Następny artykuł w numerze
M ateriał dowodowy przywołany w akcie oskarżenia wniesionym przeciwko Konradowi Doberschuetzowi, byłemu żołnierzowi Armii Krajowej, obejmował między innymi maszynopis wiersza poświęconego pamięci Romka Strzałkowskiego. „Śpij spokojnie mój mały chłopczyku” – pisał utalentowany poeta do trzynastolatka, usuniętego za nieprawomyślne zachowania ze szkoły muzycznej, a wkrótce potem zabitego salwą podczas Poznańskiego Czerwca 1956 r. Członkowie składu sędziowskiego uznali taką twórczość za zbrodnię. Przed Sądem Najwyższym prowadzenia sprawy podjął się mecenas Stanisław Hejmowski. Przed wojną doktoryzował się z prawa hipotecznego, teraz był specjalistą od obron beznadziejnych. Zdołał uzyskać zmianę kwalifikacji prawnej czynu i wydatne zmniejszenie wymiaru kary więzienia. Rok później dotychczasowa inwigilacja UB przerodziła się w brutalną nagonkę na adwokata: zniszczono jego dobre imię, pozbawiono możności wykonywania zawodu, zrujnowano finansowo.
Kilkuset zatrzymanych podczas czerwcowych protestów 1976 r. w Radomiu, Ursusie i Płocku postawiono przed sądami. Stosowano odpowiedzialność zbiorową; do skazania wystarczało wykazanie, że oskarżony choćby przez kilka minut przebywał w rejonie starć. Obrony sprawowali znani adwokaci: Władysław Siła-Nowicki, Andrzej Grabiński, Witold Lis-Olszewski, Ewa Milewska-Celińska, Stanisław Szczuka, Maciej Bednarkiewicz, Jan Olszewski. Wyroki zapadały drakońskie. A jednak silny ruch społeczny, powstanie KOR i bezkompromisowe stanowisko Kościoła katolickiego doprowadziły do amnestii wszystkich skazanych już w 1977 r. Maciej Bednarkiewicz zostanie w 1989 r. prezesem NRA, Jan Olszewski – pierwszym w pokomunistycznej Polsce adwokatem pełniącym urząd premiera.
Widownia już pusta, lecz jupitery wciąż rażą oczy. Jak by to było: zostawszy przeniesionym w któryś z tamtych historycznych czerwców, stanąć samemu, na scenie oświetlonej prawdą?
Ewa Stawicka
redaktor naczelna miesięcznika „Palestra”