Zainstaluj aplikację Palestra na swoim urządzeniu

Palestra 7-8/2014

Największa bitwa Polski Podziemnej. W 70. rocznicę Powstania Warszawskiego

Udostępnij

„Brak istotnej pomocy poza paroma drobnymi zrzutami jest główną przyczyną, że Warszawa stała się miastem obleganym, a armia powst. zmuszona jest utrzymywać pozycję defensywną. Zlikwidowanie wielu pozostałych jeszcze w rękach Niemców punktów oporu stolicy jest niemożliwe wobec braku broni ofens. i amunicji (...) Wyjście z impasu i przezwyciężenie trudności bez poważnych zrzutów broni i amunicji jest niemożliwe. Przedłużanie akcji prowadzi do całkowitego zniszczenia Warszawy” – pisał Adam Bień, przedstawiciel Stronnictwa Ludowego w Krajowej Radzie Ministrów, jeden z wielu adwokatów obecnych w elitach Polskiego Państwa Podziemnego, do premiera rządu polskiego na uchodźstwie Stanisława MikołajczykaDepesza Adama Bienia do premiera Stanisława Mikołajczyka, 20 sierpnia 1944, (w:) Armia Krajowa w dokumentach, t. 4, Londyn 1977.. Był dwudziesty dzień trwania powstańczej walki Warszawy. Dwudziesty dzień płonęła stolica Polski, nadaremnie oczekując na pomoc.

Niepowodzenie akcji „Burza”, represje sowieckie wobec ujawniających się żołnierzy Armii Krajowej i przedstawicieli polskiej administracji cywilnej – tego tajnego państwa wychodzącego z podziemia, by oswobodzić Polskę spod okupacji niemieckiej i stworzyć struktury suwerennej władzy polskiej – oraz zbliżanie się Armii Czerwonej do Warszawy w ślad za cofającymi się Niemcami zmuszały dowództwo Armii Krajowej do podjęcia decyzji, które miały na celu uchronienie Polski przed groźbą kolejnej okupacji. Były one konieczne tym bardziej, że Związek Sowiecki stworzył w drugiej połowie lipca 1944 r. komunistyczny ośrodek władzy w postaci tzw. Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z siedzibą w Lublinie.

W tej sytuacji dowódca AK gen. Tadeusz Komorowski „Bór” uznał, że ostatnią szansą obrony polskich praw do niepodległości jest samodzielne uwolnienie Warszawy z rąk Niemców i objęcie władzy w stolicy Polski przez kierownictwo cywilne Polski Podziemnej. Mimo sprzeciwu większości oficerów swojego sztabu, wskazujących brak odpowiedniej ilości broni i amunicji do podjęcia takiego wyzwania oraz groźbę zniszczenia miasta w wyniku walk, a także wbrew woli Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych gen. Kazimierza Sosnkowskiego, który ostrzegał, że „w obliczu sowieckiej polityki  gwałtówi faktów dokonanych, powstanie zbrojne byłoby aktem pozbawionym politycznego sensu, mogącym przynieść niepotrzebne ofiaryDepesza gen. Kazimierza Sosnkowskiego do gen. Tadeusza Komorowskiego, 28 lipca 1944, (w:) Armia Krajowa w dokumentach, t. 4, Londyn 1977., dowódca AK zdecydował o rozpoczęciu walki o stolicę 1 sierpnia 1944 r. o godzinie 17.00, godzinie, która zawsze będzie nazywana Godziną „W”.

Zastrzeżenia oficerów Komendy Głównej AK co do możliwości podjęcia walk w blisko milionowym mieście były uzasadnione. Broni ciężkiej podziemne siły zbrojne nie posiadały. Tylko co dziewiąty żołnierz miał broń palną, z zapasem amunicji jedynie na najbliższe dni. Pozostałym musiały wystarczyć granaty, butelki z benzyną i zapał do walki, którego nie brakowało. To ostatnie było też głównym argumentem zwolenników powstania, na czele z płk. dypl. Leopoldem Okulickim, przekonanych, że braki w broni zostaną zrekompensowane męstwem żołnierzy AK, którzy zdobędą ją na wrogu. 1 sierpnia 1944 r. żołnierze Polski Podziemnej pod dowództwem pułkownika Antoniego Chruściela „Montera” uderzyli na Niemców i chociaż ponieśli ciężkie straty, opanowali Śródmieście, Stare Miasto, Wolę, Powiśle, gdzie zdobyto elektrownię, część Ochoty, Mokotowa i Żoliborza. Warszawiacy przyjęli wybuch powstania z entuzjazmem. Zapanowało uczucie odzyskania niepodległości. Na budynkach wywieszano flagi biało-czerwone, a powstańcy otrzymywali wyrazy poparcia. Mieszkańcy stolicy dostarczali im żywność, pomagali w opiece nad rannymi, wznosili barykady.

Już po kilku dniach Niemcy przystąpili jednak do kontrnatarcia. Ich pierwszą ofiarą była Wola, gdzie podczas zdobywania powstańczych barykad wykorzystywali cywilów jako „żywe tarcze”. Na Woli Niemcy i współdziałające z nimi formacje kolaboracyjne złożone z byłych obywateli sowieckich dopuścili się masowych zbrodni na ludności cywilnej. Zamordowano blisko 38 tysięcy osób – dzieci, kobiety, mężczyzn. Wymordowano personel i pacjentów Szpitala Wolskiego. Podobne barbarzyństwa powtórzyły się na Ochocie. Następnie oddziały niemieckie, wspierane przez ciężką artylerię i lotnictwo oraz tzw. miotacze mgły – wyrzutnie rakietowe, nazywane przez powstańców „krowami” (od specyficznego odgłosu przypominającego ryk krowy), uderzyły na Stare Miasto. Na skutek niemal ciągłego ostrzału i bombardowań, przed którymi powstańcy nie mieli środków, by się bronić, najstarsza część Warszawy została obrócona w gruzy, a jak stwierdził jeden z oficerów AK, „wnętrze Starego Miasta stało się piekłem”. Mimo przewagi Niemców ich natarcia były odpierane przez powstańców z Grupy „Północ”, dowodzonej przez płk. Karola Ziemskiego pseudonim „Wachnowski”. W czasie walk o Starówkę zaabsorbowanie Niemców pozwoliło powstańcom ze Śródmieścia dowodzonym przez płk. Edwarda Pfeiffera, dawnego legionistę I Brygady Józefa Piłsudskiego, na podjęcie działań zaczepnych. Między innymi po kilku atakach opanowali oni budynek centrali telefonicznej – PAST-ę przy ul. Zielnej, co okazało się jednym z największych sukcesów militarnych powstania. Dopiero 1 i 2 września dowództwo AK zdecydowało o zaprzestaniu obrony Starówki i wobec niemożliwości przebicia się przez pozycje niemieckie – wycofaniu się kanałami do Śródmieścia i na Żoliborz.

Wbrew oczekiwaniom dowództwa powstańczego i władz cywilnych Polski Podziemnej alianci Polski – Wielka Brytania i Stany Zjednoczone – przyjęły wybuch Powstania Warszawskiego obojętnie. Rząd brytyjski zarzucił władzom polskim na uchodźstwie,  że nie uzgodniły terminu jego rozpoczęcia, i przez cały sierpień zwlekał z uznaniem Armii Krajowej za armię sojuszniczą, co posłużyło Niemcom za pretekst do mordowania wziętych do niewoli powstańców, w tym sanitariuszek, które pozostawały z rannymi żołnierzami AK na opuszczonych pozycjach, m.in. po upadku Starego Miasta. Prasa brytyjska początkowo milczała o powstaniu, później znaczna część gazet bagatelizowała jego znaczenie, gorliwie tłumaczyła natomiast działania sowieckiego dyktatora Józefa Stalina (o których za chwilę). Krytykował tę chłodną postawę aliantów Wódz Naczelny gen. Kazimierz Sosnkowski, mówiąc w rozkazie do żołnierzy AK, wydanym w piątą rocznicę wybuchu wojny: „Warszawa walczy i czeka. Walczą żołnierze Armii Krajowej, walczą robotnicy i inteligenci, walczą dziewczęta i dzieci, walczy naród cały, który w namiętnym pragnieniu prawdy, wolności i zwycięstwa dokonał cudu całkowitego zjednoczenia. Jeśliby ludność stolicy dla braku pomocy zginąć musiała pod gruzami swych domów, jeśliby przez bierność, obojętność czy zimne wyrachowanie wydana została na rzeź masową, wówczas sumienie świata obciążone będzie grzechem krzywdy straszliwej i w dziejach niebywałejKazimierz Sosnkowski, Rozkaz do żołnierzy Armii Krajowej, 1 września 1944 r., (w:) K. Sosnkowski, Wybór pism, oprac. J. Kirszak, Wrocław 2009..

Tymczasem Stalin w pierwszych dniach sierpnia nakazał przerwanie ofensywy Armii Czerwonej, która zatrzymała się na linii Wisły. W oficjalnej wypowiedzi oszczerczo nazwał dowódców powstania „garstką przestępców, którzy wszczęli awanturę warszawską w celu uchwycenia władzyS. Korboński, Polskie Państwo Podziemne, Wrocław 1989., jak zaś pisał szef Kierownictwa Walki Cywilnej, wybitny działacz konspiracji, adwokat Stefan Korboński, w ciągu całego czasu trwania sierpniowego zrywu propaganda sowiecka „zasypywała cały świat kłamliwymi informacjami o powstaniu, począwszy od tego, że w ogóle nie wybuchło, a skończywszy na tym, że Komenda AK nie życzyła sobie w ogóle pomocy sowieckiej”. Po latach bez złudzeń ocenił postawę Sowietów w sierpniowych i wrześniowych dniach 1944 r. Władysław Bartoszewski: „Rosjanie pozostali tam, gdzie stali. Liczyli, że reszta polskiej elity wykrwawi się i potem przejęcie władzy będzie łatwiejsze. Brudną robotę pozostawili Niemcom. Stolica Polski poszła w ruinęW. Bartoszewski, Warto być przyzwoitym, Poznań 2005.. Tak też się stało. Warto na marginesie zauważyć, że przekonanie podobne do tego poruszającego, wypowiedzianego po latach, głosu warszawskiego powstańca odzwierciedlało znakomicie poglądy walczącej stolicy. W sierpniu 1944 r. pisano bowiem w jednej z powstańczych gazetek, wydawanych przez piłsudczyków: „Dwaj walczący ze sobą wrogowie nasi, jakby za cichą umową, zgodni są w jednym punkcie: w sprawie Polski, na jednym odcinku walki – w rej. Warszawy – wydają się pogodzeniDrogi wolności, „Tydzień”, 24 sierpnia 1944, nr 70 (71)..

Trzeba było wielu dramatycznych zabiegów władz polskich na uchodźstwie, głównie gen. Kazimierza Sosnkowskiego u brytyjskiego sojusznika, by lotnictwo polskie, brytyjskie i południowoafrykańskie podjęło loty nad Warszawę w celu zaopatrzenia walczących w broń i w żywność. „Muskając dachy domów, niemal przeskakując przez płomienie, aż wreszcie ślimacząc się niemiłosiernie, z chwilą gdy pilot niemal całkowicie opuścił klapy, Liberator zdawał się zastygać w powietrzu (…) Ładunek poszedł! – Wielki bombowiec szarpnął; Serfontein otworzył przepustnice. Potężne silniki poderwały maszynę nad plac Krasińskich, a tylny strzelec patrzył, jak otwierają się białe baldachimy  spadochronów. Samolot już nabierał wysokości, umykając przed ostrzałem lekkiej artylerii przeciwlotniczej, gdy inny bombowiec lecący z tyłu wpadł w sidła szperaczy. Jeden z jego silników rozbłysnął, a później zapalił się. Kierując się na południe, członkowie załogi Serfonteina widzieli płomienie ogarniające maszynę, która niemal zawisła w powietrzu. Później obróciła się powoli w łunie własnej pożogi i runęła w dół jak meteoryt, ciągnąc za sobą ogon iskier i płomieni” – pisał o jednym z takich heroicznych lotów południowoafrykański historyk Neil OrpenN. Orpen, Lotnicy’ 44. Na pomoc Warszawie, Warszawa 2006. Operacje lotnicze były jednak niezwykle trudne. Utrudniała je długość trasy przemierzanej z Włoch nad obszarami znajdującymi się w rękach niemieckich. Po dokonaniu zrzutu samoloty musiały wracać do baz włoskich, ponieważ Stalin do 10 września zabraniał sojuszniczym lotnikom lądowania na terenach zajętych przez Armię Czerwoną. Tym bardziej należy więc podkreślić heroizm tych najdzielniejszych z dzielnych załóg lotniczych, okupiony tak ciężkimi stratami.

W szeregach powstańczych i we wspierającej siły powstańcze służbie cywilnej byli przedstawiciele chyba wszystkich grup społecznych i zawodowych. Wśród nich bardzo liczną grupę stanowili adwokaci, z których wielu, jak wspomniani Korboński, Bień czy Antoni Pajdak, drugi przedstawiciel tego środowiska w czteroosobowej Krajowej Radzie Ministrów, stanowili elitę kierowniczą Polski Walczącej i jako przedstawiciele polskich władz cywilnych trwali w walczącej Warszawie. Pajdak, podobnie jak i Bień, kierował do Londynu dramatyczne prośby o pomoc dla walczącej Warszawy: „Dysproporcje między daleko idącymi zapewnieniami Londynu o pomocy a nikłymi faktycznymi zrzutami i w szczególności przerwy w zrzutach, wywołują wśród ludności krytyczne komentarze, nastroje wrogie pod adresem aliantów i rządu. Umęczona dalszymi bestialstwami Niemców, szczególnie systematycznym podpalaniem całych dzielnic przez miotacze min, Warszawa rozumie już, że zdana jest wyłącznie na własne siłyDepesza Antoniego Pajdaka i Stanisława Jasiukowicza do premiera Stanisława Mikołajczyka, 17 sierpnia 1944, (w:) Armia Krajowa w dokumentach, t. 4, Londyn 1977.. I Bień, i Pajdak kilka miesięcy po upadku Powstania Warszawskiego zostali aresztowani przez funkcjonariuszy NKWD. Adam Bień wraz z trzema innymi adwokatami (Józefem Chacińskim, Stanisławem Mierzwą i Zbigniewem Stypułkowskim) i dwunastoma jeszcze przywódcami Polski został skazany w Procesie Szesnastu Przywódców Polski Podziemnej, Antoni Pajdak zaś więziony był od 1945 r. w Moskwie, a potem zesłany na Syberię (do Polski wrócił w 1955 r., a po polskim październiku podjął wykonywanie zawodu adwokata).

Liczba wszystkich adwokatów uczestniczących w powstaniu nie jest dotychczas znana. Wiadomo jednak, że przeszło dwustu adwokatów i aplikantów adwokackich poległo lub zostało w tym czasie zamordowanych. W pięćdziesiątą rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego poświęcono im tablicę w kościele pw. św. Jacka oo. Dominikanów w Warszawie, dziesięć lat później kolejną – na gmachu Naczelnej Rady Adwokackiej przy ul. Świętojerskiej 16. W tym samym 2004 roku na terenie Muzeum Powstania Warszawskiego odsłonięto też poświęcony im obelisk.

Spośród tych wszystkich bohaterów, którzy nie byli obojętni w chwili próby, tytułem przykładu przypomnijmy postać Witolda Sawickiego (1904–1973). Ten pochodzący z kresowego Humania absolwent gimnazjum im. Jana Zamoyskiego w Warszawie oraz Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, historyk prawa, podporucznik  AK, działacz harcerski i narodowy, jeszcze przed wojną rozpoczął karierę naukową, w 1933 r. broniąc na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego pracę habilitacyjną na temat średniowiecznego prawa francuskiego. Od 1936 r., kiedy został wpisany na listę adwokatów warszawskich, prowadził wspólnie z ojcem kancelarię adwokacką przy ul. Noakowskiego. W czasie okupacji niemieckiej był jednym z organizatorów Uniwersytetu Ziem Zachodnich, na którym w latach 1940–1944, w ramach tajnego nauczania, prowadził wykłady i seminaria z zakresu historii prawa. Współorganizował Harcerstwo Polskie (Hufce Polskie). Od 1943 r. kierował Wydziałem Wychowania Zarządu Głównego Stronnictwa Narodowego. Po wybuchu Powstania Warszawskiego stanął do walki z bronią w ręku. Był żołnierzem kompanii harcerskiej batalionu „Gustaw” zgrupowania „Róg”. Został raniony w obronie Starego Miasta, a w dowód męstwa mianowany podporucznikiem. Po kapitulacji Warszawy był więziony w niemieckich obozach jenieckich. Późną jesienią 1945 r. został aresztowany przez komunistów za działalność niepodległościową w podziemnym Stronnictwie Narodowym. Po zwolnieniu z więzienia Witold Sawicki był profesorem na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Nie pozostawiono go w spokoju – aresztowany ponownie przez UB w 1952 r., został zwolniony po kilku miesiącach, jednak przez cztery lata uniemożliwiano mu pracę dydaktyczną i naukową. Tak postępowali komuniści wobec byłych żołnierzy Armii Krajowej i powstańców warszawskichWięcej o Witoldzie Sawickim zob. R. Bielecki, „Gustaw” – „Harnaś”. Dwa powstańcze bataliony, Warszawa 1989; P. Hemperek, Sawicki Witold, (w:) PSB, t. 35, Warszawa–Kraków 19.

Po upadku Starego Miasta, w zaciętych walkach toczonych przez cały wrzesień, Niemcy zdobywali kolejne dzielnice – Powiśle, Czerniaków i Mokotów. Kiedy pod koniec września padł Żoliborz, dalsze prowadzenie walki stało się niemożliwe. Wobec braku żywności i leków dla rannych, tragicznych warunków życia ludności cywilnej oraz utraty nadziei na pomoc aliantów gen. Tadeusz Komorowski podjął decyzję o kapitulacji. W nocy z 2 na 3 października 1944 r. w Ożarowie Mazowieckim podpisano pomiędzy przedstawicielami Komendy Głównej AK a dowództwem niemieckim układ o zaprzestaniu działań wojennych w Warszawie. Zgodnie z jego postanowieniami powstańcy – uznani przez Niemców za żołnierzy armii alianckiej – złożyli broń i wyszli z miasta zwartymi formacjami, a następnie zostali wywiezieni do obozów jenieckich w Niemczech. Warszawę musiała opuścić również ludność cywilna. W powstaniu zginęło lub zaginęło ponad 18 tys. żołnierzy AK i 150 tys. cywilów. Po kapitulacji Warszawy Niemcy przystąpili do systematycznego niszczenia miasta.

Decyzja o rozpoczęciu Powstania Warszawskiego budzi i budzić będzie namiętne spory, które wykraczają poza typowe dyskusje historyków. Pewne jest, że „Warszawa została zniszczona, spłonęła przeszłość i dusza Polski. Jesteśmy po jej stracie narodowo, kulturalnie, duchowo ubożsi” – jak pisał konserwatywny publicysta Stanisław Cat-Mackiewicz. Lecz pewne jest również, że dzieje świata mało znają takich przypadków heroizmu i umiłowania wolności, a to przecież wyłącznie kierowało tą młodzieżą, która szła bez broni na czołgi.

O tym w siedemdziesiątą rocznicę sierpniowego zrywu warto mówić, przed tą ofiarą pochylić głowę.

0%

Informacja o plikach cookies

W ramach Strony stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze Strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Możecie Państwo dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce internetowej w każdym czasie. Więcej szczegółów w "Polityce Prywatności".