Zainstaluj aplikację Palestra na swoim urządzeniu

Palestra 5-6/2012

Jeszcze agonia czy już zgon?

Udostępnij

P acjentem jest adwokatura polska. Wczujmy się w rolę lekarza i dokonajmy analizy stanu jej zdrowia.

By postawić właściwą diagnozę i zastosować należytą terapię, należy najpierw ustalić, kiedy pojawiły się pierwsze symptomy choroby.

Głównym i chyba jednym z początkowych objawów pogorszenia się stanu zdrowia pacjenta było „zamknięcie” zawodu adwokata dla większości absolwentów wydziałów prawa. Młodzi, wykształceni ludzie mogli jedynie pomarzyć o dostaniu się na aplikację adwokacką. Legendy o miejscach „zarezerwowanych” tylko dla „swoich”, „opłatach” za przyjęcie w szeregi palestry w połączeniu z mitami o zamożności adwokatów stworzyły wirus, który mutował przez wiele lat w świadomości społeczeństwa. Infekcja była jednak niegroźna, tak długo, jak długo istniała skuteczna szczepionka chroniąca organizm. A szczepionką był panujący ówcześnie totalitaryzm państwa polskiego. Dopóki społeczeństwo odnajdywało w adwokatach swoich sprzymierzeńców w walce z tyranem, jakim było komunistyczne państwo, wirus był nieszkodliwy. Można więc było wybaczyć adwokatom „drobne” błędy, bo być może bez nich ległyby w gruzach marzenia o wolności. Adwokatura polska była w czasach PRL-u bodaj ostatnią legalną wyspą swobody (nie licząc Kościoła). Stała po przeciwnej stronie niż ówczesna władza. Bohaterskie, pełne poświęcenia obrony w procesach politycznych uczyniły z adwokatów postaci będące wzorami do naśladowania dla większości Polaków wierzących w wolność i demokrację. Adwokatura stała się ostoją siły i nadziei społecznej na lepsze jutro. To działało na ludzi jak opium. Zapominali o potknięciach swoich idoli. I tak zainfekowany pacjent byłby pewnie dalej jedynie nosicielem „uśpionego” wirusa, gdyby nie okazało się, że zapasy szczepionki właśnie się wyczerpały. Upadł komunizm, a wraz z nim, będący panaceum na dolegliwości palestry, totalitaryzm rządzących. Jak to zwykle bywa, odstawienie leku prędzej czy później musi wywołać nawrót choroby. Na skutki nie trzeba było długo czekać. Po roku 1989 nowe, polskie, demokratyczne państwo wolne było od epidemii  totalitaryzmu. Adwokatura przestała być ostoją swobód i nadziei na lepsze jutro. To wszystko nie było już nikomu potrzebne, bo lepsze jutro stało się rzeczywistością. Czy jednak dla wszystkich, a jeśli tak, to na jak długo? Początkowa euforia, będąca naturalną koleją przemian społecznych, jakie nastąpiły w Polsce na początku lat 90., odwróciła na jakiś czas uwagę Polaków od tego, co działo się w adwokaturze. A działo się niedobrze, bo wszystko było jak dawniej. Wirus wolny od szczepień ulegał jednak dalszym, bardziej wyrafinowanym mutacjom. Sprzyjały temu warunki zewnętrzne. Zabrakło procesów politycznych, a jedyne, jakie były nagłaśniane przez media, dotyczyły adwokatów zasiadających (o zgrozo!) na ławie oskarżonych lub broniących gangsterów. Adwokat, kojarzony dawniej z obrońcą ludu, był teraz postrzegany jako stojący po złej stronie. Z drugiej strony coraz więcej młodych ludzi garnęło się do nauki. Wydziały prawa przeżywały swoisty renesans. Liczba prawników z roku na rok zwiększała się w niewyobrażalnym tempie. Liczba miejsc na aplikacjach adwokackich nie rosła już tak szybko. Młodzi prawnicy chcący zasilić szeregi palestry stanowili pożywkę dla rosnącego w siłę wirusa. Wydawało im się, że jedyną przeszkodą na ich drodze był samorząd adwokacki, broniący status quo. Nietrudno było przewidzieć, że rosnące niezadowolenie młodych prawników musiało w końcu doprowadzić do ostrego pogorszenia się stanu zdrowia palestry. W roku 2001 grupa absolwentów Wydziału Prawa założyła stowarzyszenie Fair Play. W statucie organizacji wskazano jako jeden z celów „(…) działania na rzecz realizowania konstytucyjnego prawa do pracy, w tym prawa do zdobycia kwalifikacji i wykonywania zawodu w warunkach nieskrępowanej konkurencji”. Na pierwszy rzut oka zapis nie wydawał się dla nikogo groźny, również dla adwokatów. W jego treści i inicjatywach podejmowanych przez członków Fair Play radio, prasa i telewizja zwęszyły jednak smakowity kąsek. Wypada wspomnieć, że w tamtym okresie wolne media były jeszcze czymś nowym. Panująca w czasach PRL-u cenzura pozbawiła obywateli, w tym także adwokatów, umiejętności współpracy z dziennikarzami. Okazało się niebawem, że obowiązująca w środkach masowego przekazu zasada, iż liczy się nakład (oglądalność), była obca adwokatom. Na efekty medialnego ataku na adwokaturę nie trzeba było długo czekać. Rozczarowanie zmianami społecznymi, brak perspektyw dla coraz większej liczby prawników, a wreszcie medialny zamach na palestrę w połączeniu z utratą przez adwokatów roli obrońców narodu uczyniły idealne podłoże dla rozwoju wirusa atakującego samorząd adwokacki. Jego ostatnio napotkana mutacja przyjęła formę inicjatyw ustawodawczych. Zmiany w prawodawstwie widać wyraźnie po zwiększającej się z roku na rok liczbie młodych adwokatów. Czy tak zmutowany wirus może być śmiertelny? Nie ulega wątpliwości, że każdy wirus może mutować w nieskończoność. Kresem rozwoju mikroorganizmu może być jedynie jego unicestwienie lub śmierć żywiciela. Wydaje się więc, że jedynym ratunkiem może być podanie silnego leku wzmacniającego organizm adwokatury w walce z wirusem i blokującego jego rozwój, gdyż na szczepienie jest już zdecydowanie za późno. Nie uprawiajmy czarnowidztwa, tylko trzeźwo i bez emocji – jak lekarz – zastanówmy się nad skuteczną terapią. Zanim to uczynimy, przeanalizujmy najpierw, co stanowi obecnie pożywkę wirusa, w jakim kierunku może mutować i jakie szkody wyrządzić.

Wydawać by się mogło, że skoro słabością adwokatury i jedną z przyczyn „wyhodowania” szkodliwego drobnoustroju była hermetyzacja korporacji, to lekarstwem na taką dolegliwość będzie zwiększenie liczby adwokatów. Taki wniosek wydaje się logiczny,  tym bardziej że nie budzi chyba najmniejszej wątpliwości, iż otwarcie adwokatury dla młodych prawników było konieczne i nieuniknione. Lekarstwo należało jednak zaordynować wcześniej i w mniejszych ilościach. Lek podawany w nadmiarze zmienia się w truciznę.

To, co kiedyś było nie do pomyślenia, staje się dziś faktem. Adwokaci nie rozpoznają się na korytarzach sądowych, patroni często widzą swoich podopiecznych tylko dwa razy: raz podpisując z nimi umowę patronacką, drugi raz na ślubowaniu. Aplikanci nie czują się jak młodsi koledzy adwokatów, lecz jak uczniowie, będący ciężarem dla swoich nauczycieli. Coraz trudniej jest znaleźć patrona, a jeszcze trudniej być zatrudnionym za godziwe pieniądze. Szkolenia prowadzone w radach adwokackich są głównie dla aplikantów.

Ludzka perspektywa jest bardzo ograniczona i kończy się zazwyczaj tam, gdzie przebiega granica interesów jednostki. Postawmy więc pytanie, które coraz częściej zadaje sobie wielu adwokatów – co daje mi przynależność do samorządu adwokackiego? Dzisiaj to jeszcze pytanie retoryczne. Przynależność do samorządu daje bowiem możliwość wykonywania zawodu adwokata. Nie dalej jednak, jak rok temu, Trybunał Konstytucyjny zajmował się problemem badania konstytucyjności przepisów nakładających obowiązek przynależności do samorządów zawodowych, w tym do samorządu adwokackiego. Pytanie w tej sprawie skierował jeszcze w 2009 r. ówczesny Rzecznik Praw Obywatelskich śp. Janusz Kochanowski, postępowanie zaś zostało umorzone wskutek cofnięcia wniosku (w interesującym nas zakresie) przez obecnego Rzecznika. Problem wydaje się jednak nadal otwarty. Nietrudno wyobrazić sobie sytuację, gdy za parę lat jakiś adwokat (!) uzna, że przynależność do palestry zwyczajnie mu się nie opłaca, a nie chcąc tracić prawa do wykonywania zawodu adwokata, wpadnie na pomysł „sprawdzenia” konstytucyjności wspomnianych przepisów. Taki scenariusz może powstać już niebawem w następstwie pogłębiającej się pauperyzacji zawodu adwokata i rosnącego rozczarowania młodych adeptów tej sztuki spowodowanego zwyżkującą konkurencją na rynku usług prawniczych.

Chociaż wierzę, że nakreślona wizja rozwoju choroby nie stanie się rzeczywistością, to jednak nie pozostawiałbym problemu samemu sobie. Czy można jeszcze pomóc adwokaturze znajdującej się, bądź co bądź, w zaawansowanym stanie choroby? Czy istnieje jakiś skuteczny lek mogący złagodzić dolegliwości? Te i wiele podobnych pytań nurtuje polską adwokaturę. Chyba wszyscy są zgodni co do tego, że trzeba przedsięwziąć działania radykalne.

Pierwszym ku temu krokiem jest integracja organizmu adwokatury. Bez tego wszelkie działania palestry są pozbawione jakiegokolwiek sensu. Wzrost liczby adwokatów powoduje naturalne rozluźnianie łączących ich więzi społecznościowych. Wspólne kiedyś problemy, które spajały palestrę liczącą wówczas trzy, może cztery tysiące adwokatów, nie są już tak bliskie grupie dwa, a nawet trzy razy większej. Działania integracyjne napotykają w „puchnącym” wciąż samorządzie znaczny opór. Przezwyciężenie tych trudności winno być w nadchodzących latach priorytetem działań adwokatury. Stworzenie we wszystkich okręgowych radach adwokackich komisji zajmujących się organizacją imprez towarzyskich, w których uczestniczyliby adwokaci i aplikanci wraz rodzinami i znajomymi, dotowanych z funduszy Naczelnej Rady Adwokackiej i poszczególnych izb, to pierwszy krok ku stworzeniu więzi koleżeńskich cementujących organizm palestry. Trudno sobie wyobrazić wspólne problemy, wspólne cele, a tym bardziej wspólne działania podejmowane w interesie wspólnoty, gdy ludzie ją tworzący zwyczajnie nie znają się. A taka sytuacja ma miejsce dzisiaj. Oczywiście proces „poznawania się” jest złożony, kosztowny i długi, ale jest tym elementem całej układanki sukcesu, którego nie sposób pominąć.

Gwarancją skutecznej integracji środowiska adwokatów będzie, obok spotkań towarzyskich, precyzyjne określenie wspólnych zagrożeń i wspólnych celów. Eliminacja tych pierwszych i osiągnięcie tych drugich zapewni bezpieczeństwo i spokój wszystkim członkom organizmu adwokackiego.

Pora więc postawić pytanie, które wielu może się wydać nie na miejscu, a które jest chyba w zaistniałej sytuacji konieczne – co dzisiaj stanowi większe zagrożenie dla adwokatów: utrata wolności czy dochodów? Co stanowi wspólny cel: niezależność czy bezpieczeństwo materialne? Chciałbym się mylić, ale chyba tak nie będzie, gdy powiem, że zagrożeniem dla większości adwokatów jest obecnie utrata dochodów. Podstawowym wspólnym celem będzie więc osiągnięcie bezpieczeństwa materialnego. Problemy finansowe są bliskie szczególnie młodym adwokatom, u których chęć realizacji marzeń w połączeniu z wyobrażeniami o bogactwie palestry podnosi ich oczekiwania i zderza je z „szarą” rzeczywistością, tak różniącą się od wizji lepszego jutra. Dalsza pauperyzacja zawodu adwokata może skutkować rozstrojem organizmu, czyli samorządu, a w przyszłości nawet jego unicestwieniem. Dlatego tak ważne jest rzeczywiste zjednoczenie wszystkich członków palestry wokół przejrzystych, konkretnych i zrozumiałych dla nich celów. Adwokaci muszą poczuć, że są monolitem, a samorząd jest jedynym zdrowym narządem polskiego organizmu dbającym o ich przyszłość. Ożywienie życia samorządowego przy jednoczesnym nagłaśnianiu istniejących problemów, wskazywanie wspólnych celów i środków do ich osiągnięcia sprawi, że za jakiś czas palestra znów będzie zdrowym i silnym organizmem gotowym do walki z kolejnym wirusem. Wtedy przyjdzie czas na reformę odbioru społecznego, kształtującego nastawienie obywateli do adwokatów. Akcje pro publico bono, pomoc potrzebującym, integracja z innymi samorządami skupiającymi wolne zawody, szerszy udział w życiu politycznym, udział w tworzeniu prawa i edukacji przyszłych prawników oraz wiele innych działań mających na celu poprawę wizerunku palestry powinny stanowić bazę dla obecnych i przyszłych władz samorządu adwokackiego. Opinie przychylne adwokatom nie powinny schodzić ze szpalt gazet i ekranów telewizyjnych. Działania medialne winny być jednym z priorytetów adwokatury w tych trudnych dla niej czasach.

Gdy spodziewany efekt zostanie osiągnięty, gdy pacjent poczuje się lepiej, pozostanie już tylko „trzymać się ciepło” i dbać, by znów jakiś groźny wirus nie wywołał infekcji. Wtedy będzie można przystąpić do profilaktyki. Kiedy to jednak nastąpi, zależy wyłącznie od nas samych.

0%

Informacja o plikach cookies

W ramach Strony stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze Strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Możecie Państwo dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce internetowej w każdym czasie. Więcej szczegółów w "Polityce Prywatności".