Poprzedni artykuł w numerze
Z dużym zainteresowaniem przeczytałem w poprzednim numerze „Palestry” omówienie wyników ankiety, w której nie mniej niż 9 tysięcy członków naszej korporacji wypowiedziało się na temat priorytetów i przyszłości adwokatury (M. Gutowski, C. Jaworski, A. Zwara, Pomiędzy strategią i imponderabiliami, Palestra 2015, nr 9–10). Wyniki ankiety ani mnie nie zaskoczyły, ani nie zdziwiły. Zaskoczył mnie tylko tytuł publikacji, sugerujący istnienie jakiejś rozbieżności pomiędzy rozważaną przez adwokackich decydentów strategią i adwokackim dekalogiem. Takiej sprzeczności przecież nie ma, bo owa strategia to tylko muskający rzeczywistość „lekki przewiew w starych murach”, a nie wstrząs dla systemu.
Wielokrotnie stawiałem na łamach „Palestry” pytanie, czy adwokatura ma być elitą, czy zaściankiem (po raz pierwszy po Nadzwyczajnym Krajowym Zjeździe Adwokatury w Warszawie w 1996 roku – Elita czy zaścianek, czyli kilka refleksji pozjazdowych, „Palestra” 1997, nr 1–2). Przez lata liczyłem, że stanie się stabilną grupą zawodową, aspirującą intelektualnie i kulturowo do przewodzenia polskiej klasie średniej. Wiele razy chcąc wywołać dyskusję, wskazywałem też zagrożenia, jak choćby w tekście z 2004 roku, zatytułowanym prowokacyjnie Czy to koniec adwokatury?:
„Znaczny wzrost liczby adwokatów spowoduje zaostrzenie konkurencji w ramach zawodu. Pod presją ekonomiczną częściej niż dotąd będziemy mieli do czynienia z nieuczciwą walką o klienta, nielojalnością wobec kolegów i dumpingiem. Czy zyskają na tym konsumenci? Być może w dłuższym okresie nastąpi podwyższenie ogólnego poziomu staranności usług adwokackich, ale kosztem wielu indywidualnych rozczarowań. Pamiętajmy, że dla polskich przedsiębiorców w pierwszym pokoleniu ważna jest wciąż dla wszystkich niska cena usług, a nie ich poziom i do uznanych fachowców zwykle zwracają się dopiero po szkodzie, a nie przed nią. (…) Przywykniemy też do procesów o zapłatę wynagrodzenia przeciwko byłym klientom.
W dużych ośrodkach zmiany będą prędzej widoczne niż w małych, bo migracja do nich prawniczej młodzieży «za rynkiem» będzie jeszcze bardziej intensywna niż dotychczas. Dla dużych kancelarii będzie to oznaczało większą podaż kandydatów do pracy, a zatem tym bardziej będzie w czym wybierać. Początkującym w zawodzie nie będzie łatwiej niż obecnie, bo będą musieli wciąż konkurować i więcej inwestować w siebie i w infrastrukturę swoich kancelarii. Jeśli nie podejmą ryzyka samodzielnej działalności, pozostanie im robić karierę w zastanych już strukturach, gdzie trzeba pracować na innych. I rzadko będzie to szybka i błyskotliwa kariera, bo miejsca na górnych półkach są już zajęte.
Nowa adwokatura nie odzyska społecznego autorytetu sprzed lat. Zawód adwokata do reszty spowszednieje i zrówna się w społecznym odbiorze z takimi zawodami, jak rzeczoznawca majątkowy, doradca podatkowy czy makler giełdowy. Argument, że jest to zawód zasługujący na coś więcej z uwagi na przymiot zaufania publicznego nie znajdzie zrozumienia. Określenie «elita» dotyczyć będzie co najwyżej niektórych adwokatów, a nie adwokatury jako grupy zawodowej. Rozwarstwienie majątkowe w korporacji pogłębi się i – to nie szyderstwo, bo z kogo tu szydzić – trzeba będzie zmienić zasady etyki i godności zawodu i zezwolić adwokatom na podjęcie dodatkowego zatrudnienia np. w charakterze taksówkarza” („Palestra” 2004, nr 7).
O sytuacji w adwokaturze trzeba rozmawiać, proponować rozwiązania, spierać się, wypracowywać kompromisy. Uczestniczę w krajowych zjazdach adwokatury od zjazdu krakowskiego w 1992 roku i wedle mojej pamięci z poziomem dyskusji różnie bywało. Zdarzało się, że emocje wypierały rozsądek, a populizm zastępował racjonalizm. Zdarzało się, że nie było chętnych do otwartej wymiany poglądów, że brakowało po prostu dobrych pomysłów. Pięć lat temu na gdańskim zjeździe w Sopocie w dyskusji wzięło udział tylko dwóch (!) adwokatów. Na ostatnim, katowickim zjeździe okazało się wszakże, że dyskusja może być konstruktywna, a w większości istotnych kwestii możemy się zgadzać.
Najgorsze, co może spotkać inicjatorów adwokackiej ankiety AD 2015, to środowiskowa zmowa milczenia nad jej wynikami. Trzeba te wyniki analizować i wyciągać wnioski, a nie udawać, że nic się nie wydarzyło.
Nie sposób nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że „wspólne cele Adwokatury nie muszą być realizowane za pomocą jednolitych środków. Adwokatura to środowisko indywidualistów, którzy mogą i muszą się różnić w swych ocenach i poglądach, a mają prawo i obowiązek swe stanowisko artykułować. Błędem jest, jeśli odmienne poglądy interpretuje się jako dowód na rozwarstwienie środowiska. Różne spojrzenia i metody działania są pożyteczne, charakterystyczne dla Adwokatury i stanowią o jej sile, nie o słabości” (s. 149).
Nie można udawać, że problemu nie ma, jeśli ponad połowa adwokatów i aplikantów adwokackich uważa, że należy rozważyć możliwość eliminacji zakazu zatrudnienia adwokatów na podstawie umowy o pracę. Nie chcą być radcami prawnymi, ale pozostając adwokatami, chcą wykonywać zawód w taki sam sposób, jak radcowie prawni. Oznacza to, że formy wykonywania zawodu adwokata nie są de lege lata wystarczająco elastyczne.
Do szczególnej refleksji skłania diagnoza rynku usług prawnych i teza o bezcelowości samoograniczeń w adwokaturze. „Rynek jest zupełnie «dziki», gdyż mające na celu ochronę klientów ograniczenia etyczne Adwokatury zadziałały przeciwko adwokatom, a klientów i tak nie ochroniły” (s. 146). „Jedyne ograniczenia, jakie zostały na rynku pomocy prawnej – to samoograniczenia w Adwokaturze” (s. 147).
Jak mamy sprostać konkurencji, skoro możemy mniej niż nasi rywale? Nie chodzi tylko o krytykowaną przez ponad połowę ankietowanych niedopuszczalność pełnienia funkcji w zarządach spółek kapitałowych i o zakaz wykonywania zawodu w spółkach prawa handlowego posiadających osobowość prawną (zniesienia tego zakazu chce 70% ankietowanych), które „nie są spotykane w innych zawodach prawniczych i w praktycznym wymiarze osłabiają pozycję adwokatów na rynku pomocy prawnej” (zob. s. 147). Chodzi też o promocję i reklamę. „W ocenie przytłaczającej większości adwokatów i aplikantów adwokackich (96%) Adwokatura powinna prowadzić akcję wizerunkową promującą zawód adwokata i usługi adwokackie. Wyraźna większość adwokatów i aplikantów (68%) opowiedziała się za rozluźnieniem zasad etyki odnoszących się do udziału adwokatów w reklamie” (s. 144).
„Na podstawie wyników ankiet można zaryzykować przypuszczenie – stwierdzają ostrożnie komentatorzy – że delimitacja możliwości wykonywania zawodu w spółkach prawa handlowego posiadających osobowość prawną, w tym pełnienie funkcji w zarządach spółek kapitałowych, nie stanowi już dziś gwarancji niezależności adwokata” (s. 146). Co na to naczelne władze adwokatury? Jeśli uznają wyniki ankiety za niereprezentatywne, to w przyszłym roku będzie to jeden z najciekawszych tematów w kampanii wyborczej do władz izb i w wyborach delegatów na kolejny Krajowy Zjazd Adwokatury. Wyborcy zapytają, czy to władze były reprezentatywne i zadbają o to, aby w nowej kadencji decydenci słuchali głosu wyborców.
Doniosłość zmian, jakie zaszły w naszym środowisku, potwierdza wynikająca z ankiet hierarchia priorytetów. Najważniejsze dla ankietowanych jest obecnie doskonalenie zawodowe, działalność legislacyjna i szkolenie aplikantów, potem działalność wizerunkowa, nadzór nad wykonywaniem zawodu i zwalczanie nieuczciwej konkurencji, a dopiero na końcu pion dyscyplinarny i działalność integracyjna (s. 143). Dziś oczekujemy zatem od swego samorządu przede wszystkim umożliwienia nam podnoszenia zawodowych kwalifikacji i mądrej legislacji. W obu tych obszarach jest wciąż sporo do zrobienia. O ile szkolenie i doskonalenie zawodowe może i powinno być prowadzone głównie w izbach, w ramach własnych możliwości budżetowych, o tyle działalność legislacyjna należy do zadań Naczelnej Rady Adwokackiej i jej Prezydium. Regulaminowego uregulowania wymagają choćby: działalność pionu rewizyjnego, rozpoznawanie skarg i wniosków, zasady wynagradzania sędziów dyscyplinarnych i zastępców rzecznika dyscyplinarnego. Modernizacji wymagają regulamin aplikacji adwokackiej, regulamin wykonywania zawodu i zasady deontologii. Warto, aby Naczelna Rada Adwokacka stała się sprawną legislaturą.
Zapewnienie sądownictwa dyscyplinarnego i środowiskowej integracji zamyka listę priorytetów. Wydaje się, że ankietowani mają po prostu świadomość braku możliwości integracji na skalę izbową. Trudno o integrację nawet w kilkusetosobowej izbie, cóż dopiero w kilkutysięcznej, jak warszawska.
Jakże słuszna jest konstatacja: „Tylko jakość, szybkość i rzetelność tych postępowań daje Adwokaturze argument, że jedynie pozostawienie uprawnień dyscyplinarnych w rękach samorządu gwarantuje ich prawidłowe wykonywanie. Strategicznym priorytetem Adwokatury powinno być zachowanie w rękach samorządu postępowań dyscyplinarnych jako «bastionu samorządności»” (s. 148). Oby się udało, bo zagrożeniem jest nie tylko wyraźnie dziś artykułowana skłonność polityków do wyprowadzenia sądownictwa poza samorządy zawodowe, ale i konieczność pokrywania rosnących lawinowo kosztów tego sądownictwa i pionu dyscyplinarnego ze składek adwokackich. W przedzjazdowej dyskusji nie unikniemy pytań o celowość finansowania tego bastionu samorządności.
Adwokaci oczekują, że samorząd podejmie profesjonalną kampanię wizerunkową. Obawiam się, że dobrego pomysłu na taką kampanię wciąż brakuje, jak i brakuje wiary w jej powodzenie, czego potwierdzeniem mogą być mało konkretne słowa: „najlepsza akcja wizerunkowa nie zastąpi wizerunku rzeczywistego. Adwokatura nie może poprzestać na prostym wydrukowaniu plakatów, zapłaceniu za reklamy w radiu, telewizji, w internecie oraz na billboardach, ponieważ taka reklama będzie miałka i typowa. Aby uzyskać siłę przebicia, Adwokatura musi skoordynować środki oddziaływania medialnego z silnym przekazem wynikającym z realizacji zadań Adwokatury” (s. 145). Pomimo zapowiedzi dotąd nie uczyniono w tej kwestii nic istotnego.
„Jeśli na nowo nie zdefiniujemy relacji pomiędzy tradycyjnymi wartościami Adwokatury a potrzebami nowoczesnego rynku, staniemy się nieefektywni i archaiczni. Pozostaniemy w tyle za konkurencją, która – nie oglądając się na żadne tradycyjne wartości – bezwzględnie uderzy w naszą klientelę, odbierając nam kolejne obszary nowoczesnego rynku pomocy prawnej” – przestrzegają komentatorzy ankiety (s. 149). Obawiam się, że dziś już nie wystarczy redefinicja relacji pomiędzy tradycyjnymi wartościami zawodu a potrzebami nowoczesnego rynku. Adwokatom trzeba ustawowo zapewnić więcej zarobkowego zajęcia poprzez wprowadzenie przymusu adwokacko-radcowskiego w sprawach cywilnych i karnych od sądu okręgowego wzwyż oraz w sprawach sądowoadministracyjnych.
Władze samorządowe koncentrowały się bardziej na zapewnieniu państwu wykonywania przez adwokatów swoich powinności (sprawy i obrony z urzędu) niż na zapewnieniu adwokatom odpłatnej pracy. Najwyższa pora na zmianę priorytetów.
Jeśli czytam: „Trudno dziwić się adwokatom, że nie chcą znosić pańszczyźnianopodobnych obowiązków i krytykują wieloletnie zaniechania legislacyjne (tym głośniej, że «obrońca na żądanie» i «nieodpłatna pomoc prawna» gwarantują zwiększenie tych obowiązków)” (s. 147), to chcę wierzyć, że adwokatura poprzez swoich liderów potrafi dziś wyartykułować zawodowe postulaty i potrafi zabiegać o ich realizację. Jeśli jednak słyszę od niektórych działaczy samorządowych, że nie warto nawet próbować, to ze smutkiem skłaniam się do refleksji, że aktualna pozostaje moja ocena z 1999 roku:
„Brak zdolności monitorowania procesów legislacyjnych, umiejętności lobbingu na rzecz korporacji i pasywność w mediach powoduje, że pomimo obecności adwokatów w parlamencie i naczelnych organach administracji, władze samorządowe kolejnych kadencji nie potrafią skutecznie chronić korporacyjnych interesów. Szyderca mógłby powiedzieć, że gdyby adwokaccy decydenci bronili swoich klientów z równą skutecznością, z jaką bronią interesów swojej korporacji, rychło by ich utracili” [Adwokatura schyłku, adwokatura przełomu (wieków), „Palestra” nr 12/1999–1/2000, s. 23].
Pamiętajmy, jak bardzo zmienił się w ostatnich latach skład adwokatury. Tysięcy nowych adwokatów z pokolenia, które zwykłem określać jako „generację subito” (bo potrafi artykułować swoje interesy i chce szybkiego ich zaspokojenia), nie można zbyć deklaracjami, „lekkim przewiewem” czy populistycznym gadulstwem. Trzeba im pokazać konkrety.