Zainstaluj aplikację Palestra na swoim urządzeniu

Palestra 7-8/2018

Konkurs dla uczniów szkół ponadpodstawowych „Rola adwokatów w życiu społecznym”

Udostępnij

Z okazji 100-lecia samorządu adwokackiego w Polsce Naczelna Rada Adwokacka ogłosiła konkurs dla uczniów szkół na pracę pisemną w formie eseju pt. „Rola adwokatów w życiu społecznym”. Przyjęto regulamin konkursu. Powołano Jury w składzie: przewodniczący: adw. Rafał Dębowski, członkowie: adwokaci Sylwia Gregorczyk-Abraham, Jacek Dubois, Andrzej Grabiński, Czesław Jaworski, Jerzy Zięba.

Konkurs adresowany był do uczniów szkół ponadpodstawowych oraz klas siódmych szkół podstawowych. Objętość pracy nie mogła przekraczać 3 stron w formacie A4. Praca miała być wykonana samodzielnie przez ucznia, a inspirowana dostępnymi źródłami, a także własnym lub osób bliskich doświadczeniem. Prace należało przesyłać do 10 maja 2018 r. na adres NRA. Opracowanie mogło dotyczyć analizy pracy adwokata i jej znaczenia dla życia społecznego, wydarzenia z udziałem adwokata, które miało wpływ na losy Polski, lub też być przybliżeniem sylwetki adwokata-społecznika, działającego lokalnie w miejscu zamieszkania ucznia. Głównym celem Konkursu było poszerzenie świadomości społecznej, w szczególności wśród młodzieży, na temat Adwokatury w Polsce, a pośrednio zachęcenie do alternatywnych form spędzenia wolnego czasu i rozwijanie umiejętności przenoszenia poznawanych zagadnień na język pisany.

W zakreślonym terminie na konkurs nadesłano 75 prac, 50 opracowanych przez dziewczęta, a 25 przez chłopców. Najwięcej, bo 53, pochodziło z liceów, 11 z gimnazjów, 5 z techników, 2 ze szkół zawodowych, 3 z innych, 1 ze szkoły podstawowej. Średnia wieku uczestników konkursu oscylowała w  granicach 18 lat, a najmłodszy uczeń miał lat 14. Zgłoszenia pochodziły niemal z  całego kraju, zarówno z  wielkich aglomeracji miejskich (Warszawa, Katowice, Wrocław, Poznań, Szczecin, Gdańsk), jak i małych, a nawet bardzo małych miejscowości (Łączyn, Przecław, Szymanowo). Te ostatnie dwie okoliczności mogą stanowić podstawę do traktowania prac konkursowych jako swoisty test na badanie opinii społecznej młodego pokolenia co do szerszych problemów (np. wymiaru sprawiedliwości) poruszanych przez znaczną część autorów omawianych esejów.

Po zapoznaniu się z  treścią zanonimizowanych prac konkursowych na posiedzeniu 4 czerwca 2018 r. Jury postanowiło przyznać I miejsce pracy oznaczonej numerem 27 oraz wyróżnić trzy prace, oznaczone numerami 4, 56, 70. Po odkodowaniu tych prac ustalono, że I miejsce w Konkursie zajęła Marta Izydorczyk, uczennica II klasy VI Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Paderewskiego w  Poznaniu, a wyróżnienia przyznano Wiktorii Kapuście z IV klasy LO im. Tytusa Chałubińskiego w Radomiu (praca nr  4), Weronice Laskowskiej z I klasy XIII LO we Wrocławiu (praca nr 56), Krzysztofowi Dzierbunowiczowi z I klasy LO w Szczecinie (praca nr 70).

Nagrodzona praca poświęcona została osobie znakomitego obrońcy i niepowtarzalnego mówcy Stanisława Hejmowskiego, którego działalność zawodowa przypadła na jeden z najtrudniejszych i najbardziej dramatycznych okresów w historii Polski. Przyznając I miejsce tej pracy, uwzględniono jej, w jakimś stopniu, ponadczasowość, walory literackie i merytoryczną rzetelność.

Wyróżnione prace bardzo dobrze realizują zadania stawiane przed tego rodzaju opracowaniami. W eseju autorstwa Wiktorii Kapusty znakomicie oddano istotę zawodu adwokata oraz nadzieje ludzi znajdujących się w trudnych sytuacjach życiowych. Jest to bardzo osobisty tekst, a nawiązanie do bohatera Franza Kafki pełne uroku i głębokiej refleksji.

Esej Weroniki Laskowskiej to w  pigułce przedstawiona historia adwokatury oraz zakres obowiązków adwokata wynikających z faktu przynależności do konkretnej społeczności. Autorka wymienia z imienia i nazwiska wielu adwokatów działających społecznie i dobrowolnie  w różnych organizacjach i stowarzyszeniach, laureatów konkursu „Prawnik Pro Bono”.

W założeniach Konkursu jego pomysłodawcy widzieli konieczność przybliżenia sylwetki adwokata – społecznika działającego dla dobra wspólnego. Postulat ten w pełni został zrealizowany przez ucznia I klasy LO w Szczecinie Krzysztofa Dzierbunowicza. W swoim eseju, w sposób ciekawy, przedstawił osobę Marii Sawickiej wykonującej zawód adwokata na terenie Łodzi. Przez blisko 50 lat pomagała bezinteresownie łódzkim kobietom i rodzinom. Wiele zrobiła dla ochrony godności i innych podstawowych praw człowieka, przywróciła wielu zrozpaczonym matkom nie tylko sens życia, ale także należne im miejsce w społeczeństwie.

Podczas zakończenia roku szkolnego 22 czerwca br. adw. Małgorzata Krzyżowska z Komisji Wizerunku Zewnętrznego i Ochrony Prawnej przy NRA wręczyła zwyciężczyni Konkursu Marcie Izydorczyk główną nagrodę Apple iPad 9.7 32 GB oraz przekazała serdeczne gratulacje w imieniu Naczelnej Rady Adwokackiej.

Można uznać, że zorganizowany po raz pierwszy przez samorząd adwokacki tego rodzaju konkurs, dla uczczenia Wielkiego Jubileuszu Adwokatury Polskiej, został przeprowadzony wzorowo. Pozostały po nim interesujące materiały i nabyte doświadczenie. Wchodzące w życie najmłodsze, uczące się pokolenie mogło zapoznać się z adwokaturą i przedstawić swój pogląd na temat roli i znaczenia adwokatów w życiu społecznym Polski i Europy. Wydaje się, że szansa ta została wykorzystana, a przecież to ci młodzi uczniowie w niedalekim czasie będą wykonywać też zawód adwokata i ponosić pełną odpowiedzialność za samorząd zawodowy.

Redakcja „Palestry” – doceniając znaczenie konkursu – postanowiła opublikować nagrodzoną pracę oraz trzy prace wyróżnione (poniżej), a w przyszłości być może dokonać bardziej szczegółowej analizy zebranego materiału.

Nagrodzone prace pod wspólnym tytułem: „Rola adwokatów w życiu społecznym”

1. Praca nagrodzona

Niewielka ulica w centrum Poznania, przy której swoją siedzibę ma Sąd Okręgowy, od 2006  r. nosi imię Stanisława Hejmowskiego. Nieco dalej, tuż przy skrzyżowaniu z ul. Solną, znajduje się okazały gmach Prokuratury, w cieniu którego „przycupnął” skromny, niemalże ascetyczny w  prostocie swej bryły pomnik, upamiętniający zasłużonych adwokatów – niezłomnych obrońców podczas głośnych procesów z 1956 r. Z tego miejsca rozpościera się także widok na Areszt Śledczy przy ul. Młyńskiej. To tam rozegrała się część dramatycznych wydarzeń Czerwca ’56, kiedy pokojowa demonstracja przerodziła się w krwawą walkę uliczną.

Na strajk robotników oraz żądanie „pracy i chleba” odpowiedziano strzałami, aresztowaniami oraz rozpoczęciem intensywnych śledztw przeciwko tym, którzy ośmielili się podnieść rękę na władzę ludową. Jesienią miały miejsce trzy „procesowe spektakle”, w których niezwykłą rolę odegrali adwokaci oskarżonych, dobrowolnie podejmujący się nieodpłatnej obrony.

Pośród przedstawicieli poznańskiej palestry niezłomną postawą wobec władzy najbardziej wyróżnił się – już wówczas znany z doskonałego warsztatu – dr Stanisław Hejmowski. Dzięki relacjom radia i zagranicznych korespondentów zachowały się zapisy wygłoszonych przez niego wspaniałych mów, przez wielu uważanych za arcydzieło sztuki obrończej.


Delikatne podmuchy wiosennego wiatru poruszają gałęziami drzew. Stoję przed pamiątkową tablicą, odsłoniętą w 50. rocznicę Wydarzeń Czerwcowych. Po raz kolejny w zadumie czytam wyryte w niej zdanie: „Jestem winien tę obronę robotnikom Poznania i  narodowi polskiemu”. W  głowie słyszę jakże poetycko brzmiące słowa – „Pożarów nie gasi się kulami i nie karmi się kulami ludzi, którzy wołają o chleb”.

Wystarczy przymknąć oczy, by szum liści coraz bardziej zaczął przypominać szmery ludzkich rozmów, z początku jak gdyby przytłumionych. I nagle zalana słońcem ulica zamienia się w szczelnie wypełnioną słuchaczami salę. Teraz można już rozróżnić kontury poszczególnych postaci, wyraźnie zarysowujących się na tle jasnych ścian, pośród których rozlega się mocny, męski głos. Przemawiający ma na sobie czarną togę z żabotem w kolorze zielonym, zdradzającym wykonywaną profesję.

Adwokat Stanisław Hejmowski uważnie dobiera słowa, aby „wykazać przed sądem to wszystko, co demonstranci chcieli powiedzieć światu. A mianowicie, że walczyli oni o Boga, wolność, prawo i chleb”. Wśród obecnej w pomieszczeniu publiczności następuje lekkie poruszenie. Obrońca z mocą i zarazem lekkością rozprawia się z kolejnymi zarzutami prokuratury, udowadniając, że sprzeciw oskarżonych nie był wystąpieniem przeciwko władzy, ale przeciwko okrucieństwu i wypaczeniom. Stanowczo i dobitnie przekonuje zgromadzonych, że demonstrację wywołali nie „chuligani i prowokatorzy”, ale „robotnicza młodzież miasta Poznania”. Za przeobrażenie pokojowej manifestacji w zbrojne starcie odpowiedzialni są „rządzący biurokraci”, którzy kazali strzelać do bezbronnego tłumu. Każde słowo padające z jego ust jest starannie wypowiedziane, każdy ważniejszy wyraz dobitniej zaakcentowany. W stanowczym brzmieniu głosu można czasem wychwycić lekko ironiczną nutkę.

Po krótkiej pauzie adwokat Hejmowski kontynuuje przemowę. Podważa zasadność postawienia przed sądem zaledwie kilkunastu osób „z olbrzymiego ruchu społecznego, który obejmował dziesiątki tysięcy ludzi”. Powołując się na słowa Napoleona – „Za przestępstwa zbiorowe nie powinien odpowiadać nikt” – domaga się zastosowania wobec oskarżonych zasady abolicji. Podnosi nieco głos i z mocą oświadcza, że zarzucanych przestępstw nie popełniła jednostka, lecz tłum.


Odważne wystąpienia Stanisława Hejmowskiego oraz innych obrońców odbiły się szerokim echem, wywołując pełen zdumienia podziw zarówno poznaniaków, jak i przedstawicieli zagranicznych mediów. Dzięki niezwykłym zdolnościom krasomówczym oraz ogromnej elokwencji adwokat zyskał przydomek „złotousty”. W mowach obrończych nawiązywał do przemówień wielkich przywódców, cytował fragmenty Nocy listopadowej Wyspiańskiego czy Ody do młodości Mickiewicza. Lecz nie tylko wzniosłe myśli narodowych wieszczów wywierały duże wrażenie na zgromadzonych na sali rozpraw – jego własne słowa oddziaływały na słuchaczy tak silnie, że jednogłośnie okrzyknięto go artystą, a jego oracje – poezją.

W całym mieście szeroko komentowano przebieg politycznych procesów, tym bardziej że przed ich rozpoczęciem spodziewano się surowych wyroków dla oskarżonych, którym w najgorszym razie groziła nawet kara śmierci. Jednakże początkowe obawy społeczeństwa co do dalszych losów podsądnych, na skutek stosunkowo łagodnych kar i kilku uniewinnień, szybko przemieniły się w pełną euforii wdzięczność dla niezwykłych obrońców. Poznaniacy, pragnąc podziękować i okazać pamięć najbardziej zasłużonemu – mecenasowi Hejmowskiemu – składali kwiaty przed jego mieszkaniem, przesyłali listy i telegramy pełne słów uznania, a Filharmonia i Opera podarowały mu bilety na cały rok. Pewnego razu, kiedy adwokat wracał do domu taksówką, na pytanie „Ile płacę?” w odpowiedzi usłyszał: „Nic. Pan mecenas już zapłacił”.

Niestety, władze komunistyczne także nie zapomniały o wystąpieniach Hejmowskiego, obnażających niewygodną prawdę o  panującym w  PRL-u systemie politycznym. Był inwigilowany i regularnie nachodzony przez kontrole skarbowe, wreszcie spreparowano  przeciwko niemu dowody, które pozwoliły na wszczęcie postępowania dyscyplinarnego, zakończonego zawieszeniem Hejmowskiego w prawie do wykonywania zawodu i obciążeniem go ogromną grzywną.


Czytam kolejne linijki tekstu z pamiątkowej tablicy. „Prześladowany, opuszczony i osamotniony, zmarł przedwcześnie dnia 31 maja 1969 roku w Poznaniu”. Dlaczego ludzie tak łatwo zapomnieli? Czy bardziej wierzyli oszczerczym mediom niż własnej pamięci, w której przecież musiało tlić się wspomnienie wydarzeń z 1956 roku? Jeden z klientów, rezygnując ze współpracy, miał powiedzieć: „Mnie chodzi o oczyszczenie z zarzutów, a nie o wspaniałą mowę pogrzebową”. To przykre, lecz niestety w ludziach zwyciężył strach. Nie każdy był w stanie naśladować heroiczną postawę adwokata Hejmowskiego, który zawsze poczuwał się do obowiązku pomagania szykanowanym. „Bronił tych, których uważał za dyskryminowanych w II RP. Po 1945 roku bronił prześladowanych w PRL”.

Z zamyślenia wyrywa mnie donośny dźwięk dzwonka, który oznajmia koniec lekcji w znajdującej się nieopodal Szkole Muzycznej im. Henryka Wieniawskiego. Za chwilę niewielki placyk przylegający do budynku zapełni się roześmianymi dzieciakami, pełnymi energii i radości. Powoli odwracam głowę w stronę pamiątkowej tablicy. Myślę o tym, jak bardzo my, młodzi ludzie, potrzebujemy wzorów do naśladowania, autorytetów, dzięki którym nasz młodzieńczy zapał, ambicje i zdolności przemienią się w pragnienie służenia drugiemu człowiekowi.

Do głębi poruszają mnie słowa wypowiedziane podczas obchodów rocznicy Czerwca ’56: „Chcemy, by społeczność Wielkopolski spłaciła dług moralny wobec Hejmowskiego, ale mamy nadzieję, że będzie się też kierowała zasadami, którym on hołdowałWypowiedź dyrektora wielkopolskiego IPN Ireneusza Adamskiego z 2006 r..

Marta Izydorczyk

Bibliografia

  1. R. Leśkiewicz, Głos jego przenikał mury; 2. P. Bojarski, Mecenas Hejmowski – obrońca poznańskiego Czerwca 1956 r. („Gazeta Wyborcza”); 3. „Palestra” 2003, nr 7–8; „Palestra” 2006, nr 7–8; 4. Mowa obrończa z 16 października 1956 r., odpowiedź na replikę prokuratora, wygłoszona w dniu 18 października 1956 r. (teksty pochodzą z publikacji Sesja poświęcona wypadkom poznańskim, zorganizowana przez Komisję Historyczną przy ORA w Poznaniu); 5. www.poznan.pl; 6. uchwała nr XCIII/1042/IV/2006 Rady Miasta Poznania z dnia 16 maja 2006 r.

2. Praca wyróżniona

Na końcu ulicy Bławatnej stał niegdyś stary, opuszczony budynek. Przytulony do szeregu odrestaurowanych wówczas już kamienic wydawał się być przez nie podtrzymywany.

Idąc ulicą, przywoływałam w pamięci chwile spędzone w nim wraz z kolegami, kiedy to będąc uczniami czwartej, a może piątej klasy, całymi popołudniami ganialiśmy z  góry na dół, pokonując blisko siedemdziesiąt równie starych jak kamienica dębowych schodów. Potem zdyszani przeszukiwaliśmy najciaśniejsze zakamarki budynku w nadziei na odnalezienie wielkiego, urojonego zapewne pod wpływem lektury Przygody Tomka Sawyera skarbu. Niestety, każdego dnia jedynymi naszymi skarbami okazywały się butelki i puszki pozostawione tam przez nocnych imprezowiczów. Byłam ciekawa, czy ten stary budynek podobnie jak ja posunął się w latach, czy może nie pełniąc już wymaganej funkcji, decyzją rady miasta został po prostu usunięty.

Jakie było moje zdziwienie, gdy dotarłszy na miejsce, zastałam go. Odrestaurowany, dźwigał z dumą zawieszone na frontalnej ścianie jeden pod drugim szyldy: „KANCELARIE ADWOKACKIE”. Na pierwszym miejscu, wśród czterech innych nazwisk, widniało nazwisko  JÓZEF HULD. „Huld, Huld…” – powtarzałam sobie w myślach, nie mogąc przypomnieć sobie, kiedy i gdzie po raz pierwszy zetknęłam się z osobą o takim nazwisku. I wcale nie było mi wstyd, kiedy dopiero po powrocie do domu wysunięta z mojego starego już umysłu szufladka wskazała bohatera Franza Kafki. Wstydem natomiast było to, co pomyślałam: „Biedny stary budynek. Lepiej byłoby dla niego umrzeć, aniżeli każdego dnia przymykać oczy na prace tej skorumpowanej grupy społecznej”.

Właściwie nigdy wcześniej nie zastanawiałam się nad wizerunkiem, pracą i rolą adwokatów w życiu społecznym. Zresztą nigdy nie miałam też takiej potrzeby, a przecież nazwa adwokat pochodzi od łacińskiego słowa „advocare” oznaczającego wezwanie na pomoc.

Kolejne wizyty, co prawda nie w gabinecie samego Hulda, ale w poczekalni, uświadomiły mi, jak nieodzownym elementem w tej wielkiej układance puzzli, której nazwa „społeczeństwo”, są adwokaci. To oni przecież stoją po stronie pokrzywdzonej jednostki. „Gdyby nie pan Huld, nigdy więcej nie widziałabym swojego dziecka” – usłyszałam z ust młodej kobiety, której, jak się okazało, niesłusznie odebrano prawa rodzicielskie. Pokrzywdzona matka, niesłusznie oskarżony o gwałt mężczyzna czy wrobiony w kradzież nastolatek – oni wszyscy potrzebowali pomocy. I oni wszyscy pokładali w Huldzie nadzieję. Owszem, mówi się często, że współczesny adwokat broni właśnie złodziei i bandytów. Czyż nie równie często okazuje się, że przypięta człowiekowi łatka, negatywna opinia o nim jest niesłuszną?

Praca adwokatów jest więc pracą niezwykle ciężką, a przy tym także odpowiedzialną. Udając się do adwokata, człowiek powierza w jego ręce swój los, wierząc, że rozległa wiedza pracownika palestry, jego znajomość ustaw i niekończących się paragrafów oraz uczciwość są gwarantem uzyskania pomocy. Należy jednak zauważyć, że sama wiedza prawnicza nie wystarczy, by bronić jednostki. Każda sprawa jest przecież indywidualna, towarzyszą jej różne okoliczności, biorą udział różne osoby, a tu już wchodzimy w kwestie dotyczące także przyczyn zachowania się oskarżonego. Dlatego adwokat staje się też swego rodzaju spowiednikiem, dla którego każdy, najmniejszy nawet szczegół, jest ważny. Pochylając się nad jednostką, musi również wejść w rolę psychologa, poznać pobudki działania swojego klienta, a to nasuwa kolejny wniosek dotyczący pracy adwokata: analiza każdej sprawy musi być dokonywana nie tylko z punktu widzenia prawnego, ale też moralnego czy społecznego.

Wreszcie adwokat to także ktoś, kto ma obowiązek zachowywać opanowanie. A przecież ileż to razy słyszymy z ust wielu z nas, no, może z wyjątkiem lekarzy: „Przepraszam, puściły mi nerwy”. Niestety adwokat nie może pozwolić sobie na taką wypowiedź. Będąc zobowiązanym do ważenia słów, musi jednocześnie pamiętać, że nikt ani nic nie może go wyprowadzić z równowagi. Musi zachowywać umiar i takt. Cóż więcej powiedzą na to ci, którzy nierzadko nazywają adwokatów hienami czy opróżniaczami portfeli żyjącymi w luksusie? Proszę bardzo! Na naukę nigdy nie jest za późno. Połknijmy stosy wspomnianych już wcześniej ustaw i niekończącą się litanię paragrafów, opanujmy trudną sztukę retoryki, a na koniec zapomnijmy, że istnieje zdanie: „Puściły mi nerwy”. Czy to takie trudne?

Skoro poruszyliśmy już negatywny wizerunek adwokata, może warto zastanowić się, kto go kreuje? W rzeczy swej, może na pierwszy rzut oka moglibyśmy postawić zarzut samemu Kafce, ale przecież kreacja Hulda jako krwiopijcy była zamierzonym zabiegiem artystycznym służącym ukazaniu głębszych prawd o człowieku i jego egzystencji. Natomiast winą należy obarczyć tu chyba media i  połykane przez nas jak pigułki filmy czy książki sensacyjne. Tymczasem nikt nie mówi, a przynajmniej niewiele, o tzw. „plenerowych” akcjach adwokatów, jak chociażby ta w Kostrzynie nad Odrą. Środek lata. Upał. Festiwal Woodstock, a ci sami dostojni adwokaci zrzucają dodające im powagi togi, przywdziawszy dżinsy, t-shirty mieszają się z tłumem. Czyżby rekreacja? A może chęć zbratania się z ludem? Może, ale już po chwili znamy prawdziwy cel  ich niecodziennego zachowania. Oto w rozbitym namiocie wokół adwokatów gromadzą się młodzi ludzie, którzy wsłuchują się w opowiadania pracowników wymiaru sprawiedliwości i z każdą chwilą stają się coraz bardziej świadomymi swoich praw obywatelami. Ich głód wiedzy dotyczący spraw praktycznych, takich jak chociażby zatrzymania przez policję, spraw rodzinnych czy praw ofiar przemocy zostaje przez adwokatów zaspokojony. Dziwne, że nikt nie wspomina „za ile”, ale jeszcze dziwniejsze, że nikt nie przypomina tu hasła „pro publico bono”, czyli dla dobra publicznego, które jako łacińska nazwa, nie pojawiało się przecież dziś. Wystarczy tylko przywołać czasy stanu wojennego, kiedy to adwokaci pomagali bezpłatnie ludziom zgromadzonym w kościele św. Marcina.

A kto z nas pamięta dzisiaj postać Ludwika Domańskiego? Zapewne zapytany gimnazjalista skojarzyłby nazwisko z bohaterem Kamieni na szaniec. I dobrze. Świadczyłoby to o jego gruntownej wiedzy z zakresu treści lektury. Celowo przywołuję tu tę postać, by zaspokoić ludzką ciekawość i obalić mity związane z adwokaturą. Otóż Domański, realizując zasadę „bronić słabszych”, bronić praw jednostki, zostaje skreślony z listy adwokackiej. Dlaczego? Otóż sprzeciwia się decyzji niemieckiego komisarza Wenadffa, który z kolei w lutym 1940 r. nakazuje skreślić z listy adwokatów pracowników pochodzenia żydowskiego. Przyczyna? Tego już chyba nie trzeba wyjaśniać. Postawa Ludwika Domańskiego jest postawą godną naśladowania, kojarzącą się z odwagą, obroną jednostki, jej praw, ale też poświęceniem.

Stojąc teraz naprzeciw tej przeżywającej swój renesans ostatniej, znajdującej się na końcu ulicy Bławatnej kamienicy, myślę, że gdyby nie budynki sąsiednie, jako wolno stojąca na pewno uległaby zniszczeniu, słaba, potrzebująca pomocy była jak ci wszyscy odwiedzający ową kancelarię Hulda ludzie. Tylko pomoc sąsiedniego budynku, jej adwokata, który zdał się mówić: „Ma jeszcze prawo”, być może ocenił jej prawo do życia.

Wiktoria Kapusta

3. Praca wyróżniona

Słowo adwokat pochodzi od łacińskiego słowa advocare oznaczającego „wzywać na pomoc”. Poznanie etymologii tego wyrazu wprowadza nas w meandry tego zawodu. W oparciu o art. 4 Prawa o adwokaturze można przyjąć definicję, iż „zawód adwokata polega na świadczeniu pomocy prawnej, a w szczególności na udzielaniu porad prawnych, sporządzaniu opinii prawnych, opracowywaniu projektów aktów prawnych oraz występowaniu przed sądami i urzędami”.

Adwokaci w Rzeczypospolitej od momentu odzyskania przez Polskę niepodległości, czyli już od stu lat, stanowią intelektualną elitę społeczeństwa, posiadającą zbudowaną na przestrzeni tych lat znaczącą pozycję oraz autorytet. Dzięki zaangażowaniu oddziaływali na różne sfery życia społecznego, gospodarczego i politycznego kraju, a szczególnie istotną rolę odgrywali w zakresie funkcjonowania państwa, zwłaszcza w procesie wymierzania sprawiedliwości, umacniania zaufania obywateli do prawa, prawidłowego przestrzegania i poszanowania praw człowieka i praw obywatelskich. W trudnych okresach naszej historii świadczyli swoją postawą, że ich hasło: Prawo, Ojczyzna, Honor to nie puste słowa. W latach 30. XX wieku, gdy narastało zagrożenie odejścia od modelu państwa demokratycznego, wbrew oczekiwaniom władzy, bronili polityków w procesie brzeskim, w latach II wojny światowej oddawali swe życie za ojczyznę, w okresie PRL-u, nie zważając często na konsekwencje, bronili opozycjonistów, którzy domagali się przestrzegania praw i wolności obywatelskich, a po rozpoczęciu stanu wojennego wielu adwokatów będących pełnomocnikami internowanych odwiedzało ich, by podnieść opozycjonistów na duchu lub przekazać od osadzonych wiadomości rodzinie.

Adwokaci minionych dziesięcioleci podejmowali swoje decyzje w oparciu o normy moralne, budując swój etos, który do dzisiaj  w  powszechnym odczuciu społecznym jest podtrzymywany przez współczesnych adwokatów, mimo iż żyjemy w innej rzeczywistości politycznej. Jaki zatem obecnie jest wpływ adwokatów na życie społeczne?

Współcześnie wpływ adwokatów na życie społeczne polega na tym samym co na początku powstania adwokatury, zmienia się tylko sposób działania prawników oraz obszary spraw, w których biorą udział. Obecny demokratyczny ustrój Polski posiada zarówno zalety, jak i wady, dlatego też zadaniem adwokatów jest zwracanie uwagi na liczne nieprawidłowości w nim występujące. Bowiem prawnicy, a szczególnie adwokaci, są tą częścią społeczeństwa, która m.in. może położyć kres bezprawiu. Może się wydawać, iż jest to twierdzenie górnolotne, nacechowane megalomanią, lecz trudno zaprzeczyć, że proces sądowy bez udziału adwokata dysponującego niezależnością byłby fikcją wymiaru sprawiedliwości, naruszającą zasadę państwa prawa. Zatem praca adwokatów strzeże społeczeństwo przed zapędami dyktatorskimi. Adwokaci dysponują znacznie większym zakresem wiedzy i są bardziej świadomi zagrożeń, dzięki posiadaniu odpowiednich narzędzi, przede wszystkim biegłej znajomości treści Konstytucji oraz pozostałych aktów prawnych, zarówno rangi ustawowej, jak i wykonawczej. To właśnie prawnik może, a wręcz ma obowiązek, zwrócić uwagę na publiczne łamanie prawa i to on może, a co za tym idzie, musi szybko zareagować oraz podjąć czynności w celu zapobiegania wszelkim negatywnym w skutkach działaniom. Adwokat powinien kontrolować rzetelność działań władzy państwa, a jednymi z najczęstszych ich działań, które wymagają natychmiastowej reakcji, są demagogia, populizm i działania w interesie partyjnym. Adwokaci muszą przeciwdziałać takim sytuacjom oraz mają obowiązek przypomnieć państwu, że to ono ma za zadanie zapewnić swoim obywatelom poczucie bezpieczeństwa i  umożliwić im dostęp do pomocy prawnej. Adwokatura również musi wyjść z inicjatywą w zakresie zmian legislacyjnych, a także stać na straży zasady dobrej legislacji tak, aby akty normatywne nie były wielokrotnie zmieniane w krótkich odstępach czasu. Podczas ostatnich decyzji o  wprowadzeniu ustaw dotyczących sądów powszechnych wielu adwokatów, korzystając ze swoich kwalifikacji i wiedzy na temat prawidłowego funkcjonowania polskiego ustroju politycznego, zabrało głos w tej sprawie, próbując przeciwstawić się tym działaniom. Jednym z nich była adwokat Justyna Metelska. Mecenas wypowiedziała się odnośnie do ,,Wolnych Sądów” i opowiedziała o czasach, w których zasady niezależnych, niezawisłych i bezstronnych sądów były łamane, dając do zrozumienia, że to nie może się powtórzyć.

Ważną kwestią z punktu interesu społecznego są dążenia mecenasów do stworzenia skutecznych instrumentów gwarantujących jednolitość wykładni prawa stosowanej przez sądy. Adwokat musi zareagować na nieprawidłowy proces przestrzegania prawa przez wszystkie ograny i instytucje publiczne oraz bronić obywateli dotkniętych tymi działaniami. Przykładem takich sytuacji może być sprawa pani Agaty Jach, matki czwórki dzieci, w tym głęboko upośledzonego dwunastoletniego Maćka, której sprawą zajęła się adwokat Karolina Szulc-Nagłowska z Wrocławia. Komornik niesłusznie zajął świadczenie pielęgnacyjne przysługujące pani Agacie, która na początku sama, bezskutecznie próbowała odzyskać pieniądze. Wtedy dobrowolnie i bezinteresownie pomogła jej adwokat Szulc-Nagłowska.

Adwokaci powinni być zaangażowani w  budowę społeczeństwa obywatelskiego, ponieważ posiadają potencjał intelektualny. Dzięki niemu kształtują świadome swoich praw i obowiązków społeczeństwo. Dlatego równie ważnym zadaniem adwokatów jest działalność edukacyjna. Prawnicy mają za zadanie edukować obywateli, pomóc im zrozumieć zasady prawa oraz nauczyć ich, w jaki sposób interpretować akty prawne, aby sobie pomóc, a nie szkodzić. Bardzo często mecenasi odgrywają rolę prewencyjną, przybliżając podstawowe informacje prawne na różnego rodzaju konferencjach, spotkaniach, warsztatach. Prowadzą przedmiotowe strony internetowe, z pomocy których skorzystać może każdy obywatel poszukujący odpowiedzi na nurtujące go pytania z dziedziny prawa. Również w mojej szkole odbywają się spotkania z prawnikiem, który przybliża nam aspekty prawne. 28 października 2014 roku Helsińska Fundacja Praw Człowieka zorganizowała konferencję, która nosiła tytuł ,,Inny, a wymiar sprawiedliwości”. Podczas tego spotkania wielu adwokatów wypowiedziało się m.in. na temat wykonywania zawodu prawnika przez osoby z  niepełnosprawnością oraz podnoszenia wrażliwości sędziów i prokuratorów w zakresie równego traktowania. Tym samym adwokaci pełnią rolę przewodnika po świecie prawa.

Zawodu adwokata nie może wykonywać osoba, która nie posiada określonych cech, tj.: wrażliwości społecznej, opanowania, wytrwałości oraz zaangażowania. Dobry prawnik musi gruntownie znać otaczającą go rzeczywistość, umieć utożsamiać się z problemami społeczeństwa. Jako ułatwienie w nawiązywaniu kontaktów z ludźmi potrzebna jest kultura osobista, jak i poczucie humoru, które pomagają w zyskaniu zaufania klienta. Pełni to główną rolę podczas prowadzenia sprawy oraz w czasie procesu sądowego.

Wrażliwość społeczna jest konieczną cechą u adwokatów prowadzących sprawy w ramach pro bono. W Polsce działa wiele organizacji i stowarzyszeń, które zrzeszają adwokatów działających bezinteresownie i dobrowolnie. Jedną z takich organizacji jest Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego. Instytucja ta pomaga stowarzyszeniom działającym na rzecz osób, które doznały krzywdy ze strony państwa lub innych podmiotów. Ma to bardzo duże znaczenie w niesieniu pomocy ludziom, którzy nie mają ani środków pieniężnych, ani wiedzy prawnej, aby przeciwdziałać takim czynnościom. Oprócz pomocy fundacjom i stowarzyszeniom prawnicy bez wynagrodzenia świadczą również pomoc prawną osobom fizycznym w uzyskaniu należnych im praw i  zadośćuczynień. Przykładem adwokatów działających w akcji pro bono może być mecenas Maria Sawicka. Przez prawie trzynaście lat bezinteresownie i dobrowolnie prowadziła sprawy najbiedniejszych, będąc jedyną osobą, która miała na to zgodę Naczelnej Rady Adwokackiej. W 2007 roku została wybrana prawnikiem Pro Bono 2007. Kolejnym adwokatem prowadzącym sprawy z  własnej inicjatywy jest Bogumił Jopkiewicz, niewidomy prawnik, który udziela bezpłatnych porad prawnych w siedzibie ,,Caritasu” w Kielcach. Również był laureatem konkursu ,,Prawnik Pro Bono”. Adwokaci podejmują bardzo wiele działań wpływających na życie społeczne, wyżej zostały przedstawione tylko niektóre z nich.

Adwokaci mają bardzo bliski związek ze społeczeństwem i życiem społecznym. Codziennie reprezentują obywateli przed sądami, udzielają im porad prawnych, stoją na straży polskiego ustroju politycznego i edukują społeczeństwo. Swój zawód wykonują w taki sposób, aby zyskać zaufanie ludzi, ponieważ są tu dla nich. Jak powiedział C. J. A. Mittermeier: ,,Adwokaci istnieją ze względu na społeczeństwo, a nie obywatele ze względu na adwokatów” – to jedno zdanie podsumowuje rolę adwokatów w naszym państwie. Mają za zadanie chronić państwo, obywateli, a przede wszystkim dostrzegać każde, nawet najmniejsze działania niezgodne z naszym prawem i się temu przeciwstawiać. Niewątpliwie zawód adwokata można dobrze wykonywać tylko z powołaniem. To jeden z najpiękniejszych i najbardziej odpowiedzialnych zawodów współczesnego świata.

Weronika Laskowska

4. Praca wyróżniona

Jako młody człowiek, stojący u progu podjęcia życiowych decyzji, między innymi dalszego kierunku kształcenia, zainteresowałem się zawodem adwokata.

Chciałbym w  życiu robić nie tylko to, co przynosi korzyści materialne, ale również to, z czego ja sam i inni będą mieli korzyści pozafinansowe, radość, zadowolenie, satysfakcję. Jestem osobą, którą od najmłodszych lat  interesują problemy społeczne, wrażliwość na krzywdę innych ludzi i chęć niesienia pomocy. Taką właśnie cechę – potocznie nazywając – „wyssałem z mlekiem matki”, która od wielu lat jest bardzo aktywna społecznie. Podczas przeglądania stron internetowych w poszukiwaniu informacji o wpływie adwokatów na życie społeczne, natknąłem się na taki wpis: (cyt.)

„Ciociu, byłaś naszym światłem. To dzięki Tobie żyję ja i moje dziecko. Bezinteresowna, wspaniała, otwarta na ludzi, ogromnego serca, wielki człowiek, niesamowity przyjaciel. Będzie mi Ciebie brakowało…”

Tak, te słowa i kilkanaście podobnych wpisów było właśnie o adwokacie – Pani Mecenas Marii Sawickiej. Nie sposób więc nie zainteresować się postacią Pani Marii, czytając takie komentarze.

Maria Sawicka, łódzki adwokat i działaczka społeczna. Mecenas Sawicka przez blisko 50 lat lat pomagała łódzkim kobietom i rodzinom, od 30 lat prowadziła pierwszy w Polsce Telefon Zaufania dla Kobiet z Ciążą Problemową i Spraw Rodzinnych. Była współzałożycielką Funduszu Ochrony Macierzyństwa i Domu Samotnej Matki, zorganizowała pierwszą w Polsce Diecezjalną Poradnię Adopcyjną. Od stycznia 2008 roku była doradcą wojewody łódzkiego ds. rodziny oraz członkinią Rady do Spraw Pokrzywdzonych Przestępstwem przy Ministrze Sprawiedliwości. Została uhonorowana m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Złotym Medalem Archidiecezji Łódzkiej. Odznaczona Orderem „Pro Ecclesia et Pontyficio” przyznanym przez Jana Pawła II.

Maria Sawicka zrobiła bardzo wiele dla ochrony godności i  innych podstawowych praw człowieka – prawa do życia i prawa do godnego egzystowania w szerszej społeczności. Przywróciła wielu zrozpaczonym matkom nie tylko sens życia, ale także jak bardzo należne im miejsce w społeczeństwie. Jej bezinteresowna działalność na rzecz najuboższych rodzin jest bardzo powszechnie znana szczególnie w środowisku łódzkim, na terenie którego była aktywnie działającą adwokatką. Mecenas Sawicka sama stwierdziła w  jednym z  wywiadów, że gdy czuła się przydatna, jej życie nabierało sensu. Określiła siebie samą tytułem „babcia hurtowniczka”.

Z własnej inicjatywy reprezentowała najbiedniejszych w  procesach sądowych, jako jedyna w kraju mająca na to zgodę Naczelnej Rady Adwokackiej.

Taka to właśnie była adwokat Maria Sawicka. Tak, właśnie była. Niestety po długiej i ciężkiej chorobie Pani Maria zmarła, zostawiając po sobie kilkaset uratowanych rodzin i narodzonych dzieci, które może bez Jej pomocy nigdy nie przyszłyby na ten świat.

Czytamy w wierszu Stachury: „W krzywe sosny na pagórku wieje wiatr. Smutno krzywym sosnom”. Niby to ich problem – nie wyprostujemy sosen, nie zmienimy wiatru, nie mamy na niego wpływu. A jednak… dzięki takim ludziom jak Pani Maria można i trzeba mieć wiarę w drugiego człowieka.

Bezinteresowność, poświęcenie, łagodność, usłużność, wyrozumiałość, cierpliwość, perfekcja, uczciwość, wiarygodność, odpowiedzialność, wytrzymałość, poczucie własnej wartości, szacunek dla innych ludzi, empatia, tolerancja, kultura osobista – to wszystko składało się na życie Pani Marii. Nauczyła nas wartości moralnych i umiejętności kierowania się nimi w życiu. To największy kapitał.

Powszechnie wiadomo, że wykonywanie zawodu adwokata jest funkcją publiczną. Spośród adwokatów wywodziło się i  do dzisiaj wywodzi wielu społeczników. Praca społeczna, pasja niesienia ludziom pomocy w walce o sprawiedliwość, są motywem działania dla wielu adwokatów.

Jestem przekonany i  wierzę głęboko, iż ogromna większość spośród adwokatów daje ogromny wkład swego trudu, czasu i doświadczenia przez podejmowanie się bezinteresownej pracy w  ogólnych akcjach społecznych i w licznych organizacjach. Przykładem są liczne darmowe punkty porad dla osób najuboższych. Myślę, że wśród środowiska adwokackiego możemy zaleźć niejedną Panią Sawicką.

Jestem przekonany, że praca społeczna w różnych środowiskach pomaga też w pracy  zawodowej adwokata. Poprzez poszerzanie wiedzy o problemach życia społecznego codziennie przyczynia się do polepszenia wykonywania zawodu, szczególnie dla młodych, ambitnych adwokatów.

Udział w życiu społecznym adwokatów pokazuje nam, jak bardzo w dzisiejszych czasach i okolicznościach dnia codziennego potrzebny jest bezpośredni kontakt z ludźmi. Przecież paragrafami można zajmować się nie tylko w sądzie czy kancelarii.

Jestem głęboko przekonany, iż rola adwokata w życiu społecznym jest jedną z kluczowych ról i pomaga w wykonywaniu zawodu, który wybrali i który wykonują. Osobiście nie zdecydowałem jeszcze, czy moja dalsza droga kształcenia i droga zawodowa będzie rozwijała się w tym kierunku, ale wiem jedno – będę zawsze pamiętał o aktywnym uczestnictwie w życiu społecznym, o pasji, z jaką powinno wykonywać się swój zawód – bez względu na to, czy będę lekarzem, adwokatem, czy księgowym. Wszystkim adwokatom, życzę pasji i mnóstwa energii oraz wiary w sens tego, co robią.

Krzysztof Dzierbunowicz

0%

Informacja o plikach cookies

W ramach Strony stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze Strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Możecie Państwo dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce internetowej w każdym czasie. Więcej szczegółów w "Polityce Prywatności".