Poprzedni artykuł w numerze
J uż niedługo na salach rozpraw przetestujemy kolejne zmiany w procedurze cywilnej. Tym razem nie będzie to kosmetyka, lecz prawdziwa rewolucja. Tradycyjny protokół sporządzany na komputerze przez protokolanta – pod dyktando przewodniczącego – zastąpi nagranie za pomocą urządzenia rejestrującego dźwięk albo dźwięk i obraz. Nowe prawo przewiduje, że oświadczenia stron oraz zeznania stron, świadków i biegłych będą wyłącznie nagrywane (art. 157 § 1 k.p.c.), protokół pisemny obejmować ma jedynie dane dotyczące oznaczenia sądu, stron i inne o charakterze porządkowo-proceduralnym (art. 158 § 1 k.p.c.). Innymi słowy – całe postępowanie dowodowe będzie spoczywać na nośnikach elektronicznych. Żegnaj lekturo akt polegająca na czytaniu kartek, teraz trzeba się zaopatrzyć w sprawny odtwarzacz we właściwym formacie z wygodnymi słuchawkami. Pomysłodawcy tego przedsięwzięcia pełni są optymizmu i wskazują, że według ostrożnych szacunków rozprawa rejestrowana elektronicznie trwa o 1/3 krócej niż tradycyjna. Oszczędność czasu ma przyspieszyć procedowanie na rozprawach i umożliwić sędziom zajmowanie się mniej istotnymi czynnościami. Ten medal ma jednak i swoją drugą stronę. O ile samo utrwalanie przebiegu rozprawy przebiegać będzie szybko, o tyle już zapoznanie się z treścią zeznań świadków, stron, z opiniami biegłych trwać będzie o wiele dłużej. Jeśli w danej sprawie jest np. kilka rozpraw, to odsłuchanie całego materiału dowodowego trwać może kilka, jeśli nie kilkanaście godzin, a w niektórych sprawach i więcej. Sądy pierwszej instancji będą musiały całkiem zmienić metodykę pracy nad uzasadnieniem, a sądy odwoławcze z pewnością będą musiały poświęcić o wiele więcej czasu niż dotychczas, by wnikliwie przygotować się do rozpoznania np. apelacji. Nie wszystko to, co będzie odsłuchane, będzie istotne, a nie jest to przewracanie kart w aktach, ale mozolne odsłuchiwanie zapisu elektronicznego. Na pewno nie przyspieszy to pracy sędziów na tym etapie, a wręcz ją skomplikuje. Pełnomocnicy stron będą musieli też sporo się nasłuchać po raz drugi, pisząc np. apelację. Chyba że będą na bieżąco robić notatki na rozprawach. Takie zalecenia dają też sędziom pomysłodawcy zmian, choć takie zapiski nie będą miały charakteru urzędowego. Skoro tak, czy ktoś tu nie zatacza koła, bo skoro odchodzimy od pisania, to po co jednak pisać? Jak ma wyglądać wielogodzinne odsłuchiwanie protokołów rozpraw przez adwokata w sekretariacie sądowym, jeśli nie wystąpi on o kopię protokołów na nośniku elektronicznym? Jak posegregowane będą protokoły i czy pozwoli to na wybiórcze nagranie na płytkę np. zeznań konkretnego świadka? Na te pytania, jak i na wiele innych, odpowiemy sobie w biegu, nie mówiąc już o tym, że pokoleniowo nie dla wszystkich prawników będzie to łatwe, nie wspominając już o samych stronach w podeszłym wieku. Jeśli ktoś zażąda kserokopii lub odpisów z akt, to wcześniej pracownik sekretariatu będzie musiał to spisać, chyba że resort ma pieniądze na programy przetwarzające dźwięk na pismo. Tak więc sceptycyzm jest tutaj raczej na miejscu. Ale dopiero czas pokaże, na ile te zmiany przyspieszą, a na ile skomplikują proces cywilny. Niedługo więc i my, adwokaci, będziemy nagrywani, i nie jest to żadna czkawka historii. Na razie tylko w sprawach cywilnych, w karnych bowiem brak ku temu podstaw prawnych. Warto więc – mając na uwadze powyższe zmiany – zadbać na sali sądowej nie tylko o słowa, ale i czyny, a nawet wygląd i kulturę osobistą. Wszak czujne oko kamery ma być na nas skierowane z pozycji przewodniczącego składu orzekającego. Będzie się działo.