Poprzedni artykuł w numerze
„Niezwykły Człowiek obdarzony wewnętrznym światłem”, „Pierwsza Dama Adwokatury“, „…miała wdzięk i przenikliwy umysł”, „Człowiek wielkiego serca i mądrości”, „…zacna i ceniona”, „…skromna i życzliwa”; „wybitna adwokatka, oddana ludzkim sprawom”, „powszechnie lubiana Koleżanka”, „mocno związana z Krakowem i tamtejszym środowiskiem artystycznym”.
Te wszystkie bardzo przychylne i jakże prawdziwe określenia Pani Mecenas Ruth Buczyńskiej mogą być wypowiedziane dzisiaj tylko w czasie przeszłym. Ci, którzy ich użyli w nekrologach i wspomnieniach o zmarłej w dniu 30 sierpnia 2012 roku, a także bardzo wielu, którzy wyrazili je tylko w rozmowach lub we własnej zadumie w chwili, kiedy dowiedzieli się, że Pani Mecenas nie żyje, mogą się uważać za szczęśliwych, że przyszło im się zetknąć z tą niezwykłą Osobą.
Cechowała Ją bowiem wybitna życzliwość wobec napotkanych ludzi. Dla każdego miała dobre słowo i obdzielała tą życzliwością całe swe otoczenie. W napotkanych ludziach chciała dostrzegać same ich zalety. Spotykała się nawet z zarzutem niektórych, że nadto pobłaża tym, których ocena postępowania powinna wypaść surowo. Mało kto jak Ona, która doznała różnych i okrutnych krzywd od świata, miałby prawo do takiej surowej postawy. Ale byłoby to przeciwko Jej naturze.
Każdy musiał zauważyć Jej umiejętność wydobywania jako zasługujących na podkreślenie tych cech w drugim człowieku, których zauważenie w pochodzącym od Niej inteligentnym komplemencie miało sprawić przyjemność Jej rozmówcy. Przyjaciółka Mecenas Ruth Buczyńskiej podkreślała, że kiedy w kimś widziano brudnego, obdartego, koślawego osobnika – Ona zauważała na przykład, że ma ładne oczy.
Jest zrozumiałe, że taka Jej osobowość predestynowała Ją do wykonywania zawodu adwokata-obrońcy. Wykonywała ten zawód z nie zawsze dostrzeganą przez innych rzetelnością. Była przygotowana do każdego wystąpienia, charakteryzującego się precyzją wywodu prawnego, a na końcu pozostawała jakby ze zdziwieniem, dlaczego sąd nie udziela potrzebnego przecież zrozumienia i właściwej oceny dla ludzkich poczynań bronionego przez Nią podsądnego. W adwokaturze była znana i ceniona jako wykładowca na szkoleniach aplikantów, jako członek komisji egzaminacyjnych i komisji konkursów krasomówczych, a także jako wychowawca wielu pokoleń aplikantów adwokackich. Przede wszystkim występowała jako obrońca w procesach karnych, między innymi także prowadzonych przeciwko działaczom opozycji.
W aktach personalnych Pani Mecenas spotyka się wiele podziękowań za twórczy Jej udział w działalności samorządowej. Ilu z nas pamięta organizowane przez dziekana Mariana Anczyka spotkania z przedstawicielami Izby Adwokackiej w Wersalu, w których żywy udział – także organizacyjny – brała Pani Mecenas Ruth Buczyńska? To musiało być zauważone, a przyznanie Jej przez samorząd adwokatury odznaki „Adwokatura Zasłużonym” stało się tego widomym wyrazem.
Ładna i pełna uroku, z racji swych cech potrafiła skupiać wokół siebie wybitnych twórców, artystów, naukowców, ludzi kultury i sztuki. Działo się tak od dawna, kiedy to mieszkanie Państwa Buczyńskich stało się ważnym salonem w Krakowie. Nawiązane kontakty z artystami „Piwnicy pod Baranami” (którą wspomagała także swą pomocą prawną) dawały dzięki Niej satysfakcję obcowania z krakowskim światem kultury. „Piwniczanie” wyrażali swą wdzięczność i przyjaźń, dekorując świecidełkami corocznie z okazji Jej urodzin rosnące pod oknami Jej mieszkania drzewo. Bywali u Państwa Buczyńskich przy ul. Pawlikowskiego nie byle jacy koneserzy sztuki, naukowcy, twórcy literatury, uczestnicy ważnych wydarzeń, zwłaszcza artystycznych, wśród których można było czuć się wyjątkowo. Jeśli ktoś na pierwsze miejsce Jej zalet wyniósł mądrość i wnikliwość, to miał ku temu pełną podstawę. Nic więc dziwnego, że w dawniejszych krakowskich numerach „Przekroju” redagowanych przez Mariana Eilego można było przeczytać – obok „Myśli nieuczesanych” Stanisława Jerzego Leca – także cenne, dowcipne i głębokie myśli Ruth Buczyńskiej. Nie raz byliśmy świadkami wysoce mądrych uwag na temat postmodernizmu czy innych współczesnych kierunków filozoficznych, na przykład przy okazji wykładu ks. prof. dr. Józefa Życińskiego w Klubie Adwokackim. Nazwiska i poglądy przedstawicieli różnych dziedzin nauki i kultury znała nie tylko z lektury, ale częstokroć – jak wspomniano – dzięki osobistym z nimi kontaktom.
Mecenas Ruth Buczyńska zaznaczyła się również przy współpracy ze środowiskiem związanym z Fundacją Judaica – Centrum Kultury Żydowskiej oraz jako współzałożycielka Komitetu Opieki nad Zabytkami Kultury Żydowskiej. Jej zainteresowania tą dziedziną były oczywiście zrozumiałe.
Każdy, kto spotyka się z tak wyjątkową osobowością, musi zapytać, jakie warunki ukształtowały kogoś tak niezwykłego. Ruth Buczyńska urodziła się na Kresach Wschodnich, w Podwołczyskach, w byłym powiecie skałackim, w województwie tarnopolskim, jako córka Anny i Emila Ertheimów. Jej ojciec był inżynierem architektem, matka zaś asystentką farmacji i ten fakt plasuje ich dziecko jako urodzone w rodzinie inteligenckiej. Inżynier Adolf Koppel w swej rekomendacji do zawodu adwokackiego podał, że znał Ją z czasów przedwojennych jako zawsze ponad swój wiek dojrzałą i poważną oraz odznaczającą się wybitnymi zdolnościami w nauce. Także i on zauważał, że jest bardzo taktowna i posiada rzadko spotykany dobry charakter, a w postępowaniu z ludźmi – bez różnicy na stosunek do nich – wysoce etyczna. Los wojenny obszedł się z nią okrutnie, jak i z innymi członkami Narodu Żydowskiego. W czasie okupacji przebywała wraz z rodzicami w gettcie w Tarnopolu, następnie w obozie w Czystyłowie obok Tarnopola. W dniu 2 lipca 1943 r zginął Jej ojciec, ona zaś uratowała się dzięki wielomiesięcznemu ukrywaniu się przed Niemcami w bunkrze. Po zajęciu Tarnopola przez wojska radzieckie w kwietniu 1944 r. wyjechała do Zbaraża, a stamtąd do Czortkowa. W ramach repatriacji znalazła się najpierw w Rzeszowie, a ostatecznie w Krakowie. Tu zakończyła swą edukację studiami na Wydziale Prawa UJ i po uzyskaniu magisterium wpisana została na listę aplikantów adwokackich, a następnie adwokatów. Przez ponad pół wieku służyła wszystkim swą wiedzą, profesjonalizmem i cechami, które na początku tego wspomnienia zostały przytoczone. Angażowała się zawsze po stronie biednych i skrzywdzonych, wydobywając na ich obronę dobro, które chciała widzieć w każdym człowieku. I taką Ją zapamiętaliśmy.