Poprzedni artykuł w numerze
„Z mogił, grobów 1863 r. żywy cień powstaje, cień wielkości epoki, cień Rządu Narodowego i wtedy mogiły wołają głosem straszliwym: Idź i czyń” – pisał Józef Piłsudski, który z czynu powstania styczniowego i legendy kierującego nim Rządu Narodowego czerpał inspirację do tworzenia polskiej siły zbrojnej blisko pół wieku później. Wierzył, że śladem weteranów tamtego przegranego zrywu wyruszy ona „starym naszych ojców szlakiem” do kolejnej – tym razem zwycięskiej – walki o niepodległość Polski.
Powstanie rozpoczęte w nocy z 22 na 23 stycznia 1863 r. było ostatnią w XIX w. próbą zbrojnego wybicia się na niepodległość. Miało swoich bohaterów w każdej grupie społecznej i zawodowej. Nie zabrakło ich wśród nielicznych jeszcze wówczas w zaborze rosyjskim adwokatów, z których wielu nie odmówiło wezwaniu tajnego Rządu Narodowego do służby. Byli czynni w samym rządzie i podlegającej tej najwyższej powstańczej władzy służbie cywilnej powstania – w konspiracyjnej administracji i w tajnej prasie. Rację ma bowiem Maksymilian Stanulewicz, który pisał niedawno w „Palestrze”, że „historia Powstania Styczniowego to nie tylko zryw militarny, ale przede wszystkim niezwykła epopeja egzekutywy, administracji i sądownictwa powstańczego”. Lecz adwokaci znaleźli się też w oddziałach powstańczych, a w nierównym boju z wojskami rosyjskimi walczyli również ci, którzy zasilili stan adwokacki w przyszłości i często odegrali w jego dziejach znaczącą rolę.
Zgodzić się należy ze znawcą dziejów polskiej adwokatury, adw. Zdzisławem Krzemińskim, że wśród uczestników styczniowej walki o niepodległość na pierwszym miejscu należy wymienić Henryka Krajewskiego (1824–1897). Pochodził z Lubelszczyzny, kształcił się w szkołach w Hrubieszowie i w Lublinie, a później na Kursach Prawnych w Warszawie. Po ukończeniu prawa na uniwersytecie w Moskwie w 1846 r. wrócił do Warszawy i zaczął pracować jako aplikant przy Trybunale Cywilnym, a od marca 1848 r. jako adiunkt prawny w Wydziale Skarbowym władz Królestwa Polskiego. Dobrze zapowiadająca się kariera Krajewskiego została jednak przerwana. Młody prawnik włączył się bowiem do działalności spiskowej przeciw rosyjskiemu zaborcy. „Nieugiętego charakteru, zamknięty w sobie, klasycznie w czynach konsekwentny (…) konspirator twardy” – charakteryzowała Krajewskiego badaczka spisku warszawskiego końca lat czterdziestych XIX stulecia (cyt. za Krzysztof Pol, Poczet prawników polskich XIX i XX wieku, Warszawa 2011).
Adwokat Henryk Krajewski (1824–1897), portret pędzla Jana Matejki. Oryginał w zbiorach Muzeum Narodowego. Kopia znajduje się w gabinecie Prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej
Władze rosyjskie wpadły jednak na trop spiskowców. Krajewski został aresztowany na początku 1850 r. i uwięziony w osławionym X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej (gdzie pół wieku później, a pięć lat po śmierci Henryka Krajewskiego, będzie więziony Józef Piłsudski). Trzymał się twardo mimo obciążających go zeznań jednego z kierowników spisku. Dopiero ponad rok po uwięzieniu potwierdził złożone wcześniej zeznania innych konspiratorów, co wywołało u niego silny wstrząs i dwie nieudane próby samobójcze. Po czterech latach pobytu w Cytadeli Krajewski został skazany na osiem lat katorgi. Odbywał ją w pobliżu Nerczyńska na Syberii. Po dwóch latach został amnestionowany i zamieszkał w Kiachcie.
W 1860 r. władze rosyjskie pozwoliły mu na powrót do kraju. Należał Krajewski niewątpliwie do tych, których nie złamały mrozy Syberii, cieszył się też powszechnym szacunkiem i autorytetem społecznym. Włączył się w działalność Delegacji Miejskiej, która zamierzała wywalczyć większe swobody dla społeczeństwa polskiego w Królestwie. Był przy jej powstaniu, pełnił funkcję sekretarza („bardzo sprężystego”, jak stwierdzał najważniejszy historyk powstania styczniowego Stefan Kieniewicz), zasiadał w komisji, która opracowała projekt ustawy municypalnej. Jesienią 1861 r. wybrano go do Rady Miejskiej. Lecz wkrótce władze zaborcze wprowadziły stan wojenny i rozwiązały umiarkowane przedstawicielstwo polskie. Krajewski wśród wielu innych członków Delegacji Miejskiej został aresztowany i w lutym 1862 r. zesłany do Tambowa. Starania słynnego adwokata Włodzimierza Spasowicza oraz rosyjskich przyjaciół Krajewskiego doprowadziły do uwolnienia go po kilku miesiącach, powrotu do Warszawy i pracy w Radzie Miejskiej. Warto wspomnieć, że wśród interweniujących na rzecz Krajewskiego Rosjan był Michał Katkow – wtedy liberał, polonofil, wielbiciel poezji Adama Mickiewicza. Po wybuchu powstania styczniowego (choć nie od razu) – zajadły polakożerca, czemu dawał wyraz w redagowanych przez siebie „Wiadomościach Moskiewskich”.
Tymczasem wybuchło powstanie styczniowe i Krajewski włączył się do działalności w organizacji cywilnej. Najprawdopodobniej w maju 1863 r. zaczął współpracę z Wydziałem Spraw Zagranicznych Rządu Narodowego, następnie zaś został dyrektorem tego wydziału. Prowadził korespondencję z polską emigracją polityczną, redagował odezwy zwrócone do opinii publicznej państw europejskich, by zwrócić ich uwagę na prawo Polski do niepodległości. W jednym z najważniejszych dokumentów powstańczych na ten temat – Do rządów i ludów Europy – pisał: „Pogódźcie czyn i życie z uznaniem, jakie względem nas macie. Wyznajcie głośno, że Moskwa nie ma żadnego prawa do panowania nad nami. Tego tylko my od was żądamy, w imię porządku, w imię pokoju, w imię braterstwa ludów Europy” [podkr. – M. G.].
Adwokat Oskar Awejde (1837–1897)
Został aresztowany w drugiej połowie września 1863 r., nie udowodniono mu jednak udziału w ruchu. Kiedy jesienią opuszczał mury Cytadeli, tajne rządy sprawował ostatni dyktator powstania Romuald Traugutt. Na jego prośbę na początku grudnia 1863 r. Krajewski wrócił do pracy w Wydziale Spraw Zagranicznych. Po raz kolejny dał się poznać jako znakomity konspirator, utrzymując kontakt z Trauguttem jedynie za pośrednictwem jego sekretarza, Mariana Dubieckiego. Kres działalności Krajewskiego nastąpił w kwietniu 1864 r., w tym samym miesiącu, kiedy aresztowany został Traugutt. Krajewski nie przyznał się do żadnej działalności, żadnej też mu nie udowodniono. Lecz samo podejrzenie wojskowych władz rosyjskich wystarczyło, by jako politycznie niebezpieczny wyruszył na swoje trzecie już zesłanie – do Kiereńska w guberni penzeńskiej.
Wrócił do Polski trzy lata później. Ostatnie ćwierćwiecze życia poświęcił karierze adwokackiej, stając się jednym z najwybitniejszych przedstawicieli warszawskiej palestry. Jak pisał biograf Krajewskiego Krzysztof Pol, „był Henryk Krajewski wybitnym obrońcą sądowym w sprawach cywilnych, rzadziej – karnych, dla którego zawód adwokata był służbą publiczną, doskonałym mówcą i gruntownym prawoznawcą, ofiarnie dążącym poprzez lata do podniesienia godności adwokatury, a przy tym był to prawnik, do którego kancelarii przede wszystkim ubodzy klienci mieli wstęp otwarty: zawsze służył im bezinteresownie radą i wskazówkami”.
W pracach cywilnych władz powstańczych udzielali się również – z różnym zaangażowaniem i skutkiem – inni adwokaci. Oskar Awejde (1837–1897), Piotr Kobylański (ok. 1823–1868) i Henryk Bąkowski (którego rola okazała się jednak epizodyczna) weszli w skład Rządu Narodowego, nazwanego rządem prawników, który 25 maja 1863 r. powołał stronnictwo „czerwonych”. Najważniejszą postacią w dziejach tego rządu i w ogóle powstania był Awejde. Pochodził ze spolszczonej rodziny niemieckiej z Suwałk, jego ojciec Edward, adwokat, w czasie powstania był naczelnikiem powiatowym miejscowej organizacji cywilnej. Oskar Awejde studiował prawo na uniwersytetach w Petersburgu i Berlinie, od końca 1861 r. był asesorem przy sądzie policji poprawczej w Warszawie. Jesienią 1862 r. zaangażował się w działalność organizacji „czerwonych” i znalazł się w składzie Komitetu Centralnego Narodowego, który zdecydował o wybuchu powstania (Awejde był zresztą jedynym w tym gronie zwolennikiem odłożenia tej decyzji w czasie). Później wchodził w skład naczelnej władzy powstańczej – Rządu Narodowego. W sierpniu 1863 r. wysłano go z misją na Litwę, gdzie został aresztowany. W czasie śledztwa złożył bardzo szczegółowe zeznania, w których ujawnił wiele informacji zarówno o przygotowaniach do powstania, jak i strukturach ruchu powstańczego oraz tworzących je ludziach. Zasłużył sobie tym w pełni na złą opinię wśród współczesnych. Zdawał sobie zapewne z tego sprawę, gdyż po zwolnieniu z zesłania nigdy nie wrócił do Polski, prowadząc z powodzeniem praktykę adwokacką w Wiatce.
Inne były losy Piotra Kobylańskiego, absolwenta uniwersytetu petersburskiego, który praktykę adwokacką prowadził w Warszawie od lat pięćdziesiątych XIX w. Po upadku „rządu prawników” (w którym kierował wydziałem spraw wewnętrznych) współpracował z Rządem Narodowym pod przywództwem Karola Majewskiego. We wrześniu 1863 r. został członkiem rządu stworzonego ponownie przez „czerwonych”. Przekazanie pieczęci odbyło się w mieszkaniu przy ul. Niecałej, należącym do brata Majewskiego, znanego i wpływowego adwokata warszawskiego Wincentego Majewskiego. I on był związany ze służbą tajnego rządu. Zapewne nie bez wiedzy Karola Majewskiego Wincenty towarzyszył 16 lipca 1863 r. w pociągu wyjeżdżającemu na zawsze z Polski margrabiemu Aleksandrowi Wielopolskiemu. „W ten sposób władza powstańcza zapewniała swego przeciwnika, że pozwoli mu odjechać spokojnie” – pisał Stefan Kieniewicz.
Rząd Narodowy z udziałem adwokata Kobylańskiego, który odpowiadał za skarb i prasę, a także m.in. znanego później poety Adama Asnyka, przetrwał do chwili przejęcia władzy dyktatorskiej przez Romualda Traugutta 17 października 1863 r. Kobylański, zwolniony ze służby, wyjechał do Wiednia. Tam jednak w marcu 1864 r. został aresztowany przez Austriaków i jako były członek władz powstańczych wydany Rosji. Skazano go na szubienicę, lecz namiestnik Berg złagodził wyrok na 15 lat katorgi w kopalniach w Usolu. Tam też Kobylański po trzech latach zmarł.
Wiele lat w kopalniach Usolu spędził również Tomasz Burzyński (1834–1904). Pochodził z Radomia, ukończył prawo w Kijowie, za działalność w ruchu przedpowstaniowym w 1861 r. spędził kilka miesięcy w Cytadeli. Po wybuchu powstania był aktywny w miejskiej organizacji cywilnej w Warszawie. W czasie dyktatury Traugutta, w końcu 1863 r., objął stanowisko referenta wydziału spraw wewnętrznych. Zajmował się głównie sprawami powstańczymi w województwach płockim i augustowskim. Aresztowany wraz z większością innych podwładnych Traugutta, został skazany na karę śmierci, którą zamieniono na 10 lat katorgi w Usolu. Wrócił do Warszawy dopiero w 1883 r., gdzie jako adwokat przysięgły do końca życia prowadził praktykę. Pozostawił po sobie wspomnienia z udziału w powstaniu.
W propagandzie powstańczej i w dziejach ówczesnej tajnej prasy wybijającą się postacią był Aleksander Kraushar (1842–1931), wywodzący się z osiadłej w Warszawie rodziny polskich Żydów. Z ruchem niepodległościowym związał się jeszcze jako uczeń gimnazjalny, uczestnicząc w manifestacjach patriotycznych w Warszawie od 1860 r. Po wybuchu powstania współpracował z pismem „Prawda”. Opublikowane przez niego artykuły Powstanie i dyplomacja, w których podawał w wątpliwość chęć udzielenia Polakom pomocy przez mocarstwa zachodnie, zostały uznane przez Rząd Narodowy za zbyt radykalne i doprowadziły do zawieszenia „Prawdy” (czego przyczyny zresztą Kraushar nie był najpewniej świadomy). Wkrótce zresztą zaangażował się we współpracę z wydawaną z inspiracji rządu „Niepodległością”, w której redagował dział Wiadomości z pola bitwy. Latem 1863 r. został wysłany z misją do Drezna, gdzie dopilnował druku i przesłania do kraju broszur Regulamin piechoty i Kodeks wojskowy.
Adwokat Aleksander Kraushar (1843–1931) w mundurze powstańca styczniowego w latach dwudziestych XX w.
W styczniu 1864 r. wrócił do kraju. Jego rola w powstaniu nigdy nie została ujawniona i Kraushar uniknął rosyjskich represji. Ukończył później przerwane w czasie powstania studia prawnicze, w 1868 r. został patronem przy Trybunale Cywilnym, trzy lata później adwokatem przy Sądzie Apelacyjnym, a po wprowadzeniu rosyjskiej organizacji sądownictwa adwokatem przysięgłym przy Okręgu Sądowym Warszawskim. W drugiej połowie lat osiemdziesiątych XIX w. zaczął ograniczać praktykę adwokacką na rzecz pracy literackiej, a przede wszystkim – swojej największej pasji – historiografii. Opublikował wiele cennych prac z dziejów Polski, m.in. na temat spisków niepodległościowych pierwszej połowy XIX w. oraz historii Warszawy. Był jednym z nielicznych powstańców styczniowych, którzy doczekali Niepodległej.
Adwokaci licznie wspierali powstanie również na prowincji. Nie jest bliżej znana działalność naczelnika wojskowego województwa lubelskiego, którym Rząd Narodowy mianował adwokata Kazimierza Gregorowicza (1833–1899), patrona przy Trybunale w Lublinie. Więcej wiadomo o służbie komisarza organizacji cywilnej w tym województwie – adwokata Adama Majewskiego (1838–1908). Urodzony w Warszawie, syn oficera z powstania listopadowego, ukończył prawo na uniwersytecie petersburskim w 1861 r. Wrócił do kraju i rozpoczął aplikację sądową przy Trybunale Cywilnym w Warszawie. Równocześnie zaangażował się w akcję przygotowania zrywu. W kwietniu 1863 r. na polecenie Rządu Narodowego wyjechał do Lublina jako komisarz powstańczy na województwo lubelskie. Organizował wywiad i tajną pocztę obywatelską. Został aresztowany na początku sierpnia 1863 r. i uwięziony na Zamku Lubelskim. Nie udowodniono mu wtedy udziału w powstaniu i zwolniono. Kilka miesięcy później, kiedy powstanie chyliło się ku upadkowi, został aresztowany powtórnie i skazany na karę śmierci. Zamieniono ją na 10 lat robót w Usolu pod Irkuckiem. Na katordze Majewskiemu towarzyszyła żona Elżbieta. Na Syberii urodziły się ich dzieci (z siedmiorga z nich jeden z synów – Władysław – został adwokatem). Do kraju Majewscy wrócili w 1876 r. i osiedli w Lublinie. Dwa lata później Adam Majewski otworzył kancelarię w tym mieście. „Znany był z wyjątkowej sumienności przy opracowywaniu obron. Bezinteresownie bronił biednych i pokrzywdzonych” – pisał Józef Marczuk.
Adwokaci polscy służyli także sprawie powstańczej na polu bitwy. W noc styczniową adwokat Wojciech Zegrzda (1823–1863) – patron przy Trybunale Płockim i jednocześnie naczelnik organizacji miejskiej w Płocku – uderzył na garnizon moskiewski w mieście. Szedł w sukurs powstańcom, którzy zaatakowali Płock pod komendą kpt. Konrada Błaszczyńskiego „Bończy”. Atak kilkudziesięciu ludzi Zegrzdy, nieskoordynowany z natarciem „Bończy”, załamał się w ogniu rosyjskich żołnierzy, a powstańców rozproszono. Ranny Zegrzda schronił się w domu przy obecnej ulicy Narutowicza 8 (mieści się tam dziś Towarzystwo Naukowe Płockie). Rosjanie natrafili jednak na ślady krwi rannego dowódcy płockich powstańców, który nie chcąc dostać się w ich ręce, odebrał sobie życie.
W leśnych oddziałach biło się też wielu – wówczas młodych wiekiem – przyszłych adwokatów. Byli wśród nich m.in. Dominik Anc (1844–1917), Bolesław Przyłęcki (1844– 1926) i Leonard Tarnawski (1845–1930).
Dominik Anc, w czasie powstania uczeń Szkoły Głównej, walczył w bitwie pod Małogoszczą. W późniejszych latach należał do najbardziej znanych warszawskich adwokatów, udzielających się w życiu zawodowym tego środowiska. Był współzałożycielem biura bezpłatnych porad prawnych i Towarzystwa Prawniczego w Warszawie, którego został później prezesem, członkiem Konsultacji Adwokatów Przysięgłych (do jej rozwiązania w 1882 r.). Ogłosił liczne artykuły w „Gazecie Sądowej Warszawskiej”, m.in. dotyczące dziejów adwokatury polskiej (np. Kilka słów o adwokaturze i aplikacji w dawnej Polsce). Doczekał odejścia Rosjan z Królestwa Polskiego. Objął wówczas przewodnictwo Delegacji Adwokatury Warszawskiej – której jednym z zadań było przygotowanie projektu organizacji adwokatury w wolnej Polsce. Na otwartym w 1916 r. Uniwersytecie Warszawskim wykładał prawo cywilne. Po utworzeniu w lutym 1917 r. Tymczasowej Rady Stanu został członkiem Rady Departamentu Sprawiedliwości i komisji, która ustalała listę osób o kwalifikacjach pozwalających na przyjęcie do powstającego sądownictwa polskiego.
Bolesław Przyłęcki, student prawa, bił się m.in. w oddziale gen. Antoniego Jeziorańskiego pod Małogoszczą, Łazami, w lesie pod Kobylanką, a po jego rozbiciu w innych partiach powstańczych pod Bodzentynem i Pokrzywnicą. W ramach represji carskich jego rodzina musiała opuścić rodzinny majątek Krasów w pow. włoszczowskim. Później Przełęccy gospodarowali w Bierwcach Szlacheckich w powiecie radomskim. Po zakończeniu walk Przyłęcki ukończył Wydział Prawa i Administracji Szkoły Głównej w Warszawie i od 1865 r. pracował jako zastępca adwokata w Radomiu, a w cztery lata później otworzył własną kancelarię. Doczekał niepodległej Polski.
Leonard Tarnawski, uczeń gimnazjum w Przemyślu, który wówczas przynależał do zaboru austriackiego, przekradł się do Królestwa z grupą szkolnych kolegów. Wiadomo, że był ranny już w pierwszej bitwie, nie udało się jednak ustalić, gdzie. W późniejszych latach ukończył studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Od 1878 r. do końca życia prowadził kancelarię adwokacką w Przemyślu, a w 1903 r. został prezydentem Izby Adwokackiej w Przemyślu. Był jednak przede wszystkim wybitnym działaczem społecznym w rodzinnym mieście. Zasiadał w radzie miejskiej, był wiceprezesem Rady Powiatowej, zajmował stanowisko prezesa Składnicy Kółek Rolniczych, założył Towarzystwo Zaliczkowo-Rolne, udzielające kredytów rzemieślnikom i drobnym rolnikom. Uczestniczył w założeniu Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Przemyślu, w którym przez kilka lat zajmował stanowisko prezesa, oraz powołaniu w tym mieście Stowarzyszenia Weteranów Powstania 1863 r. Był aktywny w Polskim Towarzystwie Gimnastycznym „Sokół”, politycznie zaś związał się z Narodową Demokracją. Należał do Ligi Narodowej, zasiadał w komisji nadzorczej Skarbu Narodowego, był współzałożycielem Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego w Galicji. W 1908 r. demonstracyjnie odmówił przyjęcia austriackiego orderu Żelaznej Korony, stwierdzając, że w Rzeczypospolitej Polskiej nie wolno przyjmować zagranicznych orderów. W 1919 r. adwokat Tarnawski, dawny powstaniec 1863 r., został wybrany na posła do Sejmu Ustawodawczego niepodległej Rzeczypospolitej. Nie było więc przesady w słowach adwokata i działacza z przeciwnego Tarnawskiemu obozu politycznego – Hermana Liebermana, że Leonard Tarnawski cieszył się „wielkim zaufaniem i szacunkiem całej ludności [Przemyśla] z powodu niezwykłej zacności charakteru”.
Adwokat Adolf Pepłowski (1841–1916)
Jeszcze jednym z wybitnych przedstawicieli polskiej palestry, który walczył zbrojnie w 1863 r., był Adolf Pepłowski (1841–1916). Pochodził z rodziny ziemiańskiej osiadłej w pow. augustowskim. Po ukończeniu gimnazjum w Suwałkach otrzymał stypendium rządowe i rozpoczął studia medyczne na uniwersytecie w Moskwie. Od 1857 r. studiował na Kursach Prawnych Polskich w Moskwie, a po ich likwidacji w 1859 r. przeniósł się na kursy przy uniwersytecie w Petersburgu. Studiował też na Wydziale Filologicznym tej uczelni. Obydwa kierunki studiów ukończył w 1862 r. W tym samym roku rozpoczął aplikację przy Trybunale Cywilnym w Łomży, którą przerwał, podejmując pracę nauczyciela w Częstochowie. Według przypuszczeń jego biografki, Haliny Kiepurskiej było to związane z działalnością konspiracyjną przed powstaniem styczniowym.
Po wybuchu powstania, według niepewnych informacji, Pepłowski organizował oddziały w Płockiem, lecz wkrótce musiał przedostać się do oddziału Mariana Langiewicza, gdyż wziął udział w bitwach pod Miechowem i Małogoszczą. We wrześniu 1863 r. został naczelnikiem tajnej organizacji w Częstochowie. Wkrótce jednak widzimy go w Warszawie, gdzie po aresztowaniu naczelnika miasta Józefa Piotrowskiego 9 października 1864 r. Pepłowski zastąpił go na posterunku. Było to oznaką dużej odwagi, gdyż Piotrowski, który spalił wszystkie posiadane papiery i w śledztwie nie wydał nikogo, został powieszony miesiąc później. Trudności Pepłowskiego pogłębiało i to, że nie znał miasta. Mimo to kierował organizacją przez pięć tygodni, w początkach dyktatury Traugutta.
Po publicznej egzekucji Wilhelma Algiera, robotnika z fabryki Evansa, który produkował bomby dla powstańców, Pepłowski wydał odezwę, w której upamiętniając męstwo Algiera, wzywał ludność miasta, by nie dała się sprowokować do jawnych demonstracji przeciw rosyjskim represjom. „Warszawa nie zapomniała, że jest miastem Kilińskich; choć spokojna i niema, chowa w swym sercu dławiącą ją zgrozę i oburzenie; wie ona tylko, że jej ręki podnieść nie wolno, aż wtedy gdy cios będzie nieomylnym i stanowczym” – pisano w odezwie (cyt. za: S. Kieniewicz, Warszawa w powstaniu styczniowym, wyd. 4, Warszawa 1983). Adolf Pepłowski został aresztowany przez Rosjan w połowie listopada 1863 r. i skazany na dwanaście lat katorgi, później jednak karę tę złagodzono. Przebywał na zesłaniu w Ufie, gdzie pracował jako nauczyciel. W wyniku amnestii, prawdopodobnie w 1870 r., wrócił do kraju. Trzy lata później uzyskał prawo pobytu w Warszawie i zajął stanowisko zastępcy patrona przy Trybunale Cywilnym. Prowadził praktykę adwokacką w kancelarii Józefa Kokeliego, a od 1876 r. własną kancelarię przy ul. Elektoralnej. Bronił w procesach kryminalnych (m.in. znanego rzeźbiarza Xawerego Dunikowskiego) oraz politycznych. W tych ostatnich wystąpił m.in. jako adwokat Dominika Anca (wspomnianego już weterana powstania styczniowego, którego oskarżono o obrazę rosyjskiego urzędnika sądowego), adwokata Tadeusza Strzembosza, Stanisławy Pisarzewskiej (sądzonej za autorstwo opublikowanej w 1906 r. książki Zarys dziejów Polski od najdawniejszych do ostatnich czasów), krytyka literackiego Artura Górskiego (sądzonego za napisanie przedmowy do Kordiana Juliusza Słowackiego) oraz w procesach unitów. W 1907 r. bronił działacza niepodległościowego Władysława Studnickiego w sprawie o obrazę władz rosyjskich w artykule zamieszczonym w redagowanym przez Studnickiego piśmie „Naród a Państwo”. Jak charakteryzowała Pepłowskiego Halina Kiepurska, „był [on] świetnym mówcą obdarzonym fenomenalną pamięcią, która pozwalała mu szybko przyswoić sobie materiały śledztwa i operować nimi swobodnie w wygłaszanej obronie. Cechowała go celność replik i odwaga wystąpień [...] W obronach o charakterze politycznym nie tyle bronił podsądnego, ile atakował oskarżenie [...] Jego wystąpienia budziły wśród polskich uczestników rozpraw wzruszenie, nierzadko entuzjazm”.
Pepłowski pełnił też ważne funkcje społeczne w stowarzyszeniach adwokackich. Był członkiem zarządu Związku Adwokatury Polskiej i Konsultacji Adwokatów Przysięgłych (od 1905 r.), prezesem warszawskiej komisji organizacyjnej do spraw Grupy Polskiej Międzynarodowego Zjednoczenia Kryminalistów (tj. znawców prawa karnego, dziś rzeklibyśmy – karnistów), wiceprezesem sądu koleżeńskiego adwokatów polskich z Królestwa Polskiego (od 1903 r.), prezesem sekcji prawa karnego Towarzystwa Prawniczego (od 1910 r.). Pełnił także funkcję prezesa Towarzystwa Opieki nad Uwolnionymi z Więzień w Guberni Warszawskiej, w 1909 r. przekształconego w Patronat. Był również pierwszym prezesem Towarzystwa Śpiewaczego „Lutnia”.
W czasie rewolucji 1905 r. Pepłowski, wraz z innymi adwokatami, sygnował telegram do premiera Rosji Siergieja Witte, w którym protestował przeciw krwawemu stłumieniu demonstracji na pl. Teatralnym w Warszawie 1 listopada 1905 r. Jak pisała Kiepurska, „dystansował się od wszelkich kontaktów z Rosjanami”, dlatego też był przeciwny udziałowi adwokatów polskich w powszechnym zjeździe adwokatów z państwa rosyjskiego, odrzucił też możliwość kandydowania do Rosyjskiej Dumy Państwowej. Zmarł otoczony powszechnym szacunkiem 16 stycznia 1916 r. w Warszawie i spoczął na cmentarzu Powązkowskim. Doczekał jeszcze publikacji wyboru swoich mów sądowych, które w dwóch tomach ukazały się w 1912 r. i w 1914 r.
Bój styczniowy był zbiorowym wysiłkiem narodowym. Wśród jego symbolicznych bohaterów – tak słynnych jak dyktator Traugutt, gen. Józef Hauke-Bosak, Stefan Bobrowski (wybitny działacz czerwonych), Marian Langiewicz, ks. Stanisław Brzóska, byli i mniej znani bohaterowie stycznia. Jak pisałem, miała ich każda grupa społeczna, wśród nich – przedstawiciele polskiej palestry. Kilku wspomniano w niniejszym, ogólnym z konieczności artykule. Jeden – Aleksander Kraushar – mógł z dumą stanąć 5 sierpnia 1921 r., w rocznicę śmierci Romualda Traugutta, pod krzyżem postawionym w miejscu egzekucji ostatniego dyktatora powstania styczniowego i szefów podległych mu wydziałów, by z garścią weteranów 1863 r. odebrać z rąk naczelnika wskrzeszonego państwa polskiego Marszałka Józefa Piłsudskiego najwyższe polskie odznaczenie wojskowe – Krzyż Virtuti Militari.
Wszystkim należy się pamięć choćby dlatego, że „armia powstańcza 1863 była ochotniczą – szedł do niej ten, kto chciał. Uchylmy więc czoła przed tymi, którzy chcieli” – pisał pułkownik Jan Stella-Sawicki. Cytowane słowa styczniowego weterana znalazły znakomite uzupełnienie w wypowiedzianej w „Palestrze” opinii adwokata Andrzeja Bąkowskiego, którą w zakończeniu pozwolę sobie zacytować: „Nie było w tym Powstaniu pięknych mundurów, zawadiackich czap, akselbantów, sznurów ozdobnych. Ci ze Styczniowego wyglądali szaro i buro, w jakichś bekieszach, półkożuszkach, czapkach barankowych. A przecież byli tak samo bojowi, ofiarni, patriotyczni jak ich poprzednicy z Kościuszkowskiego, Listopadowego. Zabrakło im Racławic, Olszynki Grochowskiej, Dębego Wielkiego, Stoczka, wspaniałych szarż kawaleryjskich. Styczniowi po potyczkach lizali rany w litościwych polskich borach. Zapisali jednakże na tyle wspaniałą kartę, że wystarczyła Polakom do czasów Legionów Piłsudskiego i roku 1920. Tak jak legenda Armii Krajowej i Powstania Warszawskiego pomogła przetrwać z godnością wasalny system PRL-u. Powstańcy styczniowi po prostu stanęli w potrzebie. Tak się ongiś w Polsce mówiło. Stanąć w potrzebie”.