Zainstaluj aplikację Palestra na swoim urządzeniu

Palestra 1-2/2016

Pakt Piłsudski-Lenin, czyli jak Polacy uratowali bolszewizm i zmarnowali szansę na budowę imperium

Kategoria

Udostępnij

N iewątpliwie seria książek Piotra Zychowicza, które w ostatnich czasach ukazały się na polskim rynku wydawniczym, takich jak: Pakt Ribbentrop-Beck, Obłęd 44, Opcja niemiecka robi wrażenie. Swoją erudycją, wyciąganiem na światło dzienne polskiej opinii publicznej faktów historycznych, często mało znanych bądź zbyt powierzchownie potraktowanych przez innych publicystów historycznych. Tytuł książki o Powstaniu Warszawskim nie został zaakceptowany przez wielu czytelników, a sama książka bywała protestacyjnie zwracana autorowi podczas spotkań z czytelnikami. Równolegle zwiększyła się liczba osób odwiedzających Muzeum Powstania Warszawskiego, jak również zwielokrotniły rzesze warszawiaków na wieczornych spotkaniach w dniu 1 sierpnia – śpiewających piosenki powstańczo-patriotyczne.

Wracając do najnowszej książki Zychowicza, Pakt Piłsudski-Lenin, zauważyć należy, że znakomicie zobrazowano w niej pogrom bolszewików w bitwie sierpniowej 1920 r. Armia nasza znalazła się na dobrej drodze do Moskwy. Cóż jednak, gdy Józef Piłsudski, jak pisze autor książki, poczuł się zwyciężony przez polską opinię publiczną, która nie chciała dalszej wojny. Sejm był przeciwny ofensywie, obawiał się nowej wyprawy kijowskiej. Polacy już raz w swojej historii okupowali przez trzy lata Kreml, po czym zmuszeni zostali się stamtąd wycofać. Trzeba przy okazji nadmienić, że na przestrzeni dziejów toczyliśmy z Rosją około 20 wojen. Ze zmiennym szczęściem.

Książka pełna jest opisów takich faktów historycznych, jak choćby przyłączenie Wileńszczyzny do Polski przez. gen. Żeligowskiego czy martyrologia Polaków na Białorusi i szlachty polskiej na tzw. Litwie Kowieńskiej, którą to szlachtę Litwini pozbawili ziemi w wyniku zbójeckiej reformy rolnej.

W wyniku wydarzeń lat 1918–1921 Józef Piłsudski zmuszony był pożegnać się ze swoją ideą państwa federacyjnego. Nastroje pokojowe uzewnętrzniły się wyraziście w pracach nad traktatem pokojowym z bolszewikami, zapoczątkowanych w Mińsku Białoruskim, a zakończonych w Rydze.

Autor dość wyraźnie stwierdza, że Polacy w 1920 roku wygrali wprawdzie wojnę, ale przegrali traktat pokojowy.

Trzeba może dla ścisłości dodać, że w skład polskiej delegacji pokojowej wchodzili w znacznej mierze posłowie ze Stronnictwa Narodowego. I to oni zabiegali usilnie, aby wschodnia granica Polski przebiegała na krańcach terytorialnych, gdzie się kończyła polska kultura i język polski. Autor ubolewa, że przy odrobinie większej woli politycznej można by finalnie uzyskać bardziej korzystną granicę. Dodajmy, że podczas II wojny światowej armia sowiecka zrekompensowała sobie straty poniesione w wyniku zwycięstwa polskiego w pięknym dla Polaków 1920 roku, a ziem zajętych w 1939 r. już nigdy Polsce nie oddała.

Czy w początkach XXI wieku Polakom winno zależeć na budowaniu imperium? Jakiego? Terytorialnego? Gdzie rozlokowanego? Pamiętamy przecież, że w następstwie dwóch wojen światowych rozleciało się kilka wielkich imperiów kolonialnych i politycznych.

Dziś – jak i zawsze – potrzebne są Polakom dobre szkoły, wyższe uczelnie, dobra gospodarka, mądre rządy i mądre sojusze militarne.

0%

Informacja o plikach cookies

W ramach Strony stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze Strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Możecie Państwo dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce internetowej w każdym czasie. Więcej szczegółów w "Polityce Prywatności".