Poprzedni artykuł w numerze
D zień 8 grudnia 2011 r. jest datą 89. urodzin adwokata Mariana Anczyka, którego polska adwokatura w październiku 2011 r. żegnała na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie przemówieniami prezesa NRA adw. Andrzeja Zwary, dziekana ORA w Krakowie, adw. Jana Kuklewicza, adw. Stanisława Kłysa. Pokłonił Mu się także sztandar Adwokatury Polskiej. Właśnie ósmego grudnia – także w dniu Jego imienin – zawsze odczuwaliśmy potrzebę oddania Mu hołdu i przekazania wyrazów szacunku jako wybitnemu działaczowi adwokatury i niezwykłemu Człowiekowi. Obecnie pozostaje jedynie wspomnienie kogoś, kto w sposób pozornie niezauważalny wskazywał, jak należy działać dla dobra adwokatury i stale poprawiać jej wizerunek. Czynił to przez całe swoje zawodowe życie, zarówno jako kierownik Zespołu Adwokackiego nr 12 w Krakowie, jak i wieloletni członek Rady Adwokackiej w Krakowie, jej rzecznik dyscyplinarny, skarbnik, sekretarz, następnie dziekan. Od 1993 roku był członkiem Naczelnej Rady Adwokackiej, w 1995 roku został wiceprezesem NRA i funkcję tę pełnił do 2001 roku.
Rzadko się zdarza, aby ktoś, w kim widziano już wcześniej przyszłego prezesa NRA, umiał zrezygnować, wiedziony myślą, że adwokaturze potrzebne jest ożywienie poprzez dopływ młodej kadry działaczy. Nie sposób nie zauważyć, że w naturze adw. Mariana Anczyka leżała potrzeba pozytywnego wpływania na kształtowanie środowiska czy organizacji, z którą miał do czynienia. Kiedyś dotyczyło to pracy w zarządzie Bratniej Pomocy Studentów UJ (lata 1945–1948), a w innym okresie w Rotary Club czy w zarządzie Towarzystwa Przyjaciół Chorych „Hospicjum” w Krakowie, którego był założycielem i członkiem Zarządu. Tę Jego cechę podkreśliła w swym przemówieniu pogrzebowym prezes „Hospicjum” pani dr Jolanta Stokłosa.
Jego sposób bycia – zawsze elegancki, przychylny otoczeniu, zjednujący szacunek – pozwalał Mu na omal ojcowskie zwracanie uwagi niejednemu z młodych adeptów adwokatury, których zachowanie, styl ubierania się lub słownictwo nie było dostosowane do standardów, których wymaga się od adwokata. Odnosiło to zawsze skutek, bez potrzeby sięgania do atrybutów władzy dziekańskiej. Uważał, że nie powinno się zawężać swych zainteresowań li tylko do wykonywania zawodu, lecz w miarę możliwości przejawiać zainteresowanie wielością zjawisk, które nas otaczają. Spodziewał się, że adwokaci z racji wykonywania zawodu wymagającego zapoznania się z wieloma dziedzinami, których znajomość jest wykorzystywana w praktyce adwokackiej, będą poszerzać swoje horyzonty. To z kolei powinno znaleźć wyraz także w przedsięwzięciach związanych z działalnością samorządu adwokackiego.
Liczba funkcji, które przyszło pełnić adw. Marianowi Anczykowi w skali międzynarodowej, jest imponująca. Był członkiem Prezydium i wiceprezesem krajowym Union Internationale des Avocats w Paryżu od 1991 r., wiceprezesem krajowym International Bar Association w Londynie od 1992 r., prezesem Conference des Grands Barreaux d’Europe w Paryżu, a także założycielem jej kontynuatora, tj. Federation des Barreaux d’Europe przy Radzie Europy w Strasburgu, delegatem polskiej adwokatury w Conseil Consultatif des Barreaux d’Europe przy Unii Europejskiej przez wiele lat. Gdy dodać do tego, że był ekspertem Rady Europy do spraw etyki zawodowej na konferencjach w Bukareszcie (1997) i Pradze (1999), członkiem Senatu Austriackiej Izby Adwokackiej w Wiedniu, przewodniczącym Zgromadzenia Izby Adwokackiej w Wersalu w 1988 r., z którą pozostawał w stałym kontakcie przez ostatnie dwudziestokilkulecie, wreszcie honorowym członkiem Canadian Bar Association w Montrealu i honorowym członkiem Izby Adwokackiej w Kecskemét (Węgry), to nie będzie żadną przesadą stwierdzenie, że adwokat Marian Anczyk wprowadzał adwokaturę polską na salony Europy.
Dobrze się stało, że taka aktywność i prawdziwa działalność została zauważona i doceniona zarówno przez odznaczenie Go Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi, a następnie Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, jak i nadaniem odznaczeń samorządowych, w tym Złotej Odznaki „Adwokatura Zasłużonym”, a w 2011 roku uhonorowanie medalem Izby Adwokackiej w Krakowie „Pro Lege et Libertate”. Wyróżniony był też medalami izb adwokackich Paryża, Wersalu, Barcelony, Genewy i Quebecu.
Czy wobec takiej drogi zawodowej i samorządowej adw. Mariana Anczyka nie powinniśmy być dumni, że z szeregów adwokatury krakowskiej wywodziła się taka postać?
Kiedy w ostatnich latach pojawiał się na korytarzu sądowym, wykonując przecież aktywnie zawód, można było od niego usłyszeć refleksje dotyczące zmian w naszym zawodzie. Zmiany te spowodowały, że poczuł się człowiekiem nieco zapomnianym przez rzeszę młodych adeptów adwokatury, wkraczających na ścieżki już także przez Niego „wydeptane”. Zdawał sobie sprawę, że nadeszły nowe czasy również dla adwokatury, że przynajmniej częściowo przygotował wykonujących ten zawód do podjęcia nowych wyzwań. I chociażby dlatego jego postać warta jest zapamiętania.