Poprzedni artykuł w numerze
Wspomnienie – perspektywa osobista
W ostatnim pożegnaniu swojego Mistrza napisałem „Kochanemu Profesorowi Marianowi Filarowi. Człowiekowi prawemu i wyjątkowemu, o tytułach, godnościach i osiągnięciach tak licznych, że nie sposób ich wszystkich wymienić – w podziękowaniu za otrzymane nauki, ofiarowany czas, prawdziwą przyjaźń i wszystko, dzięki czemu doszedłem tu, gdzie się znajduję i stałem się tym, kim jestem”. W tej szczerej i autentycznej dedykacji nie było kurtuazyjnych patetyzmów ani przekoloryzowanych haseł. Profesor Marian Filar zaiste był dla mnie Mistrzem i – jak sam zechciał objawić się w czasie jednej z naszych rozmów – prawdziwym przyjacielem. Tym objawieniem Profesor uczynił mi zresztą nie tylko ogromną przyjemność, ale i niekwestionowany zaszczyt, wielkie wyróżnienie i niezapomnianą radość. Wyznać muszę szczerze, nawet jeśli wyznanie to zbyt śmiałe i zuchwałe, że kochałem Go tak, jak kocha się kogoś z najbliższej rodziny. I nie chodzi tu o sentymentalne retrospektywy ani o skropione łzami wspomnienia. Są jednak w życiu nawet najmężniejszego adwokata i twardo stąpającego po ziemi doktora nauk chwile, które wszystko zmieniają i uprawniają do wyznań, które w innych okolicznościach być może zostałyby uznane za przejaw słabości. Nie o słabość tu jednak idzie, a o świadectwo wdzięczności ucznia wobec Mistrza i długu wobec Niego wynikającego z tej wdzięczności, dla którego spłaty życia może nie starczyć. To także kwestia pewnej uczciwości i przyzwoitości, którą winien jestem temu, od którego wszystko w moim prawniczym świecie się zaczęło. Kto znał moją relację z Profesorem, zwłaszcza w ostatnich latach Jego życia, ten najlepiej zrozumieć może, skąd tytułowa „perspektywa osobista” tego wspomnienia... Prawdziwe jest również twierdzenie, że nie da się wymienić wszystkich tytułów, godności i osiągnięć Pana Profesora, który w pionierskich ekspozycjach wyznaczał nowe trendy intelektualne i innowacyjne pomysły.
Profesora nie trzeba zresztą nikomu przedstawiać, wszak znał Go każdy. Z rzeczy najważniejszych, o których napisałem już wcześniej w oficjalnym biogramie, aby oddać cześć Profesorskiej Pamięci, godzi się tylko przypomnieć, że Marian Filar ukończył studia prawnicze w Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Tytuł zawodowy otrzymał w 1967 r. na podstawie pracy magisterskiej pt. Odpowiedzialność karna za czyn popełniony w stanie upojenia alkoholowego w świetle orzecznictwa Sądu Najwyższego, przygotowanej pod kierunkiem Profesora Jerzego Śliwowskiego. Dalej, osiągnął wprzód stopień doktora nauk prawnych na podstawie rozprawy pt. Przestępstwo zgwałcenia w polskim prawie karnym (1972), a następnie uzyskał habilitację na podstawie dysertacji pt. Pornografia. Studium z dziedziny polityki kryminalnej. Obie prace, konsekwentnie, przygotowane zostały ponownie pod kierunkiem Profesora Jerzego Śliwowskiego. Kolejne szczeble uniwersyteckich awansów Profesor Marian Filar osiągał w szybkim tempie i wielkim stylu – tytuł naukowy otrzymał w 1988 r., a w roku 1992 został profesorem zwyczajnym. Kolejnym sukcesom na ścieżce rozwoju naukowego Profesora Mariana Filara towarzyszył nieustanny awans na dalszych stanowiskach – od asystenta w Katedrze Prawa Karnego (1966–1972), przez adiunkta (1972–1977), docenta (1977–1988), aż po profesora (od 1988).
Wspomnianą Katedrą Profesor Marian Filar kierował przez ponad dwie dekady (1990–2012), nie tylko współtworząc tzw. toruńską szkołę prawa karnego, ale też dbając o zgranie zespołu zawodowych przyjaciół. Tak w Katedrze zapamiętaliśmy Go wszyscy – jako dobrego, sprawiedliwego i serdecznego człowieka. Ta pamięć pozostaje w nas żywa do dziś. Ale Profesor Marian Filar angażował się nie tylko w sprawy naukowe i katedralne, lecz brał też aktywny udział w życiu całego Wydziału i Uniwersytetu, pełniąc funkcję prodziekana na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu (1985–1987), następnie dziekana wydziału (1988–1990), sięgając aż po godność prorektora UMK ds. studenckich (1990–1993).
Profesor Marian Filar był członkiem wielu polskich i międzynarodowych towarzystw i komitetów naukowych, niejednokrotnie pełniąc w nich funkcje kierownicze (wymieniając tylko przykładowo: Międzynarodowe Stowarzyszenie Prawa Karnego, Towarzystwo Naukowe Prawa Karnego, Wydział I – Nauk Humanistycznych i Społecznych Komitetu Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk, Instytut Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk, Instytut Bioetyki Polskiej Akademii Nauk, Polską Akademię Wiedzy Seksuologicznej, Polską Akademię Medycyny). Zasiadał w wielu komitetach redakcyjnych prestiżowych i uznanych czasopism naukowych (m.in. „Problemy Prawa Karnego”, „Journal of Sex Crime and Social Pathology”). Był autorem (współautorem) i redaktorem (współredaktorem) ponad 200 pozycji piśmienniczych, nie tylko w dziedzinie prawa karnego materialnego, specjalizując się zwłaszcza w zakresie seksualnego prawa karnego, lekarskiego prawa karnego, polityki kryminalnej i odpowiedzialności podmiotów zbiorowych za czyny zabronione pod groźbą kary. Aktualne pozostają Jego rozważania monograficzne i komentarzowe. Udało się naliczyć, że Profesor Marian Filar wziął udział w przynajmniej 100 konferencjach naukowych, w tym o zasięgu międzynarodowym, spośród których w wielu uczestniczył w charakterze prelegenta i eksperta o uznanym autorytecie. Profesor Marian Filar przebywał na licznych stażach naukowych i wykładał na wielu zagranicznych uniwersytetach, w tym w Instytucie Maxa Plancka Międzynarodowego i Zagranicznego Prawa Karnego we Fryburgu Bryzgowijskim, Wyższym Instytucie Nauk Prawnokarnych w Syrakuzach, Uniwersytecie Rzymskim, Uniwersytecie w Kolonii, Bochum i Monachium, Padwie, Ferrarze czy Rovaniemi. Profesor Marian Filar pełnił funkcję eksperta Organizacji Narodów Zjednoczonych w dziedzinie zapobiegania i kontroli przestępczości oraz uczestniczył w pracach wielu organów eksperckich. Za swoje osiągnięcia otrzymywał liczne nagrody, wyróżnienia i najwyższe odznaczenia państwowe (m.in. Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Medal Komisji Edukacji Narodowej). Profesor był często i chętnie powoływany jako ekspert: prezydencki, sejmowy, senacki i naukowy (m.in. Narodowego Centrum Nauki).
W czasie swej wieloletniej aktywności naukowej wypromował wielu doktorów i niezliczoną rzeszę magistrów. Profesor Marian Filar czynnie angażował się nie tylko w życie naukowe, ale też społeczne i polityczne: był członkiem Kongresu Liberalno-Demokratycznego, w tym przewodniczącym Zarządu Wojewódzkiego Kongresu i członkiem jego Rady Krajowej, zastępcą przewodniczącego Zarządu Wojewódzkiego UW w Toruniu i członkiem Rady Krajowej UW i Rady Politycznej UW; wiceprzewodniczącym Trybunału Stanu; posłem na Sejm RP Sejmu VI kadencji; sekretarzem generalnym Towarzystwa Naukowego w Toruniu; członkiem Rotary Club Toruń. Przede wszystkim był wspaniałym człowiekiem. Odszedł 1.06.2020 r. tak, jak żył – godnie. Pamięć o Nim trwa nadal i trwać będzie.
Kim jestem, aby pisać wszystkie te słowa? Napisać, że jestem (byłem) ostatnim uczniem Profesora Mariana Filara, to nie napisać nic, a właściwie napisać nieprawdę. Każdy z nas, przynajmniej w jakimś sensie, jest Jego uczniem. Każdy się czegoś od Niego nauczył, czegoś dowiedział, czymś ubogacił. Każdy coś od Niego otrzymał i każdemu wniósł coś do jego życia. Przed laty nie bez racji pisano o fenomenie Jana Pawła II i „Pokoleniu JP2”. Pośród nas, prawników, z pewnością są tacy, którzy nie wahaliby wpisać się w nurt „Pokolenia MF”. W tym sensie zupełnie bez przesady zwrócił się do mnie jeden z wiceministrów ze słowami, że prawnicy w Polsce dzielą się na byłych uczniów Profesora Filara, teraźniejszych uczniów Profesora Filara i przyszłych uczniów Profesora Filara. Te słowa usłyszałem, kiedy Profesor jeszcze żył, ale mimo Jego odejścia aktualne pozostaje stwierdzenie o przyszłych uczniach Profesora Filara. Jak długo trwać bowiem będzie Jego dorobek, jak długo wracać będziemy do Jego znakomitych książek, świetnych komentarzy, niezapomnianych felietonów, tak długo Pamięć o Nim pozostanie żywa i nie będzie ostatniego ucznia Profesora Filara – myśl Profesora kształtować będzie nieustannie nowe pokolenia prawników polskich. Nie jestem więc i nie będę ostatnim uczniem Mistrza. Napisać, że jestem (byłem) ostatnim doktorantem Profesora Mariana Filara, to też napisać nieprecyzyjnie, ostatecznie bowiem, mimo wszczęcia przewodu jeszcze z wniosku Profesora, nie zdążyłem ukończyć swej rozprawy pod Jego kierunkiem. Zdążyłem dysertację Jemu zadedykować – w podziękowaniu za wszystko. Byłem więc ostatnim asystentem Profesora Mariana Filara. Ta asystentura była jednak czymś więcej dla mnie i, chyba też, dla Profesora. Skąd to wiem? W czasie niezliczonych rozmów i częstych spotkań w domu Profesora nauczyłem się wiele o życiu, poznałem siebie, ale też samego Mistrza. Przed laty, gdy zanurzony w wielkiej nieśmiałości, zdobyłem się na odwagę, aby ofiarować Profesorowi drobny podarunek z okazji Jego urodzin, zarumieniony i skrępowany wykrztusiłem z siebie „Szanowny Panie Profesorze, jeśli wolno, z serca wręczam jak ojcu – z uprzejmą prośbą o przyjęcie i wybaczenie zuchwałości”. Profesor odpowiedział „Marcinie, dajesz jak ojcu – przyjmuję jak od syna”. Takich rozmów już dzisiaj nikt nie prowadzi. W najlepszym wypadku jest ich coraz mniej. Dlatego niezwykle trudno zapomnieć tak wyjątkowego Profesora i pogodzić się z Jego odejściem. Nie da się.
Kiedy na wieść o Jego śmierci w oczach stanęły pierwsze łzy, usłyszałem na pocieszenie, skądinąd szczerze, „Trzymaj się, przecież byliście na to przygotowani”. Nie, nie byliśmy. Przynajmniej ja nie byłem. Każdy, kto towarzyszył choremu w cierpieniu, choćby pozostał z nim do końca, ten wie, że można się przygotowywać całe życie, ale gdy przychodzi ten moment, okazuje się, że nie jesteś gotowy. Na to nie da się przygotować. Nagle cały pędzący świat zatrzymuje się i przestaje mieć znaczenie. Stajesz w miejscu i zastanawiasz się, po co tak gnasz, do czego dążysz, po co ci to wszystko. Pewnym pocieszeniem słowa Mistrza, który miał dowcip nawet na okoliczność kresu swych dni. Pamiętam Jego opowieść w drodze powrotnej z Warszawy. „Marcinie, wiesz co to jest paradoks? To taka sytuacja, że jak ja umrę, to może ktoś będzie za mną płakał. Ale dlaczego wy będziecie płakać, skoro ja będę już szczęśliwy? Będę wtedy uśmiechnięty latał na jakiejś chmurce i patrzył na was z góry. Pamiętaj o tym i czasem mi pomachaj”. Pamiętam, często spoglądam w niebo... Dziękuję, Panie Profesorze, inaczej swej wdzięczności wyrazić już nie mogę.
dr Marcin Berent
Autor jest adwokatem, adiunktem w Katedrze Prawa Karnego na Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Epitafium – słowa wspomnienia i pożegnania
Prof. dr hab. Marian Filar – wybitna postać polskiej karnistyki, wielki przyjaciel Adwokatury Polskiej, a także wieloletni felietonista „Palestry”, autor serii felietonów „Co piszczy w prawie?” – odszedł w wieku 78 lat 1.06.2020 r.
Trudno ubrać w słowa wyrazy pożegnania, gdy wciąż po części trudno uwierzyć w to, że Profesora Mariana Filara nie ma z nami. Gdy zostaje pustka po autorytecie i słowa więzną w gardle, warto przywołać wspomnienia. Wspomnienia nie tylko genialnego umysłu, ale przede wszystkim przebogatej, niebanalnej, barwnej osobowości. Takiej, która wyrażała zdania prosto i bezkompromisowo, nie oferowała łatwych zaliczeń ani dróg na skróty, ale za którą studenci szli w ogień – nawet ci dotknięci największym grzechem lenistwa. Niech te wspomnienia oddadzą Profesorowi szacunek.
Profesor potrafił prosto i obrazowo mówić o sprawach trudnych. Każdy, kto znał Profesora, wiedział, że był facecjonistą i miłośnikiem bon-motów. Dodatkowo miał tę zdolność, że dykteryjkami i smakowitymi cytatami sypał jak z rękawa. Anegdoty te nie stanowiły jednak wartości samej w sobie, ale miały wartość dydaktyczną. Dużo łatwiej przyswajało się wiedzę z tak trudnej i dogmatycznej dziedziny, jaką jest bez wątpienia prawo karne, gdy obrazował ją anegdotyczny, nierzadko zabawny przykład. I tak zamiast wkuwać definicję teorii ekwiwalencji, uczyliśmy się bajki o sierotce Marysi, którą zła macocha wysyłała na wzgórek w czasie burzy.
Gdy Profesor świętował jubileusz 70-lecia pracy naukowej, przypadł mi w udziale zaszczyt wygłoszenia mu laudacji. Byłam wtedy świeżo upieczonym doktorem, jak się okazało, ostatnim, którego Profesor wypromował. Przywołałam wtedy, że słowo „uniwersytet” pochodzi od łacińskiego Universitas magistrorum et scholarium, co znaczy wspólnotę nauczycieli i uczniów. Obecnie utyskujemy, że w zalewie dydaktycznej miałkości, uczenia taśmowego i sztampowego ta kwintesencja często ulega zatraceniu. Nigdy nie było tak jednak na zajęciach u Profesora Mariana Filara. Tam ta specyficzna więź, więź między nauczycielami akademickimi a studentami, była wciąż mocno wyczuwalna. Studentów utwierdzało to w przekonaniu, że czas poświęcony studiom i rozważaniom naukowym był tego wart.
Profesor Marian Filar miał życiorys, którym mógłby obdzielić niejedną osobę i stąd wykłady Profesora zawsze cieszyły się wysoką frekwencją, bo studenci lgnęli do niego jak do skarbnicy wiedzy i doświadczenia, też osobistego, W czasach, gdy samorząd studencki organizował plebiscyty popularności wśród studentów, Profesor zwykł wygrywać je w cuglach. Popularność zajęć Profesora nie brała się jednak z tego, że był pobłażliwy, bo właśnie przeciwnie – miał opinię surowego i wymagającego – tylko właśnie było to spowodowane usposobieniem Profesora i jego unikatową charyzmą. Należy również podkreślić, że Profesor hołdował humanistycznym imperatywom i traktował studentów i doktorantów jako wartościowych i równorzędnych partnerów do rozmowy i wymiany myśli. Ta nasza wiedza była zawsze fragmentaryczna, ułomna i niewystarczająca. Brakło nam oczytania i rozeznania. Jednak mimo tych niedociągnięć Profesor wykazywał wielki szacunek dla naszych poglądów. Przy dochodzeniu do własnego zdania zawsze służył pomocą, prowokował, dawał dodatkowe bodźce do dyskusji. Nierzadko podchwytliwymi pytaniami nakłaniał do przemyślenia szeregu zagadnień, które wydawały się oczywiste, ale były takimi tylko na pozór.
Jeżeli chodzi o bogactwo twórczości naukowej Profesora Mariana Filara, to nie sposób nie wspomnieć, że cechowała ją nie tylko gruntowna znajomość rzeczy, też nieprzeciętna erudycja. My, młodzi adepci nauki, często zmagamy się z tym, by język giętki powiedział wszystko to, co pomyśli głowa. Tym bardziej docenić należy niezwykłą łatwość przekazania myśli cechującą Profesora, jego ogromną lekkość pióra, swobodę i precyzję wypowiedzi, bogactwo słownictwa i piękność mowy.
Dobry nauczyciel to taki, który nauczy myśleć, a nie autorytatywnie powie, co myśleć należy. Trudno to mówić w czasie przeszłym, ale Profesor Marian Filar właśnie takim nauczycielem był, był nauczycielem prawa karnego ale również nauczycielem życia. Gdy myślę o Profesorze, myślę o nim jako o mistrzu, mentorze i motywatorze, do tego zawsze pamiętając, jak skromnym i niewywyższającym się człowiekiem pozostawał.
Sławomir Mrożek zwykł mawiać, że głupota jest zawsze wystarczająca, mądrość nigdy. Bo prawdziwie mądrym jest ten, kto poszukuje, a nie ten, kto znalazł. W tym kontekście warto przywołać ulubiony cytat Profesora Mariana Filara, znany wszystkim jego studentom – „Dążcie do odkrycia nie tego, jak lala wygląda, ale tego, co ma w środku”.
Pragnę wyrazić wdzięczność mojemu Promotorowi za trud propagowania niezależnego punktu widzenia i samodzielności myślenia. Za wszystkie drogowskazy, którymi staram się kierować i prowadząc zajęcia ze studentami, i orzekając za stołem sędziowskim. To, co jest piękne, to to, że osób, które identyfikują się w mniejszym lub większym stopniu ze spuścizną duchową Profesora, są tysiące. Tyle osób wykształcił, wypromował, tylu osobom wpoił kierunki myślenia o prawie. W sercu tylu osób jest teraz pustka. Nie można jej jednak równać z pustką we wnętrzu najbliższych – rodziny i współpracowników. Stąd Rodzinie Profesora, władzom Wydziału Prawa i Administracji, w szczególności zaś pracownikom Katedry Prawa Karnego UMK oraz braci akademickiej składam jeszcze raz w ten listopadowy czas najszczersze kondolencje.
dr Alicja Ornowska
Autorka jest sędzią sądu rejonowego, koordynatorem do spraw współpracy międzynarodowej i praw człowieka dla Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.