Poprzedni artykuł w numerze
T ragiczny w skutkach wypadek drogowy wydarzył się na skrzyżowaniu drogi krajowej z drogą gminną prowadzącą do miejscowości K. Około godz. 22.30 samochód osobowy, stojący w lekkim lewoskosie na pasie przeznaczonym dla skręcających w lewo, został uderzony przez motocykl, jego czołem w czoło samochodu na wysokości lewego reflektora. W wyniku zderzenia kierujący motocyklem i jego pasażer wraz z pojazdem znaleźli się kilkadziesiąt metrów dalej. Pasażer motocykla zginął na miejscu, a kierujący tym pojazdem odniósł obrażenia. Prima facie okoliczności zdarzenia ujawniły, że sprawcą wypadku jest kierujący motocyklem. Badanie dowodów materialnych, w tym rejon rozrzucenia szkła pochodzącego od lewego reflektora samochodu osobowego, zdecydowanie potwierdzały tę hipotezę i – co charakterystyczne – mimo niedbale przeprowadzonych czynności stricte procesowych. Główną przyczyną utraty niektórych śladów na jezdni było całkowite niezabezpieczenie skrzyżowania po wypadku. Mianowicie nie dokonano całkowitego wyłączenia z ruchu kołowego i pieszego całego skrzyżowania, wskutek czego utracono szereg dowodów materialnych, m.in. zatarto ślady jednoznacznie potwierdzające miejsce pierwszego kontaktu pojazdów. To wszakże dało szerokie pole do rozlicznych spekulacji w przedmiocie zarówno przyczyn zaistnienia wypadku, jak i okoliczności jego przebiegu. Jest charakterystyczne, że bez posiadania wystarczających wiadomości na temat wypadku policjanci rozpowszechniali bezpodstawną wiadomość, jakoby kierująca samochodem osobowym jest sprawczynią zderzenia z motocyklem, kierowanym bez uprawnień przez osobę w wieku 17 lat. Asumptem do tworzenia mało wiarygodnych wersji zdarzenia był zjazd z jezdni samochodem po zderzeniu. Fakt ten posłużył organom prowadzącym postępowanie przygotowawcze do przeforsowania, przy pomocy powołanego biegłego, innego niż rzeczywiste miejsca zdarzenia. Mimo że dowody materialne jednoznacznie wskazywały, iż do zderzenia doszło w obrębie pasa dla lewoskrętu, to w wyniku manipulacji materiałem dowodowym miejsce zderzenia przeniesiono do prawej krawędzi jezdni, właściwej dla kierunku ruchu motocykla, po to wszakże, aby wskazać prawidłowość poruszania się motocyklisty, jako uzasadnienie uczynienia tego podmiotu pokrzywdzonym.
Dogłębna analiza materiału dowodowego prowadzi do jednoznacznego i niepodważalnego wniosku, że do zderzenia pojazdów, a ściślej mówiąc najechania na lewe przednie naroże stojącego w lewoskosie samochodu osobowego przez motocykl, doszło na pasie przeznaczonym dla skręcających w lewo. Poniższa wizualizacja (fot. 1) prezentuje tę – jedynie słuszną – wersję przebiegu wypadku:
Fot. 1
Potwierdza to poniższe zdjęcie (fot. 2) wykonane przez dziennikarza kilkanaście minut po wypadku, na którym widoczne są drobiny szkła, znajdujące się na początku pasa właściwego dla lewoskrętu, a nawet sięgające prawego pasa dla kierunku, w którym jechała kierująca samochodem osobowym. Niektóre drobiny, jak widać, świecą, inne są matowe. Jest to uzależnione od dwóch czynników, a mianowicie ułożenia się kawałków szkła na jezdni z rozbitego reflektora w wyniku wypadku oraz kąta padania światła i jego skupienia.
Fot. 2
Zdjęcie to nie było znane ekipie przeprowadzającej oględziny miejsca zdarzenia. Teraz jest już znane, a mimo to bezczelnie prezentuje je „Sucha24”, w diametralnie odmiennym kontekście.
Natomiast zdjęcie poniżej zostało wykonane w toku oględzin dokumentujących stan powypadkowy miejsca zdarzenia przez technika z grupy dochodzeniowo--śledczej miejscowej komendy Policji. Już prima facie widać, że przed rozpoczęciem oględzin usunięto widoczne na poprzednim zdjęciu rozsypane szkło z powierzchni jezdni m.in. na odcinku między znakiem poziomym – strzałka skierowana w lewo a pasem wyłączonym z ruchu (fot. 3).
Fot. 3
Zestawienie obu zdjęć (fot. 2 i 3) uprawnia do twierdzenia, że organ postępowania usunął z miejsca zdarzenia ślady, które ujawniały, że sprawcą zdarzenia jest kierujący motocyklem. Utwierdza w tym przekonaniu dalszy tok postępowania, w którym na przekór faktom jako sprawcę traktowano kierującą samochodem osobowym, faktyczną pokrzywdzoną, by z trudnych do udowodnienia powodów „uchronić contra legem” faktycznego sprawcę wypadku, którym jest kierujący motocyklem.
Usunięcie kluczowego śladu w postaci rozsypanego szkła, pochodzącego z rozbitego reflektora, sprzyjało niewątpliwie przeniesieniu miejsca zdarzenia do prawej krawędzi jezdni właściwej dla kierunku ruchu motocykla. Ten zabieg stanowił nieudaną próbę wykazania, że kierujący motocyklem poruszał się prawidłowo.
Rozważmy możliwe warianty przebiegu wypadku w kontekście zamysłu biegłego. Widać aż nadto wyraźnie (fot. 4), że gdyby kierująca samochodem realizowała manewr zmiany kierunku ruchu na skrzyżowaniu i wyjechała na pas właściwy dla kierunku motocyklisty, wówczas wskutek zderzenia pojazdów przód motocykla uderzyłby w prawe naroże samochodu, a zatem lewy reflektor i lewy błotnik pozostałyby nietknięte. Tego faktu nie jest w stanie zmienić nawet najlepszy program symulacyjny (sic!).
Fot. 4
Biegły musiał dopasować do prawidłowej jazdy motocykla odpowiedni kąt położenia samochodu osobowego. Wymyślił, że samochód poprzecznie przemieszczał się na tor ruchu motocykla. Poprzecznie, a więc bokiem, może poruszać się samochód, w którym można ustawić wszystkie cztery koła pod odpowiednim i jednakowym zarazem kątem. Taki pojazd może jechać, nie zmieniając kąta, bokiem – jak to prezentuje poniższa wizualizacja (fot. 5) – jednak samochód uczestniczący w wypadku takiego rozwiązania technicznego nie posiada.
Fot. 5
Przy realnym skręceniu w lewo przez kierującą samochodem i kontynuowaniu jazdy mogło dojść do zderzenia samochodu z motocyklem na jezdni tylko według konfiguracji zaprezentowanej na poniższej wizualizacji (fot. 6). Ta wersja również jest nierealna.
Fot. 6
W celu wyczerpania możliwości wariantowych zderzenia obu pojazdów przy krawędzi jezdni, właściwej dla kierunku ruchu motocyklisty, warto posłużyć się przykładem poniższej wizualizacji. Kierująca samochodem osobowym, dla uzyskania położenia wypadkowego (kąt zderzeniowy), musiałaby znacznie wcześniej podjąć manewr zmiany toru ruchu przez skręcenie w lewo i wjazd na pas właściwy dla kierunku przeciwnego, następnie odbić w prawo i ustawić pojazd pod kątem odpowiadającym faktycznej pozycji zderzeniowej, w kierunku – co oczywiste – przeciwnym do kierunku ruchu motocyklisty (fot. 7).
Fot. 7
Z powyższego materiału wynika jednoznacznie, że jedynie pierwszy wariant zderzenia jest prawdziwy.
Na tle zaprezentowanego materiału urzeczywistnia się smutna refleksja. Par excellence zawiódł sąd, dopuszczając się rażącej obrazy fundamentalnych dyrektyw postępowania. Mianowicie naruszył zasadę obiektywizmu przez oddalanie zasadnych wniosków dowodowych (art. 4 k.p.k.), zasadę domniemania niewinności i in dubio pro reo (art. 5 k.p.k.) przekształcił w domniemanie winy, o czym świadczy wyjątkowy upór w dążeniu na przekór faktom do skazania faktycznej pokrzywdzonej, a ze swobodnej oceny dowodów (art. 7 k.p.k.) uczynił nieznaną polskiej procedurze karnej dowolną ocenę dowodów. Tym samym przekroczył poprzeczkę zjawiska neglecta lege i stoczył się na poziom contemptus legis. Do tego organu nie ma już zastosowania paremia Kartezjusza cogito ergo sum, natomiast nabiera znaczenia sum sed non cogito.