Poprzedni artykuł w numerze
Zagadnienie ogólne
Tytuł opracowania nie miałby racji bytu, gdyby postępowanie przygotowawcze zostało przeprowadzone z obowiązującą określony organ starannością. Analiza dowodów zarówno materialnych, jak też osobowych mogła być bez najmniejszych przeszkód przeprowadzona na tym etapie postępowania. W takiej sytuacji niewątpliwie akt oskarżenia skierowany byłby we właściwym kierunku osobowym. Na szczęście aktywność adwokata – obrońcy oskarżonego w porę ujawniła mankamenty oskarżenia, a sąd orzekający wnikliwie rozpoznał wartość zgromadzonych w sprawie dowodów i uniewinnił oskarżonego od zarzutu spowodowania wypadku drogowego (art. 177 § 1 k.k.). Wyrok jest prawomocny.
Stan faktyczny
Wypadek wydarzył się w miejscowości O. w obszarze zabudowanym i w godzinach popołudniowych, a zatem uczestników ruchu kołowego obowiązywała prędkość dopuszczalna w wysokości do 50 km/h. Wypadek miał miejsce na prostym odcinku drogi mającej asfaltową jezdnię składającą się z dwóch pasów ruchu łącznej szerokości 7,1 m. Po jej prawej stronie, patrząc w kierunku jazdy oskarżonego, droga miała pobocze szerokości 2 metrów, natomiast po lewej stronie także było usytuowane pobocze szerokości 2,4 m. Jezdnia była sucha, czysta i gładka, prowadziła po płaskim terenie. W chwili i miejscu zdarzenia było niewielkie zachmurzenie, jednakże nie było jakichkolwiek opadów ani mgły, wiał lekki wiatr, a temperatura powietrza wynosiła 17 stopni Celsjusza. Widoczność była dobra. Oskarżony poruszał się samochodem osobowym marki Renault Laguna. Jechał sam z kierunku centrum miasta. Oskarżony, jako drugi w kolejności kierowca, wyprzedził poprzedzający go pojazd samochodowy marki Lublin, a następnie wjechał w lukę, która powstała między wyprzedzonym pojazdem a pojazdem go poprzedzającym. Nie mógł kontynuować wyprzedzania z uwagi na nadjeżdżające z naprzeciwka pojazdy. Dalej poruszał się w kolumnie pojazdów, po prostym odcinku jezdni. W czasie wykonywania manewru wyprzedzania oskarżony usłyszał głośny odgłos pracy silnika, a następnie dostrzegł poruszającego się bezpośrednio za nim w pewnej odległości prowadzącego motocykl Kawasaki mężczyznę, który występował w sprawie w charakterze pokrzywdzonego. Motocyklista jechał z prędkością wynoszącą około 90–100 km/h. Gdy oskarżony zakończył manewr wyprzedzania samochodu Lublin, do jego wykonania przystąpił pokrzywdzony i po wyprzedzeniu pojazdu Lublin, wyprzedzonego przez samochód oskarżonego, w sposób ciągły przystąpił do wyprzedzania pojazdu oskarżonego. Wykonując manewr wyprzedzania samochodu oskarżonego, pokrzywdzony zbliżył się do jego lewej strony na odległość wynoszącą 80–90 cm. Sposób wyprzedzania przyjęty przez pokrzywdzonego spowodował, że jadąca z naprzeciwka, samochodem osobowym marki Fiat 126p, której towarzyszył jej mąż, zajmujący miejsce pasażera obok kierowcy, musiała zjechać na pobocze, aby nie doszło do czołowego zderzenia prowadzonego przez nią samochodu z motocyklem pokrzywdzonego. Mimo że oskarżony nie zmieniał toru jazdy i nie przekroczył osi jezdni, pokrzywdzony otarł się o lewe przednie drzwi, lewy przedni błotnik i lewe przednie lusterko jego pojazdu. W dalszej kolejności, po wyprzedzeniu samochodu oskarżonego, wskutek zetknięcia się z jego bokiem, stracił panowanie nad prowadzonym przez siebie motocyklem i mimo podjętego na odcinku długości 18,6 m manewru hamowania zjechał na lewe pobocze drogi, gdzie uderzył w stojącą na przystanku autobusowym kobietę. Następnie uderzył w zaparkowany na tym samym poboczu samochód marki Polonez. W wyniku uderzenia samochód ten został przesunięty z pobocza na jezdnię o około 5–7 m. Według oceny biegłego w chwili uderzenia w samochód Polonez motocykl pokrzywdzonego poruszał się z prędkością wynoszącą około 70 km/h.
W wyniku zdarzenia w prowadzonym przez oskarżonego samochodzie osobowym doszło do zarysowania lewych przednich drzwi oraz lewego przedniego błotnika i lewego lusterka zewnętrznego. W prowadzonym przez pokrzywdzonego motocyklu doszło do całkowitego uszkodzenia zawieszenia, widelca przedniego, ramy, zbiornika paliwa, reflektora i lampy kierunkowskazów przednich, pogięcia tarczy koła przedniego, zgniecenia chłodnicy wody oraz rozbicia prędkościomierza i owiewki. Pojazd ten był przed zdarzeniem sprawny technicznie. Natomiast w samochodzie Polonez doszło do uszkodzenia przedniego zderzaka, przedniego pasa, pokrywy silnika, lewego reflektora i lewego kierunkowskazu.
W wyniku zdarzenia motocyklista doznał rany płatowej okolicy ciemieniowej lewej, wstrząśnienia mózgu, wieloodłamowego złamania kości ramieniowej lewej i kości podudzia prawego oraz otarcia naskórka uda lewego i podudzia prawego, które spowodowały u niego naruszenie czynności narządów ciała na okres powyżej 7 dni. Natomiast stojąca na przystanku kobieta wskutek uderzenia jej przez motocykl doznała stłuczenia talerza biodrowego po stronie lewej, które spowodowało u niej naruszenie czynności narządu ciała na okres trwający nie dłużej niż 7 dni.
Stan prawny
Nie może budzić najmniejszych wątpliwości, że sprawcą przestępstwa stypizowanego w art. 177 § 1 k.k. jest ten, kto naruszając, chociażby nieumyślnie, zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym (...) powoduje nieumyślnie wypadek, w którym inna osoba odniosła obrażenia ciała określone w art. 157 § 1 k.k. Innymi słowy, dla wypełnienia ustawowych znamion strony przedmiotowej analizowanego typu czynu zabronionego niezbędne jest naruszenie określonej zasady lub zasad bezpieczeństwa, w tym wypadku w ruchu drogowym. Może to nastąpić „chociażby nieumyślnie”, co oznacza, że ustawodawca wskazał, iż w pełni wystarczająca w tym zakresie jest nieumyślność.
Zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym mają charakter skodyfikowany oraz nieskodyfikowany. Pierwsze zawarte są przede wszystkim w ustawie z 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym (Dz.U. z 2005 r. nr 108, poz. 908 ze zm.). Analiza konkluzji aktu oskarżenia, w zestawieniu z jego uzasadnieniem, wskazuje, że oskarżonemu zarzucano naruszenie zasady zachowania należytej ostrożności przejawiające się nagłym wykonaniem manewru skrętu w lewo w sytuacji wyprzedzania prowadzonego przez niego pojazdu przez motocykl pokrzywdzonego. Ogólnie ujęta zasada ostrożności wyraża się natomiast w podjęciu przez kierującego takich czynności, jakie zwykle w takiej sytuacji przeciętny człowiek powziąć powinien, by uniknąć nastąpienia skutku przestępnego. Zarazem wymagania stawiane uczestnikowi ruchu, a zatem także osobie prowadzącej pojazd mechaniczny, są zgeneralizowanie w takim stopniu, aby mógł podołać im modelowy uczestnik ruchu (K. Buchała, Przestępstwa i wykroczenia przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji drogowej. Komentarz, Bydgoszcz 1997, s. 121).
Wyprzedzanie jest jednym z najbardziej niebezpiecznych manewrów, nakładającym na kierującego obowiązek zachowania „szczególnej ostrożności” (art. 3 p.r.d.). Sąd Najwyższy w wyroku z 18 lipca 1972 r., V KRN 256/72 (niepubl.), wyraził następujący pogląd: „Wyprzedzający musi mieć absolutną pewność, że na widocznym i wolnym odcinku drogi zdoła wyprzedzić jadący wolniej pojazd. Powinien przy tym uwzględnić panujące warunki drogowe, stan pogody, szerokość jezdni, utrudnienia w ruchu itp.”.
Ogólna dyrektywa określająca warunki wyprzedzania jednoznacznie zakazuje podjęcia i realizacji tego rodzaju manewru bez uprzedniego upewnienia się, czy pojazd poprzedzający (a więc poruszający się tym samym pasem ruchu i w tym samym kierunku) nie sygnalizuje zamiaru zmiany kierunku jazdy (art. 24 ust. 1 pkt 3 p.r.d). Obowiązek kierującego, który zamierza wyprzedzić inny pojazd, obejmuje również konieczność posiadania pewności, że w fazie realizacji manewru nie utrudni jazdy innemu uczestnikowi ruchu, co jest konsekwencją dobrej widoczności umożliwiającej pełne rozeznanie sytuacji na odcinku drogi potrzebnym do bezpiecznego wykonania manewru (zob. W. Kotowski, Wyprzedzający sprawcą zderzenia ze zmieniającym kierunek, „Palestra” 2010, nr 3, s. 227).
Równocześnie nie można wyprzedzać pojazdu, który na określonym obszarze porusza się z prędkością maksymalnie dopuszczalną. Lekceważący te warunki świadomie narusza podstawowe zasady bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Wnioski
Oskarżony w sposób konsekwentny, tak w postępowaniu przygotowawczym, jak i w postępowaniu sądowym, nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, podnosząc, że prowadził samochód w sposób prawidłowy i wskazując, że nie wie, z jakich przyczyn prowadzący motocykl pokrzywdzony stracił nad nim panowanie. Sąd w zasadniczej części dał wiarę wyjaśnieniom oskarżonego z uwagi na ich konsekwencję, logiczność oraz powiązanie – w podstawowym zakresie – z pozostałym materiałem dowodowym wziętym pod rozwagę przy ustalaniu stanu faktycznego, a więc zeznaniami świadków oraz opinią biegłego z zakresu bezpieczeństwa ruchu drogowego i techniki samochodowej, którą uznał za prawidłową i kompleksową.
Przechodząc do szczegółowej analizy wyjaśnień oskarżonego, zauważyć należy, że sąd nie dał im wiary jedynie w tym zakresie, w którym wskazał on, iż kierujący motocyklem pokrzywdzony dopiero po uderzeniu w samochód Polonez przemieścił się w taki sposób, że otarł się o prowadzony przez niego samochód. Wersji tej przeczą przede wszystkim zasady wiedzy i doświadczenia życiowego. Mając bowiem na uwadze znaczną prędkość, z którą poruszał się pokrzywdzony, niepodobna przyjąć, aby wskutek zetknięcia z samochodem oskarżonego, mającym rzekomo nastąpić po uderzeniu w Poloneza, mogły powstać tylko tak nieznaczne uszkodzenia w pojeździe Renault Laguna, będące w rzeczywistości zarysowaniami. Poza tym, co w tym kontekście najistotniejsze, nie dość, że jakikolwiek inny dowód, oprócz wyjaśnień oskarżonego, nie potwierdził tego, aby po zderzeniu z Polonezem motocykl pokrzywdzonego miał się jeszcze w jakikolwiek sposób przemieszczać, to osobnego podkreślenia wymaga kwestia, na którą zwrócił uwagę biegły w opinii ustnej złożonej przed sądem. Chodzi mianowicie o to, że rodzaj i stopień uszkodzeń motocykla prowadzonego przez pokrzywdzonego był tak znaczny, że nie było możliwości, aby mógł się on – po uderzeniu w samochód Polonez – dodatkowo przemieścić na odległość kilkunastu metrów i zetknąć się z samochodem Renault Laguna. Wreszcie jest jeszcze trzecia kwestia. Otóż rodzaj uszkodzeń stwierdzonych w samochodzie prowadzonym przez oskarżonego był szczególny. Wszak było to jedynie nieznaczne zarysowanie, co znamienne, na wysokości kierownicy przechylonego motocykla pokrzywdzonego. W powiązaniu z krytyczną oceną pozostałych dowodów prowadzi to do wniosku, że pokrzywdzony – wykonując manewr wyprzedzania samochodu Renault Laguna – musiał się z nim zetknąć, gdyż podczas realizacji tego manewru nie zachował wymaganej odległości. Dodatkowo z zeznań świadka wynika, że prowadzony przez pokrzywdzonego motocykl leżał obok należącego do niego Poloneza. Nie mógł zatem się od niego odbić i przemieścić o kilkanaście metrów, w miejsce, w którym znajdował się samochód oskarżonego. Nakazywało to zanegować prawdziwość wyjaśnień oskarżonego w powołanym fragmencie. W pozostałym zakresie dano wiarę wyjaśnieniom oskarżonego, gdyż były one jasne, logiczne, jak również korespondowały z pozostałymi dowodami uwzględnionymi przy okazji rekonstrukcji przebiegu wypadku. W pierwszej kolejności dotyczy to tego ich fragmentu, w którym oskarżony jednoznacznie zanegował możliwość spowodowania zetknięcia się z motocyklem pokrzywdzonego. Abstrahując od faktu, że okoliczności wskazanego zetknięcia oskarżony przedstawił w sposób nieodpowiadający rzeczywistości – co wykazano – należy zauważyć, iż wbrew pozorom nie może budzić wątpliwości to, że nie zostały one przez niego dokładnie zarejestrowane. Wszak zetknięcie to było swoiste, najwłaściwiej określić je można mianem delikatnego. Jest to zobrazowane rodzajem subminimalnych uszkodzeń stwierdzonych w samochodzie oskarżonego, wskazujących na otarcie się motocykla pokrzywdzonego o Renault Laguna, a nie na uderzenie któregokolwiek z tych pojazdów w drugi. W takiej sytuacji przecież rodzaj uszkodzeń stwierdzonych w samochodzie oskarżonego byłby zupełnie inny. Po pierwsze, byłyby to odkształcenia, a nie tylko zarysowania. Po drugie, z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością stwierdzić należy, że byłyby inaczej umiejscowione. Przecież w wypadku uderzenia nie pochodziłyby od kierownicy przechylonego w czasie wyprzedzania motocykla, lecz od innej jego części, a w konsekwencji zaistniałyby w innym miejscu niż to, w którym je stwierdzono – odpowiadającym wysokością kierownicy motocykla, na co zwrócił uwagę biegły sądowy.
Ponadto jeśliby uznać, że uszkodzenia samochodu Renault Laguna wskazują na uderzenie tego pojazdu – taka była teza oskarżenia – w motocykl pokrzywdzonego, oznaczałoby to konieczność zanegowania prawidłowości prowadzenia pojazdu samochodowego przez oskarżonego. Sąd takiej okoliczności nie znalazł, aprobując wyjaśnienia oskarżonego, że po wyprzedzeniu poprzedzającego go samochodu Lublin cały czas jechał w taki sam sposób, nie zmieniając toru ani kierunku jazdy, nie omijając jakichkolwiek nierówności oraz nie przekraczając osi jezdni.
W tym zakresie, po pierwsze, Sąd nie dał wiary zeznaniom pokrzywdzonego jakoby poruszający się przed nim oskarżony odbił kierownicą w lewo, ponieważ chciał wyprzedzić samochód jadący przed nim i w związku z tym przekroczył oś jezdni. Oskarżony zaprzeczył temu, aby przed zdarzeniem miał wyprzedzać jeszcze jakikolwiek inny samochód niż ten, który wyprzedził wcześniej. Jego wyjaśnienia okazały się wiarygodne, wszak motocyklista podczas wyprzedzania samochodu Renault jechał, nieznacznie przekraczając oś jezdni, na co wskazują zeznania świadków z samochodu osobowego marki Fiat 126p jadącego w kierunku przeciwnym. Wiadomość ta jednoznacznie wskazuje na to, że oskarżony poruszał się prawidłowo w ramach swojego pasa ruchu. Kiedy upadła hipoteza o próbie wyprzedzenia przez oskarżonego kolejnego pojazdu, pokrzywdzony stwierdził, że zmiana toru ruchu samochodu Renault spowodowana była koniecznością ominięcia wyrwy w jezdni. Ta wiadomość również została przez sąd obalona, ponieważ na nieprawdziwość relacji wskazywał dokładny protokół oględzin miejsca zdarzenia, który wraz z materiałem zdjęciowym jednoznacznie określał, że na odcinku zarówno poprzedzającym zdarzenie, jak w miejscu kontaktu między pojazdami jezdnia była w nienagannym stanie.
Sąd co do zasady dał wiarę opiniom sporządzonym w sprawie, gdyż były one jasne, zupełne i niesprzeczne, a nadto opierały się na aktualnym stanie wiedzy. Jakkolwiek materia opiniowania przez biegłego jest limitowana, co oznacza, że biegły nie może się wiążąco wypowiadać w sferze podlegającej wyłącznej ocenie sądu (np. w kwestii winy oskarżonego, oceny zeznań świadków), nie oznacza to jednak, iż zawarcie tego rodzaju informacji w opinii samoistnie dezawuuje jej wartość. Wręcz przeciwnie, uznać w takim wypadku trzeba, że jeżeli w pozostałym zakresie opinia spełnia kryteria określone w przepisie art. 201 k.p.k., powinna być, właśnie w tym pozostałym zakresie, zaaprobowana.
W niniejszej sprawie wykonujący opinię na zlecenie sądu biegły sądowy zawarł w jej treści także częściową ocenę zeznań świadków. Oczywiste jest natomiast, że ocena ta, w stadium jurysdykcyjnym, przynależna była wyłącznie sądowi. Zresztą sam wskazany biegły sądowy zwrócił na to uwagę, uzupełniając ustną opinię. Podkreślił on bowiem, że ustalenie tego, czy to pojazd prowadzony przez oskarżonego uderzył w pojazd prowadzony przez pokrzywdzonego, czy też było odwrotnie, wymagało analizy osobowych środków dowodowych, wskazując, że „nie jest to w jego kompetencjach”. W konsekwencji sąd nie znalazł jakichkolwiek podstaw do tego, aby negować jego opinię (pisemną i ustną) w pozostałym, stanowiącym przejaw realizacji zlecenia sądu, zakresie. Jednocześnie sąd nie dostrzegł okoliczności, w oparciu o które można byłoby zasadnie stwierdzić, że pominięta część pisemnej opinii mogłaby mieć jakikolwiek wpływ na spełnienie przez jej pozostałą część kryteriów określonych w art. 201 k.p.k.
Konkluzja
W świetle poczynionych ustaleń faktycznych, w tym oceny dowodów, na podstawie których zostały one dokonane, sąd doszedł do w pełni słusznego wniosku, że oskarżonemu nie można przypisać sprawstwa ani winy relacjonowanych do zarzucanego mu czynu przestępnego. W sprawie ustalono, że oskarżony poruszał się w sposób prawidłowy, nie zmieniał toru jazdy, a w czasie wyprzedzania przez pokrzywdzonego nie przyspieszał ani nie zwalniał. Z przeprowadzonych szczegółowych rozważań wynika, że to nikt inny jak tylko motocyklista, jadący szybko i w sposób agresywny, nieuwzględniający innych uczestników ruchu, zetknął się z samochodem oskarżonego. W konsekwencji doprowadziło to do utraty przez niego panowania nad motocyklem i uderzenia w kobietę stojącą na przystanku autobusowym, usytuowanym na poboczu jezdni, a następnie do uderzenia w samochód Polonez. Nie było zatem żadnych podstaw do uznania, że przyczyną wypadku było jakiekolwiek naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym przez oskarżonego, gdyż z jego strony do takiego naruszenia nie doszło. Innymi słowy, brak było podstaw – co sąd słusznie podkreślił – do uznania, że wyczerpał on całokształt ustawowych znamion strony przedmiotowej występku z art. 177 § 1 k.k. Wskutek tego nastąpiło prawomocne jego uniewinnienie od popełnienia tego czynu.