Poprzedni artykuł w numerze
W ostatnich miesiącach często mówiło się o zależnościach między polityką monetarną a fiskalną państwa, które z jednej strony stara się ściągnąć od obywateli jak najwięcej podatków, z drugiej zaś, w czasach kryzysu demograficznego, próbuje zachęcić obywateli do posiadania jak najliczniejszego potomstwa. Przy tej okazji historykowi prawa trudno nie pokusić się o pewne refleksje.
Problem stary jak świat. Co pilniejsi absolwenci wydziałów prawniczych pamiętają może tak zwane ustawy małżeńskie Augusta, które propagandowo miały poprawić upadające obyczaje i nakłonić do posiadania dzieci, w rzeczywistości, co dostrzegali sami Rzymianie, miały uzupełnić środki w kasie państwowej, gdyż majątek, którego nie mogły otrzymać osoby niepozostające w związku małżeńskim i bezdzietni (caduca), przypadał Skarbowi Państwa (aerarium lub fisci).
Aby zmusić Rzymian do zawierania małżeństw i rodzenia potomstwa, August doprowadził do uchwalenia dwóch ustaw. Lex Iulia de maritandis ordinibus nakładała na mężczyzn w wieku od 25 do 60 lat i na kobiety w wieku od 20 do 50 lat obowiązek pozostawania w związku małżeńskim, a lex Papia Poppea – obowiązek posiadania dzieci. W przypadku rozwiązania małżeństwa, czy to przez śmierć jednej ze stron, czy to przez rozwód, należało natychmiast zawrzeć nowy związek; jedynie kobietom, ze względu na możliwość turbatio sanguinis, pozostawiono pewien okres (vacatio), w czasie którego mogły powstrzymać się od powtórnego małżeństwa. Osoby uchylające się od tych nakazów nie mogły otrzymać z testamentu bądź niczego (niepozostający w związku małżeńskim – caelibes), bądź otrzymywały tylko połowę przysporzenia (bezdzietni – orbi). Przysporzenia z testamentu, których pozbawione były te osoby, przechodziły na tych, którzy mieli dzieci i byli wymienieni w testamencie, a jeśli takich osób nie było – na Skarb Państwa. Aby uzyskać pełną capacitas, czyli pełną zdolność w zakresie prawa spadkowego, wystarczyło, aby małżeństwo miało jedno wspólne dziecko.
Jednocześnie cesarz przewidział różne „nagrody” dla osób mogących się poszczycić liczniejszym potomstwem, jak np. przy ubieganiu się o urzędy byli preferowani ci obywatele, którzy mieli więcej dzieci, a na namiestników prowincji byli wybierani tylko ci, którzy mieli potomstwo. W dziedzinie prawa cywilnego był to przede wszystkim przywilej ius trium liberorum. Jak wynika z samej nazwy tego przywileju (prawo trojga dzieci), był to jakby pierwowzór dzisiejszej Karty dużej rodziny przewidującej ulgi i różne korzyści w wielu dziedzinach. Ponadto w zeznaniach podatkowych dla osób posiadających potomstwo przewidziane są odliczenia od należnej kwoty podatku, a limit odliczeń zwiększa się z każdym kolejnym dzieckiem.
Jak wyglądał przywilej ius trium liberorum, można wyczytać z licznych źródeł. Przysługiwał on zarówno kobietom, jak i mężczyznom. Urodzone dziecko, niezależnie od płci, należało „zgłosić” w odpowiednim urzędzie (w Rzymie u praefectus aerarii, na prowincji ad album namiestnika, co można uważać za pierwowzór dzisiejszych Ksiąg stanu cywilnego). Takie zgłoszenie mogło nastąpić nie od razu po urodzeniu, ale po obrzędach sakralnych – lustratio (w 9. dniu dla chłopców i 8. dla dziewczynek), w czasie których nadawano dziecku imię i potwierdzano przynależność do danej rodziny. Matka, aby otrzymać przywilej, mogła przedstawić, prawdopodobnie już od panowania cesarza Klaudiusza, zarówno dzieci zrodzone w małżeństwie, jak i naturalne (pozamałżeńskie), ojciec zaś wyłącznie dzieci pozostające pod jego władzą (patria potestas). I od razu powstał (jak to bywa i dziś) problem, czy mężczyzna mógł powołać się tylko na dzieci zrodzone przez niego, czy też na przysposobione? Czy w przypadku śmierci syna, który pozostawił swe potomstwo pod władzą dziadka, można było wziąć pod uwagę te wnuki, czy też nie? W przypadku kobiet (ich rodzicielstwo w tamtych czasach, zgodnie z zasadą mater semper certa est, nie było dyskusyjne, a problem przysposobienia nie istniał, bo kobieta nie mogła sprawować patria potestas) powstawały inne problemy. Czy urodzenie trojaczków dawało kobiecie możność ubiegania się o ius trium liberorum? A jeśli urodzone dziecko było znacznie zdeformowane (monstrosum, portentosum, debilem), to co wtedy? Odpowiedzi na wyżej postawione pytania padały różne, w zależności od tego, kto wyrażał opinie i jak bardzo zgodne z pojęciem humanitas były jego poglądy.
Osoby, które otrzymały omawiany przywilej, jako mające potomstwo, nie podlegały obowiązkowi pozostawania w związku małżeńskim wprowadzonym przez Lex Iulia de maritandis ordinibus oraz mogły (o ile były wymienione w testamencie razem z caelibes lub orbi) otrzymać zapisane dla caelibes i orbi majątki. Kobiety były wyzwalane z ciążącej nad nimi opieki męskich krewnych (tutela), czyli w efekcie otrzymywały pełną zdolność do czynności prawnych oraz polepszało się ich pierwszeństwo w dziedziczeniu beztestamentowym po dzieciach.
Omawiane ustawodawstwo Augusta przyniosło, zwłaszcza na początku, oczekiwane efekty. Spis przeprowadzony w 28 r. przed Chr. ustalił liczbę obywateli rzymskich na 4.066.000, natomiast spis z roku 14 po Chr. aż na 4.937.000 – czyli w ciągu 40 lat populacja obywateli rzymskich wzrosła o około 1/4. Wątpliwe jest, czy obecne ustawodawstwo, pomimo 500 plus czy becikowego, osiągnie podobne rezultaty. Warto też zauważyć, że różnica między rzymskimi a współczesnymi środkami zaradczymi polega na tym, że obecne środki stosowane jako „zachęta” do posiadania potomstwa pochodzą z budżetu, czyli go pomniejszają, w Rzymie zaś regulacje Augusta powodowały przede wszystkim dopływ nowych środków do budżetu z przypadających państwu caduca.