„Dziennik Łódzki” - gazeta ukazująca się w Łodzi również obecnie, w XXI już wieku, swoje preludium miał w latach 1884 -1892, a zatem w czasach, w których toczyła się akcja Reymontowskiej„Ziemi Obiecana”„Victor Vugo zmarł” - powiedziała jedna z powieściowych postaci, a zatem byl rok 1885. W S. Reymont, Ziemia obiecana. Str.. Inne bylo wówczas czasy, inne obyczaje; inny poziom i znaczenie bylo tej pierwszej odsłony „Dziennika Łódzkiego”, jako gazety codziennej, dodać i podkreslić należy, że pierwszego polskiego dziennika, w mieście zdominowanym wówczas przez żywoły obce: Niemców i Żydów.
Nie bez trudnosci inicjator założenia tej pierwszej, polskiej gazety w Łodzi zdołał zebrać kapitał założycielski. Na zebrana sumę 275 rb. złożyly się także kwoty wpłacone przez łódzkich prawników; 20 rb wpłacil adw. Elzenberg, a po 10 rb. rejent Kamocki i adwokaci Małachowski i Gajewicz. Dalsze składki wplynęły po uzyskaniu koncesji i zdolano nimi uzupelnic niezbędn fundusze do kwoty 750 rb.
W swoich założeniach programowych Redakcja przedstawiała gazetę jako pismo dla sfer przemysłowych i kupieckich, ale nie tylko, bo również do miejscowej inteligencji. Bylo to, jak obwieszczała winieta gazety, pismo przemysłowe, handlowe i literackie.
Zespół redakcyjny naszpikowany byl nie tylko znawcami literatury, ale takze łódzkimi adwokatami. Podkreślenia wymaga, że, wbrew pogłoskom o wysokich honorariach, większość współpracowników „Dziennika” albo wręcz zrzekła się honorariów, albo też zadowoliła się skromnym wynagrodzeniem. Tak przynajmniej było w pierwszym roku ukazywania tej gazety. Korektor zarabiał 25 rb.Lucjan Kościelecki, „Jak ten czas leci.” w: „Rozwój” z 11 stycznia 1905r. Nr 11, str.7-8,
Pierwszy zespół redakcyjny naszpikowany był adwokatami. W późniejszych wspomnieniach pisano pół zartem, pół serio, że każdy w redakcji był radcąPalestrant bez praktyki (Leon Gajewicz), „Wtedy i dziś” w:„Rozwój” z 11 stycznia 1905r. Nr 11, str 3-5. Artykuł redakcyjny, podsumowujacy pierwszy rok wydawania gazety wymiania następujacych adwokatów prawników: Juliusza Benzefa, Bernarda Birencwajga, Henryka Elzenberga, Leona Gajewicza, Wiktora Hausbranda, Gustawa Lewego, Leopolda Mejeta, Stefana Młodowskiego, Wiktora Piątkowskiego, Józefa PolczyńskiegoDziennik Łódzki z 21 grudnia 1884r. Nr 285, str. 1. W późniejszym okresie do zespołu redakcyjnego dołaczyl i objął funkcję cotygodniwego felietonisty adw. Karol Łaganowski, podpisujacy felietony pseudonimem Homonowus. W 1888r. objął funkcję sekretarza redakcjiKarol Łaganowski: „Sądy łodzian o gazecie”. W. Czajewski: „Pierwsze pimo polskie w Łodzi”. Lucjan Koscielecki, „Jak ten czas leci.” w: „Rozwój” z 11 stycznia 1905r. Nr 11, str. 3-5, 7-8,. Zacnaą postacią był również adw. Antoni Chomętowski, zwany „starym borsukiem”; w sierpniu 1886r. objął stanowisko sekrekarza redakcji.
Z tego grona zdecydowanie wyróżnił się Leon Gajewicz, rozpoczynajacy praktykę adwokacką w Łodzi, a w pierwszym roku ukazywania się „Dziennika Łódzkiego” piszacy felietony cykliczne o wspólnym tytule Z tygodnia pod pseudonimem „Palestrant bez praktyki”Bez autora, „Powstanie Dziennika”. w: „Rozwój” z 11 stycznia 1905r. Nr 11, str. 2-4, Ukazały się one w numerach 13, 19, 24, 30, 36, 42, 48, 56, 70, 142, 166, 178, 189 i 201 „Dziennika Łódzkiego” wydanych w 1884r..
Felietony z cyklu „Z tygodnia” autorstwa L. Gajewicza ukazywały się w 1884r. na zmianę z felietonami „Leona-Leoni”Pseudonim literacki Włodzmierza Trąmpczynskiego; do polowy 1886r. sekrekarza redakcji. oraz „Kajoty”. O czym pisał, jaki obraz Łodzi pozostawił? Oto przykladowy wykaz poruszanej problematyki: W pierwszym swoim felietonie ze stycznia1884r. „Dumania felietonisty. - Felietoniści „Figara” i gazet niemieckich. - 200 ludzi szukających pracy. - Sutereny łódzkie. - Domy robotnicze i przytułki. - Odezwa do PP radnych magistratu.- Jeszcze bankructwa. - Telefony i wynikające stąd niespodzianki. - Skrzynki przy aparatach telefonicznych. - Ofiara pana J.K. Poznańskiego. - Straż ogniowa i chlebodawcy. - Teatr, maskarady, bale i zabawy. - Bruki i chodniki. - Przyczyny uchybień Redakcji.” W swoim ostatnim felietonie w nr. 201 poruszył następujace tematy: „Odlatujące i przylatujące ptaszki. - Kilka słów o jesieni i kwestia piekarska. - Korespondent do jednego z pism warszawskich i biblioteka dla rekonwalescentów. - Jak dobrze się stało, że zabawa z loterią odłożona została i trzy słowa dla młodych panienek.” Te wykazy treści dwóch zaledwie z czternastu felietonów „Palestranta bez praktyki obrazują bogactwo tenatyki.
Przygoda Leona Gajewicza jako felietonisty “Dziennika Łódzkiego” trwała tylko przez pierwszy rok ukazywania się gazety, czyli 1884. Wkrótce rozstał się z funkcją stalego felietonisty i sekretarza redakcji, zrezygnował również z praktyki adwokackiej, by objąć funkcję sekretarza, a następnie dyrektora biura Towarzystwa Kredytowego Miejskiego w Łodzi. Ostatni awans był niejako następstwem zawarcis związku małżeńskiego z Anielą Rosicką, córką Andrzeja Rosickiego, w przeszłości Prezydenta Łodzi, a następnie prezesa wspomnianej placówki bankowej. Redakcja „Dziennika Łódzkiego” uczciła to wydarzenie laurką zamieszczoną a dziale „Kronika Łódzka”: „W czwartek wieczorem odbyla się uroczystość zaślubin między panem Leonem Gajewiczem, czynnym od paczatku istnienia „Dziennika Łódzkiego” współpracownikiem naszym, a panną Anielą Rosicką, córką dyrektora towarzystwa kredytowego miasta Łodzi. Gorliwemu w słuzbie społecznej urzędnikowi i łaskawemu pomocnikiwi w trudnym zawodzie dziennikarskim na prowincji przesyłamy najserdeczniejsze, koleżeńskie życzenia. Oby to nowe ognisko przyczyniło się do ożywienua życia towarzyskiego w inteligentniejszych sferach miasta.”“Dziennik Łódzki” z dnia 5 czerwca 1884r. Nr 123, str. 2.
Zakończenie działalności adwokackiej nie było zatem spowodowale wejściem „Palestranta” w praktykę, lecz owym ożenkiem. Po tym okresie „Palestranta bez praktyki” pozostały niezwykle ciekawe, barwne, piękne stylowo felietony. Dają one wiarygodny obraz Łodzi tamtych lat, znacznie wierniejszy i wiarygodniejszy niż Reymontowska „Ziemia Obiecana”, będaca przecież jedynie fikcją literacką. Dzięki felitonom „Palestranta bez praktyki” - Leona Gajewicza, urodzonego w 9 marca 1855r. w Kielcach, po prawniczych studiach w Warszawie osiadł w wybranej Łodzi, by owocnie spędzić życie. Leona Gajewicz, były „Palestrant bez praktyki” zmarł w Łodzi 22 października 1933r.
PS. Leon Gajewicz jako „Palestrant bez praktyki” ożył i powrócił w styczniu 1905r. na stronach gazety„Rozwój”, w numerze poświęconym wspominaniu „Dziennika Łódzkiego”, wtedy należącego do przeszłości„Palestrant bez praktyki“ (Leon Gajewicz), „Wtedy i dziś” w: „Rozwój” z 11 stycznia 1905r. Nr 11, str 3-5.. Oto punkty tych wspomnień: “Tyle czasu przeminęło! - „Dziennik Łódzki”. - Sytuacja ówczesna. - Wszyscy społem. - Dobry geniusz. - Damy, co „tworzyły”. - Ostra krytyka. - Postęp widoczny. - Przykłady. - Apostrofa do panów.”
Jacek Kędzierski.