Poprzedni artykuł w numerze
W podzielonym społeczeństwie – podzielona Adwokatura. Lustrzane odbicie napięć wyrażanych w sferze publicznej i niepokojów dostrzegalnych w sferze socjalnej. Krajowy Zjazd Adwokatury zgromadzi koleżanki i kolegów, którzy na mocy mandatu udzielonego w izbach będą mieli prawo na forum krajowym wypowiadać się i głosować, w sprawach osobowych, proceduralnych i materialnych dotyczących Adwokatury. Co nas czeka w czteroletniej kadencji powyborczej? Odpowiedź na to pytanie zależy od każdego z nas, adwokatów. Zależy także od piszącej te słowa, gdyż zamierza ubiegać się o prawo do reprezentowania Adwokatury jako jej prezes.
Refleksja historyczna. Decyzja o kandydowaniu jest wynikiem refleksji i doświadczeń wyniesionych podczas pracy w Naczelnej Radzie Adwokackiej kierowanej przez prezesa Andrzeja Zwarę oraz dwóch wiceprezesów Jacka Trelę i Jerzego Glanca. W tym miejscu wskażę trzy elementy, które postrzegam jako ważne, jakkolwiek motywów było znacznie więcej. Pierwszy to sposób funkcjonowania wewnętrznego Naczelnej Rady Adwokackiej, który w moim przekonaniu wymaga zmian w aspekcie funkcjonalnym i kosztowym. Zmian, których nie są w stanie wygenerować aktualni przywódcy. NRA wymaga lidera, który byłby w stanie generować koncepcje kierunkowe pracy NRA. Aktualnie można zauważyć, że dochodzi do realizowania interesów pojedynczych członków, z pominięciem zasady kolegialności. W najlepszym razie można mówić o administrowaniu. Dyskusja bywa gaszona u jej zarania. Drugi to przekaz publiczny, jaki środowisko adwokatów generuje na forum publicznym, oraz skupienie się niemal wyłącznie na pracach legislacyjnych, z głębokim zaniedbaniem obszaru stosowania prawa, a także realnych problemów codziennego wykonywania zawodu przez adwokatów. Ten obszar wydaje mi się kluczem do szeregu problemów, które niszczą obraz budowany rzeczywistymi wysiłkami codziennej pracy zawodowej dwudziestu tysięcy koleżanek i kolegów. Trzeci to autorefleksja dotycząca kompetencji, doświadczenia zawodowego i tego, co moja osoba może wnieść do sfery publicznej, gdybym została wybrana na funkcję prezes Naczelnej Rady Adwokackiej. Trzy kadencje pracy w NRA, w tym członkostwo w prezydium w kadencji 2007–2010, gruntowna znajomość spraw zagranicznych oraz krajowych w obszarze samorządowym, kompetencje negocjacyjne i mediacyjne potwierdzone na forum międzynarodowym i krajowym oraz stabilna sytuacja osobista (mąż i dorastające dzieci) i zawodowa (sprawnie funkcjonująca kancelaria) sprawiają, że gotowa jestem poświęcić niemal całkowicie moją aktywność zawodową sprawom adwokatury, łącznie z możliwością zmiany zawodowego centrum życiowego na Warszawę.
Ostatnie 8 lat to czas narastających szans, gdyż dynamika zmian stanu liczebnego Adwokatury oraz świadomości prawnej społeczeństwa mogła zostać wspaniale zagospodarowana. To, co miałam możliwość obserwować, to raczej administrowanie Adwokaturą, a nie budowanie i umacnianie jej potencjału intelektualnego, społecznego, finansowego i kulturotwórczego. Brak rzeczywistego lidera powoduje, że próby wsparcia wizerunkowego stają się zabiegiem technicznym, którego brzmienie szybko wygasa. Nie widać solidarności zawodowej adwokatów. Wręcz przeciwnie – inicjatywa i potencjał generowany przez poszczególnych dziekanów izb zanikają na forum krajowym. Daleka jestem od wskazania wąskiej grupy współpracujących, która istnieje. Pragnę jednak pokazać, że blisko połowa Polski zarządzana jest przez dziekanów, których głos jest pomijany, mimo iż obszar ich geograficznej właściwości uzasadnia zmierzenie się na forum krajowym z wyzwaniami, które napotkali. Zwłaszcza że problemy te nie są obce pozostałym. Za sukces ostatnich lat należy uznać wsparcie finansowe dla izb, które pozwoliło na stabilizację jednostek terenowych oraz zbudowanie zaplecza do sprawowania funkcji. Jeżeli jednak oceniać podstawowy akt dotyczący funkcjonowania samorządu, to ustawa Prawo o adwokaturze, która została przyjęta, nie sprostała potrzebom czasu dotyczącym otwarcia na formy wykonywania zawodu przed młodych adwokatów oraz tych, których kariera zaczyna tracić dynamizm. Wprowadzone zmiany utrwalają istniejący układ, a wydłużenie okresu kadencji organów przy dalszym nieefektywnym zarządzaniu może tylko pogłębić frustrację szeregowych członków. NRA mimo kilkukrotnie podjętych prób nie sprostała wyzwaniu uregulowania kwestii pośrednictwa w Internecie, realiom świadczenia usług drogą elektroniczną przez kancelarie i parakancelarie, a nawet nie zmierzyła się z wyzwaniami dotyczącymi reklamy. Co więcej, nie zdobyła nowych rynków, przegrywając kolejne batalie. Za największą jednak porażkę uznaję fakt, że Adwokatura nie pokazała, że stoi przy człowieku, który mierzy się z arbitralnością działań władzy, utratą dobrego imienia. Nie pokazała także gotowości do budowania mostów w tak kluczowych sprawach, jak problem frankowiczów, procesy inwestycyjne, kultura dialogu politycznego, dziennikarstwo publiczne i prawnicze. Obecnie nie radzi sobie z wyzwaniami dotyczącymi zagrożeń dla niezależności sądownictwa, procesem reprywatyzacji i udziałem w nim adwokatów oraz postulatami wolnościowymi kobiet. Przed KZA staje konieczność rozważenia przynajmniej kilku punktów programowych, które kandydujące osoby mogłyby realizować po udzieleniu im mandatu.
Wizerunek. Budowanie wizerunku Adwokatury opiera się na prawości jej członków. Adwokaturze i adwokatom należy otworzyć usta, aby mogli mówić, co robią i dlaczego kontestują decyzje sądowe. To główny kierunek zmian w odbudowie wizerunku. Adwokaturze należy otworzyć usta. Skandale ostatnich miesięcy, mimo ich ogromnej doniosłości publicznej, nie niweczą pracy ponad 20-tysięcznej grupy koleżanek i kolegów, którzy wykonują zawód rzetelnie i po cichu, każdego dnia, bez cynizmu. Społeczeństwo jest gotowe płacić wskazaną cenę za usługi profesjonalne, łatwo dostępne i pozwalające utrzymać godność człowieka, zmuszonego, a niekiedy upokorzonego, koniecznością podejmowania działań prawnych. Adwokat powinien móc publicznie wypowiadać się o tym, co robi i dlaczego. Wizerunek nie jest złotą kokardą. W tym miejscu zgadzam się z Piotrem Kardasem i Maciejem Gutowskim, w zakresie stanowiska, jakie przedstawili w prasie codziennej. Koledzy jednak, przy całym zaangażowaniu w sprawy legislacyjne, nie generują koncepcji, którą można wdrożyć już dziś. A czekać dłużej już nie tylko nie wypada, ale po prostu nie można. Kolejne rynki usług zajmowane są przez usługodawców niebędących adwokatami, a wizerunek publiczny adwokata, obok dotychczas podkreślanej niedostępności i wysokich kosztów usług, został wzbogacony o cynizm. Organy Adwokatury powinny wspomóc adwokatów indywidualnych, jak i same przyczyniać się do budowania mostów ponad podziałami. Dotyczy to zarówno koncepcji politycznych, jak i spraw publicznie dyskutowanych o wymiarze społecznym. Adwokatura jest różnorodna, tak jak społeczeństwo. Prezentowane są w niej wszystkie opcje polityczne. Klucz do zbudowania wizerunku to działania na rzecz człowieka, którego dotyka problem prawny, a nie dyskutowanie o problemie per se. Nie wątpię, że trzeba werbalizować wartości, ale można to czynić wyłącznie wtedy, gdy nie traci się z oczu konkretnego człowieka. Jako prezes chciałabym kierować się zasadami prostymi: „Jeżeli dostrzegę lepsze – uczynię” oraz nieustająco stawianym pytaniem: „Jakie z tego dobro dla Adwokatury?”. Adwokatura ma obowiązek zabierać głos we wszystkich sprawach społecznie istotnych, w których człowiek poddany jest opresji działania prawa. Nie w tym jednak rzecz, by głosić zależnie od indywidualnych przekonań prawdy objawione. Takie stanowisko mogą zajmować tylko poszczególni członkowie Adwokatury, zgodnie z ich internalnym systemem wartości. Adwokatura, jako samorząd, ma natomiast podkreślać, że adwokat będzie stał u boku konkretnego człowieka i mierzył się z problemem prawnym, przed którym ten ostatni stanął. By zbudować wizerunek, niezbędne jest także otwarcie myślenia adwokatów na relacje społeczne. To zaś jest pochodną szkolenia zawodowego. Aktualna forma doskonalenia zawodowego, ale także szkolenia aplikantów, nastawiona jest na utrwalanie wiedzy już raz wdrukowanej. W mojej ocenie doskonalenie zawodowe, jak i szkolenie aplikantów, powinno być w głównym zakresie nastawione na umiejętności miękkie, czyli argumentację w postępowaniach sądowych i sposób komunikowania się z klientem. Szkolenie powinno objąć przekaz werbalny, jak i podkorowy, wizualny i technologiczny. Potrzebni są nam reporterzy sądowi, którzy mogliby rekrutować się z aplikantów. Z obecnego zakresu szkoleń z oczywistych względów należy umocnić szkolenia dotyczące środków zaskarżenia, apelacji, kasacji, skargi kasacyjnej, skarg do TK, do ETPCz wg zakresu ustawowego egzaminu zawodowego oraz tematów prawa materialnego dyktowanych ad hoc lub w ramach specjalizacji. Szkolenie z etyki w wymiarze co najmniej 2 godzin rocznie powinno dotyczyć wszystkich. Aplikanci, z uwagi na koszty, które ponoszą obligatoryjnie, powinni uzyskiwać produkt najwyższej jakości. Za zasadne uważam także uczynienie pionu szkolenia zawodowego aplikantów oraz doskonalenia zawodowego adwokatów elementem stałym struktury samorządu, wydzielonym i zawodowym. Nie dostrzegam potrzeby rotacyjności funkcji w obszarze edukacji, który oparty jest na sprawnym administrowaniu.
Reklama. Przewodnicząc Komisji Praktyk Rynkowych i Konkurencji, miałam możliwość pochylić się nad kwestiami reklamy adwokatów, obecności w mediach społecznościowych i pośrednictwa w pozyskiwaniu klientów. Wnioski są jednoznaczne. Aktualne akty samorządowe nie przystają do rzeczywistości ani modelu gospodarczego kreowanego przez władzę publiczną, ani także faktów, które istnieją na rynku. Regulacja jest także kontestowana przez sporą grupę koleżanek i kolegów. W mojej ocenie art. 10 EKPC i art. 54 Konstytucji RP, a także fakt, że ustawodawca nie chroni konsumentów przed firmami odszkodowawczymi, ubezpieczeniowymi, paramedycznymi etc., przemawia za otwarciem się także na reklamę. Adwokatom należy otwierać usta i dostosowywać środki komunikacji społecznej, dla dobra tego społeczeństwa, do tego, w jaki sposób społeczeństwo się komunikuje. Aktualnie akty wewnątrzsamorządowe nie definiują nawet pojęcia reklamy, jednak jej zakazują. Uważam, że dozwolona powinna być wszelka informacja publiczna o prowadzonej przez adwokata działalności, o ile nie zawiera ona zwrotów ocennych (typu najlepsza, najtańsza, jedynie skuteczna), nieweryfikowalnych w łatwy i dostępny sposób. Reklama mogłaby być dozwolona, pod warunkiem że klient pozyskuje informację, że ma do czynienia z reklamą. Formą tego jest na przykład informacja wypracowana w mediach wizualnych, tak zwana informacja o „lokowaniu produktu” lub zwrot na powierzchni reklamy – „reklama”.
Niezależność i formy wykonywania zawodu. Taksa za urzędówki. Kwestia niezależności zawodowej ma swój aspekt zewnętrzny i wewnętrzny. Nie jest pożądaną sytuacja, w której adwokat uzależnia się od jednego klienta, jednego zleceniodawcy, bez względu na to, czy to podmiot publiczny, czy prywatny. Portfolio usług powinno dawać każdemu „odskocznię”, by przy zmiennych wiatrach humorów klienta nie zostać bez zleceń. Pewnym rozwiązaniem jest wprowadzenie stosunku pracy między adwokatami. To pozwoliłoby utrzymać integralność. Aspekt wewnętrznej niezależności to umiejętność konfrontowania klienta z autonomiczną oceną prawną, niekiedy pokazującą, że pewna koncepcja lansowana przez klienta – po prostu się nie uda. Klienci płacą za uczciwość i profesjonalizm. Sprzedawanie marzeń przez adwokatów uważam za błąd. Część adwokatów pracuje coraz częściej wyłącznie w zakresie urzędówek. Jeżeli robią to stale, to dochody mogą się stabilizować, zwłaszcza za sprawy karne. Znacznie gorzej wygląda sprawa taksy za sprawy cywilne i administracyjne. Taksa adwokacka ma swoje modele europejskie. Zawężenie dyskusji do stawki za sprawę jest niekorzystną strategią. Jedna z technik negocjacji sugeruje stosowanie taktyki, która jest elementem wewnętrznego ładu przeciwnika – negocjatora. Skoro rząd dla własnych ekspertów działających przy komisjach rządowych przewiduje kilkudziesięcio- lub kilkusetzłotowe stawki za posiedzenie, to dlaczego obywatel, któremu ten sam rząd proponuje pomoc eksperta, ma uzyskać eksperta opłacanego w stawkach niejednokrotnie niegodziwych. Model, który uważam za pożądany, to stawka godzinowa stała, ustalona rozporządzeniem, a obrońca lub pełnomocnik mógłby wskazywać liczbę przepracowanych godzin, z prawem sądu do ich „przykrojenia”. Uczciwy sędzia potrafi oszacować, jaki nakład pracy sam włożył w sprawę, i potrafi docenić nakład pracy pełnomocnika czy obrońcy. Oczywiście możliwe są tu personalne animozje, ale im mogłaby zapobiegać lub je minimalizować stawka minimalna w pewnym typie spraw, a także tryb kontroli instancyjnej lub poziomej.
Solidarność zawodowa i formy pomocy wewnętrznej. Pytanie o zasadność przeznaczania części majątku Adwokatury na pomoc koleżankom i kolegom, którzy popadli w różnorakie trudności, zależy od pierwotnej odpowiedzi, czy Adwokatura pozostaje i chce pozostać wspólnotą wartości, idei i poczucia wzajemnej solidarności, czy też zamierza podążać śladami społeczeństwa europejskiego, które coraz bardziej się atomizuje, stawiając ponad wartościami wspólnymi – wartości jednostkowe. Osobiście czuję ścisłą przynależność do wartości europejskich, wywodzonych jednakże z chrześcijańskich korzeni Europy, a nie ruchów oświeceniowych. Z tego względu uważam, że Adwokaturę stać na to, by utrzymywała fundusz wzajemnej pomocy. Pragnę zwrócić uwagę, że coraz więcej kolegów i koleżanek popada w problemy psychiczne, depresyjne, niekiedy dotyczące używek, alkoholu. Znane mi są przypadki korzystania przez byłych adwokatów z domów opieki społecznej. Istnienie funduszu wsparcia może ciężar pomocy rozłożyć w ten sposób, że będzie on bardziej efektywny. Ważne, by system był elastyczny, środki dystrybuowane rozważnie oraz istniała możliwość ich alokacji. Solidarność zawodowa koleżanek i kolegów jest niezbędna, w każdym wypadku przerwy w pracy. Ponieważ ciąża i macierzyństwo przypadają zazwyczaj u progu kariery zawodowej, wsparcie w postaci ulg w składkach, lub przynajmniej odroczenia ich płatności, uważam za możliwe i zasadne. Trudności finansowe w tym okresie są bowiem bardziej odczuwalne. Samoorganizacja się kobiet adwokatów przy wsparciu izby oraz próba wynegocjowania np. zwolnienia z urzędówek, dyżurów aresztowych czy możliwość wypracowania wakacji sądowych dla matek i ojców z dziećmi w wieku szkolnym to zadanie dla samorządu. Wsparcie dla młodych adwokatów może być udzielane poprzez udostępnianie powierzchni lokali izbowych na tzw. co-working lub, gdy izba posiada określone lokale, oddanie ich w najem po preferencyjnej stawce czynszu w pierwszym okresie 12–24 miesięcy po „wejściu do zawodu”.
Organizacja prac NRA i komisji. Sprawy Adwokatury można podzielić na sferę wewnętrzną i zewnętrzną. W tej pierwszej najistotniejsze staje się wykonywanie jej zadań przypisanych ustawowo oraz kształtowanie kultury społecznej. Za podstawowe uznaję zreformowanie sposobu funkcjonowania NRA, nie w aspekcie normatywnym, bo w obecnych ramach NRA może funkcjonować, ale w aspekcie funkcjonalnym i kosztowym. Prezes NRA ma być moderatorem rzeczywistej władzy, która spoczywa w rękach dziekanów. Wsłuchanie się w głos kolegium dziekanów to nie jego prawo, ale obowiązek. To w izbach jest rzeczywista władza oraz w izbach powinna być wydatkowana znakomita większość środków finansowych, które gromadzi NRA. Sens współdziałania dziekanów izb i prezesa jest istotny. Rozproszenie władzy osłabia jej siłę polityczną, co jako negocjator potrafię docenić. Druga kwestia to delegowanie kompetencji pomiędzy członków elekcyjnych NRA. Sprawne zarządzanie to kierowanie grupą ok. 8 osób. Takie są realia oparte na doświadczeniu i badaniach. Powierzanie funkcji wymaga spokojnego i skonsultowanego planu, a nie jak obecnie polega na pozostawieniu spraw własnemu biegowi. Wykonywanie mandatu członka NRA tylko w akcie głosowania to zbyt mało. Mandat członka NRA wykonuje się w pracy pomiędzy posiedzeniami NRA, na tych ostatnich stawia się kropkę nad „i”, decydując o kluczowych rozstrzygnięciach. W wymiarze społecznym i percepcji publicznej chciałabym przyczynić się do zbudowania przekonania, że Adwokatura istnieje, aby system nie krzywdził człowieka. Niezależność i tajemnica zawodowa są środkami do celu, a nie celem samym w sobie. Wolny zawód wymaga stabilnych podstaw prawnych, stale aktualizowanych do warunków gospodarczych i społecznych. Dynamika zmian społecznych i różnorodność możliwych form wykonywania zawodu, a także przekazu publicznego na ten temat, wymaga zmierzenia się z realiami, a nade wszystko z faktem, że adwokatura sądowa stanowi tylko pewien procent całej społeczności adwokatów. Uważam, że różnorodność możliwych form wykonywania zawodu nakazuje postawić sprawę jasno: jeden model tego zawodu nie będzie odpowiadał wszystkim zainteresowanym. Formy dotarcia do klienta w dużym mieście wymagają innej aktywności niż w mniejszych społecznościach, gdzie każdy zna każdego. W tym zakresie pytanie zadane mi przez jedną ze słuchaczek na konferencji na temat konkurencji – czy adwokat może zamieszczać informacje o swojej działalności w gazecie parafialnej, uważam za istotne. Docelowymi klientami pytającej pani mecenas są odbiorcy gazety parafialnej. Informacja o działalności powinna trafić do tego konkretnego klienta w sposób adekwatny do potrzeb i oczekiwań. Samorząd ma stwarzać, negocjować, umacniać i rozszerzać warunki do wykonywania zawodu. Zarządzać można organami kolegialnymi, zespołami ludzi, ale in gremio adwokaci wykonują wolny zawód, a rolą samorządu jest zapewniać ku temu optymalne podstawy. System komisji działających przy NRA wymaga modyfikacji. Obecna sytuacja bliska jest patologicznej. Niewątpliwie struktura zadań decentralizowanych wymaga zmiany. Uważam, że komisje mają spełniać zadania wskazane przez prezesa, prezydium lub NRA in gremio. Zaledwie kilka komisji powinno mieć charakter stały. Inne powinny być powoływane ad hoc, dla celów zadaniowych. Budżet powinien być skrojony do programów, a nie program do budżetu. Oczywiście zależność jest dwukierunkowa, ale nie można pozorować działalności, dysponując ogromnymi pieniędzmi. Wyobrażam sobie np., że w sytuacji „problemu frankowiczów” powstaje komisja ad hoc, która przeprowadza dwu-, trzydniowe szkolenie dla zainteresowanych indywidualnie adwokatów, podczas którego przedyskutowane są możliwe opcje modelu rozwiązań. Takie szkolenie to kreowanie rynku zbytu na konkretne usługi. Ze strony NRA wychodzi komunikat, że są adwokaci, którzy są przygotowani do prowadzenia rozmów, negocjowania, mediowania etc. W efekcie uniknęlibyśmy sytuacji, gdy klienci błąkają się po kancelariach, szukając specjalisty, a adwokaci odmawiają – zasłaniając się zalewem innych spraw, rząd miota się między coraz gorszymi projektami, a adwokatura milczy, udając, że problem jej nie dotyczy.
Aplikacja. Nabór na aplikację adwokacką, którą większość kandydatów po pomyślnie złożonym egzaminie wstępnym rozpocznie w latach 2017–2018, nakazuje zadać pytanie, czy obecny model odpłatnego szkolenia zawodowego odpowiada wymogom ustawowym, rynkowym oraz oczekiwaniom młodych ludzi, którzy podejmują trud dalszego kształcenia. Na wszystkie te pytania odpowiedź niestety jest negatywna. Pierwszy zasadniczy element to realizacja wymagania ustawowego, by w toku aplikacji przygotować aplikanta do należytego i samodzielnego wykonywania zawodu adwokata, a w szczególności wykształcić umiejętności z zakresu zastępstwa procesowego, sporządzania pism, umów i opinii, oraz przyswojenie zasad wykonywania zawodu. Należyte i samodzielne wykonywanie zawodu oznacza, że aplikant powinien nabyć umiejętności zorganizowania własnego miejsca pracy, w warunkach, które pozwolą mu samodzielnie egzystować. Wydaje się więc, że dotyczy to zarówno aspektów technicznych prowadzenia kancelarii, po uprzednim wyborze formy prawnej, ale także ogarnięcia różnorodnych modeli świadczenia usług prawnych w zdominowanym przez technologię świecie. Niestety prawie żaden program szkolenia aplikacyjnego nie zawiera w tym zakresie chociażby namiastki programu start up. Drugi element to ustawowy nakaz „wykształcenia umiejętności”. Z nieznanych przyczyn pokutuje przekonanie, że wykształcenie umiejętności jest tożsame z nabyciem wiedzy. To błędny kierunek. Od wielu lat usiłuję przekonać koleżanki i kolegów, że największym wyzwaniem zawodowym jest stałe nabywanie umiejętności miękkich. Wiedzę o treści prawa każdy z nas, ale także każdy klient, potrafi pozyskać, korzystając z nowych technologii lub starych metod badawczych „na piechotę”. Czym innym jest jednak wiedza, a czym innym umiejętność posługiwania się nią, przekształcania w narzędzie walki, budowania strategii postępowania w sprawie. Zakłamanie społeczeństwa polegające na twierdzeniu, że każdy może udzielać porad prawnych, jest powszechne. Zgadzam się, że są sprawy, które może poprowadzić każdy. Co więcej, wrażliwy sędzia także może „oświecić” petenta. Trudno jednak utrzymywać, że prawo jest przejrzyste i laik może bez większego trudu poradzić sobie sam. Najtrudniej jest na początku drogi zawodowej, czyli w okresie aplikacji, gdyż brak doświadczenia nie pozwala na identyfikację sensytywnych elementów stanu faktycznego, klucza proceduralnego do sprawy czy prawidłowej subsumpcji. Takich umiejętności miękkich nie można nabyć metodą podawaną, wykładową. Do tego potrzebne są warsztaty, stały dialog z patronem, mentorem czy wykładowcą. Bezcenni w szkoleniu aplikacyjnym są praktycy, a więc adwokaci i sędziowie oraz profesorowie, którzy są praktykami nie od przypadku i dwóch spraw w roku, ale którzy stale konfrontują generowaną teorię na wokandzie.
W tym kontekście warto poruszyć kwestię patronatu, która także budzi kontrowersje. Tu jednak uważam, że niesłuszne. Programy mentorskie to najnowszy trend w strukturach International Bar Association. Można by powiedzieć, że wymyśliliśmy to wcześniej. Tyle tylko, że z pierwotnej, ambitnej i niemal nierozłącznej w dzień i w nocy współpracy patrona i aplikanta niewiele zostało. Tradycyjny patronat, w formie nieodpłatnej, staje się w wielu izbach reliktem. W dużych izbach niekiedy bywa formą wyzysku młodego człowieka, który przecież także potrzebuje środków, aby się utrzymać. W wielu przypadkach obowiązki patrona wykonywane są w kancelariach, które nie mają niemal żadnego bezpośredniego kontaktu z sądem, a program współpracy szkolącego i szkolonego ogranicza się do korekty pism i opinii prawnych. W innych aplikanci nie mają co robić, bo patron prowadzi niewiele spraw. Wreszcie bywają i takie kancelarie, gdzie aplikant „służy” do noszenia poczty, robienia ksero, przeglądania akt, czasem wyszukiwania przepisów i orzeczeń. To wszystko jest ważne, ale nie może trwać trzy lata. Stopniowalność umiejętności, poziomy awans kompetencyjny, przejrzystość w osiąganiu poziomów wtajemniczenia, powinny rozładować frustracje. Oczywiście są takie kancelarie, gdzie aplikant przechodzi wszystkie etapy wtajemniczenia w piękny i niekiedy niestety niewdzięczny trud wykonywania zawodu adwokata. Czy postulat, by patrona wyeliminować z procesu szkolenia, jest racjonalny? Zdecydowanie nie. Zawodu, którego istota polega na obcowaniu z człowiekiem, wydobywaniu z niego sensytywnych informacji, ocenie konfiguracji prawnej, która zaistniała, nie nauczy się adept z książek. Może nauczyć się na żywym organizmie klienta, jeżeli bez należytej pokory i przygotowania teoretycznego podejmie się pracy. Posiadanie patrona to kwestia racjonalnej decyzji adepta prawa, by nauczyć się nie tyle prawa, ile tego, jak wykonywać zawód. Jak prawo uczynić mieczem i tarczą, aby człowiek nie został skrzywdzony, a adwokat miał satysfakcję z pracy i należny dochód. Zmiana struktury rynku usług prawnych oraz system prawny wymagają także pracy zespołowej. Warto rozważyć, czy nie powinniśmy stworzyć warunków do patronatu grupowego i uczyć młodych ludzi pracy w zespołach, ale nad jedną sprawą. To efektywnie wypełniłoby lukę rynkową, tymczasowo zagospodarowaną przez radców prawnych. Nie jest złym pomysłem, by w niektórych przypadkach zmieniać patrona. Zawód wykonywany w indywidualnej kancelarii to potencjalna możliwość dotknięcia każdego typu spraw. W dużych podmiotach można zostać zaszeregowanym do działu IT i tam pozostać na lata. Nie o to przecież jednak chodzi. Adwokat, przynajmniej na starcie, powinien mieć poczucie, że jeśli zechce, to nakładem wszystkich sił i środków mógłby poprowadzić każdą sprawę. Dopiero życie i doświadczenie powinno skłaniać adwokatów do specjalizowania się, co nie oznacza zawsze odcięcia się od pozaspecjalizacyjnych spraw. Ideałem jest sytuacja, gdy wiemy coś o wszystkim i wszystko o czymś. To ostatnie „coś” to jest specjalizacja. Myślę, że napływ do zawodu obserwowany w ostatnich latach wyhamowuje. Za dwa, trzy lata powrócimy do stanu normalności, gdy liczba nabywających uprawnienia do zawodu zrówna się z liczbą osób odchodzących z zawodu lub lokujących się w innych zawodach prawniczych.
Oczekiwania rynkowe względem młodych adwokatów/aplikantów adwokackich są jasne. Dostępność w czasie, sprawne proponowanie rozwiązań, pewna doza agresywności czy dociekliwości, nieobciążanie klienta nadmiernymi szczegółami. Znane jest także oczekiwanie, że prawnik będzie „partnerem” klienta, skłonnym kierunkowo podpowiadać rozwiązania biznesowe. Czy młody człowiek może odpowiedzieć pozytywnie na te oczekiwania? W zdecydowanej większości tak. Odrzucić należy agresję i ślepe realizowanie oczekiwań klienta, zmieniając je na przenikliwość i obiektywną ocenę, w tym także projektowany przebieg przyszłych wydarzeń wraz z ich konotacją prawną. Każdy klient woli rzetelną ocenę sytuacji i twardą rzeczywistość niż kupno marzeń bez pokrycia, najczęściej w ratach. Aplikant powinien jednak mieć możliwość stabilizacji zawodowej już w okresie aplikacji. Pierwszym obowiązkiem jest nauka, ale nie zakłamujmy rzeczywistości – aplikanci to dorośli ludzie, z ogromną wiedzą prawniczą i potężnym stresem związanym z „procedurą w toku” nabywania prawa do tytułu zawodowego. Jak więc otworzyć im rynek? Czy stosunek pracy z patronem to wystarczający element? Dlaczego nie ze spółką, w której patron wykonuje zawód? Dlaczego nie w ramach działalności na rzecz NGO, dlaczego nie w ramach własnej działalności gospodarczej, skoro inni koledzy po studiach prawniczych świadczą usługi na wolnym rynku?
Zawężanie prawa do indywidualnej decyzji, jak kierować rozwojem zawodowym, jest nieuzasadnione. Ambitne osoby potrafią nie tylko rzetelnie uczyć się na aplikacji, ale także świetnie radzić sobie w sensie ekonomicznym. Ważne, by był nadzór nad działaniami aplikanta, ale wykonywany w formie okresowych ocen, tak by istniała możliwość korekty zachowania. Nie wierzę, że ludzie chcą zaprzepaścić szansę na zdobycie zawodu, nawet wtedy, gdy świadomie popełnili błąd czy wykroczenie. Potrzeba jednak wprowadzenia systemu ostrzeżeń, który nie będzie wynikiem oceny tylko wiedzy na kolokwium rocznym. Ten zawodowy duet aktywności i monitoringu aktywności jest przecież podstawą decyzji o udzieleniu rękojmi co do należytego wykonywania zawodu. Zasady wykonywania zawodu to nie tylko znajomość kodeksu etyki i orzecznictwa dyscyplinarnego, ale umiejętność życia zasadami w nich zawartymi, zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. Ten stan określony jest prawem, dlaczego więc nie wykształcać narzędzi, które mają zapewnić tak często podnoszone przez prawników stany: effectiveness i enforcement? Jeżeli monitoringu nad młodym człowiekiem nie będzie, to na podstawie jakich kryteriów wypowiadać się, oceniając rękojmię? Adwokat to nie jest zawód dla cynika, bez względu czy ma 30, 45 czy 60 lat. Zabraniając aktywności, zmuszamy ludzi do balansowania na granicy prawa i unikania transparentności życia, do której zobligowane są osoby publiczne. W efekcie wykształca się grupę kombinatorów, którzy zdobyli zdolność „unikania” oceny ich postępowania. Patroni i pion szkolenia aplikantów muszą uderzyć się w piersi. Zbyt mało wnikliwie patrzymy na potrzeby młodych ludzi.
Za nieetyczne uważam uczenie aplikantów, by pisali każdą apelację, każdą kasację czy inny środek odwoławczy namolnemu klientowi, z wyboru lub urzędu. W tym ostatnim przypadku motywacją nie powinna być pokusa uniknięcia przygotowania znacznie trudniejszego pisma, jakim jest odmowa sporządzenia środka z uwagi na jego bezpodstawność. Niezmiennie uważam, że wiarygodność i pozycja rynkowa w dłuższej perspektywie muszą być oparte na rzetelności, a nie na wizjach, reklamach czy błędnych wyobrażeniach klientów. Wsparcie wizerunkowe i reklamowe jest niezbędne, gdyż ustawodawca zdeformował zasady uczciwości konkurowania rynkowego, ale to inny temat niż zakreślony w tytule artykułu. Realia rynkowe dla młodego adwokata są frustrujące. Koszty stałe kancelarii, ubezpieczenia, realizacja marzeń w kipiącym życiu osobistym i poddawanie się ugruntowanym wyobrażeniom, że adwokata stać na wszystko, prowadzą do sytuacji życia w ciągłym stresie, a niekiedy do depresji. Nie widzę żadnej przeszkody, aby znane elementy ogarnąć z góry i z wyprzedzeniem skonstruować środki zaradcze. Nie chodzi tylko o grupy wsparcia koleżeńskiego, możliwość bezpłatnego lub za obniżoną kwotą czynszu korzystania z lokali należących do lokalnych izb w celu udzielania porad. Chodzi o rzeczywiste doradztwo zawodowe w obszarze rozwoju zawodowego. Młodemu człowiekowi trudno niekiedy wybrać, dookreślić, co jest niszą rynkową, jakie stopnie stabilizacji są możliwe do realizacji w okresie 6 miesięcy, roku czy lat pięciu. Pomoc w budowaniu planu rozwoju zawodowego jest istotna. Czasem niekiedy ważne jest określenie, czy uzyskanie tytułu zawodowego nie było szczytem samym w sobie, który wymaga skonsumowania w spokojnych warunkach, odczucia radości uzyskania i ugruntowania pozycji zawodowej. Czas na dalszy rozwój nadchodzi z doświadczeniem.
Na tak zakreślone potrzeby są środki samych aplikantów. Czy jednak wystarczy odwagi, by w samorządzie pojawiły się osoby, które stać na przenikliwość oceny sytuacji młodych ludzi? Czy znajdzie się odwagę, by stworzyć stałych przedstawicieli aplikantów przy organach samorządowych, nie tylko jako reprezentację samorządową starosty, ale jako element kształtujący decyzję, poprzez prawo przedstawienia opinii? Aby takie zadanie samorząd aplikantów mógł realizować, musi mieć dostęp do wiedzy, co będzie przedmiotem kolejnych posiedzeń. Musi mieć prawo własnych inicjatyw. Warto o tym pomyśleć przed Krajowym Zjazdem Adwokatury.
Refleksja końcowa. Prezes musi działać z osobami, które zostaną wybrane do NRA. W świetle tego, co powiedziałam wyżej, moje marzenie to kolegium dziekanów, które współpracuje ze sobą i z prezesem. Zakładam, że 80% pracy indywidualnej jako prezes poświęciłabym współpracy z dziekanami, by sprawy, które w izbach mają znaczenie dla indywidualnych adwokatów, były szybko rozwiązywane. Aby zakres odwołań, skarg, donosów etc., które wpływają do Prezydium NRA, do Ministra Sprawiedliwości i do prasy, po prostu został na przedpolu wyeliminowany. Odnośnie do członków elekcyjnych chciałabym, aby byli nieco inni niż ja sama. Tylko wtedy można generować potencjał. Nade wszystko chciałabym, by mieli czas dla spraw Adwokatury, gotowi byli podjąć wysiłek, by uczyć się rzeczy nowych, zwłaszcza negocjacji, komunikacji, a w efekcie byli zdolni do budowania porozumienia. Zależy mi na posiadaniu konstruktywnych hamulców w zespole, aby pomysły niedojrzałe przedwcześnie nie widziały światła dziennego. Chciałabym, aby przynajmniej kilkoro członków NRA biegle władało językami obcymi i było rzeczywistym wsparciem dla prezesa na forum międzynarodowym. Połączenie zawodów radcy prawnego i adwokata to pomysł polityczny. Czasy forsowania go oddolnego – minęły. Pytanie nie brzmi więc, czy łączyć, ale – po co? Majątki obu samorządów są odrębne i mają charakter prywatny – są bowiem pochodną składek członkowskich. Ingerencja publiczna musiałaby być uzależniona od spełnienia testu proporcjonalności celu i działań, które podjęte są dla jego realizacji. Niewątpliwie doszłoby do ingerencji w prawo własności. W tym zakresie może więc chodzić o zadania publiczne delegowane samorządom – szkolenie zawodowe i nadzór dyscyplinarny. Struktura izbowa obu samorządów nie jest paralelna oraz nie jest zbieżna ze strukturą sądów apelacyjnych. Według niektórych podkreśla to niezależność zawodów prawniczych od sądownictwa. Oczywiście połączenie zawodów mogłoby przynieść efekt skali, jednolitość szkolenia. Większa grupa zawodowa oznacza także większą siłę nacisku. Niewątpliwie, mimo że coraz więcej łączy oba zawody – istnieją nadal nieusunięte różnice, np. dotyczące form wykonywania zawodu. Utrzymywanie teorii o niezależności radcy prawnego zatrudnionego w przedsiębiorstwie czy spółce np. Skarbu Państwa uważam za fikcję. TSUE pozbawia takie osoby prawa wykonywania funkcji pełnomocnika sądowego. Tego kierunku Adwokatura musi uniknąć. Na chwilę obecną jestem zwolennikiem decyzji oddolnej, z możliwością sondażowego ustalenia ewentualnego kierunku.
Adwokatura w czasach trudnych chętniej powierzała stery kobiecie. Ta ostatnia nosi bowiem w sobie spojrzenie holistyczne. Jest także trudnym partnerem negocjacyjnym, gdyż bywa „nierozgryzalna” dla mężczyzn. W trudnych czasach te cechy mogą być kluczem do sukcesu Adwokatury i całkiem nowej strategii w zbliżającej się czteroletniej kadencji.