Poprzedni artykuł w numerze
K siążka o wskazanym wyżej tytule w ogromnym stopniu uzupełniła mój ogląd okupacji niemieckiej w Polsce w latach 1939–1945. Autorem jej jest Dieter Schenk (ur. w 1937 r.), emerytowany dyrektor kryminalny w Federalnym Urzędzie Kryminalnym Republiki Niemiec (NRF). Autor z imponującą naukową uczciwością od 1993 r. zajmuje się badaniem historii okupacji niemieckiej w Polsce. Opracował i wydał kilka znaczących książek historycznych, w tym: Noc morderców. Kaźń polskich profesorów we Lwowie i holocaust w Galicji Wschodniej. Książka ta została uznana za Książkę Historyczną Roku 2012, zyskując uznanie Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Instytutu Pamięci Narodowej, co jest może najważniejszym elementem jej oceny. Dieter Schenk to także autor książki o dramacie Poczty Polskiej w Gdańsku w 1939 r. i mordu dokonanego na polskich pocztowcach. Pisał też o rządach Alberta Forstera, namiestnika Hitlera w Gdańsku i na Pomorzu. Schenk jest honorowym obywatelem Gdańska, profesorem honorowym Uniwersytetu Łódzkiego, gdzie wykłada historię narodowego socjalizmu.
Ostatnia pozycja Autora to właśnie Krakauer Burg. Wywarła ona na mnie szczególne wrażenie, ponieważ ukazała szczyty władzy hitlerowskiej w okupowanej Polsce, czyli dwór generalnego gubernatora.
Okres okupacji przeżyłem w tzw. dystrykcie warszawskim. Dotychczas zachowałem z tamtych ponurych lat świadectwo ukończenia siedmiu klas szkoły powszechnej, napisane w językach polskim i niemieckim. Dotychczas przechowuję je jako kuriozalną „pamiątkę” owych lat narodowego zniewolenia. Posiadam również kennkartę i arbeitskartę, decydujące w jakiś sposób o możliwości przeżycia okupacji. Dokumenty te trzeba było natychmiast okazać przedstawicielowi władzy niemieckiej na żądanie. Nie zawsze owe dokumenty skutkowały pozytywnie dla ich posiadacza. Zależało to od widzimisię żądającego, a zakres jego władztwa na ogół był absolutny. Wojnę przeżyłem zatem jako schlosserlehrling-mechaniker.
Wracając do lektury Krakauer Burg, wypada mi dodać, że wydawnictwo „Wysoki Zamek”, z którego inicjatywy ukazała się polska wersja książki, zadbało o merytoryczną przedmowę, którą napisał dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu prof. Jan K. Ostrowski, który podkreślił, że mimo bogatej literatury II wojny światowej i okupacji niemieckiej w Polsce do mało znanych należą dzieje Wawelu w tym czasie, zamienionego na siedzibę centralnych władz Generalnego Gubernatorstwa i rezydencję Hansa Franka. Na ten stan rzeczy wpłynął fakt, że przez ponad pięć lat Wawel był praktycznie zamknięty dla Polaków. A nadto, że na ogół po ustaniu działalności władz niemieckich zniszczono większość dokumentów wytworzonych i gromadzonych przez Niemców na Wawelu, które zapewne zawierały istotne informacje historyczne, dotyczące zbrodni niemieckich lub strat kulturowych poniesionych przez Polskę na skutek okupacji.
Wartością oczywistą staje się fakt, że dopiero Dieter Schenk podjął się, z sukcesem, odszukania tzw. dokumentów zewnętrznych, które znalazły się w archiwach i bibliotekach niemieckich – i stąd walor jego dzieła dla historii owych dramatycznych dla Polaków lat. Sam Autor we Wstępie wskazał, że jego celem było ukazanie Franka jako sprawcy okrutnych zbrodni w centralnej Polsce, rzeźnika Polski, ale również tego, jak wyglądał Kraków w cieniu powiewającej nad nim swastyki. Jak funkcjonowała władza niemiecka w Generalnej Guberni, której centrum stanowił Kraków z jego Zamkiem.
Oczywiście nie sposób jest w krótkim w założeniu felietonie dokonać przeglądu wszystkich zagadnień, które występują w książce Schenka. Dotyczy to programowego ludobójstwa Żydów, AB-Aktion, czyli uwięzienia polskich profesorów wykładających na uczelniach w Krakowie, mordowania duchowieństwa, grabieży dzieł sztuki, która prowadzona była przez cały okres istnienia GG. W bagażu Franka, gdy uciekał 17 stycznia 1945 r. z Krakowa przez Śląsk do Górnej Bawarii, znalazły się obrazy Leonarda da Vinci, Rembrandta, Rubensa, Lucasa Cranacha Starszego, Jana Brueghela i Albrechta Dürera. Wtedy, jak pisze Schenk, urywa się ślad po rafaelowskim Portrecie młodzieńca. Istnieje domniemanie, że Brigitte Frank, żona gubernatora, która znacznie wcześniej wyjechała do Bawarii z dziećmi (najstarszy syn został przy ojcu w Krakowie), w warunkach braku mięsa i tłuszczów w Niemczech wymieniła obraz Młodzieńca na czarnym rynku na kawał słoniny. I tak do dziś, być może, jak pisze Autor, obraz wisi sobie w chłopskiej izbie gdzieś w Górnej Bawarii.
W dniu 24 lutego 1940 r. Frank pojawił się na Jasnej Górze, by zobaczyć w klasztorze o.o. Palotynów obraz Czarnej Madonny, świętość absolutną dla wszystkich Polaków. Frank chwalił się, że obraz dzięki niemu ocalał. Dlaczego Niemcy podczas okupacji Polski nie zrabowali skarbca jasnogórskiego – nie wiadomo. Mogli to zrobić całkowicie bezkarnie. Przecież grabież dzieł sztuki w Polsce przybrała niesłychane rozmiary. I to zarówno z muzeów, galerii, jak i z zasobów prywatnych. Frank ogłosił 26 października 1942 r. bilans swoich „sukcesów” na powyższym polu. Na terenie Generalnego Gubernatorstwa „zabezpieczono” około 90% wszystkich zasobów sztuki z dawnej Polski.
Na stronie 134. książki znajduje się fotografia Hansa Franka w otoczeniu jego paladynów, siedzącego przed cudownym obrazem Matki Boskiej w klasztorze jasnogórskim. Jak widać, cudowny obraz nie tylko od wieków uzdrawia chorych, ale i w pewnych momentach paraliżował wolę grabieżców. Książka Schenka – co jest ogromną zasługą wydawcy książki – zawiera wielką liczbę znakomitych fotografii przedstawiających Franka w różnych sytuacjach, w których pełnił rolę Generalnego Gubernatora. Wielokrotnie w swoich tekstach podkreślałem rolę ilustrujących tekst fotografii. Dzięki nim bowiem niejednokrotnie można lepiej uchwycić istotę opisywanych zdarzeń.
Frank prowadził przez cały okres swego „panowania” w Krakowie dziennik służbowy, do którego protokolanci dokonywali wpisów dziejących się na Zamku wydarzeń. Dziennik ten, mimo innych licznych dowodów zbrodni popełnionych przez Generalnego Gubernatora, stał się głównym elementem aktu oskarżenia skierowanego między innymi przeciwko niemu w procesie norymberskim. Znana niemiecka dokładność doprowadziła go wprost pod szubienicę. Odmawiał prawa do życia Żydom, Polaków traktował z ogromną pogardą i nienawiścią. Nienawidził katolicyzmu, ale ksiądz arcybiskup Adam Sapieha wymusił na nim szacunek. Mógł nawet mówić mu o wszystkich nieprawościach, których dopuszczał się w Polsce.
Frank chciał w swej bezgranicznej pysze zachować urdeutsche Stadt Krakau dla Niemiec na zawsze. Skończyło się na pięcioletniej okupacji.