii warunkowego zatrzymania, oddzielającej jezdnię od wyjazdu z osiedla. Czekając na możliwość wyjazdu, widział samochód nadjeżdżający z lewej strony, którego kierujący po minięciu zaparkowanych samochodów zmienił tor ruchu przez skręcenie w prawo i uderzył w jego stojący samochód. Z informacji kierującego wynikało, że jezdnia była sucha.

Trudno zrozumieć, jakimi konstruktywnymi argumentami kierował się organ postępowania, formułując wniosek do sądu o ukaranie kierującego oplem astrą. Powołany do sprawy biegły na sformułowane przez sąd pytania, który z uczestników zdarzenia naruszył zasady ruchu drogowego (jakie?) oraz kto był sprawcą zderzenia samochodów osobowych, odpowiedział niejako w myśl założeń organu kierującego wniosek o ukaranie, że jest nim kierujący oplem astrą. Jeszcze trudniej zrozumieć, jakimi argumentami kierował się biegły, konstatując tak kategorycznie, zwłaszcza w sytuacji braku argumentów potwierdzających jego hipotezę. Wynikało to z istoty metodyki badania okoliczności zdarzenia przez biegłego, który: nie przeprowadził oględzin zarówno miejsca wypadku drogowego, jak i uczestniczących w zdarzeniu samochodów, nie zadbał o uzyskanie i przeanalizowanie materiału dowodowego w postaci dokumentacji szkodowej pojazdów biorących udział w przedmiotowej kolizji drogowej, nie wykonał szkicu miejsca wypadku drogowego, a co za tym idzie nie wykazał usytuowania pojazdów po zderzeniu, nie obliczył przybliżonej odległości samochodu marki BMW od samochodu marki Opel Astra w chwili podejmowania przez kierującego manewrów hamowania i omijania pojazdu opel astra ani przybliżonej prędkości samochodu marki BMW podczas zderzenia z samochodem marki Opel Astra, nie przeprowadził analizy czasowo-przestrzennej ruchu samochodu marki BMW, podczas hamowania i omijania samochodu marki Opel Astra.

Sąd, dokonując analizy określonego wypadku drogowego, oparł się na opinii biegłego, a co za tym idzie – uznał za wiarygodne zeznania kierującego BMW i uznał winę kierującego oplem astrą. Podobnego zdania był sąd odwoławczy, tak więc wyrok w tym kształcie jest prawomocny.

Wprawdzie ustalenie sprawcy określonego zdarzenia drogowego utrudniał fakt utraty powypadkowych śladów ( hamowania, rozrzucenia oderwanych od pojazdów elementów), wskutek nieprzeprowadzenia oględzin miejsca zdarzenia, to jednak ujawnienie prawdziwej wersji przebiegu wypadku było możliwe w oparciu o warunki drogowe, w szczególności warunki widoczności w korelacji ze stopniem efektywności obserwacji uczestników zdarzenia.

W tym celu należało prześledzić warunki widoczności kierującego BMW na odcinku od początku pasa postojowego pojazdów do drogi wyjazdowej z osiedla. Z obserwacji wynika, że nawet z odległości 50 m można było dostrzec pojazd wyjeżdżający z drogi osiedlowej, wówczas jeżeli przekroczyłby linię krawędziową i znaczną częścią wyjechał na jezdnię z pierwszeństwem przejazdu. Natomiast już z odległości 40 m od miejsca zderzenia kierujący mógł i powinien dostrzec pojazd dojeżdżający drogą osiedlową do linii warunkowego zatrzymania. Zatem wiadomość pochodząca od kierującego BMW, że obecność opla astry zaskoczyła go po minięciu ostatniego z zaparkowanych przy prawej krawędzi jezdni pojazdów, świadczy bezspornie, iż kierując samochodem, w ogóle nie obserwował przedpola jazdy. Wersja tego kierującego jest nierealna, wszak na tak krótkim odcinku drogi dzielącej jego pojazd od samochodu wyjeżdżającego z drogi osiedlowej nie zdołałby zareagować hamowaniem. Otóż kierujący – jak twierdził – ujrzał samochód wyjeżdżający z drogi podporządkowanej, znajdując się w odległości 8 m od niego, a równocześnie poruszał się z prędkością 40 km/h. W takiej sytuacji przed rozpoczęciem hamowania przejechałby ok. 11 m.

Kolejną kwestię stanowi błędna ocena zachowania kierującego oplem astrą sugerująca, że musiał wyjechać na pas dla pojazdów mających pierwszeństwo, to znaczy przekroczyć linię warunkowego zatrzymania, ponieważ widoczność z jego lewej strony była ograniczona zaparkowanymi pojazdami. W rzeczywistości z pozycji kierującego pojazdem, który stoi przed linią warunkowego zatrzymania, z lewej strony można dostrzec pojazd znajdujący się w odległości ok. 30 m od wyjazdu z osiedla.

W zaprezentowanym stanie rzeczy nie ma dowodu na to, że kierujący oplem astrą naruszył dyspozycję art. 3 prawa o ruchu drogowymUstawa – Prawo o ruchu drogowym (Dz.U. z 2018 r. poz. 1990 ze zm.), dalej p.r.d. w zw. z art. 17 ust. 1 pkt 1 p.r.d. Natomiast jest dowód, że kierujący BMW naruszył zasady określone w art. 3 p.r.d. w zw. z art. 25 ust. 3 p.r.d.

Kierujący oplem astrą, wbrew twierdzeniom organu postępowania, należycie wywiązał się z ciążącego obowiązku ustąpienia kierującym pojazdami poruszającymi się pasem ruchu z pierwszeństwem. Wiadomości dotyczące przebiegu wypadku nie mogą być podważone, ponieważ nie istnieje w sprawie żaden dowód materialny potwierdzający, że kierujący wyjechał samochodem poza linię warunkowego zatrzymania, oddzielającą obszar wyjazdu z osiedla. Przy rozstrzyganiu oparto się wyłącznie na wiadomościach dostarczonych przez kierującego BMW. A przecież to właśnie ten kierujący rażąco naruszył podstawowe zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym przez nienależytą obserwację przedpola jazdy, o czym świadczy zaskoczenie na widok obecności opla astry w obszarze wyjazdu z osiedla, mimo że warunki widoczności umożliwiały dostrzeżenie tego pojazdu z odległości co najmniej 40 m. Naruszenie zasad  spotęgował fakt nieuprawnionej próby ominięcia tego pojazdu z prawej strony. Jeżeli bowiem istotnie zamierzał jechać prosto, wówczas nie musiał wykonywać żadnych manewrów – po prostu jechać! Nawet gdyby opel astra był wysunięty częścią swojej długości na jezdnię (ok. 1 m), wówczas kierujący BMW miał – przy uwzględnieniu szerokości pasa ruchu i swojego pojazdu – możliwość bezpiecznego ominięcia tego pojazdu (prawidłowo) z lewej strony, cały czas znajdując się w ramach swojego pasa ruchu. Kierujący BMW nie miał też prawa zakładania, że kierujący oplem astrą wyjedzie dalej na jezdnię. Konstatując, należy stwierdzić, że błędna taktyka jazdy kierującego BMW była jedyną przyczyną zderzenia.

Określony stan faktyczny związany z zakresem wiedzy o okolicznościach i przebiegu zdarzenia wymagał przed rozstrzygnięciem dopuszczenia dowodu z eksperymentu procesowego. Nie trzeba przekonywać, zwłaszcza profesjonalistów, jak ważną z punktu widzenia obowiązku dążenia, i to z najwyższą starannością, do wyjaśnienia wszystkich istotnych okoliczności wypadku drogowego jest czynność procesowa w postaci eksperymentu procesowego, na którą zezwala art. 211 k.p.k.Ustawa z 6.06.1997 r. – Kodeks postępowania karnego (Dz.U. z 2018 r. poz. 1987 ze zm.), dalej k.p.k. Zob. wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 12.04.2006 r. (II AKa 12/06), „Prokuratura i Prawo” 2006/10, poz. 21; wyrok SN z 1.12.2005 r. (IV KK 69/05), „Prokuratura i Prawo” 2006/4, poz. 5; postanowienie SN z 20.08.2003 r. (III KO 69/02), LEX nr 80306. Eksperyment procesowy z natury rzeczy ma charakter kompleksowy. Owa kompleksowość nie polega wyłącznie na przeprowadzeniu doświadczenia na miejscu zdarzenia z wykorzystaniem wszystkich utrwalonych dotychczas wiadomości o wypadku. Chodzi o uzyskanie dodatkowych wiadomości, które pozwolą na wyjaśnienie istniejących wątpliwości i w konsekwencji doprowadzą do ustalenia sprawcy. Jest charakterystyczne, że zarządzenie eksperymentu jest obligatoryjne wówczas, jeżeli nie zachodzą przeszkody wynikające z treści art. 170 § 1 k.p.k. Z dyspozycji tego przepisu wynika, że oddalenie wniosku dowodowego w postaci konieczności przeprowadzenia eksperymentu procesowego jest możliwe jedynie wówczas, gdy przeprowadzenie dowodu jest niedopuszczalne, okoliczność, która ma być udowodniona, nie ma znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy albo jest już udowodniona zgodnie z twierdzeniem wnioskodawcy, dowód jest nieprzydatny do stwierdzenia danej okoliczności, dowodu nie da się przeprowadzić oraz wniosek dowodowy w sposób oczywisty zmierza do przedłużenia postępowania. Natomiast nie można oddalić wniosku dowodowego – co miało miejsce w niniejszej sprawie – na tej podstawie, że dotychczasowe dowody wykazały przeciwieństwo tego, co wnioskodawca zamierza udowodnić. Dobrze przygotowany i przeprowadzony w sposób przemyślany, z najwyższą starannością, eksperyment procesowy może nie tylko rozwiać istniejące wątpliwości przez dokonanie niepodważalnych ustaleń faktycznych co do przebiegu zdarzenia. Równocześnie z powodzeniem może dotychczasowe wnioski organu procesowego, wypracowane w toku postępowania, uczynić bezużytecznymi.Zob. J. Gurgul, Standardy postępowania dla kierujących oględzinami miejsca zdarzenia. Próba komentarza, cz. I i II, „Prokuratura i Prawo” 2000/10, s. 111 i „Prokuratura i Prawo” 2000/11, s. 119. Z przedmiotowej prezentacji wynika jednoznacznie, że kluczem do słusznego rozstrzygnięcia  jest dobrze przygotowany (przemyślany) i przeprowadzony eksperyment. Czynność ta zdecydowanie pobudza wyobraźnię, ale również – a może przede wszystkim – pozwala, co ma miejsce wielokrotnie, na jednoznaczną weryfikację materiału dowodowego, zwłaszcza osobowego.

Z powyższej prezentacji wynika, że przywołany wyrok został wydany z rażącą obrazą fundamentalnych zasad postępowania, a mianowicie:

  1. art. 2 § 2 k.p.k., polegającą na niewykazaniu przez organ procesowy należytej staranności w poznaniu prawdy materialnej;
  2. art. 4 k.p.k., polegającą na bezpodstawnym oddaleniu wniosków dowodowych, w szczególności wniosku o przeprowadzenie eksperymentu procesowego, w toku którego można było ustalić warunki widoczności przedpola jazdy przez kierującego samochodem BMW, a także stopień skorelowania ich z taktyką zastosowaną przez tego kierującego;
  3. art. 7 k.p.k., polegającą na uczynieniu z fundamentalnej zasady swobodnej oceny dowodów nieznaną polskiej procedurze karnej dowolną ocenę dowodów;
  4. art. 170 § 2 k.p.k., polegającą na przyjęciu, że dotychczasowe dowody wykazały przeciwieństwo tego, co wnioskodawca zamierzał udowodnić, i na tej podstawie oddalono wniosek dowodowy;
  5. art. 201 k.p.k., polegającą na uznaniu za wiarygodną błędnej opinii biegłego i niewykazaniu inicjatywy dowodowej przez powołanie innego biegłego.

Zgodnie z pierwszym z wymienionych przepisów podstawę wszelkich rozstrzygnięć mają stanowić prawdziwe ustalenia faktyczne. Zasada ta należy do naczelnych reguł postępowania karnego i ma kluczowe znaczenie przy interpretacji wszystkich zasad procesowych.

Reasumując, na określone w tytule pytanie należy udzielić odpowiedzi twierdzącej. Tak, zasadna jest kasacja na korzyść kierującego oplem astrą. Jak wiadomo, skarga kasacyjna może być wniesiona od każdego prawomocnego orzeczenia kończącego postępowanie sądowe, może tym samym odnosić się do orzeczeń sądu rejonowego oraz orzeczeń sądu okręgowego, podjętych przez ten sąd w następstwie rozpoznania środka odwoławczego.

0%

Informacja o plikach cookies

W ramach Strony stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze Strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Możecie Państwo dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce internetowej w każdym czasie. Więcej szczegółów w "Polityce Prywatności".