Zainstaluj aplikację Palestra na swoim urządzeniu

Palestra 7-8/2017

Philippe Sands, East West Street. On the Origins of Genocide and Crimes Against Humanity

Udostępnij

London 2016, ss. 464

Wpływ jednostek na rozwój prawa jednostek (kilka refleksji po lekturze książki)

Na wstępie należy zaznaczyć, że nie jest to ani artykuł naukowy, ani recenzja w przyjmowanej zazwyczaj postaci. Stanowi wypadkową dwóch wskazanych form pisarskich. Zawiera rozważania o stricte naukowym charakterze (kwestia podmiotowości, retrospektywność prawa), biograficzne (H. Lauterpacht – R. Lemkin), a w końcowej części jest próbą komentarza do tytułowego „wpływu jednostek na rozwój prawa jednostek”. Philippe Sands za swoją książkę otrzymał już liczne nagrody, wyróżnienia i znakomite recenzje. Polski czytelnik nie zna jej jeszcze szerzej, dlatego poniżej przedstawiono ustalenia Sandsa, opatrując je własnymi refleksjami.

Jednostka w świecie państw

Tradycyjnie już podkreśla się, że prawo międzynarodowe rozwija się przede wszystkim na skutek aktywności państwA. Boyle, Ch. Chinkin, The Making of International Law, Oxford 2007, s. 2. . Czy oznacza to jednak, że państwa są zarazem jedynymi podmiotami tego prawa? Dziś już nie. Współcześnie nietrudno bowiem natrafić na twierdzenia, dobrze udokumentowane ciągle rozwijającą się praktyką międzynarodową, że krąg podmiotów prawa międzynarodowego ulega poszerzeniu między innymi o organizacje międzynarodoweJ. Menkes, A. Wasilkowski, Organizacje międzynarodowe. Wprowadzenie do systemu, Warszawa 2004, s. 136–159., osoby prawne prawa wewnętrznegoK. Karski, Osoba prawna prawa wewnętrznego jako podmiot prawa międzynarodowego, Warszawa 2009, s. 17–57. czy osoby fizyczneA. Peters, Beyond Human Rights. The Legal Status of the Individual in International Law, Cambridge 2016, s. 35–59. . Zrozumienie rewolucyjności tych poglądów, jak i szerzej rozumianego postępu internacjonalizacji niemożliwe jest jednak bez spojrzenia w przeszłość. Dla przykładu, jeszcze w 1948 roku dwaj znamienici polscy badacze prawa międzynarodowego, Julian Makowski oraz Ludwik Ehrlich, wykazywali w swoich podręcznikach, że wyłącznymi (pełnymi – według terminologii Makowskiego) podmiotami prawa międzynarodowego są tylko państwaPor. J. Makowski, Podręcznik prawa międzynarodowego, Warszawa 1948 (wydanie pierwsze w 1918 r.), s. 59–61; L. Ehrlich, Prawo Narodów, Kraków 1948, s. 93–97 (wydanie pierwsze w 1927 r.). Gwoli sprawiedliwości należy nadmienić, że zarówno J. Makowski, jak i L. Ehrlich wspominają także o Stolicy Apostolskiej jako podmiocie prawa narodów (u Makowskiego nie zostało to jednak wyrażone explicite). Ehrlich swoje poglądy częściowo zmodyfikował w kolejnej edycji podręcznika, tj. w wydanym w 1958 r. podręczniku pt. Prawo międzynarodowe, dokonując rozróżnienia między podmiotowością a osobowością prawa międzynarodowego.. Poglądy te były wówczas całkowicie zasadne. Od tamtego momentu system prawa międzynarodowego uległ jednakże znacznym zmianom jakościowym.

O teoretycznej i praktycznej doniosłości tych zmian świadczyć może także sama definicja podmiotowości, którą rozumieć możemy jako ogół praw i obowiązków podmiotów w określonym środowisku normatywnym. Posiadanie przez jednostkę międzynarodowoprawnej podmiotowości (wtórnej)Wtórna, ponieważ „jednostka nie może nigdy brać udziału w tworzeniu norm prawa międzynarodowego”. W. Góralczyk, S. Sawicki, Prawo międzynarodowe publiczne w zarysie, Warszawa 2015, s. 139. oznacza ex definitione, że prawo międzynarodowe wyposaża ją w katalog praw i obowiązków (zdolność prawną), które można interpretować również w kategoriach uprawnień (np. prawo skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka) i zakazów (np. zakaz dopuszczania się zbrodni wojennych). Dopuszczenie się czynu wypełniającego znamiona zbrodni międzynarodowej stanowi wobec tego naruszenie określonego zakazu, a tym samym powinno prowadzić do odpowiedzialności karnej jednostki na podstawie tego prawaJest to oczywiście model wysoce uproszczony, ukazujący wyłącznie podstawowy sylogizm i niebiorący pod uwagę zastrzeżeń natury procesowej (np. takich, jak obowiązująca w Statucie Międzynarodowego Trybunału Karnego zasada komplementarności)..

Jednostka w książce Philippe’a Sandsa

Książka Philippe’a Sandsa, profesora Uniwersytetu Londyńskiego i jednego z najbardziej znanych internacjonalistów na świecie, traktuje właśnie o historii tego „penalnego ramienia” prawa międzynarodowego, czyniąc to jednakże niekonwencjonalnie. Warto już na wstępie podkreślić, że nie jest to klasyczna książka naukowa, choć autor porusza przecież kwestie o fundamentalnym znaczeniu dla międzynarodowego prawa karnego i czyni to w sposób bardzo kompetentny, co w mojej opinii znajdzie również swoje odzwierciedlenie w pozytywnym odbiorze tej pozycji ze strony nauki prawa międzynarodowego. Obranie takiej formy pisarskiej wynikało z co najmniej dwóch przyczyn. Po pierwsze, jest to książka skierowana do każdego czytelnika zainteresowanego historią lub prawem, lecz niekoniecznie specjalizującego się w którejkolwiek z tych dziedzin. Po drugie, opowieść Sandsa ma również wymiar autobiograficzny, ponieważ dotyka dziejów jego własnej rodziny, wskazując zarazem ciekawe relacje zachodzące pomiędzy wybraną przez autora ścieżką kariery a losami dwóch wielkich prawników XX wieku – Herscha Lauterpachta i Rafała Lemkina. Przewodnią ideą książki nie było zatem napisanie kolejnej rozprawy na temat korzeni międzynarodowego prawa karnego czy procesu norymberskiego. Tych bowiem nie brakujeSzczególnie godna polecenia jest w tym względzie wydana niedawno reedycja książki M. Lewisa, The Birth of The New Justice. The Internationalization of Crime and Punishment 1919–1950, Oxford 2016. .

Złożoną strukturę tematyczną oddaje także przyjęta forma opowieści i podziału książki na jednostki redakcyjne. Składa się ona z dziesięciu części spiętych klamrą kompozycyjną w postaci prologu i epilogu. Każda z części dzieli się na krótkie rozdziały, których w sumie jest aż 158! Pozwala to czytelnikowi dozować lekturę, co może okazać się konieczne, biorąc pod uwagę jej obszerność (ponad 400 stron). Dla polskich czytelników, a zwłaszcza tych będących prawnikami, najciekawsze wydają się być te fragmenty książki, które dotyczą osób, miejsc i historii ściśle związanych z naszym krajem. Trzeba tu podkreślić, że znaczna część książki to erudycyjna prezentacja historii rodziny Philippe’a Sandsa, która stanowi swoisty motyw przewodni rozważań. Przeplata się ona z narracją biograficzną o Rafale Lemkinie, Herschu Lauterpachcie, wreszcie panującym na Wawelu nad Generalną Gubernią Hansie Franku – odpowiedzialnym za śmierć milionów ludzi. Sands ukazuje historię pierwszej połowy XX wieku poprzez selekcję indywidualnych historii i obrazów, tworząc swego rodzaju biograficzny (m.in. Lemkin, Lauterpacht, Hans Frank, Leon Buchholz), geograficzny (m.in. Lwów, Żółkiew, Wiedeń, Paryż, Norymberga) i prawny (zbrodnia ludobójstwa i zbrodnie przeciwko ludzkości) krajobraz tego okresu.

Jednostka we Lwowie

Prawo międzynarodowe rozwija się przede wszystkim w formie przyjmowanych przez państwa międzynarodowych traktatów i kształtującego się na podstawie ich aktywności zwyczaju. Za każdą taką normatywnie istotną aktywnością tego hybrydowego tworu, jakim jest państwo, stoją zastępy działających w jego imieniu i na jego rzecz dyplomatów i prawników. Jednym ze sposobów mówienia o źródłach prawa może być zatem zwrócenie uwagi na elementy materialne, czyli innymi słowy – motywacje kierujące tymi, którzy takie działania inicjują, a następnie finalizują w określonej postaci. Cały mechanizm międzynarodowej legislacji wielokrotnie sprowadza się bowiem do pomysłów, które ukuto w zaciszu domowego gabinetu i które później, na skutek znalezienia poparcia w kręgach rządowych, zyskują szanse na wprowadzenie w wiążącej formie na arenę międzynarodową. Nie inaczej było w przypadku Herscha Lauterpachta oraz Rafała Lemkina i stworzonych przez nich dwóch konstrukcji zbrodni międzynarodowych, kolejno zbrodni przeciwko ludzkości oraz zbrodni ludobójstwa.

Zarówno Hersch Lauterpacht (1897–1960), jak i Rafał Lemkin (1900–1959) byli prawnikami żydowskiego pochodzenia, związanymi z Polską okresu międzywojennego. Obaj studiowali na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie w mniej więcej tym samym czasieLemkin przybył do Lwowa dwa lata po wyjeździe Lauterpachta (s. 145). , słuchali więc wykładów tych samych nauczycieli (m.in. Oswalda Balzera, Juliusza Makarewicza, Ernesta Tilla, Maurycego Allerhanda, Romana Longchamps de Bérier, Stanisława Starzyńskiego), a także uczestniczyli w życiu kulturalnym i towarzyskim wieloetnicznego w tamtych czasach Lwowa, o którym tak pięknie pisał przywoływany przez Sandsa Józef Wittlin w tomiku Mój Lwów.J. Wittlin, Mój Lwów, Warszawa 1946. W 2017 r. ukazało się tłumaczenie książki Wittlina na język angielski (My Lwów) uzupełnione relacją ze Lwowa Philippe’a Sandsa pt. My Lviv – zob. J. Wittlin, P. Sands, City of Lions, London 2017. Obaj byli poliglotami – Lauterpacht w wieku 21 lat miał mówić biegle w czterech językach, a w stosunku do kolejnych czterech deklarował bierną znajomość (s. 72)Numery stron podane w nawiasach stanowią bezpośrednie nawiązanie do odpowiedniego fragmentu recenzowanej tutaj książki P. Sandsa. Odniesienie do innych książek i artykułów jest dokonywane w przypisach., podczas gdy Lemkin w dorosłym życiu mówił ponoć w dziesięciu (s. 143)Liczbę podaję za: W. Korey, An Epitaph for Raphael Lemkin, New York 2001, s. 7.. Czy istnieją zatem jakieś podstawy ku temu, by późniejsze wybory życiowe Lemkina i Lauterpachta i „ich wpływ na rozwój międzynarodowego prawa karnego wiązać z tym właśnie miastem, jego atmosferą i zdobytym tam wykształceniem?”, zastanawia się Sands (prolog, xxviii–xxix). Na tak postawione pytanie nie sposób udzielić niebudzącej jakichkolwiek wątpliwości odpowiedzi. Philippe Sands przywołuje w tym względzie opinię brytyjskiego prawnika Arnolda McNaira. Wierzył on, że wydarzenia, których świadkiem i ofiarą był Lauterpacht we Lwowie i w Wiedniu od 1914 do 1922 r., doprowadziły go do przekonania o „życiowej konieczności” ochrony praw człowieka (s. 83)Chodziło głównie o dyskryminację mniejszości narodowych i etnicznych, i to nie tylko bezpośrednio (np. getta ławkowe, pogromy Żydów we Lwowie w 1918 r.), lecz również pośrednio (np. dyskryminacyjne ocenianie w uniwersytecie w Wiedniu związane z posiadaniem przez Lauterpachta wschodniego akcentu – Ostjuden), jak i o inne wydarzenia polityczne mające miejsce w tym czasie (np. I wojna światowa).. Innymi słowy, chodziło mu o wyposażenie jednostki w międzynarodowe prawa przysługujące jej z racji posiadania przyrodzonej godności. Przyszłe pomysły Lauterpachta odnośnie do rozwoju ochrony praw jednostek nie były jednakże wyłącznie pokłosiem negatywnych doświadczeń związanych z dyskryminacją na terytorium byłej Monarchii Austro-Węgierskiej. W Wiedniu Lauterpacht trafił bowiem pod opiekę Hansa Kelsena, już wówczas uznanego filozofa prawa, który karierę naukową łączył od 1920 r. z dożywotnim członkostwem w Trybunale Konstytucyjnym. Sands zauważa: „W Austrii jednostka była umiejscowiona w samym sercu systemu prawa” (s. 76). Oznaczało to, że mogła ona korzystać z praw jednostek, a w razie potrzeby także powołać się na istniejące mechanizmy sądowe w celu ich egzekucji. Pomimo przykrych doświadczeń ze Lwowa Lauterpacht prawdopodobnie starał się wrócić na Uniwersytet Jana Kazimierza. Przegrał jednak z innym kandydatem (s. 80), którym był o wiele bardziej doświadczony i posiadający znaczny już wówczas dorobek naukowy Ludwik Ehrlich – podobnie jak on pochodzenia polsko-żydowskiego – którego wybrał ustępujący z katedry prof. Stanisław StarzyńskiA. Redzik, Stanisław Starzyński (1853–1935) a rozwój polskiej nauki prawa konstytucyjnego, Warszawa–Kraków 2012, s. 46–48.. W obliczu braku perspektyw na rozwój zawodowy w Polsce i w Austrii Lauterpacht zdecydował się na opuszczenie kontynentalnej Europy i wraz z poślubioną w 1923 r. Rachel Steinberg wyjechał na podstawie polskiego paszportu do Wielkiej Brytanii – jak miało się po latach okazać – jego nowej ojczyznyE. Lauterpacht, The Life of Hersch Lauterpacht, Cambridge 2010, s. 38.. Na Wyspach kontynuował studia w Londynie pod opieką wspomnianego już Arnolda McNaira. W latach 30. objął z kolei katedrę prawa międzynarodowego na Uniwersytecie w Cambridge, z którym był związany do końca swojego życiaNazwisko Lauterpachta nie zostało jednak zapomniane w Cambridge. Od 1985 r., za sprawą Sir Elihu Lauterpachta, na Uniwersytecie w Cambridge funkcjonuje The Lauterpacht Centre for International Law, jeden z najbardziej prestiżowych ośrodków badawczych w dziedzinie prawa międzynarodowego na świecie. Wypada odnotować, że co roku Ambasada RP w Londynie przyznaje dwa stypendia im. Bohdana Winiarskiego na prowadzenie badań z zakresu prawa międzynarodowego w tymże Centrum. Lauterpacht i Winiarski w tym samym czasie byli sędziami w Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości. Lauterpacht nie był już obywatelem polskim (w 1931 r. nabył obywatelstwo brytyjskie i został sędzią MTS ze Zjednoczonego Królestwa). Por. K. Skubiszewski, Sir Hersch Lauterpacht and Poland’s Judges at the International Court: Judge Bohdan Winiarski, „International Community Law Review”, t. 13, 2011..

Rafał Lemkin przybył na Uniwersytet Jana Kazimierza w 1921 r. z Krakowa, gdzie rozpoczął studia prawnicze pod koniec 1919 r. Naukę we Lwowie kontynuował do roku 1926, kiedy to zdał egzaminy doktorskie (rygoroza). Przez co najmniej pięć lat uczestniczył w seminarium najwybitniejszego polskiego karnisty swoich czasów prof. Juliusza MakarewiczaZob. szerzej A. Redzik, I. Zeman, Masters of Rafał Lemkin: Lwów school of law, (w:) Civilians in contemporary armed conflicts: Rafał Lemkin’s heritage, red. nauk. A. Bieńczyk-Missala, Warszawa 2017, s. 235–240., na którym przygotowywał pierwsze prace naukowe. Analizowanie otaczającej go rzeczywistości w języku prawa karnego ujawniają wspomnienia Lemkina sięgające czasów, gdy nie był on jeszcze studentemR. Lemkin, Totally Unofficial: The Autobiography of Raphael Lemkin, Yale 2013.. Ponoć już w wieku osiemnastu lat Lemkin miał myśleć o problemie zagłady całych grup ludzi, czego najbardziej przejmującym przykładem w czasach jego młodości była oczywiście rzeź Ormian w latach 1915–1918 (s. 143), współcześnie określana powszechnie mianem ludobójstwa, mimo protestów TurcjiPor. jednak kontrowersyjną sprawę Perincek v. Switzerland (Application no. 27510/08).. Interesującym wątkiem przywoływanym w książce przez Sandsa, opisywanym także przez samego Lemkina, był odbywający się w czerwcu 1921 r. proces w sprawie zabójstwa ministra rządu Imperium Osmańskiego Mehmeta Talaata Paszy przez młodego Ormianina Soghomona Tehliriana (s. 148–149). W trakcie rozprawy oskarżony zeznał, że zabił Talaata Paszę, aby pomścić swoją rodzinę, która zginęła kilka lat wcześniej na skutek działań podejmowanych przez ówczesne władze Imperium. Ostatecznie, co dla wielu okazało się być szokujące, ława przysięgłych berlińskiego sądu uniewinniła Tehliriana. W swoich wspomnieniach Lemkin przywołuje dyskusję, którą miał toczyć na temat tej sprawy z jednym z lwowskich profesorów, prezentując diametralnie odmienne poglądy od swojego rozmówcy. Przyszły twórca koncepcji „zbrodni ludobójstwa” uważał, że zabijając Paszę, Tehlirian postąpił w jedyny właściwy sposób. Czy można bowiem w ogóle uzasadnić pozostawanie na wolności i spokojne życie architekta rzezi setek tysięcy Ormian? Czy zabójstwo Paszy przez Tehliriana nie prowadziło wyłącznie do zaspokojenia poczucia sprawiedliwości? Lemkin nie zgadzał się ze swoimi rozmówcami (być może był nim Ludwik Ehrlich bądź Juliusz Makarewicz? a może obaj?)Zob. A. Redzik, I. Zeman, Masters of Rafał Lemkin, s. 235. co do tego, że koncepcja suwerenności w żadnym razie nie pozwala jednemu państwu na jakąkolwiek ingerencję w wewnętrzne sprawy innego państwa. Innymi słowy – negował on przekonanie, że w wyłącznej gestii każdego państwa pozostaje określone, lepsze bądź gorsze, traktowanie własnych obywateli. Zgodnie z tym klasycznym i niemoralnym według Lemkina rozumowaniem zabicie nawet ponad miliona Ormian nie wykraczało poza sferę wyłącznych kompetencji wewnętrznych państwa, a zatem pozostawało prawnie nieistotne z perspektywy prawa międzynarodowego. W tego typu sporach, zwłaszcza że dotyczą one przecież fundamentalnych wartości dla każdego człowieka, należy starannie rozróżniać sferę de lege lata i de lege ferenda. Z tego też względu warta podzielenia jest analiza Sandsa, zgodnie z którą przywoływane przez bliżej nieznanego rozmówcę Lemkina argumenty nawiązujące do koncepcji suwerenności zupełnej trafnie oddawały stan rozwoju prawa międzynarodowego w okresie I wojny światowej (s. 148).

W obliczu opisanych historii można pokusić się o tezę, że przyjmowaną postawą już wówczas promował Lemkin wizję świata opartego na wartościach, których złamanie musi wiązać się z pociągnięciem do odpowiedzialności, nawet gdyby miało to nastąpić kosztem naruszenia suwerenności innego państwa. Z kolei obowiązek takiego działania miałby spoczywać na wszystkich innych państwach tworzących społeczność międzynarodową. Podobne argumenty można było usłyszeć blisko sto lat później, gdy w Organizacji Narodów Zjednoczonych i na innych międzynarodowych forach toczono dyskusje o tzw. humanitarnej interwencji w przypadku ludobójczego konfliktu w DarfurzePor. D. Moszkowicz, M. Walzer, Military Intervention and the Humanitarian Crisis in Darfur, (w:) J. Zajadło, S. Sykuna, T. Widłak (red.), Humanitarian Interventions. Reflections of the Special Workshop at the 23rd IVR World Congress. Kraków 2007, Gdańsk 2010, s. 55–75..

Po studiach Lemkin oddał się praktyce prawniczej, najpierw w położonych niedaleko od Lwowa Brzeżanach, a następnie w stolicy – Warszawie. Pracował między innymi jako asystent sędziego i prokurator. Nie zaniechał też działalności naukowej. Badał między innymi prawo sowieckie i włoskie – wiele publikując. Wykładał w Wolnej Wszechnicy Polskiej w Warszawie. Bardzo ważną sferą aktywności Lemkina była działalność międzynarodowa, przejawiająca się w czynnym uczestnictwie w międzynarodowych konferencjach i zjazdach karnistów. Wiosną 1933 roku, gdy w Berlinie już od kilku miesięcy władzę sprawował Adolf Hitler, Lemkin miał na V Międzynarodowej Konferencji Unifikacji Prawa Karnego w Madrycie zaprezentować referat, w którym przeprowadzał analizę pięciu nowych przestępstw, w tym między innymi aktów barbarzyństwa i wandalizmu (s. 157). W Madrycie nie był, ale broszurę z referatem przekazano uczestnikomLemkin nie brał osobistego udziału w Kongresie. W broszurze Lemkin pisał, że „istnieją przestępstwa prawa narodów, uznane za karalne, co uzasadnione jest postulatami humanitarnymi (…). Chodzi przede wszystkim o obronę wolności i godności jednostki oraz przeszkodzenie temu, aby jednostka ludzka traktowana była jak towar”. Podaję za: R. Szawłowski, Rafał Lemkin. Warszawski adwokat (1934–1939), twórca pojęcia „genocyd” i główny architekt Konwencji z 9 grudnia 1948 r. („Konwencja Lemkina”). W 55-lecie śmierci, „Palestra” 2014, nr 9, s. 299–300.. W następnych latach przedstawiał kolejne propozycje regulacji z zakresu międzynarodowego prawa karnego, tworzył kolejne konstrukcje przestępstw i zbrodni międzynarodowych, które miały zapobiec dyskryminacji mniejszości i naruszaniu innych niedostatecznie chronionych dóbr prawnych, a następnie ubieganiu się o poparcie decydentów politycznych w zakresie wprowadzania tych pomysłów w życie. Po wybuchu wojny Lemkin wyjechał z Polski i po długiej podróży (m.in. przez Szwecję, Związek Radziecki, Japonię i Kanadę) dotarł do Stanów ZjednoczonychIbidem..

Jednostka w Norymberdze

Zapewne zdecydowanej większości ludzi na świecie Norymberga kojarzy się nie z tysiącletnimi zabytkami, takimi chociażby jak Nürnberger Kaiserburg, lecz z trwającym niecały rok procesem nazistowskich zbrodniarzy wojennychTen jeden proces przyćmił zresztą pozostałe dwanaście, które toczyły się w Norymberdze aż do 1949 r. Por. K. J. Heller, The Nuremberg Military Tribunals and the Origins of International Criminal Law, Oxford 2011, s. 85–105.. I trudno się temu dziwić. Procesy norymberskie pozostają bowiem symbolem przełomu na historycznej mapie rozwoju międzynarodowego prawa karnego. Tym przełomem było z jednej strony odejście od pozaprawnego i znacznie łatwiejszego do realizacji bezpośredniego rozliczania zbrodniarzy za popełnione przez nich czyny, do czego miał podobno namawiać sam Winston ChurchillIan Cobain, Britain favoured execution over Nuremberg trials for Nazi leaders, 26 października 2012 r. [https:// www.theguardian.com/world/2012/oct/26/britain-execution-nuremberg-nazi-leaders: (dostęp 5.01.2017 r.)]., na rzecz zorganizowania długiego i kosztownego procesu w celu wprowadzenia zalążka rządów prawa również na poziom ponadnarodowy. Z drugiej strony, oprócz aspektu instytucjonalnego, należy także odnieść się do postępu w obrębie prawa materialnego, stanowiącego przecież niezbędną tkankę jakiejkolwiek działalności procesowej. Ten drugi element jest zresztą o wiele bardziej kontrowersyjny. Trybunały można bowiem tworzyć, procedury postępowania przed sądami rozpisywać i zmieniać, ale bez materialnych norm prawnych określających wzorzec wymaganego postępowania żadne postępowanie sądowe nie może zostać zwieńczone powodzeniem.

Prawo ze swej natury cechuje się prospektywnością. Oznacza to – przyjmując tym razem definicję negatywną – że nie może działać wstecz (normatywnie, nie faktualnie), co egzemplifikuje znana każdemu prawnikowi paremia lex retro non agit.S. Wróblewski, Zarys wykładu prawa rzymskiego, Kraków 1916, s. 221–222. W dziedzinie prawa penalnego zakaz retrospektywności jest dodatkowo podbudowany fundamentalną, zwłaszcza w kręgu prawa kontynentalnego, zasadą nullum crimen sine lege.K. S. Gallant, The Principle of Legality in International and Comparative Criminal Law, New York 2009, s. 47–51. Stanowi ona swoiste ostrzeżenie dla sędziego: zabronione jest ci karanie kogoś za czyn, który w momencie jego popełnienia nie miał charakteru przestępnego. Jest to podejście logiczne i właściwe, buduje bowiem przekonanie o pewności prawa i uzupełnia koncepcyjne podstawy przyjmowanej przez prawników fikcji prawnej dotyczącej znajomości prawa przez każdego jego adresata. Czemu więc powyższe reguły są zarazem tak problematyczne, gdy mowa o nich w kontekście procesów norymberskich?

Norymberski przełom w międzynarodowym prawie karnym miał potrójny charakter. Ad hoc powołany został międzynarodowy organ sądowy, na czystej kartce papieru rozpisano zasady postępowania sądowego i w ten sam sposób określono katalog zbrodni, za które odpowiadać mieli oskarżeni nazistowscy przywódcy. Uczyniły to przy tym wyłącznie cztery zwycięskie państwa, trudno więc podtrzymać pogląd, że była to legislacja dokonana przez całą, wciąż w tym przeddekolonizacyjnym okresie mało liczną, społeczność międzynarodową. O ile jednak nowatorstwo w dwóch pierwszych wymiarach nie budzi zasadniczych zastrzeżeń, o tyle stworzony w ten sposób katalog zbrodni i kar pozostaje po czasy współczesne przedmiotem licznych debat i polemikPor. ibidem. .

Zgodnie z art. VI Karty Międzynarodowego Trybunału Wojskowego z 8 sierpnia 1945 r. jurysdykcją trybunału objęte zostały trzy kategorie zbrodni: zbrodnie przeciwko pokojowi, zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkościPorozumienie międzynarodowe w przedmiocie ścigania i karania głównych przestępców wojennych Osi Europejskiej, Karta Międzynarodowego Trybunału Wojskowego, Londyn, 8 sierpnia 1945 r. (Dz.U. z 1947 r. nr 63, poz. 367).. Twórcą normatywnej struktury tej ostatniej kategorii, a zarazem pomysłodawcą wprowadzenia jej do Karty był Hersch LauterpachtNależy jednak nadmienić, że korzeni zbrodni przeciwko ludzkości poszukuje się już w preambule I konwencji haskiej z 1899 r. Po raz pierwszy w praktyce użyły tej koncepcji (zbrodni przeciwko cywilizacji i ludzkości) Francja, Rosja i Wielka Brytania we wspólnej deklaracji wydanej w celu potępienia zbrodni popełnionych na Ormianach w 1915 r. Por. M. Cherif-Bassiouni, Crimes Against Humanity. Historical Evolution and Contemporary Application, New York 2011, s. 86–96.. Zanim jednak skierowana została do niego propozycja czynnego udziału w procesie norymberskim i, co więcej, wpływu na kształt leżących u jego podstaw aktów prawnych, Lauterpacht oddawał się benedyktyńskiej pracy naukowej, starając się doprowadzić do konceptualizacji idei umiejscowienia jednostki w samym środku systemu prawa. Sands zauważa, że nie było to zadaniem łatwym i pochłonęło więcej czasu, niż Lauterpacht pierwotnie zakładał (s. 106). W 1944 roku profesor z Cambridge opublikował bardzo ważny artykuł pt. The Law of Nature and the Punishment of War Crimes, w którym wykazywał potrzebę karania zbrodniarzy wojennych za popełnione przez nich zbrodnie naruszające normy prawa międzynarodowego. Postulował w ten sposób przyjęcie aktywnej postawy normotwórczej. Realistycznie przyjmował zarazem, że: „w obecnym stanie prawa międzynarodowego, prawdopodobnie jest to nieuniknione, że prawo karania zbrodniarzy wojennych powinno być jednostronnie objęte przez zwycięzcę [wojny – przyp. aut.]”H. Lauterpacht, The Law of Nature and the Punishment of War Crimes, (w:) „British Yearbook of International Law” 1944, s. 59.. Z kolei w rok później Lauterpacht wydał prawdziwie rewolucyjną jak na tamte czasy monografię pt. An International Bill of the Rights of Man. Celem jej było stworzenie prawnych podwalin pod, zgodnie ze słowami Churchilla, „intronizację praw jednostki” (s. 108), a zarazem ograniczenie omnipotencji państw, której przeciwstawiał się Lemkin. Stworzenie projektowanego katalogu praw człowieka nie przeszkadzało Lauterpachtowi w równoczesnym popieraniu idei zorganizowania procesów schwytanych nazistowskich zbrodniarzy wojennych (s. 109). Zapoznany w trakcie pobytu w Ameryce sędzia Robert Jackson, przyszły główny oskarżyciel z ramienia Stanów Zjednoczonych w procesie, zwrócił się do Lauterpachta z propozycją współpracy. Krok po kroku zaczęto wówczas tworzyć zalążki prawdziwie międzynarodowego prawa karnego, przynajmniej teoretycznie oderwanego od zwyczajów i rozwiązań wyłącznie jednego państwa. Wśród zwycięskich mocarstw brakowało jednakże zgody odnośnie do ostatecznego katalogu zbrodni, które swoją jurysdykcją miał objąć Trybunał. Jackson mógł jednak liczyć na legislacyjną kreatywność uczonego z Cambridge. Sands wykazał, że to właśnie Lauterpacht miał zasugerować, aby w miejsce „agresji” pojawiły się „zbrodnie przeciwko pokojowi”, zamiast o „naruszenia praw wojny” oskarżać o popełnienie „zbrodni wojennych” i, co szczególnie istotne, ażeby na grunt prawa międzynarodowego wprowadzić nowe pojęcie – „zbrodnie przeciwko ludzkości” – które swym semantycznym zakresem obejmie przestępstwa dokonywane na cywilach (s. 111). Zaproponowane nazwy nie wzbudziły jednak natychmiastowego zachwytu między innymi strony sowieckiej. Szczególnie kontrowersyjna okazała się propozycja nowej kategorii zbrodni przeciwko ludzkości. Lauterpacht zdawał sobie zresztą sprawę, że nie znajduje ona oparcia w obowiązującym prawie. W opinii przygotowanej dla brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Lauterpacht miał stwierdzić, że „wyraźnie jest ona innowacją” (s. 113). Dalej jednak w progresywnym tonie przekonywał, że jest to „innowacja oświecona”, potwierdzająca, że prawo międzynarodowe nie ma wyłącznie charakteru „międzypaństwowego”, lecz jest także „prawem ludzkości” (s. 113). Summa summarum pomysły Lauterpachta zostały przyjęte i wkrótce stały się one obowiązującym prawem.

Podobną batalię prawotwórczą, mimo że w początkowym okresie ze znacznie mniejszym powodzeniem, toczył inny wychowanek Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie – Rafał Lemkin. Po przyjeździe do Stanów Zjednoczonych Lemkin nie zwlekał z kontynuacją podjętych już w trakcie swojego pobytu w Szwecji prac kompilatorskich, dalej zbierając, segregując i analizując wszelkie dokumenty, które ukazywały rozmiar popełnionych przez nazistów zbrodniR. Szawłowski, Rafał Lemkin. Warszawski adwokat (1934–1939), twórca pojęcia „genocyd” i główny architekt Konwencji z 9 grudnia 1948 r. („Konwencji Lemkina”). W 55-lecie śmierci. Część II: Roczne interludium szwedzkie 1940–1941 i lata amerykańskie 1941–1948, „Palestra” 2015, nr 5–6, s. 228–235. . Oprócz tego prowadził także „cichą dyplomację”, starając się przy każdej możliwej sposobności przekazać swoim rozmówcom informacje na temat tragicznych zdarzeń, które miały miejsce w Europie. Niewielu zresztą było w stanie od samego początku uwierzyć w opisywane przez Lemkina akty barbarzyństwa. Sands przywołuje w tym względzie rozmowę Lemkina z pułkownikiem amerykańskiego wojska Archibaldem Kingiem, który wysłuchawszy jego opowieści, stwierdził, że „przecież Niemcy przestrzegaliby prawa wojennego” (s. 172). Niespoczywający w wysiłkach polski prawnik został wkrótce zaproszony do współpracy z wysokimi urzędnikami amerykańskiej administracji, a nawet poproszony o pomoc w przygotowaniu przemówienia dla wiceprezydenta USA Henry’ego Wallace’a (s. 176). Widząc jednak, że podjęta przez niego taktyka „cichej dyplomacji” nie przynosi pożądanych skutków, Lemkin zdecydował się ją porzucić i skierować swój czas i uwagę na napisanie książki, która finalnie miała doprowadzić do znacznego poszerzenia grona adresatów jego opowieści na temat wojny w Europie. Na rynku amerykańskim monografia pt. Axis Rule in Occupied Europe pojawiła się w listopadzie 1944 r. W przedmowie Lemkin wyjaśniał, że podejmuje ona problem eksterminacji grup narodowych (Żydów, Polaków, Słowian i Rosjan) przez „Niemców” (a nie „nazistów”), czym wyraźnie podkreślał przyjmowaną przez siebie krytyczną ocenę postawy całego narodu niemieckiego, który godząc się na przestępne działania władz III Rzeszy, stawał się automatycznie współwinnym zbrodni popełnionych przez „nazistów” w trakcie wojnyPor. K. Jaspers, Problem winy, Warszawa 1982.. Kluczowy dla przyszłego rozwoju międzynarodowego prawa karnego okazać miał się jednak przede wszystkim rozdział dziewiąty książki, w którym Lemkin tworzy nowatorski termin dla określenia zbrodni wymierzonych w grupy. Pojęcie Genocide, czyli po polsku ludobójstwo, powstało w wyniku połączenia greckiego słowa genos (rasa, plemię) i łacińskiego cide (zabijanie). Jakie działania ta nowa zbrodnia miałaby obejmować? Lemkin podkreślał, że „ludobójstwo niekoniecznie oznacza natychmiastowe zniszczenie narodu, z wyjątkiem sytuacji, w której dokonywane jest przez masowe morderstwa wszystkich członków grupy (…). Ludobójstwo jest wymierzone przeciwko grupie narodowej jako całości, a działanie w jego ramach skierowane przeciwko jednostkom nie jako poszczególnym osobom, ale jako członkom grupy narodowej”R. Lemkin, Rządy państw Osi w okupowanej Europie, Warszawa 2013, s. 110.. Korzystając z posiadanej wiedzy o różnych przypadkach eksterminacji, a także na podstawie własnych życiowych doświadczeń, Lemkin stworzył nowe, chronione prawem karnym dobro prawne: grupę ludzi. Doprowadził w ten sposób do wzbogacenia funkcji ochronnej prawa karnego o nowy przedmiot ochrony – życie wielu jednostek połączonych ze sobą określonymi, kulturowymi i pozakulturowymi więzami.

Stworzenie koncepcji nowej zbrodni, ukucie nowatorskiej definicji oraz wydanie książki nie oznaczało automatycznego sukcesu w zakresie nadania tym rozwiązaniom mocy prawnej. Z tego też względu, wyposażony w egzemplarz swojej książki, Lemkin starał się przekonać do swych racji nie tylko Amerykanów, lecz również przedstawicieli innych państw. Lemkin stanowił w tym sensie całkowite przeciwieństwo Lauterpachta. Przyjmował on postawę agitatora, walcząc o uwagę ważnych postaci ówczesnej sceny politycznej i prawnej. Lauterpacht był natomiast osobą pasywną, która, czekając na zaproszenie do współpracy, w zaciszu swojego gabinetu opracowywała kolejne, mogące być później wykorzystane w praktyce, koncepcje międzynarodowej legislacji. Ostatecznie, jak miało się wkrótce okazać, Lemkin przegrał ten nieformalny pojedynek z Lauterpachtem w momencie, gdy Robert Jackson zwrócił się o pomoc przy tworzeniu katalogu zbrodni objętych jurysdykcją Trybunału do Lauterpachta. Prawdopodobnie Jackson nie docenił jednak uporu Lemkina. Ostatecznie termin „zbrodnia ludobójstwa” pojawił się w akcie oskarżenia, choć nie w postaci osobnego zarzutu, lecz pod szerszą kategorią „zbrodni wojennych” (s. 188).

„Spór jednostek”

Ratio proponowanych przez Lemkina rozwiązań było od samego początku wyraźnie przez niego artykułowane, o czym świadczyć mogą liczne publikacje jeszcze z okresu międzywojennego. Lauterpacht nie uznawał jednak Lemkina za naukowca, lecz raczej za uważnego kompilatora nieposiadających znacznej wartości teoretycznej czy normatywnej dokumentów, które ewentualnie będą mogły zostać wykorzystane w przyszłych postępowaniach sądowych jako dowody w sprawie (s. 361). Sands wspomina także, że profesor z Cambridge nie był zbyt przyjaźnie nastawiony wobec Lemkina jako osoby (s. 361). Nie oznacza to jednak, iż „względy ludzkie” nie pozwoliły mu na docenienie wysiłku, który Lemkin włożył w zebranie i usystematyzowanie istotnych źródeł, a następnie napisanie na tej podstawie książki. W opublikowanej w 1945 r. recenzji książki Lemkina Lauterpacht zauważył: „Przegląd [ustawodawstwa niemieckiego i włoskiego – przyp. aut.] nie jest zaledwie bogaty w informacje. Zawiera interesujące i logiczne obserwacje odnoszące się, dla przykładu, do odpowiedzialności policji specjalnej za zbrodnie wojenne i ograniczenia w powoływaniu się na rozkazy przełożonych”H. Lauterpacht, Axis Rule in Occupied Europe. By Raphael Lemkin (review), „Cambridge Law Journal”, t. 128, 1945– 1947, s. 140.. Dalej dodaje także, że książka „będzie (…) nieoceniona dla tych wszystkich zainteresowanych usuwaniem niemieckiej legislacji w Europie”Ibidem.. W końcu stwierdza, że praca posiada wartość jako „naukowe źródło historyczne”. Całość przywoływanej recenzji prowadzi do wniosku, że – mimo pewnych uwag krytycznych – Lauterpacht pozytywnie ocenił wydaną rok wcześniej książkę Lemkina. Niemniej o koncepcji ludobójstwa, stanowiącej przecież rdzeń pracy Lemkina, Lauterpacht w sprawozdawczym tonie ledwie wspomniał, nie dokonując jednakże jej szerszej analizy, co może sugerować, iż nie uznał jej za wartą uwagi„(…) what he calls ‘genocide ‘ – a new term for the physical destruction of nations and ethnic groups” – ibidem.. Potwierdzeniem tego mogą być także słowa z jednego z listów czeskiego i amerykańskiego prawnika oraz propagatora praw człowieka Egona Schwelba, z którym zarówno Lemkin, jak i Lauterpacht pozostawali w tym czasie w kontakcie. Schwelb stwierdził w nim, że Lauterpacht nie był zwolennikiem terminu „zbrodnia ludobójstwa”, ponieważ wierzył, iż „położenie zbytniego nacisku na to, że zbrodnią jest zabicie wszystkich ludzi, może osłabić przekonanie, że zbrodnią jest już zabicie jednego człowieka” (s. 361). Lauterpacht był przeciwny tworzeniu „tożsamości grupowej” w prawie (s. 291). Sands twierdzi, że wpływ na to zachowawcze podejście Lauterpachta miały jego własne doświadczenia z czasów, gdy jako student we Lwowie był świadkiem, jak niewiele trzeba, aby jedna grupa narodowa czy etniczna wystąpiła przeciwko drugiej. Symbolem złego prawa, które zamiast poprawą skutkowało pogorszeniem sytuacji społecznej, był w opinii Lauterpachta tzw. mały traktat wersalski, narzucony Polsce przez Ligę Narodów w 1919 r.Traktat między Głównemi Mocarstwami sprzymierzonemi i stowarzyszonemi a Polską, podpisany w Wersalu dnia 28 czerwca 1919 r. (Dz.U. z 1920 r. nr 110, poz. 728). (s. 291). Profesor z Cambridge wierzył z tego względu, że jedyną szansą na likwidację konfliktów pomiędzy poszczególnymi grupami jest skupienie się na prawnej ochronie jednostki. Trudno zatem zaprzeczyć, że argumenty Lauterpachta nie były pozbawione stricte racjonalistycznego wy­miaru.

W kontekście powyższego uzasadniony jest powrót do pytania postawionego już na początku recenzji, a odnoszącego się do „wpływu kultury Lwowa i nauczania na lwowskim uniwersytecie na późniejszą karierę, a zwłaszcza idee normotwórcze obu prawników”.

Z perspektywy czasu można stwierdzić, że Uniwersytet Jana Kazimierza we Lwowie był w interesującym nas okresie prawdziwą „kuźnią” przyszłych prawniczych elit, zwłaszcza w obrębie szeroko rozumianego prawa międzynarodowego. Oprócz Lemkina i Lauterpachta absolwentami tego uniwersytetu byli bowiem również inni znakomici polscy internacjonaliści, tacy jak Kazimierz Grzybowski, Stanisław Edward Nahlik, Kazimierz Kocot (Hofmann), Stanisław Hubert, Zenon Wachlowski czy tak znani na świecie absolwenci lwowskiego Wydziału Prawa i działającego przy nim Studium Dyplomatycznego jak Ludwik (Louis) Sohn oraz Jan Kozielewski (powszechnie znany jako Jan Karski)Por. A. Redzik, (w:) Uniwersytet Jana Kazimierza we Lwowie, red. A. Redzik, Kraków: Wydawnictwo Wysoki Zamek 2015, s. 506–513. .

Z książki Sandsa wynika, że posiadanie bardzo podobnych, a w wielu punktach wręcz identycznych doświadczeń życiowych nie musi prowadzić do uniformizacji percepcji świata. O ile Lemkin problem dyskryminacji grup ludności chciał rozwiązać w drodze przyjęcia stosownych norm prawnokarnych mających na celu ochronę ich jako dóbr prawnych, o tyle Lauterpacht doszedł do wniosków całkowicie odmiennych, obawiając się, że obowiązywanie norm zaproponowanych przez Lemkina może prowadzić do narastania podziałów i sytuacji konfliktowych w społeczeństwie, zwłaszcza społeczeństwie multietnicznym oraz multinarodowym. Trudno o dwie bardziej skrajne wizje rozwiązania identycznego problemu społecznego.

Podsumowanie

Książka Sandsa spotkała się z powszechnym uznaniem zarówno wśród prawników, jak i niezwiązanych z praktyką bądź nauką prawa czytelników oraz krytykówKsiążka została wyróżniona w listopadzie 2016 r. prestiżową The Baillie Gifford Prize for non-fiction. Por. http:// thebailliegiffordprize.co.uk/ (dostęp 03.01.2017 r.).. Jest ona znakomitym przykładem tego, jak należy mówić o prawie w sposób zrozumiały dla laika, przy jednoczesnym utrzymaniu wysokiego poziomu merytorycznego prowadzonych wywodów. Philippe Sands, o czym mogą również świadczyć jego poprzednie publikacjePrzede wszystkim: Lawless World (2005), Torture Team (2008)., dysponuje świetnym piórem, a czytelnikom pozostaje tylko cieszyć się, że angielski profesor nie stroni od częstego korzystania z tego cennego daru, zwłaszcza w pracach o charakterze popularnonaukowym. Co więcej, autor nie boi się odgrywać roli tzw. public intellectual. W ostatnich latach, oprócz działalności pisarskiej oraz występowania przed międzynarodowymi trybunałami, Sands współtworzył między innymi film dokumentalny What Our Fathers Did: A Nazi Legacy (BBC 2015), dotyczący problematyki wzajemnego przebaczania przez potomków sprawców i ofiar zbrodni międzynarodowych, oraz sztukę A Song of Good and Evil z gwiazdami brytyjskiego kina.

Pozostaje zachęcić Czytelników do zapoznania się z bogatym dorobkiem Philippe’a Sandsa, a w pierwszej kolejności do przeczytania książki East West Street. On the Origins of Genocide and Crimes Against Humanity, która wkrótce ukaże się także w języku polskim.

Serdecznie dziękuję Panu prof. Adamowi Redzikowi

za pomoc w tworzeniu ostatecznej wersji tej recenzji. P. G.

0%

Informacja o plikach cookies

W ramach Strony stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze Strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Możecie Państwo dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce internetowej w każdym czasie. Więcej szczegółów w "Polityce Prywatności".