Zainstaluj aplikację Palestra na swoim urządzeniu

Palestra 11-12/2013

Czy coś da się jeszcze zrobić?

Udostępnij

Z bliża się kolejny Zjazd Adwokatury. Wszyscy, którym na sercu leży los naszego samorządu, wiążą z tym wydarzeniem wielkie nadzieje.

Mam takie przeświadczenie, że nadchodzi kluczowy moment dla Adwokatury, która, obym się mylił, znalazła się w punkcie krytycznym.

Na naszych oczach odbywa się systematyczny demontaż Adwokatury. Trwa to od 2004 roku. Odebrano nam wiele zasadniczych uprawnień do decydowania o własnym losie. Samorząd został zepchnięty do głębokiej defensywy i stał się bezradny wobec postępujących zmian, osłabła jego siła i autorytet.

Doprowadzono do takiej sytuacji, że wielu adwokatów czuje się w pierwszej kolejności podmiotami gospodarczymi i nie utożsamia się ze wspólnotą, jaką jest samorząd. Adwokaci zamknęli się w skorupach własnych kancelarii. Postępuje proces atomizacji społeczności adwokackiej. Jeśli będzie się on nadal rozwijał, a Adwokatura składać się będzie z „entej” liczby adwokatów niezdolnych do połączenia się w zgodnie działającą wspólnotę, nastąpi koniec naszego samorządu.

Przed władzami Adwokatury stoi wielkie i odpowiedzialne zadanie. Obowiązkiem władz jest zadbać o interes Adwokatury jako całości i interes każdego adwokata z osobna.

Określić należy priorytety i wspólne cele, do których zmierzamy, i wokół nich budować u każdego adwokata świadomość przynależności do wspólnoty i więź środowiska adwokackiego. Adwokaturze potrzebne jest mocne spoiwo, które zjednoczy całe środowisko. Tym spoiwem mogą być tylko jasno określone priorytety i cele oparte na etosie Adwokatury i dające realną nadzieję na godne wykonywanie zawodu i silną pozycję naszego samorządu.

Każdy adwokat chciałby wykonywać zawód w sposób godny i uczciwy, chciałby mieć klientów, prowadzić sprawy i osiągać przyzwoite dochody, a także cieszyć się prestiżem społecznym i poważaniem w sądach. Niestety realia są takie, że pracuje się coraz trudniej. Jesteśmy poddani potężnej presji tak zwanego rynku. Przybywa konkurencji, a wymagania klientów są coraz większe. Zmiany proceduralne tworzą rodzaj pola minowego, po którym poruszamy się jak saperzy. Przypadki nieuczciwej konkurencji są coraz częstsze, dotyczy to niestety także naszego środowiska. Niektórzy koledzy stosują własne zasady etyki – „moralność Kalego”.

Oczekiwania adwokatów wobec władz samorządowych są ściśle związane z aktualną sytuacją na rynku usług prawnych i pozycją palestry. Władze Adwokatury powinny tym oczekiwaniom wyjść naprzeciw i na tych obszarach określać priorytety i cele swych działań, które widzę następująco:

  1. Promowanie marki „Adwokat”, pokazywanie różnic między zawodami prawniczymi, głoszenie, że jesteśmy najlepsi na rynku usług prawnych, niezależni od władzy i służymy społeczeństwu.
  2. Walka o odzyskanie rynku usług prawnych, szeroka kampania medialna na rzecz promowania usług adwokackich (najbardziej poczytne dzienniki, prasa lokalna, radio itp.). Adwokaci praktycznie zostali wyrugowani z wielkich obszarów spraw, w tym zwłaszcza odszkodowawczych i windykacyjnych, przez różnego rodzaju firmy, które bazują na reklamie, nieetycznej akwizycji klientów i umowach rezultatu. Dobrze zaplanowana i odpowiednio prowadzona przez dłuższy okres kampania medialna powinna przynieść efekty. Społeczeństwo powinno zostać przekonane, że każdego stać na adwokata i jego wybór jest korzystniejszy niż zaangażowanie firmy odszkodowawczej czy windykacyjnej.
  3. Usprawnienie mechanizmów sprawowania przez samorząd pieczy nad należytym wykonywaniem zawodu – nadanie większej wagi wizytacjom w kancelariach i spółkach, zwiększenie nadzoru w zakresie obowiązku doskonalenia zawodowego i nadzoru nad szkoleniem aplikantów adwokackich, a także usprawnienie sądownictwa dyscyplinarnego i postępowań prowadzonych przez rzeczników dyscyplinarnych.
  4. Uszczelnienie systemu naboru do zawodu adwokata – zmiana zasad przeprowadzania kolokwiów na aplikacji oraz lepsza organizacja egzaminów adwokackich.

Tej ostatniej pozycji chciałbym poświęcić resztę swoich uwag.

Aplikacja jest sprawą kluczową dla Adwokatury z tego prostego powodu, że istnieje oczywista zależność pomiędzy jakością aplikacji i jakością przyszłej palestry.

O jakości Adwokatury przesądza jakość każdego jej członka, znak jakości adwokata wyznaczają jego kwalifikacje merytoryczne i etyczne, które nabywa on podczas aplikacji.

Wymogi ustawowe egzaminu adwokackiego są tak określone, że adwokatem może zostać tylko taka osoba, która posiadła niezbędną wiedzę i umiejętności praktyczne w szerokim zakresie. Adwokat musi być wszechstronnie przygotowany do wykonywania samodzielnej praktyki. Jak dotąd nie może zostać adwokatem prawnik (aplikant), który jest specjalistą tylko w jednej dziedzinie, a o innych podstawowych działach prawa nie ma większego pojęcia. To jest dobre i o tym nie dyskutujemy, tak też stanowi ustawa.

Prawo o adwokaturze przewiduje egzamin państwowy i określa jego zasady. Szkolenie aplikantów pozostawione jest jednak w rękach naszego samorządu, który mocą delegacji ustawowej określa zasady jej odbywania (uchwała NRA). Aplikacje prowadzą izby adwokackie, a nadzór sprawuje NRA. Jak to wygląda w praktyce – wiemy. Fakty są takie, że na aplikację dostaje się średnio połowa kandydatów, absolwentów wszelkich uczelni prawniczych. Wśród nich znaczny odsetek stanowią osoby źle wyedukowane. Poziom kształcenia na studiach prawniczych pozostawia wiele do życzenia. Taka jest ocena oparta na doświadczeniach ludzi zajmujących się szkoleniem aplikantów.

Na tę sytuację Adwokatura nie ma żadnego wpływu. Pierwszym „sitem” jest egzamin  wstępny – test ministerialny, którego poziom umożliwia wstęp na aplikację zarówno osobom bardzo dobrze przygotowanym, jak i osobom miernym. Ogromna liczba aplikantów praktycznie uniemożliwia rzetelne wyszkolenie każdego z nich. Podstawową formą szkolenia są zajęcia teoretyczne prowadzone w grupach liczących po kilkadziesiąt osób. Najważniejsza forma szkolenia, jaką jest praktyczna nauka zawodu w ramach współpracy z patronem, wygląda tak, że najwyżej połowa aplikantów w skali kraju ma taką realną możliwość. W rezultacie znaczny odsetek aplikantów w okresie trzech lat aplikacji nie ma do czynienia z klientem i sądem lub kontakt ten ogranicza się do jednostkowych przypadków. Praktyczna nauka zawodu w odniesieniu do tych osób jest czystą fikcją. Pomimo to aplikanci tacy kończą aplikację i są dopuszczani do egzaminu adwokackiego.

Ktoś może powiedzieć, że osoby te zostały zweryfikowane przez samorząd, bo zaliczyły sprawdziany i kolokwia roczne przewidziane w programie aplikacji.

A ja powiem, że jest to weryfikacja niedostateczna, skoro w niektórych izbach kolokwia roczne mają formę egzaminów testowych. Bywa też tak, że baza pytań jest dostępna przed egzaminem. Nie znajduję żadnych argumentów do obrony czy pochwały takiego systemu weryfikacji wiedzy i umiejętności praktycznych przyszłych adwokatów. Wszak wykonywanie zawodu adwokata nie polega na rozwiązywaniu testów. Praktyki takie nie powinny mieć miejsca, jeśli chcemy poważnie traktować rolę samorządu w szkoleniu przyszłych kadr. Jest to nieuczciwe zarówno w stosunku do aplikantów, jak też całego środowiska. Źle przygotowany do zawodu aplikant psuje markę „Adwokat” i stwarza ryzyko nieuczciwej konkurencji, gdyż braki mogą być nadrabiane postępowaniem naruszającym zasady etyki. Takie przykłady niestety nie należą do rzadkości.

Egzamin adwokacki ma formę pisemną. Aplikanci sporządzają apelacje (karną i cywilną), skargę do sądu administracyjnego oraz umowę z zakresu prawa gospodarczego.

Jak wiemy, nie ma egzaminu ustnego. Nie ma też żadnych szans, żeby coś się w tej kwestii zmieniło, gdyż taka jest wola polityczna, na którą Adwokatura nie ma żadnego wpływu.

Rzeczywistość jest taka, że około 1/3 aplikantów przystępujących do pisemnego egzaminu adwokackiego nie zdawała żadnych kolokwiów ustnych. Aplikację kończy niemal 100% osób przyjętych w wyniku naboru ministerialnego. Egzamin adwokacki zdaje ponad 80% aplikantów. Wśród nich są osoby, które nie miały żadnej praktyki u patrona lub miała ona formę szczątkową. Takie osoby zostają adwokatami i rozpoczynają samodzielne wykonywanie zawodu. Rodzi się pytanie o jakość takiej Adwokatury.

Formalnie wszystko wydaje się w porządku, bo osoby te zdały przecież egzamin adwokacki. Niestety tylko formalnie.

W rzeczywistości „sito” egzaminu adwokackiego jest rzadkie, a nawet dziurawe.

Rzadkie, bo jest to tylko egzamin pisemny, który jedynie częściowo sprawdza przydatność do zawodu. Dziurawe, bo egzamin w tej formie nie zapewnia samodzielności prac sporządzanych przez zdających. Kto uczestniczył w takim egzaminie, z pewnością przyzna mi rację. Ja taką możliwość miałem i dlatego z pełną odpowiedzialnością mogę to powiedzieć.

Warunki organizacyjne egzaminu umożliwiają porozumiewanie się zdających i ściąganie.

Odległość 1–1,5 m pomiędzy stolikami nie stanowi żadnej przeszkody w porozumiewaniu się czy zaglądaniu do pracy kolegi. Ustawienie komputerów z dostępem do programów prawniczych na jednym stole obok siebie sprzyja komunikacji zdających i miejsce to stanowi swoisty punkt konsultacyjny, gdzie zdający wymieniają się uwagami. Z tych możliwości aplikanci korzystają bez większych oporów wewnętrznych, co jest rzeczą poniekąd naturalną i zrozumiałą, choć nie można powiedzieć, że chwalebną. Komisja w składzie ośmiu osób nie jest w stanie zapobiec tym praktykom, bo jest to fizyczną niemożliwością. Ponadto nikt nie chce być policjantem, zwracanie uwagi jest krępujące, a często nie odnosi żadnego skutku. Nie tak łatwo przyłapać na gorącym uczynku i udowodnić ponad wszelką wątpliwość naruszenie regulaminu.

Tę nieszczelność „sita” egzaminacyjnego można bez większych problemów zlikwidować i należy to zrobić bezwzględnie.

W skład komisji egzaminacyjnej wchodzi czterech adwokatów, w tym jeden z nich pełni funkcję zastępcy przewodniczącego. Egzaminy organizują odpowiednie rady adwokackie. Obowiązkiem NRA, sprawującej przecież zwierzchni nadzór nad aplikacją, jest stworzenie takiego systemu, który maksymalnie zapewni rzetelność egzaminu. Adwokaci będący członkami komisji i dziekani rad organizujących egzamin powinni być zobowiązani do wykonania wszystkich czynności zapewniających właściwe warunki egzaminu. Czynności te powinny być z kolei odpowiednio skontrolowane i zatwierdzone przez NRA w ramach nadzoru.

Jest to obszar, na który Adwokatura ma realny wpływ, i należy konsekwentnie to wykorzystać, aby zapobiec sytuacjom prowadzącym do wypaczania wyników egzaminu adwokackiego. Zaniechania w tej kwestii prowadzą w efekcie do tego, że do Adwokatury trafiają osoby, które są źle przygotowane do zawodu i – co nie mniej istotne – nieuczciwe.

Niezwykle ważne jest drugie „sito”, czyli reguły weryfikacji aplikantów w trakcie odbywania aplikacji.

Pamiętamy te dobre czasy, kiedy każdy aplikant miał patrona, od którego uczył się zawodu, a ponadto odbywał szkolenie teoretyczne i zdawał kolokwia oraz egzamin adwokacki przed komisją samorządową.

Te czasy już nie wrócą, nie mamy co do tego żadnych złudzeń. Dziś aplikacja przybrała nowy model, w którym dominują zasady przypominające edukację zaoczną. W zdecydowanej mniejszości są aplikanci, których aplikacja przypomina stary, klasyczny model. Te osoby to szczęściarze, bo oni nauczą się zawodu i w przyszłości mają szanse być dobrymi adwokatami. Oni z reguły nie mają żadnych problemów z zaliczaniem sprawdzianów i kolokwiów, a także z pokonaniem ostatniego etapu, jakim jest egzamin adwokacki. Tę grupę można nazwać aplikantami stacjonarnymi czy etatowymi. Cała reszta to aplikanci pozaetatowi i zaoczni.

Ogromna liczba aplikantów wymusza na samorządzie tolerowanie aplikacji zaocznej. W tych wypadkach patronat bardzo często sprowadza się do fikcji, bo istnieje tylko formalnie, a aplikanci nie mają możliwości doświadczyć praktycznej nauki zawodu. Siłą rzeczy ci aplikanci zdobywają jedynie wiedzę teoretyczną na zajęciach prowadzonych przez izby adwokackie. Komisje egzaminacyjne powołane przez rady przeprowadzają sprawdziany i kolokwia przewidziane w regulaminie i planach aplikacji. Statystyki mówią, że ostatecznie zalicza je niemal komplet aplikantów.

W zakresie formy i poziomu sprawdzianów i kolokwiów brak jest jednolitości, w poszczególnych izbach adwokackich obowiązują odrębne zasady. W wielu izbach dominuje forma egzaminów pisemnych, niestety także testów, bo tak najłatwiej i najtaniej. Obecnie funkcjonujący system weryfikacji wiedzy i umiejętności aplikantów jest mocno niedoskonały. Zauważa się niestety takie rozumowanie egzaminatorów, że aplikanta należy przepuścić dalej, bo jeszcze ma czas uzupełnić luki, jeszcze jest niedojrzały, ale to nadrobi, albo wręcz takie myślenie: „a niech go zweryfikuje egzamin adwokacki”.

W ten sposób jako samorząd umywamy ręce i przerzucamy odpowiedzialność na ministerialną komisję egzaminacyjną. Efekt jest taki, że aplikację kończą osoby niedouczone, mierne i fatalnie przygotowane do zawodu. Potem większość tych osób zdaje egzamin państwowy, bo dzieje się tak, jak to opisałem wyżej, że egzaminy w wielu przypadkach są wypaczone.

Niedouczeni i źle przygotowani do zawodu młodzi ludzie, którzy nie mają żadnej lub prawie żadnej praktyki w czynnościach adwokackich, trafiają do Adwokatury.

Osoby te można przyrównać do zielonych bananów, które oferują supermarkety. Klient je kupuje i czeka, aż dojrzeją w domu. Od niedojrzałych owoców klienta będzie bolał brzuch. Niedojrzały adwokat może spowodować skutki daleko poważniejsze.

Źle funkcjonujący system weryfikacji aplikantów to swego rodzaju bomba z opóźnionym zapłonem. Jeśli zależy nam na tym, żeby nie wybuchła i nie poraziła nas wszystkich, musimy ją jak najszybciej rozbroić.

Obowiązkiem władz Adwokatury jest zrobić wszystko, co leży w granicach kompetencji i możliwości, żeby zapobiec wpuszczaniu do zawodu niedojrzałych adwokatów. Takie możliwości są, bo ustawa przyznaje samorządowi określone uprawnienia i kompetencje. Szczególny obowiązek spoczywa na NRA, która z mocy ustawy sprawuje nadzór nad aplikacją adwokacką.

Wiem, że członkowie władz Adwokatury mają dobre intencje, ale widzę też, że dobre intencje nie wystarczają. Potrzebne są przemyślane i skuteczne mechanizmy, które tworzyć będą sprawny system weryfikacji przygotowania aplikantów do wykonywania zawodu. Obecnie funkcjonujący system jest daleki od doskonałości, skoro mamy takie efekty, jak to opisałem wyżej.

Moim zdaniem system ten należy niezwłocznie zmienić i powierzyć jego realizację odpowiednio zbudowanej strukturze organizacyjnej, która z ramienia NRA będzie sprawowała rzeczywisty nadzór nad aplikacją adwokacką (np. komisja do spraw aplikacji adwokackiej działająca przy NRA, której kompetencje i zadania będą ściśle określone w stosownym akcie prawa samorządowego).

Punktem wyjścia nowego systemu powinno być założenie, że każdy aplikant w ciągu dwóch pierwszych lat powinien zdobyć odpowiednio pogłębioną wiedzę i umiejętności praktyczne z dwóch podstawowych dziedzin – prawa karnego i prawa cywilnego. Jest to wymóg bezwzględny, gdyż te dziedziny są solą zawodu adwokata. Nawet w dobie specjalizacji wiedza z tych dziedzin jest fundamentem.

Model aplikacji powinien być tak zbudowany, żeby umiejętności z tych dwóch bloków przedmiotowych mogły być rzetelnie i sprawiedliwie zweryfikowane przez komisje egzaminacyjne przed zakończeniem drugiego roku aplikacji.

Formą weryfikacji powinien być egzamin ustny. Musimy wprowadzić obowiązkowy egzamin ustny choćby z tego powodu, że nie występuje on na państwowym egzaminie adwokackim i nie ma żadnych szans, żebyśmy się doczekali zmiany w tym zakresie.

Drugim, nie mniej ważnym, powodem jest oczywiście słuszny pogląd, że jest to najlepszy i w zasadzie jedyny sposób sprawdzenia wiedzy i umiejętności praktycznych kandydata do zawodu adwokata. Inaczej nie da się ocenić, czy ktoś się nadaje do palestry.

Skoro nasz samorząd konsekwentnie domaga się egzaminu ustnego, to powinien udowodnić, że jest w stanie organizacyjnie wykonać to zadanie własnymi siłami i ingerencja ministra w nasze sprawy nie jest tu potrzebna.

Trzeba pamiętać, że Adwokatura w dalszym ciągu ma dwa podstawowe instrumenty prawne, które wynikają z ustawy. Po pierwsze, to my ustalamy zasady odbywania aplikacji adwokackiej w drodze regulaminu uchwalanego przez NRA.

Po drugie, mamy niezwykle cenny instrument w postaci przepisu, który daje samorządowi prawo uznania, że aplikant jest nieprzydatny do wykonywania zawodu, można to jednak skutecznie uczynić w ciągu pierwszych dwóch lat aplikacji.

Moim zdaniem zachodzi bezwzględna potrzeba skonstruowania nowego modelu, który dawałby możliwość skutecznej weryfikacji aplikantów w ciągu dwóch pierwszych lat aplikacji. Dotychczasowy model w praktyce nie przynosi efektu, o jaki chodzi.

Fakty są takie, że uchwały o stwierdzeniu nieprzydatności aplikantów do zawodu należą do wyjątków, gdyż w skali kraju są to jednostkowe przypadki.

Kolokwia roczne po dwóch latach aplikacji zalicza niemal 100% aplikantów. Osoby te na trzecim roku aplikacji nie są poddawane praktycznie żadnej weryfikacji i uzyskują niejako automatycznie przepustkę do egzaminu adwokackiego. Aplikanci na trzecim roku mają zagwarantowaną swego rodzaju nieusuwalność, co jest efektem obowiązującej regulacji prawnej.

Zastrzegam, że użyte przeze mnie dane procentowe wynikają jedynie z mojej orientacji jako osoby, która zajmuje się sprawami szkolenia aplikantów od wielu lat.

Naczelna Rada Adwokacka – o ile wiem – nie prowadzi raczej żadnych szczegółowych statystyk w zakresie kolokwiów rocznych czy uchwał o stwierdzeniu nieprzydatności aplikantów do zawodu. Kwestii tych nie obejmuje swym stałym nadzorem i nie prowadzi w tym zakresie jakiejkolwiek polityki ukierunkowanej na realizację zaplanowanych celów.

Na podstawie tych danych można wysnuć dwie przeciwstawne tezy. Pierwsza to taka, że aplikacja adwokacka niemal doskonale przygotowuje do zawodu. Druga – że system weryfikacji wiedzy i umiejętności aplikantów jest wadliwy.

Znajomość realiów zmusza mnie niestety do stwierdzenia, że prawdziwa jest teza druga.

Z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że znaczny odsetek aplikantów przystępujących do egzaminu to osoby niedostatecznie przygotowane do wykonywania zawodu i nawet pomyślnie zdany egzamin adwokacki nie jest w stanie zmienić tej oceny. Ograniczenie egzaminu adwokackiego do formy pisemnej jest nie do przyjęcia, tak samo jak nie do przyjęcia byłoby uzyskanie prawa jazdy jedynie na podstawie egzaminu testowego.

Dlatego twierdzę, że należy wprowadzić konkretne zmiany zmierzające do zbudowania skutecznego „sita”, które da nam rzeczywistą możliwość weryfikacji aplikantów.

Takim „sitem” powinien być egzamin ustny z przedmiotów bloku karnego i bloku cywilnego pod koniec drugiego roku aplikacji.

Moja propozycja w tym zakresie jest następująca:

  1. Rady adwokackie powołują pięcioosobowe komisje (plus zastępcy) do przeprowadzenia egzaminu (kolokwium).
  2. Egzamin polegać będzie na udzieleniu odpowiedzi na wylosowane pytania z bloku karnego i cywilnego. Pytania będą mieć formę kazusów, gdzie mogą występować elementy materialnoprawne i procesowe. Liczba pytań z każdego bloku – minimum po trzy.
  3. Kazusy opracowuje zespół centralny powołany przez NRA spośród kandydatów wskazanych przez dziekanów i komisję ds. aplikacji adwokackiej. Naczelna Rada Adwokacka zabezpiecza poufność pytań i przesyła przed egzaminem odpowiedni pakiet pytań dziekanom, a za ich pośrednictwem komisjom egzaminacyjnym, które ponoszą odpowiedzialność za zabezpieczenie ich tajności. Komisja dysponuje wersją pytań z sugerowanymi poprawnymi odpowiedziami, aby umożliwić rzetelność i trafność oceny odpowiedzi udzielanych przez zdającego.
  4. Egzamin jest nagrywany i komisja sporządza oddzielny protokół dla każdego zdającego.
  5. Egzamin oceniany jest w stopniach: celujący, bardzo dobry, dobry, dostateczny i niedostateczny. Czas egzaminu jednego aplikanta nie powinien przekraczać 60 minut. Warunkiem zaliczenia egzaminu jest uzyskanie co najmniej oceny dostatecznej za odpowiedź na każde pytanie z poszczególnych bloków. Jedna ocena niedostateczna za odpowiedź na pytanie z danego bloku powoduje niezaliczenie egzaminu z tego bloku.
  6. W przypadku niezaliczenia egzaminu aplikantowi służy prawo złożenia wniosku o powtórzenie egzaminu z danego bloku, z którego nie uzyskał zaliczenia. Egzamin powtórny aplikant zdaje przed tą samą komisją, która wyznacza termin tego egzaminu, nie może on być dłuższy niż siedem dni od terminu pierwszego egzaminu (rozwiązanie to ma dać szansę tym osobom, którym nie dopisało szczęście lub którzy mieli gorsze samopoczucie, jednocześnie ma wyeliminować przypadki złego przygotowania się do egzaminu pierwszego).
  7. Jeśli aplikant nie skorzysta z możliwości egzaminu powtórnego, przewidzianego wyżej, lub uzyska z niego ocenę negatywną, może złożyć odwołanie od uchwały komisji egzaminacyjnej do odwoławczej komisji egzaminacyjnej (np. w terminie siedmiu dni od daty egzaminu).
  8. Odwoławczą komisję egzaminacyjną (odpowiednią ich liczbę) powołuje NRA spośród kandydatów wskazanych przez dziekanów oraz komisję ds. aplikacji adwokackiej. Komisja odwoławcza rozpoznaje odwołania na podstawie protokółu z egzaminu oraz nagrania jego przebiegu utrwalonego na odpowiednim nośniku. Uchwała komisji odwoławczej jest ostateczna i nie podlega zaskarżeniu.
  9. Egzamin (kolokwium) przeprowadzają komisje (pkt 1) w trakcie sesji egzaminacyjnej, która trwa od 1 do 30 września każdego roku, dotyczy to także tzw. egzaminu powtórnego (pkt 6). Za organizację egzaminu odpowiadają komisje egzaminacyjne, które w ramach swych kompetencji decydują o wyznaczaniu terminu egzaminu dla poszczególnych aplikantów (także egzaminu powtórnego). Komisja rozstrzyga także, czy nieprzystąpienie do egzaminu jest usprawiedliwione. W przypadku uznania, że nieprzystąpienie jest usprawiedliwione, komisja wyznacza aplikantowi nowy termin  w okresie sesji egzaminacyjnej. Nieusprawiedliwione nieprzystąpienie jest równoznaczne z oceną niedostateczną.
  10. Odwołania rozpatrują egzaminacyjne komisje odwoławcze w terminie od 1 do 21 października każdego roku.
  11. Negatywna ocena z egzaminu jest wystarczającą podstawą do podjęcia przez ORA uchwały o stwierdzeniu nieprzydatności do wykonywania zawodu. Uchwały w tym przedmiocie podejmują ORA w terminie do 31 października każdego roku.
  12. Do chwili rozpoznania przez NRA odwołania od uchwały o stwierdzeniu nieprzydatności do zawodu aplikant ma prawo uczestniczyć w zajęciach i zachowuje wszelkie uprawnienia oraz ma obowiązek uiszczania opłaty za aplikację. 

Są to oczywiście jedynie podstawowe założenia mojej propozycji w zakresie pożądanych zmian modelu weryfikacji aplikantów w trakcie pierwszych dwóch lat aplikacji. Wszelkie szczegółowe rozwiązania wymagać będą ścisłego doprecyzowania, o ile propozycja ta spotka się z zainteresowaniem i akceptacją władz Adwokatury.

W każdym razie tą drogą postuluję podjęcie przez najbliższy Zjazd Adwokatury uchwały zobowiązującej NRA do uchwalenia stosownych zmian w regulaminie odbywania aplikacji adwokackiej. Uważam, że zmiany te powinny być podjęte przez nową NRA w pierwszej kolejności, tak by mogły obowiązywać już od 1 stycznia 2014 r. i obejmować aplikantów adwokackich, którzy wejdą do Adwokatury w ramach tegorocznego naboru.

Obecny regulamin odbywania aplikacji adwokackiej został uchwalony 19 listopada 2011 r. i obowiązuje od 1 stycznia 2012 r. Przewiduje on dwa obowiązkowe kolokwia roczne, na pierwszym roku (październik) z przedmiotów bloku karnego oraz na drugim roku (październik) z przedmiotów bloku cywilnego. O formie kolokwium decydują poszczególne rady. Jak wspomniałem na początku, w wielu izbach obowiązuje forma pisemna, w tym także test. Tego rodzaju niejednolitość nie powinna mieć miejsca. Są także inne wady obecnego systemu. Egzaminowanie aplikantów pierwszego roku z przedmiotów prawa karnego (regulaminowo w październiku) uważam za nieporozumienie. Praktyczna wiedza takiego aplikanta o prowadzeniu spraw karnych jest zbliżona do zera. Aplikanci pierwszego roku są na praktykach sądowych w wydziałach karnych i w prokuraturze przeważnie przez trzy miesiące. Praktyki te niestety są mało efektywne. Potem od lipca mogą występować w sądzie. Do kolokwium mają więc zaledwie trzy miesiące, w tym dwa wakacyjne. Przy dużym szczęściu mogą liczyć najwyżej na kilka zastępstw w sprawach karnych. W tej sytuacji nie sposób wymagać od aplikantów odpowiedniej wiedzy teoretycznej i umiejętności praktycznych podczas kolokwium. Jest to niepotrzebne zawracanie głowy i członkom komisji, i samym aplikantom.

Aplikanci muszą mieć czas na naukę zawodu, muszą mieć stworzoną możliwość występowania w sprawach karnych, żeby zetknąć się z prawdziwym warsztatem adwokackim. Przy obecnym systemie jest to niemożliwe. Utrzymywanie pozorów jest rzeczą wysoce szkodliwą dla interesów Adwokatury.

W istocie nie będziemy się w tym różnić od samorządu radcowskiego, który utrzymuje, że aplikacja radcowska dobrze przygotowuje do prowadzenia spraw karnych. Na takie bajki nikt myślący nie da się nabrać.

Nie oznacza to, że jestem przeciwny robieniu aplikantom sprawdzianów w trakcie aplikacji z poszczególnych działów prawa. Właśnie sprawdziany są po to, żeby mobilizować aplikantów do nauki i pomagać w rozwiązywaniu praktycznych problemów prawnych.

Egzamin weryfikujący przydatność aplikanta do zawodu to jednak zupełnie inna bajka. Aplikant musi mieć czas na to, żeby dojrzeć do takiego egzaminu, a nauczyciele zawodu muszą mieć pewność, że czas dany aplikantom był wystarczający, aby uczciwie i sprawiedliwie ich ocenić. Okres dziewięciu miesięcy do pierwszego kolokwium rocznego to z pewnością za mało, żeby z tego odpowiedzialnego zadania mogła się wywiązać najdoskonalsza nawet komisja.

Dlatego stanowczo twierdzę, że egzamin weryfikujący aplikantów powinien się odbyć właśnie we wrześniu na drugim roku aplikacji, obejmować prawo karne i prawo cywilne oraz mieć koniecznie formę ustną z jednolitymi zasadami w skali całego kraju.

Mamy jedną Adwokaturę i we wszystkich izbach powinny obowiązywać takie same reguły i standardy.

Nowy system wymaga stworzenia mechanizmów nadzorczych pozostających w kompetencjach NRA i komisji ds. aplikacji adwokackiej. Naczelna Rada Adwokacka ma ustawowy obowiązek sprawowania nadzoru nad aplikacją adwokacką. Nadzór ten musi być rzeczywisty i wykonywany na bieżąco przez odpowiednie struktury organizacyjne. Nie może być mowy o działaniu na zasadzie pospolitego ruszenia. Jeśli chcemy rzecz traktować poważnie i odpowiedzialnie, czy nam się podoba, czy nie, musimy stworzyć odpowiednią machinę biurokratyczną. Przy tak dużej liczbie aplikantów nie zapanuje się nad tym zadaniem na zasadzie działań doraźnych.

Przypominam, że Ministerstwo ma swój departament, który do niedawna nazywał się Departamentem Nadzoru nad Aplikacjami Prawniczymi. Swoją drogą jest to nazwa wymowna i wręcz kuriozalna, jeśli się na to spojrzy przez pryzmat zasady niezależności Adwokatury.

Departament ten zatrudnia setki ludzi, którzy zajmują się naszą aplikacją na stałe lub w okresach związanych z egzaminami.

Tymczasem NRA takiego departamentu nie posiada. Sprawami aplikacji na szczeblu centralnym zajmuje się garstka ludzi działających z reguły okresowo w zależności od zadań i praktycznie na zasadach społecznych.

Można odnieść wrażenie, że w sposób beztroski oddaliśmy całkowicie nasze uprawnienia w obce ręce, że nie chcemy brać odpowiedzialności za przyszłe kadry Adwokatury i puszczamy na żywioł sprawę najważniejszą, jaką jest kontrola dostępu do zawodu adwokata.

Adwokaturę stać na to, żeby sama zadbała o swoje sprawy, zresztą taki jest nasz obowiązek. Mamy jeszcze ustawowe kompetencje, które dają określone możliwości. Mamy wreszcie bogatą tradycję i doświadczenie w szkoleniu własnych kadr i wielki potencjał intelektualny. Adwokatura ma też odpowiednie środki finansowe, aby zapewnić sprawne funkcjonowanie swoich struktur i realizację obranych celów i zadań. Konieczna jest jednak wola działania i ludzie, którzy podejmą się tego zadania.

Obecnie nasze środowisko liczy ponad 12 000 adwokatów wykonujących zawód. Każdy z nich płaci składki, z których 600 zł rocznie odprowadza się na rzecz NRA. Łatwo obliczyć, że budżet centralny powinien wynosić 7 200 000 zł rocznie. Część tego budżetu powinna być przeznaczona na przedsięwzięcia związane z realizacją celów, o których mówię.

Skoro Adwokatura bezskutecznie domaga się ustnego egzaminu adwokackiego, to pokażmy, że jesteśmy w stanie zrobić przynajmniej nasz wewnętrzny egzamin ustny. Egzamin z prawdziwego zdarzenia, oparty na najlepszych wzorach i tradycji naszego samorządu.

Przyszłość Adwokatury jest w naszych rękach. Musimy tylko w to uwierzyć. Jeśli sami nie zadbamy o własne interesy, to nie liczmy na to, że zrobią to za nas inni.

Pamiętajmy o mądrych słowach wielkiego Polaka, że takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie.

Taka będzie Adwokatura, jakich aplikantów wychowamy i przyjmiemy do własnego grona.

0%

Informacja o plikach cookies

W ramach Strony stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze Strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Możecie Państwo dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce internetowej w każdym czasie. Więcej szczegółów w "Polityce Prywatności".