Poprzedni artykuł w numerze
DZIENNIK I EPOS
Treści cudne smakiem, a ciemne czasy
I ciągłe postępu zdobycze,
Uczyniły, że są dziś Mecenasy...
Ależ są i mecenasowicze!...
Gdzie na pięćset umie czytać pięciu,
Gdzie na pięciu czterech zapał kłamie,
Dedykować tam konieczna księciu,
Kanclerzowi, lub dowcipnej damie...
Horacego misterny, acz drobny, rym
Gdyby się nie perlił w złotym sygnecie,
Minąłby go Cezar, z Cezarem Rzym,
Z Rzymem wiek... i pokolenie trzecie!
Lecz są formy, co nad falą czasów
Jeśli same, jak słońce, nie jaśnieją.
Nie wyzłoci ich pierścień mecenasów...
.....................................................
Tak – z dziennikiem, tak – z epopeją!
GADKI
Pytasz: «Czemu, gdziekolwiek są Amerykanie,
Choćby ich było tylko stu, lub ani tyle,
Mają dziennik, który się rozwinąć jest w stanie?»
Czemu? Bo wyżej złota cenią oni chwile.
Lecz, gdyby mieli zwyczaj przez całe godziny
O polityce gadać, – byłby dziennik wszędzie
I nigdzie – byłoby coś, z czego nic nie będzie.
Skutki to wielkie, lubo niewielkie przyczyny.
Mówisz: «Gdybyśmy byli, jak Amerykanie,
Którym to jest właściwem...»
Przerywam ci, panie,
Bo w żagle dmiesz, a nie chcesz dobywać kotwicy.
Amerykanie któż są?... Europejczycy!
FINIS
Pod sobą samym wykopawszy zdradę,
Coś z życia kończę, kończąc «Mecum vade»,
Złożone ze stu perełek, nawlekłych
Logicznie w siebie, jak we łzę łza wciekłych.
Wstrzymuję pióro... niżeli... niżeli
Zniecierpliwiony się wstrzyma czytelnik;
Poszyt zamykam cicho, jak drzwi celi.
Tak flory badacz, dopełniwszy zielnik,
Gdy z poziomego mchu najmniejszym liściem
Szeptał o śmierciach tworów, chce nad wnijściem
Księgi podpisać się; piszę: «Śmiertelnik».