Zainstaluj aplikację Palestra na swoim urządzeniu

Palestra 9-10/2012

Powszechnemu Kodeksowi Cywilnemu z okazji dwusetnych urodzin wyznanie miłosne

Udostępnij

Odkąd Adam gniewną ręką
Z raju został precz wypędzon
I tendencje ma do zła,
Prawo o porządek dba.

Tak było i w Babilonii,
I Dariusza syn rodzony,
I przemożny Hammurabi –
– Wszyscy stanowili prawa.
Niech też imię Peryklesa padnie,
co ustaw wcale pokaźną
Kolekcję dla Aten stworzył,
By lud w ostry rygor wdrożyć.
Nareszcie egipski faraon
Robił dokładnie tak samo.

Wszystko to tylko zabawa
Wobec rzymskiej sztuki prawa.
Bo Rzymianie w swojej sile
Żyli podług ius civile.
Ius praetorium było w mocy
Na południu, na północy
I kleiło Kraju knieje
Niczym najmocniejszym klejem.
Bo jak w żadnej innej sprawie
Mistrzem świata byli w prawie,
A i pretor w tym się spełnił,
Luki prawa uzupełnił.

I cóż jeszcze rzec tu mam
W mym temacie rzymskich skarg,
Nad którymi czasem zamyślam
Że tak mądrze ułożyli to wszystko,
Że miejsce chaosu i bezprawia
Zajęły miecz i Justicii waga.

Działo się potem wcale nie inaczej,
Widać to już w naturze człowieczej
Leżeć musi, bo także Germanie
Mieli swoje za prawa łamanie
Sankcje, normy, kary i sądy
Oraz zbiory praw przemądre:
Lex Salica, Sachsenspiegel.
I cóż dalej wam powiedzieć?
Welmar, Saxemund, Bodogast
Saligst, Arbogst, Wodogast
Oni wszyscy mężowie niegłupi
Rozsądzali kłótnie wśród ludzi
Tworzących germańskie plemiona,
No chyba że z nieba nagle wola,
Co się z nią zawsze zgadzać trzeba,
Coś za nich czasem rozstrzygnęła.

Wielka następuje zmiana
Pod rządem Maksymiliana,
Który wszystkich poddać spieszy
Orzecznictwu Sądu Rzeszy.
Nim to Niemcy zrozumieli,
Całe prawo już przyjęli,
A co w rzymskim prawie drzemie
Uczą różne Akademie.
I uczonych wnet porusza
Smak Pandektów i Gajusza,
Co w te stare zwoje zmięte
Wierzą niczym w Pismo Święte.
A nieco później nastali
I kropkę nad „i” tym stawiali
Pełni troski i powagi
Mistrzowie glosatorami zwani.

Nareszcie jednak przyszła zmiana:
Dość już ducha Justyniania!
I nowe hasło naraz powstało,
Że z kolei natury prawo
Główny ton nadawać musi.
Tak według Hugo Grocjusza
Nie tylko jego jednak,
To samo mawiał Pufendorf.

Odtąd ściśle wedle procedury uroczystej
Wydobywa się z natury prawa przejrzyste
I upycha w tomy grube a liczne.
Te niczym hydranty magiczne
Pracują dniem i nocą zawzięcie –
– To już na ziemi niebiańskie jest szczęście.
Nie inne też było Zeillera zdanie
Co po Martinim przejął zadanie,
A i sam cesarz głowił się nad
Ulepszeniem cesarskich praw,
I tak – nie bez komplikacji –
Doszło do kodyfikacji.
Prawo natury jest źródłem tej kreacji,
Dodaj sporą miarkę
Rzymu recepcji,
A i szczypta germańskiej tradycji
Nie zaszkodzi naszej delicji,
I tak – ach och rach ciach ech –
Zrodził się ABGB.

Było to w 1811 roku,
A nie ubyło mu ni trochę uroku.
Jasna myśl, piękna mowa.
Och, jak nam się to podoba!
Żadne tam paragrafów kiełbasy,
Puchty pojęć wygibasy.

Bo kodeks ten wprost mówi ci,
W sposób łatwy i dla dzieci
I dla żony Kowalskiego,
Co jego jest, a co nie jego.
I tak miło w naszym ustawy domku,
W którym każdy – wolnoć Tomku –
Czegoś szuka, wynajduje,
Coś tam sobie konstruuje.
Glosatorów więc i innych prawa znawców
Nie na darmo poszły mądre nauki,
Bo von Zeillera wielki uczynek
Liczy dziś sobie dwieście wiosenek
I tą patyną zdobiony czasu
Jest wśród kodeksów arystokratą.

Całkiem inaczej się rzeczy zaś mają
Ze wszystkim, co po nim zaraz nastało.
Oczy i uszy nasze rani
Ta paragrafów kakofonia,
Te ciągłe tyrady i dziwnej treści
Długie i na kształt przypowieści
Przepisy prawne tak popisane,
Że w poety sercu rana powstaje
I nie ma szansy na to najmniejszej,
By zrodziło choćby marne wiersze.
Tysiące stron ustaw drukarki wypluwają,
Nie wiedzieć po co, co z tym począć mamy,
A urzędnicy śmieją nam się w nos
I dalej gotują ten z przepisów sos.

W inną stronę zatem me oczy zwracam,
W pięknie tej ustawy całkiem się zatracam
I mam nadzieję, że chwil takich wiele
Zostało przede mną i ABGB,
I że tej przyszłości nie odbierze mi
Żaden biurokrata UE-brukselski.

I nie jestem sam w powyższym mniemaniu
I przymiotów ABGB wychwalaniu,
A to nie koniec, bo musi tu wybrzmieć
Parę jeszcze mych dalszych przemyśleń.
Nie wiem tylko, jak mam zacząć,
Nie jest bowiem prostą rzeczą
– Aż dech mi zapiera w piersiach –
O czymś tak wspaniałym pisać.

Harmonia tej ustawy jest dla ducha tym,
Czym dla ucha niezły bywa rym.
Nie dziw się zatem bracie
Poety upartej robocie,
Co przepisów mądrą treść
Przemieniła w piękny wiersz.
Ślęczał, pisał noce, dnie,
Aż ukończył dzieło swe.
Zwał się ongi August Pleschner.
Nie bywało tego jeszcze!
Choć z urodzenia krwi błękitnej,
Z zawodu zaś adwokat wybitny
Poezje pisał nie tylko przy niedzieli.
Tak sam mówił o swym dziele:

„Kodeks dla was spisałem wierszem,
Miodem najsłodszym zamiast atramentem,
Treść poważną z żartem pomieszałem
I dziełko to do waszych rąk oddaję.
Gratkę będą studenci mieli
Ale ponadto zwykli obywatele
Cieszyć się będą z tego niezmiernie,
Gdy rytm paragrafów ich uszu dosięgnie”.

Tyle poety naszego opinia,
Która dokładnie w samo sedno trafia,
Bo tam, gdzie wcześniej przepisów dzika rzeka,
Dziś miodem płynący strumień na nas czeka.
Jakże wspaniale by było, gdyby stale
Prawo na rymy poeci przekładali.

Zeillerowi, co nie rymował wcale,
Haanowi i Martiniemu,
Co także nie rymowali,
I któż tam jeszcze poza tym stoi
W Ofnera dokładnych „Protokołach”,
Im wszystkim hołd po długich latach
Dziś składam w tychże oto słowach:

Kodeksie wyborny, kodeksie niezrównany,
Innym prawodawstwom Twój poziom nieznany,
Winniśmy Ci wdzięczność po tysiąckroć i stale
Za wszystko, cośmy od Ciebie dostali.
Przed nowomową niech Cię Pan Bóg broni,
Tobie to nadęte słowo nijak nie przystoi.
Może powinniśmy Cię nieco odnowić,
Lecz dziś chcemy Twe święto obchodzić:
Jesteś nam potrzebny, jesteś nasz kochany,
Bez Ciebie żadnego życia nie mamy.

Za Twoje szczęście więc szklanki podnośmy!
O Twe powodzenie wszystkich boga prośmy!
Udzielaj nam co dzień swych przemądrych rad,
Bądź krzepki, bądź zdrowy i żyj nam sto lat!

Seit der Mensch mit Engels-Hieben
Aus dem Paradies vertrieben,
Seit er böse ist und schlecht,
Sorgt für Ordnung stets das Recht.

So war’s schon in Babylon
Und bei des Darius Sohn.
Andere schrieben’skritzikratzi
In den Codex Hammurabi.
Der Athener Perikles,
Daß ich diesen nicht vergeß’,
Allerlei Gesetze machte,
Daß das Volk sie streng beachte.
Und Ägyptens Pharao
Tat es ganz geradeso.

Doch was ist dies alles schon
Gegen diese Kunst in Rom.
Denn die Römer, ziemlich viele,
Lebten nach dem iuscivile,
Und im ganzen Land herum
Galt das iuspraetorium
Als des Reiches bester Kleister,
Denn im Recht waren sie Meister.
Und der Praetor hat geschickt
Immer was dazugestrickt.

Und was soll ich sonst erzählen
Von den vielerlei Querelen,
Welche Kummer uns bereiten
Und die richtig und beizeiten
Durch das Recht geregelt werden,
Damit Friede sei auf Erden.

So auch in Germaniens Auen,
Bei den Sippen in den Gauen.
Lex Salica und Sachsenspiegel
Halfen ab dem größten Übel.
Jeder Rechtssatz klingt recht fein,
Denn er stabt im Stabereim.
Welmar auch und Saxemund
Taten ihre Weisheit kund.
Saligast und Bodogast,
Arbogast und Wodogast
Boten ihre Dienste an
Für den Streit von Mann zu Mann.
Letztlich half noch allemal
Gottes Urteil, das Ordal.

Seit Kaiser Maximilian
Gab es das Reichsgericht sodann,
Welches richtet Herrn und Knechte
Nach des Reichs gemeinem Rechte.
Eh die Deutschen es kapiert,
Wurde alles rezipiert.
Was im Corpus Iuris steht,
Lehrt die Universität:
Leges, Caius und Pandekten
– wie sie den Gelehrten schmeckten! –
Jeder stuckte diese Fibel,
Glaubte dran wie an die Bibel.
Etwas später kamen dann
Auch die Glossatoren an.
Voller Ehrfurcht malten sie
Noch den Tupfen auf das i.

Schließlich hatte man genug
Von Justinianus’ Spuk,
Und so tönt es kreuz und quer:
Ein Naturrecht muß jetzt her.
Mit dem Römischen ist Schluß,
sagt Pufendorf, sagt Grotius.

Mit feierlicher Prozedur
Quetscht man das Recht aus der Natur
Und stopft’s in dicke Folianten,
Die solcherart zu den Hydranten
Der Lebenslust und Freude werden,
Ein Quell des Glückes schon auf Erden!
Dies glaubte auch noch Franz von Zeiller,
Die Meinung von Martini teilt er.
Selbst der Kaiser dachte dran,
Wie man’s Recht verbessern kann.
Und so schritt man balde schon
Zur Kodifikation.
Wenn auch’s Naturrecht dominiert,
Ward doch auch Römisches kopiert.
Und eine Prise deutsches Recht
Macht das Ganze auch nicht schlecht.
So entstand aus Ach und Weh
Die reife Frucht ABGB.

Zwar schon 1811 geboren,
Hat es nichts an Reiz verloren.
Klare Rede, schöne Sprache,
Das ist eine feine Sache,
Keine Paragraphenwüsten,
Nichts für die Begriffsjuristen.

Es erzählt nur frank und frei,
Was so alles rechtens sei.
Sehr gemütlich in dem Ton,
Für Frau Waberl samt dem Sohn.
Gerne geht man ein und aus
In unserem Gesetzeshaus;
In der Weite seiner Hallen
Hat’s noch jedermann gefallen.
Dieses und noch vieles mehr
Loben alle ringsumher.
Zeichendeuter, Glossatoren,
Ihre Mühe ist verloren.
So hat es in alter Pracht
Ziemlich lange Zeit geschafft.
Denn Franz Zeillers große Tat
Zweihundert Jahr am Buckel hat.

Doch alles, was dann später kam,
Sehen wir mit Jammer an.
Ellenlang und kompliziert
Wird der Leser malträtiert
Mit Begriffen und Tiraden
Und mit Sprüchen überladen.
Solche Paragrapheng’sichter
Inspirieren keinen Dichter.
Tausende Gesetzesseiten,
Die den Bürgern Gram bereiten,
Spuckt die Maschine jährlich aus,
Für das Volk ein rechter Graus.
Ach, wie schaurig ist sie bloß,
Diese Paragraphensoß.

Davon wend’ ich mich mit Grauen,
Um was Schöneres zu schauen.
Das Gesetz ABGB
Lob ich über’n grünen Klee.
Hoffentlich hab ich und du
Es noch lang –, trotz der EU.

Wie gesagt, es hat stets allen
Untertanen wohlgefallen.
Doch ich muss noch mehr mitnichten
Euch von diesem Buch berichten.
Oh, wie fang ich es nur an,
Denn es ist ganz wundersam!

Des Gesetzes Harmonie
Klingt im Ohr wie Poesie.
Dies hat mancher schon gespürt
Und ward davon ganz gerührt.
August Pleschner hieß der Mann,
Dem dann der Gedanke kam,
Das Gesetz in Vers’ zu setzen
Und die Leser zu ergötzen.
Und so reimt er Tag und Jahr,
Bis das Werk vollendet war.
Das Gesetz ward Poesie,
So was gab’s bisher noch nie.
Der große Dichter, der dies tat,
Von Adel war und Advokat.
Doch ist das Dichten seine Stärke.
Er selber sagt von seinem Werke:

„Ich hab’s Gesetz gebracht in Reim,
Der süßer schmeckt denn Honigseim,
Den Ernst gepaart mit munter’n Scherzen
Und wend mich so an Eure Herzen.
Studenten sind jetzt gut daran,
Es freut sich auch der schlichte Mann;
Wenn Paragraphe rhythmisch fließen,
O, dann – Gesetz sich läßt genießen!“

Soweit des Dichters eigne Sicht,
Wie ist sie wahr, wer teilt sie nicht!
Statt altem Paragraphenleim
Ward uns besagter Honigseim.
Wie wunderbar wär alles Recht,
Wenn’s uns ein Dichter nahebrächt!

Franz Zeiller werkte ohne Reim,
Und er war auch nicht allein.
Haan, Martini sind zu nennen,
Die wir alle bestens kennen,
Und wem sonst noch Lob zu zollen,
Steht in Ofners Protokollen.
Allen sei nach langer Zeit
Dieser Glückwunsch neu geweiht:

Gesetzbuch herrlich, ohnegleichen,
Vor dem Vergleichbares muß weichen,
Wir danken Dir, was ohne Rast
Du allen uns gegeben hast.
Gott schütz’ Dich vor der neuen Sprache,
Aufbläh’n ist nicht Deine Sache.
Vielleicht sollt’ man Dich runderneuern,
Doch sonst lass uns Dir heut beteuern:
Wir lieben Dich, wir brauchen Dich,
Denn ohne Dich wär’s fürchterlich.

Hebet das Glas! Viel Glück und Segen
Diesem Gesetz auf seinen Wegen!
Es lebe heute dreimal hoch
Bleibe gesund und lange noch!

 

Dla uczczenia 200. rocznicy wydania austriackiego kodeksu cywilnego Wydziały Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Wiedeńskiego zorganizowały w Krakowie konferencję naukową pt. Vom ABGB zum Europäischen Privatrecht (Od austriackiego kodeksu cywilnego do europejskiego prawa prywatnego). Konferencja odbyła się w dniu 3 czerwca 2011 r. w auli Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego z udziałem licznych uczestników z Austrii, Polski i innych państw, w tym premiera Liechtensteinu. Konferencji towarzyszyła ekspozycja polskich prac poświęconych austriackiemu prawu cywilnemu. Patronat nad Konferencją objęli: Minister Sprawiedliwości Republiki Austrii prof. Beatrix Karl i Minister Sprawiedliwości RP Krzysztof Kwiatkowski. Z tej okazji współinicjator Konferencji, jeden z najwybitniejszych cywilistów austriackich prof. Rudolf Welser, przygotował wierszowaną laudację kodeksu.

Rudolf Welser jest emerytowanym profesorem Uniwersytetu Wiedeńskiego, w latach 1971–2007 był dyrektorem Instytutu Prawa Cywilnego w tym Uniwersytecie. Jest doktorem honoris causa Uniwersytetów w Stambule (2010) i Aradzie (2012). Przed pięcioma laty zorganizował ośrodek badawczy europejskiego rozwoju prawa i reformy prawa prywatnego, w którego pracach uczestniczą prawnicy z Austrii, Bośni i Hercegowiny, Chorwacji, Czech, Polski, Rumunii, Serbii, Słowacji, Słowenii, Ukrainy i Węgier. W swym dorobku, oprócz kilkuset prac naukowych, w tym dwutomowego podręcznika prawa cywilnego (13 wydań w latach 1970–2007), prof. Rudolf Welser ma też kilka książek „lżejszego kalibru”, należących do dziedziny humoru prawniczego (jedna z nich ukazała się w tłumaczeniu na język chiński). Opracował także w 2000 r. reprint wierszowanej wersji austriackiego kodeksu cywilnego, napisanej przez adwokata Augusta Pleschnera von Eichstett, a opublikowanej pierwotnie w 1896 r. (Das allgemeine bürgerliche Gesetzbuch für das Volk in zierliche Reime gebracht).

Przekład polski laudacji w porozumieniu z Autorem opracowała Barbara Łyszczarz.

0%

Informacja o plikach cookies

W ramach Strony stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze Strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Możecie Państwo dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce internetowej w każdym czasie. Więcej szczegółów w "Polityce Prywatności".