Poprzedni artykuł w numerze
C elem artykułu jest analiza problemu etycznego polskich obrońców zmuszonych do obrony z urzędu zbrodniarzy hitlerowskich, wobec których prowadzono procesy karne. Artykuł składa się z dwóch części – historycznej i etycznej. W pierwszej części zostanie ukazane tło historyczne, chronologia wydarzeń oraz działalność polskich obrońców podczas najsłynniejszych procesów hitlerowców na ziemiach polskich. W drugiej części analiza przejdzie na poziom metaanalizy i zostanie dokonana ocena etyczna i moralna działań polskich adwokatów. W tej części artykułu nieocenionym źródłem inspiracji były rozważania dwojga niemieckich filozofów: Karla Jaspersa oraz Hannah Arendt.
Około 60% adwokatów i ponad 90% aplikantów adwokackich – tylu członków palestry nie dożyło końca II wojny światowej A. Redzik, T.J. Kotliński, Historia Adwokatury, Warszawa 2018, s. 292. . Spośród członków Izby Adwokackiej w Warszawie zginęło około 720 adwokatów i aplikantów adwokackich, co stanowiło 1/3 izby. Najgorsze straty odnotowano w izbach krakowskiej i lwowskiej, w których przeważali adwokaci pochodzenia żydowskiego. W samej izbie lwowskiej szacuje się o stratach wynoszących ponad 70% członków w stosunku do stanu sprzed 1939 r. A. Redzik, T.J. Kotliński, Historia..., s. 292.
Paradoksalnie, poważne dylematy związane z zawodem pojawiły się dopiero wraz z zakończeniem wojny, gdy okazało się, że dawni oprawcy potrzebują obrońców z urzędu w sprawach o ludobójstwo. Duża część polskiej adwokatury przedwojennej była pochodzenia żydowskiego lub miała przyjaciół mających takie pochodzenie. Już od samego początku procesów hitlerowców na ziemiach polskich polscy obrońcy musieli zmierzyć się z problemem moralnym: czy można bronić zbrodniarza wojennego? Czy można bronić oskarżonego, do którego czuje się skrajną odrazę, a nierzadko nienawiść?
1. Adwokaci polscy w obronie zbrodniarzy hitlerowskich
W dniu 31.08.1944 r. Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego wydał dekret o wymiarze kary dla faszystowsko--hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego Dz.U. z 1944 r. nr 4 poz. 16. . Artykuł 7 dekretu stanowił, że przestępstwa przewidziane w tymże dekrecie podlegają właściwości specjalnych sądów karnych. Specjalne Sądy Karne (dalej SSK) zostały powołane do życia dekretem z 12.09.1944 r., który w art. 15 stanowił, że udział obrońcy na rozprawie głównej jest konieczny Dz.U. z 1944 r. nr 4 poz. 21. . W przypadku braku obrońcy z wyboru przewodniczący mógł wyznaczyć obrońcę z urzędu. Sama procedura urągała zasadom rzetelnego procesu karnego (postępowanie było zbliżone do trybu doraźnego, akt oskarżenia nie wymagał uzasadnienia i powinien był być wniesiony w 14 dni od zatrzymania podejrzanego, nie doręczano zarządzeń obronie, sprzeciw wobec aktu oskarżenia był niedopuszczalny, dowodem w sprawie mogły być także „zapiski z dochodzenia”, wyrok był ogłaszany niezwłocznie po naradzie, a wyroki były ostateczne i prawomocne, chyba że skazany uzyskał ułaskawienie od Przewodniczącego Krajowej Rady Narodowej) M. Zaborski, Czy bronić „Zdrajców Narodu”, „zbrodniarzy faszystowsko-hitlerowskich” i „volksdeutchów”? Uchwała Naczelnej Rady Adwokackiej z 25.05.1946 r. w sprawie udziału adwokatów w procesach o zdradę lub o rehabilitację wyłączonych ze społeczeństwa, „Palestra” 2013/1–2, s. 235–236. .
Kolejnym krokiem rozliczenia się z nazistowskimi zbrodniarzami było powołanie Najwyższego Trybunału Narodowego (dalej NTN) dekretem z 22.01.1946 r. Dz.U. z 1946 r. nr 5 poz. 45. Zgodnie z art. 13 tego dekretu do właściwości NTN należały sprawy o przestępstwa zbrodniarzy hitlerowskich, a także sprawy przewidziane w dekrecie z 22.01.1946 r. o odpowiedzialności za klęskę wrześniową i faszyzację życia państwowego Dz.U. z 1946 r. nr 5 poz. 46. . W ten sposób władza wczesnego PRL-u postanowiła „upiec dwie pieczenie na jednym ogniu” – rozliczyć zbrodniarzy hitlerowskich oraz przeciwników politycznych z byłego obozu sanacyjnego, perfidnie przypisując im związki z faszyzmem A. Lityński, Historia Polski Ludowej, Warszawa 2010, s. 56. . To najlepiej pokazuje fasadowość i skrajne upolitycznienie „procesów karnych” przeprowadzonych przed NTN.
Postępowanie przed NTN również urągało podstawowym zasadom postępowania karnego. Podtrzymano szereg regulacji z procedury z dekretu z 12.09.1944 r., jak np. niedopuszczalność sprzeciwu wobec aktu oskarżenia, dopuszczanie „zapisów dochodzenia” w postępowaniu dowodowym, ostateczność postanowień i wyroków NTN z wyjątkiem uzyskania ułaskawienia od Przewodniczącego KRN. Interesujący i wiele mówiący o standardach postępowania przed NTN był art. 9 ust. 2 dekretu, który stanowił, że przewodniczący może dopuścić do „obrońcy z urzędu” także osobę nieposiadającą ani uprawnień adwokackich, ani wykształcenia prawniczego („każdy obywatel”).
Do skutku doszło wiele spraw przeciwko niemieckim zbrodniarzom na ziemiach polskich. Do najgłośniejszych przeszło tzw. Siedem Procesów, które odbyły się przed NTN (m.in. proces Artura Greisera, proces oświęcimski, proces Höessa, proces Brühlera) oraz proces oprawców z Majdanka, który odbył się przed SSK w Lublinie.
Polscy adwokaci za każdym razem bezskutecznie próbowali odmawiać obrony z urzędu. Przykładowo, w dniu 27.11.1944 r. na początku rozprawy przed SSK w Lublinie w sprawie z oskarżenia przeciwko sześciu członkom załogi obozu zagłady w Majdanku adwokat Wojciech Jarosławski wniósł o zwolnienie z obrony, której obowiązek nałożono mu z urzędu. Obrońca argumentował swój wniosek tym, że Niemcy od tysięcy lat mordowali narody słowiańskie, a oskarżeni Vogel i Gernmeier, których obronę mu powierzono, dokonywali straszliwych zbrodni w Majdanku. Obrońca argumentował, że „jako Polak i jako adwokat powołany (jestem – przyp. J.S.) do obrony prawa i słuszności, a nie zbrodni i nie mogę podjąć się obrony oskarżonych (...)” Majdanek: rozprawa przed Specjalnym Sądem Karnym w Lublinie, Kraków 1945, s. 6. .
Wniosek ten poparł drugi obrońca – adw. Kazimierz Krzymowski, który zwrócił uwagę, że nigdy wcześniej w historii adwokaci nie znaleźli się w tak tragicznej sytuacji. Protokół z rozprawy uwieczniły słowa obrońcy: „Rozumiem, że obrona w sprawach, w których chodzi o życie człowieka jest koniecznością. Jednak obowiązki wypływające z tej konieczności nie mogą kolidować z sumieniem adwokatów jako obywateli” Majdanek..., s. 6. . Adwokat dodał także, że trudno jest bronić ludzi, którzy w Majdanku wymordowali najbliższych obrońcy.
Na końcu adw. Krzymowski przypomniał, że dotychczas wiążąca etyka adwokacka zezwalała na zrzeczenie się obrony w przypadku silnej kolizji pomiędzy obowiązkiem adwokata jako obrońcy a jego sumieniem jako obywatela Majdanek..., s. 6. .
Wbrew sprzeciwom obrońców prokuratura i sąd zajęli zgodne stanowisko, że nawet przy tak straszliwej zbrodni konieczna jest obrona z urzędu, aby nie czynić uchybień w procedurze karnej (sic!). Obrońcy z pokorą podporządkowali się postanowieniu sądu, oprócz adw. Krzymowskiego, który próbował jeszcze bezskutecznie podważyć właściwość sądu Majdanek..., s. 7. .
Mimo tak kłopotliwej, wręcz upokarzającej sytuacji polskich obrońców wielu z nich starało się podjąć swoją pracę z pełnym profesjonalizmem. Przykładowo, obrońca Bühlera, adw. Rappaport, stwierdził, że jedynym wyjściem dla obrony w tak trudnym położeniu jest bezwzględne kierowanie się sprawiedliwością i odrzucenie wszelkich uczuć osobistych. Obrońca wyraził także nadzieję, że obrona podoła temu trudnemu zadaniu zgodnie z etyką swego zawodu i swym sumieniem J. Gumkowski, T. Kułakowski, Zbrodniarze hitlerowscy przed Najwyższym Trybunałem Narodowym, Warszawa 1961, s. 254. .
Polscy obrońcy przyjmowali różne linie obrony, jednak trzy z nich można było spotkać w największej liczbie spraw. Pierwszą było zrzucanie odpowiedzialności na zbrodniczy system hitlerowski. Tego typu linię obrony przyjęli w „procesie majdańskim” obrońca Krzymowski oraz obrońca Kunicki. Pierwszy z nich wskazywał na głębokie zakorzenienie zła w kulturze i filozofii niemieckiej, za argument podając m.in. wyrwane z kontekstu twierdzenia F. Nietzschego. Obrońca podkreślał, że to właśnie kultura niemiecka zdemoralizowała oskarżonych Majdanek..., s. 85–86. . Natomiast drugi z obrońców całą winę oskarżonych zrzucał na zbrodniczość nie tyle kultury niemieckiej, ile samej ideologii hitlerowskiej, która zrodziła się z „niemieckich instynktów” Majdanek..., s. 86–87. .
Tę samą linię obrony przyjął jeden z obrońców Rudolfa Höessa – adw. Ostaszewski – który skoncentrował się na opisie rozwoju historycznego imperializmu niemieckiego oraz indoktrynacji w SS. Obrońca utrzymywał, że część winy ponosi nie indywidualnie oskarżony, lecz cała zbrodnicza machina hitlerowska, której Rudolf Höess był narzędziem, czy wręcz produktem J. Gumkowski, T. Kułakowski, Zbrodniarze hitlerowscy..., s. 167. . Podobnie drugi obrońca – adw. Ubreit – nie kwestionując tez oskarżycielskich, podkreślał, że część winy ponosi nie indywidualnie sprawca, lecz cały system, który doprowadził do takiej sytuacji J. Gumkowski, T. Kułakowski, Zbrodniarze hitlerowscy..., s. 167. .
Drugą strategią, którą podejmowała obrona, było podważanie stanu faktycznego. Tę taktykę procesową przyjął jeden z obrońców Artura Greisera – adw. Jan Kręglewski – który kwestionował zebrany materiał dowodowy jako stronniczy i trudny do zweryfikowania, a także wskazywał na stronniczość zeznań świadków J. Gumkowski, T. Kułakowski, Zbrodniarze hitlerowscy..., s. 64–65. . Podobne zarzuty podnosił adw. Jarosławski w procesie majdańskim, wskazując, że niewiele zebrano dowodów na udział oskarżonego Ternesa w zbrodniach w obozie w Majdanku, poza faktem pobicia jednej kobiety. Obrońca wykazywał także niespójność zeznań świadka co do zdarzenia, jakim miało być to pobicie Majdanek..., s. 85. .
Trzecią strategią obrońców było zarzucanie naruszenia przepisów prawa procesowego i materialnego przez oskarżyciela. Tego typu linię obrony przyjęli przede wszystkim obrońcy Bühlera. Jeden z nich – adw. Rappaport – wskazał, że akt oskarżenia został źle skonstruowany, gdyż opiera się na wielu twierdzeniach hipotetycznych, co przeczy zasadzie in dubio pro reo, zgodnie z którą wszelka wątpliwość powinna działać na korzyść oskarżonego J. Gumkowski, T. Kułakowski, Zbrodniarze hitlerowscy..., s. 254. . Obrońca zarzucał także błędną kwalifikację prawną czynu. Podobne argumenty wysunął drugi z obrońców – adw. Stefan Kosiński, który podnosił zarzut sprzeczności i niespójności w wykładni traktatów międzynarodowych, stosowania prawa „wstecz”, błędną wykładnię dekretu z 31.08.1944 r. o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy oraz podkreślał, że oskarżony Bühler miał małą wiedzę o tym, co faktycznie działo się w Generalnym Gubernatorstwie, gdyż policja ukrywała przed nim prawdę o tym, co rzeczywiście miało miejsce w Majdanku J. Gumkowski, T. Kułakowski, Zbrodniarze hitlerowscy..., s. 256–257. .
Niekiedy obrońcy próbowali stosować także argumentum ad misericoridam. Ten chwyt erystyczny stosował przykładowo obrońca adw. Krzymowski, który podnosił, że oskarżony Gernsternmeier został siłą wzięty do SS i wstydził się przed samym sobą i żoną, że jest Niemcem Majdanek..., s. 86. . Z kolei adw. Rappaport tłumaczył Bühlera, że ten starał się łagodzić los Polaków i kategorycznie zaprzeczał związkom oskarżonego z eksterminacją Żydów, a odpowiedzialnym za całą sytuację był nie sam oskarżony, ale system hitlerowski J. Gumkowski, T. Kułakowski, Zbrodniarze hitlerowscy..., s. 254–255. .
Obrońcy najczęściej wnosili o „sprawiedliwy wyrok”, niejednokrotnie sprzeciwiali się orzeczeniu kary śmierci wobec oskarżonych. Adwokat Rappaport stwierdził, że „w celi więziennej umarł Bühler zbrodniczy, a narodził się nowy, uczciwy człowiek” oraz podkreślił, że zarówno miłosierdzie chrześcijańskie, jak i etyka nie powinny domagać się ukarania winnego poprzez karę śmierci J. Gumkowski, T. Kułakowski, Zbrodniarze hitlerowscy..., s. 256. .
Natomiast adw. Hejmowski stwierdził, że wyrok skazujący Artura Greisera na karę śmierci „nie byłby krokiem naprzód, (...), lecz krokiem wstecz”. Stwierdził też, że należy zachować się w sposób bardziej cywilizowany niż Niemcy, którzy z pewnością nie wykazaliby się litością wobec sądzonych wrogów J. Gumkowski, T. Kułakowski, Zbrodniarze hitlerowscy..., s. 64. .
Wielu obrońców wykazywało jednak bierność i de facto współdziałało z oskarżycielem: nie zadawali żadnych pytań w trakcie procesu, a w mowach końcowych, nie podważając tez oskarżycielskich, żądali jedynie wydania sprawiedliwego wyroku wobec oskarżonych. Przykładem może być obrońca adw. Tadeusz Krysztoń w procesie majdańskim, który stwierdził, że w trakcie procesu nie dostrzegł żadnych uchybień proceduralnych, a oskarżony powinien ponieść odpowiedzialność za czyny, których dokonał Majdanek..., s. 86. .
2. Wina, moralność a powołanie w zawodzie adwokata
Adwokat Krzymowski słusznie zwrócił uwagę, że dotychczas wiążąca etyka adwokacka zezwalała na zrzeczenie się obrony w przypadku silnej kolizji pomiędzy obowiązkiem adwokata jako obrońcy a jego sumieniem jako obywatela Majdanek..., s. 86. . W trakcie procesów hitlerowców obowiązywała jeszcze ustawa z 4.05.1938 r. – Prawo o ustroju adwokatury Dz.U. z 1938 r. nr 33 poz. 289. , według której adwokat jest powołany do „obrony prawa i słuszności”. Tuż przed wybuchem wojny trwały prace nad opracowaniem zbioru zasad etyki adwokackiej. W ówczesnej dyskusji akcentowano wymiar moralny zawodu adwokata J. Ruff, Kodeks czy zbiór zasad i prawideł, „Palestra” 1938/4, s. 328. .
Problem moralności i sumienia w etyce zawodowej adwokata jest do dziś aktualny. Zdaniem J. Neumanna etyka zawodowa adwokata nie jest w stanie rozwiązać wszystkich dylematów moralnych i w ostateczności pozostaje kierowanie się własnym sumieniem J. Naumann, Zbiór Zasad Etyki Adwokackiej i Godności Zawodu. Komentarz, Warszawa 2017, § 1 pkt 11. .
Sytuacja polskich obrońców broniących hitlerowców jak mało która uwidoczniła silny konflikt sumienia, etyki zawodowej i roli obrońcy w procesie. Aby lepiej zrozumieć złożoną relację winy i moralności, przydatne mogą okazać się rozważania Karla Jaspersa.
Niemiecki filozof w swoim eseju Problem winy z 1946 r. wyróżnił cztery rodzaje winy. Pierwszym z nich jest wina kryminalna, a więc to, co rozumie się przez winę w ujęciu karnoprawnym: zarzucalność popełnienia czynu prawnie zabronionego, za którego dokonanie grozi konkretna sankcja. Instytucją, która bada stopień takiej winy i jest uprawniona do orzeczenia kary, jest sąd K. Jaspers, Problem winy, tłum. J. Garewicz, Warszawa 1982, s. 10. .
Drugim rodzajem winy, zdaniem niemieckiego filozofa, jest wina polityczna, a więc współodpowiedzialność wszystkich obywateli za działania rządu. W tym przypadku decydująca jest przemoc i wola zwycięzcy, a o wszystkim decyduje sukces polityczny K. Jaspers, Problem..., s. 10. .
Trzecim rodzajem winy jest wina moralna, która ma charakter skrajnie zindywidualizowany i przekraczający zdaniem myśliciela wszelkie normy prawne. Najwyższą instancją przy ocenie tego rodzaju winy jest własne sumienie K. Jaspers, Problem..., s. 10. .
Ostatnim rodzajem winy według filozofa jest wina metafizyczna, która ma swoje źródło w solidarności między ludźmi. Na mocy owej solidarności każdy jest współodpowiedzialny za zło i niesprawiedliwość na świecie. Winę tę potęguje bierność wobec zła K. Jaspers, Problem..., s. 10. .
To rozróżnienie było potrzebne Jaspersowi do filozoficznej oceny odpowiedzialności Niemiec za zło wyrządzone podczas II wojny światowej. Owa terminologia może jednak być również przydatna w scharakteryzowaniu problemu moralnego polskich obrońców, którzy wbrew swojemu sumieniu zostali zmuszeni do obrony hitlerowców.
Karl Jaspers uważał, że całe społeczeństwo niemieckie ponosi winę polityczną, lecz tylko garstka Niemców może zostać obarczona winą kryminalną. Nierzadka była jednak tendencja, aby rozszerzać odpowiedzialność karnoprawną oskarżonym hitlerowcom i obciążać ich przed sądem zarzutami związanymi ze zbiorową odpowiedzialnością polityczną, którą ponosił cały naród niemiecki. To z kolei sprzyjało odczłowieczaniu oskarżonych. Sprzeciwił się temu obrońca adw. Hejmowski, który stwierdził, że „obronie nie wolno patrzeć w ten sposób na oskarżonego. Jeżeli ma ona spełnić swój obowiązek, to musi zawsze traktować oskarżonego jako człowieka, który cierpi” J. Gumkowski, T. Kułakowski, Zbrodniarze hitlerowscy..., s. 63. .
Polscy obrońcy podejmowali się niechętnie spraw oskarżonych hitlerowców z powodu emocjonalnego stosunku do sprawców, jak też z obawy, że podjęcie się ich obrony zostanie niewłaściwie zrozumiane przez społeczeństwo M. Zaborski, Czy bronić „Zdrajców Narodu”..., s. 237. . Oznacza to, że wielu z nich mogło odczuwać nie tylko indywidualną, moralną winę w swoim sumieniu za bronienie zbrodniarzy wojennych, ale również mogli odczuwać to, co Jaspers określił „winą metafizyczną”, a mianowicie głębokie poczucie, że zamiast zwalczać i pomagać zwalczać „czyste zło”, ich rolą jest utrudnianie tego organom ku temu powołanym, że dzięki ich działaniom zło nie tylko nie jest szybko likwidowane, ale nadal istnieje. Krótko mówiąc, wielu obrońców w procesach hitlerowców na ziemiach polskich miało okazję poczuć się prawdziwymi „adwokatami diabła”. Stąd zrozumiała staje się skrajnie bierna, a czasem wręcz pomocna dla oskarżyciela postawa wielu adwokatów, jak np. adw. Krysztonia. Czy jednak tego typu postawa jest w przypadku adwokata adekwatna, czy nie czyni z roli obrońcy fasady i parodii? Zwalczanie zła na świecie nie mieści się w granicach deontologii zawodu adwokata. Co się zatem mieści?
Odpowiedź na to pytanie można znaleźć w rozważaniach Hannah Arendt w jej książce Eichmann w Jerozolimie, w której niemiecka myślicielka szczegółowo analizowała proces karny zbrodniarza hitlerowskiego Adolfa Eichmanna przed sądem izraelskim.
Eichmann nieustannie powtarzał, że w „rozumieniu aktu oskarżenia był niewinny”. Uważał, że można go oskarżać o współudział, ale nie zabijanie Żydów, gdyż nie było okazji, żeby wydał rozkaz zabicia Żyda (choć jak sam przyznawał, to gdyby otrzymał rozkaz zabicia własnego ojca, to byłby temu rozkazowi posłuszny) H. Arendt, Eichmann w Jerozolimie. Rzecz o banalnosci zła, Kraków 1998, s. 30–31. . Obrona Eichmanna zlekceważyła poglądy samego oskarżonego i skupiła się na podważaniu samego materiału dowodowego. Tymczasem postawa Eichmanna nie uciekła uwadze Hannah Arendt, która badając głębiej postawę hitlerowca i jego ustosunkowywanie się do faktów wyjawianych w procesie, coraz bardziej dostrzegała sprzeczność i płytkość usprawiedliwiania moralnego zła.
Niemiecka myślicielka na podstawie procesu Eichmanna ukuła pojęcie „banalności zła”. Eichmann nie był wcieleniem czystego zła, geniuszem zbrodni, postacią przypominającą Jagona, Makbeta czy Ryszarda III. Zdaniem Arendt Eichmann zwyczajnie nie rozumiał tego, co robił, jego usprawiedliwianie zła jest wewnętrznie sprzeczne, płytkie, infantylne, po prostu banalne H. Arendt, Eichmann..., s. 372. . Zdaniem filozofki nie ma dogłębnego, czystego, radykalnego, demonicznego zła. Próba przeniknięcia myślą korzeni zła kończy się wyjałowieniem myśli, która dotyka nicości. Jedynie dobro posiada głębię i może być radykalne H. Arendt, Eichmann..., s. 402. .
3. Zakończenie
Jak rozważania Arendt pomogą lepiej zrozumieć deontologię zawodu adwokata? Przypomnijmy, że polscy obrońcy próbowali bezskutecznie odmawiać obrony zbrodniarzom hitlerowskim. Był to naturalny odruch wstrętu do bestialskich czynów dokonanych przez oskarżonych, wstrętu do czynów, które uważali za „czyste zło”. Zmuszenie do obrony było dla dużej części z nich upokarzające i hańbiące. Wielu z nich nie utrudniało, a wręcz ułatwiało zadanie oskarżycielom i sądowi poprzez zachowanie się bierne podczas procesu. Byli jednak też tacy, którzy mimo początkowej niechęci postanowili z pełnym profesjonalizmem sprostać swojemu feralnemu zadaniu. Szczególnym przykładem może być postawa adwokata Hejnowskiego, który stanowczo sprzeciwił się odczłowieczaniu oskarżonego i podkreślał, że obrona musi patrzeć na oskarżonego jak na człowieka, który cierpi J. Gumkowski, T. Kułakowski, Zbrodniarze hitlerowscy..., s. 63. .
I na tym polega podwójna rola obrońcy. Z jednej strony jego zadaniem jest być pomocną dłonią dla człowieka, który zaplątał się w swoim własnym złu. To zło jest zazwyczaj płytkie i banalne, wciąga swoją ofiarę jak ruchome piaski w coraz większą nikczemność i trywializację. Z drugiej strony obrońca powinien być strażnikiem, a zarazem odkrywcą radykalnego dobra, które jest ukryte w głębi każdego człowieka.
Podczas gdy rolą sędziego jest badanie i rozstrzyganie, jaka jest prawda w stanie faktycznym i prawnym, tak rolą obrońcy, czy szerzej – adwokata, jest odkrywanie prawdy o człowieku. Prawda ta może być czasem przerażająca i budzić moralny wstręt, ale rolą adwokata jest zawsze i nieustannie szukać w człowieku głęboko zakorzenionej prawdy, która przynosi nadzieję. Kolor zielony adwokackiego żabotu symbolizować ma nie tylko nadzieję dla podsądnego co do rozstrzygnięcia sprawy, ale także (czy może przede wszystkim) powinien przypominać adwokatowi o jego powołaniu – nadziei, że nawet największy zbrodniarz jest w głębi człowiekiem.
Artykuł zwyciężył w konkursie dla aplikantek i aplikantów adwokackich na esej prawniczy „Historia Adwokatury w Polsce” 2022 r. – ogłoszonym przez Naczelną Radę Adwokacką w Warszawie oraz redakcję miesięcznika „Palestra”.