Poprzedni artykuł w numerze
Szanowny Panie Redaktorze!List z 31 stycznia 2012 r. został skierowany do redaktora naczelnego „Palestry” adw. Czesława Jaworskiego.
Pragnę podzielić się z Panem wrażeniami z posiadanego DVD, w którym Naczelna Rada Adwokacka przedstawia piękny spektakl sztuki Romana Brandstaettera Ja jestem Żyd z „Wesela” ze sceny Narodowego Teatru Starego im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie. Na spektaklu tym byłem w Krakowie przed laty i teraz z przyjemnością i pełniejszym zrozumieniem obejrzałem go ponownie na świetnie nagranym DVD.
Rozgłos nadany Hirszowi Singerowi i jego córce Pepie przez wystawienie Wesela, w którym Wyspiański pokazał ich urbi et orbi według własnej wizji, upokarzającej dla Singera (a także dla Czepca i Rydla, którego Wyspiański ośmieszył), miał dla Singera tragiczne konsekwencje – doprowadził bowiem, poprzez upadek karczmy i gospodarstwa oraz rozpad rodziny, do zniszczenia człowieka. Pepka stała się już tylko Rachelą z Wesela, a jej emancypacja i zamiar przyjęcia chrztu zdruzgotały starego, pobożnego Żyda. Świat usunął mu się spod nóg. W cztery lata po wystawieniu Wesela rozwiódł się z żoną i zabierając tylko Pismo Święte, przeniósł się do przytułku, gdzie dokonał żywota.
Ten dramat człowieka staje się w sztuce Brandstaettera zagadnieniem prawnym, z którym autor rozprawia się w epilogu, zamykając sztukę kwestiami koncypienta – Czy można tak robić? Czy wolno tak robić? Pytam jako adwokat. I kończy: Gdyby oni wszyscy (Singer, Czepiec i Rydel) zaskarżyli Wyspiańskiego, to na pewno byśmy z Wyspiańskim wygrali!
Atrakcyjność sztuki Brandstaettera dla palestry jest oczywista. Autor pokazuje w sposób bardzo pozytywny rolę adwokata, który próbuje pomóc człowiekowi poszkodowanemu. W wywiadzie poprzedzającym sam spektakl adwokat Joanna Agacka-Indecka, tragicznie zmarła prezes NRA, jasno interpretuje sztukę Brandstaettera w kontekście roli adwokata. W dobrze opracowanej wkładce adwokat Andrzej Michałowski, p.o. prezesa NRA, pisze przekonywająco o społecznej roli adwokatów, Stanisław Stabro zaś ciekawie informuje o autorze i sztuce. Wspomina on też, że pomysłodawcą, autorem i realizatorem projektu jest mecenas Stanisław Kłys. Mecenas Kłys zaiste zasłużył sobie na uznanie.
W sumie – doskonała inicjatywa, znakomity przyczynek do rozpowszechnienia tej perełki literatury dramatycznej. Brawa dla Naczelnej Rady Adwokackiej za tę realizację!
Łączę wyrazy szacunku,
Łucjan KopsŁucjan Kops, profesor na McGill Univeristy w Montrealu. Jest synem adwokata ze Lwowa, absolwentem studiów w Akademii Górniczo-Hutniczej. W dniu 15 marca 2012 r. zorganizował w Konsulacie Polskim w Montrealu spotkanie poświęcone wydanej przez NRA płycie Ja jestem Żyd z „Wesela”.
Szanowny PanieList został skierowany 23 listopada 2011 r. do dr. Joachima S. Russka, dyrektora Fundacji Judaica – Centrum Kultury Żydowskiej w Krakowie.
Zostałem przez Pana poproszony o opinię na temat DVD zawierającego nagranie sztuki Ja jestem Żyd z „Wesela”, opartej na krótkim tekście Romana Brandstaettera, wyreżyserowanej i wystawionej przez Tadeusza Malaka w Teatrze Starym w Krakowie, pod patronatem Naczelnej Rady Adwokackiej. Jest to bez wątpienia jeden z najlepszych spektakli, jakie było mi dane obejrzeć od dawna, ukazujący zarówno złożoną naturę stosunków polskożydowskich, jak i problematykę ukazania losów prawdziwych osób w literackiej fikcji.
Roman Brandstaetter był niewątpliwie jednym z najbardziej interesujących autorów okresu międzywojennego w Polsce. Wnuk Mordechaja Dawida Brandstaettera, autora tekstów w języku hebrajskim oraz prominentnego członka galicyjskiej haskali, był głęboko zakorzeniony w polskim społeczeństwie – swój doktorat uzyskał na Uniwersytecie Jagiellońskim rozprawą o Adamie Mickiewiczu. Określił siebie samego jako żydowskiego pisarza w 1930 roku, kiedy wyrażając swoje pełne niuansów i niezdecydowania wsparcie dla syjonizmu, jednocześnie próbował wyjaśnić swoją decyzję pisania w języku polskim. W poemacie Elegia dla języka hebrajskiego błaga język hebrajski, by mu wybaczył (…) W Jerozolima światła i ciemności (1935) chwali pionierów za przywrócenie „świętej ojczyzny”, do której wielkości modli się nieustannie. Jednocześnie grozi przekleństwem, jeśli nie wypędzi ona „stręczycieli” i „lichwiarzy”, a wypełniona narodową pychą rozpala nienawiść i powoduje rozlew krwi.
Osobiście był człowiekiem wielkiej wiary. Jednym z jego najbardziej wymownych wierszy z tego okresu jest Biblia.
(…)
W następstwie polskiej klęski udał się do Wilna, a stamtąd do Jerozolimy, gdzie pracował dla Polskiej Agencji Telegraficznej, monitorując audycje radiowe. W grudniu 1943 roku zdecydował się przejść na chrześcijaństwo, co rozumiał jako dopełnienie judaizmu, zainspirowany reprodukcją krucyfiksu w kościele św. Damiana w Asyżu. Rozwiódł się z żoną, która odmówiła konwersji, co było dozwolone przez prawo kanoniczne, i został ochrzczony w Rzymie w 1946 roku. Po służbie w 1947–1948 jako polski attaché kulturalny w Rzymie powrócił do Polski w 1948 roku i stał się kierownikiem teatru w Poznaniu, z którego to stanowiska zrezygnował w 1950 ze względu na rosnącą stalinizację życia intelektualnego. Napisał wiele sztuk zarówno w tym okresie, jak i po odwilży, jednak żadna nie poruszała tematyki żydowskiej. Do 1956 roku wykorzystanie motywów ludowych, często w dość prostolinijny sposób, oznaczało, że jego dzieła nie mogły być wystawiane w Polsce. Po 1956 roku zajął się badaniem niesprawiedliwości okresu rządów komunistycznych i okupacji hitlerowskiej. W Dniu gniewu (1962) opisuje w nieco przepraszającym tonie pomoc udzieloną przez Polaków Żydom w czasie wojny. Napisał też dwa tomy poezji: Pieśń o moim Chrystusie i Hymny maryjne, w których wyraził swoje przekonania religijne.
W połowie lat sześćdziesiątych zaczął pracę nad swoim czterotomowym dziełem pt. Jezus z Nazaretu, historią życia Jezusa, w której mocno podkreślał jego żydowskie pochodzenie.
(…)
Brandstaetter napisał również Ja jestem Żyd z „Wesela”, opowiadanie o żydowskim karczmarzu, łączącym światy szlachty i chłopów w sztuce Wyspiańskiego, zawierający rozważania na temat dwuznacznej roli Żydów w kulturze polskiej. Na podstawie tego tekstu wystawiana jest w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie sztuka pod tym samym tytułem. Jak już powiedziałem, jest to dzieło najwyższej jakości, zagrane przez pierwszoligowych aktorów. Mam wielką nadzieję na wydanie wersji DVD z napisami w języku angielskim. Taki przekład odniósłby doskonały sukces w anglojęzycznym świecie, potwierdzając wysoki poziom życia kulturalnego w dzisiejszej Polsce.
Z poważaniem,
Antony Polonsky Antony Polonsky, historyk stosunków polsko-żydowskich. Od 1986 roku nieprzerwanie redaguje i wydaje „Polin. Jurnal of Polish-Jewish Studies”. Był wykładowcą London School of Economics and Political Science, Uniwersytu Brandeis w Waltham/Boston w Massachusetts w USA, oraz m.in. profesorem wizytującym na Uniwersytecie Warszawskim. Jest założycielem Instytutu Studiów Polsko-Żydowskich w Oxfordzie, wiceprezesem Amerykańskiego Stowarzyszenia Studiów Polsko-Amerykańskich oraz członkiem Międzynarodowej Rady Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. W 1999 r. został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi RP, a w 2010 r. otrzymał doktorat honoris causa Uniwersytetu Warszawskiego.
[…]List został skierowany 2 stycznia 2012 r. do dr. Joachima S. Russka, dyrektora Fundacji Judaica – Centrum Kultury Żydowskiej w Krakowie.
Piszę specjalnie, by podziękować za przekazanie mi kopii Ja jestem Żyd z „Wesela”, wydanego na DVD nagrania dla TVP sztuki pana Malaka, opartego na tekście Brandstaettera, na podstawie sztuki, opartej z kolei na historii... prawdziwych ludzi. Czas trwania tego projektu to 108 lat. Uff!
Obejrzałem produkcję z wielkim zainteresowaniem. Jest przykładem podwójnej fascynacji tym, co do zaoferowania ma polska historia i kultura, bo jest to narracja, która jest zakorzeniona w specyfikę czasu i miejsca, a mimo to posiada uniwersalny urok, często o wymiarze moralnym (nawet jeśli „zły facet” w prawdziwym świecie często wygrywa!). Sztuka Wyspiańskiego Wesele jest sama w sobie arcydziełem dramatów fin de siecle’u, opisując nie tylko szczególne społeczne wydarzenie, którego dramaturg był świadkiem, ale i kulturowy Zeitgeist Europy, który ogarnął prowincjonalne miasto cesarstwa austro-węgierskiego, jakim Kraków był w 1901 roku, kiedy Wesele po raz pierwszy zostało wystawione. A przecież Kraków jest wyjątkowy ze względu na jego historyczną rolę w tworzeniu państwa polskiego i polskiej tożsamości. Jednocześnie jego społeczność żydowska była w dużej mierze średniowiecznym dziedzictwem, osiedlona w tym miejscu w ramach polityki Kazimierza III w XIV wieku. Z jednej strony wyłowienie przez Brandstaettera niewielkiej postaci Hirsza Singera z Wesela i napisanie krótkiego opowiadania o nim (opublikowanego w 1972 roku) przypomina sztukę Toma Stopparda Rosenkrantz i Guildenstern nie żyją (1968), na podstawie Hamleta Szekspira, ale z niespodzianką: Singer był postacią prawdziwą. To prawda, prawdziwa historia dzieła Brandstaettera jest znana tylko jako anegdota (Brandstaetter twierdził, że opowiedział mu ją w Jerozolimie w 1944 roku prawnik, którego Singer poprosił o poprowadzenie swojej sprawy rozwodowej), ale kontrast jest jednak potężny: widz ma przypuszczać, że Singer i jego historia są prawdziwe.
A czym jest ta historia? Nie tylko jest to konfrontacja starego i tradycyjnego stylu żydowskiego życia z prądami modernizmu i asymilacji na przełomie XIX i XX wieku, wraz z bardzo osobistym wymiarem rozpadu rodziny, ale powstaje również bardzo interesujący problem: literacka kradzież tożsamości! Jakie prawo ma ten człowiek, Wyspiański, by ukraść tożsamość Singera, zrujnować jego reputację (w całej Galicji jeszcze!) i komplikować jego życie osobiste, konfliktując z żoną i córką? Rzeczywiście, Singer ma także za złe, że jego córka Józefa/Pepa została przeistoczona przez Wyspiańskiego w Rachelę. Jak na ironię, kiedy Brandstaetter wydobywa Żyda z Wesela i czyni go bohaterem jego własnej historii, jest on winny kradzieży literackiej tak samo, jak Wyspiański. Ale aktor Tadeusz Malak podbija stawkę. Zainspirowany Weselem Andrzeja Wajdy (1992), w którym Jerzy Nowak zagrał Hirsza Singera, Malak nie tylko odtwarza historię Brandstaettera, jak i charakter Wyspiańskiego, ale również gra na scenie z odtwórcą roli Singera u Wajdy – Nowakiem! Nawet tytuł opowiadania/sztuki zawiera... tytuł innej sztuki. Teksty odnoszą się do siebie i do innych tekstów kaskadowo, ale jest to wynikiem chronologicznej ewolucji tekstów, a nie projektu jednego artysty.
Rezultatem jest dzieło krótkie, ale dramatyczne, zagrane z pasją i wspaniale wystawione, z udziałem jedynie dwóch aktorów i muzyki w tle. Mamy zasadniczo dwa rozbudowane monologi ostro kontrastujących charakterów wzniecających konflikt, który nigdy nie zostanie zażegnany. Czyż jednak debata nad naturą licencji literackiej i artystycznej może być kiedykolwiek rozstrzygnięta? W samej produkcji interesujące jest to, że muzyczne tło oddaje wrażenie tej „estetycznej kradzieży” i przedefiniowania, gdy grany jest na klarnecie słynny krakowski Hejnał, zniekształcony w nowoczesnym i rozrywkowym stylu, z nawiązaniami do losu Żyda z Wesela.
DVD jest pięknie wydane, umieszczone w atrakcyjnym opakowaniu i uzupełnione znakomitymi angielskimi napisami. Książeczka DVD zawiera poważne eseje wydane dzięki wsparciu projektu przez Naczelną Radę Adwokacką, jako że częścią historii jest to, że udzielanie porad prawnych to zawód służebny. W jednym z esejów w książeczce członek Naczelnej Rady Adwokackiej zauważa z aprobatą charakterystykę trzynastowiecznego patrona zawodu, św. Iwona z Kermartin, Advocatus sed non latro („prawnik, ale nie złodziej”), która kontrastuje z ukrytym oskarżeniem przez Singera autora jako złodzieja.
Naczelna Rada Adwokacka w wywiadzie wstępnym na DVD (sfilmowanym w 2009 r.) reprezentowana była przez panią prezes Joannę Agacką-Indecką. To smutny fakt, że Pani mecenas Agacka-Indecka była jedną z ofiar tragedii 10 kwietnia w Smoleńsku, brutalnie (i ironicznie) przerywającej przygotowania do uroczystości upamiętniającej tragedię i moralne skazy zbrodni katyńskiej w czasie II wojny światowej. Jeszcze jeden detal w historii ofiar i poświęcenia dla społeczeństwa i narodu. Jeszcze jedno przypomnienie równoległych narracji narodów polskiego i żydowskiego, usianych tragediami, często wspólnymi.
Jeszcze raz dziękuję za udostępnienie mi tego dysku. Wiele znaczy dla mnie, móc zobaczyć sztukę i kontemplować jej kontekst i znaczenie. Jak się okazuje, na Uniwersytecie Teksańskim w tym semestrze odbywają się zajęcia o nazwie „polska literatura poprzez film”, i możemy włączyć tę pracę jako uzupełnienie do filmowej wersji Wesela Wajdy.
Gilbert C. RappaportGilbert C. Rappaport, profesor slawistyki Uniwersytetu Teksańskiego w Austin (USA).
Ponadto do inicjatora nagrania sztuki oraz jej konsultanta prawnego adwokata Stanisława Kłysa skierował w dniu 20 grudnia 2011 r. list prof. Aleksander Koj, były rektor UJ, który napisał: „Obejrzeliśmy nagranie z wielkim zainteresowaniem i podziwem dla kunsztu aktorskiego oraz licznych nawiązań do historii i kultury Krakowa. […] Serdecznie gratulujemy realizacji tego nagrania, które jest świetnym przykładem mecenatu prawników nad polską kulturą”. Krótką notę recenzyjną sztuki napisał dr Edward Kurleto z Australii, podkreślający kunszt aktorski, dbałość o szczegóły, znakomitą muzykę oraz wywołany nastrój melancholii.
Z kolei dyrektor dr Joachim S. Russek otrzymał ponadto listy od Yorama Grossa – urodzonego w Krakowie w1926 r. wybitnego australijskiego twórcy filmów animowanych, prawniczki Larissy Gruszow z Belgii oraz Marka Weba z YIVO Institute For Jewish Research, w Nowym Jorku, który napisał m.in.:
„Karczmarz żydowski i jego gospoda to temat odwieczny w polskim folklorze, a przez to i w literaturze, temat żywy w historii, częstokroć nabrzmiały tragedią rozruchów, powstań i pogromów. Hirsz Singer postrzega siebie jako godnego gospodarza, któremu należy się szacunek miejscowych i przyjezdnych za ważne miejsce, jakie on zajmuje w mikrokosmosie podkrakowskiej wsi. Tymczasem wszystko obraca się przeciwko niemu, i to z powodów, których on nawet nie jest w stanie ogarnąć. Roman Brandstaetter przedstawia tutaj – choć niekoniecznie bierze stronę – Hirsza Singera, który w swoim własnym mniemaniu został upokorzony zarówno przez Wyspiańskiego w tekście sztuki, jak i w życiu, przez osoby mu najbliższe: żonę i córkę. Ogromnie popularna i, co gorsze dla Singera, o nieprzemijającej trwałości sztuka pozbawia Hirsza jego własnej osobowości i odziera z zalet, którymi się szczycił, wydając go na pośmiewisko tłumów. A w tymże samym czasie jego żona Dwojra i córka Pepa opuszczają go, przechodząc faktycznie na stronę jego prześmiewców. I wreszcie najbardziej tragiczny dla niego moment: jego żydowska córka nosi się z zamiarem (wypełnionym w prawdziwym życiu) przyjęcia wiary katolickiej. Tego już Hirsz nie wytrzymuje, wyrzeka się tedy wszystkiego, co było dotąd jego, i zaszywa się w moyshev z’keynim – żydowskim domu starców, zabierając ze sobą jedynie Pismo Święte. Jerzy Nowak zawarł w swojej fenomenalnej kreacji wielką dozę prawdy o żydowskich losach ludzi osiadłych od zarania na ziemi, którą uważali za swoją ziemię ojczystą”.
Red.