Zainstaluj aplikację Palestra na swoim urządzeniu

Palestra 4/2020

Joanna Agacka-Indecka – wspomnienie

Kategoria

Udostępnij

 

M oje wspomnienie jest może nietypowe, nie wskazuje bowiem na konkretne stanowiska, osiągnięcia, tytuły Joanny Agackiej-Indeckiej. Te są wszystkim znane i wciąż przywoływane w wypowiedziach oficjalnych. Moje wspomnienie jest o wiele bardziej związane z pewnym ogólnym wrażeniem, odczuciem, jakie odcisnęło się i pozostało w mojej pamięci. W pamięci już nieco odległej, bo przecież to 10 lat.

Nie mieliśmy z Joanną kontaktu przez całe lata po ukończeniu studiów. Nasze drogi się krzyżowały, w końcu kancelarie adwokackie prowadziliśmy w tym samym mieście, pracowaliśmy na tym samym Wydziale Prawa, ale były to przelotne momenty, w biegu i zaaferowaniu własnymi sprawami.

Kontakt bliższy nawiązaliśmy ponownie koło roku 2005, podczas przygotowywania wniosku do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie nowelizacji Prawa o adwokaturze. Joanna była jedną z tych osób, które zwróciły się do adw. Jacka Skrzydło i mnie o przygotowanie tego wniosku i poprowadzenie sprawy.

Spotkałem się wtedy z kimś tak dalece innym, o silniejszej osobowości, niż moja koleżanka, jaką pamiętałem z okresu studiów, co wzbudziło moje zaskoczenie, ale i podziw. Od tego czasu nasze spotkania były częste, już z panią wiceprezes, potem panią prezes Naczelnej Rady Adwokackiej.

Podziw budziło we mnie kilka cech wybitnych, wyjątkowych, niemal niespotykanych obecnie u osób publicznych. Po pierwsze, uśmiech i wyciągnięta ręka przy kontaktach z każdym rozmówcą. To bardzo trudny i wymagający wstęp do dyskusji, sporu, konfrontacji. Ustawia przeciwnika w fatalnej sytuacji, pozbawiając go siły agresji i napastliwości. Wytrąca broń z ręki niejednemu, zwłaszcza adwersarzowi agresywnemu, który z całym swoim „arsenałem”, roszczeniowością, niekiedy bezczelnością, staje się nagle bezradny. Tyle że „to coś” trzeba w sobie mieć – nie da się uśmiechać sztucznie i wyciągać ręki fałszywie. Joanna tę broń miała w sobie i używała jej w sposób, który dla mnie – obserwatora, wywoływał mnóstwo podziwu, a czasem rozbawienia: zaskakująco, swobodnie i naturalnie.

Kolejna wybitna cecha Joanny to jej świadomość celu, wynikająca z głębokich przekonań, następnie uzupełniona refleksją nad środkami do jego osiągnięcia. Szczególnie w okresie, gdy była już prezesem NRA, prezentowała wyrazisty pogląd co do kierunku działania. Ale nie był to kierunek wymyślony na użytek krótkotrwałego sukcesu lub osiągnięcie chwilowej akceptacji, tylko kierunek wyznaczony głębokimi przekonaniami. Dzisiejsze czasy to czasy partii, polityków, działaczy wszelkiej maści – w istocie często pozbawionych idei, dla których władza jest celem samym w sobie. Joanna Agacka-Indecka opierała natomiast swoje działania na wewnętrznej sile własnych przekonań o tym, jaka ma być Adwokatura. Jasne, czytelne poglądy zbudowane na fundamencie moralnym i intelektualnym dają siłę do działania i łatwość w znajdowaniu środków dla osiągnięcia celu. Działanie reaktywne jest zawsze słabe i wtórne w przeciwieństwie do działania wynikającego z jasno założonego celu. Ilu dziś mogłoby Joannie pozazdrościć takiego fundamentu. Efekty jej aktywności były imponujące.

Wielu z nas pamięta, że podczas Nadzwyczajnego Krajowego Zjazdu Adwokatury w 2009 r. gościliśmy i prezydenta, i ministra sprawiedliwości – mimo tak silnych wówczas sporów politycznych między obozem rządowym i prezydenckim. To właśnie był widomy efekt przełożenia jasnej wizji samorządu adwokackiego i roli jego prezesa na konkretne działania. Joanna wiedziała, dokąd zmierza, i dlatego znajdowała drogę. Podziały polityczne jej w tym nie przeszkadzały.

Ostatnią cechą wybitną, o której chcę wspomnieć (lecz nie ostatnią, o której można by napisać), jest umiejętność właściwego przygotowania pracy, zwłaszcza w kontakcie z wykonawcami zlecanych działań. Joanna była zawsze przygotowana w sposób optymalny. Wiedząc, czego chce i przekazując zadanie do wykonania lub rozliczając z jego wykonania. Nie jest sztuką przygotować detale, którymi zarzuci się rozmówcę, tyle że wtedy nie wiadomo właściwie, czemu zwrócono się do wykonawcy... Sztuką jest wiedzieć, czego się chce i wskazać problemy do rozwiązania. I wybrać właściwego wykonawcę. Tak właśnie wyglądała nasza współpraca.

Na spotkania z Panią Prezes szedłem niejednokrotnie przekonany o sile swoich argumentów i głębokim przemyśleniu problemu. A po rozmowie wychodziłem w doskonałym nastroju – dopiero po jakimś czasie uświadamiając sobie, że znowu mnie intelektualnie ograła, skłaniając do obrania zupełnie innej drogi niż ta, która wydawała mi się optymalna. Wkurzało mnie to i bawiło jednocześnie. Niebywałe...

0%

Informacja o plikach cookies

W ramach Strony stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze Strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Możecie Państwo dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce internetowej w każdym czasie. Więcej szczegółów w "Polityce Prywatności".