Zainstaluj aplikację Palestra na swoim urządzeniu

Palestra 7-8/2011

„Prawda” i „Forum” – trybuny wolnych myśli adwokata Zygmunta Hofmokla-Ostrowskiego

C zasopisma wydawane przez adwokata dr. Zygmunta Hofmokla-Ostrowskiego trudno uznać za zawodowe, bo ukazywały się nieregularnie (w dowolnych odstępach czasu), pisane były w sposób publicystyczny, a wydawane i redagowane przez osobę będącą jednocześnie autorem wszystkich tekstów. Choć wiele miejsca autorredaktor poświęcił aktualnym wydarzeniom politycznym, to przebija z nich treść związana z prawem, a znacząca część artykułów poświęcona jest adwokaturze (np. sporom z izbą adwokacką) i praktyce adwokackiej. Celowe wydaje się zatem szersze ich omówienie.

Postać adwokata Zygmunta Hofmokla-Ostrowskiego była warszawskiemu środowisku międzywojennemu znana bardzo dobrze.Zob. S. Milewski, Adwokat nietuzinkowy. Przyczynki do biografii mecenasa Zygmunta Hofmokla-Ostrowskiego (ojca), „Palestra” 2008, nr 3–4, s. 153–160. Ten „nietuzinkowy adwokat”, jak określił go jeden z biografów, był nie tylko zdolnym obrońcą i znakomitym mówcą, bezkompromisowym w stosunku do warszawskiej Izby Adwokackiej (zawsze dumnym ze swojej profesji i stale podkreślającym, że przede wszystkim jest adwokatem), ale również zdolnym literatem. Opublikował znaczną liczbę opowiadań, wspomnień, powieści – przede wszystkim kryminalnych, a także kilka sztuk dramatycznych. Jak sam przyznawał, posiadał bożą iskrę, która nie pozwalała mu być tylko obserwatorem, lecz nakazywała mu pisać, oceniać, krytykować i prześmiewać niedorzeczności polskiego życia publicznego. Nie szczędził swojego krytycznego pióra nikomu. Dostawało się zarówno opozycji, jak i rządowi. Nie omijał „Dziadka”, choć wyrażał się o nim raczej ciepło, obwiniając otoczenie Piłsudskiego za wszelkie niedorzeczności w państwie po przewrocie majowym.

Z tegoż zamiłowania do pisania pojawiła się potrzeba redagowania własnego pisma. Po raz pierwszy we Lwowie w 1918 r., a po raz drugi w Warszawie – od roku 1927. Zanim przystąpimy do prezentacji czasopism wydawanych przez dr. Zygmunta Hofmokla‑Ostrowskiego, wypada poznać bliżej tego nieszablonowego adwokata i literata.

Zygmunt Hofmokl-Ostrowski urodził się w 1873 r. w Wiedniu, jako jeden z pięciu synów radcy dworu dr. Franciszka Hofmokla, sędziego i prezesa Najwyższego Trybunału Sądowego i Kasacyjnego, oraz Wilmy z Ostrowskich (stąd drugi człon nazwiska). Studia prawnicze ukończył we Lwowie, a następnie uzyskał tam stopień doktora praw, po czym rozpoczął przygotowanie do zawodu adwokata.

Zygmunt Hofmokl-Ostrowski w mundurze legionisty

Młody Hofmokl interesował się ekonomią. Opublikował też w 1901 r. w Wiedniu rozprawę pt. Ideen-Skizze zur Begriffsbestimmung der Oekonomik als Sonderdisciplin,Sigismund Hofmokl, Ideen-Skizze zur Begriffsbestimmung der Oekonomik als Sonderdisciplin. Eine theoretische Studie, Wien 1901. która miała stać się podstawą jego habilitacji z ekonomii na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, ale – jak pisał po latach w swojej literackiej biografii pt. Testament – nie stało się tak, bo wyjechał z Krakowa, zanim odbył się przewód habilitacyjny.

Po uzyskaniu stypendium udał się do Londynu, gdzie odbył dwuletni staż w British Museum. Wówczas też poznał angielski system sądowniczy, co wywarło duży wpływ na jego poglądy dotyczące pozycji oskarżonego w procesie karnym, a w Austrii – jak wiemy – procedura karna tradycyjnie, niemal przez cały XIX wiek, preferowała interesy oskarżenia.

W 1904 r. otworzył w Wiedniu kancelarię adwokacką i wkrótce przebił się do czołówki tamtejszej palestry, uzyskując opinię adwokata niezwykle bojowego i skutecznego. Według tradycji rodzinnej to on właśnie był bohaterem incydentu, który na stałe wszedł do zasobu anegdot sądowych. Kiedy w czasie procesu Szmula Rozenkranca zirytowany prokurator przerwał Hofmoklowi-Ostrowskiemu słowami:

„– Mnie na to miejsce powołał sam Majestat, cesarz Franciszek Józef!”

Ów ripostował spokojnie:

„– A mnie na to miejsce powołał Szmul Rozenkranc, ale on wiedział, co robi (...)”.S. Milewski, Adwokat nietuzinkowy, s. 153.

Wielokrotnie powtarzał, że adwokat nigdy nie może szkodzić klientowi i tego bronił zarówno w okresie austriackim, jak i w Polsce po 1918 r.

Zauważyć wypada, że w czasie pierwszej wojny światowej Hofmokl-Ostrowski walczył jako podporucznik artylerii konnej armii austriackiej, a potem jako kapitan wojska polskiego brał udział w obronie Lwowa. W tymże Lwowie w 1918 r. adwokat Hofmokl‑Ostrowski zaczął wydawać czasopismo polityczne „Prawda” z dopiskiem: „wychodzi w dowolnych odstępach czasu”.Pismo niemal nie ocalało do naszych czasów. Jedyny znany egzemplarz zeszytu nr 1 znajduje się w Bibliotece Uniwersyteckiej we Lwowie. Zob. też. J. Jarowiecki, Prasa lwowska w latach 1864–1918. Bibliografia, Kraków 2002, s. 310 – autor błędnie podał nazwisko wydawcy (Holmokl). Choć po latach pisał, że był to dwutygodnik, to w rzeczywistości wyszedł jeden lub kilka zeszytów.Z. Hofmokl-Ostrowski, Żarty, Kraków 1948, strona 3 okładki.

Hofmokl-Ostrowski był adwokatem wpisanym na listę prowadzoną przez wydział Izby Adwokackiej w Wiedniu. Po 1919 r. przeniósł praktykę do Warszawy, ale tutejsza Rada Adwokacka, powołując się na bardzo kontrowersyjne przepisy z art. 3 i 7 Statutu Tymczasowego Palestry Państwa Polskiego z 24 grudnia 1918 r., odmówiła mu wpisania na listę adwokatów, żądając, by poddał się egzaminowi. W 1921 r. wpisał się zatem na listę adwokacką w Krakowie, ale praktykę prowadził w Warszawie, popadając w coraz większy konflikt z tutejszą adwokaturą. Konflikt ów mógł się przyczynić do wydania pierwszego zeszytu „czasopisma polemicznego” o nazwie „Forum”, gdyż na treść tegoż, datowanego dniem 3 kwietnia 1927 r., złożył się wyłącznie list otwarty do Ministra Sprawiedliwości w sprawie sporu z warszawską Radą Adwokacką blokującą mu prawo do występowania przed sądami w Warszawie (i całej dzielnicy porosyjskiej). Zauważyć wypada w tym miejscu, że warszawska Rada Adwokacka początkowo domagała się od doświadczonych adwokatów z innych dzielnic, chcących przenieść siedzibę kancelarii do Warszawy, zdawania egzaminu, a gdy to oprotestowano, w uzasadnieniach odmowy wpisów na listę kwestionowano u adwokatów z pozostałych dzielnic kwalifikacje moralne. Nawiasem mówiąc, sprawa ta, tzw. wolnoprzesiedlności adwokatury, była jednym z bolesnych problemów adwokatury polskiej przed ujednoliceniem jej ustroju w 1932 r.

Strona tytułowa „czasopisma polemicznego” „Forum” z 1927 r.

„«Forum» – czasopismo polemiczne, wychodzi w dowolnych odstępach czasu, Wydawca: dr Zygmunt Hofmokl-Ostrowski, Warszawa, Adres Redakcji: Szopena 3” – takie informacje znajdowały się na stronie tytułowej pierwszych zeszytów. Ponadto w centralnej części umieszczono oznaczenie numeru i zawartości. Kolejne zeszyty graficznie różniły się tym, że na środku strony tytułowej znajdowała się ilustracja przedstawiająca wygłaszającego mowę sądową adwokata, a pod nią informacja o treści zeszytu oraz o wydawcy. Od połowy 1929 r. na stronie tytułowej nie pojawiał się już adres redakcji.

Drugi zeszyt czasopisma „Forum” ukazał się po tygodniu, 10 kwietnia 1927 r. i zawierał projekt reformy przepisów dotyczących pojedynków w armii, a zatem pismo przewodnie do Ministra Spraw Wojskowych, „projekt rozporządzenia Prezydenta RP zawierającego wprowadzenie przymusowych pojedynków w armji, zmianę przepisów  o oficerskich sądach honorowych i zniesienie niektórych postanowień karnych, obowiązujących na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej” oraz komentarz do projektu.

Po wydaniu powyższych dwóch zeszytów czasopismo przestało się ukazywać. Redaktor, wydawca i autor wznowił je w lutym 1929 r. W Słowie wstępnym do tego zeszytu Hofmokl-Ostrowski pisał m.in.:

„Zawód adwokata, stającego co dzień w szranki z niedowładem społecznym każe mu schodzić na niziny, mieszać się z tłumem wydziedziczonych, oglądać ustawicznie owe dno nędzy, która pragnieniom szczęścia czy radości odezwać się nawet nie pozwala, słuchać głosu dusz znękanych, których tonem zasadniczym… rezygnacja. […]

Chcę być wyrazicielem krzywdy, producentem rumieńców na twarzach tych, co jeszcze iskrę uczuć ludzkich zachowali. Do tych chcę mówić…”

Jasno ze słów tych wynika, że Hofmokl-Ostrowski pragnął uczynić ze swojego autorskiego czasopisma również organ krytyki politycznej i nagłaśniać problemy społeczne w państwie.

Strona tytułowa „czasopisma polemicznego” „Forum”

W dalszej części zeszytu 1 z 1929 r. Hofmokl-Ostrowski opublikował artykuł o sytuacji w Sejmie, pt. Bez wstydu, informację o tym, że na jego projekt reformy prawa o pojedynkach oficerskich uzyskał jedynie taką reakcję, iż został wezwany przez prokuratora i przesłuchany z powodu podejrzenia o znieważanie Głowy Państwa i Marszałka, a to z powodu umieszczenia ich nazwisk pod projektem rozporządzenia. Ponadto w numerze znalazł się felieton o sądach przysięgłych oraz literackie rozważania na temat terminów „żydzi”, „żydy” i „żydki” i sytuacji tych, których nazywa żydkami („sympatyczny, obdarty, cebulą i łokszynem żyjący chasyd, zbratany z nędzą, z poniewierką, lękliwy, w panicznym strachu przed władzą pełzający, skromny, oplwany, potrącany symbol ostatecznej prywacyi a… potrzebny wszędzie, zawsze i do wszystkiego [...]”), i felieton o sądach przysięgłych.

W zeszycie nr 2 z marca 1929 r., zawierającym dziewięć tekstów, na uwagę zasługuje krytyczny artykuł polemizujący z poglądami prof. Konrada Dynowskiego na kwestię nauczania prawa. Przy okazji dostaje się i „Gazecie Sądowej Warszawskiej”, w której swoje odpowiedzi na pytanie, jak studiować prawo, zamieścili Dynowski i Stanisław Posner. Hofmokl-Ostrowski pisze bez ogródek:

„Takie brednie czyta się w «Warszawskiej Gazecie Sądowej», owym antidyluwialnym miesięczniku kół fachowych, z którego na szczęście w niewielkiej dozie przedostać się może ta błędna doktryna do pracowni tych, którzy w filozofii prawa mają coś do powiedzenia”.

Opinia to wybitnie niepochlebna o sztandarowym czasopiśmie prawniczym warszawskiego prawnictwa, ale i niesprawiedliwa. Sedno sporu dotyczyło tego, co oprócz prawa winien studiować student prawa, posiłkowo humanistykę, jak uważał Posner, czy  też coś innego – nauki przyrodnicze, a wśród nich historię (sic!). O odpowiedzi prof. Dynowskiego dowiadujemy się z zeszytu nr 4 z tego samego roku, która została przedrukowana in extenso. Dynowski tłumaczył znaczną liczbę błędów wadliwą korektą, w wyniku której m.in. wyraz „biologia” zastąpiono wyrazem „historia”. Uprzejma odpowiedź Hofmokla zamknęła tę sprawę, a ton obydwu tekstów wskazuje na obopólną sympatię autorów.

Zygmunt Hofmokl-Ostrowski w latach 20. XX w.

W kolejnych zeszytach Hofmokl-Ostrowski podnosił zagadnienia z bieżącego życia politycznego, zamieszczał swoje felietony na tematy społeczne oraz znaczną liczbę relacji ze spraw prowadzonych przez siebie jako adwokata. W spisie artykułów opublikowanych w zeszytach 6–10 z 1929 r. redaktor podzielił je na bloki tematyczne: polityka, prawo (np. artykuł o prawie wg Stanisława Cara – Ave Car z zeszytu 6), sąd (np. relacje z obron), adwokatura (np. teksty wzywające do unifikacji adwokatury), polemika i teatr. Dodać należy, że nr 8 z lipca tego roku, nazwany nadzwyczajnym, w całości dotyczył sprawy ministra Gabriela Czechowicza. Jest to relacja z procesu, który odbył się przed Trybunałem Stanu w dniach 26–29 czerwca 1929 r. z obszernym wstępem, historią procesu oraz wyodrębnionymi tytułami: Oskarżenie, Zeznanie Min. Czechowicza i świadków, Oświadczenie Marszałka Piłsudskiego, Przemówienia stron, Wyrok, Refleksje.

Zeszyt 11 z grudnia 1929 r. poświęcony jest w całości sprawie pojawienia się w Sejmie w dniu 31 października tego roku, tuż przed otwarciem obrad, zwartej grupy kilkuset oficerów w celu – jak twierdzili – powitania Marszałka Piłsudskiego, co Marszałek Sejmu odczytał jednak jako manifestację zbrojną. Hofmokl-Ostrowski skierował do nich w formie bezpośredniej, jako do kolegów i towarzyszy broni, niemal całą treść zeszytu, podnosząc, że manifestacja ta była błędem, który nie powinien się powtórzyć. W dalszej części przedrukował list do ministra spraw wojskowych z projektem rozporządzenia Prezydenta RP w sprawie wprowadzenia przymusowych pojedynków w armii, który pierwotnie opublikował w zeszycie nr 2 z 1927 r.

Zeszyt dwunasty (ze stycznia 1930 r.) to w całości postulaty, czasami zupełnie nierealne, w kierunku reformy prawa – pod wspólnym tytułem: Najbliższe zadania p. Ministra Sprawiedliwości, ale treść zawierała też uwagi z obserwacji życia politycznego. Następny zeszyt – z kwietnia 1930 r. – zatytułowany Protesty, jest relacją z marcowych wydarzeń w Sejmie.

W tym miejscu wypada zauważyć, że dr Hofmokl-Ostrowski dwukrotnie kandydował do Sejmu RP, w 1928 r. – bezskutecznie i w lipcu 1930 r. – uzyskując mandat. Choć sam Hofmokl pisał, że mandat mu unieważniono,„Forum” 1933, nr 21, s. 3. to w rzeczywistości utracił go z własnej winy, gdyż nie złożył ślubowania.Zob. Posłowie i Senatorowie Rzeczypospolitej Polskiej 1919–1939. Słownik biograficzny, t. II E–J, Warszawa 2000, s. 230.

Zeszyt nr 14, który poświęcony był sprawie brzeskiej, został skonfiskowany z powodu dwóch artykułów: Brześć oraz Brześcianie i Antibrześcianie, o czym Hofmokl-Ostrowski informował czytelników w wydanym z opóźnieniem, w styczniu 1931 r., zeszycie nr 15. Wyraził przy tym oburzenie i zdziwienie z powodu stosowania metod z czasów „Gurków i Apuchtinów”, które nie są znane Galicjanom. Z treści zeszytu dowiadujemy się też, że skonfiskowano publikację Hofmokla pt. Strzały w sądzie, która była relacją z procesu będącego następstwem słynnego „występku” adwokata, kiedy to w sali posiedzeń Sądu Okręgowego w Warszawie, jako oficer WP, jak dowodził, strzelał do świadka, również oficera WP, który dzień wcześniej go obraził.Na ten temat zob. S. Milewski, Adwokat nietuzinkowy, s. 159. Ponadto interesujące są: krytyka dotycząca powstającej Akademii Literatury, stanowcza polemika z cenzorem oraz apel (ponowny) o unifikację adwokatury i wprowadzenie nieograniczonej wolnoprzesiedlności – wszystkie dobrze uargumentowane.

W roczniku 1931 godny odnotowania jest zeszyt nr 19, zatytułowany Adwokat i ciernie, a zawierający interesujące i błyskotliwe przemyślenia Hofmokla-Ostrowskiego na tematy związane z adwokaturą, praktyką obrończą, polityką, a także coraz częstszymi problemami z cenzurą. Adwokaturze poświęcony został też zeszyt 20 z lipca 1932 r., wydany jako nadzwyczajny, zatytułowany Proces o miljonowy spadek z Warszawską Radą Adwokacką, a poprzedzony swoistym mottem:

Pytał głupi mądrego: jakim cudem bywa,

że się gwiazda z posłania tylko w nocy zrywa?

Na to mądry: rzecz prosta, będąc nieubrane

Gwiazdy nocą wychodzą… by nie być widziane

Piszę zatem… aby nikt nie wiedział

O co mi chodzi…

 

I rzeczywiście. Cały zeszyt to dobrym piórem napisana relacja ze sporu człowieka zakochanego w Temidzie – adwokata, który przestrzega: „zasadą koleżeńską jest – unikać kolegi”, i że etyka adwokacka wcale nie zakazuje brania zastępstwa spraw przeciw adwokatowi – z warszawską Radą Adwokacką. W tym wypadku osią sporu był proces przeciwko Radzie Adwokackiej, w którym Hofmokl-Ostrowski reprezentował spadkobierców Franciszki z Rzepnickich Kotermanowiczowej, która tuż przed śmiercią zmieniła testament i kamienicę o wartości ok. miliona złotych zapisała Radzie Adwokackiej w Warszawie w celu ustanowienia fundacji dla osób poświęcających się nauce prawa, a wywodzących się z biednych rodzin.

Pochodzący z października 1933 r. zeszyt następny to igraszki słowne ze Słonimskim, ale poprzedzone obszernym słowem od redaktora, w którym ten żegnał się „bez żalu” – jak zapewniał – z dotychczasową formułą pisma, poświęconego w dużej mierze polityce, co – jak już wiemy – skutkowało licznymi problemami z cenzurą. Pisał m.in.:

„Pismo moje było zawsze deficytowem, jak zresztą każde bez wyjątku, które nie uwiecznia zmarłych, nie stręczy kucharek i nie przekazuje historii nazwisk ofiar komorników, a co zatem idzie nie korzysta z funduszów gadzinowych. Gdy do tego dodać, że najpilniejszym moim czytelnikiem był prokurator i cenzor, że obaj w obawie, że «złote» myśli moje mogłyby przepaść dla potomności, zbyt często zabierali zazdrośnie cały nakład na przechowanie – pojmie się łatwo, dlaczego z drzewa mądrości mojej odcinam niniejszem bezpowrotnie jedną z trzech gałęzi, na których sadzałem «dzikie kaczki» krytycznych pomysłów, a mianowicie politykę, i pielęgnować myślę już nadal tylko owoce, rosnące na dwóch pozostałych. Są nimi: literatura i kryminał.

Kryminał to moja domena główna, literatura «Nebenfach»”.

Nowe „Forum” miało stronić od polityki i rzeczywiście było jej odtąd znacznie mniej. Dominowały materiały z procesów sądowych oraz różnego rodzaju teksty literackie i o literaturze. W takiej formie „Forum” ukazywało się „w dowolnych odstępach czasu”, acz coraz rzadziej, do 1937 r.

Pisząc o czasopismach adwokata Hofmokla-Ostrowskiego, wypada zauważyć też, że jako znakomity obrońca w sprawach karnych i politycznych, choć nie stronił też od cywilnych, cieszył się uznaniem u znanych postaci świata przestępczego. Był nie tylko świetnym pisarzem, ale i znakomitym mówcą, przy którym nawet bratanek Boya, prokurator Władysław Żeleński – sam wytrawny mówca – wydawał się mały.S. Milewski, Adwokat nietuzinkowy, s. 158. Z ciekawszych spraw można odnotować, że w 1932 r. Zygmunt Hofmokl‑Ostrowski wraz z bratem Wilhelmem bronili „króla warszawskich kasiarzy”, Stanisława Cichockiego, nazywanego „Szpicbródką”, co również odnotował w swoim „Forum”.

W 1936 r. adwokat Hofmokl-Ostrowski został aresztowany. Chodziło o jego wypowiedź podczas procesu redaktora czasopisma „Prosto z mostu” Stanisława Piaseckiego, który skrytykował wypowiedź senatora i pisarza Wacława Sieroszewskiego o tym, że ten popiera Berezę Kartuską. 10 czerwca 1936 r. podczas posiedzenia sądu adw. Hofmokl-Ostrowski powiedzieć miał: „Berezę Kartuską zarządzić mógł tylko tchórz”. Prokuratura dopatrzyła się w tym znieważenia sądu, obrazy rządu, a w szczególności Marszałka Piłsudskiego, gdyż to on po zabójstwie ministra Pierackiego podpisał akt ustanowienia obozu w Berezie Kartuskiej. 29 września tego roku Hofmokl-Ostrowski został skazany  na miesiąc aresztu i dwa lata zawieszenia praktyki adwokackiej.Jak się jednak wydaje, do 1939 r. wyrok ten nie uprawomocnił się. Rada Adwokacka w Warszawie nie podjęła w tej sprawie żadnej uchwały, co wyśmiano na łamach słynnych „Szpilek”.

Karykatura Jerzego Zaruby, „Szpilki” 1936, nr 28

Adwokat Zygmunt Hofmokl-Ostrowski oprócz omówionych wyżej dwóch autorskich czasopism opublikował (do 1948 r.) dwadzieścia osiem tomów autorskiej serii „Pamiętniki Adwokata”. Ponadto napisał kilka sztuk literackich, dramaty, z których niektóre spotkały się z dobrymi recenzjami, oraz trzyczęściową, zaskakującą w formie biografię (Testament, Nekrolog, Zmartwychwstanie).

Zygmunt Hofmokl-Ostrowski jako obrońca w procesie lat 40.

Podczas II wojny światowej Hofmokl-Ostrowski przez pewien czas wykonywał zawód adwokata. Mieszkał w swoim domu w Milanówku, gdzie pisał kolejne wspomnienia oraz sztuki literackie, a ponadto rozwijał odkryty talent rzeźbiarski. Był też aresztowany przez gestapo i przez pewien czas więziony, co opisał w swojej biografii i w wydanym w 1948 r. tomie pt. Żarty. Po wojnie nadal wykonywał zawód adwokata. Zasłynął wówczas m.in. tym, że zaproponował Radzie Miejskiej miasta Krakowa wybudowanie pomnika obrońcy (adwokata) według swojego projektu, zaznaczając, że budowę sfinansuje. Miejscem, w którym ów nigdy niezrealizowany pomnik miał stanąć, był plac św. Marii Magdaleny, gdzie dziś stoi kolumna z pomnikiem księdza Piotra Skargi.

W pierwszym tomie swoich Pamiętników adwokata z 1923 r. pt. Contessa Mizzi Zygmunt Hofmokl‑Ostrowski napisał m.in.: „Adwokat może podjąć się obrony w każdej sprawie, bez względu na jej charakter i motywy, i szkodę wyrządzoną przez przestępstwo (...) Czysta lub nieczysta może być sprawa tylko po stronie klienta, nigdy po stronie adwokata”. Dewizie tej był wierny przez całe życie.

0%

Informacja o plikach cookies

W ramach Strony stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze Strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Możecie Państwo dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce internetowej w każdym czasie. Więcej szczegółów w "Polityce Prywatności".