Zainstaluj aplikację Palestra na swoim urządzeniu

Palestra 6/2021

O egzaminie adwokackim i książkach do napisania

Udostępnij

P rzy okazji doniesień prasowych o tegorocznym egzaminie adwokackim pytano mnie, jak egzamin ten wyglądał, zanim został przejęty przez Ministerstwo Sprawiedliwości (okręgowe rady adwokackie organizują teraz egzamin jako zadanie zlecone przez to Ministerstwo) i otrzymał wyłącznie formę pisemną. Jako że kwestia ta może – jak mi się zdaje – interesować więcej osób, przypominam, że przez kilkadziesiąt lat egzamin ten w części pisemnej sprowadzał się do sporządzenia środków odwoławczych w sprawie karnej i cywilnej, później także gospodarczej (na moim egzaminie – jeszcze rewizji, nie apelacji) na podstawie wylosowanych akt konkretnej sprawy wypożyczonych z sądu, przy czym każdy egzaminowany miał akta innej sprawy. Pisano ręcznie, zwykle najpierw „na brudno”, na arkuszach A4 opatrzonych pieczątką okręgowej rady adwokackiej. Można było korzystać z przyniesionych ze sobą książek, na egzamin przybywano zatem z wypełnionymi nimi walizkami i torbami. W części ustnej egzaminowany odpowiadał na nieznane mu wcześniej pytania poszczególnych członków komisji egzaminacyjnej z prawa cywilnego, karnego, administracyjnego, spółdzielczego i lokalowego, prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, jak też ustaw ustrojowych i zasad etyki adwokackiej. Nie było żadnych zestawów pytań, padały zarówno pytania otwarte, jak i szczegółowe i kazuistyczne. W Warszawie składy poszczególnych komisji były wcześniej znane i można było tylko przypuszczać – na podstawie zainteresowań poszczególnych ich członków – jakie zagadnienia preferuje dany egzaminator. I tak np. panowało przekonanie, że adw. dr Zdzisław Krzemiński zadaje więcej pytań z prawa rodzinnego niż z prawa rzeczowego, a adw. Witold Bayer odwrotnie. Liczba pytań zależała w istocie od egzaminatora i przewodniczącego komisji. Przepytanie każdej dwójki zdających trwało zwykle nie krócej niż trzy godziny. Po zakończeniu części ustnej komisja po naradzie oznajmiała wyniki egzaminu. Jako że miałem zaszczyt przez lata całe egzaminować w tej formule, mogę ujawnić, że przy ocenie ustnej części egzaminu brano pod uwagę również elementy dzisiaj całkowicie pomijane – werbalne przejawy inteligencji, komunikatywność wypowiedzi i sposób wysławiania się egzaminowanego.

Porządkując domowe papierzyska, natrafiłem niedawno na mój, nieco już wyblakły, odręcznie wypisany dyplom, w którym „zaświadcza się, że obywatel Andrzej Tomaszek s. Henryka dopuszczony do składania egzaminu adwokackiego uchwałą Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie z dnia 8.06.1989 r. złożył w dniach 1, 2 i 9.12.1989 r. przed Komisją Egzaminacyjną Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie egzamin adwokacki z wynikiem ogólnym bardzo dobrym”. Cóż, szybko minęły trzy dekady i nikogo spośród ówczesnych moich egzaminatorów już nie ma tym świecie. Przewodniczący komisji egzaminacyjnej – ówczesny dziekan mojej izby – Andrzej Rościszewski, karnista i późniejszy dziekan – Andrzej Tomaszewski, znawca prawa spółdzielczego – Lesław Myczkowski, pasjonat prawa ubezpieczeń społecznych Witold Antoniewski z nieodłącznym papierosem, znakomity cywilista, późniejszy wicedziekan Leszek Frączak – wszyscy już odeszli. Jeśli tylko pozostawili wspomnienia, należy je pro memoria opublikować jako zwierciadło adwokatury czasów PRL-u i przemian u progu III Rzeczypospolitej.

Zdanie egzaminu adwokackiego w 1989 roku umożliwiało dobry start w zawodowe adwokackie życie. Przed adwokatami, jak i przed adwokaturą stawały wtedy nowe wyzwania, otwierały się nowe możliwości. Polska adwokatura była wówczas intelektualnie elitarną, raczej hermetyczną i z pewnością nieliczną grupą zawodową tolerowaną, ale i kontrolowaną przez władzę państwową. Dzisiaj to otwarte, duże, a zatem zróżnicowane światopoglądowo i majątkowo środowisko profesjonalistów o ogromnym potencjale intelektualnym, w znakomitej większości wrażliwe na pryncypia i zawodowy etos. I dzisiejszej adwokaturze, jeszcze bardziej niż tej sprzed trzech dekad, potrzebna jest wiedza o swojej historii. Dlatego pod rozwagę Panów Prezesów – Ośrodka Badawczego Adwokatury i Biblioteki Adwokatury, ale też wszystkich zainteresowanych dziejami palestry kieruję poniższe słowa.

W ostatnim dziesięcioleciu wydano wiele interesujących prac poświęconych historii adwokatury. Nie ma wszak dotąd całościowej, współczesnej monografii na temat palestry staropolskiej. Zatem – choćby w trosce o szkolenie aplikantów – warto wznowić Zarys historii adwokatury w Polsce Stanisława Cara (Warszawa 1925) i pracę Izaka Lewina Palestra w dawnej Polsce (opublikowana została jako praca doktorska w 1936 roku we Lwowie w „Pamiętniku Historyczno-prawnym”, tom XIII, zeszyt 1). Warto też wydać ponownie Dzieje adwokatury w dawnej Polsce Stanisława Janczewskiego z 1970 roku. Na uwagę zasługują adwokaci-pamiętnikarze – Marcin Matuszewicz (Diariusz życia mego, t. 1, 2, Warszawa 1986) i Kajetan Koźmian (Pamiętniki, Warszawa 1972), których świadectwa epoki schyłku Pierwszej Rzeczypospolitej są nie do przecenienia.

Brakuje monografii poświęconych adwokaturze (a w zasadzie – adwokaturom, bo faktyczna unifikacja postępowała wolno) Drugiej Rzeczypospolitej. Choć na opracowanie zasługuje tu wiele zagadnień badawczych (jak np. wpływ adwokatów na legislację, rola adwokatów w procesie brzeskim, relacje pomiędzy adwokaturą i autorytarnym państwem w latach trzydziestych XX wieku, geneza i skutki Prawa o ustroju adwokatury z 4.05.1938 r.), większym zainteresowaniem cieszą się wciąż ówczesne barwne postaci i głośne, relacjonowane w prasie procesy. Marzą mi się publikacje poświęcone dziejom największych izb – warszawskiej czy lwowskiej (nota bene to lwowska była najliczniejsza), tak funkcjonowaniu samorządu, jak i adwokackiej zawodowej codzienności.

Odrębnego opracowania nie doczekała się złota legenda adwokatury warszawskiej, czyli postawa „czternastu sprawiedliwych” w lutym 1940 roku. Chodzi o członków powołanej przez niemieckiego komisarza stołecznej adwokatury Edwarda Wendorfa opiniodawczej Rady Przybocznej (Beirat), którzy – choć w większości wyrażali przed wojną poglądy antysemickie – wobec okupanta kategorycznie wypowiedzieli się przeciwko skreśleniu Żydów z listy adwokatów. Wspomina się o tym w Historii adwokatury Adama Redzika i Tomasza J. Kotlińskiego (s. 276 w wyd. 2014), a szerzej przedstawił okoliczności tej odmowy ponad trzydzieści lat wcześniej, głównie za niepublikowanym pamiętnikiem Bohdana Suligowskiego, nieżyjący już Zdzisław Krzemiński w wydanej wyłącznie na izbowy użytek publikacji pt. Adwokatura warszawska (część II, Warszawa 1983, s. 222–224). Wydaje się, że to właśnie jego pasja i upór sprawiły, że zachowała się pamięć o tym wydarzeniu. Jako aplikant adwokacki zaliczałem w 1985 roku u adw. dr. Krzemińskiego sprawdzian z historii adwokatury i pamiętam, jak istotna była wiedza o czternastu sprawiedliwych. I jak wspaniale o nich opowiadał:

„Głosowanie odbyło się w osobliwy sposób: każdy z głosujących miał wypowiedzieć się na piśmie, czy jest za skreśleniem adwokatów zgodnie z poleceniem władz okupacyjnych. W napięciu doszło do głosowania. Nikt z głosujących nie miał wątpliwości, ile ryzykuje. Nie było żadnych niedomówień. I wówczas stała się rzecz, która zaskoczyła Niemców. Czternastu adwokatów, spośród piętnastu głosujących, odpowiedziało kategorycznie: NIE. Oto nazwiska tych czternastu sprawiedliwych, ludzi, którzy wykazali niezwykły hart ducha i odwagę: Ludwik Domański, Bolesław Bielawski, Jerzy Czerwiński, Jan Gadomski, Władysław Miedzianowski, Jan Nowodworski, Leon Nowodworski, Stanisław Peszyński, Jan Podkomorski, Mieczysław Rudziński, Michał Skoczyński, Bohdan Suligowski, Feliks Zadrowski i Leopold Żaryn. Niemcy byli zaskoczeni wynikami głosowania. Zgodnie z zapowiedzią przyszły ostre represje. Przede wszystkim wszystkich głosujących na «nie» skreślono z listy adwokatów. Przez przeoczenie nie skreślono jednak dwóch adwokatów, którzy także głosowali na «nie». I wówczas miało miejsce zdarzenie, które wprowadziło Niemców w jeszcze większe zdumienie. Oto do biura komisarza Wendorfa wpłynęły pisma dwóch adwokatów Michała Skoczyńskiego i Bohdana Suligowskiego, w których to pismach wymienieni wskazują na przeoczenie co do ich skreślenia i proszą o… ukaranie” (Adwokatura warszawska, s. 222–223, zob. też Z. Krzemiński, Historia adwokatury warszawskiej, Warszawa 2009, s. 139–141).

Zamykając opowieść, Zdzisław Krzemiński przytoczył fragment niepublikowanego pamiętnika Bohdana Suligowskiego: „Nasuwa się pytanie, po co była Niemcom i Wendorfowi w szczególności opinia Beiratu. Wyjaśniło się to znacznie później. Nie pamiętam od kogo bezpośrednio tę informację otrzymałem, ale źródłem jej były niewątpliwie dane zdobyte przez nasz kontrwywiad. Otóż okazało się, że wówczas w lutym 1940 r. bawiła w Krakowie jakaś delegacja amerykańska. Niemcy, nie będąc jeszcze wtedy w stanie wojny ze Stanami Zjednoczonymi, zabiegali o ich względy. Wiedzieli zaś oni dobrze o wpływach żydowskich w USA i rozumieli, że Amerykanie oceniają negatywnie ich wystąpienia antysemickie. Dlatego też uznali, że dobrze będzie przedstawić Amerykanom dokument, z którego wynikałoby, że zamierzone przez nich wydalenie wszystkich Żydów z adwokatury w okupowanej Polsce następuje jeśli nie na życzenie, to przynajmniej za wyraźną zgodą społeczeństwa polskiego” (B. Suligowski, Pamiętnik, niepubl., za: Z. Krzemiński, Adwokatura…, s. 223–224).

Piękny epizod z wojennych dziejów palestry. Zasługuje na utwór fabularny, a nawet na przeniesienie na kinowy ekran, ale przede wszystkim wymaga naukowego opracowania. Na publikację czeka pamiętnik Bohdana Suligowskiego znajdujący się w zbiorach Ośrodka Badawczego Adwokatury.

W 2013 r. staraniem NRA i Redakcji „Palestry” wydano Historię ustroju Adwokatury Polskiej w źródłach, wybór dokonany przez Tomasza J. Kotlińskiego, Adama Redzika i Marcina Zaborskiego. Przeglądając ten zbiór, warto zwrócić uwagę na dotyczące palestry regulacje z lat czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku. W art. 95 ustawy o ustroju adwokatury z 27.06.1950 r. czytamy: „Adwokaci i aplikanci adwokaccy podlegają odpowiedzialności dyscyplinarnej za postępowanie sprzeczne z interesem mas pracujących, z zasadami prawa, słuszności lub godności, bądź też za naruszenie swych obowiązków zawodowych”. Minister Sprawiedliwości mógł nie tylko uchylać uchwały organów adwokatury, ale i rozwiązywać te rady (art. 6 i art. 7 tej ustawy). Zgodnie z art. 110 adwokaci wpisani na listę adwokatów w dniu jej wejścia w życie podlegali weryfikacji. Preferowaną, a wkrótce jedyną formą wykonywania zawodu był zespół adwokacki. Stosownie do § 16 Regulaminu Zespołów Adwokackich udzielanie pomocy prawnej następowało „wyłącznie na podstawie przyjęcia przez kierownika zespołu zlecenia interesanta i wydania skierowania do członka zespołu”. Proces degradowania zawodu adwokata i wtłaczania adwokatury w ramy totalitarnego systemu PRL także czeka na swoich dziejopisów.

Wyzwaniem, nie tylko intelektualnym, byłoby zbadanie stopnia infiltracji adwokatury przez PRL-owskie służby specjalne, jak i okoliczności ewolucji legislacyjnej od kagańcowych rozwiązań zastosowanych w ustawie o ustroju adwokatury z 19.12.1963 r. po rozwiązania liberalne przyjęte – wbrew politycznym okolicznościom – w obowiązującym do dzisiaj Prawie o adwokaturze z 26.05.1982 r. Planem minimum wydaje się niezwłoczne utrwalenie zawodowych wspomnień adwokatów powyżej osiemdziesiątego roku życia, którzy się na to zgodzą. Ostatni publikowany taki zapis to wywiad-rzeka z nieżyjącym już, wieloletnim dziekanem izby warszawskiej adw. Maciejem Dubois przeprowadzony przez Michała Komara (Adwokat. Rozmowa o życiu w ciekawych czasach, Warszawa 2012). Boleśnie brakuje podobnych wywiadów z wieloma innymi już nieobecnymi, wspaniałymi postaciami adwokatury, jak choćby Czesław Jaworski, Maciej Bednarkiewicz czy Tadeusz de Virion.

Warto także zorganizować konkurs – dla aplikantów adwokackich, a może i otwarty – na pracę poświęconą historii palestry. Wedle mojej pamięci konkurs taki ogłoszono po raz pierwszy w 1988 roku i nagrodzone w nim prace były publikowane w „Palestrze”.

0%

Informacja o plikach cookies

W ramach Strony stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze Strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Możecie Państwo dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce internetowej w każdym czasie. Więcej szczegółów w "Polityce Prywatności".